płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
24. + Sylwestrowy outfit 2017

Obrazek

Sameen była z siebie tak kurewsko dumna, że aż ją rozsadzało. Dosłownie czekała na ten dzień jak nie wiem na co, bo akurat jej święta nie jarały, więc to byłoby słabe porównanie. Tak czy siak ostatnimi czasy czuła, że ma ochotę trochę... poszaleć. No i żeby się rozerwać jak najlepiej umie, w stylu który jest jej najlepiej znany to wybrała sobie kontrakt. Ale wybrała coś czego raczej nie robiła. A przynajmniej dawno tego nie robiła. Wzięła kontrakt milionowy, którego celem była włoska mafia i ich polska szefowa, która jakiś czas temu związała się z obleśnym Włochem i stworzyli sobie coś w stylu mafii. Byli niesamowicie pojebani, ale... o tym trochę później.
Sam wiedziała, że nie była to misja dla jednej osoby. Właściwie to było to do wykonania, ale równie dobrze była to decyzja samobójcza. A ona nie była gotowa na to, żeby umierać. Wczoraj wylądowała w Rzymie, zjadła kolację w jednej z lepszych knajpek, poflirtowała z Włochami, którzy jak zwykle napalali się na każdą blondwłosą kobietę jaką widzieli. Spotkała się ze swoim kontaktem, który załatwił jej sprzęt. Bronie różnej maści, fałszywe dokumenty, stroje, auto i helikopter na jutro. Sameen chciała się tą misją z kimś podzielić. Z kimś konkretnym. Myślała oczywiście o Inej. Bo jak już z kimś kogoś rozpierdolić i zrobić prawdziwą rozpierduchę to tylko z mistrzynią w tym fachu. Parę dni wcześniej udało jej się namierzyć Marlowe. Co prawda z tego co się dowiedziała to nie miała żadnego obowiązującego obecnie kontraktu, ale dziwnym trafem wypoczywała właśnie we Włoszech. Normalnie Galanis przebywałaby teraz bliżej miejsca, które miała zniszczyć, ale spędziła dzień w Rzymie, żeby następnego dnia dotrzeć do swojej ulubionej blondynki.
Wsiadła do auta załatwionego przez kontakt. Nie wybrała byle czego. Wiedziała, że Inej lubiła się obnosić ze wszystkim i tym razem Sameen chciała jej się pokazać z jak najlepszej strony. Wybrała więc włoskie Maserati, żeby poczuć klimat tego pięknego państwa. Dotarcie do posiadłości, w której znajdowała się Marlowe zajęło jej godzinę.
Przejechała przez bramę, która otworzyła się automatycznie po tym jak Sameen podjechała. Rozmówiła się po włosku z pokojówką, która pokierowała Galanis na tyły domu. Tam, przy basenie miała się podobno relaksować Inej. No i tak rzeczywiście było. Siedziała sobie przy stoliku w towarzystwie przystojnego i młodego Włocha. -Hello, darling. - Przywitała się z Inej i poczuła się jak bogata, młoda [przyszła] wdowa, która przyłapuje swojego męża na romansie z jakąś jeszcze młodszą kurewką. -Potrzebuję twojej pomocy. - Powiedziała ściągając z nosa drogie, markowe okulary przeciwsłoneczne. -Mamy kilka głów do rozjebania. - Wyjaśniła z seksownym uśmiechem na ustach.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#9

- Inej nie... - i tyle by było z rozmowy z wujkiem Vesemirem. Uwielbiała go i kochała te ich szalone pogawędki! Wiedziała jednak, że gdy słyszy gdzieś słowo "nie" to lepiej jest sie rozłączyć zanim niepotrzebnie sie zirytuje. W ogóle zawsze lubił do niej dzwonić w takich nie do końca wygodnych momentach, tak jak teraz, gdy właśnie układała ciało mężczyzny w wygodnej pozycji na jego sypialnianym łóżku, przez co musiała gadać na głośnomówiącym, a to strasznie zniekształcało głos! Całe szczęści wujek dość szybko próbował utemperować swoją ulubioną zabójczynię i mogła zakończyć tą pogawędkę i na spokojnie dokończyć układanie faceta do wiecznego snu. W ogóle to była we Francji i po tym całym morderstwie miała jakąś szaloną ochotę na żabie udka, więc gdy tylko sprawa została zakończona to poszła do pobliskiej restauracji żeby nacieszyć podniebienie smakołykami. Szczerze mówiąc to nie chciała znowu wracać do Australii, tęskno jej było za Europą. Myślała nad tym, czy nie skoczyć na chwilę do Londynu, ale tamtejsza pogoda jednak trochę ją odpychała, a co ważniejsze, nie wzięła ze sobą swojej prostownicy i od wilgoci pewnie od razu pokręciłyby się jej włosy. Na co komu taka tragedia!?
Tak więc stanęło na Włoszech, pięknej Italii, do której Inej miała sentyment, bo tu dokonała swojego pierwszego zabójstwa jako samodzielna morderczyni. Piękne czasy... aż jej się łezka w oku zakręciła na samo wspomnienie trupa pływającego w basenie do góry dupą, prawie jak śnięta ryba. W każdym razie znalazła dla siebie idealne miejsce na drobne wakacje! Czuła się trochę jak w hollywodzkim filmie leżąc sobie przy basenie z przystojniakiem u boku, zajadała się oliwkami i piła wino grając jednocześnie w Snake na telefonie. Jej towarzysz oprócz tego, że był hot, to nie miał jej za wiele do zaoferowania. Miała nadzieję, że chociaż penisa ma porządnego i wieczorem będą się dobrze bawić.
