właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
8
Widok właścicielki winiarni z kolorowym drinkiem w ręku był nie lada rzadkością. W jeszcze mniejszej częstotliwości można było spotkać ją z kuflem pełnym piwa a tego wieczoru takowy napitek zdarzyło jej się sączyć w zadziwiająco dużych ilościach. Nie przywykła do spędzania wolnego czasu w okolicznych pubach, zdecydowanie była zwolenniczką produktywnych aktywności, jednak nic co ludzkie nie było jej obce a desperacka potrzeba rozrywki przyprowadziła ją do miejsca, które słynne było z pijackich gier w bilarda i lepkiego od rozlanego browara blatu. Ostatnie tygodnie serwowały jej coraz to mocniejsze dawki stresu i gdyby w końcu nie postanowiła odrobinę wyluzować, prędzej niż później zamieniłaby się w kłębek nerwów, który w samym środku zawierał tykającą bombę. Na ratunek przybyły znajome z liceum, które zupełnie jakby miały szósty zmysł, wyciągnęły biedną Houghton na miasto i chcąc nie chcąc (a może bardziej nie chcąc) odbyły istny powrót do przeszłości, zachowując się po alkoholu, jak banda nastolatków łykających pierwsze piwo. Począwszy od mieszania różnego rodzaju trunków, aż do zaznajamiania się z każdą osobą w Rudd’s. Jak typowe woohoo girls. Każdy kto przechodził obok ich stolika myślał, że wieczór panieński komuś wszedł za mocno, zupełnie jakby dobra zabawa bez żadnej okazji była zakazana. Kto by pomyślał, że gdzieś w środku niej nadal tkwiła ta młodzieńcza głupota i potrzeba porządnego wyszumienia się? Na pewno nie sama Flavia, która sądziła że tego typu podrygi już dawno miała za sobą. Jak bardzo się myliła przekona się o tym zapewne po fakcie, dodatkowo chorując na przypadłość dnia poprzedniego. Jednak w tamtym momencie jedyne co czuła to dziwny przypływu odwagi i niebywale zaczepną gadkę. Chwila moment i była o kolejny krok bliżej do postradania godności.
- Ciężki wieczór, huh? - rzuciła, zmniejszając dystans między nią a mężczyzną siedzącym przy barze, którego obecność nie umknęła jej od momentu przekroczenia progu lokalu. Albo on był na tyle charakterystyczny i rzucał się w oczy, albo po prostu jej wzrok mimowolnie cały wieczór uciekał tam, gdzie zdecydowanie nie powinien. Winę o to, wolała obarczyć czynniki zewnętrzne, niż samą siebie. - Niech zgadnę, twoja randka cię wystawiła, więc teraz szukasz dobrego towarzystwa na resztę wieczoru? - rzuciła zaczepnie, unosząc ku górze brew i pozwalając, by na jej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech. W gruncie rzeczy miała plan, niebywale sprytny - znaleźć jednej koleżance z towarzyszącej świty całkiem niezłego towarzysza. O jego niepowodzeniu, jeszcze nie miała pojęcia.

Nicky Regalado
ambitny krab
k.
lorne bay — lorne bay
36 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
mechanik, który pół roku temu wyszedł z więzienia za kradzieże i próbuje od nowa ułożyć sobie życie, jednocześnie wciąż obarczając winą siostrę za śmierć ich młodszego brata
8
Widok Nicky’ego z drinkiem w dłoni to zaś widok bardzo częsty. Tak częsty, że chyba już każdy pracownik Rudd’s zna go na tyle, by wiedzieć, czego danego wieczora potrzebuje. Gdy widać uśmiech na jego twarzy, wiadomo, że wystarczy mu parę piw; kiedy jednak przy barze siada z niezbyt zadowoloną miną, jeden mocniejszy drink to zdecydowanie za mało i często kończy po czterech czy pięciu, gdy wszystko i wszyscy stają mu się wręcz obojętni. Zazwyczaj to znak, że czas już iść do domu, ale prawda jest taka, że nie każdego wieczora tam ląduje. Wystarczy, że ktoś się do niego przysiądzie, ewentualnie on przysiądzie się do kogoś, aby jego pobyt w barze uległ kompletnej zmianie. Tym sposobem, zamiast wracać do mieszkania samemu, od czasu do czasu wraca tam z kimś, ewentualnie rano budzi się w zupełnie obcym mieszkaniu. Przynajmniej tak wyglądało jego życie przez ostatnie pół roku i nic nie wskazuje na to, że cokolwiek może się w tej kwestii zmienić. Bo to właśnie w ten sposób próbuje zapomnieć o tym, co przeszedł w ostatnich latach. W ten sposób stara się zapomnieć o swojej byłej, o pobycie w więzieniu, o martwym bracie i siostrze, z którą od jakiegoś już czasu nie rozmawia.
