lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Stragan z kostiumami
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Spory stragan dookoła którego ekscentryczna właścicielka rozstawiła sporo kolorowo poprzebieranych manekinów. Nie brakuje tutaj bufiastych pirackich koszul, kapeluszy, pasiastych spodni, skórzanych pasów, peruk czy zabawkowej broni. Stragan cieszy się dużym zainteresowaniem, dlatego dookoła stale się ktoś kręci.

ZADANIE DO WYKONANIA W TYM TEMACIE:

Dla każdego uczestnika zabawy właścicielka straganu przygotowała specjalny strój, składający się z pirackich spodni, koszuli i kapelusza. Każde z was musi się w nie przebrać, jest jednak mały problem - stragan nie jest wyposażony w przebieralnie, a dookoła nie brakuje ciekawskich gapiów. Jak poradzicie sobie z tą przeszkodą? A może dla waszej postaci nie jest to w cale problemem? Opiszcie jak poradziliście sobie z tym zadaniem. Osoba, która jako ostatnia z danej drużyny dodaje post, proszona jest o oznaczenie konta Bunyip.
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
  • #5
Nadszedł ten piękny dzień! Dzień festynu! River uwielbiał wszelakie imprezy i ta wcale wyjątkiem nie była. Co prawda ogarniał drugą stronę medali, ale on tutaj się przyszedł bawić i na tym miał zamiar się kupić. Dlatego zgłosił się do konkursowej zabawy. Prawdę mówiąc był z tych co by nie pogardzili znalezieniem skarbu, ale jednak sama rozrywka się dla niego mega liczyła. Lubił improwizację, więc tym bardziej nie miał problemu z tym, iż członkowie grupy poszukiwawczej byli przypisani losowo. Trafiła mu się parka dziewczyn, więc narzekać nie mógł, a i jedną z nich znał nawet dosyć dobrze. Co więc zrobił jak grupy zaczęły się szukać? To co każdy "rozsądny" człowiek by zrobił.
- GRUPA CZWARTA! TA NAJLEPSZA! TUTAJ, TUTAJ! - wysoki był, głośny i jeszcze ręką machał by go znaleźć w tym tłumku. W ogóle tego nie przemyślał, ale i tak uważał za super pomysł. Dzięki temu na czasie zaoszczędzą i dokopią reszcie zespołów, ha! Swoją drogą jak tutaj szedł to rzucił okiem na kilka straganów. Co prawda nie przyglądał się super uważnie bo zbyt był podekscytowany samym udziałem, ale mniejsza z tym. Mają czas, prawda? Mimo, że przed chwilą sam swoim myślą zaprzeczył chcąc jak najszybciej do boju ruszać.
- I znowu razem - zaśmiał się kiedy dostrzegł zbliżającą się Stellę. - W razie czego będę Cię łapać, więc blisko się trzymaj. Dużo tu ludzi, więc łatwiej o wypadki - choć pamiętał jej wypadki, które nawet bez ludzi miejsce miały. Tym bardziej mogło tu niebezpiecznie być! Naturalnie swą drugą towarzyszkę również wypatrzył... znaczy ogarnął kiedy pewno dopiero obok stanęła - krzyczenie o grupie musiało dać efekt, ha! - River Sheppard. Liczę na super współpracę - przywitał się swym wesołym i energicznym tonem. Zdecydowanie tej energii miał dzisiaj za wiele. Oby to okazało się plusem - przynajmniej przez najbliższych parę godzin. - Gotowe? Kartki do pieczątek są? - sam musiał sprawdzić swoją kieszeń odruchowo. - Wybierzmy pierwszy stragan. Preferencje? Pierwszy lepszy? Wyliczanka? - pytał, ruszając w stronę straganów - powoli co by dziewczyn nie zgubić.

Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pack yourself a toothbrush dear, pack yourself a favorite blouse. Take a withdrawal slip, take all of your savings out...
grupa 3


