Programista — Agile Software Development
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Samotny tata dwuletniej Polly
Rozłożył ręce i nawet uśmiechnął się triumfalnie. Oczywiście, że uwielbiał mieć rację. Typowy, biały, heteroseksualny mężczyzna. Dobrze tylko, że nie wykłócał się w rzeczach, o których nie miał zielonego pojęcia.
-Myślisz? – Spojrzał na nią zdziwiony. Raczej nigdy nie przeszło mu przez myśl to, że ktoś uznałby takie hobby za jakoś specjalnie pasjonujące. Bardziej obawiał się tego, że kobiety uznają to za coś niesamowicie nudnego. Bo przecież bardziej męskie było nie wiem… siedzenie i picie piwa, albo przeglądanie magazynów z samochodami i wydawanie hajsu na swoje paskudne BMW. Nie wiedział w sumie czym się zajmują PrAwDziWi faceci. Pewnie chodzą na dziwki do Shadow czy coś. Ale też tego nie wiedział, bo niekoniecznie się z takimi facetami trzymał. No i sam nie bywał w Shadow, więc co on tam wiedział o życiu. Pewnie na striptizie to w ogóle nie był odkąd poznał swoją żonę. –Prawda. Aczkolwiek nie będę kłamał… i tak chodzę do Ikei. – Uśmiechnął się. –Lubię tam chodzić. – Dopiero teraz do niego dotarło, że naprawdę lubił chodzić do Ikei i to nie dlatego, że lubił pod koniec zakupów iść sobie na obiad i opierdolić dwanaście sztuk ich pulpetów. Miał tylko nadzieję, że Zoya nie uzna, że chodzenie do Ikei to coś gejowego eh. Mógł jednak powiedzieć, że chodzi do Shadow. –Ale poczekaj, poczekaj. – Spojrzał na nią całkiem poważnie mimo, że kontynuował zart. –Chcesz mi powiedzieć, że jesteś w stanie zrobić kotka z plasteliny, ale takiego, że jak ktoś na niego patrzy to od razu wie, że to kotek? – Złapał się za klatkę piersiową. –Wybacz, Zoya, ale to… – Wskazał tutaj na nią. –To jest prawdziwy talent. Nikt nie mówi o takich rzeczach. Powinno się o tym mówić. – Niby żartował, ale jeśli była to prawda to zazdrościł jej tego talentu. Trochę się obawiał tego, że Polly w przyszłym roku zacznie chodzić do przedszkola, a on nie będzie jej potrafił pomóc z lepieniem zwierzątek z plasteliny. Albo jego ludziki z kasztanów będą niesamowicie tandetne.
-To jest dosyć rozsądny powód dla rezygnacji ze swoich marzeń. – Jeżeli znajomość Zoyi i Morgana przetrwa próbę czasu i różnych czynników to w sumie chciałby, żeby Zoya powiedziała to jego Polly. Że nie musi czekać na faceta w rajstopach, żeby ją uratował. Może po prostu uratować sama siebie i zrezygnować z głupich marzeń. –Toaletki jeszcze nigdy nie próbowałem robić, ale brzmi jak wyzwanie, którego chciałbym się podjąć. – Akurat jutro planował skończyć robić krzesła, więc mógłby zabrać się za coś nowego. –Dajesz mi pełną dowolność czy masz jakieś konkretne wizje? – W sumie nie wiedział na ile poważna była ta propozycja, ale nawet jeśli ostatecznie Zoya nie będzie chciała tej toaletki to przynajmniej on sobie popracuje nad czymś nowym. Upił swojego drinka i spojrzał w stronę parkietu. –Nie powiedziałbym, że jestem swietnym tancerzem. Ale nie mam dwóch lewych nóg. No i dawno nie tańczyłem, więc jestem trochę zardzewiały. – Pewnie ostatni raz tańczył jeszcze zanim urodziła się Polly i kiedy był szczęśliwy z Claudią.

