Bujam się — tu i tam
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Bądź w zgodzie z wszystkimi, zabawiaj się z wieloma, bądź blisko z wybranymi, a przyjaciół miej tylko kilku.
#3

Lewis zaczynał się czasami zastanawiać, jakim cudem jego życie w ciągu kilku miesięcy aż tak diametralnie się zmieniło, sprawiając, że nie czuł się w nim zbyt komfortowo. Do pewnego momentu, wszystko było dobrze. Robił co chciał, jak chciał i kiedy chciał. A teraz czuł się niemal uwiązany do Lorne Bay i to przez ojca, z którym nie rozmawiał od dobrych dwudziestu lat. Nie miał jednak zamiaru przepuścić okazji, kiedy ten odwali kitę, nie po tych latach męki, które nazywał nieudanym dzieciństwem.
Potem jeszcze Neva oznajmiła mu, że mają syna, a on nie bardzo wiedział, co ma z tym fantem zrobić. Od sześciu lat był ojcem, o dzieciaku nie wiedział kompletnie nic i jakoś nie czuł się na siłach żeby bawić się w to całe rodzicielstwo. Jeszcze to wszystko do niego na dobre nie dotarło, a on już czuł, że zaczyna się dusić.
Wcześniej robił wszystko to na co miał ochotę. Teraz, czuł się jak zwierzę zamknięte w klatce, które nie może nawet spokojnie rozprostować łap i pobiegać.
To dlatego Hem zaczął uciekać z miasteczka, kiedy tylko miał ku temu dobrą okazję. Nie zapuszczał się daleko, jednak na tyle, by móc zostawić za sobą swoje problemy. Teraz, już nawet walenie w worek na sali treningowej mu nie pomagało, więc wolał chwilę samotności, niż obicie komuś ryja, co mogłoby się dla niego skończyć przynajmniej aresztem.
Tej nocy, Hemingway wracał ze swojej nocnej przejażdżki po okolicy, kiedy dostrzegł zaparkowany na poboczu samochód. Jeszcze zanim się zatrzymał, wiedział, że na pewno to auto należące do kobiety, i że na pewno potrzebuje pomocy. Ostatnio, dość często wpadał na niewiasty, którym padały auta. Jakby je jakoś do siebie przyciągał. Zaczął się nawet zastanawiać, czy one przypadkiem nie robią tego specjalnie, coby poznać jakiegoś faceta. Chociaż okolica, w której się znajdowali nie była ku temu sprzyjająca. Dookoła nich rozciągał się las, było ciemno i późno i o tej porze, mało kto tędy przejeżdżał. Nie licząc jego, albo jakiegoś zboczeńca, czyhającego na okazję. Nieznajoma miała więc szczęście, że trafiła na niego, a nie na tego drugiego.
Hemingway zaparkował swój motocykl za autem i podszedł do drzwi od strony pasażera.
- Może w czymś pomóc? - Zapytał, przyglądając się twarzy siedzącej w środku kobiety. Skądś ją kojarzył, jednak nie potrafił sobie do końca przypomnieć skąd. Za dużo tych bab ostatnio widział i obracał, więc ciężko mu było przypisać konkretną buźkę do konkretnej sytuacji. Zresztą, on nigdy nie miał pamięci do takich rzeczy.