Zgłosił się do zabawy z kilku powodów - po pierwsze, chciał poznać kogoś nowego, co do tej pory udawało mu się co roku, a po drugie, no właśnie, była to już pewnego rodzaju tradycja. Dzień Pamięci Kapitana Thomasa Mayersa obchodził razem z rodziną odkąd skończył pięć lat; pierwszy raz zwiedzał statek i stragany, kiedy jeszcze żyła jego mama. Ba, jednego roku pani Blythe została Miss Galionu i Noah opowiadał wszystkim dzieciom w podstawówce, że jego mama jest najpiękniejszą kobietą w Lorne Bay. Po trzecie - to właśnie udział w zabawie przypominał mu mamę, dlatego było mu trochę przykro, że nie udało mu się namówić siostry, ale trzeba było robić dobrą minę do złej gry, prawda? Losowanie drużyn jak co roku przebiegło niezwykle sprawnie i okazało się, że wylądował w grupie trzeciej razem z Tilly Huntington i Cora Westwood - tą drugą kojarzył z feralnego wypadku rowerowego, ale na szczęście, nikomu nic się nie stało i nawet wymienili się numerami, ponieważ Noah chciał zaprosić Corę na przeprosinową kawę. Co prawda, spotkanie nie doszło do skutku, ale nadal mogli się zrehabilitować. Na przykład - mogli dać z siebie wszystko podczas wyścigu drużyn. W końcu to był pewnego rodzaju wyścig, prawda? Kto pierwszy, ten lepszy? Właśnie dlatego szybko wybrali na pierwszy ogień stragan z kostiumami. Noah podszedł do właścicielki straganu, uśmiechnął się do niej najpiękniej jak umiał, po czym poczekał, aż wręczyła im specjalne, pirackie stroje. Wow. Początkowo myślał, że mają zabrać je ze sobą, ale okazało się, że muszą przebrać się tutaj i zostawić swoje rzeczy w wyznaczonym miejscu. — Ahoj, przygodo — zamruczał pod nosem, gdy z uśmiechem zdjął koszulkę. Nie przeszkadzał mu tłum gapiów - na plaży i basenie też chodził w samych kąpielówkach, więc nie pokazywał im nic, czego by jeszcze nie widzieli. Po chwili rozpiął też spodnie i zmienił je na te, które przed chwilą dostał od właścicielki. Do spodni szybko dołączyła koszula. No, nawet fajnie się prezentował. Brakowało tylko szpadli i kozaków, ale ich w pakiecie nie było. Zerknął na swoje towarzyszki. — Mogę was czymś zasłonić, jeśli się krępujecie — zaproponował jak prawdziwy dżentelmen, rzucając szybkie spojrzenie na grupkę mężczyzn stojącą nieopodal.

Tilly Huntington Cora Westwood
niesamowity odkrywca
milo#6233
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
07, grupa 4

Imprezy w mieście zawsze są szalone, na serio. Od kiedy pamiętam, raczej nigdy nie było nudny ani rozczarowań związanych z atrakcjami. Dlatego też jako rodowita mieszkanka tego pięknego miasta, zapisałam się na imprezę. Na początku obawiałam się tego, że trafię na osoby, które kompletnie nie znam, ale jak zobaczyłam znajome twarze, od razu poczułam się o wiele lepiej. Wypuściłam powietrze z ust, widzą tą energię Rivera. Jeśli nie będzie nic mówił o plaży, będzie naprawdę dobrze. Leniwym krokiem zmierzałam w kierunku swojej drużyny, gotowa na tą wielką przygodę, która nas będzie tutaj czekać.
- River! To było dawno, wręcz stało się przeszłością naszego słodkiego życia! Ale zapamiętam - Ostatnie słowa, wypowiedziałam dość niechętnie. Policzki były na bank różowe, tak jak zawsze kiedy wspomina ten głupi upadek, spowodowany przez psa. Chociaż jeśli będzie coś szybkiego, coś wpadnie mi pod nogi to River będzie jednak na serio potrzebny. - Stella Cowen, pewnie będę wasz ofiarą losu - Zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę do dziewczyny. Czyli Sheppard zostanie naszym rodzynkiem w drużynie, czy to nie jest urocze? Otoczony pięknymi blondynkami, normalnie życie jest teraz o wiele piękniejsze, chyba. Poszukałam po kieszeniach karteczki i znalazłam. Pomachałam i sprawdziłam czy nie ma w razie czego błędu z moim imieniem.
- Skoro tutaj jesteśmy, zacznijmy od tego. A potem niech los decyduje gdzie mamy iść, ale pomysł z wyliczanką, pasuje! Niech los na sprzyja, czy jakoś tak - Zwróciłam na to uwagę, schowałam zaraz kartkę, aby być pewną że jej jednak nie zgubię i zaczęłam się przygotowywać mentalnie na to co może mnie tutaj czekać.

