sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
  • 18.
Lyra lubiła okres świąteczny, ale zdecydowanie bardziej wtedy, gdy minęła już cała ta gorączka przygotowań, szukania idealnych prezentów, przystrajania pierniczków i domów, żeby były ładniejsze od tych sąsiada. Gdy można było w końcu usiąść do pysznego jedzonka, najczęściej przygotowywanego przez mamę, bo w święta lepiej było nie ryzykować i nie kazać Lyrze czegoś gotować. I podobało jej się tych kilka świątecznych dni zatrzymania się i spędzenia czasu w gronie bliskich jej osób. Nigdy dotąd nie spędzała świąt poza domem. Nawet w te najważniejsze dni nie jeździła do taty, bo trochę czułaby się jak zdrajca, a poza tym… po prostu tak chciała. Wolała być w tym czasie tutaj.
I może dlatego, choć Raynott nie należała do najbardziej empatycznych osób na świecie, chciała ściągnąć do siebie Chandrę na trochę. Trudno jej było sobie wyobrazić, jak to jest być w trakcie świąt tak daleko od domu – w innym kraju przecież! Wspomniała o tym zresztą któregoś dnia przy mamie, a kiedy ta podłapała temat, ciągnęła Lyrę za język i w końcu dziewczyna niemal natychmiast zadzwoniła do przyjaciółki, nawet nie z propozycją, ile z informacją, że kolejnego dnia zabierze ją do siebie do domu.
Nie wiedziała, gdzie tego dnia był Albert. Może z Carlie, może gdzie indziej. Tak czy inaczej mama przygotowała się na to, jakby zapraszała co najmniej pułk wojska, a stół niemalże uginał się od świątecznego jedzenia.
Na razie dzięki. Pokażę Chandrze dom – rzuciła nagle Lyra, gdy mama była już gotowa, żeby dołożyć im po ogromnej łyżce jakiejś tradycyjnej australijskiej sałatki (muszą taką mieć!) im zaczęła się podnosić od stołu, na migi pokazując Ginsberg, by zrobiła to samo. – Weź potem dla Rydera trochę! Mogłaś go zaprosić – stwierdziła mama, na co Lyra nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem, kiedy wyobraziła sobie taką mieszankę jak Chandra i Ryder przy jednym stole. – Dobra, dobra, wezmę – mruknęła, odciągają Chandrę od suto zastawionego stołu. – Czuję się ciężka jak słoń – zachichotała, kiedy miała już pewność (albo nadzieję, bo tu nigdy nie można byłoby mieć stuprocentowej pewności), że mama jej nie usłyszy.

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 20 :crab:


Po tym jak Chandra obłowiła się na jarmarku w najbardziej połyskliwe, migoczące, już na pierwszy rzut oka widać, że bogate świąteczne dekoracje (często wyciągnięte spod lady), ozdobiła nimi miejsca, w których przebywała. Lodziarnia wyglądała dość niepoważnie i przypominała raczej salę do potańcówki, bo pod sufitem wisiały mieniące się bombki, które rozpraszały światło niczym dyskotekowa kula, a ściany zasypane srebrnymi i złotymi łańcuchami (koniecznie zakończonymi gwiazdkami) dodatkowo wzmacniały efekt oczopląsu. Mimo tego wielkiego zaangażowania w dekorowanie czego popadnie, Ginsberg tęskniła i to z każdym dniem coraz bardziej, więc kiedy Lyra zaproponowała jej, żeby wspólnie spędziły ten świąteczny czas, Chandra była wniebowzięta!
Dodatkowo to, jak została przyjęta, sprawiło, że poczuła się u Raynott jak w domu. Była nawet przekonana, że jej mama musi być jakoś spokrewniona z rodzicielką Lyry, bo czuła, że w podobny sposób się o nią troszczy i jej dogadza, czego przecież tak bardzo jej na co dzień brakowało.
- Nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie pani tymczasowo zaadoptowała! - wygłosiła w pewnym momencie Amerykanka, wycierając serwetką usta po kolejnym teście specjałów mamy Raynott, do której cały wieczór szeroko się uśmiechała.
No może do momentu wspomnienia o Ryderze, które tylko na chwilę popsuło jej humor. Mimo to poczłapała za Lyrą, zabierając ze sobą kubek z piciem, bo nie zdążyła dopić dolewki soku, którą znów napełniono jej naczynie.
- Twoja mama to tak WSZYSTKICH dokarmia? - zapytała akcentując wyraźnie jedno słowo. Zmarszczyła przy tym nos w niezadowoleniu, bo skoro jedzenie miał dostać też ten buc Fitzgerald, to by oznaczało, że wcale nie jest taka wyjątkowa jak czuła się do tej pory. Potrząsnęła głową. Nie, nie będzie się nad tym zastanawiać. Była tu z Lyrą ONA, więc ten czas trzeba było maksymalnie wykorzystać.
- Powiem ci, że dla tych pyszności twojej mamy, to mogłaby zostać bulimiczką! - stwierdziła Ginsberg, przykładając dłoń do napęczniałego z przejedzenia brzucha. To był chyba najwyższy moment by odpiąć guzik w spodniach, co jasnowłosa uczyniła, nie przejmując się zbytnio, gdyby takie działanie po kilku krokach skończyło się całkowitym opadnięciem jej portków.
