sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Dochodziła pierwsza trzydzieści, kiedy Lyra pchnęła główne drzwi budynku i ruszyła na górę do swojego mieszkania. Miała ochotę jeszcze zostać ze znajomymi, których przecież nie widziała ponad miesiąc, ale mimo ogólnej beztroski, miała z tyłu głowy myśl, że musi za kilka godzin wstać do pracy. Tyle dobrego, że nie otwierała sklepu, tylko miała dopiero na dziesiątą. Wolała się nie spóźniać, skoro i tak już wykorzystała dobroć szefa do przyznania jej trochę dłuższego urlopu na ten wyjazd. Teraz przez jakiś czas powinna być wzorowym pracownikiem.
Stanęła przed drzwiami i otworzyła małą torebkę, żeby wyciągnąć z niej klucze. Przeszukała ją raz i drugi, zanim zorientowała się, że coś jest nie tak. Zrobiła to ponownie, następnie przetrząsnęła wszystkie kieszenie w swoich spodniach i kurtce dżinsowej, ale kluczy wciąż nie było. Zaklęła pod nosem, niepewna, co powinna teraz zrobić. Było za późno, żeby wzywała teraz ślusarza, a nie miała bladego pojęcia, gdzie mogła je zgubić. Może wypadły jej podczas tańca? Albo gdy łapała taksówkę do domu? Mimo wszystko zeszła jeszcze raz na dół, sprawdzając, czy nie leżą gdzieś na schodach. Okazało się, że nie, ale zanim Lyra dotarłaby do siebie, zatrzymała się na piętrze, gdzie było mieszkanie jej brata. Albert pewnie będzie niezadowolony, ale nie miała wyboru. Nie zamierzała przeczekać na korytarzu do rana. Podeszła do drzwi mieszkania 31c i nacisnęła dzwonek. Potem, dla pewności, jeszcze zapukała.
Albert? To ja, Lyra – odezwała się głośno spod drzwi, bo przyszło jej do głowy, że brat (albo jego współlokator, choć ten fakt, że mogłaby też obudzić drugiego z panów, jakoś aktualnie nie zaprzątał jej myśli) mógłby nie chcieć otwierać drzwi w środku nocy z podejrzeniem, że to ktoś obcy. Nawet jeśli mógł po prostu spojrzeć w wizjer, o czym także akurat nie myślała.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
06.
Ten dzień zdecydowanie nie należał do Alberta, któremu humor popsuł się w mig po spotkaniu z przyjaciółką. Po tym jak wyjście z nią nie doszło do skutku i posprzeczali się, Raynott wrócił prosto do domu i tam zaszył się na resztę dnia, nie mając ochoty na to, żeby z kimkolwiek się spotykać. Zamiast tego wolał zabrać do swojego pokoju zapas piw i przekąsek, żeby z tym zestawem zasiąść do oglądania serialu, który zaczął kilka dni temu i w którego fabułę był na tyle zaangażowany, że w trakcie seansu mógł zapomnieć o własnych zmartwieniach. To było jego terapią, która pomagała mu w nieprzejmowaniu się czymś, nad czym najwyraźniej nie miał zbyt wielkiej kontroli. A jeśli wyglądał przy tym żałośnie, cóż… Pal licho, najważniejsze, że działało i w którymś momencie seansu był w stanie zasnąć z wolnym umysłem, nie będąc zmuszonym do tego, żeby pół nocy zastanawiać się nad tamtą wymianą, która miała miejsce między nim a Carlie.
I być może w spokoju przespałby resztę nocy, gdyby ktoś nie postanowił dobijać się do drzwi jego mieszkania. Z początku próbował to ignorować, mając nadzieję, że nieproszony gość zniechęci się i pójdzie sobie, ale ten jednak nie odpuszczał i okazał się być jego siostrą. Trochę żałował tego, że nie spał z zamkniętymi drzwiami od pokoju, bo wtedy nie usłyszałby tego i nie musiałby zwlekać się z łóżka, żeby sprawdzić co skłoniło jego siostrę do wizyty o tak nieludzkiej porze. Niechętnie, ale wstał z łóżka klnąc pod nosem, po czym powędrował do drzwi wejściowych i otworzył je z nietęgą miną, przecierając dłonią oczy, których nadal nie był w stanie w pełni otworzyć. - Czy poza Lorne Bay poznałaś jakiś okropny zwyczaj składania nocnych wizyt? - odsunął się od wejścia, żeby wpuścić ją do środka, bo w przeciwieństwie do siostry on o dobrym wychowaniu nie zapomniał i nie zamierzał rozmawiać z nią przez próg, heh. A tak zupełnie poważnie, był ciekawy powodu jej wizyty, która naprawdę była dosyć nietypowa, a przez to też niepokojąca, bo nikt nikogo nie odwiedza w środku nocy bez powodu.

