studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
007.

Niespecjalnie radziła sobie z podejmowaniem decyzji.
Przeszło godzinę stała przed łóżkiem „zaścielonym” kilkoma sukienkami, z których każda wydawała się odpowiednim i jednocześnie nieodpowiednim wyborem. Wszystkie lubiła, we wszystkich czuła się komfortowo, jednak żadna z nich nie wyróżniała się w sposób mówiący: potrzebuję przyjaciół, jestem otwarta, zwróć na mnie uwagę. Bo chociaż udało jej się zdobyć kilkoro znajomych, wciąż czuła się odrobinę samotna. Znała Lorne Bay od lat, ale czym innym było odwiedzanie miasteczka w wakacje, kiedy była nastolatką, a czym innym przeprowadzenie się tutaj z drugiego końca świata. Proszenie starszego brata o pomoc wydawało się głupotą, bo Cedric nie wykazywał się dobrym gustem – wiecznie chodził w tych samych rzeczach, a zakupy robił tylko wtedy, gdy we wszystkich skarpetkach pojawiały się dziury. Natomiast Tessa chciała prezentować się idealnie podczas szalonej imprezy. Ostatecznie wybrała prostą sukienkę, przewidując, że skończy jako etatowa podpieraczka ścian. Przed wyjściem upewniła się, że ma prezent niespodziankę, raz jeszcze przejrzała się w lustrze i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Urodzinowe szaleństwo trwało w najlepsze, gdy wślizgnęła się do domu niedawno poznanej dziewczyny oczywiście nieco spóźniona. Szczerze mówiąc, nie była nawet pewna, które obchodziła urodziny, ale nie to było najważniejsze. Przechodząc między gośćmi, uśmiechnęła się do kilku osób. Jubilatce złożyła życzenia i podała starannie zapakowany prezent w papier ozdobiony kolorowymi balonami i magicznym konfetti. Uporawszy się z tym, chwyciła za piwo przelane do czerwonego kubka i wyszła do ogrodu, gdzie natknęła się na znajome twarze.
Po kilku godzinach, gdy towarzystwo mocno się rozweseliło, Tessa również stała się bardziej otwarta. Więc kiedy poproszono ją o pomoc przy roznoszeniu czekoladowego tortu, zabrała się za to z uśmiechem. Nie przewidziała tylko, że niosąc trzy talerzyki jednocześnie (po wcześniejszym wypiciu kilku drinków), coś pójdzie źle. Przeciskając się między ludźmi, zahaczyła stopą o czyjś but i potknęła się. Na szczęście utrzymała równowagę i nie wylądowała twarzą na podłodze, za to tort, który niosła, wylądował na czyichś – białych – butach. Zaczerwieniona z powodu wypitego alkoholu i lekkiego zażenowania, podniosła wzrok i natknęła się na Archera. Pięknie, pomyślała.
— Eee, przepraszam — wydukała. — Bo ktoś tam zrobił krok do tyłu, kiedy ja szłam przed siebie i… Przepraszam — próbowała wyjaśnić, ale tłumaczenie wydawało się pozbawione jakiegokolwiek sensu. Z pewnością składniowego. — Chcesz tort? Załatwię ci nowy kawałek. Albo ścierkę — zaproponowała, starając się nie popaść we wspomnienia, w których chłopak odgrywał główną rolę. Od tamtych wakacji minęło dużo czasu. Arch zdecydowanie zmężniał, ale to zdążyła zauważyć już wcześniej, kiedy natknęła się na niego w sklepie. Pokręciła głową, starają się wyzbyć natrętnych myśli. — To jak, pomóc ci z tym? — zaproponowała, nie chcąc zostawić go z tą kraską samego. W końcu to ona zawiniła.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
18.


Przenigdy nie przywiązywał większej uwagi do tego, w co się ubiera. Może dlatego, że robił to automatycznie i miał naturalnie dobry gust, więc nie musiał obawiać się, że ktoś krzywo na niego popatrzy, bo buty nie będą pasować do kraciastej góry, która dobrze komponowała się z beżowymi, gładkimi spodniami. Archie musiał przyznać bez bicia, że faceci mieli o wiele bardziej komfortową sytuację, bo gdyby musiał przebierać w kieckach i spódniczkach, to chyba pochlastałby się przy pierwszej lepszej okazji.
Ochoczo przyjął zaproszenie na imprezę urodzinowej jednej z koleżanek; nie byli blisko, ale często widywali się na wspólnych imprezach i zazwyczaj łapali dobry kontakt. W kwietniu wspólnie świętowali jego dwudzieste czwarte urodziny, więc z jednej strony można przypuszczać, że dziewczyna chciała, żeby uczestniczył w zabawie tylko dlatego, że ona uczestniczyła w jego, ale z drugiej (czego Arch usilnie się trzymał) istniało duże prawdopodobieństwo, że po prostu go lubiła.
Starannie zapakował kupioną książkę w ozdobny papier, a była to jedna z tych pozycji, o której dużo rozmawiali, ale żadne z nich jej nie czytało. Dlatego stwierdził, że to odpowiedni podarunek. Zresztą nie był zbyt oryginalny, jak poniektórzy co wykonywali własnoręcznie suweniry, a książki zawsze wydawały się bezpieczną. Chyba, że ktoś nie czytał, ale w takim wypadku Brooks totalnie nie ufał takim osobom. Nie, żeby sam był molem książkowym, ale jak ktoś mu mówi, że jedyną przeczytaną książką była obowiązkowa lektura szkolna, zaczynał szczerze wątpić w australijski naród.
