looking for a mind at work — frogs restaurant
23 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Salagadoola mechicka boola
Bibbidi-bobbidi-boo
Put them together and what have you got
Bibbidi-bobbidi-boo
4.
Istniały takie miejsca (o ile człowiek nie miał całego dnia na spacer), do których dało się dotrzeć jedynie samochodem.
Ku niezadowoleniu Tiany w Australii było ich raczej więcej niż mniej. Kiedy miało się te kilkanaście lat i człowiek mógł zadowolić się jedynie pojazdami kołowymi napędzanymi siłą własnych mięśni, ten fakt zakrawał o dramat. Na szczęście teraz, kiedy obie z Tessą były już odpowiedzialnymi dorosłymi osobami, kiedy wywiązała się wizja wspólnej wyprawy nad wodospad, oczywiście nie miewały już podobnych problemów. W końcu obie miały prawka. I obie miały wystarczająco duże rodziny, by w końcu znaleźć kogoś (być może akurat budząc kogoś zaskoczonego telefonem z samego ran), kto zgodziłby się udostępnić im swój samochód. Co mogłoby pójść nie tak? Tiana by zapewnić sobie większe szanse na sukces wykorzystała też przewagę w postaci podeszłego wieku krewnego i tego, że niedosłysząc na jedno ucho może nie zrozumie kto ma kierować jego samochodem. I wymieniła blachę ciasteczek Phoenix (musiała zdać się na zdolności siostry, bo takich upieczonych przez Tianę nikt by nawet na przebitą oponę by nie wymienił) na kluczyki od starego pickupa wujka, który kiedyś służył mu do wożenia łódki na prawdziwie męskie, wędkarskie wyprawy. Tiana z kolei ostatnimi czasy najbliżej tego co prawdziwie męskie była ostatnio w drogerii - przez pomyłkę kupując sobie żel pod prysznic z napisem MAN (i nigdy nie czuła się tak bezpiecznie zastanawiając się nad tym czy jej włosy mogłyby czasem zacząć wypadać od nadmiaru testosteronu).
Drogeryjny kosmetyk niestety jednak nie wystarczył, by Tia bezproblemowo poradziła sobie z (jak twierdził jej wujek) prawdziwym samochodem (czyt. z manualną skrzynią biegów). Zapakowała na tyły koszyk z wykradzionym zabranym przyniesionym z rodzinnej restauracji prowiantem na drogę, i po paru próbach w końcu jednak opanowała swoją (lekko drgającą ze zdenerwowania) stopę na sprzęgle i ruszyła w drogę. Przy okazji przetrącając śmietnik na podjeździe, czego nie zauważyła z uwagi na to, że samochód był zdecydowanie zbyt duży by była w stanie kontrolować zupełnie wszystko co działo się w jego pobliżu. Także sumienie miał czyste.

Już pod domem Testy udało jej się nacisnąć na klakson (sąsiedzi pewnie byli zachwyceni), jednocześnie wypisując wiadomość do brunteki.

Hit the road Tessa

I woląc dmuchać na zimne na chwilę opuściła pojazd - uznając, że zmniejszy szansę na zepsucie czegoś, ograniczając swój czas w nim do minimum.
Jeśli zastanawiasz się skąd wzięłam ten wóz, to mam pewne przypuszczenia, co do tego że mój wuj zdobył go jeszcze za panowania króla Jerzego.
Zagaiła na widok Tessy, licząc na to, że w ten sposób uspokoi jej ewentualne wątpliwości względem ich szans na powodzenie w dotarciu do celu. I dla polepszenia efektu poklepała jeszcze nagrzaną od słońca maskę samochodu.
Jeśli miałabyś ochotę prowadzić, drzwi razem z kierownicą stoją otworem, a ten cud techniki może być twój na to popołudnie.
Na prawdę nie żartowała, z tą wspaniałomyślną ofertą, bo prawdę mówiąc wykończyła ją już sama droga do Fluorite View. Dlatego, podkreślając wspaniałość swojej propozycji i splendor ich posadu zamachała w powietrzu kluczykami auta. Ciężkimi, idealnie leżącymi w dłoni. Metalowymi. Tylko trochę porysowanymi. Tak pięknie mieniącymi się w słońcu. Nic tylko po nie sięgnąć, kiedy były na wyciągnięcie ręki…
Nawiasem mówiąc nie wierzę, że nigdy jeszcze nie byłaś nad Barron Falls. Co prawda w porze deszczowej wyglądałby jeszcze okazalej, ale jako mieszkanka Queensland zdecydowanie masz obywatelski obowiązek go zobaczyć.

tessa r. maclerie
powitalny kokos
mechaniczny toster
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
005.