River Sheppard Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
Martyna
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 5 :crab:
GRUPA 4

Jedną z czołowych rozrywek Chandry (tuż obok narzekania) była zabawa, zwłaszcza gdy wiązała się z rywalizacją i atrakcyjną główną nagrodą. Gdy więc doszły ją słuchy, że w Lorne Bay - uznanej przez Ginsberg za australijską pipidówę - ma odbywać się wielki festyn, nie mogła sobie odmówić udziału w tym wydarzeniu.
Nie do końca podobało jej się, że miała działać w grupie. To zawsze wiązało się z opóźnieniami, większym stresem, bo ktoś mógł mieć inne zdanie niż ona i trzeba było mu wbić do głowy, że tylko racja Chandry jest tą, która należy brać pod uwagę. Z drugiej strony… dodatkowi członkowie załogi mogli okazać się pomocni, bo przecież najlepiej, żeby inni coś robili, a sukces bezboleśnie i w całości należał do Amerykanki!
Gdy nagle jakiś wysoki koleś zaczął wykrzykiwać numer jej grupy, po tym jak przewróciła oczami, ruszyła w jego kierunku. Okazało się, że w składzie, prócz mężczyzny, jest jeszcze równie podekscytowana blondynka, którą Chandra od razu otaksowała wzrokiem, by następnie skupić się na przedstawicielu płci przeciwnej. Nie umknęło jej uwadze, że para najwyraźniej już się znała.
- Chandra Gin… - urwała, gryząc się w język. Wciąż poszukiwała brata, a że nie chciała by ktoś mu znajomy wychlapał mu, że poznał osobę noszącą takie same nazwisko, to wolała mieć się na baczności. - Wystarczy Chandra - poprawiła się, sztucznie się uśmiechając. Darowała też sobie wszelkie inne zapoznawcze gesty.
Karnecik z miejscem na stemple wydawał się jej ciążyć, dlatego wyciągnęła go w stronę Rivera, niemal wpychając mu go w dłoń.
- Możesz nosić też mój. A najlepiej od razu załatwić nam pieczątki - zasugerowała, jakby to był najlepszy pomysł na świecie. - Przestańcie już tyle gadać. Wybierzmy w końcu te stroje, póki jeszcze coś zostało - dorzuciła podchodząc do straganu, by przeglądnąć dostępne pirackie kreacje.
Właścicielka stoiska szybko jednak jej przeszkodziła, podając gotowy zestaw.
- Gdzie jest przebieralnia? - zapytała pierw obsługującą ją kobietę, a następnie zwróciła się do Stelli i Rivera. - Widzieliście ją gdzieś?

Stella Cowen, River Sheppard
chandra ginsberg
◠‿◠
47 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem grabarzem z dwuletnim stażem.
grupa 5

