policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
002.

Ścisnęła powieki; poranne słońce męczyło nawet przymknięte oczy. Po omacku odnalazła krawędź kołdry, którą okryła twarz, osłaniając się od jaskrawych promieni. Bolała ją głowa, co niewątpliwie było skutkiem wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Niemrawo przekręciła się na drugi bok, dłonią zahaczając o przyjemnie ciepłą przeszkodę. Czujnie uchyliła powiekę. Ujrzawszy męskie, rozbudowane plecy, uśmiechnęła się kącikiem ust. Nie żałowała doświadczeń minionej nocy, była również na tyle dorosła, by nie obwiniać się za wskakiwanie do łóżka obcego mężczyzny. Dawno zrozumiała, że uczynki, przez wielu nazywane błędami odciskają najprzyjemniejsze ślady we wspomnieniach. Dlatego leniwie przysunęła się do jego nagich pleców. Wyciągnęła rękę i smukłymi palcami zaczęła badać fakturę jego skóry, jakby przez noc zapomniała, jak była delikatna.
— Nie zaciągnęliśmy zasłon — rzuciła w eter, nie mając pewności, czy mężczyzna również się przebudził. Zakładała, że było bardzo wcześnie, a oni z pewnością zasnęli grubo po wybiciu północy.
Helena czuła się zaskakująco lekko. Zajęta flirtowaniem, zapominała o problemach, skupiając się wyłącznie na poprawieniu sobie nastroju. Chaos przeszłości próbowała zagłuszyć wywołując chaos w teraźniejszości. To był skuteczny plan, jednak wiedziała, gdzieś w głębi duszy wiedziała, że nie mógł działać długo. Wszystko w jej życiu było krótkotrwałe. Stabilizacja była jej obca.
Po raz ostatni przesunęła dłonią wzdłuż jego kręgosłupa, po czym odsunęła się, by usiąść na krawędzi łóżka. Sięgnęła po bieliznę i zaczęła się ubierać. — Potrzebuję kawy. Mogę się obsłużyć? — spytała, zapinając stanik. Zerknęła też przez ramię, by w świetle dziennym spojrzeć na swojego przygodnego partnera.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
Presta#1949
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- Podrap - słowa te opuściły usta TJa na pełnej nieświadomości, ale cóż poradzić na to, że była to jedna z najlepszych pieszczot na świecie, przynajmniej dla niego. Niekoniecznie musiało mieć to podtekst erotyczny, ale po prostu lubił jak damskie dłonie przesuwały się po jego plecach. Zaczął się budzić dopiero gdy usłyszał jak ktoś do niego mówi - Mhmm... a co to za problem? - mruknął równie zaspanym i półprzytomnym głosem co wcześniej, ale teraz już wiedział co mówi. Przekręcił się z boku na plecy i dopiero wtedy otworzył oczy akurat w samą porę aby móc zerknąć na nagie, opalone damskie plecy. Bardzo atrakcyjne, smukłe. Grzechem byłoby się nie uśmiechnąć, co też niniejszym uczynił.
- Dzień dobry pani, gdzieś się wybierasz? - z założenia miało być zalotnie, ale pewnie wyszło średnio zważywszy na stan zaspania w jakim się znajdował. Uniósł się nieco na łokciach, bardzo powoli, na nich spoczął cały ciężar jego niemałego ciała. Dłonią przesunął po twarzy, przeczesał włosy, ukrył ziewnięcie - Między Bogiem a prawdą, nie wiem czy mam jakąś. Jakaś chyba jest, ale kompletnie nie mogę zagwarantować że jeszcze nie przekroczyła terminu przydatności do spożycia - tak, on zdecydowanie nie był kawoszem. Preferował herbatę, to bez dwóch zdań, okazjonalnie, czasami skusił się na jakąś kawę będąc w kawiarni, w końcu jakieś super czekoladowo-malinowe ciasto trzeba lekko przełamać cierpkością gorzkiej kawy i wszystko komponuje się wybornie. W domu? Nie umiał piec czekoladowo-malinowych ciast, a jeżeli już jakieś kupił to raczej go do domu nie donosił.