Miała już naprawdę dobry wynik w swojej grze, gdy nagle do rzeczywistości sprowadził ją znajomy, kobiecy głos. - Sameen - powiedziała odchylając okulary z twarzy mierząc blondynkę od stóp do głowy. - Wyglądasz olśniewająco, aż z wrażenia zjadłam własny ogon - czyt. przegrała grę, odłożyła więc telefon, bo teraz był mało istotny. - Te Bambino Tuti, wypad - machnęła ręką na typa żeby sobie poszedł gdzieś dalej i zwolnił leżak dla Sam. - Mojej pomocy? A to ciekawe... usiądź sobie - wskazała jej ręką na wolne miejsce, a słysząc jej kolejne słowa, aż się zaśmiała. - I to się nazywają wakacje... ciepło, basen i kilka głów do rozjebania w towarzystwie pięknej kobiety - no Inej nie mogła chyba chcieć więcej od życia. - To co to za robota? Wprowadź mnie - bo oczywiście nie mogłaby jej odmówić i zresztą nie chciała tego robić.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Świetnie wpasowałaś się w klimat miasta. – Oczywiście, że zwróciła uwagę na strój Inej. Zawsze pojawiała się w najlepszych kreacjach. Nieco ekscentrycznych, ale no cóż… były swoimi przeciwieństwami. Jak Logan i Remi i Zoya i jej siostra, której imienia nie pamiętam. Tylko, że one były trochę bardziej hardkorowe w tym wszystkim. No i nie były ze sobą spokrewnione. Co jest w sumie na plus biorąc pod uwagę, że Sameen miała nieczyste fantazje na temat Inej. Fuj, nie wierze, że z pisania o rodzeństwie przeszłam do czegoś takiego. Jestem przykra. Ale to przez ten strój Michelle Visage.
-Wybacz, że przerywam ci twój fascynujący wypoczynek. – Naprawdę było jej przykro. Wiedziała, że w ich branży człowiek niekoniecznie może sobie pozwolić na prawdziwy i swobodny odpoczynek. Zawsze coś rozprasza i zawsze człowiek ma ochotę komuś rozkurwić łeb.
-Obie dobrze wiedziałyśmy, że ostatecznie do tego dojdzie, Inej. – Uśmiechnęła się i rzeczywiście zajęła miejsce, które zwolnił młody Włoch. Usiadła wyprostowana, elegancka jak zawsze. Skrzyżowała nogi w kostkach, złożyła sobie okulary przeciwsłoneczne i położyła je na leżaku obok siebie. –Nasza współpraca była nieunikniona. Nasze ścieżki za długo się ze sobą krzyżowały żebyśmy mogły zignorować te znaki. – Posłała jej naprawdę ładny uśmiech. Odprowadziła wzrokiem Włocha, musiała poczekać aż zniknie w wielkiej posiadłości. –Bambino nas nie zrozumiał? – Wolała się upewnić. Angielski był popularnym językiem. Większość go używała. Kto wie jak tępy był toy boy Inej.
-Najważniejsze, co pewnie ciebie ucieszy, to to, że misja jest absolutnie nie w moim style. Dosłownie krew będzie się lała litrami. Wchodzimy głośno i zaczynamy rozpierdalać wszystkich. Im głębiej idziemy, tym bardziej musimy zwracać uwagę na to kogo zabijamy. Nie chodzi o to, że ktoś musi wyjść żywy, ale musimy się nastawić na to, że głównego celu może tam nie być. – Wyjaśniła na początek i wyjęła sobie z sukienki telefon i podała go Inej, żeby mogła sobie przejrzeć zdjęcia i rzucić okiem na akta, które z reguły dostają przy akceptowaniu jakiegoś zlecenia. –Naszym celem jest Bianka Lipowska. – Przesiadła się na leżak Inej, żeby móc jej pokazywać paluchem na tym smartfonie. –Parę lat temu poślubiła paskudnego Włocha. Założyli sobie szajkę i zajmują się handlem ludzkim ciałem, pedofilią, pornografią i w ogóle najgorszym syfem. – Spojrzała na Inej. –Jednym słowem mamy po prostu rozjebać każdego kto ma chociaż najmniejsze powiązania z Lipowskimi. – Wyjaśniła, bo w sumie to było najważniejsze. –Nagrodą za wykonany kontrakt są cztery miliony. – To zawsze jakaś przyjemna alternatywa. –Pół godziny stąd mam przygotowany helikopter. Zaczynamy już dziś. – Uśmiechnęła się i mrużąc oczy wskazała na niewielkie wzgórze gdzie rzeczywiście można było dostrzec helikopter.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Prawda? Dostałam to od znajomej w Nowym Yorku, bardzo równa babeczka - tak naprawdę to pewnie sie zakradła do mieszkania Michelle Visage i jej podpierdoliła ciuchy, bo była dla Inej ikoną mody i lubiła jej dziwne stroje. W ogóle to trochę brakowało jej NYC, tam mogła na luzie nosić swoje piękne kreacje i każdy doceniał, a w tej wiosce w Australii to ludzie się dziwnie patrzyli jak człowiek założyć coś odblaskowego. - Daj spokój, teraz to dopiero jest fascynujący - no nie spodziewała się tutaj Sam, więc owszem, było to dla niej mega zaskakujące i intrygujące. Nawet się uśmiechała cały czas, bo czuła sie jakby miała urodziny, chociaż szczerze mówiąc to nie pamiętała kiedy się tak naprawdę urodziła więc mogła udawać, ze to właśnie jest dzisiaj, a Sameen dała jej najlepszy prezent ever.