Nala Rushford
powitalny kokos
nick
rzecznik prasowy — ratusz
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa i matka czteroletniej Penny, którą wychowuje razem z Dawsonem, do którego wciąż coś czuje, choć udaje, że wcale tak nie jest, więc zaczęła chodzić na randki
8
Jej życie za to ostatnio stało się wręcz monotonne. A może nie ostatnio, a jest takie już od czterech dobrych lat, odkąd to urodziła Penny. Początkowo jej życie kręciło się jedynie wokół niej oraz domu, nic dziwnego, że z czasem w końcu postanowiła wrócić do pracy i odrobinę przełamać ten schemat. Minęło jednak parę miesięcy, a ona znów czuje, że wpadła w pętlę, w której nie ma za wiele miejsca na rzeczy bardziej spontaniczne. Uzmysłowiła sobie, że tęskni za wyjściami z przyjaciółmi, za imprezami, za wypadami do barów i poznawaniem nowych ludzi, szczególnie że zaczęła się też czuć odrobinę samotna. W końcu to, że ma córkę, nie oznacza, że do końca swoich dni musi być sama, prawda? Dlatego wreszcie postanowiła coś z tym zrobić — zaczęła częściej spotykać się ze znajomymi, wychodzić do barów, a nawet zgodziła się na jedną randkę z dopiero co poznanym mężczyzną. Co prawda okazała się niewypałem, ale chociaż spróbowała. I, cóż, może jeszcze spróbuje, bo przecież tak szybko się nie podda. Doskonale pamięta, że to całe randkowanie to trudny temat i czasem trzeba naprawdę uzbroić się w cierpliwość, zanim znajdzie się kogoś ciekawego. Szczególnie mając czteroletnią córkę, bo, jak wiadomo, dzieci odstraszają naprawdę wielu facetów. Niestety.
Ostatnio jednak ma tyle rzeczy na głowie, że kompletnie nie ma czasu na jakiekolwiek randki. Nie ma czasu też dla siebie i czasem też chciałaby po prostu wsiąść w auto i uciec — od wszystkich i wszystkiego. Po prostu jechać przed siebie i na moment zapomnieć o wszystkim. Ale chociaż dzisiejszego dnia wsiadła do swojego samochodu, to nie po to, aby uciec, a żeby załatwić parę spraw w Cairns. I chyba życie postanowiło dobić ją jeszcze bardziej, bo kiedy już wraca do domu, marząc o gorącej, relaksującej kąpieli, gdzieś na środku totalnego zadupia auto nagle postanawia odmówić jej posłuszeństwa. Z głośnym jękiem niezadowolenia klnie pod nosem, parę razy uderzając dłońmi o kierownicę, jakby to magicznie miało sprawić, że samochód sam z siebie się naprawi. Oczywiście nic takiego się nie dzieje, zaś jej mimowolnie napływają łzy do oczu. Powstrzymuje je jednak w tej samej chwili, w której widzi w jednym lusterek, jak ktoś zatrzymuje się za nią na poboczu, a moment później męska sylwetka kieruje się w jej stronę. Pociąga nosem, poprawia włosy, po czym otwiera przyciskiem jedno z okien, przybierając na twarz delikatny uśmiech.
Och, to ty — wyrywa jej się mimowolnie, gdy dość szybko dopasowuje twarz do sytuacji, w której ją poznała. I chociaż mężczyzna tamtego wieczora nie wywarł na niej najlepszego wrażenia, i tak się cieszy na jego widok, bo przynajmniej nie musi teraz stać sama po ciemku pośrodku niczego. — Byłabym wdzięczna. Choć, tak po prawdzie, nie mam pojęcia, co się stało. Silnik po prostu nagle zaczął charczeć, więc zjechałam na pobocze, a jak chciałam znowu odpalić silnik to… Nic. Zupełnie nic się nie dzieje — wzdycha cicho, a uśmiech zastępuje grymas niezadowolenia.

Hemingway Lewis
ambitny krab
nonsens#5543
Bujam się — tu i tam
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Bądź w zgodzie z wszystkimi, zabawiaj się z wieloma, bądź blisko z wybranymi, a przyjaciół miej tylko kilku.
Z jednej strony, monotonność w życiu wcale nie była taka zła. Człowiek chociaż miał świadomość, że choćby nie wiadomo co miało się stać, to zawsze ma się tą stabilność i poczucie, że prędzej czy później, wszystko wróci na stabilne tory.
Hemingway'a to jednak nie dotyczyło. On nie lubił stagnacji. Nienawidził wciąż powtarzających się sekwencji zdarzeń, a kiedy do nich dochodziło, po prostu starał się na nowo sprawić, by w jego życiu pojawiła się choć odrobina rozrywki. To dlatego mężczyzna tak uwielbiał wszelkie wyjazdy i zadania dodatkowe, które zlecał mu szef. Miał wtedy okazję zrobić coś innego, niż robił zazwyczaj. Szybko się nudził, zbyt szybko jak dla siebie popadał w stagnację, a choroba ojca tylko utwierdzała go w tym przekonaniu. A nie chciał tak żyć. Choć z drugiej strony, miał teraz dziecko – w zasadzie miał je od pięciu lat, ale dopiero niedawno Neva stwierdziła, że wypadałoby mu o tym powiedzieć.
Nic więc dziwnego, że miotał się jak to zamknięte w klatce zwierze, kompletnie nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca, ani tym bardziej zajęcia.
No cóż, ciekawym przypadkiem mogłaby być obecna sytuacja. Lewis dość często wpadał ostatnio na kobiety, którym padło auto. Jakby działało na niego jakieś fatum czy inne cholerstwo, sprawiając, że mężczyzna raz po raz, wpadał w jakieś dziwne akcje.
- Wybacz, ale nie jestem w stanie dopasować twojej twarzy do konkretnej sytuacji. - Powiedział z lekko przepraszającym uśmiechem na ustach. - Nie mam pamięci do twarzy, a już tym bardziej do imion. - Dodał jeszcze, chociaż sam nie wiedział dlaczego się tłumaczy. Zamiast więc dalej plątać się w zeznaniach podszedł do auta kobiety i otworzył jego maskę, przyglądając się silnikowi i reszcie jego elementów.
- Mówisz, że silnik zacharczał i nie chce jechać dalej? - Zapytał, sprawdzając poziom płynów. Musiał uważać, bo auto nadal było dość gorące, a on nie chciał się przy okazji poparzyć. - A zanim wyjechałaś, to sprawdziłaś, czy masz odpowiednią ilość oleju i płynu w chłodnicy? - Dopytał jeszcze, bo powili zaczynał domyślać się, co było powodem zatrzymania się samochodu.

