kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
#7

Adonis mógł śmiało stwierdzić, że ostatni rok był dla niego naprawdę udany.
Po pierwsze, jego plany o własnej restauracji zaczynały nabierać kształtów, a to wszystko dzięki temu, że spotkał Mavis, dawną przyjaciółkę, z którą często kiedyś rywalizowali podczas kursów gotowania, na które razem uczęszczali.
Po drugie, i to chyba było najważniejsze, poznał Lucy, dziewczynę, która naprawdę zawróciła mu w głowie. Była pierwszą, której się to udało, do tego stopnia, że Brooks nie myślał praktycznie o niczym innym. Była też dla niego zagadką. Spotykali się od kilku miesięcy – czasem rzadziej, czasem ciężej, a Adonis nadal miał wrażenie, że naprawdę mało o niej wie. Mimo to, blondynka go fascynowała i samą sobą sprawiła, że miał ochotę widywać ją jak najczęściej. Być może się zakochał, tego do końca pewien nie był, jednak wiedział, że cholernie zaczynało mu na niej zależeć. Starał się więc, by te ich spotkania były zawsze wyjątkowe. Próbował wszystkiego, by choć raz Lucy się przed nim otworzyła, jednak zawsze natrafiał na mur. Jakby było coś, czego nie chciała mu mówić, coś co ukrywała. I wcale się nie pomylił w swoich przypuszczeniach.
Któregoś dnia, zupełnie przypadkowo, jeden z jego kumpli, który niedługo miał wstąpić w związek małżeński, wpadł do Brooksa, żeby pokazać mu zdjęcia z wieczoru kawalerskiego, na którym jego samego nie było, bo musiał doglądać chorej matki. Okazało się, że chłopacy byli w Shadow. I okazało się, że była tam również Lucy. Jednak nie jako odwiedzająca ten przybytek o wątpliwej reputacji, a jako jedna ze striptizerek. Adonis dojrzał ją na jednym ze zdjęć, kiedy wdzięczyła się i wyginała przed jednym z jego kumpli. To był dla niego cios. Ledwie powstrzymał się przed tym, by nie cisnąć telefonem kumpla o ścianę. I wtedy też, wszystkie niepasujące elementy układanki zaczynały układać się w spójną całość. Lucy pracowała tylko na nocną zmianę. Zdarzało się, że kiedy byli razem, ktoś nazywał ją Lolą. Adek myślał, że było to przezwisko wzięte od imienia, jednak nie. To był jej pseudonim sceniczny.
Kilka dni Brooksowi zajęło przygotowanie się do rozmowy. Musiał zebrać myśli i uporządkować emocje, które kłębiły się w nim od jakiegoś czasu. Czy był zły? W żadnym razie. Zażenowany i zdruzgotany, tak. Jednak, przede wszystkim było mu szalenie przykro, że mimo wszystko, Lucy nie darzyła go takim zaufaniem, by podzielić się z nim tą informacją. Być może, mówił kiedyś za dużo o tym, że nie lubi takich miejsc jak Shadow, że dziewczyny tam pracujące kompletnie się nie szanują. Ale to była Lucy, dziewczyna, na której mu zależało. Może gdyby mu wytłumaczyła dlaczego to robi i nie ukrywałaby tego przed nim od samego początku, to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może by zrozumiał, może doszliby do jakiegoś porozumienia. A tak? Adonis był rozgoryczony, ale jednocześnie zdeterminowany, by wszystko sobie z Lucy wyjaśnić. A może powinien zwracać się do niej Lola ? Sam już nie wiedział. Nie wiedział, kim też tak naprawdę jest blondynka.
Tego wieczoru, czekał na nią w swoim mieszkaniu, starając się poukładać sobie w głowie wszystko to, co chciał jej powiedzieć. Bał się tej rozmowy, jednak wiedział, że muszą wszystko sobie do końca wyjaśnić, tak by ich relacja stała się jasna. A może po tej rozmowie niczego już między nimi nie będzie? Może nie uda im się dojść do porozumienia? Czas miał to pokazać.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
#0

Lucy już od dawna nosiła się z zamiarem powiedzenia mu całej prawdy. O tym, kim była, czym się zajmowała oraz co właściwie skłoniło ją do tego, żeby rozbierać się za pieniądze. Ale za każdym razem, gdy próbowała poruszyć ten temat, miała wrażenie, że ciągle mówi w zły sposób. Nie potrafiła się za to zabrać w taki sposób, żeby nie wyszło, że go okłamywała przez tak długi czas. A naturalnie — im dłużej zwlekała, tym gorzej jej było znaleźć sposób, by przekazać mu to wszystko ot tak. Przecież nie mogła ot tak sobie zajechać do niego któregoś dnia i rzucić nonszalancko “cześć Skarbie, mam nadzieję, że dobrze minął ci dzień. Bo dla mnie noc była świetna. Obsłużyła dwa kawalerskie i kilka prywatnych tańców, więc za pieniądze z napiwków kupiłam nam przekąski na mieście”. To nawet w jej głowie brzmiało źle.