Szybko złożył jubilatce urodzinowe życzenia i wpadł w tłum, żeby zrobić miejsce innym. Bawił się przednio, ale zamiast kolorowych drinków zajął się popijaniem drugiej butelki piwa. Jeszcze przed wypadkiem lubił się dobrze najebać, ale później nieco przystosował w obawie, że znów do łba wpadnie mu jakiś idiotyczny pomysł, od którego nikt za nic w świecie nie będzie potrafił go odwieść.
Gdyby nie fakt, że ktoś go zaczął przepraszać, nawet nie zauważyłby swoich umorusanych butów; machinalnie przeniósł wzrok w kierunku, z którego dochodził głos i w pierwszej chwili nie poznał stojącej blisko postaci. Za to w drugiej już tak. Tessa. Tessa Maclerie. Jego dawna, wakacyjna miłość.
- O, cześć? - bardziej zabrzmiał pytająco, pomimo szczerej chęci wesołego pytania. - Nic się nie stało, zaraz się tym zajmę - machnął ręką, dając dziewczynie do zrozumienia, że naprawdę poradzi sobie z tym nieszczęśliwym wypadkiem. - Wystarczy ścierka albo chusteczki, a tort najwyżej zjem później. Serio to nic takiego - zapewnił ponownie, po czym popatrzył ponad jej głową w stronę kuchni. - Chyba tam powinienem znaleźć coś, czym to wytrę, no nie? - wymownie zerknął na upaprane obuwie, ale absolutnie nie miał do dziewczyny żadnych pretensji. Miał nadzieję, że o tym widziała. - Możesz mi potowarzyszyć, jeśli czujesz się aż tak winna - dodał z uśmiechem i sekundę później chwycił ją za przegub dłoni i pociągnął do pomieszczenia obok, gdzie impreza również trwała w najlepsze i wszystko wskazywało na to, że nie zakończyć się do wczesnych godzin porannych.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Dzieciństwo kojarzyło się dziewczynie z niekończącą się serią modowych katastrof; od ósmego roku życia była wychowywana wyłącznie przez ojca, z uwagi na to że po rozwodzie matka wraz ze starszym rodzeństwem opuściła Szkocję. Dlatego Tessa skazana była na decyzje podejmowane przez mającego wówczas czterdzieści osiem lat ojca, który nie miał zielonego pojęcia o tym, co noszą dziewczynki w wieku jego córki. Czasami udawało mu się kupić coś odpowiedniego (gdy pomagała mu ekspedientka), ale zazwyczaj wybierał to, co było różowe i ozdobione motylkami lub księżniczkami z fikuśnymi koronami na jasnych włosach. Z tego powodu Tessa doznała wielu nieprzyjemności w szkole, więc teraz przykładała naprawdę dużą wagę do tego, co na siebie zakładała. Poza tym lubiła sukienki – pogoda w Szkocji często nie pozwalała na ich noszenie, za to tutaj Tessa mogła zakładać nawet te najkrótsze bez obaw o to, że zmarznie. Australia miała swoje plusy.
Prawdę mówiąc, miała tych plusów znacznie więcej i prawdopodobnie, gdyby Tessa miała stworzyć listę, umieściłaby na niej znajomość z Archerem; niezbyt wysoko, bo na ten moment jego obecność wywoływała u niej zdenerwowanie, zamiast niegdysiejszego uśmiechu. Lubiła wracać wspomnieniami do tamtych wakacji, chociaż historia ich znajomości nie miała równie szczęśliwego końca, co większość romantycznych książek dla nastolatek. A jednak dawała Tessie to, czego każda dziewczyna w jej wieku potrzebowała – wakacyjną, nieszczęśliwą miłość, o której można opowiadać koleżankom.
— No tak, cześć — przywitała się nieskładnie. Raz jeszcze spojrzała w dół na ubrudzone buty. Tort był smaczny (zdążyła oblizać palce, po tym jak musnęła jeden z kawałków), ale przez dużą ilość czekolady wyglądał na białych butach, powiedzmy, nieciekawie. Podniosła głowę i założyła rozjaśniony przez słońce kosmyk włosów za ucho. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć (prawdopodobnie ponownie zasypać chłopaka lawiną przeprosin), ten pociągnął ją w stronę kuchni. Spojrzała przez ramię na leżące na ziemi ciasto, ale postanowiła, że nie będzie się tym przejmować. Najwyżej później przeprosi i pomoże posprzątać.
Przeszli między ludźmi, aż w końcu Tessa znalazła kawałek blatu, o który mogła się oprzeć. Zastanawiała się co powiedzieć. Przyszło jej na myśli, by spytać, czy reflektujesz na kawałek tortu, ale sądząc po butach, nie był to najlepszy pomysł. — Trochę głupio, że wcześniej się nie przywitałam. Wiesz, wtedy w sklepie, albo gdzieś na ulicy. Mieszkam tutaj pół roku i nie zamieniłam z tobą słowa, a teraz jeszcze upaćkałam ci buty — westchnęła z miną godną pożałowania. — Za to słyszałam o wypadku, no wiesz, tutaj wszyscy plotkują. Przykro mi — rzuciła, podejmując tematy, które a b s o l u t n i e nie pasowały do imprezowego nastroju (świetne wyczucie, pogratulować). Ale sytuacja Archa przypominała jej o wypadku, który spotkał jej starszego brata. Tessa zajmowała się jeżdżącym na wózku Cedriciem od kilku miesięcy, dlatego ze szczerym zrozumieniem podchodziła do tematu.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Sznurówki przy butach straciły swój śnieżnobiały odcień, ale to nie przeszkodziło Archiemu z uśmiechem wpatrywać się w dziewczynę. Wprawdzie miał niezłego bzika, jeśli chodziło o czyste buty i ogólnie buty same w sobie, bo w jego szafie znajdowało się ze dwadzieścia par i Brooks zmieniał je tak często, jak skarpetki, ale tort na pewno nie był powodem, dla którego wybuchnąłby gniewem. To był wypadek, zupełnie jak ten, o którym właśnie wspomniała Tessa.