— Cedric, parszywy gnomie! Gdzie są moje czarne trampki?! — krzyknęła, tylko na moment wychylając głowę z pokoju. Zaraz ponownie się w nim skryła, pakując plecak zgodnie z wcześniej przygotowaną listą. Lubiła być przygotowana, dlatego pamiętała, by schować gotówkę (na wszelki wypadek), kilka plastrów oraz płyn dezynfekujący (na wszelki wypadek) oraz listę z numerami telefonów do najbliższych (na wszelki wypadek). Nie robiła tego ze względu na obawy związane z wycieczką, robiła to zawsze, gdy oddalała się od domu. Nauczył ją tego tata, bo od kiedy stała się jedyną osobą, nad którą musiał czuwać, trochę mu odbiło. Tessa zawsze słuchała jego rad, bo była mu ogromnie wdzięczna za to, że jej nie opuścił. Po rozwodzie, który miał miejsce, gdy Tessa miała osiem lat, ona jako jedyna z rodzeństwa została w Szkocji przy boku ojca. Nikt wówczas nie pytał jej o zdanie. Rodzice postawili ją przed faktem dokonanym, rozdzielając z rodzeństwem. Nie mogła nic zrobić. W końcu była tylko dzieckiem. — Ehh, już nieważne — mruknęła bardziej do siebie niż do starszego brata, prawie potykając się o poszukiwane buty, które sprytnie schowały się pod spływającą z łóżka narzutą.
Zanim wyszła, przejrzała się w lustrze, poprawiła związane w warkocze włosy i spryskała się mgiełką o kwiatowo-owocowym zapachu. Tak przygotowana, wybiegła przed dom, nie zadając sobie trudu, by odpisać na otrzymaną od Tiany wiadomość. To był błąd. Może gdyby odpisała – choćby szybkie OK. – oszczędziłaby nerwowym sąsiadom dźwięku klaksonu. Innym razem.
— Wygląda… — urwała, szukając odpowiednich słów. — Wygląda, jakby zaraz miał się rozlecieć — przyznała, ostrożnie dotykając zmatowiałego od słońca lakieru. — Jeździ na ropę, czy będziemy musiały napędzać go siłą nóg, wiesz, jak Flinstonowie? — spytała, z obawą wymalowaną na twarzy, spoglądając na dziewczynę, która najwyraźniej była tak podekscytowana, że w ogóle nie brała pod uwagę jakiegokolwiek niepowodzenia. Za to Tessa miała ochotę wrócić do domu i poprosić brata o kontakt do dobrego mechanika posiadającego lawetę (na wszelki wypadek, oczywiście).
— O nie, nie, nie — pomachała wyciągniętymi rękoma, odgradzając się od kluczyków mieniących się w dłoni Tiany. — Boje się, że twój wuj urwałby mi głowę, jeśli zrobiłabym krzywdę temu zabytkowi — zakpiła, ale z minuty na minutę humor jej się poprawiał. W końcu czekała je przygoda! — O ile wcześniej nie zaliczymy jakiegoś wypadku i głowy same nam nie odlecą — dodała, po czym uśmiechnęła się kwitnąco, udając, że nie ma żadnych wątpliwości. — Ty prowadzisz. Jak zacznę boleć cię ręce i będziesz mdlała, to się zamienimy — obiecała. W ostateczności przejmie kierownicę, ale nawet w przypadku n o w s z y c h samochodów robiła to niechętnie, nie wspominając o takich gratach.
— Tak wyszło. Jak przyjeżdżałam tu na wakacje, to dla rodzeństwa byłam smarkaczem, a matka ciągle pracowała — zdradziła. Siostra Tessy była od niej starsza o dziesięć lat, a brat o prawie szesnaście. Różnica była ogromna i przez nią musiało upłynąć wiele wody, nim zaczęli się lepiej dogadywać. — Będziemy się tam kąpać? — spytała, zdając sobie sprawę, że o tym wcześniej nie pomyślała.

Tiana Hirsch
ODPOWIEDZ
cron