płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
17. + Outfit


Czy Sameen była jakąś imprezową bestią, która musiała korzystać z używek, żeby dobrze się bawić? Absolutnie nie. Dopiero od kilku tygodni pozwalała sobie na to, żeby wyjść do jakiegoś klubu i gdzieś się pobawić. Zazwyczaj robiła to w samotności. Przychodziła sama, tańczyła sama, piła sama i sama też wychodziła. No i to nie tak, że narzekała na brak kandydatów czy kandydatek. Wręcz przeciwnie. Wszystkich odsyłała, bo nie była zainteresowana towarzystwem. Z czasem jednak zaczęła korzystać z uroków jednorazowych przygód. Bo dlaczego by nie? Przecież to nie tak, że nagle skończy jako samotna matka wychowująca dziecko człowieka, którego imienia nawet nie pamiętała.
Na jednej z takich imprez poznała właśnie Coltona. Miał gadkę jak mało kto, bajerował podręcznikowo. Początkowo Galanis nie była nim absolutnie zainteresowana. Reprezentował wszystko za czym nie przepadała. W końcu jednak się przełamała i uznała, że jak naprawdę ma zacząć imprezować to Colton jest do tego idealnym towarzyszem. W końcu zaczęła odpowiadać na jego flirty i zaczepki. O dziwo zaczęła się z nim dogadywać i okazało się, że Colton to coś więcej niż tylko ładna buzia i śliczne opakowanie. Bez wahania zgodziła się polecieć z nim do Syndey żeby udać się na imprezę na jachcie dla obrzydliwie bogatych ludzi. Dla niej to okazja, żeby poszerzyć horyzonty i poobserwować ludzi. Trzeba było przyznać, że Colton nie żałował pieniędzy, żeby do Sydney przybyć z klasą i z klasą się pokazać. Na miejsce dotarli prywatnym odrzutowcem, a do mariny dotarli limuzyną.
-Jakiś znajomy organizuję tą imprezę czy wszyscy bogaci ludzie po prostu się randomowo zapraszają i kto przyjdzie ten przyjdzie? - Zapytała, bo jednak było to dosyć interesujące zjawisko. Sama była... można powiedzieć, że bogata, ale nie mogła się za bardzo tym chwalić, bo z pewnością kogoś zainteresowałoby to, skąd Sam bierze pieniądze. Na imprezę jednak się odwaliła, bo chciała przy Hooverze prezentować się zajebiście. Tym bardziej, że domyśliła się, że będą tu raczej tylko ładni ludzi. Chwyciła sobie po drodze jakiegoś drineczka z tacy, chciała kontynuować to co już rozpoczęli na pokładzie samolotu.

Colton Hoover
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Sameen Galanis

Colton sam w sobie nie był nigdy znawcą takich bogatych imprez, bo jak wiadomo początki miał ciężkie i do wszystkiego musiał dopiero dojść. Był biedny, aby potem stać się bogatym i zaznać wszytkich tych luksusów co ludzie. Powoli wchodził w ten świat, a jak już się w nim odnalazł to poczuł jak ryba w wodzie. Co rusz jakieś podróże, drinki z palemką a nawet czasem co więcej w weekendy oczywiście. Bo w tygodniu uznawał raczej trzeźwość to raz, a dwa miał jakieś tam zajęcie, kolejne inwestycje czy doradztwo, aby z niczego zrobić pierwszy milion i inne takie sprawy. Jak na swój wiek, nauczył się życia i całych reali na plus i minus, liznął można by rzecz wszystkiego, więc aktualnie chyba nic nie mogło go zdziwić i zaskoczyć, tak szczerze. Nie narzekał gdy poznał kolejną panią, już nawet nie wiedział którą z kolei, ale czy to ważne? Nie miał pojęcia jak będzie wyglądać ta znajomość i w którą stronę się potoczy, czy będzie to coś krótkiego i ulotnego, a może nie. W sumie sam Hoover z góry się określił, co z niego za typ, niewarty ulokowania uczuć, jedynie co - był dobrym kompanem imprez czy też uniesień łóżkowych gdyby była zainteresowana. Przeszli