Zoya Henderson
ambitny krab
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Tak, zobacz, większość ludzi potrafi śpiewać, tańczyć, malować. Niewiele jest osób, które potrafią coś zrobić z niczego. A taki mebel, każdy pewnie jest oryginalny, ma swój własny charakter. Jakby tak się nad tym zastanowić to można też tym pokazać co myślisz o drugiej osobie, trochę jak piosenka - no, bo jak zrobi jakieś ciemne, wielkie krzesło przypominające te stawiane w smutnych zamkach, to gdyby Zoya coś takiego dostała to, by pomyślała, że ją ma za jakąś królową lodu, aczkolwiek, pewnie, by jej się podobało takie krzesełko. - Poza tym, jako psycholog mogę stwierdzić, że pewnie jest to bardzo terapeutyczne zajęcie, można się odciąć od problemów i skupić na jednej pracy, lepsze niż alkohol - Zoya tak nie umiała dlatego go prowadziła do baru, bo ona personalnie lepiej sobie radziła z piciem niż rzeźbieniem. - Nie będę kłamać, ja trochę też tam chodzę... ale głównie dlatego żeby sobie popatrzeć na ładne wnętrza jakich mieć nie będę - bo pewnie były takie super ładne, ale Zoya wiedziała, że szybko, by ją kolory zaczęły irytować, dlatego sobie chodziła tam po prostu popatrzeć i pomyśleć o tym jak jej życie mogłoby wyglądać w takiej na przykład kuchni. - No i na świeczki, pod tym względem jestem stereotypową kobietą -miała w domu sporo świeczek poukładanych w różnych miejscach apartamentu. - I przyznam Ci się jaka ze mnie niegrzeczna dziewczynka - zaczęła ściszając nieco głos i pochylając się w jego stronę - kradnę im trochę tych małych ołówków - taką tajemnicę mu wyznała, teraz są już ze sobą bliżej niż byli dwie minuty temu, a gdy się od niego odsunęła to posłała mu piękny szeroki uśmiech, bo z własnej głupoty to tylko tyle mogła zrobić.
- Tak, tak właśnie jest. Wygląda jak kotek, a nie jak mysz, albo niedźwiedź - pokiwała głową. - Myślisz, że mogę się odezwać do jakiejś galerii czy nie chcą zorganizować wystawy kotków z plasteliny? Mogłabym nawet zaszaleć i spróbować zrobić z modeliny... - szalona Zoya, która starała się nie zaśmiać, ale niestety głupota tej rozmowy była silniejsza od niej. To zadziwiające, że tak łatwo jej się rozmawiało i żartowało z zupełnie nieznajomym mężczyzną. Nie była do tego przyzwyczajona.
- Tez tak uważam inne marzenia też były okej, poza tym nie oszukujmy się, księżniczki są przereklamowane - w jej świecie tak było, bo była dorosłą kobietą, która nie miała do czynienia z małymi dziewczynkami. Miała jakiś kontakt z chłopcem, ale on lubił marvela, a nie księżniczki. Pewnie Morgan mógłby jej więcej na ten temat powiedzieć. - Idealnie, powiedz mi tylko później ile to będzie kosztować, jak już będziesz wiedział jakich materiałów potrzebujesz i wyceń dobrze swoje umiejętności - bo jeżeli chciałby sie zdecydować na robienie mebli na sprzedaż to Zoya byłaby super szczęśliwa mogąc się później nazywać jego pierwszą klientką, poza tym szukała pracy więc zawsze mogłaby też robić w księgowości. Żałosna dziewczyna. - Zaskocz mnie, zrób coś co myślisz, że będzie do mnie pasować - była ciekawa czy jest tak łatwa do odczytania, chociaż dzisiaj akurat miałby utrudnione zadanie, bo swoje ulubione czarne rzeczy zostawiła w domu. - Rozumiem - kiwnęła głową, a później wypiła swój alkohol do dna za jednym razem i odstawiła szklankę na blat. - To przekonajmy się czy będziesz skrzypieć przy obrotach - uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę w jego stronę, nie było co prawda akcji "panie proszą panów", ale Zoya była księżniczką, która sobie sama musiała radzić w życiu. - Zawsze w razie co pozostaje taniec robota - nie po to zatrudniała tutaj całkiem niezłą kapelę żeby siedzieć przy barze, szczególnie w momencie, w którym udało jej się natrafić na ciekawego towarzysza wieczoru.

morgan prescott
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Programista — Agile Software Development
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Samotny tata dwuletniej Polly
Spojrzał na Zoyę rozbawiony. –Czyli chcesz mi powiedzieć, że legalnie mogę do kogoś podbić wręczając im niewielki stołek, albo stolik kawowy mówiąc „myślałem o tobie jak strugałem ten mebel”? – Spojrzał na nią unosząc brew i nawet przez chwilę udało mu się zachować powagę. Po chwili jednak parsknął śmiechem, bo było to dosyć absurdalne. Chociaż to nie tak, że Zoya nie miała racji. Jednak w wykonanie takiego mebla wkładało się dużo serca i czasu i precyzji. On jakby dostał od kogoś taki prezent to by się ucieszył.
