Bujam się — tu i tam
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Bądź w zgodzie z wszystkimi, zabawiaj się z wieloma, bądź blisko z wybranymi, a przyjaciół miej tylko kilku.
#2

Ostatnimi czasy, życie Hemingway'a nie rozpieszczało. Nie dość, że jego ojciec odwalał kitę, co skutecznie trzymało go blisko Lorne, na wypadek gdyby trzeba było otworzyć testament. Chociaż mężczyzna nie był pewien, czy po tym, co zrobił i jak potraktował ojca będzie w ogóle w nim uwzględniony, ale tym akurat się nie przejmował. Jego fundusz powierniczy miał się całkiem dobrze, bo akurat tej kasy w ogóle nie ruszał, uważając, że jest w stanie sam się utrzymać.
A po drugie, od jakiegoś miesiąca był ojcem. Co prawda, dzieciak miał już sześć lat, ale Lewis nadal nie mógł uwierzyć w to, że spłodził dziecko, ani w to, że Neva przez tyle lat się w tej sprawie do niego nie odezwała. Owszem, ich historia nie była zbyt ciekawa i przyjemna, ale nadal ich do siebie ciągnęło.
Nic więc dziwnego, że Hem uciekał z miasteczka kiedy tylko mógł, choćby tylko na krótkie trasy żeby przewietrzyć głowę, zrobić to, co do niego należy i wrócić do domu. Nie podobało mu się życie, jakie musiał teraz wieść z konieczności i zaczynał się czuć, jak zwierze zamknięte w klatce. Nawet sypianie z kim popadnie, ani boks nie były w stanie rozładować napięcia, które mu towarzyszyło.
Tej nocy był wściekły jak nigdy, Wracał właśnie do Lorne po dość nieudanej akcji odzyskania długu od jednego z klientów swojego szefa. Nie lubił takich akcji, a tego dnia kumple z gangu zamiast mu pomóc, woleli pooglądać się za dupami w pobliskim miasteczku. Emocje w nim buzowały, a dłonie niezwykle mocno zaciskały się na rączkach Harley'a, kiedy przemierzał kilometr za kilometrem wracając do domu. Nie lubił takich akcji i człowiek, który nic mu nie zrobił, a tylko wisiał kasę Nathanielowi srogo się o tym przekonał.
Jadąc drogą zauważył zaparkowane na poboczu auto i drugie, które się obok niego zatrzymało. Był ciekaw co się wydarzy. Jakiś instynkt, a może po prostu jego głupota, kazały mu wyłączyć światła w motocyklu i zatrzymać się kilkanaście metrów za tamtymi. Zsiadł ze swojego Harley'a i powoli szedł w stronę dwójki, która teraz zaczęła ze sobą rozmawiać. Lewis nie miał zamiaru się wtrącać, on się w takie rzeczy nie bawił, jednak dopiero w tym momencie rozpoznał kobietę, która uczestniczyła w dyskusji z dość natrętnym gościem. Spali ze sobą ostatnio, a ona nawet kulturalnie od niego wyszła, nie budząc go rano i przy okazji nie robiąc z niego chama, który po wspólnej nocy wyprasza panienkę z domu bez śniadania.
- Pani chyba wyraziła się jasno. - Odezwał się, kiedy znalazł się na tyle blisko, że był pewien, iż go usłyszą. Wszedł w krąg światła, padający z samochodowych reflektorów i przyjrzał się przeciwnikowi . Wiedział, że gdyby doszło do rękoczynów, położyłby go jednym uderzeniem. Nic jednak nie zrobił, wiedział że ma w sobie zbyt wiele niepohamowanej agresji, a nie chciał iść siedzieć za jakiegoś śmiecia, który nagabywał w nocy bezbronne kobiety.
- Spadaj stąd, bo ci wszystkie kości połamię. - Rzucił, gdy tamten nadal stał w miejscu, przy okazji napinając swoje imponujące mięśnie.

Helena Regalado
powitalny kokos
nick
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
005.

