aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 11 :crab:

Pierwsza połowa dnia minęła Chandrze niezwykle pomyślnie: okazało się, że dziś wyjdzie z pracy wcześniej, a na dodatek ma wziąć ze sobą na próbę trzy nowe smaki lodów, którym trzeba wymyślić chwytliwą nazwę. Była więc wielce zadowolona i mogłaby nawet pokusić się o stwierdzenie, że ta cała Australia wcale nie jest taka zła, szczególnie, gdy dodało się do tego świadomość, że do Lorne wróciła Lyra i dziewczyny miały się niedługo spotkać.
Mogłaby… ale tak, jak nie chwali się słońca, przed jego zachodem, tak i Australii przed kolejnym dramatem, który nadlatywał wprost w stronę niczego nieświadomej Ginsberg!
Kiedy ta spokojnie szła ścieżką, z wetkniętymi w uszy słuchawkami, nie spodziewała się, że dwa kroki później niespodziewanie oberwie w głowę. Sytuacja była o tyle dziwna, że na chodniku nie było nikogo, a coś z impetem uderzyło Amerykankę w skroń, skutecznie zatrzymując, a nawet o mały włos nie wywracając, po tym jak na moment przed oczami Chandry zatańczyły ciemne plamki.
- Auuu! Co jest…? - zapytała samą siebie, po tym jak wykonała chybotliwy krok, a następnie chwyciła się za czoło, wcześniej wyciągając też z uszu słuchawki. Niemal od razu zaczęła się rozglądać za sprawcą i narzędziem tej zbrodni, bo przecież musiało istnieć jakieś racjonalne wytłumaczenie, czemu pod jej palcami zaczyna rosnąć guz.
- Aha! - powiedziała triumfalnie, zauważając w trawie coś, co po chwili umiała już dopasować do znanych sobie zabawek. Bumerang.
Kucnęła, by go podnieść, nie przestając rozglądać się przy tym za kimś, do kogo należał. Nagle jednak przybyło ludzi, dzięki czemu sprawca mógł wmieszać się w tłum.
- Powinni tego zakazać - mruknęła, prostując się - albo chociaż wydawać jakieś licencje, jak na drony - dodała, zastanawiając się z czego zrobiony był przedmiot, który trzymała w dłoni i jak łatwo można go zniszczyć. - Niech tylko znajdę idiotę, który we mnie rzucił! - warknęła, sycząc z bólu, który zaczął przybierać na sile.

Ryder Fitzgerald
chandra ginsberg
◠‿◠
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
13.

Skoro Lyra nie była do końca chętna, żeby wypróbować nowy prezent Rydera, a raczej zbyt zajęta była pracą wtedy, kiedy on wymyślił sobie odpowiedni dzień na próbowanie, zapytał o to Gemmę. Ta, chociaż początkowo niechętnie podeszła do samego pomysłu dotykania czegokolwiek od przyjaciółki Fitzgeralda, prawdziwie odmówiła, kiedy wygadał się o jej majtkach na drzewie, a raczej o wygadaniu się o nich, czego obiecał nie robić. Problem z językiem Rydera polegał na tym, że był długi i niepohamowany, kiedy coś wydawało mu się być interesujące, wtedy żadne przyrzeczenie nie było w stanie go powstrzymać, jak w tym przypadku. Niestety, przez to został bez kompana do zabawy i bumerang musiał wypróbować zupełnie sam!
Pierwszy rzut miał być delikatny, stanął gdzieś na trawniku, a brak przechodniów wzdłuż ulicy zwiastował bezkolizyjne podejście, okrzyk bólu, czy też zdziwienia, pokazał mu jednak, że trochę się w tym mylił.
Schował się za drzewem, zupełnie odruchowo, obserwując jak dziewczyna lapie JEGO pamiątkę w rękę i coś mruczy. Początkowo chciał przeczekać ten moment, bo nie do końca wiedział jak jej powiedzieć, że chciał sobie tylko porzucać, a nie robić jej krzywdę. - Ej, zostaw mój bumerang! - wyskoczył nagle zza krzaka, z oburzeniem wyciągając ręke po swoją własność, bo po jej sposobie obchodzenia się z narodowym akcesorium (?) założył, że będzie chciała zrobić mu krzywdę, tak ze zlości na przykład.
