adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Chociaż od śmierci Charliego minęły już dwa lata, to niewiele zmieniło się w sposobie myślenia Gwen. Nadal traktowała Macfarlandów jak swoją rodzinę, nadal byli jej bliscy i chociaż z czasem pewne relacje prawdopodobnie zaczną się nieco zmieniać (przecież gdyby w życiu Fitzgerald pojawił się ktoś nowy, ciężko będzie wciąż mówić o niej "moja teściowa"), ale Gemma nadal będzie dla niej kimś w rodzaju młodszej przyszywanej siostry. Nie zamierzała zrywać z nią kontaktu. Nie zamierzała również zrywać kontaktu z jej starszym bratem. W zasadzie... Miała wrażenie, że w ostatnich miesiącach spędziła z Caspianem więcej czasu, niż przez te wszystkie lata wspólnej znajomości. Wiadomo, dawniej była narwaną dziewczyną narwanego młodszego brata, Caspian często wyjeżdżał, niekoniecznie było im ze sobą po drodze. Teraz zbliżyły ich podobne doświadczenia, wspólny rehabilitant oraz niemal identyczne (marudne) podejście do życia. No i życie jako takie. Ono tez ich łączyło, bo jednak oboje wciąż jeszcze jakoś funkcjonowali. Raz było lepiej, raz nieco gorzej, ale ogólny trend był chyba taki, że nie było źle.
Źle nie było również z nogą Gwen, a przynajmniej nie było jeszcze widać żadnej wyraźniej poprawy. Nadal utykała, nadal bolało ją kolano, ale jakoś dawała sobie z tym radę. Czasem tylko, tak jak teraz, musiała podpierać się kulą, na szczęście całkiem nieźle opanowała ciężką sztukę kuśtykania, używania kuli oraz jednoczesnego niesienia butelki. Dziś niosła wino. Ot, taki mały prezent do nowego, własnego domu.
- Cześć, już jestem - odezwała się od progu. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia - spróbowała się uśmiechnąć, gdy wręczała gospodyni podarunek, ale chyba nie do końca jej się to udało. Prawdopodobnie dlatego, że słowa te wypowiada się zazwyczaj w innych okolicznościach, takich, których wspomnienie nadal było dla niej nieco bolesne. To dlatego po chwili znów się odezwała. Trzeba jakoś odwrócić myśli od przykrych przeżyć, prawda? - Chciałam przynieść coś dekoracyjnego, ale nie do końca wiedziałam, co mogłoby pasować do wnętrza. No, a potem pomyślałam, że wino może ci się przydać na jakiejś parapetówce.
Tak, to zdecydowanie był najlepszy możliwy prezent.

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#16

A Gemma też wciąż kochała Gwen, nawet jeśli nie wiedziała jak rozmawiać z nią o bracie i o stracie. Tak naprawdę nie rozmawiała o niej z nikim. poza najbliższą przyjaciółką. A przez ostatni rok starała się tego nie robić wcale, po prostu się uśmiechać, udawać że wszystko gra i że wcale jej rozwalonego życia romantycznego nie można podpisać także częściowo przez żałobę. Ale… ale się starała tak? Więc tym bardziej liczyła na to, że przyjaciele będą ją w tym wspierać. Ale nie ma co się rozwodzić nad przeszłością, bo ważne było tu i teraz. A tu i teraz Gemma była w swoim mieszkaniu i otwierała drzwi przed Gwen.
- Hej! Dzięki, póki co to całkiem niezły romans - zauważyła, z lekkim uśmiechem - chociaż wciąż się docieramy, ale odkąd zapisałam sobie daty płacenia rachunków na lodówce, na pewno się już nie spóźnię - dodała, unosząc brwi. - Muszę też zaplanować jakiś system zakupów, żeby nie głodować… - dodała, przechylając lekko głowę. Teraz nie miał jej kto zrobić zakupów, ona też nie mogła liczyć na to, że zje czyjś inny obiad zostawiony w lodówce.