Dzisiaj też pije, aby zapomnieć. Dlatego, zamiast piwa, w jego dłoni można zauważyć szklaneczkę wypełnioną do połowy jedną z tańszych whisky, którą popija raczej smętnie od dobrej godziny. Nawet nie zwraca uwagi na to, co się dzieje dookoła niego, choć raz na jakiś czas do jego uszu dociera głośny śmiech jakiejś damskiej grupki. Jest już jednak na tyle znieczulony, że kompletnie mu to nie przeszkadza. I tak skupiony na własnych myślach, że zupełnie nie zauważa kobiety, która po pewnym czasie — może po godzinie, może po dwóch, już totalnie stracił rachubę czasu — pojawia się tuż obok niego. Dopiero jej głos sprowadza go na ziemię, a spojrzenie odrywa się od kolekcji butelek za barem, by wylądować na drobnej twarzyczce okalanej ciemnymi puklami włosów. Ma wrażenie, że skądś tę twarz zna, ale nie dość, że nigdy nie był dobry w ich zapamiętywaniu, to jeszcze jego stan zdecydowanie mu w tym nie pomaga.
Można tak powiedzieć — odpowiada, kiwając głową. No cóż, nie zamierza zaprzeczać, choć zdecydowanie nie planuje jej się wyżalić. Choćby nie wiem jak pijany by był, prawdopodobnie nigdy nie zacznie się zwierzać obcej osobie ze swoich problemów. W zasadzie tym bliskim też nie, choć tych ma niewiele odkąd poszedł do więzienia. I poniekąd dlatego właśnie większość wieczorów spędza samotnie w barze. — Hmmm, niestety nie zgadłaś. Aczkolwiek dobrym towarzystwem i tak nie pogardzę — mówi, uśmiechając się szczerze po raz pierwszy tego wieczora. Skłamałby, gdyby powiedział, że kobieta mu się nie spodobała, a skoro sama do niego podeszła… Cóż, nie zamierza marnować takiej okazji. Gdyby tylko wiedział, że jej plan to zeswatanie go z jedną z jej koleżanek! — Masz ochotę na drinka? — pyta, zerkając najpierw na nią, potem na barmana, a potem znowu na nią. Jemu samemu też zapewne przydałby się nowy drink, jako że aktualnego już prawie nie ma. Z drugiej strony, jeśli nie chce się wygłupić przed swoją nową towarzyszką, chyba powinien trochę się wstrzymać.

flavia houghton
ambitny krab
nonsens#5543
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
W małym przeciwieństwie - nigdy nie piła by zapomnieć. Chociaż właściwie, wróć. Raz zdarzyła się taka sytuacja, jednak była ona bardzo dawno temu i nieprawda. Przynajmniej Houghton zakopała ją w czeluściach pamięci w ogromnej skrzynce z napisem nie otwierać, czysta tragedia. Jednorazowy wyskok nauczył ją, że zdecydowanie lepiej szukać innego sposobu na danie upust emocjom i wszystkim przykrym zdarzeniom tkwiącym pod twardą skorupą, która wydawać by się mogła odporna na gorzkie żale. I wbrew pozorom nie lubiła siebie po alkoholu. Nie po jednej czy dwóch lampkach wina, ale po nadmiernej ilości niepotrzebnych tequilli, piw, ginu i innych trunków, które wymieszane niczym kociołek Panoramixa mąciły jej w głowie. Z resztą, każde wyjście na imprezę grubo zakrapianą kończyło się potwornym bólem głowy na następny dzień, który tylko utwierdzał ją w przekonaniu, że podobne hulanki miała już dawno za sobą. Wyszalenie się za młodu powinno wykluczać podobne wyskoki, prawda? Och, nic bardziej mylnego.