od słowa do słowa, chociaż na początku bywało ciężko i nie do końca było to logiczne w tym wszystkim gdy gadali i parę razy się nie zgadzali w paru kwestiach. Jednak wspólna impreza jedna czy druga, no i jego przeszywający urok i uśmiech, spowodowały ze musiała w końcu skapitulować i dać się unieść kolejnym imprezom. Wyszedł z założenia, że trzeba brać z życia a przede wszystkim się wyszaleć przed czterdziestką, bo właśnie tak sobie to wszystko ustawił, że dopiero wtedy pomyśli o życiu i ustatkowaniu się. Teraz? Żył tym co tu właśnie się działo, a tego było sporo. Gdy tylko stał się bogaty, dostawał tyle zaproszeń na wszelakiego rodzaju bankiety i inne imprezy, dla bogaczy że szło oszaleć. Nie raz na nie chodził sam, ale tym razem postanowił sprawić sobie parę, w postaci samej Galanis. Nie musiała się martwić o transport, wpis na listę czy inne takie, impreza była exclusive, gdzieś na jakiejś tam rzece czy innym przylądku niedaleko Sydney, no ogólnie przepych, party hard i inne epitety czy słowa, które mogłyby opisać ogrom tego co ich czekało. Oboje się jakoś odstawili, on też pomyślał o jakimś stroju, sportowa marynarka ciemna, białe spodnie i inne takiem tam pierdoły, od znanej marki, która nawet sama mu to wszystko wysyłała, no bo taki był rozpoznawalny aktualnie i bogaty, że szok.
- Powiem Ci, że jak tylko wiedzą że masz to coś, że masz pieniądz to zapraszają wszystkich i wszędzie. Zresztą, co jak co ale do tej pory nie wiem co i jak. Przypomnę Ci, że kiedyś dawno temu, byłem biedny jak mysz kościelna. - odpowiedział wzruszając przy tym ramionami, bo się w temat nie zagłębiał. Każdy powód do darmowej imprezy na czyjś koszt był dobry, a skoro miało to też urodzić kolejne interesy, które spowodują wzrost gotówki na jego koncie, to chwała Panu. Sam Colton też się wyposażył w coś więcej niż tylko alkohol, w tylnej kieszeni spodni, trzymał biały proszek który skombinował przed odlotem z Lorne Bay od znanego tym razem handlarza. To taki dodatek do tego co mieli tutaj, a wiadomo zawsze mieć dobrze coś co się zna i lubi, a on taki był. Nie tykał towaru którego nie znał - no może z wyjątkami gdy umówił się z jakaś gówniarą co sprzedała coś mocniejszego. Mniejsza, sam złapał kieliszek z szampanem i weszli gdzieś głębiej na luksusową łajbę, która należała też do jakiegoś tam typka, którego kojarzył i do którego pewnie powoli podchodzili, aby z kultury i grzeczności się przywitać i przedstawić.

Sameen Galanis
ambitny krab
Piękny i bogaty
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen chcąc nie chcąc była kilka lat temu stałą bywalczynią takich imprez. Były one jednak przeznaczone nie dla młodych i bogatych ludzi, ale bardziej dla wpływowych i bogatych. Była tam wysyłana przez swoich ówczesnych pracodawców. Często w roli szpiega, rzadziej po to, żeby kogoś pozbawić życia. W końcu nie da się ukryć, że na takich imprezach to każdy miałby jakieś korzyści ze śmierci towarzysza imprezy i rzadko kiedy była o to posądzana biedna, nic nie znacząca dziewczyna, która pojawiała się tylko w roli eskorty, któregoś z bogatych oblechów.
Nigdy jednak nie czerpała z tych imprez przyjemności. Rzadko kiedy sięgała wtedy nawet po alkohol. Nie mogła ryzykować tym, że jakiś trunek zaburzy trzeźwość jej umysłu. Teraz jednak było inaczej. Nie miała już pracodawców, pracowała sama dla siebie, na kontrakty, które sama wybierała. Mogła korzystać życia. Oczywiście do momentu, w którym sama siebie nie ograniczała.