Nawet taki smutny grabarz jak ja czasem potrzebuje rozrywki i pogadania z kimś bardziej żywym. Obchody dnia pamięci kapitana Thomasa Mayersa to dobra okazja do tego, żeby się przebrać i dobrze bawić. Bo kto mógłby się bawić lepiej w taki dzień jak nie człowiek, który na co dzień zajmuje się świętowaniem i czczeniem pamięci umarlaków?
Chodzę między straganami, przyglądam się atrakcjom, które w tym dniu przygotowało miasto. Przebieranki, zabawy, pełen chill. W swojej wędrówce trafiam na stragan z poprzebieranymi manekinami. Myślę - dlaczego miałbym nie spróbować? Stragan przypomina wyprzedaż garażową. Koszule, spodnie, kapelusze. Sprzączki, paski, drewniane nogi, opaski na oczy, barwne koraliki i miliony innych akcesoriów. Wszystko skompletowane w dopasowane zestawy, żeby łatwiej było zauważyć i się na coś zdecydować. Pełno ludzi przegląda stroje, zakłada je na swoje ubrania. Mierzy. Przegląda się w selfikach własnych komórek. Zakłada wybrane akcesoria, pozuje i taguje sweet focie wrzucając je w Internet. Nigdy nie przepadałem za tym, by za bardzo się wyróżniać i to się nie zmieniło. Nie waham się zbyt długo przed dołączeniem do zabawy. Stroje są chyba darmowe dla uczestników, a ja nie wziąłem ze sobą zbyt wiele. Właściwie nie pomyślałem też o tym, żeby się na tą okoliczność jakoś specjalnie przystroić. Przyszedłem się rozejrzeć, a zaczęło mi się podobać. Wrzucam kartę ze swoim zgłoszeniem i snuję się między straganami przyglądając się atrakcjom i zgromadzonym ludziom. Po zebraniu kompletu zgłoszeń następuje losowanie i moje nazwisko zostaje wyczytywane w piątej drużynie, obok elijah johnston oraz beth winfield .
Właścicielka straganu już rozmawia z inną drużyną. Podchodzę do niej. Wygląda na to, że ma przygotowane stroje dla uczestników. Jeden już wcześniej wpadł mi w oko i wydaje się czekać właśnie na mnie. Kobieta nie musi powtarzać na czym polega to zadanie, bo już dało się to usłyszeć, gdy tłumaczyła poprzednikom. Ściągam z manekina koszulę i spodnie. Rozglądam się za jakąś przebieralnią, ale nic takiego nie widzę. Idę w stronę zajętej odpowiadaniem na pytania o stroje, kobiety. Jednak na pytanie gdzie mogę się przebrać - odpowiada wzruszeniem ramion. To chyba konkurs na kreatywność. Rozglądam się i szukam najmniej rzucającego się w oczy miejsca. Gdzieś z tyłu, gdzie nie ma takich tłumów i jest więcej przestrzeni na zmianę ubrania. Tam kieruję swoją drużynę, gdy i oni zabierają swoje przebrania. - Zróbmy jej parawan z ubrań. - wymagam to na chłopaku. Może wydaję się być zacofanym i fanatycznym islamistą, ale sam nie chciałbym, żeby moja córka przebierała się w miejscu, gdzie każdy może ją oglądać. I dopiero, gdy młoda jest przebrana ściągam koszulę i w jej miejsce zakładam białą z dużymi falbanami i długimi rękawami, których nie powstydziłaby się moja australijska babka. Koszula jest dość długa, więc szybka zamiana spodni pewnie nie rzuca się w oczy gapiom, którzy w znacznej odległości ode mnie, zatopieni w tłumie szukają czegoś dla siebie. Zamieniam swoje jeansy na podobne do szarawarów pasiaste portki, których nie powstydziłby się sam Meyers. Tak przebrany wracam do mojego manekina, skąd zabieram kapelusz i parę innych drobiazgów, które upodabniają mnie do pirata znanego z telewizji i dziecięcych wyobrażeń. - To teraz czas na pieczątkę? - pytam chłopaka, bo nie załapałem czy dostaje się je po każdym zadaniu czy hurtem po całości wykonanych zadań.
powitalny kokos
Samir Ibn Sahim
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
GRUPA 4

Zaśmiał się tylko na reakcję Stelli o tamtym jakże pięknym dniu. Lubił to wypominać, ale sam uważał to za jakiś uroczy plus, nie widząc w tym nic złego. Na szczęście trochę ją poznał od tamtego czasu, więc serio będzie uważać.
- Na pewno nie będzie tak źle - dodał kiedy Coven przedstawiała się drugiej dziewczynie. A kiedy jej imię dotarło do uszu chłopaka... to by sobą nie był jakby nie skomentował. - Ciekawe imię. Jeszcze nie poznałem żadnej Chandry - jakoś nie przeszkadzał mu brak nazwiska. Mieli być grupą dzisiaj, więc nie musieli znać swoich danych osobowych - o ile nie będą w zadaniu potrzebne. Chociaż było też prawdopodobne, iż uznał, że ta ma na nazwisko po prostu "Gin" bo fajnie mu się kojarzyło. Mniejsza. Przynajmniej tym razem nie będzie wściubiał nosa. Szybko też dotarło do niego, że panna "Gin" charakterem zupełnie różniła się od Stelli. No, ale to równie dobrze mogło pierwsze wrażenie być. - Cieszę się Chandro, że tak wierzysz w mój czar w celu załatwienia od razu wszystkich pieczątek, ale załatwmy to tradycyjnie - oczywiście, że przyjął komplement - czyt. zdanie, które sam za taki uznał - tak samo jak i kartę z miejscami na stemple. Nie żeby miał wielki wybór, ale miał kieszenie, więc jemu to nie przeszkadzało. I tak będą razem chodzić dzisiaj. Jak teraz!
Pierwszy stragan i pierwsze zadanie. Sheppardowi wydawało się dosyć łatwe. Co prawda swojej eks zawsze mówił, że cospleye to nie, ale przebieranki jak na Halloween to inna kwestia - zwłaszcza jak się udział w konkursie bierze. A o przebieralni pomyślał dopiero po słowach Chandy.
- Hm? Chyba nie ma - rozglądnął się dla pewności. - Dobra. Przebiorę się pierwszy to będę mógł Was wtedy spokojnie zasłonić - jak widać nie miał serio z tym problemu. Głównie przez to, że większość życia spędzał na plaży i w morzu. Prawie non stop miał na sobie jedynie kąpielówki, szorty do pływania czy inne takie. A dzisiaj czarne bokserki ujrzały światło dnia kiedy ściągnął spodnie, gdzieś z boku straganu - to że się nie wstydził, nie znaczyło, że będzie urządzał striptiz na środku festynu - i założył od razu ciemne spodnie od kostiumu jaki mu przygotowano. Następnie obnażył nagi tors i włożył koszulę piracką. Choć najbardziej spodobał mu się kapelusz. - I gotowe. Chyba bluza moja jest największa z tego co mam, więc będzie dobra jako zasłona na część ciała. Trzeba trzymać przodem do przebierającej się by wiedzieć co zakrywać, więc dotarło do mnie, że może same będziecie wolały się tym zająć - podał im swoją rozpinaną bluzę, którą wcześniej musiał zdjąć. Oczywiście chętnie bardziej pomoże, ale pod względem przebierania się nie mógł nachalnym być. Wszak dziewczyny mają więcej do zasłaniania.

Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
Grupa 4

Uśmiechnęłam się do blondynki na powitanie. W sumie też nigdy nie słyszałam o takim imieniu, więc było to na serio ciekawe i nowe. Zmarszczyłam czoło na słowo znajomego, niech ten słynny pech naprawdę, nas wszystkich nie nawiedzi i wyjdzie wszystko tak jak trzeba. Ale on chyba zaczął się już teraz? Miałam dalej zmarszczone czoło, kiedy zaczęłam w myślach wszystko sobie logicznie tłumaczyć. I nie było mi już do śmiechu. Chociaż chodziłam na plaże, paradowałam tam w stroju kąpielowym tak tutaj, przebrać się przy tych wszystkich i to bez przebieralni? No chyba jednak, nie. Czułam aktualnie wielkie zażenowanie, przez co nawet nie odzywałam się do innych osób z drużyny. Przez te moje myślenie, River już był przebrany, bez żadnego ale. Zazdroszczę. Niepewnie wzięłam do ręki ubranie, które musiałam teraz na sobie założyć. Patrząc na wszystkich, którzy tak bez żadnego oporu się przebierali, sprawiało we mnie jeszcze bardziej, że jestem chyba tylko jedyną osobą, co nie chce się tak przebrać.
- To takie,,, kompromitujące - Wydusiłam z siebie. Stanęłam i nadal patrzyłam się na ubrania. Zrezygnowana zaczęłam, zdejmować z siebie swoją bluzkę. Muszę sobie wyobrażać, że jestem w głupiej przebieralni i mam na sobie strój kąpielowy, a nie bieliznę. Liczyłam tak po cichu, między słowami jeszcze powtarzałam że to tylko kostium. Jednak jak widziałam te ciekawskie spojrzenia, czułam się z tym źle. Pasiaste spodnie były na mnie za duże, więc musiałam parę razy je związać, aby jakoś się na mnie utrzymały. Czułam się jakbym miała na sobie worek ziemniaków, ale chociaż nie stałam tak w bieliźnie przy innych. Zniesmaczona wyszłam za Rivera. Uniosłam ręce, widząc jak wszystko na mnie zwisa. Na sam koniec założyłam swój kapelusz, który mi najmniej przeszkadzał. Chciałam teraz jak najszybciej oddać bilet i iść dalej, oby więcej nie było takich niezręcznych zadań.
- Dzięki River za pomoc, bez tego byłoby gorzej. Powodzenia Chan! - Mruknęłam w cichym podziękowaniu do chłopaka. Mam nadzieję, że nie będę jedyną, co ma taki problem z przebraniem się.

