Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
#1

Siedział skulony na niewygodnym krześle w szpitalnym korytarzu z nerwów maltretując skórki przy paznokciach. Ktoś snuł się korytarzem niczym zombie, ktoś inny krzyczał w sali obok. Przez uchylone drzwi widział, jak przypinają chłopaka pasami do łóżka, bo rzucał się w amoku. Oddział detoksykacyjny to paskudne miejsce. Miał już wypis, właściwie to mógł stąd wyjść unikając spodziewanych konsekwencji i z każdą ciągnącą się minutą rozważał taką opcję.
Spóźniał się. Jego ojciec miał go odebrać 10 minut temu.

Podjął decyzję. Już chciał wstać, gdy na schodach rozpoznał znajomą sylwetkę, ale mężczyzna nie podszedł do niego od razu, a zaczepił przechodzącego lekarza. Rozmawiali, na pewno nie o pogodzie, więc odruchowo skulił się w sobie jeszcze bardziej chowając wytatuowane dłonie pod pachami. Ojciec nie widział jeszcze jego tatuaży. I kolczyków. Gdy widzieli się ostatni raz dwa lata temu przed wyjazdem na studia był zupełnie innym człowiekiem. Schludny, uśmiechnięty grzeczny młodzieniec. A teraz? Gdyby spotkali się na ulicy pewnie rodzony ojciec by go nie poznał w tym brudnym ubraniu. Jego włosy zdecydowanie wymagały wizyty u fryzjera, a twarz potrzebowała maszynki do golenia. Kolczyki i tatuaże... Nigdy mu się nie podobały, bo przecież tak bardzo nie pasowały do wizerunku poważanego lekarza, którym chciał zostać. No i te zapadnięte policzki, podkrążone oczy i paskudna opryszczka jątrząca się nad górną wargą. Wyglądał jak ktoś, kogo kilka lat temu z obrzydzeniem ominąłby na ulicy szerokim łukiem.

Ojciec zerknął w jego stronę, więc spuścił wzrok. Pewnie jeszcze długo nie będzie w stanie spojrzeć mu w oczy ze wstydu. Zawiódł go po całej linii. Tak bardzo chciał kiedyś, by był z niego dumny. Cóż, teraz pewnie duma go rozpiera, prawda? Gdyby to tylko od niego zależało, to nie zgodziłby się, by ktokolwiek z jego bliskich oglądał go w takim stanie, ale gdy lekarze zapytali go, czy kogoś poinformować wciąż był nawalony, gdy odpowiedział, że mamusię i tatusia. Mamusia się wypięła, a tatuś pewnie zaraz go zabije...


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Wystarczył jeden moment. Chwila, w której zadzwonił telefon, na którego wyświetlaczu pojawił się kompletnie nieznany Aidanowi numer. W momencie tym dobiegło końca wiejsko-sielankowe życie Thompsona. Nie to, że nie miał problemów, bo córka skutecznie mu ich przysporzyła, ale wydawało się, że w tym przypadku wszystko wraca już na właściwe tory i mógł w końcu wrócić do montowania elektrycznego pastucha, który miał poskromić jego stado owiec. Nie był tak do końca przekonany co do tego wynalazku, ale podobno jak się dobrze dostroi, to nie robi się zwierzętom krzywdy. Nie przetestował, bo zadzwonił telefon z oddziału detoksykacyjnego. Nawet gdyby nie był lekarzem, to z łatwością mógłby dodać dwa do dwóch i bez dopytywania o szczegóły, wiedzieć, że sytuacja jest poważna. Pytanie było jedno, który z jego bliskich przesadził z alkoholem albo innymi używkami. Hasło Sydney Hospital zawężało krąg podejrzanych, ale nie musiał prowadzić żadnego śledztwa, szybko uzyskał wszystkie informacje.
Przyjąć do wiadomości to jedno, dużo trudniej mężczyźnie było później przetrawić to wszystko, co na niego spadło. Nie spodziewał się takiego rozwoju spraw. Mitch w ostatnich latach skutecznie oddalał się od rodziny, ale takie przecież są studia, no i gdyby było coś nie tak, to przecież Gale by mu powiedziała. Tłumaczył sobie to, chyba na wszystkie możliwe sposoby, ale biorąc pod uwagę problemy obojga bliźniaków, za każdym razem wychodziło mu, że on po całości zawalił. On i matka dzieciaków, które teoretycznie są już dorosłe i decydują same o sobie, ale wiedział, że skądś ten bałagan w ich głowach musiał się wziąć.
Tak się złożyło, że teraz już nie miał zaplanowanych operacji na kilka miesięcy do przodu, więc bez żadnych komplikacji zabukował sobie lot do Sydney, by pojawić się na miejscu przynajmniej w momencie wypisania syna ze szpitala. Kiedy relacjonował sytuację córce, ta dała mu do zrozumienia, że jej bliźniak wyraźnie się zmienił od czasu ich ostatnich wspólnie spędzonych świąt. Mimo wszystko nie spodziewał się jednak tak diametralnej zmiany, więc musiał spojrzeć dwa razy, by zobaczyć w tym wychudzonym i bladym jak śmierć chłopaku, swoje dziecko. Zanim jednak do niego podszedł, chciał wiedzieć, w jakim stanie młody mężczyzna się tutaj znalazł i co specjaliści rekomendują w dalszej kolejności. Po usłyszeniu wielu nieprzyjemnych informacji, z poważną miną podszedł do chłopaka.
- Od kiedy bierzesz? - zapytał wprost, bez żadnych uprzejmości. Owszem, cieszył się, że Mitch nadal żyje, bo przecież Aiden mógł w tym momencie potwierdzać tożsamość zwłok, ale to wszystko nie było takie proste. Nie mógł teraz grać dobrego gliniarza, tym bardziej, skoro tego złego nie było nigdzie w pobliżu.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality

Kto zawinił? Chyba wszyscy po trochu. Aiden, bo nie było go przy synu, gdy tego potrzebował - cóż, bycie weekendowym tatusiem nie zastąpi prawdziwego wychowania, nie ważne jak bardzo by się starał. Karen, bo chyba najbardziej cisnęła na to, by poszedł w ich ślady. No i w końcu sam Mitchell, bo zamiast skupić się na tym, co robili jego rówieśnicy, on cisnął w naukę pomijając tak ważne kwestie jak zabawa i przyjaźń. Okres nastoletniego buntu też pominął w swoim życiu i chyba teraz zbiera tego żniwo. Nigdy nie zrobił nic wbrew woli rodziców. No może tylko raz się spił na domówce, ale nie mieli prawa o tym wiedzieć, bo Gale go kryła przed matką na tyle skutecznie, że ta do dziś jest przekonana, że miał jelitówkę. I był jej za to dozgonnie wdzięczny. Teraz też go kryła, ale tym razem miał jej to za złe. Bo gdyby wcześniej powiedziała ojcu, że młodszy nie pojawia się na zajęciach, albo przychodzi na wykłady na mocnym kacu, to może zareagowaliby na czas i Mitch wciąż byłby na liście studentów z szansą na stypendium. Z szansą na przyszłość. Ale nie ma co gdybać, bo było już za późno.

-Ciebie też dobrze widzieć, tato - mruknął z lekkim wyrzutem. Ani dzień dobry, ani jak się czujesz, ani pocałuj mnie w dupę tylko od razu z grubej rury przeszedł do tematu. Trochę go to ubodło w czuły punkt. Całe życie jego rodzice wykazywali brak najmniejszego zainteresowania jego osobą skupieni na swojej pracy. Niczego mu w życiu nie brakowało poza zainteresowaniem rodziców i odrobiną poświeconego czasu na wspólne bycie razem. Jak widać nic się nie zmieniło.

- Nie wiem, a co teraz mamy? - zapytał unosząc nieco wzrok na ojca. Stracił rachubę, bo ostatnio miał dość długi ciąg i praktycznie nie trzeźwiał. - Z pół roku, może więcej. Chyba. Nie wiem - mruknął cicho znowu spuszczając wzrok na swoje kolana. Biorąc pod uwagę, że od marca byłby teraz na trzecim roku, a zaczął brać w połowie pierwszego semestru na drugim roku, to minęło trochę więcej, niż zakładane przez niego sześć miesięcy.

- Mniej więcej od wtedy, gdy przestałeś dzwonić - dodał odbijając winę od siebie. Ale fakt, mniej więcej zbiegło się to w czasie, bo ostatni raz rozmawiali chyba po egzaminach na koniec pierwszego roku, gdy Aiden zadzwonił zapytać jak mu poszło. To wtedy też powiedział ojcu, że potrzebuję zmienić mieszkanie, bo Gale ma nowych przyjaciół, spotyka się z chłopakiem i nie czuję się komfortowo w ich towarzystwie. W kncu była jego ukochaną siostrą i to było naprawdę krępujące wysłuchiwać ich w nocy. Potem zadzwonił jeszcze raz zapytać, czy coś s)obie znalazł i to był chyba ostatni telefon ojca. A może ostatni, który odebrał, a kolejnych już po prostu nie pamięta?

W każdym razie próbował grać teraz twardziela, odpowiadał buntowniczo tak jak jeszcze nigdy ojcu nie odpowiadał, ale brodą mu drżała zdradzając jego prawdziwe emocje. Jeden mały bodziec i rozryczy mu się tu jak małe dziecko. Już mu się oczy szkliły ale wciąż dzielnie walczył.

Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Być może Karen i Aiden źle zrobili, gdy dwadzieścia lat temu ulegli presji rodziców i dopuścili do tego, że na świecie pojawiły się ich dzieci. Może faktycznie to było za wcześnie, szczególnie że żadne z nich nie chciało ustąpić w kwestii kariery, więc dzieci dużo czasu spędzały z nianią, a potem w przedszkolach, świetlicach itd. Na pewno wiele rzeczy zrobili źle i niewłaściwie, ale były też dobre chwile, tych momentów w gruncie rzeczy nie oddałby za nic. I gdzieś tam na starość właśnie je będzie wspominał, a nie fakt, że jako pierwszy w kraju operował przy pomocy jakiegoś tam sprzętu. Teraz jest trudniej, niż zawsze, ale może to też po coś jest. To wszystko czas pokaże.
- W innych okolicznościach, pewnie byłoby milej. - odpowiedział. Nie powinien tak odbijać piłki z synem, tak nie powinna wyglądać ich relacja nigdy. Co z tego, ze dzieci w życiu Aidena pojawiły się dosyć wcześnie i gdy te były już odchowane, to był jeszcze dosyć młody, przynajmniej jak na zmieniające się czasy. Bo jego ojciec jednak wyglądał i nosił się inaczej, będąc niewiele przed czterdziestką. Dżinsów to w szafie nie miał żadnych, a Aiden właśnie w dżinsach i szarej flanelowej koszuli tutaj przyszedł. Wracając jednak to clue sprawy, nie powinni mieć takiej bezpośredniej relacji, ale Thompson nigdy nie był w tym dobry, to znaczy, to dogadywanie się z dziećmi, z wielu różnych powodów, zawsze było zachwiane. Raz, że kariera, ta w pewnym momencie była na pierwszym miejscu, a dwa, że w trakcie roku szkolnego dzieciaki mieszkały u matki, ewentualnie w szkole z internatem i pewnie jeszcze parę innych pomniejszych czynników miało na to wpływ. Teraz miał czas, ale jak się przekonał na przykładzie córki, to ona niekoniecznie chce go spędzać z rodzicem. Wzięła od niego pieniądze, trochę wydobrzała i znalazła sobie pokój w okolicy, zamiast mieszkać razem z Aidenem, w dosyć dużym domu. - Dobrze, że jesteś cały. - powiedział, dotykając ramienia syna.
- Gale wiedziała o wszystkim? - zadał kolejne pytanie. W przeszłości bliźniaki wydawały się być całkiem blisko siebie, a że oboje poszli na studia do tego samego miasta, ba, nawet na ten sam uniwersytet, to tak nagle nie powinni się od siebie odsunąć. Choć z drugiej strony nie trzeba mężczyźnie tłumaczyć, jaki wpływ na życie człowieka mają narkotyki i alkohol, więc równie dobrze mógł się odciąć. A biorąc pod uwagę zakochanie się Gale w jakimś imbecylu, mogła przy okazji przestać myśleć o bracie. Nie potępiał, choć pewnie będzie miał żal do córki, gdy okaże się, że ta wiedziała o problemie.
- To... a zresztą nieważne. - powstrzymał się. A chciał powiedzieć, że to Mitchel w pewnym momencie przestał odbierać telefony i nie dawał znaku życia na rodzinnej konferencji na Whatsappie. Może i Aiden mógł przyjechać wtedy do Sydney, ale pochłonęły to te wszystkie sprawy związane z przeprowadzką, remont domu to wbrew pozorom nie jest taka łatwa sprawa, nawet jak twoja praca ogranicza się do znalezienia fachowców.
Zamiast wzniecania burzy, usiadł na drugim krześle i podjął najistotniejszą teraz sprawę. - Mitch... lekarze mówią, że powinieneś jak najszybciej rozpocząć terapię. Myślałeś już nad tym? - powiedział rzeczowo. Starszy Thompson miał listę kilku dobrych ośrodków odwykowych. Jakoś musiał spożytkować ten cały czas spędzony w samolocie, ale postanowił nie wymuszać nic, dopóki nie będzie to naprawdę konieczne.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality

Czy dobrze zrobili? No, z perspektywy bliźniaków chyba tak. Może Aiden i Karen nie byli idealnymi rodzicami, może nie poświęcali dzieciom każdej minuty, ale przecież robili wszystko, by zapewnić im godne życie. Robili wszystko, co uważali wtedy za słuszne. Czy teraz postąpiliby inaczej? Być może. Trochę miał im za złe, że nie poświęcali jemu i siostrze zbyt wiele czasu, ale z drugiej strony przecież dobrze wiedział, że praca w służbie zdrowia była ciężka i wymagała wielu poświęceń. Był trochę rozdarty. Ale w gruncie rzeczy dzieciństwo miał udane, a wspólne chwile z rodziną, które zapamiętał były warte więcej, niż łzy wylane w rękaw niani w momencie, w którym rodzice zostawiali ich pod jej opieką. Mogli przecież trafić znacznie gorzej. Nie doświadczyli przemocy fizycznej, nie patrzyli na alkohol, i choć byli rozbitą rodziną, to jednak nadal mieli oboje rodziców, którzy ich kochali. A przynajmniej jeden z nich. Chyba.

Może Aiden faktycznie trochę za wcześnie został ojcem, może nie najlepiej zabrał się za wychowywanie bliźniaków, może popełniał błędy, ale teraz stanął na wysokości zadania. Jak się okazało, na kochająca matkę liczyć nie mógł ani Mitch, ani Gale, dla której jak widać reputacja i kariera były ważniejsze niż problemy jej dzieci. To Aiden zajął się dziećmi teraz, gdy chyba najbardziej go potrzebowały. A to na prawdę wielka rzecz!
Drgnął lekko czując dotyk ojca na swoim ramieniu. Potrzebował tego. Potrzebował, by go przytulił i powiedział, że nic się nie stało i wszystko będzie dobrze. Potrzebował tego, a nie krytyki i wyrzutów, których się spodziewał.