- Wino jest świetnym prezentem. O wiele lepszym niż kaktus, który trochę umarł… - zmarszczyła lekko brwi, wpuszczając ją do środka i pokazując jej stwora. - Zobacz, no jakby zapadł się w sobie. Internet mówi, że to przez przelanie, więc chyba dostałam go już trochę zgniłego.. - podsumowała cicho, marszcząc brwi i zaraz potem wzruszając lekko ramionami. - A mój wystrój za moment będzie typowym kolorowym bałaganem. Ale powiedz mi lepiej, czy chcesz się napić wina i czy chcesz coś zjeść? Sprawdzam knajpki w najbliższej okolicy i oceniam, czy warto trzymać ich menu gdzieś pod ręką, czy lepiej o nim zapomnieć....- dodała, lekko bo nie widziała sensu w analizowaniu tych smutnych nut w jej wypowiedzi.
przyjazna koala
-
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Każdy ma swój własny sposób przeżywania żałoby i nie ma w tym nic złego. Skutek wygląda przecież zupełnie inaczej w przypadku osoby, która straciła brata, a inaczej w przypadku kogoś, kto stracił męża. Towarzyszą temu różne emocje, ale najważniejsze w tym wszystkim było chyba to, żeby w pewnym momencie spróbować ruszyć dalej. No, po prostu żyć.
- To całkiem niezły sposób - pochwaliła rozwiązanie Gemmy. Sama na coś takiego nie wpadła, ale jakoś jeszcze panowała nad swoimi rachunkami. Oczywiście na nowo, bo kiedy była w szpitalu i leczyła się, pomagało jej w tym rodzeństwo. W końcu jednak nadszedł moment, gdy zajęła się tym sama i była to jedna z tych rzeczy, które pomogły jej jako taki się ogarnąć. Miała się na czym skupiać. - Wiesz, w razie czego zawsze możesz zamawiać coś z Moonlight. Mamy niezłe burgery, a krążki cebulowe są podobno jeszcze lepsze. Możesz spytać Caspiana, bierze je za każdym razem.
Opinię starszego brata z pewnością warto wziąć pod uwagę. Z jedzeniem w dostawie lub po prostu takim, które można przynieść sobie do domu, Gemma nigdy nie umrze z głodu, a z czasem na pewno opracuje najlepszy system. Zresztą, mama na pewno podpowie jej, kiedy w lokalnych warzywniakach można kupić najświeższe warzywa, a który sklep ma dostawy mięsa przed samym weekendem. Na początku można sobie to zapisywać, ale z czasem pewne nawyki wejdą Macfarland w krew.
- Z kaktusem ci nie pomogę. Kompletnie nie znam się na roślinach - przyznała zgodnie z prawdą. Nigdy nie miała do nich ręki, nigdy nie umiała się nimi odpowiednio zająć, więc nie było nic dziwnego w tym, że teraz po prostu ich nie miała. Okej, może jedną, dwie, te bardziej odporne, które przetrwały jej rekonwalescencję, ale żadnej więcej. Kto wie, może w przyszłości nieco się to zmieni?
- Możemy coś zjeść - przytaknęła i usiadła sobie na pierwszym wolnym miejscu. - Wiesz, w zasadzie już od dawna nie jadłam niczego poza jedzeniem z Moonlight - dodała po chwili, sugerując tym samym, że chętnie spróbowałaby czegoś z innej knajpy. - Skąd właściwie pomysł, żeby zamieszkać osobno? Znaczy... Moim zdaniem to naprawdę dobry pomysł, bo nie da się raczej spędzić całego życia ze współlokatorami, ale... Dlaczego akurat teraz?
Pytała, bo była ciekawa, a pomysł jak najbardziej pochwalała.

