zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#23 outfit

Nadszedł najwyższy czas na to, by ujawnić przed Sameen swoją obecność w Lorne Bay. Trochę sie tym stresowała jak miała być szczera! Był to jednak taki dobry stres, który sprawiał, że myślała na wyższych obrotach. Miała plan na to jak wszystko zorganizować tak żeby Galanis nie czuła się osaczona. Plan był dość prosty i nie wymagał zbyt wiele, a wiadomo, że im coś jest prostsze tym lepiej, bo nie ma sensu czegoś niepotrzebnie komplikować. Dała kobiecie wolną rękę, mogła sama zdecydować czy będzie chciała się z nią zobaczyć czy tak nie do końca, tym razem nie chciała się jej narzucać. Była ciekawa czy Sameen zdecyduje się na to, by się z nią zobaczyć, czy jednak tak nie do końca. Całe szczęście jej rana na wardze zdążyła się już zagoić więc Marlowe wyglądała wspaniale jak zwykle.
W przebraniu kuriera wpadła apartamentowca gdzie mieszkała Galanis i wcisnęła jej pod drzwi kopertę, którą odręcznie wypisała piękną kursywą. Potrafiła. Inej była bardzo zdolna, ktoś to powinien w końcu docenić! Kopertę oraz kartkę znajdującą się w środku spryskała swoimi perfumami żeby Sam nie miała wątpliwości od kogo jest ta drobna przesyłka. W kopercie znajdowała się szminka wykonana na zamówienie ze scenami mitologicznymi wytłoczonymi zarówno na opakowaniu jak i produkcie. Była tam także mała karteczka:
Rudd’s Pub. Dzisiaj. 4 rano.
xoxo I.M
Pracowała tam. Miała w planach zamknąć wszystko o 3.30 i czekać na pojawienie się swojej znajomej, koleżanki, przyjaciółki, kochanki, arcywroga. Jezu, nie wiedziała nawet jak ma ją nazywać! W pracy cały wieczór chodziła podekscytowana i nabuzowana jednocześnie. Miała w sobie tyle energii, że sama byłaby w stanie na spokojnie ogarnąć cały bar. Zupełnie nie jak ona. Za to o 3 zaczęła już zachowywać się bardzo typowo i wszystkich wywalała z baru, wliczając to swoich współpracowników. Gdy wszyscy już wyszli miała chwilę na ogarnięcie miejsca. Wyłączyła kamery, a zapalone zostawiła tylko dyskotekowe światło i jedną małą lampkę na stoliku, który ustawiła na środku sali, całą resztę przenosząc gdzieś na boki.
Nerwowo chodziła po zapleczu czekając aż Sam się pojawi. Co jak jednak nie przyjdzie? Marlowe wolała żeby tak nie było, bo jednak nienawidziła być ignorowana i wiedziała, że to wszystko skończyłoby się rozlewem krwi, bo wzięłaby to za zniewagę, której nie mogła zignorować. W końcu jednak usłyszała odgłos otwieranych drzwi.
-Witaj Sameen - powiedziała uśmiechając się lekko do kobiety. - Niespodzianka - dodała szybko. - Świat jest dziwnie mały, nie sądzisz? - Rzuciła wychodząc kobiecie naprzeciw. - Usiądź sobie - wskazała na stolik - napijesz się czegoś? Nie mają tu bóg wie jakich trunków, ale być może znajdziemy coś co będzie odpowiednie - teraz się trochę zestresowała, bo jednak nie pomyślała, że w takim gównianym barze może nie być odpowiedniego alkoholu do uraczenia takiej osobistości jak Galanis. - Mam nadzieję, że trafiłam z kolorem - dodała nawiązując oczywiście do szminki, która znajdowała się w przesyłce.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
56. + Outfit

Jedną z niewielu rzeczy, których Sameen żałowała było spotkanie z Inej, na które nie dała rady się pojawić. Kiedy była torturowana i myślała, że jest już bliska śmierci, jej myśli uciekały do wyperfumowanej koperty, którą otrzymała w dniu wyjazdu. Nie miała żadnego kontaktu do Marlowe, więc nie miała jej jak dać znać, że niestety się nie pojawi. A wiadomo, że nie chciałaby żeby jej koleżanka po fachu pomyślała sobie, że Galanis wystawiła ją umyślnie. Po prostu wypadło jej coś czym Sameen musiała zająć się właściwie od razu. Nie mogła czekać nawet kilku godzin. Będąc w trasie, w ostatniej chwili wpadła na pomysł, że może o 4 rano zadzwonić do tego pubu i prosić Inej do telefonu. Tak też zrobiła. Poinformowała blondynkę, że dzisiaj jej nie pasuje i będą musiały przełożyć. Żadna jednak nie wiedziała, że na to spotkanie przyjdzie im poczekać dwa miesiące.