Doskonale pamiętał popołudnie, które bezpowrotnie zmieniło jego życie. Gorzej z tym, co działo się po feralnym upadku z wysokości, z tych momentów miał jedynie jakieś wyblakłe przebłyski. Pamiętał szpitalną sale, lekarskie kitle, głos mamy oraz to, że było mu cholernie zimno. Na samą myśl o tym chłodzie Archerowi przechodziły dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
- Wcale nie zachowałem się jakoś lepiej - zaczął, przestępując z nogi na nogę; czasem musiał to robić, bo obciążanie kończyny z niedowładem wiązało się z nieprzyjemnym drętwieniem. - Wiedziałem, że wróciłaś do miasta, a jakoś nie zabiegałem o kontakt - wzruszył lekko ramionami, ale żadne z nich nie powinno czuć się winne, przecież minęły lata odkąd w ogóle ze sobą rozmawiali. Niby obserwowali się na różnych portalach społecznościowych i niby wiedzieli, co u nich, ale żadne nie zainteresowało się tym na tyle, żeby zadzwonić czy napisać. - A to... - w tym miejscu Arch wymownie spojrzał na swoją nogę. Już od dawna nie poruszał się o kulach, dosyć szybko wstał z wózka, ale kuśtykał, co niekiedy przeszkadzało mu w poruszaniu się i znacznie częściej od innych musiał przystawać i robić sobie przerwę w przechadzkach. - To mogło skończyć się znacznie gorzej, więc i tak miałem mnóstwo szczęścia - podsumował i fakt, na pewno miał więcej szczęścia niż rozumu. Lekarze początkowo nie wiedzieli czy chłopak w ogóle przeżyje, a później nie dawali mu większych szans na to, że stanie na nogi. Ale on, na przekór wszystkim specjalistom, chodził i stał na nogach, czego Tessa właśnie doświadczała.
Po poruszonym temacie zapadła jakaś dziwna, nieco niezręczna cisza, dlatego Brooks odchrząknął i uśmiechnął się pogodnie, żeby chociaż trochę wyglądało, jakby rzeczywiście bawili się na imprezie urodzinowej, a nie smęcili na stypie. Poza tym prowadzili dialog, co było sukcesem i kolejnym doskonałym powodem do świętowania.
- Czyli jednak wróciłaś - zauważył, chociaż Ameryki to nie odkrył. Archer, ty bystrzaku. - Z jakiegoś konkretnego powodu czy po prostu tęskniłaś za Lorne? - pamiętał, jak oboje kiedyś narzekali na tę mieścinę. Pamiętał, jak każde z nich chciało wyjechać jak najdalej stąd, najchętniej do wielkiego miasta, gdzie przynajmniej coś się działo. A tutaj? Tutaj co najwyżej można było posłuchać miejscowych plotek, znudzonym krokiem przejść się po plaży albo popatrzeć w sanktuarium na zwierzęta, których w dużej mierze nawet nie pozwalano dotykać, więc to tak, jakby właściwie nie były namacalnie prawdziwe.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Ludzie posiadali rozmaite charaktery. Wielu nie miało w sobie tyle wyrozumiałości, ile Archer okazał Tessie względem swoich upapranych butów, niegdyś białych, teraz bardziej przypominających łaciatą krowę. Oczywiście zapamiętała go jako pogodnego i otwartego chłopaka, ale minęło dużo czasu, a on zmieniał ludzi (podobnie jak wypadki). Cieszyła się więc, że pod tym względem oszczędził Archera – byłoby mu nie do twarzy z osobowością gbura.
— Nie twierdzę, że powinieneś był! — zawołała szybko, jak oparzona, bo nie chciała, żeby pomyślał, że to do niego należało wykonanie pierwszego kroku. — To nic takiego — machnęła ręką i uśmiechnęła się lekko, żeby ukryć zakłopotanie. — Po prostu się nie złożyło. Miałam dużo na głowie po przeprowadzce. Musiałam przenieść studia, pomagam też bratu prowadzić wypożyczalnię i trochę trwało, zanim oswoiłam się z myślą, że nie wracam do Szkocji po wakacjach — wyjaśniła, zahaczając o inne tematy, byle odsunąć na bok te, które ewidentnie nie były im na rękę. Wiedziała, że wakacyjna przygoda do niczego ich nie obligowała. To była zamknięta historia, wprawdzie mogła wydawać się niedokończona, ale po tylu latach powinni wspominać ją jako coś miłego, co udało im się wspólnie przeżyć, a nie krępującego i sprawiającego, że wstydzą się zamienić ze sobą kilka słów. Gdyby to tylko było takie proste, jak się wydaje…
— Mam nadzieję, że ktoś cię mocno zdzielił w głowę za tę akcję — mruknęła, przez chwilę oglądając jego nogę, jakby była okazem muzealnym. — Ale cieszę się, że tak jak mówisz, nie skończyło się gorzej. Mój brat miał wypadek i teraz jeździ na wózku. Gdyby nie był taki uparty, pewnie już stałby na własnych nogach, ale nie przykłada się do rehabilitacji, bo uważa, że nic mu nie pomoże — opowiedziała. — Napijesz się czegoś? — spytała, w międzyczasie rozglądając się po blatach, na których stały butelki z różnym alkoholem. Tessa nie miała mocniej głowy, ale potrafiła zachować umiar. Za to teraz wydawało jej się, że odrobina procentów pomogłaby im rozluźnić tę rozmowę. A jej dodatkowo pomogłaby pozbyć się wyrzutów sumienia w kwestii butów. — Woli lamentować, zamiast wziąć się do pracy. Typowy mężczyzna — westchnęła jeszcze, odnajdując czyste kubeczki. Zaraz sięgnęła po różowy gin, którego nalała sobie trochę więcej niż zazwyczaj i odwróciła się, by poszukać toniku (lub czegoś o zbliżonym smaku i koniecznie gazowanego).