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Tak, to prawda. Odczucia były różne. Relacje też. Mimo to, Gemma wiedziała, że jej brat nie będzie nigdy na jej ślubie, nie będzie świętować pierwszych jej dzieci, pierwszej poważnej pracy. Nie mógł oklaskiwać jej zakończeń roku i kto wie, może dlatego tak często zmieniała zdanie w sprawie tego, co chciała studiować. Żeby nie widzieć tej pustki. Albo uciekała myślami, zajmując się coraz to nowszymi kursami, zamiast przepracować stratę. I teraz też żałowała, że nie może mu pokazać swojego pierwszego własnego mieszkania. I nigdy nie uda się tego w żaden sposób nadrobić. Z kolei Gwen musiała myśleć o wspólnych chwilach, które razem przegapią, ale… no Gemma miała nadzieję, że nie będzie sama do końca życia. Zasługiwała na kogoś wyjątkowego.
- Mogę ci podesłać moją tabelkę, jak już wszystko opracuje. Będzie kolorowa - zaoferowała. Kolorowa jak wszystko, co miała w szafie i w domu. Kochała kolory i im więcej tym lepiej. A jak była w żałobie prawie nie miała co nosić… chociaż tbh nie wiem czy Australia też ma takie pogrzebowe zasady.
- Tak, was mam na liście sprawdzonych z pięcioma gwiazdkami - zapewniła ją, z lekkim uśmiechem. - Ale i tak chce odkrywać. Tu mam taki system, że oceniam różne potrawy i później wychodzi, czy warto sobie zawracać głowę - pokiwała głową. - To co, chętna na przygodę? - zapytała, sięgając po swój telefon, żeby wylosować knajpkę, z której jeszcze nic nie testowała. Nie dodała, że zwykle zamawiała jakieś pół menu, a potem jadła je przez tydzień, żeby przetestować tak porządnie wszystko. To Gwen zobaczy dopiero później. Gems nie umiała zamawiać mało, nie po mieszkaniu w domu pełnym ludzi i to z facetami, którzy mieli żołądki bez dna! Nie żeby narzekała.
I no, sama też coś tam niby gotowała…. ale były to trzy zjadliwe potrawy i jakieś sto nie do końca zjadliwych, więc może kiedyś opanuje…. 10 przepisów dobrych! Trzeba być optymistą.
- Ja chyba też nie. Wrócę do ciętych, w wazonie nie można ich za bardzo skrzywdzić - podsumowała z lekkim uśmiechem, bo cóż, nie było jej aż tak super przykro!
- To co, losujemy czy masz konkretną kuchnię na myśli? - zapytała, machając palcem na swoim telefonem, tak jakby chciała wyczarować swój wybór. A potem zatrzymała się i na moment uciekła wzrokiem w bok. - Bo… potrzebowałam nowego startu… Raja wyjeżdżała z miasta, a ja nie chciałam zostać… no - …w domu z Twoim bratem i jego popieprzoną psychofanką, która mnie fizycznie atakowała. Ale tego chyba nie mogła powiedzieć - po prostu tak jak mówisz, dobry pomysł - dodała, przywracając na twarzy uśmiech, starając się żeby był przekonujący!
przyjazna koala
-
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Można snuć plany, można mieć marzenia, można układać sobie w głowie listy gości na rozmaite rodzinne święta, a wystarczy jeden moment, jedna chwila, żeby wszystko się zmieniło. Kto mógł przypuszczać, że pewnego dnia Charlie i Gwen po prostu rozbiją się na motorze i Fitzgerald będzie musiała nauczyć się żyć bez niego? Nie było to łatwe, bo przecież Charlie był obecny w każdej sferze jej życia, w domu i w pracy. O ile z tym drugim jakoś zaczęła sobie radzić, bo Ben ciągnął ją w górę, tak z całą resztą nadal było kiepsko.
- Chętnie skorzystam - odparła. - Okej, niech będzie przygoda. Losuj.