-Hmm. – Zmrużył oczy. –Nigdy tak tego nie traktowałem szczerze mówiąc. – Zapewne dlatego, że Morgan był bardzo bezproblemowym człowiekiem i wcale nie potrzebował jakiś zajęć, żeby oderwać swoje myśli od życia codziennego. Wręcz przeciwnie, robienie w drewnie go uspokajało. Może gdyby miał w sobie więcej gniewu czy emocji to częściej robiłby w metalu. –Dlaczego nie? – Zapytał, bo raczej sprawiała wrażenie osoby kasiastej. Jeszcze teraz zakładał, że jest w związku z Loganem, a wszyscy widzieli jego willę, więc pewnie Zoya miała kilka pomieszczeń, w których mogła spełniać swoje ikeowe fantazje.
-Niegrzeczną dziewczynką? – Zapytał zaintrygowany, a jak powiedziała o kradzieży ołówków to się nawet roześmiał. –Kurde, nie wiedziałem, że jeszcze je mają. Musiałem słabo się rozglądać, albo byłem w sklepie zaraz po twojej wizycie. – Otarł sobie nawet łezkę, która nie była fikcyjna. Serio go rozbawiła.
-Myślę, że powinnaś to zrobić. – Pokiwał energicznie głową. –Ale zanim zadzwonisz do Galerii w Nowym Jorku to upewnij się, że masz odpowiednią ilość kotków. Jestem pewien, że będą chcieli naprawdę dużo eksponatów, a nie chcemy, żebyś się zamęczyła przed swoją wielką wystawą. – Artysta przecież powinien być wypoczęty i prezentować się zajebiście. A na bank takie kotki szybko się sprzedadzą. Pewnie wśród klienteli Zoyi będą same starsze kobiety, ale to nie miało znaczenia. Ważne, że sztuka by się przedawała.
Nie odpowiedział nic na to, że księżniczki są przereklamowane, bo on jednak miał swoją małą księżniczkę i absolutnie nie uważał, żeby Polly była przereklamowana. –Okej. Dam znać. – Pokiwał głową i niby miał potwierdzenie, ale nadal w sumie nie miał pewności, że Zoya mówiła poważnie. Ale no nic, zrobi jej tą toaletkę i jak jednak się okaże, że ona żartowała to odda ją Presley, albo teściowej, albo mamie, albo zostawi dla Polly. –Jasne, tak zrobię. – Uśmiechnął się, ale już wiedział, że różowa toaletka odpadała. Zrobi najwyżej białą. Taka pasowała do Zoyi w jego mniemaniu. Szkoda, że biel była przeciwnością tego, co Zoya naprawdę kochała.
-Ale mnie zaskoczyłaś. Nie zdążyłem się rozgrzać. – Wypiła swojego drinka do końca i nawet chciał poudawać, że robi jakieś przysiady, ale nie było na to czasu. Chwycił Zoyę za rękę i poprowadził ją na parkiet. Cieszył się, że nie był typem, któremu pocą się ręce ze stresu. –Do tego akurat przydałoby się skrzypienie, żeby zachować realizm. – Zażartował, a jak już dotarli na parkiet to Morgan jak prawdziwy książę (ale nie żaden z tych pedofilów z Anglii) ukłonił się prosząc ją do tańca, a jak się zgodziła to pewnie ułożył dłonie odpowiednio i zaczął walcować czy chuj wie co.

Zoya Henderson
ambitny krab
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Tak totalnie, tak powinieneś kiedyś zrobić. - Zaśmiała się, chociaż, ona by się z czegoś takiego ucieszyła. Takie rzeczy potrafiły kosztować całkiem sporo, a były bardziej przydatne niż jakaś biżuteria. Henderson lubiła jak coś było funkcjonalne. Dodatkowo ktoś musiał poświęcić dużo czasu i serca, żeby wykonać coś takiego, a to zawsze warto docenić, bo kupić jakiś prezent to kwestia może godziny czy dwóch, a zrobienie czegoś takiego? Ktoś musiał się naprawdę postarać.