- Czuj się jak u siebie, ale po co zaraz się ubierać? Nie ma tu nikogo kto by cię widział... poza mną... - raz jeszcze spróbował zagrać kartą flirciarza zalotnika i nawet korzystając z okazji że się odwróciła to puścił jej oczko.
Helena Regalado PS Masz bardzo ładny numer profilu. 2^10
sumienny żółwik
TJ Buchanan
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Zgodnie z życzeniem przeciągnęła paznokciami po jego skórze, nie zważając na to, że pozostawiała za sobą czerwoną ścieżkę wytyczającą szlak przebytej drogi. Uśmiechnęła się subtelnie, widząc, że sprawiało mu to przyjemność, na którą jego ciało zareagowało wyraźnym wzdrygnięciem. Ale nie zamierzała tego powtarzać; wspólna noc dobiegła końca, a z nią zakończyła się przypadkowa przygoda. Chyba tak to działało, prawda? Nieznajomi ludzie wpadali sobie w ramiona, by na chwilę poczuć swoje ciepło, a następnie, często bez pożegnania, rozchodzili się każde w swoją stronę. Helena miała w sobie tyle przyzwoitości, że nie zdecydowała się wymknąć, zostawiając za sobą jedynie ulotny zapach perfum. Bo przecież nie chodziło tylko o tę kawę?
— Chyba nie sądziłeś, że zostanę tu z tobą na zawsze — zaśmiała się cicho, zalotnie zerkając na niego znad ramienia. Rozejrzała się po podłodze, ale nie zdołała pochwycić wzrokiem sukienki, którą mężczyzna zdjął z niej nocą. Wobec tego w samej bieliźnie podniosła się z łóżka. Jej stopy zetknęły się z chłodną podłogą, przez co syknęła niezadowolona. Poczuła lekkie zawroty głowy. Dotknęła skroni; to był ewidentny sygnał, że jej organizm potrzebował solidnej dawki kofeiny.
Dostała się do kuchni i bezceremonialnie zaczęła przeglądać szafki. Nie interesowała jej ich szczegółowa zawartość, chciała tylko znaleźć kawę. Aż w końcu trafiła na opakowanie, którego zawartość powąchała. A że bardziej obawiała się braku energii niżeli żołądkowych rewolucji, zdecydowała, że nawet nie spojrzy na datę, o której wspomniał TJ. — Masz ochotę? — spytała, mając na myśli kawę. Nastawiła wodę, wyciągnęła pierwszą szklankę, na jaką trafiła i cierpliwie czekała. — Chyba nieczęsto ktoś u ciebie sypia, skoro nie masz porządnej kawy — zauważyła pół żartem, pół serio. Dopiero gdy wszystko było gotowe, wróciła do sypialni. Kubek (lub kubki, jeśli TJ również chciał się napić) postawiła na szafce obok łóżka, do którego weszła, by skryć ciało pod kołdrą.
— Masz szczęście, że ze wstydliwości wyrosłam jakieś dziesięć lat temu — zażartowała, odnosząc się do tego, że panoszyła się po jego mieszkaniu wyłącznie w bieliźnie. Nie miała pojęcia, że dla niego dekada to znacznie więcej niż dla niej. Podniosła na niego wzrok i raptownie zmarszczyła brwi. W świetle dziennym wyglądał na młodszego. Jego oczu nie okalały choćby zalążki zmarszczek. Może miał wyjątkowe szczęście być właścicielem zestawu wspaniałych genów?

TJ Buchanan

PS: Dziękuje, od początku wiedziałam, że Helena będzie wyjątkowa! :hihihi:
sumienny żółwik
Presta#1949
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Zamruczał z prawdziwą błogością. Tak to on mógł zaczynać poranki. Ten, mimo lekkiej, bardziej irytującej niźli dokuczającej, suchości w ustach nagle zrobił się zdecydowanie przyjemniejszy. Po otwarciu oczu, zerknięciu na ciemnowłosą, opaloną towarzyszkę doszedł do wniosku że mógłby być jeszcze przyjemniejszy jeżeli wydarzenia przybrałyby nader korzystny obrót, ale nie należał do ludzi, którzy mają w zwyczaju narzekać lub marudzić. Brał co życie mu dawało, wiele nie myślał... choć to drugie to już nie wiadomo czy zaleta czy pewien deficyt nie do przeskoczenia.