Ona sama rzadko robiła takie rzeczy. Jakoś nie miała głowy do testowania miejscowych lokali, chociaż może powinna to robić jako współwłaścicielka jednego z nich. Tylko co poradzić na to, że nie wiązała swojej przyszłości z rodzinnym barem? Tyle dobrego, że bardzo chętni będzie pełniła rolę degustatora, bo do gotowania to akurat kompletnie nie miała głowy i stosunkowo często zamawiała coś gotowego.
- Cięte są mniej żywotne i będziesz musiała częściej je wymieniać - zauważyła. Ale racja, łatwej będzie nad tym wszystkim zapanować, bo jednak nieustanne podlewanie, nawożenie... Do tego to dopiero przyda się porządna rozpiska! - Losujmy.
Samo losowanie zostawiła już Gemmie. Nie będzie miała do niej pretensji, przecież wiedziała, na co się decyduje, prawda? No właśnie. Niech tylko Macfarland wylosuje coś smacznego, bo Gwen chyba zdążyła już zgłodnieć.
- No tak. Rozumiem - westchnęła, chociaż tak naprawdę nie rozumiała, bo nie znała tych wszystkich szczegółów. Gdyby je poznała, mogłaby coś doradzić lub podpowiedzieć, ale chyba i tak dobrze się stało, że Gemma miała swój własny kąt. - Macie już jakieś plany na święta?
Jakby na to nie patrzeć, Boże Narodzenie było już coraz bliżej i po prostu była ciekawa, jak rodzina Gemmy (i do niedawna również jej) zamierza spędzić ten czas.

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#100!
Gemma też nie wiedziała jak to zrobić. Czasami budziła się i na moment zapomniała, że go nie ma. I wydawało jej się, że mogłaby po prostu do niego napisać, zadzwonić albo pojechać. Z jednej strony uciekała od trudnych emocji, myśli i bólu, od straty i żałoby, ale z drugiej… trochę się bała, że zacznie zapominać, że wspomnienia zaczną się zacierać, że w pewnym momencie nie będzie pamiętała jak Charlie się śmiał, jakie żarty rzucał pod nosem. Co go bawiło, co lubił jeść, jakie miny robił w jakich momentach. I ciężko było te wspomnienia pielęgnować, kiedy jednocześnie przynosiły tyle bólu…
- Ekstra - rzuciła, po czym wylosowała im kilka potraw i uśmiechnęła się wesoło. - Jestem dobrej myśli, ale i tak wezmę dodatkowo frytki - dodała i skompletowała zamówienie, a potem posłała Gwen ciepły uśmiech. Z Gwen było jak ze wspomnieniami o Charlim. Lubiła z nią spędzać czas, ale to też troche bolało.
- Przy mnie to porównywalny czas - zauważyła, a potem zaśmiała się cicho. - Ale plus jest taki, że można sobie zmieniać kolory i typy co chwile bez wyrzutów sumienia. I konieczności wywalania ziemi i sprzątania doniczki.. - dodała, lekko marszcząc brwi. Pewnie jedyne co pod jej ręką dobrze rosło, to trawka, ale nie chciała jej u siebie uprawiać. To też wiązało się ze smutnymi wspomnieniami, na które jeszcze nie była gotowa. Ale na pewno się cieszyła, że Ryder nie opowiadał kłamstw Gwen i nie rozwalił jej także tej relacji, w obronie chorej i agresywne Lyry.
- Ale dobrze się tutaj czuje, mieszkanie solo ma swoje plusy. I jak już zmieniłam to, zaczynam powoli myśleć o zmianie pracy - przyznała z lekkim uśmiechem na ustach. - Ale najpierw chyba skończę szkołę… no chyba że najpierw wezmę jakieś praktyki albo staż, wtedy można to połączyć - rzuciła, trochę myśląc na głos w tym momencie, no ale hej, miała wiele opcji i nie wiedziała, na którą się zdecydować!