Kiedy już Sameen wróciła i była gotowa na wyjście z nory to odezwała się do Inej i umówiły się na spotkanie na tych samych warunkach, w których miały się spotkać przed wyjazdem Sameen.
Na strój wybrała… takie coś, bo chciała trochę rozjaśnić nastrój i jednocześnie poprawić humor Inej. W końcu Sam nie miała zielonego pojęcia jak Marlowe zareaguje na jej dwumiesięczne spóźnienie. Wolała się zabezpieczyć. No i przy okazji jak coś to pochowają ją w czymś takim. Przynajmniej w kostnicy będą się dobrze bawić.
-Inej. – Przywitała się jak już weszła do baru. Baru, który znała dosyć dobrze. Bywała tutaj czasami. Rozejrzała się po lokalu i nawet cieszyła się, że były same. Jeśli ktoś zginie to przynajmniej jedna z nich. Dodatkowo, cieszyła się, że Inej na miejsce spotkania nie wybrała baru weteranów, w którym spotykała się z Eve. Miała tam zbyt wielu… znajomych, na których jej zależało. A przynajmniej takich, którym nie życzyłaby niczego złego. –Bardzo mały. – Przyznała z delikatnym uśmiechem i podeszła do stolika, ale jeszcze nie zajęła miejsca. Tym bardziej, że Inej zaproponowała alkohol. –Nie jestem wybredna jeśli chodzi o alkohol. – Głównie dlatego, że nie pijała go właściwie wcale. –Tym razem zdam się na ciebie i napiję się tego co ty. – W sumie to miała gdzieś czy Inej ją otruje czy nie. A prawdopodobieństwo otrucia było wysokie, bo zakładała, że Inej z czegoś takiego zrobiłaby pokaz, a to wyglądało na taki pokaz. Brakowało tylko publiczności. –Jest idealny. – Wskazała dłonią na swoje usta. Oczywiście, że ubrała dzisiaj szminkę, którą wybrała dla niej Marlowe.
Jak już się usadowiła przy stoliku to przez chwilę obserwowała Inej. –Jest jakiś konkretny cel tego spotkania czy po prostu chciałaś się ze mną zobaczyć? – Zapytała i założyła sobie włosy za ucho. Nie spuściła wzroku z Inej nawet na sekundę.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Jak Inej zobaczyła w czym Sameen się pojawiła to prawie się popłakała. To była bardzo piękna sukienka i blondynka miała ochotę ją dotknąć, ale trochę jednak też nie chciała, bo z miejsca, w którym stała miała idealny widok na swoją koleżankę po fachu. Wyglądała dobrze, chciałaby ten widok zapisać w swojej pamięci żeby móc do tego wracać. Oczywiście Marlowe poczuła się źle, gdy blondynka zrezygnowała z ich spotkania, ale oczywiście doskonale to rozumiała. Wiedziała na czym polegała ich praca i, że nie wszystko można było zaplanować. Z drugiej strony Inej nie byłaby też sobą gdyby po prostu nie sprawdziła gdzie Sameen się wybiera, a przecież kontrakty miały często te same więc Marlowe mniej więcej mogła się domyślać, gdzie Galanis się obecnie znajduje. Chciałabym napisać, że Inej się martwiła, gdy nie dostawała nowych informacji o kobiecie, ale byłoby to kłamstwo. Nie martwiła się, bo wiedziała, że Sameen jest równie dobra co ona, więc mało kto mógł zrobić jej krzywdę. Poza tym skupiła się na tym, by pomóc Nathanielowi w jego problemach z gangiem, który się panoszył niedaleko, no i zobaczyła się też z Dickiem, którego musiała nauczyć, że nie wolno ludziom rzygać na buty. Do tego wszystko doszła jej chwilowa fascynacja Joan, do której ostatnio miała nawet ochotę zadzwonić, ale dała sobie spokój, bo właśnie wtedy dostała wiadomość od Sam.
- Dobrze, w takim razie myślę że... wino będzie okej - co prawda Inej nie była wielką fanką tego trunku, ale wydawało jej się, że obie będą bardzo seksowne z kieliszkiem czerwonego wina. No, a czego więcej mogłaby chcieć Marlowe niż możliwości obserwacji seksownej kobiety, szczególnie, gdy była jeszcze wybitnie niebezpieczna. To ją chyba najbardziej w Sameen kręciło. Każde spotkanie z nią sprawiało, że czuła jak w jej żyłach zaczyna krążyć adrenalina. Musiała być gotowa do walki, w każdej chwili, bo nigdy nie wiadomo kiedy Sam postanowi ją zabić.