- Kto mówi o zawsze - przewrócił oczami - Nie widzę pierścionka, nie oświadczyłaś mi się, więc bez przesady, ale i tak jest wystarczająco późno byś miała iść do pracy także co cię goni? - wzruszył ramionami, ale niezbyt mocno bo trochę niewygodnie było to zrobić gdy właśnie na ramionach oparty miał cały ciężar swego ciała. Z lubością obserwował jak wychodzi, uśmiechnął się z zadowoleniem zbijając mentalną piątkę ze swoim pijanym wcieleniem za dobry gust i powędrował do łazienki, a dopiero potem do kuchni mając na sobie tylko obcisłe bokserki. - Dla mnie tylko herbata. Mięta z cytryną - oznajmił, choć dla przyspieszenia procesu sam ogarnął co trzeba, nawet jeżeli doniczka z herbatą stała na parapecie. Powędrował za Heleną do swojej sypialni celowo pozwalając jej iść przodem. Wzrok miał wbity w jej pośladki.
- Po pierwsze, podoba mi się że wchodzisz do łóżka. - błysnął szelmowskim uśmiechem - Po drugie, jednak nie wyzbyłaś się wstydliwości, skoro masz stanik... - tylko wyżej brwi znad kubka uniósł popijając nieco z kubka - I co się tak marszczysz? Jestem mniej przystojny niż wczoraj? - śmiejąc się zaczesał znowu włosy do tyłu jakby miało to dramatycznie zwiększyć jego atrakcyjność.
Helen Regalado
sumienny żółwik
TJ Buchanan
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
— To była naprawdę przyjemna noc, ale nie na tyle, byś zasłużył na pierścionek — rzuciła w kierunku mężczyzny, formując usta w zawadiacki uśmiech. Wyczuła, że próbował na nią wpłynąć, ale Helena miała zbyt duża doświadczenie, by dać się wciągnąć w grę o nieokreślonych zasadach; lub, co gorsza, taką która tych zasad nie posiada w ogóle. — Zadajesz niewłaściwie pytania. Nie chodzi o to, co mnie goni — powtórzyła po nim, ślizgając wzrokiem po jego ciele, które częściowo wysunęło się spod kołdry. — Chodzi o to, dlaczego chcesz, żebym ciągle tu była? Czy przypadkiem nie powinnam wymknąć się niepostrzeżenie, zanim się obudzisz, żeby uniknąć niezręczności? — spytała, subtelnie przygryzając wargę. Poranki po niezobowiązującym seksie z przypadkową osobą poznaną w barze potrafiły być kłopotliwe. TJ wykazał się dużym taktem, nie przyjmując pozy zdobywcy wszechświata. Natomiast Helena nie zamierzała udawać cnotliwej dewotki, która z zawstydzeniem próbowałaby wmówić partnerowi, że noc była błędem wynikającym z wypicia zbyt dużej dawki alkoholu. Nic z tych rzeczy. Noc spędzona z uroczym blondynem z pewnością nie była pomyłką, a spełnieniem fantazji, na którą oboje mieli ochotę.
Leżąc z wyciągniętymi nogami, sięgnęła po kubek i zrobiła pierwszy łyk – trochę za wcześnie, bo kawa wciąż była cholernie gorąca, przez co skrzywiła się nieznacznie i odstawiła go na bok, by nie polać pościeli czarnym płynem. — Wstyd nie jest problemem, mój drogi. Ale dlaczego mam urządzać ci przedstawienie, kiedy nie dostaję nic w zamian? — spytała, zadziornie unosząc brew ku górze. Mógł się cieszyć, że założyła koronkową bieliznę, która skrywała jedynie ułamek ciała, dając wyobraźni niewielkie pole do popisu. Gdyby miała gorszy dzień, słabszy humor, z pewnością miałaby pod ubraniem zwykłe, bawełniane majtki i sportowy top zamiast stanika.