Pokręcił przecząco głową.
- Nie jestem tak głupi, by brać przy niej - mruknął cicho. - Może się domyślała, nie wiem... - wzruszył lekko ramionami. Musiała wiedzieć, ślepa nie była, głupia też nie i na pewno umiała dodać dwa do dwóch. W końcu arę razy na pewno widziała go na kacu czy na głodzie, raz przyszedł na zajęcia tak nakręcony, że ledwo usiedział na krześle. No ale nie chciał jej wkopać, bo na pewno ojciec nie byłby zadowolony z faktu, że ukrywała przed nim taką rzecz. Z drugiej strony nie mógł też stanowczo zaprzeczyć, że nie miała zielonego pojęcia co sie dzieje z jej bratem, który był tak blisko. No przynajmniej na początku, bo naprawdę nie mogła wiedzieć, co się z nim działo przez ostatnie tygodnie.

Gdy usłyszał o terapii nieświadomie uniósł do ust dłoń, którą miał przecież ukrywać przed wzrokiem ojca jak najdłużej i pokręcił głową. Z nerwów nie umiał powstrzymać obgryzania paznokci, choć te miał już tak krótkie, że teraz robił już sobie krzywdę.
- Nie chcę - mruknął po chwili dość stanowczo, a przynajmniej na tyle stanowczo, na ile pozwalał mu lęk przed reakcją ojca. - Nie potrzebuję terapii. Nie zmusisz mnie do odwyku, nie zamkniesz mnie, nie wyrażam zgody! Dziękuję, że przyjechałeś, ale ja już sobie poradzę - dodał wstając z krzesła z zamiarem wyjścia, ale zrobił to chyba za szybko, bo zakręciło mu się w głowie i znowu klapnął na krzesło.