Słysząc pytanie chłopaka, na moment się zacięła. Na szczęście miała zajęte ręce, więc wykorzystała to, by dać sobie trochę czasu na znalezienie odpowiedzi. Nie chciała mówić mu prawdy, z drugiej strony nie chciała też kłamać, bo to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. — Miałam powód, ale nie chcę o tym mówić — odparła w końcu, lekko wzruszając ramionami. Wciąż wstydziła się z powodu tego, co stało się w Szkocji i nie była jeszcze gotowa o tym opowiadać. Szczególnie że internetowe bazy danych wciąż pozwalały odkopać ten nieszczęsny film. Nie chciała, by zaczął krążyć również tutaj, w Lorne Bay. — Piwo? — spytała z uśmiechem, by nie dać mu roztrząsać tematu.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie chciał, żeby Tessa zapamiętała go jakkolwiek inaczej, w końcu nie wszyscy ludzie z kwestią czasu stawali się gburowaci. Owszem, Archer wydoroślał (dwadzieścia cztery lata to już nie takie przelewki!) i dojrzał mentalnie, ale gdzieś w głębi wciąż pozostawał mały chłopcem z jasną czupryną. Miał w sobie dziecięcą naturę, co sprawiało, że wbrew wszystkiemu potrafił zachować optymizm, którymi pragnął zarażać innych.
Wakacje, które spędził wraz z Maclerie były przepełnione szaleństwem, pogodą ducha i spontanicznością, i Brooks miał cichą nadzieję, że dziewczyna wspomina ten okres podobnie.
Pokiwał głową, nie wnikając w szczegóły. Nie chciał wyjść na wścibskiego, ale wiedział, że Tess miała dobry powód, żeby zostać na stałe w Lorne. Przynajmniej na jakiś czas. Gdyby tylko chciała, na pewno powiedziałaby mu, co było tym powodem. Ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - minęło dużo czasu, ich kontakt praktycznie wygasł, więc dlaczego dziewczyna miałaby mu się z czegokolwiek zwierzać?
- Zdołałaś już na nowo oswoić się z miasteczkiem? - zaciekawił się, choć bardziej to była aluzja, że zawsze może potowarzyszyć jej w przechadzkach. Nie mógł jednak oczekiwać, że sugestia zostanie wychwycona, skoro ujął ją w luźne, niezobowiązujące pytanie. - Jakbyś miała ochotę gdzieś wyskoczyć, to... - urwał na moment, czując się jakoś głupio z tą propozycją. - Nie wiem, po prostu czasem powroty bywają ciężkie. Mój brat Alex niedawno wrócił z Madrytu, chyba już na stałe i też jakoś próbuje się wdrożyć - powiedział, chcąc pokazać, że rozumie z czym obecnie się boryka i że czasem nawet kilka miesięcy nie wystarcza, żeby wrócić do siebie.
Nie chciał rozmawiać o swoim wypadku. Już dawno miał to za sobą, a rozdrapywanie zabliźnionych ran nigdy nie należało do najlepszych pomysłów. Przetrwał, a to było najważniejsze. Jednak nie dziwił się Cedricowi, on również miał różne kryzysy i nie od razu wziął się w garść. A ile się napłakał, ile nazgrzytał zębami, ile wycedził przekleństw przez wąsko zaciśnięte usta, to chyba nikt nie zdołałby zliczyć.
- Tak, w końcu poszedłem po rozum do głowy - uśmiechnął się szczerze i chcąc nadać większą moc wypowiedzianym słowom, ponownie skinął głową. - Gdyby nie mama, wujek i bracia chyba dawno bym się poddał. Wsparcie rodziny jest bardzo ważne - co miało oznaczać. żeby Tessa nie rezygnowała i nie skreślała brata. - Może twój brat potrzebuje więcej czasu. Albo więcej motywacji - Archie pamiętał, jak sam pewnego razu stwierdził, że ma to wszystko w dupie i najwyżej resztę życia skończy przykuty do łóżka. A potem zrozumiał, że tak nie można, że tego życia ma jeszcze dużo do przeżycia i że wcale nie chce nabawić się odleżyn na niewygodnym materacu. - Piwo - przytaknął w końcu, nie zagłębiając się dłużej w powody, dla których Maclerie wróciła ze Szkocji. Musiały być ważne, skoro tutaj była. - A ty? Kolejny kolorowy drink? Alkoholu lepiej nie mieszać - przypomniał jej, gdyby dziewczyna jednak skusiła się na coś innego niż mocniejszy trunek zmieszany z napojem. - Jak to było? Pijąc, nie schodzimy z procentów tylko je podbijamy? - zaśmiał się, bo podobno istniała taka złota zasada, że zaczynając od wysokoprocentowych trunków nigdy nie kończyć na tych niskoprocentowych. Groziło to kacem gigantem i żołądkowymi rewolucjami.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Otaczając powód przeprowadzki do miasteczka tajemnicą, Tessa próbowała chronić się przed upokorzeniem. Studiując w największym mieście Szkocji, nieprzychylnych spojrzeń i wytykania palcami doświadczała tylko na terenie uniwersytetu – na ulicach miasta była bezpieczna, niewidzialna, a mimo to nie dała sobie rady z osądzającymi komentarzami. Gdyby wieść się rozniosła, tutaj byłoby trudniej; Lorne Bay było niewielkie i kochało plotki. W każdym razie w obecnym położeniu nie ufała Archerowi na tyle, by powiedzieć prawdę, a dodatkowo – po ludzku – się wstydziła.
