Choć deszcze w ostatnich dniach nieco odpuściły, poziom rzek w okolicy wciąż pozostawał niebezpiecznie wysoki. I choć w radiu i telewizji nadal puszczali ostrzeżenia o możliwości kolejnych podtopień, ty niespecjalnie się tym przejęłaś. Niedawna nawałnica na szczęście oszczędziła akurat twój dom i dobytek, więc być może liczyłaś na podobne szczęście i tym razem. Dlatego też, mimo zaczynającej się mżawki, zasnęłaś spokojnie i spałaś twardo... do czasu. Obudziła cię któraś już z kolei zimna kropla, spadająca ci prosto na twarz. Dach najwyraźniej przeciekał, ale szybko zorientowałaś się, że to nie był akurat twój największy problem... Do środka wdzierała się woda również przez wyrwane z zawiasów przez naturę drzwi wejściowe. Sięgała już gdzieś do połowy łydek i najgorsze, że jej poziom wciąż się podnosił. Chociaż nie, wciąż mogło być gorzej... Twój telefon znajdował się gdzieś pod tą wodą, a do wnętrza twojej chatki właśnie wpłynął mały krokodyl - niby nie stanowiący zagrożenia, ale jak wszyscy wiemy, gdzie młode tam pewnie i matka! Łóżko stanowiło póki co twój w miarę suchy schron... ale na jak długo?
Judy Evans