To w sumie dobrze dla niego. Gdyby Zoyi umarł mąż to nie miałaby chyba takiej ilości pracy, w którą chciałaby się wrzucić, byle tylko o tym nie myśleć. Z drugiej strony, ona nie miała dziecka, którym musiała się zająć niezależnie od sytuacji. Chciałaby mieć, ale nie było jej dane i coraz częściej zaczynała myśleć o tym, że raczej nie będzie jej to dane. Trudno. Nie można było mieć przecież wszystkiego. Była inteligenta, bogata i ładna, posiadanie własnej rodziny, może nie było dla niej. Świat jej chciał pokazać, że powinna skupić się na pracy, jak już sobie jakąś znajdzie. - Bo mam tylko jedną kuchnię, jeden salon i jedną łazienkę, a jakbym zaczęła zmieniać to pewnie chciałabym robić remont co dwa miesiące, a szczerze mówiąc to od kilku miesięcy się próbuję zabrać za pomalowanie ścian u znajomej - niby nie miała robić tego sama, ale to jednak było mieszkanie Sam więc im mniej ludzi o tym wiedziało tym lepiej, a z ekipami remontowymi to różnie to było.
- Następnym razem Ci kilka zostawię, żebyś też sobie mógł kilka zabrać, zrobię z Ciebie bad boya - zaśmiała się, ale cóż wiadomo jak to było z Zoyą. Ona lubiła ludzi z problemami i jak ktoś jakiegoś nie ma to już Henderson mu pomoże coś stworzyć.
- Dobrze, masz rację, tak zrobię - pokiwała głową - dostaniesz zaproszenie na otwarcie i podziękuję Ci w przemowie, jako pierwszemu, który we mnie uwierzył -oczywiście Zoya by się prezentowała zajebiście w każdym wydaniu, nawet jak była niewyspana po bezsennych nocach to wyglądała super hot, co Sam jej powiedziała i czego Henderson się trzyma. Ucieszyła się też, że kwestię toaletki mieli już dogadaną, była teraz bardzo ciekawa efektów. Nie mogła się doczekać.
- Bo szkoda czasu, jak dostaniesz jakiejś kontuzji to obiecuję, że zawiozę Cię na SOR - czy co tam w Australii było tego odpowiednikiem. Zoya też się cieszyła, że nie pocą mu się ręce, bo pewnie wtedy wzięłaby go za jakiegoś kripa, a jak na razie miała o nim same dobre opinie. Uważała go za bardzo w porządku faceta. Uśmiechnęła się, gdy ja poprosił do tańca i podała mu rękę, żeby mogli sobie walcować, czy chuj wie co, gdzieś na parkiecie. - Widzisz, idzie Ci całkiem nieźle, przyznaj, że pewnie ćwiczyłeś przed lustrem - tradycyjnie musiała unieść głowę do góry jak chciała spojrzeć na kogoś kto był blisko niej, bo niestety była kurduplem praktycznie w każdym towarzystwie.

morgan prescott
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Programista — Agile Software Development
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Samotny tata dwuletniej Polly
-Brzmi sensownie. Zdecydowanie to zrobię. – Zaśmiał się cicho. Nie rzucał słów na wiatr. Naprawdę planował tak zrobić. Był ciekawy reakcji na takie słowa. W sumie to nawet chciałby zrobić coś takiego z Zoyą, ale wiadomo… jaką miał pewność, że w ogóle dojdzie do kolejnego spotkania? Dopiero co się poznali. Obłędem byłoby planowanie czegoś takiego. Wykorzysta ten żarcik z kimś ze swoich znajomych. Mimo, że nie miał ich wielu. Pewnie nie miał wcale przyjaciół, lol.
-No tak, to wiele w sumie wyjaśnia. Rzeczywiście masz ograniczoną ilość pokoi do urządzania. – Nie wiadomo dlaczego, ale trochę go ta informacja usatysfakcjonowała. Ewidentnie wynikało, że nie mieszkała z Loganem. Wszyscy znali chatę Logana. Głównie dlatego, że on prawdopodobnie tak bardzo kochał swoją willę, że miał jej zdjęcia oprawione w ramkach w swoim biurze. Poza tym to Morgan skarcił się w myślach za to, że w ogóle cieszyło go to, że nie mieszkała z Loganem. Chociaż zaraz też zaczął myśleć o tym, że nawet nie bawiła się u jego boku. To też było dziwne. Ale znowu… nie chciał w to wszystko wnikać. –Twoja znajoma wynajęła ciebie do pomalowania ścian u siebie w domu i nie zrobiłaś tego jeszcze przez kilka miesięcy? – Dobra, musiał to sobie powtórzyć na głos, bo brzmiało to bardzo dziwnie. Chyba łatwiej byłoby tej znajomej znaleźć jakiegoś specjalistę. –Po godzinach zajmujesz się malowaniem ścian? – Zaciekawił się.