- Twoja mama mieszka sama? - zapytała w razie czego, bo po ostatnich halloweenowych wydarzeniach, wcale by się nie zdziwiła, gdyby nagle z któregoś pokoju wyszedł jakiś roznegliżowany jegomość, którego obecności wcześniej nie zarejestrowały.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra nigdy raczej nie miała czegoś takiego, że niechętnie przyprowadzałaby znajomych do domu. Mama raczej nie robiła jej obciachu i nawet jeśli miała coś do zarzucenia, wolała powiedzieć to córce na osobności niż przy przyjaciołach, narażając ją na wstyd. Wciąż pamiętała, jak kiedyś, gdy jeszcze mieszkała w domu rodzinnym, wpadło do niej kilka osób, a w środku imprezy Lyra zorientowała się, że dwie z nich siedzą w kuchni i jakby gdyby nigdy nic rozprawiają sobie z jej mamą na różne tematy. Ale w gruncie rzeczy Raynott była wdzięczna swojej rodzicielce za to podejście.
Zwykle. Moja mama zawsze lubiła dokarmiać moich znajomych, kiedyś mi się wydawało, że wszystkie mamy tak mają – wyjaśniła, wzruszając ramionami. Dobrze, że raczej nigdy nikogo nie zabierała do babci, bo wiadomo, jakie one zwykle były. Niemniej jednak, odkąd Lyra wprowadziła się z Bowie do Rydera, ilekroć wpadała tutaj – a przed świętami zdarzało się to często, mama zwykle kazała jej coś przemycić dla współlokatorów. Gdyby nie to, że chyba nie podejrzewałaby Fitzgeralda o takie kombinowanie, pomyślałaby, że to dlatego zaproponował jej zajęcie wolnego pokoju, bo niedaleko była jej mama. Nie żeby sama Lyra narzekała, bo póki nie wydawała szczególnie dużo na jedzenie. Dobrze, że w Australii inflacja nie była tak wysoka jak w Polsce!
Przekażę jej potem, na pewno się ucieszy – zaśmiała się. – W ogóle myślę, że dobrze, że od dzieciństwa trenowałam, bo inaczej pewnie byłabym jak baryłka – dodała z rozbawieniem. Cóż, to, że trenowała gimnastykę przekładało się na spożycie większej ilości kalorii, więc Lyra nigdy bardzo mało nie jadła. Miała chyba też w gruncie rzeczy całkiem niezłą przemianę materii, skoro dalej była szczupła, choć tuż po wypadku, w okresie rekonwalescencji trochę przytyła. Z drugiej strony, choć już nie ćwiczyła, dużo się ruszała.
Teraz już tak, bo my się powyprowadzaliśmy. Mój brat w ogóle w okresie nastoletnim zamieszkał z babcią, a ja w tamtym roku się wyniosłam. Chociaż ostatnio odkryłam, że mama znów zaczęła randkować, więc mam nadzieję, że kiedyś zamieszka tu ktoś jeszcze – rzuciła, konspiracyjnie ściszając głos, w razie gdyby mama mogła coś usłyszeć. Ruszyła schodami na górę. Na ścianach były porozwieszane fotografie. – To właśnie moja rodzinka – rzuciła, niedbale wskazując na jedno ze zdjęć, gdzie nawet Alberta udało się namówić do pozowania!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Może w tej całej stercie różnic pomiędzy dziewczynami, to właśnie podejście ich matek było czymś, co je łączyło? Choć trudno powiedzieć, żeby zabiegana rodzicielka Chandry miała czas na pitraszenie i zapełnianie brzuchów gości jej córki, raczej jej karmienie odbywało się w inny sposób. Mnogość znajomości, pomysłów i środków pozwalał zaspokoić niejedną duszę, która kumplowała się z Ginsberg… właściwie tylko dla własnych korzyści.
- A nie wszystkie mamy tak mają? - zapytała szczerze zdziwiona Amerykanka, pamiętając, że i w jej domu nie brakowało rarytasów, które co prawda serwowała gosposia, ale na polecenie nie kogo innego jak mamy Ginsberg. Ten temat mógłby dłużej zająć myśli jasnowłosej, gdyby nie fakt zwiedzania domu Lyry, który wydawał się o wiele ciekawszy niż rozdrabnianie się w temacie karmiących pań domu.
- Zazdroszczę ci tej figury! Niby jesteś niewiele wyższa, ale przez te moje przysadziste biodra - tu dziewczyna z jękiem dezaprobaty poklepała się po bokach - wyglądam przy tobie jak kurdupel. W sumie może dlatego nie przyjechałam wcześniej do Australii? Bo ładnie wyglądałyśmy razem na siedzących zdjęciach albo tych, które sklejałyśmy w photoshopie - zauważyła z przekonaniem, nie mogąc przy okazji nie wspomnieć o sobie i trochę nie pociągnąć tematu jej osoby, która przecież była najważniejsza. Choć nie chciała się do tego przyznać, coraz bardziej uwierało ją to, że nie podała Raynott prawdziwego powodu przybycia do Lorne Bay, przedłużając pobyt w tym miejscu o kolejne bezowocne tygodnie, które może nie byłyby takie jałowe, gdyby w sprawę Lorgana zaangażowała Lyrę…
Porzuciła na chwilę tę myśl, zatrzymując się i chwytając przyjaciółkę za ramię. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała jej słowa, o czym świadczyła też jej mina: szeroko otwarte oczy i usta, które nie tak od razu przymknęła.