- Hmmm... może coś w tym jest - pokiwała głową. - Myślisz, że to działa na zasadzie, że albo będziemy ze sobą współpracować, albo w końcu się pozabijamy i wolałaś wybrać tą pierwszą opcję? - Zapytała bardzo, bardzo, bardzo ciekawa motywacji jaką kierowała się blondynka. - Nie mam absolutnie pojęcia - powiedziała przenosząc wzrok na Bambino. - Ale nie zawracaj sobie tym głowy La Bella - uśmiechnęła się i wyciągnęła spod leżaka pistolet, który miała tam przyczepiony, tak na wszelki wypadek. No i wypadek teraz się pojawił. - Ciao Bambino - mruknęła sobie pod nosem i namierzyła cel, a później strzeliła chłopakowi prosto w tył głowy, tak, że wpadł do basenu, który zaczął powoli robić się czerwony od krwi. - Przypomnij mi później, że muszę się rozmówić z gosposią - no bo teraz to nie może jej zostawić przy życiu, to byłoby zbyt niebezpieczne, nawet jak na warunki Inej. W każdym razie odstawiła pistolet na bok i wróciła do rozmowy z Sameen, tak jakby nigdy nic. - Brzmi jak misja, której byś się nigdy nie podjęła... co jak będzie trzeba użyć siekiery? - Ona nie mogła dalej tego przeżyć! Tak jak wszyscy nie mogę przeżyć tego, że The Other Tyra wygrała z Raven, no chyba, że tylko ja nie mogę tego przeżyć. Zaczęła tez przeglądać te rzeczy z telefonu i aż się skrzywiła. - Jezu, ale typiara sobie zrobiła usta... serio zobacz.. myślisz, że jak ją nakłujemy to botoks jej wypłynie? - No obrzydliwe to było! Nie mogła na to patrzeć więc oddała blondynce telefon, a jakoś tak było miło, gdy się do niej dosiadła. - 4 miliony? Możesz je zatrzymać. Ja chcę inną zapłatę - powiedziała prostując się tak żeby trochę bliżej kobiety. - Opowiesz mi o sobie, o swoim życiu, szkoleniu, najciekawszych kontraktach... to będzie moja zapłata - wyszeptała, bo skoro znajdowała się tak blisko to nie musiała niczego głośno mówić, złapała nawet między palce jeden kosmyk włosów blondyni, który zakręciła sobie dookoła palca wskazującego i wypuściła. - Mamy umowę? - Zapytała, bo nie zamierzała ruszać swoich seksownych liter z tego leżaka dopóki nie dostanie tego czego chciała, a chciała informacji.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Z pewnością musiała to być niesamowita kobieta skoro oddawała takie ubrania znajomej. Widać było, że to nie byle jakie ciuchy z taniego butiku z Los Angeles, tylko tkanina wysokiej jakości. Zapewne odzież od projektantów, o której wiele kobiet mogło tylko pomarzyć. No, ale na razie nie było czasu na to, żeby rozmawiać o modzie.
-Cieszę się. – Okej, jarała się jak pochodnia tym, że będzie mogła odnaleźć Inej, że ją zaskoczy i zaproponuje wspólną misję. Ale jednocześnie, gdzieś tam w głębi, siedział w niej strach, że Inej jej odmówi. Albo ją zabije od razu. Zawsze istniało takie ryzyko, w końcu Inej była nieprzewidywalna. Gdyby wiedziała jak bardzo Inej się ucieszyła z jej wizyty to pewnie nawet by się rozpłakała. Z ulgi i ze szczęścia.
-Właściwie to żadna z tych opcji. – Odparła dumna z siebie, że po raz kolejny mogła ją zaskoczyć. –Nie mogłam przestać myśleć o tym jak wyglądałaby nasza współpraca. Myślałam o tym tak często, że w pewnym momencie stało się to moją obsesją. No i w końcu nadarzyła się okazja i mam ochotę spełnić moją fantazję. – Nie kłamała. Poważnie chciała poczuć dreszczyk emocji jaki z pewnością przynosiła ze sobą praca u boku tak wybitnej zabójczyni jaką z pewnością była Inej Marlowe.
Nawet nie drgnęła kiedy Inej zabiła chłopaka. Nie przejęła się tym. Chyba zdążyła się przyzwyczaić do tego, że Inej bywała spontaniczna w każdej kwestii. Poza tym, dla dobra i Sam i Inej, a także dla powodzenia tej misji, chłopak powinien być martwy. Mógł udawać głupiego, mógł kłamać odnośnie znajomości języka angielskiego. Nie był wart ryzyka.
-Jak będzie trzeba to użyję siekiery. – Obiecała, a wiadomo, że obietnice składane przez Sameen były wiążące. Poza tym ta misja będzie prawdziwą walką o życie. Z pewnością będzie to coś o czym będzie głośno w mediach. Może nawet nie tylko tych włoskich. I tak, Sameen też nie mogła przeżyć tego, że Tyra wygrała z Raven, a miała okazje obejrzeć pierwsze dwa sezony w towarzystwie Inej. Co prawda na rosyjskim netflixie tego nie było, ale że zdolne z nich bestie to sobie poradziły.
-Możemy w ramach tortur sprawdzić. – Zaproponowała. Nie miała zamiaru pozwolić Biance odejść szybko i bezboleśnie. Musiała cierpieć.