Nala Rushford
powitalny kokos
nick
rzecznik prasowy — ratusz
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa i matka czteroletniej Penny, którą wychowuje razem z Dawsonem, do którego wciąż coś czuje, choć udaje, że wcale tak nie jest, więc zaczęła chodzić na randki
Czasem wiele by dała, by po prostu się spakować i gdzieś wyjechać; gdzieś daleko, gdzie mogłaby uciec od wszystkich obowiązków i problemów. Gdzie mogłaby wreszcie skupić się na sobie i choć przez chwilę nie przejmować się, czy na pewno wszystko kupiła w sklepie, czy Penny ma czyste ubrania do przedszkola albo co będą jeść w bieżącym tygodniu na obiad i kolację. Nigdy nie wyobrażała sobie siebie jako matki i pani domu, na dodatek pracującej, ale oto jest — i, o dziwo, jakoś daje radę. Zapewne tylko dlatego, że wynajęła kogoś do pomocy w domu, bo gdyby jeszcze do tego wszystkiego doszło sprzątanie ogromnego domu, to chyba musiałaby nie spać i załamałaby się już po tygodniu. Mimo to i tak jest lepiej, niż to sobie na początku wyobrażała. I, musi przyznać, uwielbia swoje życie z Penny u boku, która jest jej oczkiem w głowie. Jakaś jej część jednak czuje, że nie zdążyła się do końca wybawić; że zamiast być matką, powinna jeszcze się szaleć w klubach i poznawać tam nowych ludzi. Tymczasem jedyne miejsce, w którym tych nowych ludzi poznaje, to przedszkole Penny, gdzie od czasu do czasu porozmawia z którymś rodzicem, ewentualnie jej miejsce pracy, gdzie czasem przyjdzie ktoś nowy. Szkoda tylko, że zazwyczaj w obu przypadkach nie jest to nikt fajny albo jest, krótko mówiąc, zajęty. I tak chodzi o mężczyzn, bo właśnie tego jej w życiu chyba teraz brakuje — porządnego faceta, dzięki któremu poczułaby się kochana, doceniona i seksowna, bo od ojca Penny zdecydowanie nie może już tych rzeczy oczekiwać. A szkoda.
Całe szczęście, że z czasem zajmowanie się Penny zaczęło zajmować mniej czasu. Kiedy jest w przedszkolu, ona może zrobić zakupy; kiedy się bawi, Nala może ogarnąć obiad albo nastawić pranie lub zrobić coś do pracy. Kiedy zaś znajduje się u swojego ojca, wreszcie może zrobić coś dla siebie, a nie zdychać na kanapie przed telewizorem po ciężkim tygodniu. Może ładnie się ubrać i wyjść do baru z jakąś koleżanką i to właśnie zrobiła tydzień temu, gdy parę godzin później dosiadły się do Hemingwaya i jego kolegi, który spodobał się jej kumpeli. Wystarczyła chwila, aby ona i Lewis zostali pozostawieni samym sobie, i w zasadzie Nala nie miała nic przeciwko, a przynajmniej dopóki nie zorientowała się, że może być trudno jej się z nim dogadać.
Nala. Poznaliśmy się tydzień temu w barze. Moja koleżanka wyrwała twojego kumpla i po jakiejś godzinie zostawili nas w swoim towarzystwie — wyjaśnia, wcale się nie dziwiąc, że mężczyzna tak szybko o tym zapomniał. Ona pamięta tylko i wyłącznie ze względu na dobrą pamięć, bo tamto spotkanie samo w sobie nie należało raczej do momentów, do których wracałaby z radością i uśmiechem na twarzy. Dlatego, zamiast dalej gadać, wysiada z auta i rusza zaraz za mężczyzną na przód samochodu, aby zerknąć pod maskę. Sęk w tym, że dla niej wszystkie te rury to jedna wielka zagadka, zapewne nawet nie potrafiłaby wskazać która część to tak naprawdę silnik. Nic dziwnego, że nawet z najmniejszym problemem jeździ do mechanika, ewentualnie pozwala zajrzeć tam któremuś ze swoich braci. I zapewne to do któregoś z nich by zadzwoniła, gdyby Hemingway się nie zatrzymał z chęcią pomocy.
Tak, dokładnie tak. — Kiwa twierdząco głową, odsuwając się o krok od silnika, jakby bojąc się, że zaraz wybrudzi się czymś paskudnym. — A czy ja wyglądam na mechanika? — prycha w odpowiedzi, krzyżując ramiona na piersi. Pewnie część kobiet zna się na takich rzeczach i potrafiłyby sobie z czymś takim poradzić, ale zdecydowanie nie ona. — Zawożę go co jakiś czas do warsztatu i tam mi wszystko uzupełniają — dodaje, bo nawet płyn do spryskiwaczy musi jej ktoś nalewać, sama zdecydowanie tego nie zrobi. I jasne, mogłaby się w sumie tego nauczyć, bo to tylko podstawy, a jednak ma tyle rzeczy do ogarnięcia na co dzień, że nie miałaby do tego zwyczajnie głowy.

Hemingway Lewis
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