aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 15 :crab:

Chandra z rozbawieniem przyglądała się kolejnym przygotowaniom mieszkanców Lorne Bay do świętowania… właściwie nie wiedziała czego? W kółko słyszała o rybach, wędkarstwie i połowach, które w tym roku miały być nowym wyzwaniem lokalnej społeczności, która najwyraźniej lubiła robić imprezy z byle powodu. Ginsberg brała udział w święcie pamięci jakiegoś marynarza, następnie słyszała o hucznym powitaniu wiosny, a także pomniejszym wydarzeniom na rzecz zwierząt, o których istnieniu nie miała pojęcia. Dochodziła do wniosku, że Australijczycy po prostu szukają okazji, żeby się napić i zabawić, wymyślając przy tym totalne głupoty, byle tylko powód do wzniesienia toastu nie był banalny.
Pracodawca Chandry wpadł z okazji rybnego święta na fantastyczny pomysł, żeby dziewczyna wybrała się na plażę z wózkiem z lodami i tam sprzedawała wyroby The Little Ice Cream Shop, bo w końcu, gdzie są tłumy, są i pieniądze - wystarczy tylko po nie sięgnąć.
Nie do końca zadowolona Amerykanka, ostatecznie zgodziła się na ten pomysł, choć czuła, że jej uroda na tym ucierpi - końcu nic tak szybko nie opala jak wiatr nad wodą, zwłaszcza w bezchmurny dzień. Mimo nałożenia na skórę kremu z wysokim filtrem, raz po raz kontrolowała, czy nie wyskakują jej jakieś plamy, czy inne zaczerwienienia i pewnie podczas jednej z tych kontroli nawet nie dostrzegła, że z torebki coś jej wypadło…
Dopiero podczas składania lodowego straganu (a raczej przyglądania się, jak robi to właściciel), kiedy chciała upewnić się, że niczego nie zapomniała, odczuła brak pendrive’a, z którym nie rozstawała się na krok. Powoli się już ściemniało, co nie sprzyjało wypatrzeniu niewielkiego przedmiotu wśród innych, walających się po plaży śmieciach. Ginsberg próbowała prześledzić tor, którym poruszała się, gdy podczas zmiany musiała skorzystać z toi-toia, zastanawiając się, czy wtedy jeszcze miała przy sobie pendrive’a. Wychodziło jej, że tak, więc pozostawało zbadać teren i kosz przy jej lodowych stanowisku.
Uznając, że i tak na plaży jest już bałagan, bezceremonialnie wysypała wszystko z kosza na śmieci i oświetlając komórką niemal każdy odpadek, głęboko wierzyła, że odnajdzie swój skarb.
- Nie wierzę, nie wierzę, że go zgubiłam. Jak to możliwe? Przecież pendrive to nie igła! - mamrotała pod nosem, czubkiem buta rozgarniając większe, ubrudzone papierki, które jednak nie odsłoniły jej zguby. Wcale nie pomagało też to, że w okolicy kręcili się ludzie, którzy próbowali uprzątnąć poimprezowy syf. Ginsberg z niepokojem patrzyła, jak trzymane przez nich worki na śmieci powoli się napełniają.
- Tu nie wolno wchodzić! - powiedziała stanowczo, gdy niespodziewanie jakiś chłopak pojawił się na terenie jej poszukiwań. Uniosła głowę i spojrzała gniewnie na nieznajomego ciemnowłosego. - Zdepczesz mi… soczewkę! - zmyśliła bez mrugnięcia okiem, od razu kucając, by nadać poszukiwaniom wiarygodny przebieg. - No po prostu sobie stąd idź. O patrz, tam masz więcej do zbierania i nikomu nie będziesz przeszkadzał - poinformowała, ruchem głowy wskazując kierunek gdzieś tam, byle dalej od potencjalnego miejsca, gdzie mogła zgubić tak ważny dla niej przedmiot.

JJ Phoenix
chandra ginsberg
◠‿◠