- Trochę tak - kiwnęła głową - chciałam Ci powiedzieć o niebywałym zbiegu okoliczności - powiedziała wybierając odpowiednie wino, a później stanęła za barem i spojrzała na kobietę z uśmiechem na ustach. - Byłam kiedyś na misji i znalazłam tam pocztówkę z tego miejsca, pomyślałam, że to znak od losu i kupiłam tu wille... a chwilę później okazało się, że taka jedna kobieta, która chciała mnie kiedyś zabić, mieszka niedaleko - nalała wina do kieliszków i powoli skierowała się w stronę stolika, na którym obie te lampki położyła. - Nawet poznałam jej siostrę... - dodała pochylając się w stronę kobiety. - Mam nadzieję, że Raine znalazła w końcu pracę w zawodzie, chociaż z takimi wymaganiami to może być ciężko - dodała wyraźnie rozbawiona wspomnieniami z ich rozmowy. Chciała żeby Sameen zdała sobie sprawę z tego od jak dawna miała ją na oku, jak długo Inej wiedziała, że mieszkają zaledwie kilka minut od siebie i jak długo siedziała cicho, zachowując się bardzo grzecznie. Miała nadzieję, że to pokaże blondynce, że ma wobec niej tylko dobre zamiary! W końcu jeszcze nikt bliski jej nie umarł co nie!?

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skinęła głową potwierdzając, że wino może być. Chociaż Sameen wina sama z siebie raczej by nie wzięła. Nie przepadała za alkoholem, ale wino to był ostatni wybór. Już wolałaby jebać wódkę prosto z gwinta, jak prawdziwa dama. No, ale domyślała się, że wino miało nadać romantyzmu całej tej otoczce. No bo przecież spotkanie miało być chyba randką. A przynajmniej Sameen tak to odbierała. W końcu dostała wyperfumowane zaproszenie i w dodatku prezent, którym była seksowna szminka. Równie dobrze Inej mogła załączyć do szminki notatkę „Chcę cię zobaczyć tylko w tym”. Niestety na chwilę obecną Sameen nie miała miejsca w głowie na jakieś figle i psoty. Nadal dochodziła do siebie. Plusem było to, że nie musiała już nosić brzydkiej ortezy. Albo musiała, ale po prostu ze względu na spotkanie z Inej, zrezygnowała z niej.
Obserwowała blondynkę uważnie, a kiedy usłyszała o pocztówce to na chwilę zatrzymało jej się serce. Doskonale wiedziała o jakiej pocztówce mówi Marlowe. To była jedyna rzecz, którą Sameen miała zawsze przy sobie. Aż pewnego razu… po prostu ją zgubiła. Nie mogła jej znaleźć. Przetrzepała każde możliwe miejsce w poszukiwaniu tej pocztówki i nigdy jej nie odnalazła. Teraz już wiedziała… Inej ją przejęła. To ona sprowadziła niebezpieczeństwo na wszystkich. Na Raine, Audrie, Primrose, mamę, tatę, Zoyę, Eve. Zachciało jej się jednocześnie płakać i wymiotować. Nie miała już na to siły. Walka ją przerastała. Grono osób, na której jej zależało powiększało się, a ona… nie mogła być z nimi wszystkimi, żeby ich chronić. Spuściła wzrok i na sekundę odpłynęła myślami do tego jak stała się beznadziejna. Jak wszyscy mieli racje mówiąc, że przywiązywanie się do ludzi tylko nas osłabia. Ją osłabiło. Ci, na których jej zależało byli jednocześnie ciężarem. Nie mogła ich chronić. Uniosła wzrok kiedy usłyszała wzmiankę o siostrze.
-Widziałaś się z Raine. – To nie było pytanie. Zaczęła głębiej oddychać i dopiero po kilku sekundach do niej dotarło o czym mówi Inej. –Pierdolona Susan Sarandon. – Spojrzała na nią i zacisnęła szczęki i oceniała sytuację, a konkretnie swoje szanse. Nadal była osłabiona, jeżeli zaatakuje Inej to z pewnością tą walkę przegra. Czuła jednak jak buzowała w niej adrenalina, która pojawiła się w tym samym momencie, w którym okazało się, że Raine od dawna była zagrożona. –Ty głupia pizdo. – Warknęła w końcu i korzystając z okazji, że Inej jeszcze nad nią stała to chwyciła zdrową ręką jej gardło i zaczęła ją pchać przed siebie. Nie patrzyła na to czy po drodze wpadają na jakieś krzesła czy stoliki. W końcu jednak o coś zahaczyły i się wyjebały i Sam zaczęła okładać Inej pięściami nie przejmując się bólem w zranionej wcześniej ręce. –Co ty próbujesz osiągnąć? Czego od niej chcesz? – Sapała gdzieś między ciosami.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. - Tak - odpowiedziała, nawet jeżeli nie było to pytanie. - Ech te młode pokolenie... jak można nie wiedzieć kim jest Susan Sarandon - zachichotała, bo absolutnie to był dla niej jeden z lepszych żartów jakie w życiu zrobiła! Zdziwiła się trochę, że Sameen tego nie załapała. To przecież było miłe z jej strony! Chciała się dowiedzieć więcej o blondynce, a przecież najlepiej to zrobić przez rozmowę z jej bliskimi! Mogłaby pogadać z tą seksowną Larą Croft, z którą tak często szlajała się Sam, ale Inej czuła się trochę onieśmielona tym jaka Zoya była ładna, co było dziwne, bo przecież miała takie małe piersi, że to było aż dziwne.