- Zrobimy sobie spokojne święta w małym gronie, jesteś zaproszona oczywiście - wyjawiła z lekkim uśmiechem. - Nawet jeśli to będzie tylko wieczorny drink z ciasteczkami - dodała, bo cóż, ich rodziny na zawsze były związane jakąś niewidzialną więzią, więc jeśli Gwen chciała, mogła ich odwiedzać. A już zwłaszcza w święta, które kiedyś z Charlim dzielili między dwa domy zapewne.
przyjazna koala
-
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ok, zabij mnie, nie przypięłam tego posta i kompletnie o nim zapomniałam :/

Pozostaje tylko liczyć na to, że z czasem będzie łatwiej o tym wszystkim myśleć i z tym żyć. To nie będzie łatwe, co do tego obie miały chyba pewność, ale może im się to udać.
A frytki zawsze będą w porządku.
- Tak, coś o tym wiem. Ostatnio sama nie mam ręki do kwiatów. Nie to, żebym miała ją wcześniej... - bo nie miała. - To rzeczywiście jest plus. Ale z drugiej strony przyjemnie jest czasem patrzeć na to, jak roślinka rośnie. Mam jednego takiego kwiatka. Nie znam nazwy, wygląda trochę jak palma. Dostałam go jeszcze od mamy, podlewam od czasu do czasu i całkiem nieźle się trzyma.
Wiadomo, podczas jej pobytu w szpitalu wyglądało to nieco słabiej, ale wtedy jej domem i wszystkim, co w nim było, zajmowali się bliscy. Pewnie i sama Gemma wiedziała, o której roślinie mówiła teraz Gwen i jeśli Fitzgerald miała być z czegoś dumna, to między innymi właśnie z niej.
- Wow. To naprawdę porządne plany - z uznaniem pokiwała głową. - To dobrze, że chcesz coś zrobić. Staże i praktyki to na pewno dobre rozwiązanie, zwłaszcza jeśli da się je połączyć z dalszą nauką. Próbuj. Do odważnych świat należy.
Patrząc na to w ten sposób, ona sama również była odważna, skoro wracała do zawodu, w dodatku decydując się od razu na rozkręcenie swojego interesu. Kto wie, być może bezpieczniej byłoby zaczepić się w kancelarii, którą już znała, w której już pracowała i dać sobie czas na powolny powrót, ale zdaje się, że blondynka wybrała tę formę nauki, w czasie której wrzuca się dziecko do basenu i każe mu się pływać. Albo się tego nauczy, albo się utopi. Chyba właśnie tego potrzebowała w swoim życiu. Albo jej wyjdzie, albo nie. Wtedy przynajmniej nie będzie już miała żadnych złudzeń.
- Przemyślę to. Nie mówię nie, ale... Sama rozumiesz, chciałabym zobaczyć się z rodzeństwem, może z Benem, sama jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie.
Może nie będzie chciała nikogo widzieć i spędzi ten czas samotnie, w swoim własnym domu?
- A Caspian przyjdzie? - dopytała jeszcze. Przyjdzie? Przyjedzie? Czasem nie wiedziała jeszcze, jak o tym mówić, ale uznała, że nie będzie żartowała jednak z jego pojazdu.

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma sądziła, że tak się nie stanie. Bo zawsze będzie za nim tęsknić, zawsze będzie czuć tą specyficzną pustkę. To w końcu ktoś z rodziny. A jednak rodzeństwo to tak samo jak rodzice, najbliżsi ludzie. Nawet jeśli nie były zbyt dobre relacje, to ten brak tej osoby zawsze boli. Ciężko powiedzieć, czy bardziej boli właśnie po śmierci, czy wtedy kiedy między ludźmi jest ziejąca przepaść. Tak samo jak po utraconych przyjaźniach. Gdzieś zawsze jest to pęknięcie w sercu. Po utraconych miłościach może brakować nawet i połowy serca, dlatego Gemma by się nie zdziwiła, gdyby Gwen wolała się po prostu od jej rodziny odciąć i zacząć od nowa. Nieustannie jej przecież o tym złamanym sercu przypominali.