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra w ostateczności – gdyby Albert okazał się wyrodnym bratem i przekręcił na drugi bok, by spać dalej w najlepsze, zamiast wpuścić ją do środka – mogła spróbować złapać taksówkę i pojechać do domu rodzinnego, tam się przespać, a po pracy uporać się z problemem braku kluczy. Ale sama myśl o tym, że musiałaby się tłumaczyć przed mamą, a potem wysłuchiwać tego, że po powrocie od razu zaczęła imprezować była wystarczająca, by natychmiast odrzucić tę opcję jako tego-na-pewno-nie-zrobię-nie-ma-mowy. Tym bardziej ją to motywowało do tego, by dobijać się do brata. A kiedy ten otworzył drzwi, Lyra naprawdę odczuła ulgę. Często zgrywała Zosię Samosię i lubiła pokazywać, jaka to jest dorosła i świetnie sobie sama ze wszystkim poradzi, ale prawda była taka, że bardzo często była to jedynie poza.
Ojej, obudziłam cię? Myślałam, że o tej porze to tylko starzy ludzie już śpią – stwierdziła z nutką złośliwości, wchodząc do środka. Wzmianka o jej nieobecności na moment znów przeniosła myśli Lyry w inne rejony Australii, które miała okazję zobaczyć w ciągu tego miesięcznego wyjazdu. W pewnym sensie była to jakaś namiastka dawnego życia, kiedy jeszcze zdarzało jej się wyjeżdżać w związku z gimnastyką, którą trenowała. Obróciła się przodem do brata.
Przenocujesz mnie? – zapytała wprost; szybko jednak uznała, że należą mu się jakieś wyjaśnienia. – Zgubiłam klucze do mieszkania. Mogłabym pojechać do mamy, ale, no wiesz, wolałabym nie – dodała z posępną miną, na kilka chwil porzucając swoją typową postawę beztroskiej osoby. Nie było tajemnicą, że jej relacje z mamą były aktualnie dość trudne i raczej niestabilne, nawet pomimo tego, że Lyra wyniosła się z domu również po to, aby uniknąć eskalacji konfliktu.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Jakkolwiek kuszące nie byłoby bycie w tej sytuacji wyrodnym bratem, wyrzuty sumienia by go później pożarły, dlatego chociaż sen był niemożliwie kuszący, Albert zdecydował się wstać z łóżka i wpuścić do środka siostrę. Niezależnie od tego co konkretnie ją tutaj ściągnęło, była jego rodziną, więc jakoś nie w smak było mu ignorowanie jej, nawet jeśli ten na górze powinien jakoś ukarać ją za pozbawianie snu dorosłych, którzy próbowali być odpowiedzialni… Albo może raczej unikali własnych problemów? Bo w przypadku Raynotta właśnie o to chodziło. Kiedy spał, nie musiał myśleć o swoich zmartwieniach, a te były dla niego obecnie na tyle poważne, że kompletnie psuły jego nastrój.
Kiedy mijała go w drzwiach, Albert pstryknął ją palcem w ucho, co miało być karą za nazwanie go starym. Choć raczej nie o to mu chodziło, tym przynajmniej udowodnił jej, że bliżej mu do dużego dziecka niż starego człowieka. - Ten stary człowiek nadal może wystawić cię za drzwi, więc uważaj - ostrzegł ją z wymalowanym na twarzy uśmiechem i zamknął drzwi mieszkania, nie spodziewając się tego, że mogłaby ciągnąć za sobą jakiś ogon, a nawet jeśli… Humor i pora pozwalały mu jedynie na tyle uprzejmości, aby ugościć teraz wyłącznie ją samą.