Upiła łyka szampana i rozglądała się po twarzach na jachcie. Byli to ludzie w wieku zbliżonym do niej, zdarzali się młodsi i tacy niewiele starsi. Nie odnosiła jednak wrażenia, żeby na jachcie (pomijając oczywiście załogę) znajdował się ktoś po pięćdziesiątce czy nawet po czterdziestce. A jak ktoś taki był, no to cóż… trzymał się bardzo dobrze. Albo mógł podziękować głębokości portfela i dobremu chirurgowi plastycznemu.
-Czyli to jest taka impreza dla samej idei imprezowania z bogatymi ludźmi? – Spojrzała na niego i w sumie to się zaśmiała. Fajnie mieć takie beztroskie życie. Imprezujesz w ciągu tygodnia i nie musisz się martwić o to, że rano wstajesz do pracy, bo nawet jak zaśpisz to i tak jesteś ustawiony do końca życia. –Zero inwestowania? Żadnej akcji charytatywnej? Żadnego promowania czegokolwiek? – W sumie to była nawet pewna tego, że jeśli organizator imprezy nie był właścicielem jachtu to nikt za wynajęcia jachtu nie płacił. Alkohol zapewne też pojawił się od sponsorów. W końcu prawdziwe zyski będą napędzane przez fanów, którzy zobaczą bogatych, młodych ludzi pijące takie trunki czy używające takich sprzętów.
Wraz z Coltonem przywitała się z kilkoma „ważnymi” ludźmi, starała się zapamiętać imiona i kto czym się zajmuje, ale na chwilę obecną nie zawracała sobie tym wszystkim głowy. Opróżniła swój kieliszek i widząc, że Hoover również wyzerował swój alkohol zaproponowała, żeby poszli się czegoś napić. –Uwielbiają cię. – Zauważyła. –Imponuje im to jak się wzbogaciłeś. Szybko i samodzielnie. – Nawiązała do tego co sam wcześniej powiedział, że jeszcze niedawno był biedny. –Radzisz sobie z takim przeskokiem? Z biedy na życie na większych obrotach? – Zainteresowała się i jako, że nie widziała nikogo z tacą alkoholu to skierowali się do baru gdzie Sam zamówiła sobie czystą whisky.

Colton Hoover
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Colton odkąd pamiętał, chciał być piękny i bogaty, dodatkowo uczestniczyć w takich imprezach, gdzie traktowano Cię jak VIPA, alkohol lał się strumieniami i nigdy niczego nie brakowało. Oprócz tego, Ci ludzie tacy inteligentni nie raz, mający wiele fajnych propozycji jak poszerzyć jeszcze bardziej swój stan konta. To mu odpowiadało i chociaż jego przeszłość była jaka była i nie każdy go do końca akceptował w tłumie, starał się jak mógł wpasować w to wszystko. Charyzmą i osobowością chciał chyba też coś dodać od siebie, tak aby no jednak każdy go polubił i zaakceptował. Szczery też był, od początku nikomu nie ściemniał jak to wszystko wyglądało w jego przypadku, że nie ma bogatej rodzinki, że złota karta nie spadła mu z nieba. Na takich imprezach jednak się wyłączał i nie zadręczał tym, wręcz przeciwnie wczuwał sie w klimat i ktoś z boku, może właśnie Galanis mogla zobaczyć, że chłopak czuje się tutaj jak ryba w wodzie. Sam też popijał szampana, co moment kiwając komuś głową, czy ściskając silną rękę, ogólnie większość to byli ludzie maks koło czterdziestki, nie za młodzi i nie za starzy wcale dla niego. Chyba.