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden nie może mówić za swoją byłą żonę, ale on nawet przez moment nie przestał kochać dzieci. Nawet gdy umowa była taka, że w roku szkolnym bliźniaki powinny mieszkać u matki, a z nim spędzać tylko weekendy, to wydawało mu się, że dosyć mocno zależało mu na utrzymywaniu kontaktu z dziećmi. Te wspólnie z dziećmi spędzane weekendy odwoływał tylko w najbardziej podbramkowych sytuacjach, a często było tak, że zostawał w pracy możliwie najkrócej, by spędzić razem, chociażby popołudnie. Kiedy dzieciaki zaczęły dorastać, to wszystko stawało się coraz trudniejsze, nastolatki miały swoje plany i życie towarzyskie. W przypadku co najmniej jednego dochodził jeszcze okres buntu, więc w pewnych momentach Gale dla zasady mogła stwierdzić, że ma ciekawsze rzeczy do roboty, niż spędzanie weekendu ze starym.
Karen mogła uznać, że ona już swoją rolę wykonała i skoro w teorii dzieci są odchowane, to znaczy, że teraz postawi na siebie. Nie wiadomo, Aiden ledwo porozmawiał z nią o Gale i fakcie, że da jej pieniądze na usunięcie ciąży w bezpiecznych warunkach, na rozmowę o synu, który wylądował na ostrym dyżurze, prawdę mówiąc nie miał siły po tamtej pierwszej batalii. W każdym razie Thompson po prostu w końcu dorósł do roli ojca i teraz może zachowywać się jak, na porządnego rodzica przystało. Nie znaczy to od razu, że dzieciaki wybaczą mu wszystkie wcześniejsze winy, wręcz nie powinny tego robić, ale chciał, by widziały w nim wsparcie, nawet pomimo tego, że problem Mitcha jest dla niego dużym szokiem. Mężczyzna widywał w swoim życiu osoby uzależnione, ale nigdy wcześniej nie byli to na tyle bliscy mu ludzie, żeby myślenie o ich bezpieczeństwie, spędzało mu sen z powiek.
- Rozumiem... jestem w stanie pojąć, dlaczego odciąłeś się ode mnie i matki, ale Gale, wiem, że zawsze mogliście na siebie liczyć. - przyznał. Bliska relacja między rodzeństwem, zawsze przykrywała wyrzuty sumienia Aidena, te związane z faktem, że on jako rodzic nie okazał się wiele lepszy od swoich własnych rodziców. I nie, nie mógł zrzucać całej odpowiedzialności na córkę, dlatego dobrze się stało, że Mitchell powiedział to, co powiedział.
- Masz rację. Jesteś dorosły i nie mogę Cię do niczego zmusić. - stwierdził. Uważnie obserwował każdy ruch syna, to wszystko tylko utwierdzało go w przekonaniu, że terapia odwykowa jest właśnie tym, czego Mitch w tej chwili potrzebuje. I może prawnie istniały możliwości, to zamknięcia dorosłego człowieka w ośrodku, ale Thompson nie chciał uciekać się do takich kroków, dopóki to nie będzie absolutnie konieczne. Z drugiej strony nie miał pewności czy jeśli dziś odpuści, to czy za kilka tygodni nie zadzwonią do niego ponownie, tym razem w kostnicy. Właśnie dlatego postanowił, że postawi na rozmowę. - Nie zmienia to jednak faktu, że skoro znajdujemy się właśnie tutaj, to synu obawiam się, że nie poradzisz sobie z tym sam. Nie musisz od razu szukać pomocy w ośrodku zamkniętym, są inne możliwości. - kontynuował. Pewnie brzmiał podobnie, jak leczący na oddziale doktorzy, ale starał się też okazać wsparcie. Dużo go to kosztowało, ale włożył złość do kieszeni, pewnie kiedyś jeszcze przyjdzie moment, w którym ta da o sobie znać, oby to nie było dziś.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Może jakoś specjalnie tego nie okazywał, ale lubił te wspólne weekendy, ferie i święta, i nawet jeśli czasem się buntował, to miło wspominał ten czas z ojcem. Czasm robił różne głupie rzeczy na przekór, ale to chyba tylko po to by zwrócić na siebie jego uwagę, by poświęcił mu więcej czasu. Może teraz robił to samo?
- Gale ma swoje życie, faceta, swoje plany i problemy. Nie mogę wiecznie obciążać jej swoimi - odparł. Faktycznie, bliźniaki zawsze miały że sobą dobry kontakt, ale ten zaczął się rozluźniać gdy siostra wyprowadziła się do swojego chłopaka. Dorastali i każdy obierał swoją ścieżkę. Minął już ten czas, że Mitch spędzał czas tylko z nią i to jej zwierzał się ze wszystkiego. Tak na dobrą sprawę to nie wiedziała chyba nawet, że jest gejem (on o jej ciąży nie miał bladego pojęcia). No chyba, że tego też się domyślała, choć sam upewnił się w tym dopiero po jej wyprowadzce. Chyba nie był gotowy by wyjść z szafy przed rodziną. Nie miał pojęcia jak zareagują, bo chyba nigdy specjalnie nie poruszali tego tematu i nie wiedział, jaki rodzice mają do tego stosunek. Kto wie, może zaraz okaże się, że to będzie większy szok niż fakt, że jest uzależniony od twardych dragów. A może nic już ich nie zdziwi.
- Nie jestem sam - zaprotestował. - Mam przyjaciół, którzy pomogą mi przez to przejść. Poradzę sobie bez Twojej głupiej terapii.
Pytanie za sto punktów: gdzie byli ci jego tak zwani przyjaciele? Gdzie był jego chłopak? Czy na prawdę mógł liczyć na pomoc ludzi, którzy w kryzysowym momencie wystawili go przed blok i zostawili samemu sobie bojąc się, że gdyby wezwali pomoc do mieszkania mieliby problemy z prawem że względu na posiadanie znacznej ilości prochów? Fakt, byli jeszcze na tyle przytomni, że zadzwonili po pogotowie, ale żaden z nich nie został z nim do przyjazdu karetki. Całe szczęście, że jakiś przechodzień zwrócił na niego uwagę, bo faktycznie zamiast do szpitala mógł trafić prosto do kostnicy.
- Dam sobie radę - powtórzył znowu wstając, tym razem powoli by uniknąć kolejnych zawrotów głowy. - Niepotrzebnie się fatygowałeś.
Hmm, a kto chciał, żeby przyjechał go zabrać? Kto na detoksie błagał lekarzy, by po niego zadzwonili? Kto mu płakał w słuchawkę, że chce do domu? Jak widać na trzeźwo o tym nie pamiętał. Ruszył w stronę schodów zostawiając ojca z tyłu, ale w pewnym momencie zatrzymał się, zawahał się przez chwilę a potem odwrócił do niego.
- Pożycz mi stówę

Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W oczach Aidena to Gale mocniej buntowała się w okresie dorastania. Jednym z objawów tego nastoletniego buntu, było również wystawianie go dla nocowania u przyjaciółek albo chłopaka. Często wówczas Aiden zostawał sam z Mitchellem, i może za bardzo wówczas skupiał się na powodach nieobecności córki, niż na tym, by całą uwagę poświęcić synowi. Tak, ten mógł w pewnym momencie zacząć zachowywać się podobnie, bo widział, że wówczas ojciec angażuje się chyba najmocniej. Czy przeniosło się to na dorosłe życie chłopaka? Jeśli tak, to będą mieli dużo praw do przedyskutowania.
- Faceta już nie ma. Planów zresztą chyba też nie. - odpowiedział z przekąsem. Może inaczej, obecne plany na życie Gale, tak bardzo nie odpowiadają mężczyźnie, że woli uznawać, że Gale na dobrze porzuciła stare życie. W gruncie rzeczy nie po to opłacał córce zabieg usunięcia ciąży, żeby ta teraz utknęła w Lorne Bay. Bo owszem, można tam dobrze żyć, ale na pewno nie studiować na tak marnej uczelni. Ale teraz nie o tym. Obecnie temat studiowania dzieci przestał być dla Aidena jakimkolwiek problemem. I jeśli szukać dobrego momentu na wyjście z szafy, takiego, po którym bliscy niewiele mówiliby na ten temat, to gdyby Mitch teraz się ujawnił, to ani Aiden, ani nikt inny, nie miałby z tym większego problemu.
- Przyjaciół, którzy przez ostatnie miesiące podstawiali Ci pod nos narkotyki i alkohol? Czy któreś z tych przyjaciół, odezwało się do Ciebie od momentu wylądowania w szpitalu? - zapytał. W jego tonie słyszalna była nie tyle złość, ile powątpiewanie. Wątpił w moralność i szczere intencje tych ludzi, wątpił też w zdrowy osąd własnego dziecka. I pewnie gdyby nie był lekarzem, nie miałby tak dużej świadomości tego, jak bardzo narkotyki piorą mózg i przekłamują emocje. Wówczas może łatwiej byłoby mu zaufać, że rudowłosy poradzi sobie na własną rękę. Rodzice przecież powinni wierzyć w swoje dzieci, nawet jeśli zawodzą, to ten kredyt zaufania powinien być większy. Tymczasem Mitchell przecież wcześniej go nie wykorzystał, a jednak Aiden w tej jednej sprawie nie zamierzał odpuścić. Zrobi wszystko, by syn nie powrócił do dawnego środowiska.
- Nie zostawię Cię teraz. - powiedział. Podniósł się zdecydowanie energiczniej niż syn, choć przecież istniały nikłe szanse, że młody mu ucieknie. W każdym razie wziął jego worek z rzeczami i poszedł za synem. - Zamieszkasz ze mną, nie wrócisz do tych... jak i nazywasz... przyjaciół. Nie mam zamiaru przyjmować następnego telefonu z kostnicy. - zignorował prośbę o pieniądze. Prawdę mówiąc, nie wiedział, czy powinien dać synowi dostęp do konta. Postępowanie z uzależnionym tak na dłuższą metę, to dla niego czarna magia. Pewnie, mógłby przestudiować kilka książek i porozmawiać ze specjalistami, ale na to wszystko potrzebny jest czas, którego w tym momencie kompletnie nie mieli. Dlatego lepiej byłoby, gdyby to chłopak miał kontakt z terapeutą i do tego tematu jeszcze wrócą. Na razie zamierzał upierać się przy planie ściągnięcia Mitcha na farmę w Lorne Bay. Będzie trudno, ale to lepsze, niż porzucenie młodego na pastwę losu. No i wierzył w resztki zdrowego rozsądku synka, że zdecyduje się wsiąść z nim do samolotu.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Fakt, Mitchell nie sprawiał tylu kłopotów, co Gale, bo zwykle ślęczał nad książkami, ale kilka razy zdarzyło mu się odmówić wizyty u ojca, albo kręcił na wszystko nosem, gdy już u niego był. Potem tego żałował, bo zamiast fajnie spędzać czas z ojcem, to zamykał się w swoim pokoju, z którego nie wychodził cały weekend.
- I dobrze, nie lubiłem tego dupka - mruknął w odpowiedzi na wieść, że jego siostra rozstała się z chłopakiem. Chyba nie lubił go dla zasady, ale już od początku mówił Gale, żeby znalazła sobie kogoś lepszego. Gdyby tylko wiedział w jakich okolicznościach się rozstali z pewnością obiłby mu mordę. Nie był typem awanturnika i raczej unikał przemocy ale w tej sytuacji chętnie zrobiłby wyjątek, zapewne jak każdy brat troszczący się o swoją siostrę i jej honor. Normalna sprawa.
- Nikt mi nic nie podstawiał. Sam chciałem - prychnął. Prawda była jednak bliższa wyobrażeniu Aidena, bo przecież Mitch nigdy sam z siebie nie sięgnąłby po narkotyki. Alkohol owszem, zdarzało mu się pić już wcześniej, ale robił to, by przypodobać się znajomym w szkole. Nie chciał być gorszy. Pierwszego skręta zapalił, bo ktoś mu go podał na imprezie. Pierwszą kreskę wciągnął, bo go namówili... a potem już samo poszło. Na kolejne pytanie nie odpowiedział, bo po pierwsze primo nie znał na nie odpowiedzi, a po drugie primo... jaka by ona nie była, była bolesna. Bo ile tu siedział? Naprawdę przez te dwa bite tygodnie nikt nie sprawdził nawet czy żyje? A może sami przedawkowali? Nie wiedział co było gorsze.
- Mam jechać z Toba do Brisbane? A to, że do niczego mnie nie zmusisz juz nieaktualne? - zapytał ironicznie zmierzając w dół po schodach w stronę wyjścia ze szpitala, bo nie zamierzał tu być ani minuty dłużej. Szczerze mówiąc te czcze gadanie ojca nie robiło już na nim wrażenia. Gdy tak na niego czekał spodziewał się, że ten na niego nawrzeszczy, że wygarnie mu wszystko, że wywoła tu trzecią wojnę światową, a on nic. Więc czym miał się przejmować?
- Więc nie pożyczysz mi tych pieniędzy? Chcesz, żebym chodził głodny? - zapytał chcąc wzbudzić w ojcu litość. Rzeczywiście jego lodówka w mieszkaniu świeciła pustkami, ale czy naprawdę to na jej zapełnienie chciał wydać pieniądze? Wątpliwe.

Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Dorastanie w ogóle nie jest łatwe, a kiedy jest się z rozbitej, w sumie to patchworkowej rodziny, to musi być jeszcze trudniej. Aiden nie potrafił postawić się w sytuacji swoich dzieci i pewnie dlatego na tyle długo, na ile się dało, był wyrozumiały dla bliźniąt. To może być kolejny błąd z jego strony, może gdyby trzymał dzieci krócej, to teraz ich młodzieńcze życia byłyby znacznie prostsze. Bo on na przykład odczuwał większą presję ze strony rodziców w swojej młodości, ale też znacznie szybciej można byłby go nazwać bananowym dzieciakiem, niż właśnie Mitcha i Gale. Chciałby przynajmniej wierzyć, że nie rekompensowali dzieciom rozstania, poprzez kupowanie im tego, co tylko sobie wymyślali.
- Chociaż w tej kwestii mamy to samo zdanie. - skinął głową. Prawdę mówiąc, gdyby Aiden zobaczył tego chłopaka, to też trudno byłoby mu się powstrzymać przed zamachnięciem się kilka razy. A zakładał, że i tak poznał tylko niewielki procent całej historii. Przez moment pomyślał nawet o wytoczeniu sprawy sądowej, ale do tego Gale musiałaby jednak urodzić. Pozostaje wierzyć, że nikt z rodziny Thompsonów nie będzie miał już do czynienia z tym gościem, bo mogłoby to tylko ściągnąć na nich kolejne problemy, tak przynajmniej sądziła odpowiedzialna strona Aidena.
- A więc gdyby byli twoimi przyjaciółmi, to próbowaliby Ci to zawczasu wybić z głowy. - stwierdził bez cienia wątpliwości. Świat nie jest idealny, nie ma co ściemniać, że Aiden wyciągał dłoń do każdego znajomego, który spadał na dno, ale jeśli jacyś ludzie byli ważną częścią jego życia, to podejmował kroki, by wyciągać przyjaciół z bagna.
W każdym razie Thompson wbrew pozorom, trochę jednak zna swoje dzieci i mógł podejrzewać, że Mitchell w tej chwili tylko kryje swoich kumpli. Nie chciał w tej chwili zagłębiać się w powody takiego zachowania. Prawdę mówiąc, życie przyjaciół syna kompletnie go nie interesowało i miał nadzieję, że ten kiedyś podzieli jego podejście do tej kwestii.
- Do Lorne Bay. - poprawił syna. Podczas ich ostatniej rozmowy już planował przeprowadzkę, więc nie było szans, by nie podzielił się tym z dziećmi. Nie zamierzał teraz jednak czepiać się szczegółów. To, że przy nowym domu radośnie hasa sobie właśnie stado owiec, też niech pozostanie na ten moment tajemnicą. - Oczywiście, nie mówisz. Jeśli chcesz, możesz również najbliższym czasie skończyć jako kupa prochu w urnie w rodzinnym grobowcu. Twoja decyzja. - wyrzucił. Czy wylanie kubła lodowatej wody na głowę cokolwiek zdziała? Szatyn tego nie wiedział. Nie wiedział też, czy właśnie nie fundował synowi kolejnej traumy.
- Możemy pójść na obiad. - nie dał się urobić. Zresztą to była jedna z najbardziej oczywistych technik manipulacyjnych i chyba tylko wyjątkowo oderwana od rzeczywistości osoba, mogłaby się nabrać na próbę wywołania wyrzutów sumienia.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Oj było trudne. No przynajmniej dla niego, bo nigdy nie pogodził się z odejściem ojca. Był taki czas, że obwiniał się o rozwód rodziców, jak chyba każdy dzieciak w takiej sytuacji. Do tej pory był nieco zazdrosny o tę druga rodzinkę i choć zawsze był dla nich miły i uśmiechał się uprzejmie, to w rzeczywistości zaciskał zęby ze złości.
- Poznałeś go? - zapytał zdziwiony. Czyżby ojciec był w Sydney już wcześniej? I co, i nie próbował go odwiedzić? A może to Gale pojechała ze swoim fagasem przedstawić go rodzinie? Jedno i drugie jakoś nie bardzo mu pasowało. No ale jak inaczej wyjaśnić czemu ojciec miał wyrobione zdanie o kimś, kogo nie znał? Może Gale w końcu przejrzała na oczy i obsmarowała tego dupka.
- Skąd wiesz, że nie próbowali? - zapytał buntowniczym tonem. Aiden w ogóle nie znał przyjaciół syna, ale wcale nie przeszkadzało mu to wysunąć trafnych wniosków. Ale cóż, gdyby ci jego tak zwani przyjaciele sami nie ćpali, zapewne zrobiliby wszystko, żeby wyciągnąć go z tego gówna, przecież od tego są przyjaciele. Ale skoro każdy z nich ćpał i pił na umór to ich przyjaźń opierała się głównie na tym, by robić to wspólnie, a największym problemem było skąd wziąć kolejną działkę. I jak na prawdziwych przyjaciół dzielili się wszystkim, niektórzy nawet partnerkami.
- Gdzie? - zapytał nieco zdezorientowany i zmarszczył brwi zastanawiając się, gdzie to całe Lorne Bay leży, bo chyba nigdy o nim nie słyszał. - To to w ogóle jest na mapie? - prychnął. Przyzwyczajony był do wielkich miast jak Brisbane, w którym się wychowywał czy Sydney, w którym przebywał przez ostatnie dwa lata. I teraz niby miał porzucić ten wielkomiejski zgiełk i wyjechać na wieś? Wygląda na to, że Aiden chciał całkowicie odciąć syna od świata wywożąc go na drugi koniec kraju.
- W rodzinnym? Może lepiej nie, bo będzie wstyd przed rodziną - mruknął cicho. Już widział te wszystkie ciotki-klotki gderające nad urną, jaki to on był zdolny i grzeczny, a jak to źle skończył. Ciekawe czy mamusia zaszczyciłby go swoją obecnością? Czy doznał kolejnej traumy? Zdecydowanie nie. Czy kubeł zimnej wody podziałał? No cóż...
- Akurat teraz nie jestem głodny - odpowiedział popychając ciężkie drzwi i wyszedł ze szpitala mrużąc oczy przed słońcem. Potrzebował forsy, bo przecież nie mógł wrócić do przyjaciół z pustymi rękoma. Bo tak, dalej zakładał, że uda mu się wykręcić od tego całego Lorne Bay.
- To chociaż daj mi na taksówkę. Nie chcę iść z buta przez pół miasta