- To znaczy, przepraszam, ale to nie jest jego wina - chociaż tutaj chyba dość logiczne, że rzeczy martwe nie są w stanie same sobą rzucać, a przedmiot owszem, nie ponosi żadnej winy, ale wolał to doprecyzować, bo jak chciała popsuć z zemsty, to mogła się wyżyć na przykład na jakimś kamieniu! - Nic ci nie jest, nie? - upewnił się, choć niepewnie, ale stała dalej na dwóch nogach, nie widział krwi, więc powinno być wszystko dobrze, taką przynajmniej miał nadzieję, bo z chęcią porzucałby dalej; dalej zachowując ciągłość i dalej na większe odległości.

Chandra Ginsberg
ryder fitzgerald
nata#9784
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Nim się obejrzała, nieznajomy wyskoczył zza krzaków jak Filip z konopi i na dodatek żwawo zmierzał w jej stronę. Z kucającej perspektywy Ginsberg wyglądał jak rozczochrany, krzykliwy wielkolud, więc trochę się go wystraszyła. Dodatkowo gościu kazał jej zostawić bumerang. Kazał. Jej! Chandra uśmiechnęła się z politowaniem. Ani śmiała słuchać tego polecenia i tylko mocniej zacisnęła palce na zabawce, dodatkowo chowając ją za plecy, żeby utrudnić mu odbiór swojej własności. Nie było to może zbyt dojrzałe zachowanie, ale czy równie dziecinnym nie było rzucanie bumerangiem w nieznajomych?!
- Bo co?! - rzuciła nieznajomemu w twarz jakże kluczowe pytanie, ciekawa jaka grozi jej kara za to, że nie odda narzędzia potencjalnej zbrodni. - Może chcesz sobie porzucać raz jeszcze? I raz jeszcze we mnie? - zapytała z kpiną, od razu krzywiąc się, bo przypomniała sobie, że boli ją głowa. I wtedy ją oświeciło! Miała przy sobie lody, więc postanowiła przyłożyć sobie chłodne opakowanie do skóry, żeby złagodzić te nieprzyjemne dolegliwości. Trochę nie miała co zrobić z bumerangiem, a nie wychodziło w grę oddanie go temu roszczeniowemu facetowi, więc wepchnęła go za dekolt, pomiędzy piersi, niemal pewna, że ta chwilowa kryjówka będzie odpowiednia, żeby tak łatwo nie zwracać cudzej własności.
- Ochhh, jaka ulga - wystękała z rozkoszy, gdy chłód lodów powoli zaczął łagodzić ból.
Prychnęła, otwierając na chwilę przymknięte powieki.
- Nie jego wina? A czyja? W ogóle… czemu mówisz o nim, jakby był żywy? Może jeszcze nadałeś mu imię? - zakpiła, zerkając na przedmiot, który stykał się z jej ciałem. - Niech zgadnę… Bobik? - zasugerowała, parskając krótkim, szyderczym śmiechem.
Zrobiła zbolałą minę.
- Głupio pytasz! Nie widzisz, że będę mieć guza? Więc coś mi jest! Wiesz ile warta jest ta twarz? Nie wiesz! Skąd masz wiedzieć, ignorancie - odparła, prychając z dezaprobatą. Gość wyglądał jakby uciekł z dziczy, więc nie spodziewała się po nim zbyt wiele.

Ryder Fitzgerald
chandra ginsberg
◠‿◠
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Jak to bo co? - tym prostym pytaniem zupełnie wybiła go z równowagi, bo... no bo jak to tak? W końcu był jego własnością, wyczekiwanym prezentem, więc nie mogła sobie tak po prostu go odebrać, prawda? Taką miał przynajmniej nadzieję, kiedy trochę naburmuszony wyciągał rękę po bumerang, a nieznajoma i zdecydowanie zadziorna dziewczyna z jakiegoś głupiego powodu protestowała? - Oczywiście, że chcę sobie jeszcze porzucać, co to jest za pytanie? - po to przecież wyszedł, więc głupio jakby miał już wracać do domu, albo w środku rzucać bumerangiem (nie, żeby nie próbował, ale Gemma już zaczynała nabierać gwałtownie powietrza, żeby go ochrzanić i sobie odpuścił). - No nie chcę w ciebie, nie jestem jakimś, tym, no, no nie chcę w ciebie - nie wiedział jak się jej ma wytłumaczyć, przede wszystkim wcale nie powinien się musieć tłumaczyć! To był tylko nieszczęśliwy wypadek, po co miałby rzucać celowo w obcą dziewczynę? Więc trochę chyba przesadzała, prawda?