Wybuchła śmiechem, gdy zaczęła ją wyzywać i nawet śmiała się głośniej, jak ją złapała za szyję, a później powaliła na ziemię. Aż jej się łezka wzruszenia pojawiła w kąciku. Jednakże gdy zaczęła ją nawalać po twarzy to osłoniła się rękoma, bo jednak nie chciałaby chodzić z podbitym okiem. - Uspokój się! - Krzyknęła do niej głośno, a później walnęła ją z całej siły w bok, prosto w wątrobę i wykorzystując chwilę przewagi złapała ją za ramiona i przerzuciła ją na bok, tak, by później usiąść na niej i obezwładnić jej ręce mocno dociskając ją za nadgarstki do zimnej ziemi. - Gdybym coś od niej chciała to już dawno, bym jej zrobiła krzywdę nie sądzisz?! - Warknęła do niej pochylając się nad nią. - Chciałam czegoś się o Tobie dowiedzieć, więc zapytałam u źródła... myślisz, że jeżeli ja się o niej dowiedziałam, to ktoś inny by nie mógł? Nie chcę skrzywdzić Ciebie, ani Twojej rodziny, ale to nie znaczy, że nie ma kogoś kto, by chciał, a Ty podałaś ich im jak na tacy - wykrzyczała jej to prosto w twarz. - Jakbym chciała Cię zabić to bym to zrobiła dawno temu jak szłaś do warzywniaka po jabłka... jakbym chciała udusić Twojego ojca we śnie, to bym to zrobiła... jakbym chciała żeby na Raine przypadkowo spadła jakaś wielka część turbiny to, by tak się stało... - Miała nadzieję, że teraz Sam sobie zda sprawę z tego, że Inej serio miała tylko dobre zamiary! - Ale nie zrobiłam tego i nie zrobię więc przestań się szarpać, bo wolałabym robić coś innego będąc z Tobą w takiej pozycji niż się napierdalać - szkoda sukienek!

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen w tym momencie nie obchodziło to czy Raine wiedziała kim jest Susan Sarandon czy nie. Nie obchodziło ją nawet to o czym myślały młodsze pokolenia. Miała w dupie samą Susan Sarandon (Susan, sweetie im so sorry). Jedyne o czym myślała to to, że Inej była tak blisko, a Sam ją przegapiła. Mogła bardziej drążyć temat Susan Sarandon kiedy Raine jej o tym opowiadała. Nie chciała jednak cisnąć za bardzo, bo nie chciała przerzucić podejrzeń na siebie. No bo przecież normalnie to człowiek cieszyłby się, że przyjaciółka miała rozmowę o pracę. Czuła jak robi jej się gorąco, jak krew dosłownie się w niej gotuje.
Podczas swojego ataku na Marlowe, Galanis zapomniała o całej sympatii jaką żywiła do blondynki. Musiała o tym zapomnieć. Nie mogłaby jej atakować czując do niej to co czuła jeszcze jakiś czas temu. Widocznie w tym biznesie rzeczywiście nie można być przyjaciół. Błędnie oceniła Inej. Nie wiedziała czemu jeszcze się nie pozabijały, ale teraz miała pewność, że coś było na rzeczy. Musiał być jakiś powód.
Wydała z siebie jakiś zgłuszony okrzyk kiedy oberwała w wątrobę. Mimowolnie osunęła się na bok. Odzyskała siły w tym samym momencie, w którym Inej na niej usiadła i przycisnęła jej dłonie do ziemi. Próbowała się wyszarpać, ale nie mogła. Uścisk był zbyt silny, a ona przez wkurwienie nie potrafiła na zdrowo ocenić sytuacji. Chciała po prostu zacisnąć dłonie na szyi Inej i obserwować jak życie z niej ulatuje. O niczym innym nie potrafiła teraz myśleć.