Pocieszała się myślą, że przecież nie robi tego dla zabawy, a naprawdę potrzebuje tych pieniędzy dla rodzeństwa. Na jej koncie oszczędnościowym zebrała się już całkiem ładna sumka i Lucy mogła pomału myśleć o tym, że mogłaby poszukać mieszkania w innej dzielnicy. Ta, gdzie mieszkała z Lulą, z pewnością nie spełniłaby wyśrubowanych wymagań domu dziecka, który miałby nadzorować proces adopcji, któremu musiałaby się poddać Lucy. Ale spore oszczędności oznaczało też jedno — mogłaby pomyśleć o zmianie pracy. I właśnie coś takiego planowała na okolicę Bożego Narodzenia. W takim układzie chyba naprawdę nie powinna mówić nic Brooksowi, który dość jasno wyraził się o kobietach wykonujących ten zawód. Lepiej będzie dla nich obojga, jeśli miałby głowę niezaprzątniętą tym problemem.
Ucieszyła się, jednak gdy do niej napisał — stęskniła się za nim i miała dla niego niewielki prezent. Razem z Lulą były ostatnio połazić po lumpeksach i w ręce Lucy trafił bardzo ciekawy garnek. Z tego, co udało jej się wygooglać, pochodził on z centralnej Europy. Wyglądał, jak okaz, który pasowałby idealnie do Adonisowej kolekcji. Spakowała go do torby, po drodze zatrzymała się w ich ulubionej herbaciarni i pełna zadowolenia podjechała pod jego adres.
Zapukała i zaproszona do środka, weszła, jeszcze nie przeczuwając powagi sytuacji.
- Mam twoją ulubioną herbatę, ale zobacz, co znalazłam w lumpeksie. Chyba takiego nie masz w swojej kolekcji? Podobno pochodzi z Polski, ale nie wiem, czy to prawda. - Powiedziała, wyciągając w jego stronę torbę z garnkiem i dopiero wtedy podnosząc na niego roześmiane spojrzenie. Tak dobrze było go widzieć.

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Głupotą by było, gdyby Adonis nie przyznawał się do tego, że na Lucy coraz bardziej zaczyna mu zależeć. Była dla niego naprawdę ważna i z dnia na dzień, ze spotkania na spotkanie stawała mu się coraz bliższa. Sam nie potrafił zrozumieć swoich uczuć, a i rozmowa z bratem nie przybliżyła go choćby trochę do tego, by jakoś zdefiniować to, co czuł do blondynki. Po raz pierwszy w życiu, jakakolwiek kobieta wywarła na nim aż taka wrażenie.
A teraz? Adonis już sam nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Ciężko mu było pogodzić się z myślą, że Lucy ukrywała przed nim tak ważną rzecz. Nawet jeśli nie wypowiadał się zbyt pochlebnie o paniach, które rozbierały się za pieniądze, to był pewien, że jakoś doszedłby z tym do porządku dziennego. A może razem z blondynką wymyśliliby coś, co pomogłoby jej zmienić zawód. Wystarczyło tylko porozmawiać. Brooks zaczynał się też zastanawiać, czy Lucy w ogóle zależało na ich relacji, skoro nawet nie miała zamiaru podzielić się z nim tak ważną informacją. Było mu najzwyczajniej przykro z tego powodu i wiedział, że muszą się w tym temacie rozmówić. Obojętnie jak bardzo bolesna miałaby być to rozmowa. Chociaż podejrzewał, że pewnie to on będzie najbardziej cierpiał. Może było to myślenie odrobinę niesprawiedliwe w stosunku do Lucy, jednak Brooks nie potrafił znaleźć innego wyjaśnienia na to, że blondynka ukrywała przed nim tak istotny fakt, niż to, że po prostu jej na nim nie zależało.