— Tak, chyba tak. Mieszkam z bratem. Pomagam mu też w prowadzeniu wypożyczalni — wyjaśniła, pokazując, że znalazła dla siebie miejsce. Wprawdzie zrobiła to z pomocą starszego rodzeństwa, ale ostatecznie chyba od tego właśnie była rodzina, by pomagać w chwilach słabości, prawda?
Uśmiechnęła się promiennie i potarła nagie ramię, by zająć czymś dłoń. Naturalnie, że w obecności blondyna czuła się nieco skrępowana – mogłoby się wydawać, że cokolwiek ich łączyło, zniknęło z czasem, ale kiedy go zobaczyła, wiele przyjemnych wspomnień powróciło, zakłócając prawidłową pracę styków w głowie dziewczyny. — Kiedyś, jak będziesz miał czas, chętnie — odpowiedziała zbyt szybko, by zabrzmieć naturalnie. Dlatego odchrząknęła i zatuszowała to lekkim uśmiechem. — W kwestii twojego rodzeństwa, ciężko ich spamiętać — zażartowała, bo nawet jeśli w przeszłości wspominał o Aleksie, nie była w stanie wygrzebać tego z zakamarków pamięci.
Nie, pod żadnym pozorem nie zamierzała rezygnować z brata. Starała się wspierać go na każdym kroku i dodawać otuchy, kiedy coś nie szło zgodnie z jego założeniami. A niestety zdarzało się to często; Cedric wpadał w złość, ilekroć niesprawność utrudniała mu codzienne czynności, czyli wciąż.
— Jestem młodszą, irytującą i zbyt radosną, jak na jego standardy, siostrą. Chęć pozbycia się mnie z mieszkania powinna być dla niego wystarczającą motywacją — zażartowała, doskonale wiedząc, że bez jej pomocy dawno umarłby z głodu.
— Są smaczne — stwierdziła, jakby to miało wszystko wyjaśnić. Kolorowe drinki były smaczne, piwo zaś gorzkie, nie wspominając o mocniejszych alkoholach. — Zostanę przy ginie. Ale możesz na mnie uważać. Jak zacznę się chwiać, to mnie złapiesz — dodała, z coraz większą otwartością. — Wiesz, kiedy wspominam swoje ostatnie urodziny, kojarzą mi się papierowe talerzyki w słonie, balony i sok jabłkowy udający szampana — zażartowała. — A teraz jesteśmy dorośli. Ty szczególnie, w końcu jesteś starszy — mówiła, kończąc nalewać piwo. Podała mu kubek i zaczęła wycofywać się z kuchni, gdzie zrobiło się zbyt tłoczno.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Cokolwiek wydarzyło się w Szwecji, nie miał prawa jej oceniać. Zapamiętał Tessę dokładnie taką - serdeczną, uśmiechniętą i trochę nieśmiałą. Nie sądził, żeby dziewczyna potrafiła wyrządzić komuś na tyle wielką krzywdę, która zmusiła ją do powrotu do Australii. Ludzie mieli tendencję do wyolbrzymiania i szukania sensacji. Jakaś dziewczyna przespała się na uniwerku z profesorem? W trybie natychmiastowym przypinano jej łatkę puszczalskiej. Ktoś wdał się w bójkę na terenie kampusu w samoobronie? Oczywista oczywistość, że na pewno był prowodyrem całego zamieszania i aż prosił się, żeby obarczyć go winą. Szczęście w nieszczęściu, Archera wiele podobnych sytuacji ominęło ze względu na długi pobyt w szpitalu, więc na ostatnim roku studiów był praktycznie nieobecny i zdawał wszystkie egzaminy z opóźnieniem. Ale za to całe Lorne do tej pory gadało o jego wypadku. Wersje były różne - od prawdziwej z zakładem aż po próbę samobójczą. Raz nawet usłyszał, że rzekomo próbował ratować ze słupa wysokiego napięcia małego kociaka. Uroczy gest bohaterski, ale nijak miał się do rzeczywistości.
- Mam dużo czasu - zapewnił natychmiast, zanim w ogóle zdążył zastanowić się czy aby tego czasu na pewno posiada wystarczająco. Powrót Tessy sprawił, że Archie trochę zgłupiał i chyba nie tylko do niej powróciły przyjemne wspomnienia. - Na co dzień pracuję w banku, ale popołudnia mam wolne - dodał, żeby dziewczyna nie wzięła go za jakiegoś obiboka, który tylko leży i zbija z nudów bąki. Brooks skończył studia na kierunku finansów i bankowości, a od razu po nich zatrudniono go w banku. Oczywiście mierzył wyżej, miał aspirację na wyższe stanowiska i chyba zmierzał w dobrym kierunku, żeby wkrótce awansować.
Przy pomocy zapalniczki otworzył butelkę, którą wręczyła mu dziewczyna. Wciąż zdarzało mu się palić, zwłaszcza po alkoholu, wtedy papierosy smakowały jakoś lepiej.