- Czy ja wiem? Zawsze coś promują, albo nowy napój albo nowy alkohol, instagram, dobre przyjęcie i impreza. To zawsze ma jakiś cel, nawet zabawienia się. - odpowiedział wzruszając ramionami, bez jakiegoś konkretnego wyrazu twarzy. Na początku wszystko zaczynało się spokojnie i z klasą, powoli póki to słońce jeszcze nie zaszło całkowicie. Potem pojawiała się noc i dzikie życie jeszcze bardziej się nakręcało, co raz mocniej słychać było muzykę, co raz bardziej wszyscy podkręcali się alkoholem a może i lepszymi używkami. Przystanęli w kilku miejscach na chwilę, pogadał z jakimiś kumplem, czy może jeszcze organizatorem całego tego przedsięwzięcia, wypili po kolejnym kieliszku szampana, aż pewnie na chwilę się rozdzieli od reszty, podchodząc bliżej barierki. Jacht już nie płynął, a nawet jeśli to powoli, dobijając pewnie do celu swojego cumowania. To takie bezpieczeństwo na wypadek gdyby jakiś artysta wypił za dużo albo próbował pływać o tej porze. Na pewno roześmiał się słysząc jej słowa, bo trochę mu to schlebiało i łechtało echo, ale co tam - sam do tej pory nie znał jasnej odpowiedzi na to pytanie. Z jednej strony życie jak bajka, ale z drugiej co to za życie, skoro wszystko kręci się tylko wokół pieniędzy.
- To logiczne, każdy z nich miał łatwiejszy start, bogatych rodziców. Są w szoku, że zwykły szary chłopak może się przebić do nich, od tak. - tutaj przy okazji swoich słów, pstryknął palcami dla podkreślenia jak to szybko i łatwo mu poszło, chociaż wiadomo nigdy nie było łatwo, ale podobno o porażkach się nie powinno rozmawiać.
- Jak widzisz, nie jest chyba źle, prawda? No ale mniejsza o to, jak Ci się podoba? Za duży hałas i bałagan? Chcesz się ulotnić w dyskretniejsze miejsce, na pewno mają gdzieś barek, jakąś sale albo nawet nie jedną. Bo wiesz, chciałbym coś spróbować. - pewnie był tajemniczy i jego głos się zmienił uwodzicielsko i tak jakoś dziwnie. Ale niech się nie boi, nie chodziło mu o nic złego, chyba. No ale i tak sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni, aby wyciągnął mały woreczek, wypełniony rzecz jasna, białą substancją. Był ciekawy czy się skusi, czy też ma charakterek czy może jest jedną z tych grzecznych i ułożonych kobiet. On w sumie miał wszystko gdzieś, póki jeszcze był zdrowy, miał można by rzec zdrowie nastolatka, od czasu do czasu - wzbogacał swoje życie używkami.

Sameen Galanis
ambitny krab
Piękny i bogaty
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
/Wybacz za refleks, ale nieco urlop mnie pochłonął i powoli wracam z nieobecności!
No to Sameen miała zupełnie inaczej. Ona o niczym nie marzyła tak bardzo jak o zwykłym i normalnym życiu. Oddałaby wiele, żeby być jakąś nudną nauczycielką albo sprzedawczynią w sklepie mięsnym. Niestety nie było jej dane spełnić tak głupich i nudnych marzeń. Porzuciła te pragnienia i marzyła o wolności, jak już tą wolność zyskała to nie potrafiła robić niczego innego niż to do czego była szkolona przez całe swoje życie. Także na chwilę obecną korzystała ze swojego życia na tyle na ile mogła. No i w ramach używania spotykała się z Coltonem na takich właśnie imprezach. Nie były to jej klimaty, nie był to jej świat, ale chciała popróbować, żeby później umierając miała świadomość tego, że przeżyła w życiu wszystko.
Słuchała go uważnie i próbowała zrozumieć to, jak funkcjonuje współczesny świat. Nie było łatwo. Sameen miała pojęcie o istnieniu wszystkich tych aplikacji i social media, ale niespecjalnie rozumiała ideę tego wszystko. –Nie jestem pewna czy nawet chcę próbować to zrozumieć. – Posłała mu uśmiech. Chciałaby się wczuć w towarzystwo i w sumie nie zepsuć imprezy Coltonowi, ale jednocześnie skoro przyszła tutaj jako Sameen, to nie mogła udawać, że świat mediów społecznościowych jest jej bajką.