Jeden wieczór jako potwierdzenie wyjątku od reguły. Mała chwila słabości i powiew lat młodzieńczych skutecznie odwiodły ją od sumiennie przestrzeganych zasad, ukazując całkiem zapomniane oblicze Flavii. I to nie tak, że przy innych okazjach czy sytuacjach nie potrafiła się dobrze bawić. Po prostu od dawna nie czuła całkowitej beztroski, możliwości zostawienia niechcianych wspomnień, problemów i osób w tyle, wybierając całkowite wyłączenie się z rzeczywistości. Rzecz jasna, wszystko to było grubo przeplatane z głupotą, jednak tego jej zamroczony alkoholem umysł nie rejestrował i pozwalał odrobinę wzmacniać pewne zachowania.
Kolejny raz rzuciła mu ukradkowe spojrzenie, jakby oczekiwała, że z każdą obserwacją odnotowywać będzie nowe szczegóły, zmiany, coś co zdradzi jej o nim nieco więcej. Przeczucie pragnęło dojść do głosu i podpowiedzieć jej, że być może jest w nim coś nad wyraz znajomego, jednak skrzętnie ignorowała wewnętrzne przekonania. - Mhm, całkiem dobrze się składa. Moja znajoma… - przerwała, by odwrócić głowę w stronę stolika, od którego przed momentem odeszła i który aktualnie świecił pustkami i resztkami niedopitych drinków w szkle. Gdyby tylko wiedziała, że zostanie wykiwana zapewne porządniej przemyślałaby swój plan. - Właśnie mnie zostawiła a ja nie mam ochoty teraz wracać do domu. - wybrnęła szybko, połowicznie tylko naginając prawdę. Jasne, chciała mocno przedłużyć ten wypad, jednak początkowo nie planowała siedzieć na dobitkę w pubie z nieznajomym mężczyzną. Nie żeby narzekała, z każdą sekundą nowa sytuacja przemawiała do niej coraz bardziej. - Za słodko mi od nich, ale whiskey z lodem brzmi całkiem nieźle. Chyba że potrafisz prawidłowo pić tequille. - uśmiechnęła się do niego, zupełnie ignorując zdrowy rozsądek, który ostatkami sił sygnalizował, iż powinna zaprzestać dalszym libacjom. - Jeśli nie, to mogę cię nauczyć - dodała po chwili, unosząc przy tym brew ku górze, nie spuszczając z niego wzroku. Podejrzewała, że takowe praktyki nie były mu obce, niemniej jednak zawsze mogła zaoferować podszkolenie. Jako certyfikowana imprezowiczka wieczoru, dopiero się rozkręcała i wszystko podpowiadało jej, że dalsza część tego wypadu zapowiada się lepiej, niż myślała.

Nicky Regalado
ambitny krab
k.
lorne bay — lorne bay
36 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
mechanik, który pół roku temu wyszedł z więzienia za kradzieże i próbuje od nowa ułożyć sobie życie, jednocześnie wciąż obarczając winą siostrę za śmierć ich młodszego brata
Nie raz już powtarzał sobie, że to ostatni raz, gdy tyle pije. Późniejszy kac zdecydowanie zbyt przyjemny nie był i kiedy tak po cichu, samotnie sobie umierał, naprawdę obiecywał, że już nigdy więce — ale chyba łatwo zgadnąć, jak te wszystkie obietnice się kończą. Gdyby się ich trzymał, dzisiejszego wieczora zdecydowanie nie miałby w swojej dłoni mocnego drinka, a zwykłe piwo, którego trzeba mu co najmniej kilka butelek, by się upić. Niestety piwo tak dobrze, jak whisky nie działa na niechciane wspomnienia — nie wypala ich tak szybko i łatwo. I chociaż wie, że takie radzenie sobie z problemami nie jest najlepszym rozwiązaniem, a jednym z najgorszych, jest zdecydowanie łatwiejsze i wygodniejsze.