Drugi raz tego tygodnia musiała wybrać się do pobliskiego miasta, w którym szpital oferował wykonanie badań wydolnościowych, których prawidłowy wynik był niezbędny, by Helena mogła wrócić do pełnienia czynnej służby. Wracała nieco zdenerwowana; utrata ciąży oraz wiążący się z tym nieprzyjemny pobyt w szpitalu, sprawiły, że trzymała się z daleka od takich placówek. Zaczęły bowiem napawać ją niezrozumiałym lękiem. Zamyślona, zastanawiając się nad kolejnymi krokami, które chciałaby podjąć w sprawie próby powrotu do codzienności sprzed wypadku, usłyszała przeraźliwie chrobotliwy dźwięk, prawdopodobnie dochodzący spod samochodowej maski. Zaklęła siarczyście, zastanawiając się, czym sobie zasłużyła na pecha, który ewidentnie ją prześladował, po czym zaczęła stopniowo zwalniać, nie chcąc wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Ostatecznie zatrzymała się na poboczu i wysiadła z pojazdu, agresywnie trzaskając drzwiami. Podniosła maskę, znad której uniósł się dym. Zaklęła po raz kolejny. Wiedząc, że sama niewiele będzie w stanie zrobić w sprawie usterki, potarła czoło i chwyciła za telefon. Ale do kogo miałaby zadzwonić? Z bratem nie łączyły ją bliskie stosunki. Były partner wciąż mieszkał w Brisbane, skąd od niego uciekła. A ojciec? Ojciec prawdopodobnie leżał na kanapie, popijając właśnie piąte piwo. Wtem, tuż obok, zatrzymał się nieznajomy samochód, z którego wysiadł równie nieznajomy mężczyzna. Oferował pomoc, jednak po krótkiej wymianie zdań i zbyt nachalnych próbach zbliżenia się do niej, nie do samochodu, zaczęła zmieniać ton z przyjaznego na bardziej zdystansowany. Gdyby tylko nie została pozbawiona odznaki oraz broni, sięgnęłaby po nie, by zagrozić nadgorliwemu osobnikowi. Wprawdzie nie czuła się bezbronna, lata pracy sprawiły, że nie obawiała się przypadkowych narwańców, jednak starała się zachować ostrożność. Ostatecznie mężczyzna był od niej większy i przede wszystkim mógł zachować się niespodziewanie i agresywnie.
Lęk przeszył ją dopiero, gdy w oddali ujrzała kolejną, powoli zbliżającą się sylwetkę; z dwoma przeciwnikami z pewnością by sobie nie poradziła. Cofnęła się o krok, tym samym zbliżając się do własnego samochodu, ale wtedy światło padło na twarz drugiej postaci. Ku jej zaskoczeniu, twarz okazała się znajoma.
Rozpoznając Lewis’a, spięła mięśnie. Nie zamierzała zgrywać damy w opałach, mimo że w duchu była mu wdzięczna za niespodziewane pojawienie się na drodze. — Mężczyźni — mruknęła pod nosem, nie będąc pewną, czy którykolwiek z nich zdołał ją usłyszeć. — Jak mówiłam, pana pomoc nie będzie potrzebna. Wezwałam własne wsparcie — rzuciła w kierunku nieznajomego, głową wskazując na Hemingway’a. Jedną z podstawowych zasad w tego typu sytuacjach było zapewnienie, że ktoś znajomy już się zbliża. Helena zdecydowała się użyć tej sztuczki.
Nieznajomy – John – nerwowo przebiegał wzrokiem między twarzą Regalado, a Lewis’a, jakby oceniał swoje szanse. Ostatecznie warknął gniewnie, rzucił pod nosem kilka niecenzuralnych słów zarówno w stronę kobiety, jak i świeżo przybyłego mężczyzny, po czym odwrócił się do nich tyłem z zamiarem odejścia.
— Poradziłabym sobie bez twojej pomocy — zaznaczyła twardo, gdy tylko obróciła się w stronę Hemingway’a. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś go zobaczy. W jej życiu miał stanowić jedynie jednodniowe wypełnienie luki, która dławiła jej serce. Nie chcąc zacieśniać więzi z żadnym z mężczyzn, z którymi uprawiała przygodny seks, uciekła o świcie, nie zostawiając po sobie niczego poza zapachem perfum na pościeli.