Przez cały czas kiedy przemierzali różne piętra jachtu stała u jego boku. Czasami nawet łapała go pod rękę, żeby „oznaczyć” terytorium. Nie miała zamiaru bawić się w poznawanie nowych ludzi i szukać kogoś w kogo towarzystwie będzie mogła kontynuować imprezę. Przyszła tutaj z nim i u jego boku miała zamiar się bawić. Musiała jednak pokazać swój status, bo widziała spojrzenia, które posyłały Coltonowi inne kobiety. –Brzmi w sumie też jak coś co mogło ci przysporzyć wielu wrogów. – Powiedziała i wyciągnęła dłoń w jego stronę, żeby poprawić kołnierzyk od koszuli. Musiał się prezentować idealnie. –Pewnie niektórych prześcignąłeś swoim bogactwem i mogą być teraz zazdrośni. – A wiadomo, że nikt nie jest tak zazdrosny o bogactwo i pieniądze jak właśnie bogacze, którzy konkurują ze sobą nawzajem.
-Nie jest źle. – Przyznała i wyzerowała swój alkohol, a szklankę odstawiła w jakieś bezpieczne miejsce. Chociaż zapewne nikt nie przejąłby się zaginionym naczyniem. –Sama nie wiedziałam czego się spodziewać. To moja pierwsza, tak duża impreza na jachcie. – Przyznała i nawet przez chwilę myślała o tym, że w sumie mogłaby sobie kupić jacht. W końcu finansowo mogła sobie na to pozwolić. Oczywiście nie chwaliła się tym. –Hałas jest znośny, ale rzeczywiście jestem fanką pomysłu, żebyśmy udali się w dyskretniejsze miejsce. – Stanęła nieco bliżej i nawet wychyliła się w jego stronę, żeby wypowiedzieć te słowa. –Okej, zaintrygowałeś mnie. – Uniosła kąciki ust w lekkim uśmiechu i położyła mu dłoń na klatce piersiowej. Po chwili przeniosła wzrok na woreczek. –Zdecydowanie znajdźmy bardziej dyskretne miejsce. – Posłała mu uśmiech, złapała go za rękę i skierowała się w stronę schodków, żeby rzeczywiście mogli poszukać jakiegoś wolnego pokoju.

Colton Hoover
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Colton nie dociekał czym się zajmuje albo co robi na co dzień, a nawet jeśli to pewnie mu sprzedała jakąś bajkę która się wpasowała idealnie w jej historie. Przecież wiadomo, że nie powie mu prawdy bo potem by musiała go może na przykład utopić, z takiego jachtu wyrzucając po pijaku czy naćpanego albo coś tam jeszcze. Zresztą umówili się na taką wyprawę aby się wyrwać z miasteczka, trochę poszaleć póki jeszcze mogą bo oboje już przebili magiczną barierę trzydziestki i teoretycznie powinni się składać ku założeniu rodziny, ale chyba niezbyt im się spieszyło. Tym bardziej Hoover - który bliżej był raczej do nastolatka niż dorosłego faceta, bawiąc się życiem i też czerpiąc z niego jak najwięcej gdy już osiągnął swój sukces.
- Wierz mi, sam nie umiem ogarnąć wszystkiego. Instagrama mam dopiero od niedawna i nawet nie korzystam z niego za wiele. Co najwyżej podglądam fajne laski. - tutaj się nawet uśmiechnął rozbawiony, mrugając dowcipnie brwiami. Nie żeby chciał przy niej mówić o innych, ale chyba sama dobrze rozumiała jak to działało, że nawet jeśli dzisiaj jest tu z nim, to nie cofnie się przed flirtem z jakąś młodą dziunią, chociażby po to aby dostać od niej namiary. Zresztą Galanis pewnie i tak by się nie obraziła bo i o co? Mieli się dobrze bawić i korzystać z wieczoru, chociaż wiadomo że jej nie zostawi to wodził wzrokiem tu i tam, jakby był na swoim własnym "polowaniu". Nie trzeba też dodawać, że schlebiało mu gdy go tak trzymała za dłoń czy nawet obrzucała groźnym spojrzeniem, młode hieny które gdyby był sam na bank by się na niego rzuciły. Młode kobiety były takie, że nie trzeba chyba wyjaśniać - skore pokazać kawałek tyłka czy cycka w zamian za trochę atencji, sławy czy pieniążka. Do tego to one najczęściej były parą kogoś bogatego a nie na odwrót, bo jak coś to pewnie większość facetów tutaj było tą stroną bogatą, a panie to tylko piękny dodatek do całości, do bajecznego zegarka na ręce i drogiego ciucha, marynarki.