Skłamałby, gdyby powiedział, że nie ucieszył się na jej widok. Serce zabiło mu mocniej, kiedy tylko stanęła w jego drzwiach i to jeszcze z prezentem.
- Dziękuję. - Powiedział, przesuwając się, by Lucy mogła wejść do jego mieszkania. - Nie musiałaś tego robić, ale jest naprawdę piękny. - Dodał jeszcze, kiedy rozpakował torebkę i jego oczom ukazał się naprawdę wyjątkowy okaz garnka. Takiego jeszcze w swojej kolekcji nie miał i Adonis wiedział, że zajmie w niej honorowe miejsce. Trochę głupio mu się zrobiło na myśl o tym, że za chwilę będzie musiał zepsuć całą atmosferę. To, co chciał jej powiedzieć, a co chwilę wcześniej w jego głowie brzmiało doskonale, teraz wydawało się głupie. Jak mógł pomyśleć, że jej nie zależało, skoro zrobiła mu prezent? Skoro pamiętała o tym, że tak bardzo kocha garnki.
- Napijesz się czegoś? - Zapytał po chwili, przechodząc do kuchni, by nastawić wodę na herbatę. Takiego smaku, jaki miała dla niego Lucy jeszcze nie znał, więc tym bardziej miał ochotę na to, by się napić. A przy okazji, w trakcie przygotowywania czegoś do picia i jedzenia, chciał pozbierać myśli. - Zrobiłem też ciasto. Mam nadzieję, że nie jesteś na diecie. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho. Sam nie wiedział dlaczego się tak denerwuje. To nie pasowało do niego, ani do burzy która szalała w jego sercu i głowie.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Gdyby jej nie zależało, z pewnością nie starałaby się utrzymać swojego zawodu w tajemnicy. Wydawało jej się bowiem, że mężczyzna ma dość jasno określone poglądy na temat kobiet pracujących w jej zawodzie. A ona nie chciała go stracić. Paradoks, bo przecież obiecała sobie, że żaden mężczyzna nie będzie w stanie odwieść jej od upatrzonego celu. A jednak on właśnie był do tego zdolny, gdyby tylko nie bała się, że wraz z prawdą go straci. Nikt inny nie okazał jej tyle cierpliwości i wyrozumiałości, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe. Miała wrażenie, że podobnie jak ona traktuje te sprawy nad wyraz poważnie i nie poszedłby do łóżka z byle kim. W zasadzie nie pytała go o poprzednie doświadczenia, ale zakładała, że jeśli jednak by się zdecydował z kimś na seks, to z pewnością byłoby to podyktowane nie jakąś tam płytką chcicą, a całość przesiąknięta byłaby szacunkiem do drugiej osoby. Czy wyobrażała sobie, że to właśnie z nim przeżyje swój pierwszy raz? Tak. Ale właśnie — dopiero jak wejdą w związek. Na razie ich znajomość była dość rozmyta. Niby się spotykali, ale nigdy nie była do końca pewna. Wszak taki przystojny facet z pewnością miał masę adoratorek. Może próbował zdecydować, która z kobiet będzie dla niego najlepsza?
Nie, to chyba nie było w jego stylu.
Dlatego właśnie nie spodziewała się tego, co miał przynieść wieczór. Może nawet liczyła, że takie spotkanie-niespodzianka przyniesienie za sobą jakieś wstępne deklaracje?
- Wiem, że nie musiałam, ale znalazłam go i pomyślałam o tobie. - Powiedziała bez wahania, spoglądając na niego spod ledwo muśniętych tuszem rzęs. Przy nim nie musiała się ubierać wyzywająco ani nakładać mocnego makijażu. Przy nim mogła być sobą. Po raz pierwszy od dawna znalazła kogoś, kto samą swoją obecnością koił jej nerwy.
Na pytanie, czy się czegoś napije, uniosła swój własny, szklany kubek z silikonową rurką. Nie lubiła marnotrawstwa, więc starała się, chociażby tymi małymi kroczkami pomagać środowisku.