- Nie mówię o nim jakby... - ciężko westchnał i nawet dłonie w pięści zacisnął. - Chyba sobie sporo rzeczy dopowiadasz i wiesz co? I nie masz w niczym racji! - wcale nie nadał mu jeszcze imienia, więc ewidentnie przesadzała! Bardziej chodziło mu o to, że chociaż przedmiot był z nim zaledwie od dwóch dni, zdążył się już przywiązać i w ogóle, więc nie chciał, żeby go przypadkiem zniszczyła, albo jakoś zgniotła ze złości w tym swoim staniku. Co to w ogole jest za miejsce do wkładania rzeczy?
- Hola, hola! Kim ty w ogóle jesteś? Przeprosiłem, a ty tu robisz jakieś dziwne sceny i bajdurzysz głupoty, oddawaj moj bumerang! - no mało brakowało, żeby tupnął nogą! Już powoli przestał się w ogóle przejmować swoją wina w tej calej sytuacji, za to skupił sie na winie dziewczyny, która zamiast po ludzku z nim porozmawiać, przyjąć przeprosiny i pójść sobie do domu zrobić okład, stała i się irytowała na... na zwykły wypadek, jakby go zrobił celowo!

Chandra Ginsberg
ryder fitzgerald
nata#9784
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- No tak to! - odpyskowała Chandra, unosząc przy tym brwi, bo najwyraźniej gość nie miał żadnego dobrego argumentu, który mógłby skłonić ją do zmiany zachowania i podjęcia jakiejkolwiek współpracy. - Dlaczego mam ci go zwrócić? Możesz sobie nowy wystrugać z patyka albo wygiąć łyżkę do butów, czy co tam chcesz - dodała, wzruszając ramionami. Nie miała pojęcia, że akurat ten konkretny bumerang ma dla chłopaka wartość sentymentalną i nawet taki sam model nie byłby w stanie zastąpić mu akurat tego konkretnego, z którym wiązała się jakaś historia. Historia, która najwyraźniej pisała się nadal…
- To był twój pierwszy raz? - zapytała, bacznie przyglądając się intruzowi, by ocenić, czy wyglądał na jakiegoś atletę, który w ramach rozgrzewki przed innym wyczerpującym treningiem, rzuca sobie bumerangiem. - Może kup sobie jakiś celownik? Albo idź w jakieś odosobnione miejsce i tam sobie... rób co chcesz. Tu chodzą ludzie, jakbyś nie zauważył! - Wskazała ręką nie tylko na siebie, ale też na pojedyncze osoby, które kręciły się w zasięgu wzroku. Była już nawet skłonna trochę spuścić z tonu, ba! nawet uznać, że może faktycznie nieznajomy niechcący ją potrącił, ale po tym, jak wyskoczył z tym dopowiadaniem, to Chandrze ponownie skoczyło ciśnienie.
- Ach tak?! - warknęła, odsuwając spod grzywki pudełeczko z lodami. Zrobiła kilka kroków bliżej chłopaka, całkowicie ignorując jakąś jego przestrzeń osobistą, i niemal pod nos podstawiła mu swojego guza. - To też sobie wymyśliłam? Mam wezwać policję? Chcesz przekonać się jak zmyślam? Nie ma sprawy! - W złości cisnęła lodami o chodnik, tak że słodka breja rozlała się koło ich stóp. Zaczęła grzebać w torebce, w poszukiwaniu komórki, gotowa faktycznie wezwać gliny i oskarżyć chłopaka o napaść.
Uśmiechnęła się złośliwie, odblokowując ekran smartphona.
- Taki jesteś cwany, to sam sobie go weź - powiedziała, tuż po tym jeszcze głębiej upychając bumerang za koszulką. - Jestem kimś ważnym i znanym. Moja twarz kosztuje miliony. Nawet nie masz pojęcia w jakie gówno wdepnąłęś - dodała złośliwie, łącząc się z policją. - Halo? Policja? - odezwała się do słuchawki, nie spuszczając wzroku z kudłatego jegomościa. W myślach zaczęła już odliczać, za ile sekund zwieje. Trzy... dwa... jeden...