Usłyszawszy jej pierwsze pytanie, nieco zaskoczony Raynott ściągnął ku sobie brwi i przechylił głowę na bok, nie wiedząc skąd wzięła się ta prośba, skoro o ile dobrze pamiętał, miała własne mieszkanie i to niemal w tym samym miejscu, co on. To jednak zaraz się wyjaśniło, a on wypuścił głośniej powietrze ustami i tym razem zerknął na siostrę z politowaniem. - No tak, nie chcielibyśmy, żebyś ukradła mi rolę najgorszego dziecka - wreszcie skomentował jej sytuację z rozbawieniem. - Przenocuję cię, ale musisz zadowolić się kanapą, bo łóżko w gościnnym nam się… połamało - wypowiadając ostatnie słowo zerknął w bok, jakby miał coś na sumieniu, ale zaraz się z tego otrząsnął i podszedł do fotela, na który później opadł. - Te klucze… Jesteś pewna, że tylko je zgubiłaś i nikt ci ich nie ukradł? - pytał z troski, może niepotrzebnie w ogóle sugerując taką możliwość, ale chociaż nigdy nie należał do osób szczególnie podejrzliwych, może miał w sobie więcej z nadopiekuńczego brata niż mu się wydawało?

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Uciekanie od własnych problemów nie było jej obce. Może zatem mieli to po prostu we krwi? Gdyby chociaż w jakimś stopniu była na tyle dojrzała, jak powinna być osoba w jej wieku, być może dostrzegłaby, że częste imprezowanie i różne używki nie były dobrym sposobem na rozwiązywanie problemów, a jeśli miałaby być dla kogoś przykładem to jedynie tym, który pokazywałby, jak czegoś nie robić. Jedyne, co w ten sposób zyskiwała to poprawę samopoczucia, aczkolwiek zwykle było to chwilowe. Zderzenie z rzeczywistością następowało raczej wcześniej niż później.
Najwyraźniej nawet z jej refleksem było coś nie tak, więc nie zdążyła uchylić się, zanim nastąpił braterski atak. Skrzywiła się, spoglądając na niego spod oka. Wolała jednak tego nie komentować, w razie gdyby chciał spełnić swoją groźbę. Taki przynajmniej miała zamiar, ale, podobnie jak Kubuś Puchatek, szybko go zmieniła.
Nie ja nazwałam cię starym. Sam to zrobiłeś – wytknęła mu, na moment wystawiając język w jego stronę i zaczęła wycofywać się w głąb mieszkania, po drodze ściągając buty i kurtkę. Chciała się po prostu znaleźć jak najdalej od drzwi. Tak naprawdę wiedziała, że Albert jej nie wyrzuci, tak samo, jak ona by tego nie zrobiła, gdyby zamienili się w tym momencie miejscami.
Słowa o połamanym łóżku sprawiły, że Lyra zmarszczyła brwi, a niezrozumienie wymalowało się na jej twarzy.
Połamało wam się łóżko? Ale jak... – Nagle w jej głowie pojawiła się hipotetyczna wizja, którą własny umysł jej podsunął na zrozumienie takiego stanu rzeczy. Czasem bujna wyobraźnia potrafiła być strasznym przekleństwem. Szczególnie, kiedy pojawiał się w niej własny brat. Albo jego współlokator. Albo – co gorsza – obaj. Lyra mimowolnie się wzdrygnęła. – Fuj. Zapomnij, o nic nie pytałam. Kanapa będzie super – zapewniła szybko, od razu na niej siadając po turecku. W pierwszej chwili chciała od razu zaprzeczyć słowom brata. Nie brała przecież pod uwagę innej opcji, jak tylko to, że te nieszczęsne klucze gdzieś jej wypadły, może jak wyjmowała coś innego z torebki? Ale zanim to zrobiła, zaczęła się namyślać. – Prawdę mówiąc... nie wiem. Tam było tyle ludzi, zwłaszcza na parkiecie, że pewnie ktoś mógłby bez problemu wsadzić mi rękę do torebki i je wyjąć – przyznała szczerze, omijając jednak opisy tego, że kilku chłopaków miałoby świetną okazję, by gdzieś niepostrzeżenie je przechwycić, bo byli na tyle blisko. – Nie masz przypadkiem namiaru na jakiegoś taniego ślusarza? – zapytała pozornie lekko, pomimo tego, że sugestia Alberta trochę ją poruszyła. Bardzo dziwnie czuła się z myślą, że ktoś mógł posiadać klucze do jej mieszkania, doskonale wiedząc, gdzie ono się znajduje. I być może planować coś w związku z tym. – Dobrze, że nie trzymam tam nic drogocennego. Prócz siebie. – Błysnęła krótko uśmiechem. Wolała żartować, niż przyznać, że to ją niepokoi. Miała problem z okazywaniem takich emocji. Chyba że chodziło o złość, wtedy było jakoś łatwiej.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
W takim razie byli do siebie bardziej podobni niż ich matka by sobie tego życzyła, bo Albert nie sądził, żeby kiedykolwiek stawiała go, bądź co bądź najstarszego, jako wzór dla reszty rodzeństwa. Można powiedzieć, że niemal od zawsze sprawiał problemy i chociaż z wiekiem trochę się uspokoił, to i tak nie można było powiedzieć, żeby w życiu radził sobie powalająco dobrze. Zbliżał się do trzydziestki, a wciąż mieszkał z współlokatorem i od pewnego czasu nie miał nawet żadnej dziewczyny, więc jedyne za co można go podziwiać to to, że wciąż potrafił optymistycznie podchodzić do życia. I to bez pomocy używek, choć nie znaczy to, że od czasu do czasu nie wspomagał się nimi podobnie jak Lyra.