Zmarszczyła brwi, bo jednak oddać 2 miliony to dosyć… niespotykane zachowanie. Zacisnęła szczęki, bo w sumie nie po to upewniała się, żeby nikt nigdy się niczego o niej nie dowiedział. Z drugiej jednak strony… potrzebowała Inej. –Fine. – Zgodziła się na takie warunki. Pomijając to, że potrzebowała Inej, nie była w stanie jej tego odmówić, bo była zamroczona tą bliskością i faktem, że Inej tak beztrosko zaczęła się bawić kosmykiem jej włosów. –Gotowa do drogi? – Zapytała i niechętnie podniosła swój seksi zadek z tego leżaka i dopiero jak odeszła od Inej to poczuła, że może złapać powietrze.
Inej nie potrzebowała się pakować, bo Sam o wszystko zadbała. Wsiadły do auta i w przeciągu pół godziny rzeczywiście znalazły się na lądowisku gdzie czekał na nie helikopter. W helikopterze czekał na nie mężczyzna, który zaczął coś pierdolić po włosku, ale Sam nie dała mu skończyć. Wyciągnęła broń z tłumikiem i strzeliła mu prosto w głowę. Chciała zaimponować Inej, a jednocześnie nie potrzebowały świadków. Wsiadła do helikoptera i zaczęła się rozbierać, żeby przebrać się w strój taktyczny. –Tamta torba jest dla ciebie. – Wskazała i jak już ubrała koszulkę i spodnie to przesunęła ciało nieco na bok. –Jak będziemy nad Morzem Tyrreńskim to zrzucisz ciało. Ja będę pilotować helikopter. – Wyjaśniła i usiadła, żeby ubrać skarpety i buty, które oczywiście skrupulatnie zaczęła sznurować.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Oczywiście, że tak. Była wspaniałą kobietą, na pierwszy rzut oka było widać. Emanowała sympatią, nigdy nikogo nie krytykując. Kobieta do rany przyłóż. Prawie tak jak Inej. Nie miała się co martwić, przecież wiadome było to, że Marlowe jej nie zabije, nie w taki sposób. Szczególnie, że tak niewiele o niej wiedziała, potrzebowała informacji, chciała znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące ją pytania. A później? To już zależy jakich odpowiedzi, by jej Sameen udzieliła. No, bo gdyby na przykład na pytanie "czy chcesz mnie zabić?" odpowiedziała, że tak, no to wtedy cóż, mogłoby być rożnie.
- Naprawdę? - Zdziwiła się, że nie zgadła. - Nie brzmi to sensownie - szczególnie, że obie sobie nie ufały. - Ale okej, spełnijmy Twoje fantazję - uśmiechnęła się. - Szkoda, że tylko takie - dodała jeszcze, bo wiadomo o jakich fantazjach Inej w tej chwili mówiła. Nie miała najmniejszego problemu, żeby z nią w tej chwili flirtować. Czy kiedykolwiek miała taki problem? Chyba nie.
Zabijanie ludzi w bardzo spontaniczny sposób należało do normalności u Inej, można było się do tego przyzwyczaić i w sumie trochę się tego można było spodziewać. Żadna nowość. Zdarzało się nie raz, nie dwa i pewnie się przytrafi jeszcze kilka. - Dobrze, to jaki masz plan? - Zapytała, bo znała już Sameen na tyle żeby wiedzieć, że ona zawsze ma jakiś plan, wie co chce zrobić i w jakim momencie. Czekała więc, aż blondynka podzieli się z nią większymi konkretami... bo gdyby się dowiedziała, że to spontaniczna akcja na zasadzie masz kałach, wchodzisz główną bramą i strzelasz, aż wszystkich zabijesz to chyba, by się złapała za głowę i zapytała, czy wszystko z Sam w porządku. - Wspaniale - uśmiechnęła się szczęśliwa, że blondynka się zgodziła. - Tak, mam wziąć jakiś swój sprzęt? - Zapytała wstając z leżaka i włożyła sobie swój pistolet za pasek z tyłu spodni. Nie wiedziała czy powinna Sam tak w stu procentach ufać. No w końcu to mogło być trochę podejrzane. Miała zdać się na jej transport, jej sprzęt i jej informację dotyczące całej misji. Trochę to było ryzykowane, ale całe szczęście Inej z ryzykiem nie miała najmniejszego problemu.