Ryder Fitzgerald
chandra ginsberg
◠‿◠
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Nie mogę sobie takiego wystrugać, skąd ty się w ogóle urwałaś? - dopiero teraz zwrócił uwagę na jej dziwny akcent. Dziwny oczywiście dla Rydera, który jako Australijczyk z krwi i kości miał głównie do czynienia z właśnie takim. I może dla jakiejś dziewuchy z innego kraju, czy tam prowincji, czy po prostu jakiejś bogaczki, bumerang był taką samą pamiątką jak breloczek z Wieżą Eiffela, czy otwieracz do piwa z napisem New York, ale dla niego... no nie, powiedzieć, że było to coś sentymentalnego, to jak skłamać, ten jeden konkretny tylko miał znaczenie.
- Przecież widać, że wyszedłem wypróbować! - westchnął zrezygnowany. Może nie chodziło mu do końca o to, że przez jego nieudolność było widać, ale mogla się chyba przecież jakoś domyślić? Jak długo żył, tak jeszcze nie widział, żeby ktoś hobbystycznie rzucał sobie na trawie, więc ewidentnie chodziło o sprawdzenie. - Oj bo mi się machnęło w drugą stronę - właściwie po prostu nie przewidział absolutnie gdzie i jak to coś poleci, na tym polegały próby!
- D O P O W I A D A S Z, a nie zmyślasz, chyba dwie różne sprawy, nie? - teraz to i on był porządnie wkurzony, bo akurat jedzenie w każdej postaci było dla Fitzgeralda okropnie ważne, a ona sobie rzucała lodami, jakby nie były w ogóle nic warte! Marnowanie żywności było paskudne i zachowała się strasznie, więc aż mu się dłonie w pięści zacisnęły na samą myśl, że taka okropna osoba przed nim stała i jeszcze wymyślała sobie jakieś guzy! On, jeżdżąc na deskorolce, miał wiecznie obite kolana, obdrapane łokcie, siniaki na żebrach i kilka razy nawet wstrząs mózgu. - Skoro jesteś w stanie się tak wydzierać, to najwyraźniej nic ci nie jest - prychnął, doskonale wiedząc z czym się wiążą poważniejsze uszkodzenia głowy. - Co to w ogóle ma być? Jak jesteś taka zdesperowana, to sobie idź do jakiegoś baru, ściągnij tindera, czy coś, nie będę ci grzebał w cyckach! - nie, żeby Ryder w jakimkolwiek momencie swojego życia uważał, że jakiekolwiek kontakty seksualne miały w sobie coś złego (jakiekolwiek to pewnie zbyt duże słowo), ale nie miał ochoty na bliższe poznanie tej wrednej dziewczyny. - Halo? Srolicja? Chciałam się poskarżyć, że uderzyłam się w głowę i śmiecę na chodniku, kradnąc ludziom ich własność - przedrzeźnił ją, będąc przekonanym stuprocentowo, że wcale nie rozmawia z policją!

Chandra Ginsberg
ryder fitzgerald
nata#9784
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Niby czemu nie możesz? Masz dwie lewe rączki? - zapytała z kpiną, spoglądając przy tym na dłonie chłopaka. Nie wyglądało, jakby brakowało mu palców, a i mięśnie też były widocznie zarysowane, więc Ginsberg uznała, że widocznie ma do czynienia z obibokiem, który lubi mieć wszystko podane na tacy. Nawet wypowiedzenie tego w myślach brzmiało jak hipokryzja… do której nie zamierzała się przyznawać. - Co to za gówniany tekst na podryw. Nie, nie bolało, jak spadałam z nieba - dodała, przewracając oczami.
Uniosła do góry jedną brew, dziwiąc się, że chłopak przyznał się do swojej gapowatości - a przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy Amerykanki.
- Noooo… widać - potwierdziła z ciężkim westchnięciem. - Nie powinieneś wychodzić, bo stwarzasz zagrożenie dla otoczenia - powiedziała twardo, jakby miała do czynienia z kryminalistą, a nie gostkiem, któremu machnęło się nie w tą stronę, w którą chciał.