- Myślisz, że twoja mama mogłaby ci sprezentować kolejnego braciszka albo tym razem siostrzyczkę? - dopytała konspiracyjnym szeptem, uświadamiając sobie, że jej nieobecność w USA może skończyć się taką przykrą niespodzianką. Czy to był dobry argument, żeby zacząć pakować walizki, waląc tego całego brata i problem, jaki może wyniknąć w przypadku spadku? - Dlaczego chcesz, żeby zamieszkał tu ktoś jeszcze? Życie singla wcale nie jest takie złe. Potwierdzam! - dodała z zadartym nosem Chandra, która w końcu tuż przed swoją podróżą zerwała z chłopakiem, nie chcąc być uwiązaną niczym i nikim. Doskwierała jej samotność, ale wcale jej przyczyny nie dopatrywała się w doborze (albo braku) towarzystwa, a po prostu domyślała się, że to kwestia jej zajebistości, z którą nie każdy głupiec może sobie poradzić.
Nie była przygotowana na kolejny szok, a ten zbliżał się wielkimi krokami, zwłaszcza gdy Amerykanka zaczęła przyglądać się fotografiom.
- Ale tu ładnie wyszłaś. O, a tu - ekstra światło. Jej, jaki ładny… - urwała, marszcząc przy tym brwi, bo na jednym zdjęciu dostrzegła znajomą gębę, którą co prawda widziała ledwie kilkanaście minut i to w lustrzanym odbiciu, ale zapamiętała ją na tyle, że była prawie pewna, że zna tego typka. - Huh? Robicie sobie zdjęcia z przypadkowymi Australijczykami? - zapytała ostrożnie, machając ręką w kierunku kilku zdjęć, nie wskazując tego konkretnego, na którym był fryzjer, który nie uraczył ją jaśminową herbatą ani superbohaterską pelerynką. - Mnie też czasem ludzie wepchną się w kadr, ale to zawsze można usunąć w programie albo po prostu wyciąć - zasugerowała, lekko wzruszając przy tym ramionami.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Właściwie... nie wiem, nie znam wszystkich mam – przyznała ze śmiechem. Lyra w swoim życiu zdążyła już poznać całkiem sporo osób, również ze względu na liczne podróże, nie tylko te odbywane, kiedy jeszcze trenowała. Wiedziała dobrze, że inaczej zachowują się panie domu w małych miasteczkach, chociażby takich jak Lorne Bay, a wielkich metropoliach. Jedne uwielbiały godziny spędzane w kuchni, inne rzadko kiedy tam wchodziły. Tak właściwie to Raynott nie wchodziła aż tak często w interakcje z rodzicami swoich bliskich znajomych. Może częściej, kiedy była nastolatką i faktycznie przesiadywała u kolegów czy koleżanek, ale teraz? Rodzice Rydera nie żyli, Bowie nie miała chyba ze swoimi najlepszego kontaktu, a u całej reszty to też były raczej incydenty.
Ale za to masz większy biust – zauważyła, dość bezceremonialnie zerkając w kierunku klatki piersiowej przyjaciółki. Lyrze odpowiadało to, jak wygląda, choć na pewno mogłaby poprawić to czy owo, tylko po co? Nawet te piersi; nie były one wcale pokaźnych rozmiarów, no chyba że zdecydowała się nie tylko na push-up, ale przy okazji wypchałaby stanik jakimś papierem. Z drugiej strony taka różnorodność ciał była przecież całkiem fajna. – Ale teraz już cię to nie powstrzymało? – zapytała, trochę sobie żartując... ale chyba też trochę była ciekawa reakcji Chandry. Lyra pewnie gdzieś podświadomie czuła, że za przyjazdem Chandry musi coś stać, nawet jeśli na początku dawała się spławiać tłumaczeniami. Jednak widziała wyraźnie, że Ginsberg nie była wielką fanką Lorne, a mimo to nie wracała do Stanów, więc musiał być ku temu jakiś powód. I Raynott sama nie wiedziała, czemu zwyczajnie nie zapyta o to wprost.
Cóż, to już raczej daaaalekie przyszłościowo opcje – stwierdziła, trochę jednak krzywiąc się na myśl, że w rodzinie miałby pojawić się jakiś bobas. Heh, może jeszcze mama potrzebowałaby pomocy w opiece nad dzieciakiem? Niee, Lyra miała jednak nadzieję, że mama będzie ostrożna. – Ale gdyby sprawiła sobie kolejnego męża? Czemu nie, chętnie poprowadziłabym ją do ołtarza! – zapewniła, choć raczej było to zadanie dla mężczyzny. W przypadku mamy Raynott byłoby to zresztą kolejne małżeństwo, ale może tym razem szczęśliwe, skoro do trzech razy sztuka? Pierwszy mąż jej zmarł, z drugim (ojcem rodzeństwa Raynott) się rozwiodła, więc teraz już musiało się udać. – Bo uważam, że moja mama zasługuje na kogoś fajnego. I jasne, że życie singla jest super, ale bycie w związku też potrafi takie być – dodała, mimowolnie się uśmiechając. Okej, jej sytuacja była, hm, dość nieoczywista, bo Lyra nie była pewna, czy ona i Ryder byli taką typową parą, skoro znajdowali się akurat na etapie próbowania, ale to na ten moment wydawało się wystarczające. Wprawdzie chyba jeszcze nie przyznała się do tego głośno przed Chandrą, ale też nie zamierzała ukrywać tego specjalnie.