-Więc zapytałaś kogoś kto nie ma o mnie zielonego pojęcia?! – Warknęła jeszcze bardziej wściekła. Raine nigdy nie poznała Gai. Zaraz jednak do Sameen dotarło, że Inej nie chodziło o Gaię tylko o Sameen. –I jak niby miało ci w tym pomóc zgrywanie kogoś kto jest w stanie zaoferować jej pracę? Nie chcesz jej skrzywdzić, ale budujesz jakieś fałszywe nadzieje. – Znowu zaczęła się szarpać. Dobrze, że Raine wyczuła, że sprawa jest podejrzana i ostatecznie nie zdecydowała się na pracę dla Susan Sarandon. Byłoby gorzej gdyby Barlowe zdecydowała się na tą pracę. –Nikt inny się nie dowie. Zabiłam wszystkich, którzy mieli chociaż małe pojęcie o istnieniu Lorne Bay. – No bo przecież to nie tak, że to miasto było jakąś mekką dla turystów. –Ty je znalazłaś, bo popełniłam błąd i zgubiłam pocztówkę. – Chciała nawet wycelować palec w Inej, ale nie mogła, bo raz, że miała uwięzione ręce, a dwa to to, że miała dłonie zaciśnięte w pięści. Taka była wkurwiona. –Jeżeli ktoś o nich wie to twój jebany dziadek czy wujek czy ki chuj. I to przez ciebie. Ty ich tu sprowadziłaś! – Znowu próbowała się szarpać. Czuła jak nowy przypływ adrenaliny pozbawia ją bólu w okolicach wątroby i ręki.
-Masz ich zostawić w spokoju, Inej. Wszystkich. Nie żartuje. Jeżeli któremuś z nich coś się stanie to cię wytropię i cię zajebie. I zrobię to w najbardziej nudny sposób. Tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział. – Domyślała się, że Inej chciałaby zejść z tego świata w jakiś wybuchowy sposób, o którym ludzie będą mówić latami.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej w tym momencie absolutnie nie wiedziała o co jej chodzi! Przecież nic nie zrobiła nikomu! Była super niewinna. Chciała sobie z Raine tylko porozmawiać, a nie robić jej krzywdę... przynajmniej nie na razie. Oczywiście, gdyby chciała to mogłaby tą informację wykorzystać przeciwko blondynce, ale tego nie zrobiła. Gdyby chciała Barlowe coś zrobić to już dawno, by to zrobiła, albo nie mówiłaby o tym Sam tracąc w ten sposób jakiś tam element zaskoczenia, gdyby rzeczywiście było jej to potrzebne.
- Tak? Myślę, że ma więcej niż się możesz tego spodziewać - zaśmiała sie głośno - zarówno o Sameen jak i o Gai... fascynujące imiona - nawet jej trochę zazdrościła, chociaż te jej też nie były takie najgorsze, a przynajmniej te dwa ostatnie, które sama sobie nadała. - Fałszywe? Chciałam jej zapłacić - prychnęła, bo akurat miała na tyle pieniędzy żeby założyć fejkową firmę i zatrudnić w niej tylko Raine. - Niestety jest strasznie rozpuszczona - no skoro sądziła, że jakaś studentka od razu będzie robić wielkie, inżynieryjne rzeczy to chyba żyła w innym świecie. Niestety, tak to nie działało. Nawet Inej to wiedziała, w końcu też nie od razu dostawała same zajebiste kontrakty, musiała się napracować żeby być na takiej, a nie innej pozycji w morderczym świecie.
- Niee... ja je znalazłam przez pocztówkę, ale to ktoś inny powiedział mi, że Ty tu mieszkasz - no nie trzeba być wielkim myślicielem żeby wpaść na to, kto jej o tym powiedział. Wujek Vesemir miał swoje kontakty, wiele rzeczy wiedział, a nie wszystkim chciał się dzielić. - Musiałam kogoś zabić żeby się o Tobie czegoś dowiedzieć - a to jednak sporo roboty co nie? Musiała iść, wziąć sprzęt, polecieć gdzieś, zastrzelić kogoś i wrócić. Strasznie dużo pracy. Wybuchła śmiechem słysząc jej kolejny zarzut. - Nie zwalaj na mnie tego, że dałaś się wciągnąć w "posiadanie rodziny" - zrobiła nawet w powietrzu cudzysłów. - Chcesz mieć w życiu kogoś bliskiego to musisz liczyć się z tym, że coś może im się stać. Dobrze wiesz Sam, że ktoś taki jak ja czy Ty nie może mieć rodziny czy przyjaciół. Nie takich, którzy nie są w stanie sami się obronić - no bo co innego taka Inej co nie? Ona potrafiła się bronić, dlatego sądziła, że na spokojnie może widywać się z Galanis. - Nie chcę im nic zrobić - wywróciła oczami puszczając w końcu kobietę. - Mogę ich ochronić, gdy Ciebie nie będzie - mówiła całkiem serio! Czego sie nie robi dla swojej dziewczyny co nie? No właśnie. - Gdy byłyśmy w Holandii to mówiłaś, że mi ufasz, teraz jest czas żeby to udowodnić, nie mam żadnego interesu w robieniu krzywdy Twojej rodzinie, wiec bądź miła i przestań zmuszać mnie do tego żebym robiła Ci krzywdę - dodała schodząc z niej i podniosła się, a później wyciągnęła rękę w jej stronę, bo chciała jej pomóc. Miała nadzieję, że blondynka uwierzy w jej dobre intencje i wieczór nie będzie jeszcze do końca popsuty.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zawtórowała jej śmiechem –To nieprawda. – Powiedziała spokojnie. Wątpiła, żeby Raine jakiejś randomowej typiarze, na rozmowie o pracę opowiadała nie wiadomo co o Sameen, a już z pewnością nie o Gai. Nawet Sameen niespecjalnie chciała opowiadać o zaginionej siostrze, więc prawdopodobieństwo, że opowiedziała o tym obcemu babsku było naprawdę małe. Sameen pokładała wielkie nadzieje w swojej siostrze. Zdawała sobie sprawę z tego, że Raine często była naiwna, ale było to spowodowane jej wiekiem i przejściami. Z pewnością jednak nie była głupia. –Fałszywe. – Potwierdziła, bo nawet jeżeli płaciłaby Raine to i tak całe doświadczenie byłoby fałszywe i na nic nie przydałoby się Raine w przyszłości. A ostatnią rzeczą jaką Sam chciała to zrujnować przyszłość siostrze. –Pierdol się, Inej. – Warknęła, bo Raine na pewno nie była rozpuszczona. Ale cieszyła się, że Inej tak myśli o Barlowe. Dzięki temu Sam miała pewność, że Inej tak naprawdę nie wie nic o Raine.