Dziewczyna wzruszyła ramionami na to jego wytknięcie mylenia pojęć.
- Łapać za słówka potrafisz, a bumerangu nie? Patrz, jaki paradoks. A może paradoks to też nieodpowiednie słowo, panie PURYSTO? - zapytała z naciskiem na ostatni wyraz, bo skoro nieznajomy był taki obcykany w definicjach, to nie wiadomo było do czego przyczepi się tym razem. Z minuty na minutę jego zachowanie denerwowało Ginsberg coraz bardziej. Do tego był taki nieuczesany, jakiś taki swawolny i beztroski, co dodatkowo nie pasowało do towarzystwa w którym się obracała, a które w większości miało kija w tyłku.
- Gej. Tak myślałam. To nie wstyd, nie musisz mnie od razu obrażać - skomentowała ten przytyk do grzebania w cyckach. - Rozumiem, że wolałbyś sobie pogrzebać gdzie indziej, ale sorry. Może innym razem i może w innej dupie - dodała ze sztucznym uśmiechem, sącząc przy tym odrobinę jadu. Nie mogła przecież pozwolić, by to on miał ostatnie słowo. To jej musiało pójść w pięty i dać satysfakcję, że góruje nad jakimś dzikusem.
Fakt, że nie potraktował jej telefonu na poważnie, sprawił jej za to niebywałą uciechę.
- Chciałam zgłosić napaść. Nieznajomy mężczyzna dopuścił się rękoczynów - urwała swoje śmiertelnie poważne zeznania, w których nawet na moment nie zagościł uśmiech, choć od środka rozbawienie ją rozsadzało. - Chandra Ginsberg. Jestem na placu przy ulicy… - zaczęła się rozglądać za jakimś znakiem, który wskazałby jej nazwę miejsca, gdzie się znajduje. - To Fluorite View… Proszę przyjechać, ten mężczyzna jest uzbrojony! I mi grozi! - dodała bardziej płaczliwym i łamiącym się głosem, na zawołanie też produkując łzy, które wkrótce zaszkliły jej oczy.

Ryder Fitzgerald
chandra ginsberg
◠‿◠
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Ja pierdolę - jęknął, bo nawet nie wiedział jak ma skomentować jej pytanie o to, czemu sobie sam nie wystruga bumerangu. CZEMU SOBIE SAM NIE WYSTRUGA BUMERANGU! Jakież to było idiotyczne, założyć, że w ogóle by potrafił, no dobre sobie, dziewczyna była jakaś oderwana z kosmosu, pewnie jako jedna z tych, co to czerpały z siły natury i uważały, że przemysł nie jest do niczego nikomu potrzebny, bo wszystko człowiek może zrobić samemu i trzeba powrócić do korzeni. No szajbuska! - Wyjebane ego to zdecydowanie twoja najsilniejsza cecha charakteru - parsknął śmiechem, bo nie mógł się wprost powstrzymać, jak powiedziała o tym podrywie, który zadział się... No właśnie, nie zadział się wcale i niby wiedział, że jest w emocjach, ale ni przypominał sobie, żeby chociaż trochę dał jej znak, że jest nią zainteresowany. Jakkolwiek! I pewnie nawet by powiedział, że "naprawdę? bo wyglądasz jakby bolało", co cisnęło mu się na język, ale w ogóle nie miał ochoty na takie głupie pyskówki, no bo po co?
- O, już widzę, rzeczywiście księżniczka, która nie potrafi przyznać się do błędu. Co, byłaś tak wkurwiająca, że chłopak cię rzucił i teraz musisz się wyżywać na dosłownie każdym facecie, którego spotkasz? - takie dziewczyny też mu się zdarzyły w życiu. I Ryder sam nie lubił się przyznawać do błędów, jeszcze przed obcą osobą, ale ona go próbowała zagiąć trudnymi słowami, kiedy ewidentnie wygrywał, no a na to sobie nie mógł przecież pozwolić, bo była wariatką!