River Sheppard Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
Martyna
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
GRUPA 4

Chandra na dłużej zawiesiła spojrzenie na twarzy ciemnowłosego, oceniając, czy ten się nie zgrywa. Uznając, że najwyraźniej koleś próbuje jakichś tanich chwytów na podryw, uśmiechnęła się zuchwale.
- Widzisz? Możesz czuć się zwycięzcą, tyle dziś wygrałeś! Poznałeś mnie - odparła złośliwie, w międzyczasie z rozczarowaniem wzdychając nad koniecznością tradycyjnego zbierania pieczątek, a nie wybraniu opcji skrótu, byle się zbytnio nie namęczyć. Tuż po tym odpuściła temat i zajęła się ocenianiem materiału stroju, który miała założyć. Widać było po jej reakcji, że nie była zachwycona. Zerknęła na kupkę ubrań blondynki, by sprawdzić, czy i ona dostała ciuchy podobnej jakości, bo może byli równi i równiejsi - Ginsberg była gotowa dokonać zamiany albo nawet dopłacić, byle nie wyjść na tą gorszą.
Uniosła brew, rozglądając się dookoła, by nie tylko upewnić się, czy faktycznie nie ma przebieralni, ale też zorientować się jak dużym zainteresowaniem cieszy się ten stragan. Nie miała już wątpliwości dlaczego gromadzą się wokół niego takie tłumy. Cicho parsknęła śmiechem, uświadamiając sobie jak niewiele trzeba, by być w centrum zainteresowania. Lubiła to, więc niewielką ceną było rozebranie się publicznie, byle tylko niejedno spojrzenie skierować właśnie na jej osobę.
- Już się przebraliście? - zapytała zniecierpliwiona, patrząc w kierunku Rivera i Stelki, która chyba nie do końca czuła się swobodnie. - Mogłeś ją zasłonić kapeluszem - skomentowała z ironią, łypiąc w stronę mężczyzny, oczywiście nie zamierzając osobiście pomóc nowej koleżance.
- Potrzymaj mi to - zwróciła się do Rivera, podając mu swoją torebkę. - I jeszcze to - tym razem na przedramieniu ciemnowłosego wylądowała górna część garderoby Ginsberg. - A ty - tu zwróciła się do Stelki - masz to i... to. - Pasek i spodnie rzuciła w stronę dziewczyny. - Nie upuść! - przestrzegła, stojąc w samej bieliźnie; wyglądało na to, że nie spieszy jej się z zakrywaniem ciała, zwłaszcza gdy usłyszała, jak ktoś z tłumu gwizdnął z aprobatą.
W końcu jednak i ona ubrała się w pirackie spodnie i zakasała zbyt długie rękawy, by nie zwisały tak smętnie.
- Ugotuję się w tej czapce - jęknęła, wsuwając na głowę kolejny element przebrania.
Czego nie zrobi się dla stempelka...

Stella Cowen , River Sheppard


:koala: zadanie ukończone, prosimy Bunyip o potwierdzenie :koala:
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
21 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Córka właścicieli miejscowej stadniny koni, która nie sprostała ich oczekiwaniom, pozwalając wyrzucić się z renomowanej uczelni. Teraz w sekrecie przed nimi ukrywa się w centrum LB, szukając swojego zaginionego przyjaciela, ratując żółwie i oprowadzając turystów po lesie deszczowym.
grupa 3

W swoim zabieganym i chaotycznym harmonogramie życia, który od dwóch tygodni (tyle dopiero udało jej się przepracować, odkąd miesiąc temu na nowo przekroczyła granice Lorne Bay) próbował pozbawić ją ostatniego tchu, ledwo udało się jej wygospodarować ten jeden dzień wolny od zmartwień. Teoretycznie wolny, bo jeśli ktoś miał tę przykrość uściśnięcia jej ręki za dzieciaka, wiedział na pewno, że Huntington nieco zbyt zaciekle podchodziła do podobnego rodzaju zabaw. Nie oznaczało to, że swoim rywalom podstawiała nogę, ale dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa był dla niej niezmiernie ważny. Świętowała go od kilkunastu lat (z wyjątkiem trzech ostatnich, które spędziła w Melbourne), zawsze dając z siebie wszystko i za każdym razem otaczając się nieznanymi twarzami. Tak jak i dzisiaj, kiedy dobrano ją do grupy z dwójką osób, których wcześniej nie widziała na oczy. Mogła wprawdzie zaprosić Jedd, Gemmę albo Raine, ale prawdę mówiąc, wolała świętować ten dzień samotnie. Poniekąd samotnie, bo teraz przy sobie miała przecież Noah i Corę, których nie zamierzała zawieść i których od samego początku ciepło traktowała. Gdy formalności dobiegły już końca, a oni mogli udać się w stronę straganu sterowanego przez krzepką, cudacznie ubraną kobietę, Tilly uwagę od razu przyciągnęły świecące i kolorowe bibeloty zrzeszające wielu ciekawskich świadków. Nie spodziewała się tylko, że przed ów świadkami przyjdzie jej się rozebrać do samej bielizny, względem czego odczuwała lekki dyskomfort. Po pierwsze dlatego, że wystarczyła chwila nieuwagi i jedno szarpnięcie o zbyt dużej sile, by przez przypadek odsłonić za dużo swojego ciała, a po drugie... dziwnie czuła się ze świadomością, że po raz pierwszy w życiu miała tak czujną widownię. Dlatego, kiedy Blythe zdążył się już przebrać i zaoferował im swoją pomoc, wypuściła powietrze ze słyszaną ulgą. - Dzięki, byłoby to serio pomocne - powiedziała z uśmiechem, wzrokiem próbując namierzyć cokolwiek, co mogłoby poudawać prowizoryczny parawan. Nie bardzo jednak mieli na to czas, a chaos panujący dookoła nie ułatwiał tych poszukiwań, więc ostatecznie ściągnęła z włosów żółtą chustę, rozwinęła ją i wręczyła mężczyźnie, po chwili pozbywając się swoich ubrań. Po wciśnięciu na siebie śnieżnobiałej koszuli z bufiastymi rękawami zwieńczonymi mankietami, przyciasnej kamizelki i nieco przydużych, czarnych spodni ozdobionych minimalistycznymi wzorkami, pozostawało jej tylko przykryć głowę ogromnym, pirackim kapeluszem, a ściągnięte ubrania wepchnąć do swojej torebki, która spoczywała u jej nóg. - Pomóc ci jakoś, potrzymać coś? - zapytała jeszcze Corę, która też zapewne siłowała się z przebraniem.