Nie, no co ty! – parsknęła śmiechem na niedorzeczny (według siebie) pomysł Chandry, jakoby na fotografiach miał się pojawić jakiś zagubiony przechodzień. – Choć niektórych z rodziny też można byłoby wyciąć. O – wskazała palcem na fotografię, gdzie obok niej stał Albert. – Pamiętasz, jak wspominałam o moim bracie? To Albert. Właściwie rozumiem, czemu mogłaś tak pomyśleć, jego mina może zmylić, ale nie, nie znalazł się tam przypadkowo. – Choć Lyra pamiętała, jak narzekał na wspólne zdjęcie!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Na pewno znasz ich więcej ode mnie - wtrąciła szybko Ginsberg. - Jesteś więc moim guru w sprawach mam. Takich realnych, bo może serialowych i filmowych znam więcej niż ty - dodała, z przekonaniem kiwając głową dla potwierdzenia swoich słów. Choć zazwyczaj lubiła siebie stawiać na pierwszym miejscu, tak czasami była skłonna odstąpić miejsce na podium Lyrze… i właściwie tylko jej, więc Raynott powinna się czuć dzięki temu jeszcze bardziej wyjątkowa!
Bezceremonialnie skupiła spojrzenie na wysokości klatki piersiowej przyjaciółki, by następnie - dla porównania - zważyć w dłoniach swój biust. Korzystając z mijanego lustra (czy jakiejkolwiek innej płaskiej powierzchni, która choćby w minimalnym stopniu odbijała górę jej sylwetki) dumnie wypięła pierś, uśmiechając się przy tym pod nosem.
- Zawsze można sobie coś zoperować. Chciałabyś coś w sobie poprawić? Moja koleżanka ostatnio wyrwała sobie zęby i wstawiła porcelanowe implanty. Ma teraz tak zniewalający uśmiech, achhh! - Chandra westchnęła na wspomnienie idealnego uzębienia, które kosztowało miliony, nie tylko jeśli chodzi o dolary, ale i godziny cierpienia, do których przecież nikt otwarcie się nie przyznawał…
Przygryzła wargę, uciekając przy tym spojrzeniem od Lyry. Raynott co prawda nie dociekała, ale przybliżała się już wystarczająco do granicy, za którą czekał główny powód przyjazdu Chandry, który wyjątkowo jej dziś uwierał - pewnie dlatego, że jej wnętrze wypełniały specjały pani domu, przez co praktycznie nie było już miejsca nawet na gram tajemnicy…
- Pamiętasz jak jakiś czas temu wspomniałaś, że jakiś koleś w Lorne nazywa się tak jak ja? - zagaiła, jednak nie dała Lyrze dojść do słowa. - Chciałam to sprawdzić. Poznać go. Bo prawdopodobnie to może być ktoś z rodziny męża mojej mamy - powiedziała, czując jak wraz z wypuszczanym powietrzem, strąca też z serca balast, który towarzyszył jej w kontaktach z przyjaciółką, której przecież mogła wszystko powiedzieć, a z jakiegoś powodu zataiła to, co było w tej chwili najważniejsze. - Ale chyba go tu nie ma. Pewnie był przejazdem - stwierdziła i wzruszyła ramionami, jakby ta kwestia w tej chwili mało ją obchodziła. Bo może istotnie tak było?
- W sumie nowi ojcowie nie są tacy źli - przytaknęła, przypominając sobie o drugim mężu swojej mamy. Nagle w jej głowie zaświtała szatańska myśl, co uwidoczniło się w jej szerokim, przebiegłym uśmiechu. - Może by tak twoją mamę zeswatać z Ryderem, skoro tak o niego pyta? Och, czy to nie wspaniałe mieć go w rodzinie i mówić do niego… tato? - Parsknęła śmiechem, który rozniósł się echem po pomieszczeniu. Ta wizja wydała się Ginsberg tak komiczna, że nie potrafiła opanować chichotu (przez to przegapiła błogi uśmieszek Lyry, która mówiła o związku!).
Ten ustał dopiero przy omawianiu fotografii, kiedy padło imię, które znała i którego wcześniej w ogóle nie brała pod uwagę jego jakichkolwiek powiązań z rodziną Raynott.
- Jesteś pewna, że to on? - głupio zapytała, łudząc się, że może jednak to jakiś zbieg okoliczności i w Lorne Bay żyje dwóch mężczyzn o takim samym imieniu, łudząco do siebie podobnych, ale jednak nie mających ze sobą zbyt wiele wspólnego. - Albert to popularne imię w Australii? - dopytała jeszcze, bo to jakoś broniłoby jej niedorzeczną teorię, w którą za wszelką cenę chciała wierzyć. - Skoro go nie ma tu z nami, to znaczy, że… nie mieszka w Lorne Bay? - Nadzieja, z jaką Chandra wypowiedziała to pytanie była wręcz namacalna! Amerykanka odchrząknęła, próbując zachować aktorski profesjonalizm, o którym przypomniała sobie już zdecydowanie za późno. - Jesteście blisko? - zapytała, chcąc tym samym wybadać, czy Albert cokolwiek mówił jej o tym fryzjerskim incydencie, czy nadal stąpa po bezpiecznym gruncie nieświadomości Lyry.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Pewnie zgadzała się z Chandrą, choć nie wiadomo, jak wypadałoby to liczbowo. Z pewnością jednak ekranowych mam Lyra znała mniej. Mogłaby wymienić mamę gromadki Weasley’ów z Harry’ego Pottera, Donnę, którą grała wspaniała Meryl Streep, ewentualnie Elastynę z Iniemamocnych, która też była super! Ale tu Ginsberg by ją zagięła, bo mając mamę producentkę nie mogło być inaczej.