- Woow - powiedziała głośno widząc jak kobieta zabiła faceta, tak po prostu. - A gdzie się podziało te Twoje "nie zabijam bezbronnych, dajmy mu możliwość samoobrony"? - Zapytała śmiejąc się w głos. No teraz to ją dopiero Sam zaskoczyła i to oczywiście bardzo pozytywnie, aż na nią spojrzała z podziwem. - Teraz to ja się czuję jak w swojej fantazji - stwierdziła, szczególnie jak Sam zaczęła się rozbierać. Marlowe nie spuszczała z niej wzroku, obserwując jak się przebiera, chociaż może nie było to do końca kulturalne i powinna odwrócić wzrok. No, ale trudno. - Okej - kiwnęła głową i otworzyła torbę przeglądając co jest w środku. - Serio? Nie było lepszych ciuchów? - Zapytała wywracając oczami, no ale okej. Ściągnęła swoją włoską bluzkę i wcisnęła się w strój taktyczny. - Nie mów mi tylko, że będziemy musiały tam wbić w kominiarkach - wiadomo jakie Marlowe miała do nich podejście, nie chciałaby zakrywać swojej pięknej twarzy. W każdym razie wcisnęła ciało mężczyzny w głąb helikoptera żeby im nie wypadł jak będą startować. - Czyli to jest ten moment, w którym zaczynamy sobie wzajemnie ufać? - Trochę to było ekstremalne, bo albo sobie zaufają, albo prawdopodobnie obie zginą i to nie koniecznie z ręki tej drugiej.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skinęła głową zadowolona, że Inej zapytała o plan. Spodziewała się bardziej tego, że ta nie będzie chciała o żadnym planie słyszeć. Dobra wiadomość była w sumie taka, że żadnego konkretnego planu nie było. –Mam plan tylko na podróż i na dotarcie do miejsca, w którym znajduje się cel. – Powiedziała i nie mogła się powstrzymać, uśmiechnęła się. –Tak jak mówiłam. To będzie po prostu rozpierdolenie wszystkiego na naszej drodze. – Dodała. –Helikopterem polecimy do Palermo. Właściwie trochę za Palermo. Tam mamy już podstawioną furgonetkę ze sprzętem. Bronie, materiały wybuchowe. Wszystko o czym zamarzysz. Furgonetką udamy się do Sciacci. Powinnyśmy tam dotrzeć późnym popołudniem. W mieście odbywa się akurat festiwal, więc jest szansa, że strzały w posiadłości pod miastem zostaną zignorowane. Oczywiście do momentu, w którym na koniec wysadzimy całą posiadłość. Dlatego mamy materiały wybuchowe. – Chciała się pozbyć siedliska żmii. Nikt nie będzie zainteresowany odbudowaniem posiadłości, więc równie dobrze mogą ją obrócić w ruinę. Poza tym to zawsze jakaś strata dla Lipowskich.
-Cała ta misja jest trochę głośna. Z pewnością zwrócimy na siebie uwagę. Na pewno będą o tym pisać i mówić. Im więcej osób nas widziało. Zwłaszcza razem. Tym lepiej dla nas. – Wyjaśniła zabicie tego człowieka. Nie znała go, nie ufała mu. Wyglądał jednak na kogoś kto da się szybko przekupić. A jednak współpraca Sam i Inej była nowością, która jednak mogła trochę zatrząść światkiem przestępczym. Nie było sensu ryzykować. –Cieszę się. Może ta współpraca wyjdzie nam na dobre. – Tak długo jak Inej była zadowolona, Sam nie musiała się obawiać o powodzenie misji i o współpracę z kimś, kogo jeszcze parę tygodni temu nazywała swoją rywalką. Kto wie… może wyniknie z tego jakaś piękna przyjaźń, którą Sam będzie pielęgnować do końca swych dni. A z taką przyjaciółką koniec jej dni może nadejść bardzo szybko.
-Miałam tylko takie. Wybacz. Następnym razem będę pamiętała o zielonym futerku specjalnie dla ciebie. – Zażartowała wspominając jej ikoniczny strój z Norwegii. –Kominiarki są zbędne. I tak nikt nie wyjdzie stamtąd żywy. A wiem jak bardzo ich nie lubisz. – Uśmiechnęła się do siebie i jak już zasznurowała te buty to przeszła się parę kroków, żeby się upewnić, że nic jej nigdzie nie uwiera. Ubrała górę stroju, a później nałożyła kevlar i upewniła się leży idealnie i zostawia jak najmniej czułych punktów. Hełmu na razie nie zakładała, bo i tak będzie lecieć w słuchawkach.
-Na to wygląda. – Podeszła do Inej i zaczęła jej pomagać z kevlarem. Nie chciała, żeby ktoś ją trafił jakąś zbłąkaną kulą. –Może być tylko na potrzeby tej misji. – Dodała zaciskając pasy po bokach kamizelki. –Nie za ciasno? – Zapytała troskliwie i nie czekając na odpowiedź wyminęła Inej i ruszyła w stronę kokpitu helikoptera. Usiadła w jednym z foteli, założyła słuchawki i zaczęła klikać różne przyciski. –Załóż je. – Wskazała na słuchawki na drugim fotelu, poinformowała Inej, żeby uważała, bo startują i rzeczywiście, uruchomiła helikopter i ruszyła w odpowiednim kierunku. Co jakiś czas pstrykała coś na kokpicie.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Okej, brzmi konkretnie, czyli na miejscu mogę użyć trochę swojej kreatywności? - No, bo jakoś musiały sie tam dostać. Mogły to zrobić z rozmachem, ale wtedy ściągnęłyby sobie na kark pełno uzbrojonych ludzi, mogły się tam wkraść, ale to znowu mogło zająć dużo czasu, mogły też wcisnąć się tam podstępem i to jest coś, na co Inej, by stawiała. Mogłaby zagrać Rossite Makaronelli, kurtyzanę wyszkoloną w miłosnej sztuce, która razem ze swoją adeptką zagubiła się w okolicy i szuka pomocy u silnych panów strzegących tej pięknej, włoskiej, posiadłości. - Nie szkoda takiej chaty? Może, by ją sprzedali w dobrej cenie... na wakacyjny wynajm czy coś - Inej nie przeszkadzało mieszkanie w miejscu, gdzie była jakaś krwawa rzeź, uważała to nawet za coś uroczego, lubiła miejsca z historią, miały w sobie jakąś magię. Tak jak i oczy Sam, w które Inej się wpatrywała słuchając jej słów.
- Jasne, ale uważaj, bo jeszcze pomyślę, że się mnie wstydzisz - zażartowała sobie, bo ona nie przyjmowała w ogóle do swojej świadomości, ze ktoś mógłby się jej wstydzić. Przecież była boska. Piękna, mądra, pomysłowa, kreatywna, seksowna... sprawna fizycznie, czego chcieć więcej? Kogoś stabilnego emocjonalnie? Nuda. - Może... może też któraś z nas zginie i problem się sam rozwiąże - nie mogły tego wykluczyć. - W razie gdyby tak się stało, chcę żebyś wiedziała jedną rzecz - powiedziała stając naprzeciw blondynki spoglądając jej głęboko w ocz i położyła jej nawet rękę na policzku. - Ten domek w Rosji nie był mój - powiedziała z naprawdę skruszonym wyrazem twarzy.