- Ty zrobiłaś to pierwsza - odparł, teraz już nie tylko mając za sobą atak godny dziecka, ale też wyliczanie, którego nie powstydziłby się kilkulatek. Wystawionego języka nie skomentował, jedynie posłał jej w tamtej chwili groźne spojrzenie spod zmrużonych powiek, myśląc o tym, że gdyby tylko była bliżej niego, pewnie złapałby ją za ozór, ale w swojej obecnej pozycji nawet nie podjął się tej próby, tylko zamiast tego pozwolił jej rozgościć się u siebie. - Fuj. O czym ty myślisz? - zapytał, wyraźnie się przy tym krzywiąc z niesmakiem. Co prawda niefortunnie sam jej to zasugerował, ale nie, wcale nie o to chodziło. - Przewróciłem się na nie jak sprzątałem - wyjaśnił, żeby nie wyobrażała sobie nie wiadomo czego. Tym bardziej, że to nie wiadomo co w ostatnim czasie było niemożliwe, bo Raynott miał ogromną posuchę przez to, że najpierw lizał rany po poprzednim związku, a teraz gonił za niedostępną dziewczyną, więc nawet nie miałby kogo zaprosić do połamania łóżka razem z nim. - Skrajna nieodpowiedzialność, nie tego mama cię uczyła - skomentował dramatycznie i teatralnie pokręcił głową, w przerysowany sposób próbując naśladować ich matkę. Nawet użył podobnych do niej słów, żeby efekt był jeszcze lepszy. Ich kochana rodzicielka pewnie nie byłaby zadowolona, że ją przedrzeźniał, ale czasami nie potrafił się przed tym powstrzymać, szczególnie, że pomimo ich wieku, ona nadal lubiła ich pouczać. - Za kogo ty mnie masz? - zapytał z udawanym oburzeniem i zamrugał kilka razy. - Rano podam ci numer - dodał po chwili i uśmiechnął się. Niestety, nie ona jedyna była porażką, która gubiła klucze. Jemu też się to zdarzyło i to wcale nie tak dawno temu, dlatego był pewny, że numer ślusarza musiał mieć jeszcze gdzieś zapisany i zamierzał pogonić Lyrę, żeby zajęła się tym z samego rana, bo przejął się tym tematem. A kiedy tylko usłyszał jej komentarz o byciu drogocenną, nie mógł powstrzymać śmiechu, który wyrwał mu się i pomógł w pełnym rozbudzeniu. - To ci się udało, siostrzyczko - pochwalił jej żart, przecierając łzy, które zebrały się w kącikach jego oczu.

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Być może był kiedyś taki czas, kiedy mama chwaliła się Lyrą. Sama słyszała, jak opisywano ją jako zdolną, pracowitą, dążącą do wyznaczonych celów, zdyscyplinowaną przynajmniej w tej konkretnej dziedzinie. Pochlebstwa mile łechtały jej ego, ale to wcale nie one trzymały Lyrę przy gimnastyce, nie były główną siłą napędową. Kiedy wchodziła do sali treningowej lub na matę, była po prostu szczęśliwa. Nawet gdy piąty raz spadała z drążka albo bolały ją dłonie, była zmęczona i zła – pod tym wszystkim kryło się szczęście, że ma możliwość robienia tego, co kocha. Być może właśnie dlatego od czasu wypadku czuła się taka pusta.
Nie dość, że stary to jeszcze uparty, ale combo – mruknęła pod nosem (oczywiście na tyle głośno, żeby ją usłyszał), a potem wzniosła oczy ku górze. Uznała jednak wspaniałomyślnie, że to już koniec wypominania mu tego wieku – serio bardzo nie chciała wylecieć za drzwi, a drażnienie brata w obecnej sytuacji raczej nie było zbyt mądrym posunięciem. Apropos posunięć...