Lyra aż przytknęła dłoń do ust. Wprawdzie przynajmniej raz w życiu, po wypadku, miała okazję trafić pod nóż, niemniej jednak trochę ją to wszystko przerażało. Musiałaby naprawdę mocno się naćpać, żeby dać się pokroić. A może była taka opcja, żeby zrobić do pod wpływem różnych substancji? Bowie zawsze miała ich dużo, mogłaby coś od niej pożyczyć.
Okropieństwo – wyrwało jej się, zanim pomyślałaby, że może nie powinna wygłaszać aż takich ocen. Prawdopodobnie dla Chandry wszelkie operacje plastyczne były czymś normalnym, jako po prostu coś, co się wykorzystywało, by trochę dopomóc naturze, ale dla Lyry były też póki co po prostu nieosiągalne, choćby ze względów finansowych. – Jak można dać sobie wyrwać wszystkie zęby? – W uszach Raynott brzmiało to jak tortury i zastanawiała się, czy to wszystko było tego warte? Ból, płacz, blizny, godziny wyrzeczeń, po to aby pięknie się prezentować? Była jednak też trochę ciekawa, czy dla kogoś, kto te implanty miał to nie było dziwne uczucie? Koniecznie musiała kiedyś o tym poczytać!
Spojrzała na Chandrę, wyraźnie zaciekawiona, ale i po trochu zaskoczona – nie spodziewała się, że jej luźna uwaga spowoduje, że przyjaciółka się otworzy. Pokiwała głową, że pamięta, choć musiała trochę ruszyć głową, by przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach to było. Wyznanie dziewczyny też wyjaśniło wiele kwestii, które chodziły po głowie Lyry, a o które wcześniej nie zapytała wprost, choć być może powinna to zrobić.
No dobra, wszystko fajnie, ale czemu nie mówiłaś o tym wcześniej? Przecież pomogłabym ci poszukać tego typa – stwierdziła, nic nie mogąc poradzić na to, że w jej głosie pojawiły się urażone tony, a Lyra spojrzała na Chandrą spod oka. Prawdę mówiąc, już zaczynała podejrzewać, że Chandra ukrywa się w Australii przed policją! Ale skoro chodziło o szukanie potencjalnego członka rodziny, to nie potrafiła zrozumieć tej aury tajemniczości.
Lyra niestety miała dość bujną wyobraźnię, która na hasło zeswatania mamy z Ryderem podesłała jej niechciane obrazy. Od razu potrząsnęła głową, próbując się ich pozbyć.
Nie ma szans. – Co do mówienia tato, bo co do wkręcenia go do rodziny... to była otwarta kwestia. – Nawet w najdziwniejszych fantazjach erotycznych nie chciałabym mówić do niego tato. – Ale może to dlatego, że Lyra w ogóle nie miała żadnych udziwnionych fantazji erotycznych? Miała ogólnie dość proste potrzeby, bez jakichś ukrytych pragnień, zresztą z Ryderem sprawa była o tyle skomplikowana, że wszystko toczyło się swoich tempem, którego Lyra nie zamierzała na siłę podkręcać, w obawie, że mogłaby coś popsuć.
Że to mój brat? Tak, jestem całkiem pewna – parsknęła śmiechem, zezując na Chandrę, bo pytanie wydawało jej się trochę z kosmosu. Nawet nie przypuszczała, co może się za tym kryć! – W miarę chyba tak. Trochę Albertów pewnie by się znalazła. I nie mieszka tutaj, ale mieszka w Lorne. W ogóle przed moją wyprowadzką był moim sąsiadem na Opal Moonlane – pochwaliła się. Chandra jednak na niego tam nie wpadła pewnie dlatego, że rodzeństwo miało tendencję do odwiedzania się w środku nocy. – Kiedyś bywało różnie, poza tym nawet podczas najgorszych tortur się tego wyprę w razie czego, ale... dogadujemy się – przyznała z nieskrywanym zadowoleniem. Tak naprawdę dopiero od pewnego czasu złapali znacznie lepszy kontakt, co cieszyło Lyrę. – A co? – Zerknęła na przyjaciółkę.

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra pokiwała głową na boki, bo z jednej strony mogłaby zgodzić się z przyjaciółką, ale z drugiej… ona by być piękną też pewnie byłaby w stanie wiele znieść. Chyba… bo patrząc na to, że po ukąszeniu komara stosuje kilka maści i plastry, to może jednak te różne wyrzeczenia mieściły się tylko w wybujałej fantazji Ginsberg, która chyba musiałaby być nieprzytomna aż do wygojenia wszystkiego, by mogła później jakkolwiek funkcjonować.
- A Jolie? Jak sobie skasowała piersi? Takie zęby to nic w porównaniu do tego - stwierdziła Amerykanka, ponownie łapiąc się za biust, wdzięczna, że jest na swoim miejscu.
Była trochę skruszona po tym wyznaniu o Lorganie, dlatego nerwowo założyła za ucho kosmyk włosów, tylko po to, by wyjąć go z powrotem już po chwili, bo nieprzyjemnie uwierał ją w ucho, tworząc podobne uczucie jakie towarzyszyło jej, gdy ukrywała przed Lyrą główny cel jej przyjazdu na ten koniec świata.