- Mam swoją, ale dziękuję. A na diecie, zwłaszcza jeśli chodzi o twoje wypieki, to nigdy nie jestem - Odparła wesoło, odrzucając jasne włosy do tyłu i patrząc na niego ufnie, chociaż wreszcie jej uśmiech lekko przygasł. - Wszystko w porządku? Coś się stało? - W sumie to nie tak, że całowali się non stop, czy nawet bez przerwy się tulili, czy pieścili, ale tak zupełna oziębłość wskazywała, że coś chodzi mu po głowie. Lucy poczuła niespodziewanie nieprzyjemny ucisk w żołądku. Może zamiast wyznania usłyszy, że powinna odejść z jego życia? - Jeśli garnek ci się nie podoba, mogę spróbować go oddać. - Spróbowała jeszcze zażartować, chociaż tak naprawdę czuła gdzieś w sobie, że naprawdę coś się stało. Może coś z którymś z jego braci?

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis uważał z kolei, że gdyby Lucy naprawdę na nim zależało nie ukrywała by przed nim miejsca swojej pracy. Czy nie na tym polegał związek? Na zaufaniu? Na mówieniu do sobie wszystkiego? Na dzieleniu swoimi problemami i obawami? Owszem, Brooks miał takie, a nie inne poglądy na temat striptizerek, jednak gdyby blondynka wyjaśniła mu swoje powody, opowiedziała o problemach, ten na pewno by zrozumiał.
Spotykali się już od roku i Adonisowi coraz bardziej zaczynało na niej zależeć. Nie sądził, że będą musieli odbyć ze sobą tak poważną rozmowę. Wydawało mu się raczej, że byli już na etapie, kiedy powinno się zacząć próbować zmieniać luźne randki na coś bardziej oficjalnego. Byli na etapie, gdzie powinny padać pewne wyznania. A tym czasem, jedno jedyne zdjęcie, które zobaczył przekreśliło wszystko. Mężczyzna musiał sobie wszystko z Lucy wyjaśnić, by móc zdecydować, czy chcą to dalej kontynuować bez jakichkolwiek innych kłamstw i niedomówień.
Starał się zebrać w sobie. Starał się, by blondynka niczego nie zauważyła. Nie chciał przecież, żeby wyszła bez jakiejkolwiek rozmowy, a Adonis miał jej naprawdę wiele do powiedzenia.
- Garnek naprawdę mi się podoba. - zapewnił dziewczynę z lekkim uśmiechem na ustach, bo tak w rzeczywistości było. Naprawdę sprawiła mi wielką przyjemność swoim prezentem, ale i zaskoczyła go, bo nie sądził, że coś od niej dostanie. Zależało jej na nim, teraz to widział, jednak to co chodziło mu po głowie, nie mogło czekać. Musieli się rozmówić raz a dobrze. Nikt przecież nie mówił, że mają zerwać znajomość. Tego akurat Adonis nie chciał, nie wiedział jednak, jak Lucy zareaguje na to, co ma za chwilę usłyszeć. - Mam zamiar postawić go na honorowym miejscu. Jest naprawdę piękny. dodał jeszcze.
Wziął głębszy oddech, zbierając się w sobie. Wiedział, że to ten moment. Wiedział, że muszą porozmawiać i nie chciał tego odwlekać.
- Wszystko w porządku. Chciałem tylko z tobą poważnie porozmawiać Lucy... - zaczął, wyciągając z kieszeni telefon i szukając odpowiedniego zdjęcia. - Czy może raczej powinienem nazywać cię Lolą?- zapytał dziewczynę pokazując jej fotkę. W jego głosie słychać było zawód i masę bólu. Przykro mi było to robić, ale wiedział, że powinien. Chciał, żeby Lucy powiedziała mu cokolwiek. Żeby mógł choć trochę ją zrozumieć.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał, patrząc na blondynkę. - Za słabo się starałem? Za mało mi zależało? Powiedz mi Lucy. Czym zawiniłem, że ukrywałaś to przede mną? - przełknął ślinę przerywając na chwilę, by zebrać myśli. Chciał powiedzieć jej coś jeszcze. Bał się, że później nie będzie miał na to szans. - Jesteś dla mnie bardzo ważna. Zawsze byłaś i zawsze będzie. Tylko mnie rozumiem dlaczego to ukrywałaś. Myślałem, że coś razem budujemy. Że zależy nam na sobie. - zaczął po chwili. - Spotykamy się od roku. Z dnia na dzień zawładnęłaś moim sercem, sprawiłaś, że w końcu zrozumiałem co to znaczy kogoś kochać. Tak, Lucy... Kocham cię od dawna i nie wstydzę się tego, jednak... Nie wiem czy w tym momencie ma to jeszcze jakiekolwiek znaczenie. - tak. Zrobił to. Wypowiedział te dwa magiczne słowa, które Lucy już dawno powinna była usłyszeć, jednak zawsze jakoś w ostatniej chwili Adonisowi brakowało odwagi, by zrobić ten ostateczny krok.



Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
“Zabawne” jak wiele mogłoby się między nimi zmienić, gdyby tylko oboje potrafili być ze sobą szczerzy. Czy gdyby on wcześniej zebrał się na wyznanie, ona zrezygnowałaby z posady w Shadow? A może jednak rozstaliby się dużo wcześniej, nie dając sobie szansy na to, żeby teraz nieco bardziej cierpieć. W każdym jednak razie odliczanie się zajęło, od kiedy za blondynką zamknęły się drzwi do mieszkania.
Jeszcze miło gawędzili, jeszcze wychwalał jej garnek. Jednak w obliczu tego, co zaraz potem padło Lucy przez myśl przemknęło, czy aby przypadkiem nie będzie chciał ów garnkiem cisnąć o podłogę.
Zamarła, gdy wymówił jej pseudonim. Owszem, czasem ktoś rzeczywiście zwracał się tak do niej poza pracą, ale były to raczej sporadyczne przypadki, na dodatek w większości przypadków powiązanych z Shadow.
A teraz wymówił je on, sprawiając, że dziewczyna momentalnie zbladła, a na widok zdjęcia zaczęły drżeć jej ręce. A na dodatek ten ból w jego oczach. Dobrze, że jednak nie zdążyła spróbować upieczonego ciasta, bo z pewnością te kęsy stanęłyby jej gulą w gardle.
- Adonis ja… - Zaczęła, chociaż na dobrą sprawę nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć takiego na swoją obronę. - Tak, to ja jestem na tym zdjęciu. - Przyznała, chociaż już to wiedział. Może łudził się, że zaprzeczy, ale skoro już ją przyłapał, to jaki był sens dalej obstawać przy kłamstwie?
- Kilka razy chciałam ci powiedzieć… Ale pamiętasz te wszystkie razy, gdy w czasie spacerów mijaliśmy wyzywająco ubrane kobiety? Rzucałeś pomiędzy słowami, że “pewnie pracują w Shadow”. Albo ogólnie mówiłeś dość… niepochlebnie. - Nie liczyła, że ją zrozumie. Nic nie usprawiedliwiało kłamstwa. Ale też może chociaż odrobinę zrozumie, co ją do tego popchnęło. Odstawiła swój kubek z herbatą i nerwowo pstryknęła palcami u swoich dłoni.
- Zaczęłam tam pracować niedługo przed tym, zanim się poznaliśmy. I początkowo nawet nie wiedziałam, czy będziemy się umawiać, czy wiesz… Czy mnie lubisz. A im więcej czasu mijało, tym trudniej mi się było do tego wszystkiego przyznać. - I chciała dodać coś jeszcze, ale on wtedy wyskoczył z wyznaniem. Lucy momentalnie podniosła na niego twarz i oskarżycielsko wyciągnęła palec przed siebie. - Nie! To nie jest fair! Nie możesz tak mówić! - Wydawała się przerażona niespodziewanym wyznaniem w takich okolicznościach. Jej nie można było kochać. Ojciec udowadniał jej to wiele razy. Nie zasługiwała na uczucia, bo miłość to ból. Chociaż wychodziło na to, że teraz się nie pomyliła. Sama starała się bronić przed wszystkimi wyznaniami, ale gdyby miały paść, nie powinny kojarzyć się z gniewem. Poczuła, że oddech jej przyspiesza, jak kiedyś, gdy miewała ataki paniki.