Hemingway Lewis
sumienny żółwik
Presta#1949
Bujam się — tu i tam
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Bądź w zgodzie z wszystkimi, zabawiaj się z wieloma, bądź blisko z wybranymi, a przyjaciół miej tylko kilku.
Lorne Bay było niby niewielką mieściną, jednak Hemingway coraz częściej zaczynał się zastanawiać, jakim cudem, zawsze wpada na te same kobiety. Jakby ciążyło nad nim jakieś fatum, albo jakby los chciał sobie z niego zakpić. On naprawdę, nie był typem faceta, który ma ochotę spotykać się z jedną panną kilka razy. Raz tak zrobił, teraz się okazało że ma z nią pięcioletniego syna. Nie, drugi raz takiej akcji na pewno by nie wytrzymał.
Lewis patrzył za odchodzącym nieznajomym, nadal będąc w gotowości, bo nigdy nie było wiadomo, co takiemu delikwentowi mogłoby strzelić do głowy. Zawsze też, John mógł wrócić do swojego auta po jakiś klucz, czy cokolwiek innego, czym mógłby zadać skuteczniejszy cios i skutecznie wyłączyć Hema z dalszych wydarzeń. Nic takiego chyba raczej nie miało się wydarzyć. Sam wygląd Lewisa potrafił odstraszyć niektórych delikwentów i teraz miało być dokładnie tak samo. Dopiero po chwili, mężczyzna przeniósł spojrzenie na stojącą obok kobietę. Zaśmiał się cicho, słysząc jej słowa. Jak zawsze ta sama gadka. Co z tymi babami było nie tak?
- Ciebie również miło widzieć maleńka. - Odpowiedział kobiecie z lekkim uśmiechem na ustach. Ach te kobiety, po jednej nocy potrafiły zapomnieć o tym, czym jest kultura. - Serio? Poradziłabyś sobie? - Zapytał z powątpieniem. - Mogę poprosić żeby wrócił. Jeszcze nawet nie doszedł do własnego auta. - Dodał jeszcze, chociaż odrobinę się tylko z nią droczył.
Z drugiej jednak strony, Hem nie potrafił zrozumieć, dlaczego niewiasty zgrywały twardsze i odważniejsze, niż były w rzeczywistości, próbując wmówić wszystkim dookoła, że ze wszystkim sobie doskonale dadzą radę. - Ale skoro twierdzisz, że jesteś w stanie sama naprawić swoje auto... To nic tu po mnie. Twój nowy znajomy właśnie odjeżdża. - Dodał po chwili, kiedy usłyszeli warkot silnika auta Johna. Lewis przyjrzał się twarzy Heleny uważniej, zakładając ręce na piersi. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Ich ostatnie spotkanie zakończyło się tak, jak jego wszystkie poprzednie spotkania z kobietami. Z tą różnicą, że to ona o świecie wymknęła się z jego chatki. I za to był jej wdzięczny.

Helena Regalado
powitalny kokos
nick
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Nie próbowała racjonalnie tłumaczyć wyzwań, jakie w ostatnim czasie otrzymywała od losu; wykorzystując wszystkie znane sobie sztuczki, próbowała z każdego nietypowego spotkania wydrzeć dla siebie jak najwięcej przyjemności. Tego właśnie pragnęła, czystej, niczym niezmąconej przyjemności. Zdecydowanie zaprzyjaźniła się z pełnym egoizmu hedonizmem. Jednakże przypadkowy mężczyzna zatrzymujący się na uboczu nie mógł zaoferować jej niczego poza odrobiną lęku. Helena, której czujność stała się senna przez przeciągający się urlop zdrowotny, nie była tak pewna siebie, jak wtedy, gdy trzymała broń przypiętą do pasa. Wobec tego obecność Hemingway'a powinna uznać za zbawienie, niestety duma nakazywała jej pokazać całkowicie przeciwne emocje.