Noah Blythe Cora Westwood
ambitny krab
zmęczona
właścicielka — the tea atelier
29 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Była w niej miękkość jedwabiu i szorstkość wełny. Oraz dużo zbłąkanego błękitu, przypominającego kwiaty polnych ostów.
Grupa 3
Tymczasem dla Cory obchody święta były możliwością przypomnienia sobie, jak to jest być częścią społeczności Lorne Bay. Myślała, że tego nie potrzebuje, ale okazało się, że tyle lat spędzonych poza miasteczkiem wystarczyło, by dla niektórych osób była tą obcą, niezależnie od tego, czy jej babcia była lubiana, czy nie. Od przeprowadzki do Sydney bywała tu okazjonalnie, głównie w trakcie wakacji lub świąt, a i wtedy najwięcej czasu spędzała w domu babci. Teraz - jej domu.
Anne nie lubiła tego święta - nic dziwnego, skoro dla Aborygenów niewiele miało to wspólnego z radością i celebracją. Mimo to Cora w dzieciństwie kilka razy w nim uczestniczyła, ponieważ jej matka, Josephine, nie podzielała zdania swojej rodzicielki.
W zasadzie, początkowo nie planowała wziąć udziału w poszukiwanianiu skarbu, raczej zamierzała się ograniczyć do pokręcenia między straganami, ale... jakoś tak wyszło, że stało się zgoła inaczej, a ona została przydzielona do grupy trzeciej - dziewczyny, która przedstawiła się jako Tilly, nie znała, z kolei Noah - tak, jego miała okazję poznać jakiś czas temu w dość specyficznych okolicznościach. Liczyła, że wspólny wyścig pójdzie im lepiej niż szarżowanie na drodze.
- Mam nadzieję, że wygodnie będzie się w tym biegało do kolejnych straganów - skomentowała, strzelając oczami pomiędzy tymi wszystkimi kolorowymi ciuchami. Ostatecznie złapała ciemnobrązowe, przylegające spodnie, kremową koszulę i czarny kapelusz. Rozejrzała się, niechętnie patrząc na gapiów, aż w końcu przesunęła się za jeden z manekinów - była to raczej prowizoryczna zasłona, ale dobre i to. Próbowała jak najszybciej ściągnąć własne ciuchy i założyć przebranie.
- Byłoby cudownie, dziękuję - powiedziała, spoglądając z wdzięcznością na Tilly. Podała jej kilka swoich rzeczy, których nie chciała kłaść na ziemi, w końcu wokół kręciło się zbyt wiele osób i dokończyła przebieranie się. Koszula była trochę za duża, ale ściągnęła ją w pasie, zawiązując supeł. Odebrała rzeczy od Tilly i upchnęła w niedużym plecaku, a następnie zarzuciła go sobie na plecy. Pewnie wyglądała jak połączenie pirata i wyrośniętego uczniaka, ale trudno. - To bierzemy pieczątki i lecimy dalej? - Wolała się upewnić, chociaż jej towarzysze wyglądali już na gotowych na dalszą przygodę.