Lyra, jak na dobrą siostrą przystało, miała dokładnie powiedzieć Albertowi, jakie też jej się skojarzenia nasunęły, niestety nie zdążyła, bo uprzedził ją prawdziwą wersją wydarzeń. Z jednej strony odetchnęła z ulgą, z drugiej wydawała się trochę rozczarowana.
Właściwie nie wiem, co gorsze. To, że pomyślałam, że mogłeś uprawiać na nim jakiś ostry seks, czy fakt, że połamałeś je sam, bo się wywaliłeś – parsknęła śmiechem. Dla jej komfortu psychicznego prawdopodobnie jednak to drugie wyjaśnienie okazało się zbawienne. Wolała już nie sugerować bratu, że przez chwilę nawet zastanawiała się nad jego orientacją, rozważając, czy może jego współlokator miał jakiś udział w tym połamanym łóżku. Zresztą swoimi kolejnymi słowami Albert starł jej z ust ten cwaniacki uśmieszek. Zastanawiała się, czy za dziesięć lat ich mama też będzie to powtarzać. – Ona dodałaby jeszcze: Ech, kiedy ty wreszcie dorośniesz? – Zrobiła zrezygnowaną minę, podobną do tej, którą widziała u ich rodzicielki. Prędko się rozpogodziła. – Spoko, o tobie też tak mówi. – Może nie do końca w takich słowach, ale chyba martwiła się o każde ze swoich dzieci i o to, co też właściwie wyprawiali ze swoimi życiami. – Dzięki – dodała po chwili, mając nadzieję, że brat domyśli się, że dziękuje nie tylko za ten namiar do ślusarza, ale też za to, że nie olał jej, kiedy stała pod drzwiami. Chęci na dziękowanie zaraz jej przeszły, widząc wybuch wesołości brata. Złapała poduszkę, którą miała pod ręką i rzuciła nią w Alberta. A potem zaburczało jej w brzuchu. Dziwnie głośno. – Nie zostało ci przypadkiem coś z obiadu? Gotujesz sobie w ogóle? Mama pewnie stwierdziłaby, że powinieneś sobie znaleźć jakąś dziewczynę, bo przydałaby się tu kobieca ręka – zaśmiała się. Sama raczej nie uważała, by zbliżanie się do trzydziestki miało być jakąś magiczną granicą czy ostatnim dzwonkiem na zakładanie rodziny.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Nie ona jedyna to słyszała. Dotarło to nawet do Alberta, który przecież wcześnie wyprowadził się z rodzinnego domu i przeniósł się do babci. To jednak nie ocaliło go przed matczynymi porównaniami i pochwałami (szkoda, że nie dla niego). Wtedy potwornie go to irytowało, teraz widział już, że nie miała niczego złego na myśli i prawdopodobnie próbowała go w ten sposób zmotywować do działania, jednak przez to jak ich relacje w tamtym czasie wyglądały, a także przez to, że Albert przechodził wtedy przez swój bunt, niekoniecznie miał ochotę tego słuchać, więc co tu mówić o docenieniu starań rodzicielki? Usłyszawszy ostatni komentarz Lyry, Raynott wywrócił oczami, nie racząc jej już żadną dodatkową uwagą. Nie znaczy to, że nie zapamięta tego, jak nazywała go starym, co pewnie jeszcze kiedyś przeciwko niej wykorzysta jak już nadarzy się ku temu dobra okazja.