— Może ci tego nie udowodniłam, ale potrafię zdominować mężczyznę — odparła lekko, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Helena potrafiła się bić; miała nawet kilka pamiątek w postaci drobnych blizn, po różnego rodzaju szarpaninach, które miała przyjemność stoczyć jako policjantka. Znała kilka podstawowych chwytów i miała skryte w mięśniach wystarczająco dużo siły, by przerzucić przez ramię nawet rosłego mężczyznę. Jednakże Lewis nie mógł mieć o tym pojęcia; mężczyznom takim jak on, Helena nie zdradzała swojego zawodu, przynajmniej nie od razu. — To nie będzie potrzebne — rzuciła pośpiesznie, nieco zbyt raptownie, gdy zaproponował zawrócenie Johna. Nie, nie miała najmniejszej ochoty użerać się z tym nieszczęśnikiem, który prawdopodobnie liczył na stosownie odwdzięczenie się za pomoc.
— Nie powiedziałam, że sama potrafię to naprawić — zaznaczyła twardo, bo przecież niczego podobnego nie powiedziała. Z nieznajomym poradziłaby sobie - lepiej bądź gorzej, ale ostatecznie przegnałaby go - jednak samochód, a raczej jego marudny silnik, stanowił dla niej zagadkę nie do rozwiązania.
Wprawdzie nie znali się dobrze, ale po wspólnie spędzonej nocy, Hemingway mógł zauważyć, że Regalado nie należy do niewinnych, skromnych kobiet odznaczających się subtelnością. Gdyby tak było, zamiast wymknąć się niepostrzeżenie, pewnie obudziłaby kochanka, pytając, jaką kawę życzy sobie wypić do śniadania.
— Ty za to wyglądasz na kogoś, kto zna się na samochodach — stwierdziła, podchodząc bliżej. — W zasadzie nie odmówiłabym przejażdżki do Lorne Bay na twoim sprzęcie, ale wolałabym nie zostawiać auta pośrodku niczego — powiedziała zaczepnie, oczywiście mając na myśli motocykl, który zaparkował nieco dalej. Uśmiechnęła się nawet zachęcająco, bo wizja szukania pomocy drogowej o tej porze malowała się w ciemnych barwach.

Hemingway Lewis
sumienny żółwik
Presta#1949
Bujam się — tu i tam
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Bądź w zgodzie z wszystkimi, zabawiaj się z wieloma, bądź blisko z wybranymi, a przyjaciół miej tylko kilku.
Eh, te kobiety. Nic tylko usiąść i załamywać ręce nad ich zachowaniem i dziwnym poczuciem, że ze wszystkim doskonale sobie same dają radę. Hemingway'owi już nie raz, nie jedna zdążyła udowodnić, że nie można ich było brać na poważnie. Mówiły jedno, robiły drugie, trzecie myślały, a czwarte chciały wcielić życie. Opadało mu wtedy wszystko, nie tylko ręce. Dlatego, nawet nie próbował ich zrozumieć. Zresztą, nie miał po co. Bardziej interesowały go ich zdolności i umiejętności, które mogły pokazać mu w łóżku. Nie chciał poznawać ich bliżej. Nie potrzebował miłości, ani tym bardziej długoterminowych relacji. Wystarczyło mu to, że siedem lat temu, trochę za długo spotykał się z jedną babą, w efekcie czego dowiedział się, że ma dziecko. Nie takich relacji z kobietami oczekiwał.
Hemingawy tylko pokręcił głową i podszedł do auta Heleny, żeby zobaczyć, co w nim padło. Przecież nie zostawi jej samej w lesie. Aż takim sukinsynem nie był, chociaż nie jedna kobieta już mu to zarzucała. Popatrzył, postukał, spróbował odpalić samochód, jednak nic się nie działo.
– Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drugą złą. - Zaczął, wracając do Regaldo i wycierając ręce w szmatę, wyciągniętą z tylnej kieszeni jeansów. - Wiem co się zepsuło. - Zepsuło, odezwał się po chwili, nieco się z nią drocząc. – Niestety, nie naprawię tego tutaj. Nie mam do tego odpowiednich narzędzi, więc chyba będziesz miała okazję się ze mną przejechać. Ze mną, albo nawet na mnie. - Czy z nią flirtował? Owszem. Czy czuł się z tym źle? W żadnym wypadku. Taki już był i korzystał z życia, jak tylko się dało. Na wszystkie możliwe sposoby. I chociaż zawsze zarzekał się, że drugi raz z tą samą kobietą do łóżka nie pójdzie, to Helena raczej do tego grona nie pasowała. Coś czuł, że ostatnim razem, nie pokazała mu wszystkiego, co potrafi.