- Myślałam, że szybko uda mi się go znaleźć. Na papierze wszystko wydawało się takie proste… - przyznała, choć ciężko przeszło jej przez gardło przyznanie się do porażki i błędu, który popełniła już na wstępie, myśląc, że będzie jak w filmach, gdzie sprawy rozwiązywały się same, a każda napotkana osoba posiadała wskazówki, które przybliżały bohatera do celu. Znów brutalnie zderzyła się z ponurą rzeczywistością. Nie chciała jednak, by wina za niepowodzenie jej śledztwa spadła tylko na nią, więc dodała coś jeszcze… - Poza tym, nie przewidziałam, że ktoś uderzy mnie bumerangiem i będę musiała to odchorować! - Wyrzut i złośliwość, która zmieszała się w tym oświadczeniu, były aż nazbyt słyszalne i dodatkowo podkreślone przewróceniem oczami. Chandra nie mogła jednak sobie tego darować!
Na szczęście reakcja Lyry na pomysł z tatą Ryderem była na tyle zabawna, że Ginsberg mogła szybko odreagować to przyznanie się do słabości i bawić się w najlepsze, obserwując miny przyjaciółki.
- Fuuuj, no nie mów, że masz z nim jakieś fantazje erotyczne - rzuciła gdzieś pomiędzy hihi a haha, którymi wypełniała przestrzeń wokół siebie. - Nie traktujesz go przypadkiem jak brata? - Tu Amerykanka trochę spoważniała i zaczęła intensywnie wpatrywać się w Raynott, jakby ukłuta złym przeczuciem, które do tej pory wypierała, chyba łudząc się, że przyjaźń damsko-męska istnieje i w stu procentach dotyczy tej pary.
Śmiech Chandry, wcześniej perlisty i szczery, teraz przypominał krztuszenie się jakiejś ssącej maszyny, która sama nie wiedziała, czy dogorywa, czy jeszcze będzie użyteczna. Jak na złość zabrakło już picia, by móc w próbie pociągnięcia kolejnego łyka, ukryć konsternację, która coraz wyraźniej wykrzywiała twarz dziewczyny.
- Aaa, nic, nic. Chyba widziałam kogoś podobnego… i tak po prostu… - wybąkała Ginsberg, wyraźnie chcąc zmienić temat. - Czy możemy już rozpakować prezenty? Ten ode mnie jest największy. Na pewno ci się spodoba! - zaproponowała, już ani razu nie patrząc w stronę zdjęć, jakby to mogło dodatkowo pomóc w zostawieniu tematu Alberta.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Oo – wymruczała, przypominając sobie, jak swojego czasu internet i w ogóle media zalała fala informacji o tym, że Angelina Jolie poddała się podwójnej mastektomii, podejrzewając, że może zachorować na raka piersi, ponieważ był on wcześniej już w jej rodzinie. – To była dopiero odjechana akcja, nie? Chyba nie zdobyłabym się na coś takiego. W końcu teraz już zawsze musi żyć ze świadomością, że było ileś tam procent szans, że wcale by nie zachorowała. – W ogóle Lyrze trudno było sobie wyobrazić, że miałaby stracić piersi, nawet jeśli nie były one szczególnie imponujące. Naturalnie w obliczu choroby często taka operacja była po prostu koniecznością i bynajmniej nie świadczyła o nagłej utracie kobiecości (a Lyra obserwowała takie superkonto na instragramie, gdzie oswajano z widokiem kobiecych ciał po mastektomii), mimo wszystko były po prostu częścią niej i to musiała być cholernie trudna decyzja.
W jakimś stopniu miała ochotę rzucić jeszcze kilka niewybrednych uwag, pokazać, że nie uważa tego za w porządku, skoro uważają się za przyjaciółki, ale z drugiej strony uświadomiła sobie, że też nie dzieli się z nią wieloma aspektami swojego życia. Może tak już miało być? Powinna jakoś temu przeciwdziałać, może interesować się bardziej, może być bardziej czujna, więcej dopytywać. Ale prawda wyglądała tak, że każda z nich była egoistyczna na swój sposób. Lyra też, skupiona tak bardzo na własnym życiu.
Czyli nic nie udało ci się dowiedzieć na jego temat? – zapytała miękko, starając się odsunąć urazę. – Nikt nic o nim nie wspominał? – Bo założyła, że Chandra o niego rozpytywała. Ona by tak zrobiła, na równi z przeszukiwaniem internetu. Ale ona była miejscowa, znała tu ludzi i wiedziała, kogo może podpytać w tej czy innej kwestii. Nie miała pojęcia, jakie działania podjęła przyjaciółka.
Jestem całkiem pewna, że dla drugiej strony było to równie traumatyczne, jeśli nie bardziej – powiedziała, nim zdążyła ugryźć się w język, bo pamiętała o swoim mocnym postanowieniu, by nie mieszać się w ten konflikt. Poniekąd jednak czuła się trochę usprawiedliwiona, skoro to Chandra przywołała ten temat, poza tym – co było turbo nie w porządku z jej strony, ale starała się to ignorować – chyba jednak w ten czy inny sposób okazywała swoją urazę. – Nie, Chandra, zupełnie nie traktuję go ja brata. – Przez chwilę mogło się wydawać, że powie coś jeszcze, ale ostatecznie myślała. Nie sądziła, by przyjaciółka miała ochotę słuchać o tym, co wydarzyło się między nią, a Ryderem. Zresztą Lyra też czuła, że nie chce o tym mówić, jeśli w odpowiedzi miała otrzymywać niezadowolone spojrzenia i uwagi. Ta sytuacja i tak nie była dla niej najłatwiejsza.
