doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#58

Gdy już wyrzygała z siebie prawie całe wnętrzności mogła zacząć robić inne rzeczy. To był jeden z kilku minusów ciąży, mdłości miała niezwykle często i bardzo tego nie lubiła. Czasem wystarczył tylko sam zapach czegoś co nie podchodziło jej dziecku i bammmm... spędzała kilkanaście minut w toalecie z głową w muszli klozetowej. Całe szczęście mogła pracować z domu, przynajmniej jeżeli chodziło o szkołę nurkowania, z uniwersytetem było już trochę trudniej. Starała się jednak nie zwymiotować przy studentach, bo to byłby spory przypał, którego wolała unikać. Jakimś cudem, jak na razie, jej sie to udawało.
Ciąża nie była jedyną wielką zmianą w jej życiu. Kolejnym była przeprowadzka. Nie tak dawno wybrała dom, który w jej głowie, wydawał się być idealnym miejscem do wychowywania dziecka. Chciała znaleźć coś, gdzie od razu poczuje się dobrze i musiała zrobić to sama. Nikt nie mógł jej w tym pomóc. Całe szczęście przynajmniej pieniędzmi nie musiała się przejmować i niedługo po zakupie odpowiedniej parceli hihihi, weszła w tryb budowania i wymyśliła kilka ciekawych projektów wnętrz, które chciałaby w swoim domu zrealizować.
Zoya jak wiadomo należała do osób rozsądnych, odpowiedzialnych i ogólnie zajebistych. Dlatego chciała uprzedzić sąsiada, który mieszkał najbliżej niej, że przez kilka następnych tygodni, będzie się tu odbywał remont przez co może być trochę głośniej i brudniej niż normalnie. Z sercem na ręku ruszyła więc w stronę stojącej obok willi, miała nawet ze sobą ciasto, bo widziała na filmach i w grach, że tak się robi. Zadzwoniła grzecznie dzwonkiem do drzwi i czekała, aż ktoś jej otworzy. - Dzień dobry - powiedziała wesoło, gdy w drzwiach pojawił się nieznajomy mężczyzna. - Nazywam się Zoya, będę Pana sąsiadką i chciałam się przywitać... przyniosłam ciasto - wyciągnęła przed siebie ręce z wypiekiem, ale coś jej mówiło, że facet był naprawdę bardzo mało zainteresowany rozmową z nią.

matthew comstock
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
były aktor — bezrobotny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Zdobywca Oscara. Lokalny duch. Koneser kokainy.
1. + outfit

Matthew od jakiegoś czasu absolutnie nie życzył sobie tego, żeby mu przeszkadzano. Czasami, ku swojemu własnemu zdziwieniu, zapominał dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, żeby się od wszystkich i wszystkiego odciąć. Domyślał się, że w tym zapomnieniu pomagała mu kokaina i alkohol. Nienawidził się za to. Nie za to, że ćpał i pił. Za to, że nie pamiętał dlaczego. Zataczał tym samym błędne koło, ale co mu innego w życiu pozostawało? Jasne, mógłby powalczyć o to, żeby syn brał czynny udział w jego życiu, ale skoro przez ostatnie dwadzieścia pięć lat nie udało im się nawiązać więzi to jaka jest szansa, że uda im się teraz? Absolutnie żadna.
Nikt nie składał mu niezapowiedzianych wizyt. Absolutnie nikt. Kurierzy paczki zostawiali pod drzwiami, jak przychodzili do domu serwisanci to agent informował go o tych wizytach, żeby Matt mógł się zaszyć w jakiejś piwnicy czy cos. Absolutnie nie chciał nikogo widzieć i nie chciał żeby ktokolwiek widział jego. Agent też zanim się pojawiał to dzwonił i ustalał terminarz wizyt. Matt czasami nadal był pod wrażeniem tego, że ten agent nigdy z niego nie zrezygnował. Dziwiło go to, bo sam zrezygnował sam z siebie już dawna. Nie miał po prostu odwagi, żeby zrobić coś więcej. No tak czy siak siedział i nie robił absolutnie nic. Jak rozległ się dzwonek to aż obejrzał się za siebie. Nikt nie miał go dzisiaj odwiedzać. Jedzenie miał, kokę miał. Niczego nie potrzebował. Nie oczekiwał też żadnych zamówień. Powoli wstał i nasłuchiwał następnych dźwięków. Już miał usiąść, ale tym razem usłyszał pukanie. Zaczął się zbliżać w stronę drzwi. Robił to ostrożnie w razie gdyby to była prasa oczekująca jakiegoś wywiadu. Zdarzało się. Czasami jeszcze sobie i nim przypominali i wierzyli, że to oni będą tymi, do których Matthew Comstock się przekona. Ostrożnie zajrzał przez wizjer. Nie wiedział kim jest ta kobieta, a telefon był za daleko, żeby sprawdzić czy agent kogoś do niego przysłał.
Otworzył drzwi, nie zdążył nic powiedzieć, bo kobieta zaczęła cwierkotac o rzeczach, które Matta absolutnie nie interesowały. Już wolałby wpuścić do domu świadka Jehowy. -Nie. - Odpowiedział po prostu. Nie miał czasu na takie rzeczy. Nie był też tym zainteresowany. Zatrzasnął kobiecie drzwi przed nosem i absolutnie nie przejmował się tym, że był przy tym chamski i niemiły. Nie myśląc już o tej kobiecie wrócił do swojego życia. Czyli nadal nie robił absolutnie nic.

/ ztx2

Zoya Henderson
ambitny krab
małpie psoty
ODPOWIEDZ