- Nie możesz mnie kochać, bo mnie nie znasz. - Podjęła żałosną i w dodatku beznadziejną walkę z tym, co właśnie się stało. W przypływie strachu zerwała się na równe nogi. - Rozbieram się za pieniądze. Pokazuje tyłek gołym facetom. Mnie się nie kocha Adonis. - Raniła. Wiedziała, że to robi, ale w ten sposób broniła go przed swoją osobą. Przecież nie chciała i nie mogła dopuścić do tego, żeby cierpiał bardziej. A tłumaczenie się? Co, jeśli w ramach zemsty doniesie na nią do służb i szansa na wyrwanie rodzeństwa z bidula zmaleje do zera? Nie dadzą młodych na wychowanie striptizerce. Wiedziała jednak, że on już też zdaje sobie sprawę, że jej zależało. Że niemożliwe wytrzymać z kimś rok i nie naciągać na coś, zachęcać do rozwijania pasji i oszczędzania na realizacje marzeń. Tego się nie robi, gdy ktoś jest nam obojętny. On nie był. Ale musiała to jakoś ukryć.
- Zależy mi… Ale nie mogę powiedzieć, dlaczego to robiłam. Nie zrozumiałbyś. - Ile mogła, tyle mu powiedziała. Znów nie mogła spojrzeć mu w oczy. - Chyba powinnam sobie pójść. - Zbierało jej się na płacz, a on nie mógł zobaczyć, jak bardzo jest jej źle.

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Słysząc jej słowa, Adonis po prostu prasknął śmiechem. To było tak niedorzeczne, jak tylko niedorzeczne mogą być takie słowa. Nie możesz mnie kochać. Zabolało. Jakby to, że on żywił do niej jakieś uczucia było niczym więcej, niż błędem.
– Nie masz prawa mówić mi, co powinien, a czego nie powinien czuć Lucy. - Odpowiedział, siląc się na spokój. Naprawdę się starał, by wszystko zrozumieć, jednak blondynka nie dawała mu na to szansy. Szczątkowe informacje, którymi go karmiła nie dawały mu ukojenia, leczy rodziły kolejne pytania, na które chyba ona nie chciała udzielić mu informacji.
- Nie zapominaj, że przez ostatni rok nic nie wiedziałem o... twojej profesji. - Zaczął po chwili, próbując zmusić ją do spojrzenia sobie w oczy. - Zakochałem się w tobie Lucy, a to nie było trudne. Jesteś najmilszą, najcudowniejszą i najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem. - Dodał jeszcze, jakby chciał walczyć o jej uwagę, ale zdawał sobie sprawę z tego, że tę walkę przegrał w momencie, w którym z jego ust padły te dwa magiczne słowa.
Widział, że mu się wymyka. Widział, że traci ją bezpowrotnie i nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób mógłby sprawić, by z nim została.
Nie zrozumiałbyś. – kolejne słowa, które zraniły go do głębi. Nawet nie dała mu szansy na zrozumienie. Dalej nie chciała go do siebie dopuścić. Dalej mu nie ufała. Chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo go to wszystko bolało. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak jego po raz pierwszy zakochane w kimś serce, cierpi niemiłosiernie.
- Tak, myślę, że powinnaś już iść. - Odpowiedział jej, oddając jej garnek. - Skoro nie chcesz mi nic tłumaczyć i skoro nadal mi nie ufasz, to nie wiem czy powinniśmy się dalej spotykać Lucy. - Dodał jeszcze, patrząc na nią, lecz ona uparcie nie chciała patrzeć w jego oczy. - Chyba nie chciałaś mnie lepiej poznać, skoro uważasz, że nie zrozumiałbym powodów, dla których tam pracujesz. Ale to już nie ma większego znaczenia. Zdecydowałaś sama. - Wzruszył ramionami, popychając garnek bliżej niej. - Zamknij za sobą drzwi, kiedy będziesz wychodziła. - Dodał, po czym wyszedł z kuchni, nie chcąc spędzać z Lucy ani minuty dłużej w tym samym pomieszczeniu. Nie po tym, co mu powiedziała, i nie po tym, w jaki sposób go potraktowała.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Była przerażona, to jak nic nie powiedzieć. Ona przecież jeszcze sama chwilę temu gotowa była na wyznania, deklarację, a może budowanie czegoś wspólnie. Ale za nic w życiu on nie miał się dowiedzieć, czym się zajmowała. Tu nie chodziło przecież o to, czy mu ufała, czy nie… Doskonale wiedziała, że nie toleruje takich kobiet jak ona. A bała się, że go straci. Nie chciała tego. Potrzebowała go w swoim życiu.