-Nikt inny ci nie powiedział, bo nikt o tym nie wie. – Sorki, ale tutaj się nie zgodzę, że wujek jej powiedział. Nie było nikogo żyjącego w świecie Inej i Sam kto wiedziałby o tym, że Sameen ma jakąkolwiek rodzinę. –Nie musiałaś. Miałaś możliwość zapytania mnie o wszystko co chciałaś. – No bo przecież to było warunkiem wykonania wspólnej misji we Włoszech, prawda? Inej miała możliwość zadawania jakichkolwiek pytań i Sam na nie odpowiadała. No chyba, że mówiła o czasach zanim padła propozycja wspólnego wykonania zadania.
Wiedziała, że to co mówiła Inej było prawdą. Nie mogła mieć rodziny, nie mogła mieć nikogo bliskiego. Nawet przyjaźnie nie wchodziły w grę. Chociaż w jej przypadku to miała Zoyę, która była jej słodkim sekretem w stanie błogosławionym. Wiedziała, że nikogo takiego nie może mieć, ale jednocześnie przyłapywała się na tym, że niczego tak bardzo nie pragnęła jak właśnie rodziny, albo kogoś bliskiego. Chciałaby mieć kogoś do kogo mogłaby iść i w ramionach kogo mogłaby się czuć bezpiecznie. Raz w życiu chciałaby być chroniona zamiast wiecznie wszystkich chronić. Była zmęczona. Teraz, jak nigdy wcześniej myślała o przejściu na emeryturę na poważnie.
-To na chuj ich szukałaś i po chuja zawracasz dupę Raine? – Zapytała, bo zaczęła się gubić. Chociaż wiedziała że nie powinna do końca ufać Inej. –Nie potrzebuję, żebyś ich chroniła. – Odparła nadal zmieszana, bo absolutnie została zaskoczona taką propozycją. Tym bardziej, że Inej miała w dupie swoją rodzinę. A przynajmniej takie wrażenie odnosiła Sam. Dlaczego miałaby więc chronić jej.
-Powiedziałam tak, bo nie wiedziałam, że byłaś pierdoloną Susan Sarandon, która śledzi moją rodzinę. – Warknęła i teraz czuła się oszukana. Rzeczywiście powiedziała, że ufa Inej i rzeczywiście tak było. Teraz jednak wszystko się zmieniło i nie wiedziała komu tak naprawdę może ufać. Nie odtrąciła ręki Marlowe, ale też nie chwyciła jej. Wstała o własnych siłach. –Powiedz po co tu jestem i miejmy to z głowy. – Rzuciła i nie patrząc na Inej skierowała się w stronę baru i zaczęła się przyglądać butelkom. Może jednak potrzebowała alkoholu.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Dlaczego miałabym Cię kłamać? - Zapytała unosząc brew. Raine co nieco jej opowiedziała o swoich relacjach z Sam i o tym co stało sie z Gaią. - Mam talent do rozmów z ludźmi, wszyscy się przy mnie otwierają - wywróciła oczami, bo Sam jej nie wierzyła, ale tak właśnie było! Zapytała się Raine o to, czy pracowała kiedyś z osobami, które nie są w jej wieku i Raine jej powiedziała, że nie, ale ma dużo starszych znajomych, na przykład taką jedną przyjaciółkę. Susan Sarandon już wiedziała co to za przyjaciółka. - Jak Wasza relacja? - Zbudowana na kłamstwie? Czy to nie było gorsze niż propozycja pracy, która miała pomóc dziewczynie w zdobyciu jakiś funduszy? Inej chciała tylko dobrze! - Ale, że tak tutaj? - Zapytała rozbawiona i pokręciła lekko głową.