Teraz jednak zajął się kwestią ściągnięcia auta kobiety pod swój domu, nieco przyjemniejsze myśli pozostawiając na później. Wyciągnął telefon i wybrał numer do kumpla.
- Potrzebuję lawety. Dane wyślę ci w wiadomości. - Powiedział tylko, kiedy ktoś po drugiej stronie odebrał, nie bawiąc się w uprzejmości. Wiedział, że nikt nie zignoruje jego polecenia, za bardzo go szanowano i zbyt wiele razy już udowodnił, że z nim nie warto zadzierać.
- Mamy jakieś piętnaście minut, zanim nie pojawi się tu ktoś ode mnie. - Powiedział, chowając telefon do kieszeni i podchodząc do Heleny. - Powiedz mi lepiej, co ty tu właściwie robiłaś w środku nocy? - Zapytał.

Helena Regalado
powitalny kokos
nick
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Czasy bezbronnych, nieporadnych kobiet minęły; rzeczywistość wymagała od słabszej płci większej zaradność niż jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Oczywiście Helena nie była w stanie samodzielnie uporać się z każdym problemem, jednakże jednocześnie nie załamywała rąk i próbowała działać, szukać wsparcia bądź wskazówek. Z pewnością wielkim ułatwieniem było posiadanie stałego partnera udzielającego pomocy bezinteresownie. Mężczyznę, z którym ponad dwa lata żyła w związku, Helena zostawiła w Brisbane; utrata ciąży sprawiła, że nie potrafiła spojrzeć mu w oczy nie czując ciężaru winy na własnych barkach. Wierzyła, że samotnie mierząc się z tym wydarzeniem, odciąża byłego partnera.
Przyglądała się Hemingway’owi, gdy zaglądał pod maskę. Było coś pociągającego w mężczyznach, którzy brudzili dłonie w mechanice. Nieznacznie przygryzła wargę, obserwując jego sprawne dłonie mierzące się z nieznanymi jej z nazwy częściami silnika.
— Wiesz, gdy mówiłam o sprzęcie wcale nie miałam na myśli twojego penisa — odparła, podejmując słowną grę. Dlaczego miałaby sobie odmawiać odrobiny rozrywki? Noc spędzona z Lewisem zapadła jej w pamięć. Nie sądziła, że będzie miała okazję powtórnie doświadczyć jego bliskości, ale najwidoczniej okazja sama wpadła jej pod nogi.
Nie wtrącała się, kiedy Hemingway zajął się organizacją przewozu jej samochodu. Szczerze mówiąc, nie uśmiechało jej oddawać auta obcej osobie bez wcześniej podpisanych dokumentów, aczkolwiek postanowiła się nie wtrącać i powierzyć kwestie naprawy mężczyźnie.
— Piętnaście minut to zdecydowanie za mało czasu — zawyrokowała, sunąc po nim wzrokiem. Słysząc pytanie, zmarszczyła brwi. Od razu obudziła się w niej czujność. — Wracam z Cairns — odparła zdawkowo, co oczywiście było prawdą, aczkolwiek pozbawioną szczegółów. Gdyby zdradziła, że przechodziła kolejną fazę badań sprawnościowych, temat z pewnością zostałby pociągnięty. A to nie było jej na rękę, bo mogłoby doprowadzić do ujawnienia zawodu, którym się zajmowała. — Od kiedy jesteś taki ciekawski? Myślałam, że nie lubisz pytań — zagadnęła, obracając kota ogonem. Zdecydowanie wolała, żeby rozmowa skupiała się na nim, nie na niej. — Powiedz mi lepiej, czy masz dla mnie kask. Bez niego nie wsiądę z tobą na tę bestię — zaznaczyła, odgarniając włosy z twarzy i chowając je za uszy.

Hemingway Lewis
sumienny żółwik
Presta#1949
ODPOWIEDZ