- Nawet własna matka nas myli - zaśmiał się, ale mając siedmiu synów naprawdę można oszaleć, więc nie dziwił się rodzicielce, kiedy ta nazywała go innym imieniem. Tym sposobem bywał Benjim, Ezrą, a najczęściej to chyba Coltonem. - Tak rola młodszego rodzeństwa. Musimy być irytujący, radośni i zbyt beztroscy. Bez nas byłoby im nudna - jakby nie patrzeć, nie tylko Tessie przypadła ta (czasem niewdzięczna) rola. W oczach braci Arch również bywał wkurzający, zbyt głośny i za bardzo cieszący się życiem. Nawet po wypadku nie dał im odczuć, że cokolwiek się zmieniło.
Upił kilka łyków niskoprocentowego alkoholu i podtrzymał dziewczynę za ramię. Tak na próbę, gdyby ta faktycznie miała się niedalekiej przyszłości zachwiać. Szybko jednak zabrał rękę i uśmiechnął szeroko.
- Spokojna głowa, będę cię łapał. Możesz czuć się bezpiecznie, w końcu jestem dorosły - wypiął dumnie klatkę piersiową, ale ta opadła, kiedy tylko wypuścił powietrze z płuc. Wcale nie czuł się dorosły i mentalnie wciąż był dzieciakiem. Może nico odpowiedzialniejszym, ale dwadzieścia cztery lata to przecież ciągle było bardzo niewiele. - Chciałbym znów mieć imprezę urodzinową z talerzykami w słonie i sokiem jabłkowym - rozmarzył się trochę, choć obije mieli te czasy dawno za sobą. A szkoda, bo dorosłość mocno ssała. - Wypożyczacie sprzęt wodny, prawda? - zainteresował się, wycofując się za nią z kuchni. Kiedyś częściej wraz z braćmi wypożyczał rowerki albo kajaki, ale później dorośli, każdy zaczął mieć ważne sprawy na głowie i ciężko było się zgrać. - Masz jakieś super zniżki dla pracowników? - nie, żeby chciał się podpiąć do wspólnego pedałowania czy wiosłowania, nawet chciał zapewnić Tessę, że stać go na przejażdżkę motorówką, ale wtedy ktoś szturchnął go w plecy, co zmusiło Archera do stanięcia blisko Maclerie. Tak blisko, że gdyby tylko opuścił głowę, stykaliby się nosami.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Gdyby była rozsądniejsza – lub dojrzalsza – zorientowałaby się, że to nie ona miała powód do wstydu. Osobą, która zawiniła, był – jak się domyślała – mężczyzna, który świadomie upublicznił film, pozwalając, by dziewczyna, która mu ufała, okryła się wstydem. Takie sytuacje niszczyły ludziom życia, pozbawiały ich szans na rozwinięcie kariery lub budowanie przyszłości w rodzinnym mieście, gdzie w s z y s c y znają cię na wskroś. Teresa miała szczęście, że mogła pozwolić sobie na ucieczkę i odcięcie się od Edynburga. W innym wypadku musiałaby obudować się bardzo szczelnie, by nie dać się przytłoczyć szyderstwom. Takie rozwiązanie miało jednak swoje wady – izolowało od dobrych ludzi. A Tessa wcale nie chciała zamykać się na innych. Może gdyby wiedziała, że Archer borykał się z podobnym problemem wśród tutejszej społeczności, łatwiej byłoby się jej otworzyć. Jednak nie pomyślała o tym, bo takowe plotki do niej nie dotarły. Być może dlatego, że od wypadku minęło już sporo czasu, a prędzej czy później wszystkie pomówienia traciły swoją siłę.
— To świetnie. Dobrze — odparła, wierząc, że dzięki temu łatwiej będzie im dopiąć plany; jeśli w ogóle takie stworzą. Tessa miała nieco obowiązków, ale z tych, które nie wiązały się ze studiami, mogła się wymigać. Ostatecznie brat płacił jej całkiem nieźle za pomoc w wypożyczalni, ale wymiganie się od kilku godzin na posterunku z pewnością by jej nie zaszkodziło. — Więc masz pracę z rodzaju tych „poważnych” — stwierdziła, wykonując gest zamknięcia ostatniego słowa w cudzysłowie. — Ja nie mogę się doczekać, aż zacznę robić coś ważnego. Wiesz, bycie naukowcem i te sprawy — dodała, lekko wzruszając ramionami, jakby starała się nie nadawać temu zbyt wysokiego znaczenia. Oczywiście nie zamierzała sobie umniejszać, ale wiedziała również, że nie każdy rozumiał, jak istotną pracę zamierzała w przyszłości wykonywać. Inżynieria biomechaniczna brzmiała obco i na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo odległa, gdy tak naprawdę otaczała ludzi ze wszystkich stron, ułatwiając im życie – lub raczej przeżywanie.
Zaśmiała się na wzmiankę o matce mylącej własne dzieci. — Złota kobieta — dorzuciła, mimo że nie miała okazji jej poznać. Prawdopodobnie widziała ją, gdy przelotnie wbiegała na ich posesję, by porwać Brooksa na plażę lub do rezerwatu, ale będąc nastolatką, wychodziła z założenia, że rodziców lepiej unikać. To oni złościli się, zakazywali niektórych rzeczy, a gdy się ich nie słuchało, grozili szlabanem. Tamto lato było zbyt ważne, żeby przejmować się rodzicami. Oraz aby ich słuchać.