No i dobrze, jak sie już zebrały i Sam dopasowała kevlar żeby idealnie leżał na ciele Inej to ta była już gotowa do lotu. Trochę nie mogła się doczekać, a trochę była też nieco podejrzliwa. Postanowiła jednak wrzucić na luz i zaufać Sameen, najwyżej zginie. Co za problem. Gdy przelatywały nad morzem to Marlowe zgodnie z instrukcją wyrzuciła ciało typa z helikoptera żeby jeden problem był z głowy. - To chyba jest ten moment, w którym możemy zacząć tworzyć naszą więź i możesz zacząć spłacać moją część wynagrodzenia za tą misję - powiedziała do kobiety przez słuchawki. - Możemy już nie mieć okazji na poprawne przedstawienie się sobie... jak się nazywasz, ale tak naprawdę, bo chociaż Sameen to śliczne imię to obie wiemy, że nie jest prawdziwe - bo co jak Sam zginie i nigdy nie wyjawi Inej swoich sekretów? Do tego nie mogło dojść.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Tak. – Potwierdziła. –Ale dopiero jak dostaniemy się do środka. A dostać musimy się niezauważone. – Najchętniej to ułożyłaby jeden wielki, konkretny plan, który byłby rozpisany krop po kroku, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że z Inej nie wchodziło to w grę. Sameen mogła sobie takie plany układać, ale nic z tego nie zostałoby wykonane. Inej nienawidziła planów i nienawidziła tego, że Sam wolała mieć wszystko zaplanowane. Oczywiście jednak robiła sobie nadzieję, że skoro to Sam ją zaprosiła do misji to Inej z grzeczności nie będzie za bardzo wymyślać. –Nie chodzi o to czy szkoda chaty czy nie. Po prostu nie możemy pozwolić na to, żeby Lipowska myślała, że ma do czego wracać. Chcę żeby zaczęła się bać. – Jasne, taki świadomy atak mógłby sprawić, że Bianka by się gdzieś ukryła i byłoby ją ciężko znaleźć. Sameen jednak miała dobre przeczucia co do tej misji. Zarówno ona jak i Inej były doskonałymi zabójczyniami. Wiedziały jak znaleźć kogoś kto nie chciał być znaleziony. Jak metody Sam zawiodą, to na pewno Inej da radę.
-Gdybym się ciebie wstydziła to nie współpracowałybyśmy teraz. – Taka prawda. Sam była bardzo ostrożna jeśli chodziło o jej karierę. Nie mogłaby być widywana w towarzystwie kogoś kto źle wpłynąłby na jej reputację. –Dokładnie. – Przyznała niewzruszona wizją tego, że któraś z nich mogłaby zginąć. Nigdy nie wykluczała takiego ryzyka, to przychodziło z zawodem jaki wykonywały. Mimo wszystko, nie chciałaby jednak, żeby to Inej zginęła. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale po prostu by tego nie chciała. Parsknęła śmiechem słysząc, że domek w Rosji nie był jej. –Wiem, Inej, że nie był twój. – Westchnęła. –Absolutnie nie pasował do twojego stylu. Był za mdły. Za bardzo stonowany. – Biały, szary, nic ciekawego. Nie wyobrażała sobie Inej w takim domu. Nawet jeśli miałby być jedną z wielu posiadłości.
Sameen obserwowała jak Inej wyrzuca ciało do wody. Uśmiechnęła się pod nosem, bo może jednak ta misja nie będzie taka tragiczna. Może jednak Inej potrafiła słuchać poleceń. –Nie planuję dzisiaj umierać. Mam nadzieję, że jakoś cię to pocieszy. – A wiadomo, jak Sam sobie coś zaplanuje to nie ma opcji, żeby jej plan nie wypalił. Spojrzała na nią słysząc jej pytanie. –Odnoszę wrażenie, że już znasz na to odpowiedź. – Wyznała i jeszcze chwilę się na nią patrzyła, ale zaraz westchnęła ciężko i zaczęła się zbierać do odpowiedzi. W końcu obiecała, prawda? –Jest prawdziwe dla mnie. – Powiedziała na początek. –To jedyne imię jakie znam, a które nie jest częścią którejś z tożsamości. – Bo przecież wiadomo, że w takim zawodzie miały tysiące tożsamości, które sobie kreowały. –Urodziłam się jako Gaia. Zostałam porwana jako dziecko i nigdy już nie wróciłam do moich rodziców. Czy do tego imienia i tamtego życia. – Dała jej nawet troszkę więcej. Postanowiła jednak nie zdradzać nazwiska. Chociaż i z samym imieniem byłaby w stanie odnaleźć to, kim Sam była. –Twoje jest prawdziwe? – Zapytała.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Okej, dobrze niech tak będzie - kiwnęła głową, a później spojrzała na nią przyglądając jej się przez chwilę. - Dobra Sam, wiem, że nie będziesz się dobrze bawić jak nie ułożysz konkretnego planu działania, więc to zrób, a ja obiecuje się tego trzymać - jeżeli Sam będzie miała przez to chociaż trochę spokoju w głowie to Marlowe była w stanie się na to zgodzić. Szczególnie, że jeszcze nie wiedziała co ją kręci, a jeżeli to było układanie planów, to chciała to zobaczyć na własne oczy. - Nie uważasz, że jak zwrócimy na siebie za bardzo uwagę to może zniknąć na stałe, albo zaopatrzyć się w taką ochronę, że nawet nam będzie ciężko sie przebić? - Były tylko dwie i chociaż zajebiste, to jednak liczebność była dość istotną sprawą. - Jeżeli nie ma jej w posiadłości, to mądrzejszym rozwiązaniem byłoby zabić ich wszystkich żeby nikt jej nie ostrzegł i znaleźć ją jak najszybciej zanim w mediach zrobi się głośno o całej akcji - Inej była pod wrażeniem samej siebie, że w końcu chciała coś zrobić w logiczny sposób. Była z siebie w chuj dumna, może dorosła w ciągu tych kilkunastu minut!?