- Możliwe, że tak jest. Nie których irytuje, gdy ktoś odnosi sukces i ma więcej od nich na koncie, aż strach się bać. Myślisz, że powinienem zainwestować w ochronę na wszelki wypadek? - zapytał pewnie dosyć rozezna w temacie osobę, o czym mógł nie mieć pojęcia. Nie wiem czy dobrze kombinuje, ale możliwe że się znała na tym i owym skoro była tym kim była. Pytanie tylko czy chciała mu odpowiadać na to pytanie, ściągając na siebie jego większe zainteresowanie tym tematem i jej wiedzą, jeśli by co nieco ujawniła. - Impreza jak impreza, teraz jest jeszcze spokojnie, potem się zaczyna. Gdy alkohol dobija do głowy, podkręcają muzykę, rozbierają się i cudują. Tu i tak nie ma motywu przewodniego, żadnych dziwnych strojów czy innych rzeczy, uwierz mi ludzie mają czasami nienormalne pomysły. W sumie każdy bogacz jest pojebany na swój sposób. - podsumował ze śmiechem, gdy odeszli z dala od tłumu i wścibskich oczów różnych osób, grubych ryb które krążyły po głównym holu wychodzącym na zewnętrzną część jachtu. Oni powoli zanurzali się w jego głąb, do środka w poszukiwaniu jakiś pokoi luksusowych czy innych pomieszczeń, gdzie mogliby znaleźć spokój, gdy już jej ujawnił co tam zabrał ze sobą. Biały proszek był nieodłącznym elementem imprez i Colton do póki był zdrów jak ryba od czasu do czasu pozwalał sobie na małe co nieco, głównie właśnie kokainę bądź marihuanę, no i papierosy. Obok alkoholu to były jedyne używki jakie stosował i to z głową w granicach rozsądku.
- Nie tyle hałas co ludzie są okropni momentami. Irytują, chcą się przyłączyć i męczą ucho. Wierz mi, czasami się idzie wkurwić, może się wywiązać bójka i inne takie. Nie potrzebne nam to, żeby się fajnie bawić. - dodał, otwierając przed nią pewnie jakieś drzwi, przeszli przez jakiś pseudo korytarz, zajrzeli do jednego pomieszczenia i gdy nikogo tam nie było to tam też wylądowali. Po drodze zgarnęli jeszcze jakąś butelkę z barku aby mieć cały asortyment, a nie musząc wychodzić przez dłuższy czas. Jacht miał tyle w sobie luksusu, że pomieszczenie do którego trafili, wyglądało równie dobrze co jakiś pokój w hotelu czterogwiazdkowym. Mieli co prawda łóżko z małą łazienką i stolik z dwoma fotelami, ale na ich potrzeby to wystarczające. Colton naszykował im wszystko ładnie na stoliku, wysypując tam biały proszek, ale też i dzieląc go na kilka porcji, w postaci pasków które łatwo można wciągnąć przez nawet głupi banknot.
Nikt ani chyba nic, nie mogło im przerwać takich przyjemności, a co będzie dalej z nimi, pewnie się okaże gdy już trochę wciągną.

Sameen Galanis
ambitny krab
Piękny i bogaty
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Właśnie tak było. Gdyby mu powiedziała kim jest i co robi to musiałaby go zabić. A Sameen nie lubiła zabijać niewinnych ludzi. W razie gdyby jej się przez przypadek wymsknęło to, albo obróciłaby to w żart, w który on by uwierzył, albo zabiłaby go tak, że wszyscy by myśleli, że biedny milioner popełnił samobójstwo. A to nie było jakimś rzadkim zjawiskiem. Publika by to łyknęła. Tylko ludzie łasi na jego hajsy dążyliby do wyjaśnienia sprawy.