Przyjęła słowa blondynki z pewną dozą podejrzliwości, ale tak naprawdę nie miała powodu, aby jej nie wierzyć, choć zachowanie Chandry wydawało jej się odrobinę dziwne.
Prezenty? Nie musisz mi dwa razy powtarzać! – uśmiechnęła się lekko, odsuwając na bok wątpliwości i chwyciła przyjaciółkę pod ramię, prowadząc do salonu, gdzie obowiązkowo pod choinką były prezenty. W końcu inaczej się wcale nie liczyło. Lyra przyklęknęła obok, jak dawniej, gdy była jeszcze mała. – Ten? – zapytała, przysuwając do siebie jedno z opakowań. Chyba niepotrzebnie pytała, bo rzeczywiście był większy niż pozostałe!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Nooooo! - Chandra każdym wybrzmiałym O zgadzała się z przyjaciółką. W ogóle temat jakichkolwiek chorób zdawał się jej nie dotyczyć, choć wspomnienie tej tragedii Lyry, dobitnie pokazywało, że wystarczy chwila nieuwagi by wylądować w szpitalu. I to nie raz!
Poruszenie tematu Lorgana, przypominało trochę otwarcie puszki Pandory, z której mogło wysypać się wiele nieszczęść. Jednym z nich byłyby pretensje Raynott, zbyt długie milczenie albo najgorsze - zerwanie kontaktu, bo jakby nie patrzeć Chandra trochę naruszyła jej zaufanie, ukrywając prawdziwy powód przyjazdu do Australii, jakby Lyra nie była godna go poznać. Może gdyby Ginsberg widziała coś więcej niż czubek własnego nosa, to teraz bardziej by się kajała w związku z tym przemilczeniem, ale słysząc konkretne pytania przyjaciółki, to na nich się skupiła.
- Mam wrażenie, że ludzie w Lorne Bay nie chcą ze mną współpracować. Chociaż groziłam im, podkreślałam to kim jestem, a nawet pokazywałam reklamę, w której wystąpiłam. I wszystko na nic. Nawet jakaś laska mnie z pralni wyrzuciła, nim w ogóle uprała mi ciuchy, więc nawet nie zdążyłam zapytać o Lorgana - pożaliła się, czekając na pełne współczucia pocieszenie ze strony Raynott. - Twojego brata też nie zdążłam zapytać - dodała bezmyślnie, jednak szybko się zreflektowała i poprawiła - nie zdążyłabym, bo pewnie jest yyy... bardzo zajęty. - Wzruszyła ramionami, by dodać swoim słowom nonszalancji, która mogłaby ukryć to niefortunne przejęzyczenie.
Chyba nie takiej odpowiedzi spodziewała się Amerykanka, dlatego wbiła w Lyrę przewiercające na wskroś spojrzenie, może trochę z obawą jak brzmiałaby kontynuacja jej myśli? Przełknęła ślinę, która nagle wydała jej się gorzka i jakaś kanciasta, bo po drodze utknęła gdzieś w gardle, jakby nagle zapomniała jak się spływa. Ginsberg poczuła to fatalne wspomnienie porażki, które tak do niej nie pasowało, a zdawało się powtarzać coraz częściej, zwłaszcza odkąd zaczęła udawać dorosłą w Australii.
- No tak, brata ma się tylko jednego - wycedziła w końcu, lustrując Lyrę od stóp do głów, jakby chciała dostrzec, czy na jej ciele nie pojawiły się jakieś oznaki zryderowania, cokolwiek miałoby to być. Tatuaż? Ciąża? A może wpleciony we włosy... bumerang? Chandra aż się wzdrygnęła na to wspomnienie, które wciąż ciężko jej było wyprzeć z pamięci.
Dobrze, że wątek prezentów, tak ochoczo podchwycony przez Lyrę, był zbawiennym dla humoru Ginsberg. Nie chciała się dołować w święta, dlatego też zachichotała i podążyła za przyjaciółką, ciekawa jej reakcji. W podarku od niej kryła się sukienka, najdroższa, którą mierzyły bardziej dla jaj, niż faktycznie myśląc o zakupie. Chandra jednak pamiętała, jak bosko wyglądała w niej Lyra, dlatego nie zastanawiała się, tylko musiała ją dla niej zdobyć. Mama Lyry dostała za to równie drogi, wysadzany kryształkami, złoty zegarek z jakiejś najnowszej, dopiero co reklamowanej kolekcji. Amerykanka była dumna z tych zakupów, bo szanse, że którejś Raynott coś się nie spodoba, były bliskie zeru.
- Otwieraj! - ponagliła przyjaciółkę, szeroko się przy tym uśmiechając.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra uniosła jedną brew nieco wyżej, słuchając wyjaśnień Chandry i bardzo starała się, aby żaden mięsień na jej twarzy nie drgnął i nie zdradził ewentualnie jej prawdziwych myśli.