- Nie mogłam, to było zanim spotkałyśmy się we Włoszech, a później nie chciałam Ci mówić, bo zareagowałabyś właśnie w ten sposób... czekałam na dobry moment, ale chyba taki się nie natrafił - skoro były w takim, a nie innym miejscu to najwyraźniej na chwila zaaranżowana przez Marlowe nie była dobra. Co było trochę irytujące, bo jednak Inej się naprawdę starała zeby było tu miło i przyjemnie... Sam dostała nawet szminkę specjalną. Co za żal. Człowiek się stara, a tu chuj.
- Chciałam sie czegoś o Tobie dowiedzieć - prychnęła, bo to chyba było oczywiste co nie! - Poza tym, miałam nadzieję jakoś do Ciebie dzięki nim dotrzeć na wypadek, gdybyśmy się nie spotkały na misji - ale, że się spotkały to wszystko było w porządku i nie zawracała już więcej nikomu dupy. - Nie potrzebujesz? Wygląda to trochę inaczej - powiedziała wskazując na jej rękę. - Twoja rodzina jest miła, nie chciałabym żeby stało się im cos złego - mówiła to naprawdę szczerze! Byli inni niż jej ojciec, który był pojebany czy matka, która godziła się na to by stary maltretował i ją i ich dzieci.
- Wcale nie - westchnęła - powiedziałaś tak, bo to jest prawda i dobrze o tym wiesz, możesz się teraz wypierać, że jest inaczej, ale mnie nie nabierzesz, bo mam tak samo. - Inej jej ufała, bo wiedziała, że nikt nigdy nie będzie jej w stanie zrozumieć tak dobrze jak Galanis. Z nikim nie będzie mogła być tak mocno i do bólu szczera. Przed nią nie musiała udawać. Mogła być sobą, tą pojebaną wersją siebie. - Chciałam żeby to była randka... wszystko przygotowałam, ale chyba nie mamy możliwości spotkać się bez małej bójki - powiedziała poprawiając sobie włosy i trochę sobie rozmasowała gardło. - Gdzie byłaś? Próbowałam Cię zlokalizować, ale miałam z tym poważny problem... zgubiłam Cię w Paryżu - Marlowe pewnie sądziła, że Sameen ostro tam zabalowała i trochę była smutna, że jej na taką bibkę nie zaprosiła. Teraz jednak, widząc w jakim stanie jest blondynka to trochę jej myślenie sie zmieniło.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Wycelowała palec w Inej. –Chuj mnie obchodzi czy mówisz prawdę czy nie. – Syknęła. –Masz się trzymać z daleka od mojej rodziny. Masz o nich zapomnieć. Wróć do życia, w którym nie masz pojęcia o ich egzystencji. Jeżeli zbliżysz się do któregoś z nich to cię znajdę i osobiście, własnymi rękoma dotrę do tej części mózgu, w której składujesz informacje na ich temat i wygrzebię ci te wspomnienia. – Cały czas celowała w nią palcem. Nie była raczej osobą, która jest skora do takich brutalnych czynów czy morderstw, ale w tym momencie nie żartowała. Nawet zaskoczyła sama siebie tym, że naprawdę była gotowa własnymi palcami przeprowadzić na Inej lobotomię tylko po to, żeby ta zapomniała o istnieniu jej rodziny.
Spojrzała na nią krzywiąc się. –A jak to sobie wyobrażałaś? Myślałaś, że jak zareaguję na to, że prześladujesz moją rodzinę? – Zapytała i nie wiedziała czy w ogóle chciałaby poznać na to odpowiedź. Do tego momentu była pewna, że Inej zdaje sobie sprawę z tego, że ona i Sameen są całkiem inne i Sameen na swoją rodzinę reaguje całkiem inaczej niż Inej na swoją. Nie chciała jednak wywlekać brudów rodziny Marlowe, bo zdawała sobie sprawę z tego, że historia tam nie była zbyt ciekawa. Chciała Inej wpierdolić za rozmowę z Raine, ale nie chciała jej ranić psychicznie komentując to, że zamordowała swojego ojca.
Oparła dłonie na biodrach i pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie wiedziała co myśleć. Niby Inej rzeczywiście nie zrobiła nic złego i jej intencje i tłumaczenia wydawały się… szczere. Sameen cieszyła się, że nikt z jej rodziny nie poznał Marlowe od jej strony zawodowej, ale z drugiej strony teraz nie była pewna czy jej rodzina kiedykolwiek będzie bezpieczna skoro Inej wie o ich istnieniu. –Dlatego chcę ich trzymać od tego wszystkiego z daleka, rozumiesz? – Spojrzała na nią. –Od siebie, od ciebie, od naszego świata. – Nie wiedziała czy takie argumenty przemówią do Inej, ale nie miała nic do stracenia. Poza rodziną, lol.