Jej śmiech sprawił, że od razu posłał jej to ultra groźne spojrzenie spod zmrużonych powiek, którym pewnie nie był w stanie wywołać oczekiwanego efektu, ale to i tak nie zniechęcało go do próbowania. Jego zdaniem nie powinna zagłębiać się ani w jedną, ani w drugą kwestię, żeby za bardzo nie interesować się jego życiem erotycznym, nawet jeśli miałaby robić to z troski o jego brak. - Ciekawe czy kiedyś przestanie... - zastanowił się na głos z westchnieniem, szczerze wątpiąc, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Rodzice już tak chyba mają, że do samego końca będą martwić się losem swoich pociech, tym bardziej, że te raz za razem podejmowały decyzje, które budziły ogromne wątpliwości. Z drugiej strony, byli młodzi, więc wciąż byli upoważnieni do tego, żeby eksperymentować i nie dać się jeszcze porwać pogoni za statecznym życiem. Na to oboje mieli jeszcze czas… Duuużo czasu. - A może ty chcesz dołożyć tu swoją kobiecą rękę i zacząć gotować mi obiadki i sprzątać w mieszkaniu? - poruszył zaczepnie brwiami, choć oczywiście nie była to poważna propozycja. I chociaż jego mama rzeczywiście mogłaby mu to polecić, on nie zamierzał szukać sobie dziewczyny tylko po to, żeby się nim zajęła, bo nie do tego potrzebował partnerkę. Co prawda był idealnym dowodem na to, że mężczyźni nie są mistrzami w oporządzaniu się, ale jakoś sobie radził, a zatem pomoc wcale nie była dla niego tak niezbędna. - A jeśli jesteś bardzo głodna to możemy zrobić sobie jakieś tosty. Chleb mam, jakieś kremy też… Może nawet wygrzebię z lodówki dżem? Wydaje mi się, że Ron ostatnio kupił - ostatnie zdanie powiedział bardziej do siebie niż do niej, patrząc gdzieś w przestrzeń. Od rozmowy o jedzeniu sam zrobił się głodny, dlatego wstał z fotela i udał się w kierunku aneksu kuchennego, czekając na słowa aprobaty dla jego propozycji ze strony siostry.

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Przed Lyrą dopiero był ten czas, kiedy zrozumie działania ich rodzicielki. Póki co wciąż wywracała oczami na słowa mamy i złościła się, słysząc jej złote rady. Prawdopodobnie przeżywała trochę spóźniony okres buntu. Kiedy była nastolatką, zwyczajnie nie miała na to czasu, pochłonięta innymi sprawami. Poza tym właściwie przeciwko czemu miała się buntować? Rodzicom, którzy płacili za jej pasje, a może samej gimnastyce, tylko dlatego, że zwykle nastolatkowie kwestionowali takie rzeczy? Kiedy rodzice się rozwiedli, była mała, jeszcze tego nie rozumiała i dorastała już w tej nowej rzeczywistości, mając głównie migawki wspomnień z czasów, gdy byli wszyscy razem. Dopiero po wypadku jej gniew rósł w siłę i zaczął nabierać kształtów. Wciąż był wymierzony głównie w świat, mało skonkretyzowany, ale rykoszetem obrywali bliscy jej ludzie.
Na pewno nie w najbliższym dziesięcio... dwudziestoleciu – szybko zmieniła zdanie, mówiąc to pół żartem, pół serio. Gdyby żyli w uniwersum Harry'ego Pottera na pewno wymyśliłaby takie zaklęcie, które można byłoby rzucić na kogoś, aby przestał się martwić, ale niestety nie posiadała takich umiejętności. Dlatego też coś takiego jak posiadanie dzieci jawiło jej się jako zupełna abstrakcja. Chwila przyjemności, a potem już na zawsze trzeba być odpowiedzialnym za drugiego człowieka. W głowie Raynott jawiło się to jako prawdziwa tragedia.
Tylko uprzedzam, to nie jest tania sprawa. A specjalnie dla ciebie, braciszku, na pewno jeszcze podniosę stawkę godzinową – zapewniła ze złośliwym uśmiechem. Prawda była taka, że kariera pomocy domowej z pewnością jej nie groziła. Wystarczyło spojrzeć na jej własną przestrzeń, która nie należała do najporządniejszych. Jej mieszkanie przed chaosem ratował chyba tylko współlokator. Szkoda, że dziś nie uratował Lyry, bo był poza domem. Na propozycję Alberta natychmiast się ożywiła i pokiwała ochoczo głową, ruszając za nim do części kuchennej. Często po imprezach włączało jej się gastro; czasem zachodziła gdzieś w drodze do domu, ale tym razem tego nie zrobiła. – A masz krem czekoladowy? Serio, czuję, że jeśli kiedykolwiek cokolwiek miałoby mnie popchnąć do zabójstwa to na pierwszym miejscu są tosty z czekoladą i dżemem – oświadczyła i jak gdyby nigdy nic otworzyła lodówkę, prawie nurkując w niej w poszukiwaniu dżemu. Wreszcie wyciągnęła go z okrzykiem (ale takim cichym, w końcu była noc) tryumfu.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert miał w zapasie kilka lat więcej doświadczenia, a poza tym szybciej od Lyry wyfrunął z rodzinnego gniazdka, więc miał trochę więcej czasu na to, żeby spojrzeć na zachowanie matki z nieco innej perspektywy i co ważniejsze dystansu, który mógł najbardziej pomóc w docenieniu tego, co robiła. Gdyby nadal miał ją nad sobą i musiał słuchać kolejnych uwag, niewykluczone, że przez kilka kolejnych lat przeklinałby jej nadopiekuńczość, którą czasem definiowałby nawet jako wścibstwo. Na szczęście to miał już dawno za sobą, dlatego doceniał starania matki, a nawet nie utrudniał już jej życia tak, jak miał to w zwyczaju przed laty. W przeszłości Albert dał jej popalić jak nikt inny, więc Lyra miała wysoko zawieszoną poprzeczkę, jeśli chciała zajść swojej matce za skórę tym trwającym obecnie buntem.