- Zawsze można komuś za to zapłacić. Ogrodnikowi albo przyjaciółce, winem i czekoladą, to podobno dobra waluta - zauważyła z lekko rozbawionym uśmiechem. A potem przechyliła lekko głowę w bok, zastanawiając się nad tym przez chwilę.
- Powinnaś adoptować psa, wiesz? Jakiegoś takiego.. no nie dzikusa, jak husky. Ale jakiegoś psa - podsumowała cicho, sama nie wiedziała czemu. Chyba nie chciała, żeby Gwen była samotna. A patrzenie jak piesek rośnie też jest pewnie równie satysfakcjonujące. Z kolei spacery z psem to okazja na rozruszanie bolącej nogi, więc.. chyba same plusy. I tak, Gems wiedziała o jaką roślinę chodzi.
- Tak, a to pewnie wyjdzie mi lepiej niż ostatnie romanse - pokręciła głową, a potem trochę się przestraszyła. - Powinnam o tym wspominać? - i spojrzała na nią pytająco, uznając że najlepiej jest być bezpośrednią. Nie wiedziała, czy to temat tabu, zwłaszcza jeśli mówiła tylko o swoim życiu romansowym, nie o życiu Gwen. Gems wątpiła, że kobieta jest na to gotowa, ale… no czuła dziwne ukłucie. Wyrzuty sumienia i dylemat, czy powinna ją do tego zachęcać, czy nie…
- Bez presji. tylko jak będziesz chciała i jak będziesz gotowa - skinęła lekko głową, a potem uśmiechnęła się lekko. - Jasne że tak. Spróbowałby nie, wtedy władowalibyśmy go do bagażnika i sami byśmy go przywieźli - rzuciła, wywracając z rozbawieniem oczami. A potem poszła otworzyć drzwi, bo powiedzmy że jedzenie przyjechał, ot co.
przyjazna koala
-
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Był taki moment, kiedy Gwen faktycznie zastanawiała się nad tym, czy w obecnej sytuacji nie powinna poluźnić nieco swojej relacji z rodziną Macfarlandów, czy zwyczajnie nie wypadałoby tego zrobić, skoro Charlie już nie żył. Uznała jednak, że byli częścią jej świata przez tak długi czas, że teraz po prostu nie potrafiłaby patrzeć na nich, jak na obcych. Przede wszystkim na rodziców Macfarland. Własnych już nie miała, więc chyba naturalnym stało się, że za takowych miała swoich teściów. Kto wie, co przyniesie przyszłość, ale póki co nie zamierzała niczego w tym zmieniać.
- Wino to najlepsza waluta - zgodziła się. - Sama nie wiem. Może spróbowałabym najpierw z jakimś jednym kwiatkiem? Jeśli nie zabiję go przez pół roku, to pomyślę o kolejnym - a potem o następnych. A o psie akurat chyba naprawdę bała się pomyśleć, ale tak się składało, że to już druga w dość krótkim odstępie czasu rozmowa dotycząca posiadania zwierzaka. - Kiedyś mieliśmy taki plan - wiadomo, ona i Charlie. - Chciałabym najpierw rozwinąć kancelarię. Wiesz, żeby zobaczyć, jak dużo czasu będę tam spędzać i czy będę mieć czas. Nie chciałabym mieć psa, który całymi dniami będzie siedział sam w pustym domu.
To zdecydowanie mijałoby się z celem. Po co psiak miałby czuć się tak, jak ona, a przynajmniej jak ona za czasów długiej rekonwalescencji, kiedy każde wyjście było dla niej ogromnym ciężarem. Większość czasu spędzała właśnie w czterech ścianach, zazwyczaj samotnie. Nie chciała skazywać żadnego zwierzaka na podobny los.