Zrobiło jej się szkoda Inej. Jeżeli serio próbowała zorganizować im randkę, to Sameen ją właśnie rozjebała. Rozejrzała się jeszcze po lokalu. Dotarło do niej nawet to, że zaproszenie przyszło w okolicy Walentynek. Niestety Sameen nie miała okazji z niego skorzystać wtedy. –Chyba nie. – Potwierdziła i nawet lekko się uśmiechnęła. Rzeczywiście nie było spotkania gdzie by sobie nie przypierdoliły. Ale nie ma co się dziwić. Żadna z nich nie znała świata, któremu nie towarzyszyłaby agresja.
Znalazła butelkę jakiegoś alkoholu, która była zamknięta i sięgnęła po nią. –Liczyłam na to, że ty mi powiesz. – Powiedziała obracając się i stawiając butelkę na barze. Była zaskoczona słowami Inej, ale nie dała tego po sobie poznać. –Wyobraź sobie, że ktoś mnie porwał i mnie przetrzymywał. – Zaczęła i powoli otwierała butelkę. –Jestem pewna, że planowali mnie zabić. – Zerwała lak i spojrzała na blondynkę. –Najbardziej interesujące było to, że mówili tylko i wyłącznie po rosyjsku. – Przestała zajmować się butelką i wpatrywała się w Inej próbując wyłapać z niej jakąkolwiek reakcję.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Spojrzała na nią i zaczęła się coraz bardziej uśmiechać. Oczywiście, że chciałaby być torturowana przez Sam. Uważała, że zbliżyłyby się wtedy jeszcze bardziej do siebie. Naprawdę... przecież nic nie zbliża dwojga osób bardziej niż przemoc fizyczna wykonywana w bardzo intymnych warunkach, takich sam na sam. Zobacz na Nicole Kidman i Skarsgarda... nie mogła sie od niego uwolnić. Nic jej na to nie odpowiedziała, bo nie mogła jej obiecać, że nigdy więcej nie zbliży się do jej rodziny, bo to mogło być kłamstwo, a nie chciała jej okłamywać. - Wyolbrzymiasz Sameen - wywróciła oczami. - Nikogo nie prześladuje, spotkałam się tylko z Twoją siostrą, która nawet nie wiedziała, że to jestem ja, nie przesadzaj - obserwowała ich przez chwile to oczywiste, ale nie zawracała im gitary, a Raine przynajmniej będzie miała o czym opowiadać w szkole, bo jej życie musiało być wyśmienicie nudne.
Inej już dawno postanowiła, że nie nawiąże kontaktu ze swoją rodziną. Co prawda wciąż pamiętała, że Sameen proponowała jej żeby wspólnie pojechały do Izraela i sprawdziły co słychać u rodziny panienki Marlowe ale blondynka chyba teraz się cieszyła, że to nie wypaliło. Nie chciała sie widzieć ze swoją matką, bo tylko przypomniałoby jej to jak bardzo była porzucona, w jakich okropnych warunkach przyszło jej dorastać i czym się przez to wszystko stała. Potworem. Maszyną do zabijania, której wmawiano, że nie ma żadnych uczuć, że jedyne co lubi to śmierć, mordowanie i władza. W pewnym stopniu mieli racje. Lubiła, ale z każdym kolejnym zleceniem stawało się to dla niej coraz mniej fascynujące, mniej ciekawe, nie bawiła sie już tak dobrze jak na początku. Może wyrosła? Może teraz potrzebowała wprowadzić coś nowego do swojego istnienia... może powinna przestać żyć w ten sposób.
- Możemy sie umówić, że następnym razem spróbujemy jakoś porozmawiać bez rękoczynów? - Zapytała odwzajemniając jej uśmiech, a później wysłuchała słów blondynki chcąc poznać powód tej jej wielkiej nieobecności. - Oskarżasz mnie teraz o coś? - Zapytała pochylając się nieco w stronę kobiety. - Dużo ludzi mówi po rosyjsku, gdybym chciała Cię zabić to zdecydowanie byś o tym wiedziała - Inej nie chciałaby tego ukrywać, oczywiście, że Sameen musiałaby znać imię swojego mordercy i jeszcze je wymawiać zanim blondynka zadałaby jej ostatni cios. - On też, by tego nie zrobił... nie ma powodu - machnęła ręką, bo trochę ta podejrzewała, ze Galanis może bić do wujka Vesemira. - W Rosji jest wiele mafii, podpadłaś którejś? Pewnie Sołcewskiej, oni mają dość spore wpływu w świecie - Inej się na tym znała! - Potrzebujesz pomocy żeby do nich dotrzeć? Czy dajesz sobie spokój i zapominasz o tym? - Zapytała oferując kobiecie pomocną dłoń i nawet jedną swoja rękę wyciągnęła w jej stronę.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