- W takim razie pasowałoby, żebym dorobił coś sobie na te twoje drogie usługi. A nie wiem czy wiesz, ale nocleg tu jest płatny - uśmiechnął się do niej sztucznie. Oko za oko, ząb za ząb, co? Jednak prawda jest taka, że Albert nie potrafiłby ściągnąć z niej nawet grosza za nocleg. Nawet jeśli od lat nie spędzali ze sobą zbyt wiele czasu i nie znali się jak łyse konie, Lyra pozostawała jego siostrą, której chętnie pomagał i w razie problemów zawsze był skory wyciągnąć do niej pomocną dłoń. W końcu czy nie od tego jest rodzina? Raynott głęboko wierzył w to, że gdyby ich role się odwróciły, ona zrobiłaby dla niego to samo, więc tym głupsze byłoby oczekiwanie od niej jakiejkolwiek rekompensaty. Jednak jeśli liczyła, że te tosty dostanie w gratisie, grubo się myliła. Jeśli chciała jeść, musiała mu przy nich pomóc, dlatego dobrze, że wzięła się do roboty i zaczęła od przeglądu lodówki, do której nie tylko wstawiła głowę, ale też pomyślała o tym, żeby potem wyciągnąć stamtąd znaleziony dżem. To nie było tak oczywiste, bo zdarzało się, że jego współlokator, którego Albert czasami prosił o poszukanie czegoś, ograniczał się do znalezienia tej rzeczy, ale nie do wyciągnięcia jej. Niestety, czasem potrzebował konkretnych instrukcji, ale Albert, czego sam nie widział, wcale nie był od niego lepszy. - Myślisz, że przeżyłbym bez kremu czekoladowego w domu? - popatrzył na nią wymownie, po czym wyciągnął chleb tostowy, a razem z nim słoiczek nutelli i jeszcze jeden z innym kremem. Wszystko położył na blacie przed siostrą. - Jest też vegemite, jeśli reflektujesz. I ty smarujesz, a ja grzeję? - zaproponował podział obowiązków, sobie przydzielając łatwiejsze zadanie, ale to był już standard. Kto nie lubił brać łatwiejszej roboty, gdy mógł jako pierwszy ją przyklepać?

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Pozornie Lyra mogła być odbierana jako nieszczególnie rodzinna osoba. Nie zawsze pamiętała o ważnych datach i często spóźniała się na rodzinne obiadki, które już po godzinie ją nudziły. Nie była ze swoim rodzeństwem szalenie blisko. Właściwie ledwie odrosła od ziemi, kiedy Albert wyprowadził się do babci, co musiało wpłynąć na ich relacje. Potem ona zajęła się gimnastyką, szkołą, wyjazdami. Ale był przecież jej bratem, kochała go (chociaż całkiem możliwe, że nie powiedziałaby tego głośno nawet pod groźbą bolesnych tortur!) i gdyby ktokolwiek go skrzywdził, zamieniłaby się z chęcią w jakiegoś anioła zemsty. Łączyły ich więzy krwi, a to zobowiązywało, przynajmniej w przekonaniu Lyry.
Myślałam, że już ustaliliśmy, że możliwość spędzania czasu ze mną to najcenniejsza waluta – odpyskowała, bo nie potrafiła sobie darować. Może jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Dzięki zgubionym (albo ukradzionym, w końcu słowa Alberta dały jej do myślenia!) kluczom, Lyra miała okazję spędzić trochę czasu z bratem. I jakoś nie przejmowała się, że każdy normalny człowiek wolałby pewnie robić to o przyzwoitych porach, a nie w środku nocy.