- Zdecydowanie powinnaś - zachęciła ją. To, że straciła męża, nie oznaczało, że nie chciała słuchać o szczęściu (lub nieszczęściu) innych. Gdyby kiedyś to jej sytuacja jakoś się zmieniła i gdyby to u niej coś zaczęłoby się dziać, to na pewno chciałaby, żeby Macfarlandowie dowiedzieli się o tym wszystkim jako jedni z pierwszych, a przede wszystkim zależałoby jej na tym, by jej nie potępiali za to, że próbuje układać sobie życie bez Charliego
- O tak, w tym zdecydowanie bym wam pomogła - uśmiechnęła się. - Pytam o niego, bo ostatnio spędzamy razem sporo czasu. Mamy tego samego rehabilitanta, często jeździmy razem do Cairns i chyba zamieniliśmy już więcej słów, niż przez te wszystkie lata, kiedy był za granicą.
To tak, żeby Gemma czegoś sobie nie pomyślała. No skąd! A jedzenie przybyło w odpowiedniej chwili!

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Tutaj nie ma chyba żadnego ‘wypada’. Takie sytuacje nie miały swoich zaplanowanych procedur działania, bo każdy przypadek był inny i każda rodzina także. A akurat MacFarlandy byli bardzo otwarci, mieli też bardzo dobre serca i generalnie…no nie potrafiliby się nie martwić o Gwen. Niewiele brakowało, żeby była… no żeby zginęła razem z nim, więc… więc tym bardziej trzeba było na nią uważać, prawda.
- Możemy poszukać jakiś ranking najmniej wymagających kwiatków - zaproponowała z lekkim rozbawieniem, bo na pewno były takie w sieci, wierzyła w to. W internecie było wszystko. Poza tym zawsze Gwen może kupić kwiatka, a jakaś dobra dusza (Gemma) może jej go podmieniać na nowego po wyschnięciu. Podobno to dobry patent z rybkami u dzieci, więc czemu nie także z kwiatami?
- Podobno z psem jak z dzieckiem, nigdy nie ma dobrego momentu… po prostu jest moment - zauważyła z lekkim uśmiechem. - Ale jeśli byś chciała, to mogłabym pomóc - zaoferowała, chociaż oczywiście z jej pracą i studiami to była bardzo, bardzo naiwna obietnica. Ale jakoś… no jak usłyszała imię brata, to wyobraziła sobie jego akceptację i jakoś trudno było jej odejść od tego pomysłu. Skoro jej brat chciał psa, to powinien go dostać. Jakkolwiek by to irracjonalnie nie brzmiało. No ale ej, miała martwego brata, przecież nie zawsze musiała być racjonalna i logiczna.
- Uff, okej - rzuciła, a potem udała, że otarła pot z czoła. - Ostatnio spodobała mi się akurat dziewczyna, ale wyjechała na studia, więc wszystko się skończyło po jednej randce - przyznała, unosząc brwi. W sumie to chyba nawet i dwie randki były, wieczór i ranek, ale takich detali już nie chciała dawać Gwen…
- Nie wykluczam takiego scenariusza, może nawet na wszelki wypadek wrzucę koc do bagażnika - rzuciła z rozbawieniem, a potem pokiwała głową, nieco zdziwiona.
- Tak? To dobrze… mnie trochę unika - przyznała szczerze, trochę zawstydzona. Nie myślała w ogóle o tym, o czym myślała Gwen, po prostu martwiła się o brata.
przyjazna koala
-
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Fakt. To, że w chwili wypadku siedziała z tyłu motocykla i to ją rzuciło do przodu, miało wpływ na to, że teraz żyła. Gdyby to ona prowadziła, Charlie byłby na jej miejscu, ale los zadecydował inaczej. Wyszło, jak wyszło. On zginął, ją wyrzuciło, pokiereszowało ją i zdarzały się chwile, kiedy żałowała, że udało jej się przeżyć i musiała przechodzić przez trudna rehabilitacje, ale ostatnio z jej głową było jakby nieco lepiej.