Powędrowała wzrokiem za jego ręką, ale nie skomentowała tego gestu. Dziwnie było czuć jego dotyk; kiedyś rzucała mu się na szyję, a teraz nie była pewna, czy mogła pozwolić sobie choćby na to, by cmoknąć go na przywitanie. Wniosek był prosty – im ludzie byli starsi, tym większy zachowywali dystans. Niestety. — Skoro już się upewniłeś, że dasz radę, to mogę pić dalej — stwierdziła i wypiła odrobinę. Nie, nie zamierzała się upić. To byłoby do niej niepodobne. Ale sączenie kolorowego drinka sprawiało jej przyjemność.
Zamierzała mu odpowiedzieć, ale nie zdążyła. Widząc, że Archer poruszył się gwałtownie, wyciągnęła wolną dłoń, jakby myślała, że uda jej się go złapać, gdyby pchnięcie okazało się na tyle mocne, że wytrąciłoby go z równowagi. Dotknęła jego torsu, ale wtedy się zatrzymał. Stał stabilnie, bardzo blisko, ale stabilnie. A mimo to Tessa nie opuściła ręki. Poczuła, że nieco drinka wylało się na podłogę, skapując jej z oblanych placów drugiej dłoni, ale to zignorowała. — Sto procent — wydukała, zastanawiając się, czy wciąż używał równie mocnych perfum. — Po zamknięciu wypożyczalni zniżka to sto procent⁣ — wyjaśniła niezgrabnie. — Może… Może chodźmy na dwór? — spytała, wciąż stojąc w miejscu, jak wmurowana. Może była starsza niż kiedy widzieli się po raz ostatni, ale dziwnym sposobem obecność Archiego sprawiała, że ponownie czuła się jak nastolatka.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Kompletnie nie pojmował, dlaczego ludzie udostępniali materiały w sieci, celowo działając na niekorzyść drugiej osoby. Nawet w ramach zemsty nie powinno robić się czegoś tak ohydnego. I nieważne czy były to erotyczne filmiki, czy głupie zrzuty ekranu z konwersacji, które miały na celu ośmieszyć kogoś, z kim kiedyś mieliśmy świetną relację, ale ta popsuła się, więc pewnego ranka postanowiliśmy zniszczyć temu komuś życie. Ale upublicznianie filmików i zdjęć bez czyjegoś pozwolenia było naprawdę ogromnym świństwem.
Uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie klientów, którzy każdego ranka gościli w banku i szukali odpowiednich dla siebie opcji kredytowych. I jakby tak się bardziej zastanowić, to jego praca tylko brzmiała tak poważnie, a w rzeczywistości poważnie wyglądała na nim równo wyprasowana, jasna koszula i krawat. Chyba Tessa nigdy nie widziała go w takim wdzianku, a i sam Archer wolał narzucać na siebie kraciaste koszule albo t-shirty z kolorowymi nadrukami, ale praca wymagała od niego bycia DOROSŁYM, a to Brooksowi było mocno nie w smak. Bo co właściwie definiowało dorosłość? Wiek? Praca? Założenie własnej rodziny?
- Brzmi jak praca marzeń - powiedział cicho gdy usłyszał o tej przeogromnej zniżce na wszystko. - Oczywiście zostanie naukowcem brzmi o wiele fajniej - dodał, wstrzymując na moment oddech, do czego przyczyniała się bliskość Tessy. Pomyśleć, że po takim czasie wciąż go onieśmielała. - Tak, chodźmy stąd - wymamrotał i nieznacznie odsunął się od dziewczyny, żeby przepuścić ją przodem.
Z trudem przecisnęli się przez zatłoczony salon i wyszli do ogrodu, gdzie tylko po jednej stronie grupka imprezowiczów paliła papierosy, więc Archie automatycznie ruszył w przeciwnym kierunku. Wieczór był ciepły, bo mimo że w Australii w do końca sierpnia trwała zima, wysokich temperatur można było spodziewać się tutaj przez cały rok.
- To co studiujesz? - zapytał, po czym opadł na drewnianą huśtawkę i zachęcająco poklepał miejsce obok siebie. A kiedy dziewczyna już zdecydowała się usiąść, rozbujał ich, ale na tyle lekko, żeby móc swobodnie prowadzić konwersację. - Mówiłaś kiedyś, że chcesz zostać inżynierem, ale czego? Zabij mnie, nie pamiętam - uśmiechnął się, jednak chyba powinno być mu wybaczone, prawda? Nie widzieli się kilka lat, w dodatku nie utrzymywali ze sobą kontaktu po przeprowadzce Tessy, a w międzyczasie Archer poznał wiele osób, więc trudno było spamiętać wszystkie detale z ich życia. - Po obronie będziesz mogła nazywać się naukowcem czy trzeba mieć do tego jakieś specjalne osiągnięcia w tej dziedzinie? - zerknął na nią niepewnie, bo tacy uczeni zawsze kojarzyli mu się z badaniami i poszukiwaniem odpowiedzi na pytania, na które do tej pory nikt nie zdołał odpowiedzieć.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Placówki bankowe kojarzyły się dziewczynie z niekończącymi się kolejkami. Wprawdzie nieczęsto miała potrzebę zjawiania się w takim miejscu osobiście – w końcu większość spraw dotyczących zarówno własnych finansów oraz finansów wypożyczalni mogła załatwić przez internet – a mimo to utarło się w niej przekonanie, że banki działają powoli i mozolnie. Może to kwestia tego, jak prezentowano je na filmach? Tak czy inaczej, z trudem wyobrażała sobie Archera ubranego w czystą, wyprasowaną koszulę oraz dopasowany krawat, siedzącego za biurkiem i przekonującego klientów do skorzystania z usług ich firmy. Wciąż miała w głowie jego obraz z tamtych wakacji i pewnie nieprędko uda jej się zastąpić go tym aktualnym.