Noah Blythe Tilly Huntington
Oraz
Bunyip
wystrzałowy jednorożec
-
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Grupa 5
  • dwa
Uwielbiała to święto. Stragany, zabawy, przebrania, parady, przedstawienia - co roku brała udział właściwie we wszystkim, ale był to pierwszy rok, w którym mogła zapisać się do oficjalnych, głównych poszukiwań skarbu. Nawet nie próbowała kryć ekscytacji podczas losowania i doboru drużyn - tym bardziej, że wśród zgłoszonych znalazła się jej kuzynka - ale mina szybko jej zrzedła, gdy doszło do odczytania nazwisk osób z grupy numer pięć. I to nawet nie dlatego, że nie wylądowała w tej samej co Tilly, ani że jako tę najmłodszą przydzielono ją do zabawy z tym najstarszym ze wszystkich zgłoszonych. W jednej i drugiej sytuacji potrafiłaby się odnaleźć bez problemu, w końcu od dawna już nie była małą dziewczynką i właściwie większość swojego życia spędziła z osobami od siebie starszymi. Obecność Elijah jednak... Cóż, to już była zupełnie inna bajka. Niby minął już dobry rok, jej dawno przeszło, a chłopak pewnie nawet nie wiedział o jej istnieniu (a przynajmniej - o matko, oby! - nie zdawał sobie sprawy z tego ogromnego krasza, którego miała na jego punkcie, kiedy jeszcze był w liceum), ale i tak poczuła się niezręcznie i nagle gdzieś w środku zapragnęła jednak z całej zabawy zrezygnować. Tym bardziej, kiedy okazało się, jakie jest ich pierwsze zadanie...
- Mogłabym to założyć na swoje ubranie? - zapytała właścicielkę straganu, odbierając od niej wybrany dla niej strój, ale nie zaskoczyła jej nawet odpowiedź odmowna. Jeśli nie chciała pozbawić siebie i swojej drużyny szansy na wygraną (lub chociaż niezłą frajdę), musiała się naprawdę przebrać. - Nie trzeba... - zwróciła się w pierwszej chwili do Samira, gdy wyszedł z propozycją zrobienia dla niej prowizorycznego parawanu, ale szybko się poprawiła. Nie zamierzała się przecież rozbierać przy tych wszystkich ludziach. - To znaczy... Dzięki. To nie potrwa długo - dodała więc, pozwalając się osłonić. Niestety była zbyt zestresowana, a po głowie natrętnie chodził jej tylko Elijah, Elijah, Elijah, więc gdy przyszło co do czego wszystko leciało jej z rąk. Sprzączka paska nie chciała się rozpiąć. Koszulka nie chciała gładko przejść jej przez głowę. Kapelusz prawie poleciał z wiatrem i ledwo zdążyła go złapać, nim zniknąłby jeszcze gdzieś w tłumie. Źle pozapinała guziki koszuli i to dwukrotnie, nim każdy znalazł się w odpowiedniej dziurce. W końcu węższe niż sądziła nogawki spodni pirata zablokowały się na jej martensach, których postanowiła nie zdejmować, by przyspieszyć cały proces... Jak widać niezbyt mądrze, bo kolejne parę minut musiała poświęcić na przeciąganie każdej nogawki centymetr po centymetrze.
Gdy skończyła, miała wrażenie, że jest cała mokra, a jej twarz musiała być zabarwiona czystą czerwienią. Przysłoniła więc jej część włosami, nim wcisnęła na głowę piracki kapelusz i w końcu, zbierając z ziemi i pakując do swojej torby na ramię prywatne ubrania, wydusiła z siebie słabe: - Już. Wasza kolej - i przesunęła się nieco na bok, by im nie przeszkadzać. A przede wszystkim po to, by przypadkiem nie spojrzeć Elijah w oczy, bo była pewna, że odczytałby wtedy jej wszystkie myśli. Nigdy nie była w takiej sytuacji - dotychczas durzyła się po cichu w osobach dla niej jakkolwiek niedostępnych i nie miewała z nimi kontaktu również po wyleczeniu się z krasza - więc sama nie do końca rozumiała, co się z nią dzieje. I miała nadzieję, że szybko jej przejdzie, bo inaczej naprawdę zepsuje całą zabawę nie tylko sobie, ale i reszcie drużyny...

elijah johnston
Samir Ibn Sahim
powitalny kokos
ejmi
ODPOWIEDZ