Ale właśnie znalazła się pod ścianą niczym zagoniony pies. A wiadomo — jak pies nie ma już ucieczki, to atakuje. I to właśnie zrobiła Lucy — momentalnie zaczęła atakować, byle tylko nie dać się zranić. A przecież byłoby łatwiej, gdyby mu powiedziała na początku. Ale tego nie zrobiła. Teraz też nie mógł się dowiedzieć o rodzeństwie.
- To, co opisałeś, jest tylko połową mnie. Tą, którą nauczyłam się pokazywać. A drugą mogłeś spotkać w Shadow, w te wszystkie wieczory, gdy pracowałam na nocne zmiany. - Powiedziała mu zupełnie szczerze. Bo rzeczywiście. Lucy by tego wszystkiego nie zrobiła. Ale Lola już tak.
Ale im bardziej on chciał, żeby patrzyła mu teraz w oczy, tym bardziej ona tego unikała. Jakby bała się, że pod wpływem jego własnych słów złamie się i wszystko mu wyśpiewa. A przecież żaden facet miał nigdy nie stanąć między nią, a jej rodzeństwem. Nieważne za jaką cenę.
W dłoniach niespodziewanie znalazł się garnek, ale odsunęła go od siebie.
- Nie. To prezent. Nie przyjmę go z powrotem. Możesz go użyć na śmieci albo go tam wynieść. - Powiedziała, ale przez pośpiech, może też drżenie rąk, wyślizgnął się spomiędzy dłoni i jego i jej i z hukiem uderzył o podłogę między nimi. Niepostrzeżenie spod pokrywki wypadła niewielka karteczka, ale zaraz wsunęła się pod stolik.
- Nie mogę ci powiedzieć… Ale to nie znaczy, że ci nie ufam... - Przerwała w połowie zdania. Odszedł do kuchni, a ona patrzyła tylko na jego plecy. Chciała powiedzieć coś, żeby tak nie cierpiał, bo nie zasłużył sobie na to wszystko.
Był zimny, oschły… Nie patrzył na nią.
- Dobrze. - Powiedziała, gdy nakazał jej zamknąć drzwi. Bardzo starała się, żeby nie usłyszał, jak drży jej głos i zbiera się na płacz. Zebrała swoje rzeczy i czym prędzej ruszyła do wyjścia. Przeciąg spowodowany gwałtownym szarpnięciem drzwi wywiał spod stolika karteczkę, gdzie nie było słów, a jedynie czerwone, namalowane serduszko.
Nie poszła do domu. Po raz pierwszy od dawna nie szukała towarzystwa przyjaciół. Poczuła się znów bezbronna i samotna, ale to był idealny stan po to, żeby móc się zanosić się histerycznym wręcz płaczem.

Adonis Brooks

/zt
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis nie sądził, że ten wieczór skończy się tak podle. Że rozstaną się z Lucy w wielkim gniewie, nie wyjaśniając sobie zupełnie nic. Był rozgoryczony, wściekły na siebie, a przede wszystkim na blondynkę. Że też miała czelność oceniać go w ten sposób. Tylko z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć, że jego opinia na temat kobiet pracujących w profesji Loli, automatycznie da mu u niej szufladkę? Przecież mówił ogólnie. Nie chodziło mu o nią. Gdyby wiedział wcześniej, gdyby wcześniej mu powiedziała... zrozumiałby, albo chociaż postarałby się to zrobić. Kochał ją do jasnej cholery. Niestety, wszystko co zbudowali posypało się jak domek z kart, a jemu zostało jedynie się z tym pogodzić, bo nie miał pojęcia, w jaki sposób mógłby to wszystko naprawić. Lucy zdecydowała w sumie za nich oboje.
Usłyszał, jak wychodziła, jednak nawet pomimo tego, co usłyszał nie próbował jej zatrzymać. Tak było lepiej. Oboje potrzebowali się zdystansować. Odpocząć może nawet od siebie i na nowo przemyśleć ich relację. Przynajmniej on musiał to zrobić.
Dopiero po jakimś czasie po wyjściu Lucy Adek wrócił do kuchni. Garnka nie wyrzucił, nie używał również jako śmietnika. Zamiast tego postawił go na honorowym miejscu, między innymi garnkami ze swojej kolekcji. Zaś karteczka z czerwonym serduszkiem towarzyszyła mu wszędzie, wsadzona do portfela. Przypominała mu o tym, jak bardzo spieprzył relację z dziewczyną, na której najbardziej mu zależało.

/zt


Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
ODPOWIEDZ