- A jednak używasz tego jako obelgi, bo jakiś facet na ciebie nie leci, wokół ciebie musi być strasznie duży odsetek gejów - wywrócił oczami, bo to jej myślenie było idiotyczne! I nie mógł sobie wyobrazić jak ktokolwiek chciałby się z nią bliżej poznać, skoro nie znał jeszcze jej imienia, a znał już połowę pretensji, jakie miała do świata, bo nie potrafiła przyznać, że to z nią jest coś nie tak. - Jeśli grzebanie w dupie to pierwsza rzecz, jaka przychodzi ci do głowy, kiedy myślisz o tym na co masz ochotę, to nie chciałbym słuchać dalej - no bo nawet jeśli to dziwne sformułowanie miało mieć coś wspólnego z seksem, to chyba przez jej absolutnie odrzucającą postawę, w ogóle tak nie pomyślał.
Kiedy była tak poważna, zastanowił się ponownie. Policja, policja, policja, czy on potrzebował w swoim życiu zatrzymania przez policję? Na dźwięk o grożeniu, natychmiast się odsunął o krok do tyłu i uniósł oczy ku niebu, a dzięki temu... - Chandra, słońce, przestań robić panom policjantom głupie żarty i lepiej popatrz do obiektywu - uśmiechnął się złośliwie, ruchem głowy wskazując kamerę na latarni tuż obok nich, nawet do niej machając, bo jeśli chciałaby go o cokolwiek pozwać, widać by było z nagrania, że to ona rzucała lodami, podnosiła głos i w momencie telefonowania, Fitzgerald nawet się do niej nie zbliżył.

Chandra Ginsberg
ryder fitzgerald
nata#9784
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Wbiła wzrok w nieznajomego, chcąc nim przeszyć na wskroś jego duszę (a przynajmniej miała zamiar wyglądać groźnie), bo bynajmniej nie podobał jej się śmiech chłopaka.
- Masz z tym jakiś problem? A zresztą nie mów. Nie byłoby cię stać, by wynagrodzić mi słuchanie o twoich bólach dupy - odparła z błąkającym się w kącikach ust paskudnym uśmieszkiem.
Tekst o księżniczce na chwilę zamurował Ginsberg, która gdy gość się już naprodukował, przedstawiając jakąś swoją kolejną teorię, wybuchła śmiechem.
- Nie wiem, koleś, skąd ci to przyszło do głowy. Może wcześniej sam rąbnąłeś się bumerangiem? To by wiele tłumaczyło - skwitowała, wciąż jeszcze rozbawiona tą jego psychoanalizą niczym striptiz dla ubogich. - Nie mam problemów z facetami i kiedy chcę, to ja ich rzucam. A obecnie jestem w związku i obydwoje jesteśmy z tego zadowoleni! - Ostatnie zdanie było wierutnym kłamstwem, bo przed wylotem do Australii Chandra pożegnała ówczesnego chłopaka, uznając, że chce być wolna i otwarta na nowe znajomości, a związek na odległość to kula u nogi, której nie potrzebuje. Nie zamierzała jednak zwierzać się z tego obcemu oszołomowi, który wygadywał totalne bzdury!
Po tym, jak chłopak jej słowa odwrócił jak kota ogonem, Amerykanka zmarszczyła brwi, by po chwili syknąć, bo tym ruchem naciągnęła sobie skórę na czole, która wciąż pulsowała.
- Znam różnych ludzi. Mam kilku znajomych gejów i nie rozumiem, co to ma do rzeczy? Mam teraz ciebie prosić, żebyś wymienił mi listę swoich znajomych, czy jak? - zapytała, nie łącząc tej jego uwagi z tym, co powiedziała przed chwilą. - Ostatnią rzeczą, o której marzę, jest to, żeby ktoś taki jak ty na mnie leciał. Nie wiem czy jakakolwiek dziewczyna chciałaby być z takim pajacem, a już na pewno nie na trzeźwo - stwierdziła z przekonaniem, kompletnie nieświadoma, że cóż… zna i to dobrze zna jedną taką, która wzdycha do tego łobuza…
- I vice versa! Też nie mam ochoty nadal ciebie słuchać - fuknęła i przewróciła oczami, uznając, że to jedyny stosowny komentarz do tej jego ciętej riposty, której trochę się nie spodziewała. Wciąż nie rozumiała, czemu gość sobie po prostu nie pójdzie, skoro tak go denerwuje plus dodatkowo straszy policją. Uparty skurczybyk - przeszło jej przez myśl, gdy zerkała w jego stronę, rozmawiając przez telefon.