— Nie — odpowiedziała szybko, przecząco kręcąc głową dla wzmocnienia słowa. Ułożyła dłoń na jego policzku, zmuszając go, by odwrócił twarz w jej stronę. — Właściwie wyglądasz lepiej. Ale to pewnie zasługa trzeźwego spojrzenia — dodała, wciąż lekko się uśmiechając. — Tylko że… — urwała, uznając, że nie czas na komplementy. Mogła mu powiedzieć, że wygląda młodo. Mogła spytać, czy zataił przed nią prawdziwy wiek. Ale Helena nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała odkryć tego na własnych warunkach. Czasami policyjny temperament przejmował nad nią kontrolę. Nie puszczając jego twarzy, przysunęła się do niego i zetknęła swoje wargi z jego ustami – tylko na krótką chwilę, by przelotnie przypomnieć sobie ich smak oraz uśpić jego czujność. Po kilku sekundach znalazła się nad nim. Odrzuciła włosy na plecy i ponownie pochyliła się nad jego twarzą, ale tym razem nie złączyła ich ust w pocałunku. — Ta kawa jest naprawdę beznadziejna — zauważyła, bez złości. Sytuacja była raczej zabawna niżeli irytująca. Ponownie zeszła z łóżka i zaczęła się rozglądać. Gdy w końcu zlokalizowała jego portfel (który pewnie wyjął z kieszeni, gdy znaleźli się w jego mieszkaniu), bezceremonialnie wzięła go do ręki i otworzyła. — Zabieram ci dziesięć dolarów. Jutro dostawca przyniesie ci porządną kawę, żebyś nie narobił sobie więcej wstydu, kiedy zaprosisz do siebie na noc jakąś kobietę — wyjaśniła, zerkając na prawo jazdy, które było schowane za przezroczystą przegródką. Przeczytawszy jego datę urodzenia, ściągnęła brwi. — Kurwa — jęknęła, nie odrywając wzroku od dokumentu. — Spałam z dzieckiem — dokończyła, na chwilę przenosząc wzrok na TJ’a.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
Presta#1949
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Szczerze go rozbawiła. Nie krył się ze śmiechem, ani na moment się nie hamował. PO prostu się zaśmiał i trwało to sekund chwilę.
- A co tu może być niezręcznego? - TJ podchodził do życia niezwykle prosto, raczej był tym typem człowieka który problemy niweluje niż piętrzy - Znamy się kil... nie, parę godzin, spędziliśmy wspólną noc. Zajrzałem w miejsce, które powszechnie jest uznawane za trudnodostępne więc proszę oświeć mnie, co może być niezręcznego między nami? - to było raczej pytanie z tych retorycznych, odpowiedział sobie chłopak sam: wzruszając ramionami. To, że teraz z nią rozmawiał i zagadywał... w ogóle nie wiązał z tym wszystkim jakichkolwiek nadziei. Wydarzyło się i już. Mógł ją grzecznie wyprosić, a też mogą trochę porozmawiać... za powtórkę z nocy przecież by się nie obraził.
- Słucham? - odparł zdziwiony i zerknął w dół, na swoje ciało, które było odkryte za wyjątkiem boskerek - Przecież technicznie rzecz biorąc ja mam na sobie tylko majtki, odsłaniam więc dużo więcej niż ty. Pomijam już to, że po prostu jestem większy... naprawdę chcesz zmierzać w tym kierunku? - teraz już się nie śmiał, tylko brew uniósł wyżej jakby przekonany, że właśnie ją na czymś przyłapał i nie pozostało kobiecie nic więcej jak tylko przyznać mu rację gdy on powoli konsumował swoją herbatę. Mięta z rana jak śmietana, szczególnie po nocy z alkoholem. A cytryna była jak wisienka na torcie... Ah, w międzyczasie podziękował za komplement.
- Ooo... widzę, że już się do mojego portfela przymierzasz, jasne, spoko, ale nie zapomnij zrobić śniadania przed wyjściem - był całkowicie spokojny: raz, że wiele kasy w portfelu nie trzymał (wolał płacić kartą), a dwa, że nawet jakby chciała mu gwizdnąć portfel z dokumentami to kredytu na niego nie weźmie i, niestety, biologii się nie oszuka. Złapałby ją z łatwością jeśli jakimś cudem udałoby jej się wyjść z mieszkania. Tyle tylko, że takiego rozwoju wypadków to on nie przewidział.