Cieszyła się, że udało jej się rozśmieszyć Sam tym domkiem w Rosji. - Serio? Ty myślisz, że jak ja mieszkam? W złocie i marmurach? - Zaśmiała się, bo Sameen miała jakieś dziwne wyobrażenie o jej chacie. - Będziesz musiała mnie kiedyś odwiedzić i się przekonać na własne oczy - rzuciła zerkając na blondynkę, oczywiście Inej już po tym spotkaniu, by nigdy do tego miejsca nie wróciła, a całą posiadłość musiałaby spalić, ale była święcie przekonana, że byłoby warto.
- Kto jak kto Sam, ale Ty powinnaś wiedzieć, że plany nie zawsze wychodzą tak jakbyśmy tego chciały... szczególnie, że już nie raz Ci jakieś pokrzyżowałam - te też mogła, chociaż nie powinna chyba tego mówić. - Ale tym razem nie zamierzam, bo to i o moją głowę w tym wszystkim chodzi - byłoby jej trudniej uciec z takiej posiadłości samej.
- Może tak, może nie - coś tam wiedziała, ale nie chciała tego Sam mówić. To nie był odpowiedni moment żeby jej powiedzieć, że widziała się z jej siostrą. Wyszłoby wtedy na jaw, że była w Australii, a przecież Inej wolała nie zdradzać jeszcze swojego miejsca zamieszkania. Dopiero jak Sam będzie chciała ją odwiedzić. - Przykro mi to słyszeć - odpowiedziała naprawdę w chuj szczerze i z nutką smutku w głosie, co było do Inej niepodobne. W pewnym sensie, ona sama sobie wybrała swój los, Sameen nie miała takiej możliwości i to było straszne. - Chciałabym, Inej to zajebiste imię - powiedziała z rozbawieniem. - Rakhela - dawno nie wypowiadała swojego prawdziwego imienia. Zostawiła tą tożsamość za sobą już lata temu. - Mój ojciec znęcał się nad matką, mną i rodzeństwem, wiec go zabiłam i uciekłam z domu. Przez kilka miesięcy tułałam się po pustynnych wioskach, aż w końcu dotarłam do Jerozolimy i już tam zostałam - nikomu o tym nie mówiła, nigdy. Nie miała tak bliskiej osoby, której mogłaby opowiedzieć całą swoją historię. - Byłaś kiedyś w Świętym Mieście? - To nie było aż tak personalne pytanie, ale w sumie Inej była ciekawa wielu rzeczy, które dotyczyły Sam.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Uśmiechnęła się pod nosem, bo to bardzo miłe ze strony Inej, że tak chciała się postarać. –No cóż… dostosowałam się trochę pod ciebie. Nie mam za bardzo planu poza tym jak się tam dostaniemy. Serio mam ochotę na rozpierduchę. – Wyjaśniła, ale spojrzała podejrzliwie na Inej. –Chyba, że boisz się działać spontanicznie w moim towarzystwie… albo nie jesteś tak spontaniczna jak twierdzisz. – Zasugerowała i przez chwilę nawet patrzyła na Inej wyczekując jakiejś konkretnej odpowiedzi. Trochę byłoby śmiesznie gdyby Inej obawiała się szaleństwa pracując u jej boku, ale z drugiej strony dobrze wiedziała, że w tym przypadku sama oczekiwała nie wiadomo czego.
-Tak. Zdaję sobie z tego sprawę. – Potwierdziła i przygryzła wargę. –Ale z drugiej strony… gdzie w tym wszystkim zabawa? – Zapytała rozbawiona, bo w końcu mają zabić całkiem znaczącą osobistość w światku włoskiej mafii. Teraz jednak Sam załapała dystans i kwestionowała tą misję. –Myślisz, że powinnyśmy jednak zrobić to po cichu? – Zapytała z lekkimi obawami, bo przecież to by oznaczało, że musiałaby wymyślić plan, a jednak właśnie leciała na misję, więc miała raptem ile? parę godzin, żeby coś wymyślić. Patologia.
-Tak. Trochę tak. Tureckie dywany na ścianach. Przepych jak u arabskiego szejka. – Trochę sobie żartowała, ale też dokładnie tak wyobrażała sobie apartamenty Inej. Zerknęła szybko na Marlowe po tym zaproszeniu. Tego się nie spodziewała. –Jeśli to zaproszenie to chętnie je przyjmę. – Odpowiedziała po kilku sekundach. Cóż, przynajmniej teraz wiedziałaby, że ją odwiedza. Nie zostałaby wzięta z zaskoczenia jak w Rosji.