Niechętnie spojrzała w stronę, którą wskazał jej nieznajomy. Cholera! A jeśli to nie atrapa i teraz faktycznie robi przedstawienie i to za darmo? Ginsberg zacisnęła zęby, a nawet nimi zgrzytnęła, nie mogąc pogodzić się z punktem, który musiała przyznać chłopakowi.
Natychmiast się rozłączyła i sięgnęła po bumerang, który z całych sił cisnęła o chodnik, by następnie kilka razy na niego skoczyć. Miała nadzieję, że pęknie pod jej ciężarem albo przynajmniej na tyle się zniszczy, że nie będzie mieć dla gościa już takiej wartości.
- A niech cię szlag trafi! - burczała pod nosem, kilkukrotnie powtarzając tę formułkę. Żałowała, że wcześniej po prostu nie zniszczyła tego bumerangu, tylko niepotrzebnie strzępiła sobie język wdając się w dyskusję z jakimś typkiem.

Ryder Fitzgerald
chandra ginsberg
◠‿◠
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- O, czyli chciałabyś cenić sobie czas, ale nikt nie widzi sensu, żeby go z tobą spędzać i dlatego masz takiego kija w dupie? - naprawdę, wyjebane miała to swoje ego, tak dosłownie w kosmos i jeśli w ogóle myślała, że jakaś przypadkowa dziewczyna na ulicy, która będzie mu opowiadała o tym, jaka to nie jest ważna, zrobi na nim wrażenie, to grubo się myliła. Bo ludzie, którzy rzeczywiście byli ważni, nie musieli tego robić, ale to najwyraźniej lekcja, do której dziewczyna jeszcze będzie musiała wrócić. - Och tak, z pewnością, dlatego właśnie musisz się o tym wydzierać na całą ulicę, to bardzo dobrze świadczy o twoim braku problemu - parsknął aż śmiechem, bo dziewczyna była po prostu śmieszna. I rzeczywiście wierzył w to, że gdyby nie jej wybujane ego i problemy z facetami, zupełnie inaczej podeszłaby do tego, że PRZYPADKIEM rzucił w nią bumerangiem. No bo żeby to jeszcze było specjalnie, ale nie! - Na przyszłość może weź pójdź na jakąs terapię, skoro sobie ze sobą nie radzisz, a nie się wyżywasz na innych ludziach - dorzucił jeszcze, bo takie wybuchy o byle błahostkę musiały być nie bez powodu! Nie, żeby Ryder miał jakiekolwiek doświadczenie w psychologii, albo jakąś wiedzę, ale bazował na dowodach anegdotycznych u wszystkich tych narwanych ludzi, którzy się gdzieś przewinęli przez jego życie i nie wyglądało to po prostu ciekawie!
- Aaa, no to teraz będziesz wysuwała dowód, że znasz gejów, więc nie możesz być homofobem? Chyba rzeczywiście jesteś jakąś gwiazdką, bo brzmi to jak influencerskie przeprosiny. Reklamujesz paski do wybielania zębów na instagramie, czy podróby AirPodsów? - Fitzgerald z portali społecznościowych korzystał głównie do przeglądania memów, czasem do wrzucenia jakiegoś zdjęcia, ale nie prowadził aktywnie swojego profilu i trochę uważał, że to głupie, jak ludziom wszystko musiało pasować do filtrów, kolorystyki, czy tematyki reszty zdjęć, no i też za zupełnie niepotrzebne, a jednak Chandra wyglądała mu właśnie na taką, która mogłaby wypinać tyłek do zdjęcia i w opisie pytać obserwatorów czy lubią pić kawę.
- To na chuj w ogóle zaczęłaś się do mnie sapać??? - już stracił chyba kompletnie cierpliwość, ale ona była wprost niemożliwa! Nikt jej tutaj nie kazał stać, ani łapać tego bumerangu, mogła wszystko olać i pojść sobie w swoją strone, ale nie, postanowiła odegrać scenkę. Z tym większą satysfakcją patrzył, jak się rozłącza i wyjmuje spomiędzy swoich cycków bumerang, tylko... - TY WARIATKO, CO TY ROBISZ?1 - okej, może i ją uderzył, przypadkiem, ale czy to był powód do niszczenia jego rzeczy? Prawie łzy mu napłynęły do oczu, serce biło jak oszalałe, a jedyne co przyszło chłopakowi do głowy w ramach "zemsty", to wytrącenie jej z ręki telefonu, bo nalezało się szajbusce!