- Tak, to dobry pomysł - przytaknęła. W jej wypadku najlepiej sprawdzą się pewnie kaktusy, ale kto wie, czy blondynka nie spróbuje czegoś nieco bardziej wymagającego? Może to ten moment? Może czas zacząć żyć na poważnie? - Na wiele rzeczy nie ma nigdy idealnego momentu - podsumowała. Na psa, na dziecko, także na ślub. Gwen i Charlie byli ze sobą od lat, a jakoś nie spieszyło im się do pójścia przed ołtarz. Studia, pierwsza praca, chcieli się czegoś dorobić... Potem zmarli jej rodzice i wtedy już wiedziała, że niepotrzebnie czekali. Tylko skąd mieli wtedy wiedzieć, że to wszystko tak się potoczy?
Na psa chyba jednak nie była gotowa. Wiadomo, gdyby mieli go wcześniej, to Fitzgerald by się nim zajęła, ale adopcja w tym momencie... To nie ten czas, a argument mówiący o tym, że miała teraz mniej czasu, bo rozkręcała interes, zdecydowanie był szalenie racjonalny.
- Dokąd wyjechała? Daleko? - spytała z zaciekawieniem. Raz, faktycznie była ciekawa tego, co dzieje się w życiu byłej szwagierki. - Może nie warto definitywnie tego kończyć? Jest internet, są telefony, samoloty...
Wiadomo, jeśli to było cos fajnego lub miało szansę stać się czymś fajnym, to może warto pociągnąć to dalej? Nigdy nie wiadomo, czy nie rozwinie się to w coś ciekawego. Czasami warto zaryzykować!
- Wiesz, jaki on jest. Ciężko go otworzyć - wzruszyła nieco ramionami. Nie chciała uchodzić tu za eksperta, bo jednak to Gemma była jego siostrą i znała go znacznie lepiej, niż Gwen. - Powinniście się spotkać. Wtedy sama zobaczysz, że cię nie unika.
Rodzeństwo powinno się dogadywać. Wiadomo, czasem bywa trudniej, ale rodzina to jedyne, co powinno liczyć się w życiu.

gemma macfarland
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Właśnie tak to było w tym życiu. Z pozoru niewielkie decyzje pchały człowieka w najbardziej nieoczekiwane sytuacje, sprawy i momenty. Nigdy nie wiadomo jak mała zmiana w czymś może zadecydować o tak wielkich rzeczach, jak właśnie życie i śmierć. Gemma nie chciała się na przykład nad tym zastanawiać. Nie chciała gdybać, patrzeć wstecz, uporczywie parła przed siebie, zaciskając ręce w pięści i nie pozwalając sobie wpaść w taką właśnie pułapkę przeszłości, codzienności i całej reszty! Byle być zajętą. To dlatego miała mieszkanie w stylu cluttercore, żeby jak najbardziej rozpraszać swoje myśli.
- Albo na życie - rzuciła, filozoficznie. - Najpierw dylemat czy szkoła, potem czy kariera, a później… no na nic nigdy nie ma idealnego momentu - podsumowała i nawet delikatnie się do Gwen uśmiechnęła. Bo na randkowanie też nie było idealnego momentu, zwłaszcza po złamanym sercu i po… no śmierci ukochanego. Ale naprawdę nie chciała, żeby Fitzgerald była sama.
- Niee, to zdecydowanie nie był ten typ pierwszego spotkania, który w filmach zaczyna wielką podróż na koniec kraju za taką osobą - przyznała z rozbawieniem. - A związki na odległość nigdy mi się nie wydawały realną opcją, potrzebuję kogoś tuż obok - przyznała, bo cóż… no trzeba się mieć do kogo przytulić, z kim przekomarzać i w ogóle, spędzać czas. Przez telefon to nie to samo.
- Dokładnie - przytaknęła. No i w sumie pewnie jeszcze sobie poplotkowały o tym jej bracie, pomarudziły na niego i jakiś tam plan powstał. Zjadły też jedzenie, które było nawet całkiem niezłe, a potem ostatecznie Gwen poszła, z deserem na wynos, ot co. Był to na pewno bardzo miły wieczór!

/zt x2 <3
przyjazna koala
-
ODPOWIEDZ