A spróbowałaś ich po prostu poprosić o pomoc? – zapytała, jak tylko Chandra skończyła. Nie chciała wskazywać na oczywistość, że to nie było Hollywood, więc ludzie chyba aż tak nie szaleli na punkcie gwiazd. To była mimo wszystko inna mentalność i Lyra chyba nie dziwiła się aż tak bardzo temu, że ludzie nie chcą współpracować, kiedy ktoś próbuje wymuszać to na nich, powołując się na swoją pozycje, bo prawdopodobnie w niej to również wywoływałoby bunt. Tyle że ona znała Ginsberg i wiedziała, że dziewczyna nie składa się z tylko z tego całego gwiazdorzenia i ma sporo zalet, być może ukrytych na pierwszy rzut oka. – Jestem pewna, że to byłoby znacznie bardziej skuteczne niż groźby – dodała ostrożnie, bo w końcu kto chciałby pomagać osobie, która jej grozi? I chyba dlatego skupiona na tym, by dać do zrozumienia Chandrze, iż groźbami niewiele zdziała, w ogóle nie zwróciła uwagi na dziwne zachowanie przyjaciółki i ten wzmiance o swoim bracie.
Pewnych tematów chyba lepiej, bezpiecznej było nie poruszać. Lyra to wiedziała, choć kiedyś nie sądziła, że jednym z takich może być Ryder. I choć miałaby sporo do opowiedzenia, bo w ostatnim czasie wiele się w tej kwestii zmieniło, a jeszcze więcej – o czym Lyra wówczas jeszcze nie wiedziała – miało się zmienić.
Chandra nie musiała powtarzać tego dwa razy, bo Raynott już rozpakowywała prezent, kompletnie nie przejmując się, że zdziera ozdobny papier, który już sam w sobie wyglądał na luksusowy! I kiedy już dorwała się do środka, nie od razu zorientowała się, na co patrzy. Musiała unieść nieco materiał, by na jej twarzy pojawiło się zrozumienie. A oczy aż jej się zaświeciły na ten widok!
Och, przecież to... dziękuję! – Delikatnie odłożyła sukienkę i przesunęła się, żeby uściskać przyjaciółkę. A zaraz potem gdzieś do jej głowy zapukał zdrowy rozsądek. Odsunęła się z ciężkim sercem. – Ale przecież ona była koszmarnie droga – dlatego Lyra wtedy w sklepie wiedziała, że nigdy nie będzie ją na nią stać – i to zdecydowanie przekracza budżet na świąteczne prezenty! – A jednocześnie, o matko, nie mogła przestać zerkać w stronę pudełka i pięknego prezentu. Już w sklepie przeogromnie spodobała jej się ta sukienka, ale jej cena była równie zniewalająca.

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Ginsberg zmarszczyła brwi, jakby nie do końca rozumiała co Lyra ma na myśli. Prosić? Przecież jej się wszystko należało! Do tego oczekiwała, że ludzie będą spełniać jej zachcianki nawet wyprzedzając ich zaistnienie w jej umyśle. Dziwnym trafem nie działało to w Lorne Bay, jakby ludzie tu żyjący ulepieni byli z innej, niedomyślnej gliny. Ciężko było Amerykance to zaakceptować.
- Co miałabym powiedzieć? Myślałam, że jako klient mam prawo wymagać, więc wymagałam - stwierdziła, wzruszając przy tym ramionami. - Widocznie ludziom się za dobrze powodzi, skoro mogą sobie wypraszać tych, co są źródłem ich dochodu. Zdecydowanie niektórzy muszą popracować nad odpornością psychiczną i cierpliwością, bo nie zawsze trafi się słodko-pierdzący klient - skwitowała, przewracając przy tym oczami. Łatwo było być taką przemądrzałą i mocną w gębie; łatwo było wymagać szacunku, samemu go nie okazując, ale tego Chandra nie dostrzegała zaślepiona swoją krzywdą, którą tak naprawdę sama sobie wyrządzała…
Choć Amerykanka była pewna, że sukienka spodoba się przyjaciółce, to jednak gdy Lyra rozpakowywała prezent bezwiednie wstrzymała oddech, z napięciem wpatrując się w twarz Raynott. Kiedy jednak odnotowała tę pożądaną reakcję, zaśmiała się i odwzajemniła uścisk dziewczyny.
- Jaki budżet! Nie ma mowy o żadnym budżecie. Jesteś moją bezcenną przyjaciółką. Ta sukienka była nawet za tania, by to podkreślić - stwierdziła Chandra, szczerze ucieszona tą nieudawaną radością Raynott. I w tym momencie nawet nie liczyło się to, że rywalizowała z Ryderem, o to kto może coś lepszego podarować Lyrze.
A skoro o nim mowa…
- Mam jeszcze coś. Poczekaj, przyniosę. Nie chciałam tego chować pod choinkę, bo jeszcze by jej z wrażenia igły opadły - poinformowała z nutką ironii, znikając na chwilę z pola widzenia Raynott. Wróciła, chowając za plecami to, co chciała przekazać na ręce przyjaciółki. - Nie jest taki sam, ale podobno jest zwrotny i dobrze lata - wymruczała, wyciągając w stronę Lyry owinięty w świąteczny papier… bumerang. - Może wtedy odrobinę przesadziłam. ODROBINĘ… - przyznała i westchnęła, przewracając przy tym oczami. - Jeśli chcesz to mu to daj - dodała, wskazując brodą podarek dla jej najlepszego przyjaciela. - Ja nie mogę przyznać, że zmiękłam... - Ciężko westchnęła, kręcąc z niedowierzaniem głową, jak łatwo odpuściła.
Zdecydowanie musiała zmienić temat.
- To co? Teraz pora na jakiejś świąteczne filmy? Macie jakiś ulubiony? Koniecznie, żeby tam był śnieg! - wykrzyknęła, gotowa poznać jakąś tradycję, jak nie australijską, to chociaż Raynottów!

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