- Ohhhhh... - tutaj trochę spoważniał. Więc w tym problem. Byłoby nawet zabawne, ale... cóż, zdecydował sie, że lekko ją jeszcze szturchnie - Cóż, w świetle prawa już dawno jestem pełnoletni, a poza tym to nie dość, że przed spaniem robiliśmy ciekawsze rzeczy to do tego bardzo ci się podobały - oznajmił i podniósł się ze swego miejsca. Pokonał te parę dzielących i kroków i wyjął jej swój portfel z dłoni. Stanowczo, acz całkiem delikatnie. Lekko poklepał ją po ramieniu - Ktoś starszy nie byłby tak sprawny... - mruknął jeszcze tuż nad jej uchem i skierował się w stronę szafy coby coś na siebie włożyć. Za sprawą tego 'objawienia' jakiego doświadczyła Helena wiedział, że ze śniadania w łóżku nici.
Helena Regalado
sumienny żółwik
TJ Buchanan
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Po raz pierwszy obrzuciła go spojrzeniem pełnym niechęci. Nie przeszkadzało jej podejście wolne od wszelkich rozmyślań oraz piętrzenia konsekwencji, ale jednocześnie nie zamierzała udawać, że jego śmiech lub krytyczne słowa, przyjmowała z radością. — Zachowujesz się, jak pięciolatek, który nie pojmuje konsekwencji pewnych czynów, szczególnie tych, których dopuszcza się pod wpływem alkoholu. Tak cię to bawi? — spytała, lustrując go raz jeszcze spojrzeniem, w którym płonął żarliwy ognik. Zaskoczył ją. Spodziewała się po nim większego taktu i zrozumienia. W końcu był dorosłym mężczyzną, prawda? Nie gówniarzem, który chełpi się kolejną zaliczoną panienką. A może pomyliła się co do niego? Nie kryjąc rozczarowania, zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu sukienki. Nawet jeśli wcześniej chciała zostać, chciała raz jeszcze rzucić się w jego ramiona, które nocą dały jej zapomnienie, teraz pragnęła jedynie szybko się ulotnić i wymazać z pamięci ten poranek. Bo w porównaniu do wspólnie spędzonej nocy, nie był przyjemny. — Spodziewałam się po tobie czegoś lepszego — dodała, bez cienia uśmiechu.
W końcu znalazła czarną sukienkę. Włożyła ją szybko. Przez chwilę mocowała się z zasunięciem zamka, ale nie zamierzała prosić go o pomoc. — I nie, nie planuję zmierzać z tobą już w żadnym kierunku — odpowiedziała, wyczuwając, że mężczyzna nie miał za grosz wyczucia. Najwyraźniej jego zagrania działały wyłącznie na pijany umysł Heleny, bo trzeźwa, wyczuwała w nim niczym niepodpartą wyższość. Zachowywał się, jak król, którym ewidentnie nie był.
— Śniadania? — prychnęła. — Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz? — rzuciła. Gnojek! Pozwalał sobie zdecydowanie na zbyt wiele, a ona nie zamierzała tego tolerować.
Jego wiek wiele tłumaczył – gówniarskie zachowanie, dumną postawę i brak szacunku do niej, jako kobiety. A także młody wygląd, którego nieco mu zazdrościła. — Pełnoletni jesteś tylko na papierze, bo w rzeczywistości zachowujesz się, jak gówniarz. Może takie zachowanie działa na małolaty, ale kiedy masz przed sobą dorosłą kobietę, powinieneś nauczyć się z nią obchodzić — rzuciła ozięble, strącając jego rękę z ramienia. — I radzę popracować nad techniką. Myślałam, że to kwestia alkoholu, ale najwidoczniej bark ci doświadczenia — dodała z pełnym jadu uśmiechem. Sięgnęła po swoją torebkę. Zerknęła w lustro i poprawiła włosy. Na szczęście nie mieszkała daleko, więc szybko przemknie między budynkami.
— Mam szczerą nadzieję, że więcej się nie zobaczymy. A, jeszcze jedno. Dorośli mężczyźni używają pełnych imion — rzuciła, zerkając na niego przez ramię, po czym zostawiła dziesięć dolarów na stoliku przy drzwiach wejściowych, za którymi po chwili zniknęła.
Nigdy więcej.

TJ Buchanan
Koniec.
sumienny żółwik
Presta#1949
ODPOWIEDZ