Posłała mu ciepły uśmiech, wymijając go ostrożnie, tym razem uważając, by na nikogo nie wpaść. Impreza była tłoczna, więc dotarcie do tylnych drzwi prowadzących do ogrodu zajęło im chwilę.
— Inżynierię biomechaniczną — odpowiedziała, czując nagły przypływ dumy. Długo zastanawiała się nad wyborem odpowiedniego dla siebie kierunku. Ostateczną decyzję podjęła po długich debatach, w których uczestniczył jej ojciec. Wprawdzie on nieco inaczej wyobrażał sobie przyszłość córki, ale ani razu nie próbował narzucić jej swojego zdania, za co była mu wdzięczna. — W założeniu mamy tworzyć maszyny ułatwiające prace lekarzom. Lub ulepszać te już istniejące — wyjaśniła pobieżnie, bo sam termin często wzbudzał wiele niejasności.
Usiadła na huśtawce i oparła się na niej, ruszając nogami w rymie opadania i wznoszenia się siedziska. Zwróciła twarz w stronę chłopaka i pokręciła przecząco głową. — W zasadzie naukowiec to chyba niezdefiniowany zawód. No wiesz, każdy, kto dokonuje jakichś badań, próbuje coś wynaleźć czy zajmuje się nauką, to naukowiec. Tak mi się wydaje — stwierdziła. — Ale lubię to słowo. „Jestem naukowcem” brzmi bardziej hardcorowo niż „jestem inżynierem” — zażartowała, choć było w tym sporo prawdy.
Uniosła kubek i zrobiła kolejny łyk. Spojrzała też w stronę grupki stojącej niedaleko i przez chwilę przypatrywała się im w milczeniu.
— Czy to jest Amanda? — zastanowiła się głośno, zerkając w stronę wysokiej dziewczyny z jasnymi włosami. — Wiesz, że się w tobie podkochiwała? Któryś z chłopaków z plaży, chyba Tim, nie jestem pewna czy dobrze pamiętam imię, dostał od niej kosza z twojego powodu — wyciągnęła anegdotkę z przeszłości, którą wcześniej traktowała jak ważny sekret. Pamiętała, że była wtedy mocno zazdrosna i nie chciała o tym rozmawiać. Teraz wydawało się to odległe, ale mimo to pałętało się w jej głowie.

Archer Brooks
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nic dziwnego, że Tessie placówki bankowe kojarzyły się w taki, a nie w inny sposób. Archer miał podobnie, co zresztą w żaden sposób nie rozmijało się z prawdą. Niekiedy kolejki były naprawdę przeogromne, zwłaszcza kiedy klienci i ich potrzeby kumulowały się w tym samym czasie. Wszystko zależało też od ilości pracowników, bo mieli już sytuacje, kiedy akurat jedna połowa zmagała się z przeziębieniem, a druga z grypą żołądkową. Przesrana sprawa.
- To chyba bardzo poważna sprawa - uśmiechnął się, choć niewiele wiedział o inżynierii biomechanicznej. W szkole średniej dobrze radził sobie na biologii, fizyce, chemii, ale jego głównym konikiem była matematyka. Cyferki, liczby i rzeczy, których większość dzieciaków w jego wieku nie rozumiało. - Czyli będziesz przyczyniać się do tego, że staniemy się zdrowsi? Wtedy naprawisz mi nogę? - zerknął na Tessę z lekkim rozbawieniem i zamajtał nie do końca sprawną kończyną, ale ta nie funkcjonowała poprawnie nie dlatego, że była połamana, a przez uszkodzone kręgi kręgosłupa i bodźce nerwowe, które nie dochodziły z mózgu do samej nogi.
Dziewczyna miała stuprocentową rację, bo jestem naukowcem brzmiało znacznie lepiej. Właściwie Archie mógł stwierdzić, że brzmiało seksownie i nieźle nakręcało. W ogóle miał słabość do kobiet wiążących przyszłość z nauką.
- Dobrze ci się wydaje - zgodził się z jej poglądami bez mrugnięcia okiem. - Jak już skończysz studia, to sam będę cię nazywać naukowcem, a nie inżynierem, żebyś mogła czuć dumę z tytuły - sprzedał Tessie lekkiego kuksańca w bok, po czym spojrzał w kierunku grupki osób, dostrzegając wśród nich blondynkę, o której wspomniała Maclerie.
Brooks znał Amandę Richards. Lubił ją, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Archer był jak golden retriever - lubił wszystkich. No z małym wyjątkiem, ale na pewno nie miał wrogów, mimo że sam czasem bywał wybuchowy i szukał zaczepki, gdy ktoś zachodził mu za skórę.
- Poważnie? - zmrużył oczy, aby jeszcze lepiej przyjrzeć się Amandzie. - Nigdy tego nie dostrzegłem. To znaczy zawsze była ładna i ciągle ktoś się koło niej kręcił, ale ja wolałem ciebie - powiedziawszy to, mocniej przywarł plecami do oparcia huśtawki. - W tobie się podkochiwałem - dodał z szerokim uśmiechem i pewnym błyskiem w oku, który Tessa z pewnością kojarzyła. Z tym samym błyskiem trzymał ją za rękę podczas tamtych pamiętnych wakacji, a potem całował przy zachodzie słońca niczym w najbardziej romantycznym filmie. - Ale czy Tim nie próbował potem zarywać do ciebie? W sumie nie wiem czy on nie miał na imię Tom - Archer wzruszył ramionami, bo w zasadzie nie miało to żadnego znaczenia. Pewne było jednak, że o mały włos nie obił chłopaczynie gęby, gdy ten tak jak gdyby nigdy nic łaził sobie za Tessą.

tessa r. maclerie
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