Akcja poszukiwania dżemu, która zakończyła się sukcesem, od razu jakoś bardziej ją zmotywowała i Lyra była gotowa do dalszej pracy. No dobrze, może motywowało ją również burczenie w brzuchu, które raz nawet wydało jej się trochę głośne.
Moja krew – przyznała w wyraźną aprobatą. Wyrażała raczej ograniczone zaufanie w stosunku do ludzi, którzy nie trzymali w domu kremu czekoladowego. Nie mówiąc o tym, że jeszcze mniej ufała tym, którzy głośno przyznawali, że nie lubią czekolady. – Ech, no dobra – zgodziła się, choć wolałaby na odwrót, ale wolała się już nie kłócić. Zresztą szybko okazało się, że praca zespołowa w tym przypadku popłaca, bo ani się obejrzała, a pierwsze ciepłe tosty wylądowały na talerzu. Lyra chwyciła jeden, zanim jeszcze zdążył ostygnąć. – Tego mi było dziś trzeba do szczęścia – stwierdziła i ugryzła kawałek. Nie minęła nawet chwila, kiedy zaczęła robić dziwne miny. – Och, ale gorące! – wydukała, aż łzy jej się zebrały w kącikach oczu i rozchyliła usta, jakoś nieporadnie próbując podmuchać ten kawałek, który miała na języku.

Albert Raynott
lyra raynott
Ola
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Krótko mówiąc, pomimo pewnego dystansu, który był między nimi obecny, pozostawali typowym rodzeństwem, które troszczyło się o siebie w tajemnicy i odnajdywało w swoim towarzystwie znacznie lepiej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Nieustanne przytyki były tego idealnym dowodem, bo nie było w nich ani krzty złośliwości. Raczej można pokusić się o stwierdzenie, że rodzeństwo Raynott właśnie w ten sposób okazywało sobie sympatię, nie potrafiąc zdobyć się na bardziej oczywiste metody, ale to nic, bo u nich to działało lepiej niż cokolwiek innego. - Jeśli nie kupię sobie za nią śniadania, to mi nie wystarczy - niedbale wzruszył ramionami, ale czego by teraz nie mówił, nie da się zaprzeczyć temu, że on też dostrzegał pewne pozytywy tej sytuacji. Co prawda nadal przeklinał ją za tę nieludzką porę, ale nie mógł nie zwrócić uwagi na to, że pierwszy raz od dłuższego czasu mieli okazję spędzić razem dłuższą chwilę i szczerze? Towarzystwo Lyry naprawdę mu odpowiadało. Chociaż często jest tak, że rodzeństwo uważa się za zło konieczne, które trzeba znosić, ale nie chce się mieć z nim do czynienia więcej niż jest to wymagane, Albert zauważył, że jego siostrę dało się lubić. Śmieszne, że zwrócił na to uwagę dopiero po tak wielu latach, choć może to kwestia tego, że dopiero teraz zaczęli nadawać na tych samych falach? - Nie marudź, tylko do roboty. Tosty same się nie zrobią - zarządził zanim przystąpili do pracy, a kiedy już się za to wzięli, rzeczywiście poszło im to całkiem sprawnie, a jedynym, co ich opóźniało, było to, że opiekacz miał ograniczone miejsce i musieli czekać aż jedne tosty będą gotowe, żeby wstawić następne. A skoro mieli chwilę przerwy, idąc w ślad siostry, Albert też sięgnął po jednego z gotowych. Nim jednak zdążył go ugryźć, zaobserwował dziwne zachowanie Lyry, któremu zaczął przyglądać się z rozbawieniem. Nawet parsknął, obserwując jak próbowała uporać się z gorącym kawałkiem jedzenia. - Już wcale nie jestem zaskoczony tym, że jesteś sama - skomentował złośliwie i cwany, bo nauczony jej błędem, najpierw w normalny sposób podmuchał na tost, próbując trochę go schłodzić, a dopiero później wgryzł się w niego, dzięki czemu nie męczył się tak, jak jego siostra i mógł ze spokojem zjeść pierwszy kęs, a później następne. Niestety popisy siostry, a teraz jedzenie tak go zajęło, że zagapił się i za późno przypomniał sobie o tostach w opiekaczu. Kiedy spanikowany otworzył go w pośpiechu, odkrył, że te były już solidnie przypieczone, bo miejscami przybrały kolor brunatny. - To będzie twoja porcja - rzucił zrezygnowany, z minimalnym smutkiem spoglądając na te tosty, które wyciągnął wreszcie z opiekacza na talerz.

Lyra Raynott
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