-Dobra, pokrzyżowałaś mi plany, ale ostatecznie cel misji zawsze był wykonany. Więc to po prostu wiesz, mała przeszkoda, którą dało się obejść. – Oczywiście, że wybijało to Sam z rytmu, ale jednocześnie misja stawała się interesująca. A teraz walczyły po jednej stronie. Od początku i Sam miała nadzieję, że do końca. –Cieszę się. – Okej, to, że Inej nie będzie niczego komplikować, bo martwiła się o swoją głowę dla Sam było wystarczającym zapewnieniem, że rzeczywiście mają szansę na powodzenie.
Przewróciła tylko oczami, ale już nie drążyła tematu, chociaż nawet ta odpowiedź sugerowała Sam, że Inej wiedziała więcej niż chciała powiedzieć. Na chwilę obecną Sameen nie przejęła się tym za bardzo. Głównie dlatego, że nie pomyślała o tym, że Marlowe wie o jej rodzinie. Trochę się zaskoczyła tym smutkiem w głosie Inej, nie spodziewała się tego. Ale skinęła głową w podziękowaniu, bo nie chciała drążyć tego jak smutne i pojebane miała dzieciństwo. I tak nic by to nie dało, a sama Inej nie miała lepiej. –Bardzo… biblijnie. – Nie pasowało jej to imię do Inej. Nie z powodu biblijnych powiązań, ale brzmiało zbyt pospolicie. –Kurwa. – Przeklęła w reakcji na opowieść Inej. –Pojebane. – Skomentowała jeszcze. –Zrobiłabym to samo. – Ciężko jej było powiedzieć jaką byłaby osobą, gdyby nie została porwana, ale teraz czuła, że zabiłaby skurwiela bez zawahania. –Co z twoją matką i rodzeństwem? – Prawie to przegapiła przytłoczona wiadomością, że Inej zabiła własnego ojca.
-Nie. Nie miałam okazji. – Przyznała i zerknęła na zegarek. –Za około 30 minut będziemy lądować. – Poinformowała Inej.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Nie mam pojęcia jak mam zareagować na to, że chcesz zrobić rozpierduchę, zupełnie mi to do Ciebie nie pasuje i jestem trochę szoku, muszę to przyznać - powiedziała z powagą, bo no nawet Inej czasem potrafiła się zachowywać poważnie. Może i nawet odpowiedzialnie od czasu do czasu. - Czy Ty mnie chcesz tu wyzywać na spontaniczność? Nie radzę... - bo wtedy nie dotarłyby tam w żaden sposób w jaki Sameen sobie to wymyśliła, a chyba nie o to tu chodziło. Blondynka starała się jednak, o dziwo, myśleć teraz troche bardziej racjonalnie. Szczególnie, że miała dość sporą nagrodę do zdobycia, jaką były informacje o Sam.
- Zabawa? Kim jesteś i co zrobiłaś z blondynką, którą znam i czasem nawet lubię - aż się zaśmiała głośnym i perlistym śmiechem. - Myślę, że nie możemy pozwolić na to żeby ktokolwiek domyślił się co tam zaszło, nikt nie może wyjść z tego żywy. Rozwalenie posiadłości zwróci na to uwagę całego świata przestępczego i chociaż bardzo mnie kusi żeby to zrobić, to odnalezienie naszego celu po takim spektaklu może stać się niemożliwe. - Inej samą siebie potrafiła zaskoczyć, chociaż jednak wychodziło z niej to co Sam zauważyła ostatnim razem, że jednak wbrew pozorom jest profesjonalistką. Od czasu do czasu potrafi przełożyć dobre misji ponad własne upodobania. - Nikt nie mówi, że nie możemy w środku zrobić małej krwawej Mary - dodała, bo oczywiście mogą ich wszystkich pozabijać, w sumie to nawet muszą. Nikt nie może wyjść z tego żywy.
Zaśmiała się słysząc jej słowa opisujące to jak niby Inej mieszka. - Close enough - pokręciła lekko głową. No, bo bez przesady, aż tak to Inej na chacie nie miała. W sumie mieszkała dość normalnie. Nowocześni i drogo, ale normalnie. - Może nam to przeszkadzanie wyjdzie na dobre - rzuciła z uśmiechem, bo cóż, jak na razie się nie pozabijały i właśnie leciały zarobić 4 miliony, więc tak, może być dobrze.
Zaśmiała się, bo nigdy nie rozważała swojego pierwotnego imienia w kategoriach religijnych. Odkąd musiała uciekać z domu to nigdy się nim nie posługiwała, nie kojarzyło jej się dobrze. Humor jednak nieco jej przygasł gdy zaczęła mówić o swoim dzieciństwie. - Ktoś musiał - policja nie interesowała sie za bardzo sprawami przemocy domowej. Inej wzięła więc sprawy w swoje nastoletnie ręce. - Nie mam pojęcia, nie wracałam nigdy w rodzinne strony, nie interesowałam się tym za bardzo - przyznała, bo przez lata musiała sie troszczyć sama o siebie, nie miała czasu sie rozczulać nad rodziną. - W takim razie trzeba to zmienić, zabiorę Cię na wycieczkę, o ile wyjdziemy z tego cało - bo czemu nie. Jerozolima była pięknym miejscem, dotkniętym wieloma wojnami, ale pięknym. - Dobrze - przytaknęła na informację i zerknęła w bok, by podziwiać widoki... no i nie, nie patrzyła na krajobrazy tylko na Sam. - Co robisz w wolnym czasie? - Patrząc na sytuację, w której się znajdowały i, że obie były seryjnymi morderczyniami to pytanie mogło wydawać się głupie, ale nie dla Inej. Chciała lepiej poznać swoją koleżankę i dowiedzieć się o niej czegoś innego niż tylko informacji związanych z ich pracą.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