Chandra Ginsberg
ryder fitzgerald
nata#9784
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Wypraszam sobie! Mam super przyjaciółkę i to w Lorne Bay, która uwielbia ze mną spędzać czas! - oznajmiła ze stuprocentowym przekonaniem, pofukując przy tym, bo nie pozostało nic innego jak prychnąć na te jego fanaberie. Lyra nigdy nie narzekała na jej towarzystwo, ba! przecież tylko kilka dni odwlekała spotkanie z nią, więc to świadczyło, że łączy ich prawdziwa, nierozerwalna przyjaźń!
Słysząc tę jego złotą radę o terapii, sięgnęła do torebki i przez chwilę w niej grzebała, w końcu powoli wyciągając rękę. W pierwszym momencie trudno było powiedzieć, czego właściwie szuka i czy przypadkiem nie wyciągnie nieleganego w tych stronach gazu pieprzowego, żeby skutecznie uciszyć tego typka, co tu ewidentnie sobie z niej stroił żarty.
- Masz Wujku Dobra Rada - wcisnęła mu w dłoń banknot jednodolarowy, jakoś w ogóle nie rejestrując, że pomyliła walutę i daje mu dolara amerykańskiego, a nie australijskiego. - Resztę tych swoich złotych myśli zachowaj dla siebie, bo flaki się przewracają od tych twoich mądrości.
Kolejny raz przewróciła oczami, trochę jednak na chwilę spuszczając z tonu, bo już ją zaczynało pobolewać gardło od tych krzyków. Dobrze, że będzie kosztować lody (po które musi niestety wrócić, skoro ta porcja się zmarnowała przez tego bęcwała!), to podziałają jak chłodny kompres.
- Reklamowałam płatki śniadaniowe - pochwaliła się, zadzierając nosa. - Wiesz w ogóle co to jest? Pewnie nie, bo jesteś taki zarośnięty jakbyś żył w jakiejś jaskini albo w tych krzakach, z których wyskoczyłeś - dopiekła mu, bo przecież nie mogła być miła dla kogoś tak wkurzającego. Poprawiła sobie przy tym fryzurę, by żaden kosmyk jej nie odstawał, co było możliwe, przez tą szarpaninę z bumerangiem. Oczywiście dotknęła też czoła, by pokazać, że nadal ją boli i o tym niewybaczalnym urazie wciąż pamięta i zapomnieć nie zamierza!
- Sapałam? - powtórzyła zdezorientowana, bo dotychczas nie spotkała się z takim zwrotem. Skojarzyło jej się to ze wzdychaniem i ponownie zachmurzyła się, bo gość znów coś jej próbował wmówić. - Choćbyś był ostatnim facetem na ziemi, to bym do ciebie nie sapała! - warknęła, bo ponownie wytrącił ją z kiepsko utrzymującej się w jego towarzystwie równowagi.
Nie spodziewała się takiej zagrywki nieznajomego, więc za późno zreflektowała się, gdy telefon wypadł jej z ręki, z hukiem lądując na chodniku.
- Mój telefon!!! - pisnęła rozpaczliwie, od razu przestając znęcać się nad bumerangiem. Dopadła do komórki, modląc się w duchu do jakiegoś smatrphonowego boga, żeby nic jej nie było. Nie wyobrażała sobie, że mogła tak nagle i brutalnie stracić kontakt ze światem. Przecież w tym telefonie miała wszystko! Nie tylko numery, hasła i piny, ale też płaciła nim i wykonywała inne niezbędne do selfików operacje… - Nie włącza się… Nie… Nie działa! - zaczęła potrząsać komórką, w nadziei, że to cokolwiek pomoże. - Ty idioto! Obym cię nigdy więcej nie spotkała! - Posłała chłopakowi pełne nienawiści spojrzenie i z płaczem pobiegła przed siebie, mając nadzieję, że jeszcze pamięta drogę do lodziarni i tam jakoś zaradzą jej problemowi.

Ryder Fitzgerald

/ koniec :hell:
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