-Ale rzeczywiście prowadzisz go sam czy masz ludzi, którzy to za ciebie robią? – Zapytała, bo to istotna kwestia. Bogaci ludzie byli z reguły tak zajęci, że nie mieliby czasu na prowadzenie kont tak, żeby finansowo im się to opłacało. A przecież musieli wstawiać jakieś sponsorowane posty. Wybuchła śmiechem słysząc o obczajaniu fajnych lasek. –Absolutnie ci się nie dziwie. Gdybym korzystała z instagrama to bym go wykorzystywała właśnie w taki sposób. – Jako, że Sam uważała się za osobę, która nie jest w stanie stworzyć poważnego związku, postanowiła uważać się za estetkę. I to taką, która docenia piękno ludzkiego ciała. Sama była niebrzydka, więc mogła sobie pozwolić na spotykanie się z ludźmi, którzy wpadali w jej gusta. Mogła sobie pozwolić na bycie wybredną. Tym samym kierowała się przy Coltonie. Miała w nosie jego bogactwo, chociaż to ostatecznie było przyjemną otoczką. Bardziej chodziło jej o wizualne aspekty jego osoby. Sameen absolutnie nie planowała robić mu wyrzutów o to, że przeglądał sobie inne laski na Instagramie. Tak samo jak ostatecznie nie czepiałaby się tego gdyby flirtował z innymi. Ba!, sama nie miałaby nic przeciwko temu, żeby dołączyła do nich kolejna osoba. Nie była świętoszką, która wierzyła w głupią zasadę, że do tanga trzeba dwojga. A nie byli parą, nie mieli wobec siebie żadnych zobowiązań, więc kim ona była, żeby go ograniczać.
Spojrzała na niego słysząc jego pytanie. Nie pomyślała o tym wcześniej, ale rzeczywiście w tym momencie Colton był łakomym kąskiem, którego wiele osób mogłoby chcieć się pozbyć. –Na twoim miejscu nie oszczędzałabym na ochronie. Ludzie są strasznie zawistni i robią naprawdę głupie rzeczy. – Wiedziała o tym, bo akurat miała dostęp do wszystkich zleceń, które pojawiały się w darkwebie. Widziała każdy beznadziejny powód, dla którego ludzie zlecali zabójstwa.
Słuchała go z uśmiechem na ustach. –Wiesz, nie zapominaj, że to moja pierwsza taka gruba impreza w towarzystwie bogatych ludzi. – Musiała zgrywać niewiniątko. Chociaż też nie do końca kłamała. Zazwyczaj bywała na różnych bankietach i galach. Właściwie nigdy na takich szalonych imprezach w towarzystwie młodych ludzi. –Moje doświadczenie z imprez to raczej kluby i bary, gdzie obczajali, które laski są dostatecznie ładne, żeby rzeczywiście wejść do środka. – No teraz to już poleciała z kłamstwem, ale chciała sprawić, żeby jej doświadczenie zabrzmiało realnie.
-Tylko momentami? – Zaśmiała się, bo jednak Sam głęboko wierzyła w to, że ludzie byli okropni dosłownie cały czas. Czasami to mieli dobre momenty, ale z reguły to wszyscy byli okropni. Nawet ona czy on. –Zgadzam się. – Przyznała mu rację i weszła do pomieszczenia. –Ale w razie gdyby wywiązała się jakaś bójka to możesz na mnie liczyć. Nie mam problemów z łamaniem cudzych kości. – Zaśmiała się cicho licząc na to, że Colton potraktuje to jako żart. Aczkolwiek gdyby serio doszło do rękoczynów to nie udawałaby cnotki.
Wzięła od niego butelkę alkoholu, otworzyła ją i pociągnęła sporego łyka krzywiąc się przy tym delikatnie. Nie miała zamiaru bawić się w żadne szklanki skoro byli tu tylko we dwoje. Postawiła butelkę na stoliku, przysiadła na wolnym krześle i obserwowała jak Colton porcjuję działkę. –Pozwolisz mi czynić honory? – Zapytała, wzięła banknot, zwinęła go w rulonik i wciągnęła pierwszą kreskę. Poczuła jak ją palą nozdrza, ale niczego nie dała po sobie poznać. Podała banknot w stronę Coltona. –Dajesz, tygrysie. – Zachęciła go uśmiechem i wstała, żeby się rozejrzeć po pokoju. –Chociaż nie ukrywam, że spodziewałam się raczej tego, że będziemy to wciągać z siebie nawzajem. – Zażartowała.

Colton Hoover
ODPOWIEDZ
cron