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W przypadku drugiego małżeństwa Aidena, choć to miało miejsce gdy bliźniaki wchodziły już w nastoletni wiek, to chyba jednak Mitchell miał gorzej. To znaczy Charlotte, druga żona, miała syna, chłopak jest w podobnym wieku do dzieci Thompsona i Mitch mógł sobie myśleć, że Aiden znalazł sobie nowego syna. To oczywiście nie było prawdą, wciąż jego własne dzieci były dla niego najważniejsze, potem była praca, a w gruncie rzeczy dopiero później nowa rodzina. Zresztą chyba właśnie pracoholizm mężczyzny, był największym problemem względem życia prywatnego, to dlatego miewał słaby kontakt z dziećmi i dlatego nie poświęcał na związek tyle czasu, ile powinien, żeby to jakoś działało. Obie jego żony co prawda też były związane z medycyną i nawet rozumiały to całe poświęcenie się pracy, ale to jeszcze nie znaczy, że związek z automatu będzie udany.
- Gale przyjechała do mnie, kiedy stwierdził, że ciąża, w której była, to nie jego sprawka. - powiedział w skrócie. Czyli z siostrą rudowłosy też nie miał ochoty utrzymywać kontaktu w ostatnim czasie. W końcu Gale zjawiła się w progu jego wiejskiego domu, ledwie kilka tygodni temu. Mężczyzna nie zamierzał teraz tykać tego dziecku. To już rodzeństwo musi między sobą samo załatwić, w końcu oboje twierdzą, że są dorosłymi ludźmi.
- Bo gdyby próbowali i nawet jeśli te starania byłyby nieudane, to ktoś z nich wciąż byłby przy Tobie, Mitchell. - odpowiedział. Podejrzewał, że gdyby chłopak myślałby odrobinę trzeźwiej, to również bez problemu doszedłby do takiego wniosku. Żeby wiedzieć takie rzeczy, nie trzeba nie wiadomo jak bogatej wiedzy życiowej, wystarczy wiedzieć, co to znaczy mieć prawdziwego przyjaciela, a rodzeństwo swego czasu mogło powiedzieć, że jest tym dla siebie, więc to nie może być dla Mitcha tak kompletnie obcy ląd.
- W okolicach Cairns. Byliśmy tam kiedyś. Charlotte i jej syn, Jake stamtąd pochodzą. - nie dał się sprowokować. W Lorne Bay naprawdę nie jest tak źle, może dobrego alkoholu praktycznie nie uświadczysz, ale to i tak nie powinno interesować młodego Thompsona. Poza tym, samo miasto i tak nie jest takim końcem świata, chłopak zdziwi się, dopiero jak dojadą do jego wiejskiej części.
- Nie zamierzam się ciebie wstydzić. Chcę Ci pomóc, po to tutaj jestem. Nie przyjechałem tylko po to, by pomóc Ci opuścić szpital bez bezpośredniego transportu do ośrodka odwykowego. - powiedział. Chyba jego słowa nie zadziałały w taki sposób, w jaki Aiden chciałby. Nie zamierzał jednak odpuścić, nie zostawi tutaj dziecka na pastwę losu, mając 99% pewności, że ten samodzielnie się z tego nie podniesie.
- Pojadę z Tobą. Chętnie poznam tych Twoich wspaniałych przyjaciół, może dowiem się, co ja zrobiłem nie tak w życiu. - stwierdził ironicznie, idąc ramię w ramię z chłopakiem.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