Poza tym, po co się starać? Dla kogo niby? W tej chwili jest bowiem tylko on i kot, którego przypadkiem niedawno przygarnął, i wygląda na to, że tak już zostanie. Nie dlatego, że mu nie wychodzi, a zwyczajnie nie chce, aby się to zmieniło. Już raz bowiem zjebał na całej linii i nie chce, aby się to powtórzyło. Nie mówiąc o tym, że nie uważa się za dobrą partię. Nie, gdy niedawno wyszedł z więzienia i jeszcze nie pozbierał swojego życia do kupy. I czasem zastanawia się, czy kiedykolwiek go w ogóle ogarnie. Nie musi się jednak nad tym zastanawiać; nie musi się o to martwić, gdy ogranicza się tylko i wyłącznie do niezobowiązujących relacji i spotkań. Bo co kogo obchodzi wtedy jego życie? Liczy się dobra zabawa — tylko i wyłącznie.
Co prawda nie oczekiwał tego dzisiaj zupełnie, zakładał raczej, że się napije i wróci do mieszkania samotnie, ale najwidoczniej los postanowił nieco mu te plany poprzestawiać, stawiając mu na drodze piękną nieznajomą. Choć może wcale nie taką nieznajomą? Kiedy tak bowiem się jej nieco dłużej przygląda, ma coraz większe wrażenie, że skądś ją zna. Ze szkoły? Z sąsiedztwa? Swojego ulubionego baru? Za cholerę nie może sobie przypomnieć, ale najwyraźniej nie mieli okazji na bliższe poznanie, skoro teraz nie może dopasować twarzy ani do imienia, ani do sytuacji.
W takim razie chętnie dotrzymam ci towarzystwa — mówi z uśmiechem, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że jego nowa koleżanka jeszcze przed chwilą chciała go zeswatać ze swoją koleżanką. Byłby wtedy zdecydowanie bardzo rozczarowany, bowiem zaczął jednak liczyć na jej towarzystwo — które, koniec końców, jak widać dostał. Czyżby miał dzisiaj szczęście?
Mmm, doskonale to rozumiem — stwierdza, bo on sam woli unikać słodkich drinków, od których później boli głowa. Zazwyczaj jednak zakłada, że jego towarzyszka takich właśnie chce, rzadko spotyka takie, które wolą mocniejsze alkohole. — Cóż, mistrzem może i nie jestem, ale śmiem twierdzić, że nabyłem tę umiejętność jeszcze w szkole średniej — odpowiada ze śmiechem, prostując się nieco na swoim stołku. Kiedy zaś barman do nich podchodzi, zamawia dwa szoty tequili, które powinny przyjść razem z solą i limonką. Kiedyś pił tequilę dość często, szczególnie kiedy wychodził ze znajomymi na miasto, gdy był już pełnoletni. Mógł sobie wtedy na takie rarytasy pozwolić, bo wcześniej pił to, co zdobył fartem on lub jego kumple. Czasem któryś z nich zwinął butelkę z barku rodziców, innym razem ktoś im coś kupił, a raz czy dwa udało im się nawet osobiście pójść do sklepu i kupić alkohol bez dowodu — widocznie wyglądali wystarczająco dorośle. Od dawna jednak już się nie musi tym przejmować, teraz jeśli ktoś nie chce mu sprzedać alkoholu, to tylko dlatego, że widać było po nim, że wypił już zbyt dużo. Dzisiaj jednak jeszcze do takiego stanu nie dotarł, na szczęście.

flavia houghton
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