-To trochę takie oszukaństwo. – Zauważył marszcząc brwi. –Może po prostu wybierzemy się do Ikei razem i wspólnie je pokradniemy. Będę twoim partnerem w zbrodni. – Zaproponował puszczając jej oczko. Sam nie wiedział czy rzeczywiście zaprasza ją do czegoś takiego, ale absolutnie nie miałby nic przeciwko temu, żeby coś takiego odjebać. Mógłby nawet rozegrać sceny z filmu romantycznego gdzie oboje udają, że mieszkają w Ikei i że są szczęśliwym małżeństwem, które właśnie planuje swoje wspólne życie.
-No i to mi się podoba. Mamy umowę. – Uniósł zaciśniętą pięść w geście triumfu. Kurde, gdyby wiedział wcześniej, że tak łatwo się gada z kobietami, to zacząłby z nimi rozmawiać wcześniej. Chociaż może tutaj kwestia typowo dotyczyła tylko Zoyi. Może z nikim innym nigdy nie będzie mu sięr rozmawiało tak dobrze jak z nią. –Jak będziesz potrzebowała stołu do wykładania kotków to daj znać. Chętnie jakiś wystrugam. – Zaproponował jeszcze, bo przecież był takim uroczym żartownisiem.
-Sprytnie. – Zauważył z uśmiechem. –A już miałem w planach symulowanie jakiejś kontuzji po cichu licząc na rozmasowanie obolałego miejsca. – W momencie kiedy skończył mówić poczuł się żałośnie. Chyba zrozumiał, że jest typem człowieka, który na wiadomość „zw idę się umyć” odpisuje „beze mnie? : )”. Szkoda mu było teraz Zoyi, że musiała usłyszeć od niego tak beznadziejny tekst. –Przyznaję się bez bicia. – Westchnął teatralnie. –Odkąd dostałem zaproszenie ćwiczyłem codziennie. Uznałem, że to moja szansa, żeby pochwalić się wszystkim jakim jestem Maserakiem. – Nie wiem kto jest australijskim odpowiednikiem Maseraka. Zgaduję, że też Courtney Act, ale nie będę przesadzać.

Zoya Henderson
ambitny krab
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Zaufaj mi, jest to dobry tekst na podryw, ja bym poleciała - czasem już tak miała, że za dużo mówiła zanim dobrze przemyślała swoje słowa. Czasem nawet za szybko rozkładała nogi, nie myśląc o konsekwencji swoich akcji. Tym razem powinna się ugryźć w język, ale jakoś samo wyszło. Może trochę brakowało jej takich drobnych flirtów.
- No sam widzisz, nie zostaje mi nic innego jak chodzenie do Ikei i wymyślanie porywających historii o tym co bym robiła jakbym miała tą konkretną kuchnię - pewnie brzmiała jak wariatka, ale trudno. Podzieliła sie z nim częścią życia, z której nie była dumna. Co do Zoyi mieszkającej z Loganem, to zanim miałoby się to stać musiałaby zburzyć całą jego willę i postawić na nowo, albo przynajmniej zrobić porządną dezynfekcję. Generalny remont na bank byłby potrzebny, bo nie chciałaby przebywać w tych samych pomieszczeniach co jego puszczalskie koleżanki. Całe szczęście, że dzisiaj natrafiła na Morgana i praktycznie prawie wcale nie spoglądała w stronę swojego szefa, chociaż w głębi duszy miała nadzieję, że on dobrze widział jak świetnie sie bawi w towarzystwie innego mężczyzny. - Tak, jest dokładnie tak jak powiedziałeś - aż się zaśmiała, bo brzmiało to źle. - Chyba nie wychodzę w tym momencie na najlepszą przyjaciółkę - pokręciła głową dalej mocno rozbawiona. - Moja przyjaciółka często wyjeżdża, prawie nie ma jej w mieszkaniu i wie, że niestety ostatnio nie miałam za bardzo na to czasu, ale teraz mnie zmotywowałeś - wskazała na niego palce, bo te słowa wypowiedziane przez niego sprawiły, że do Henderson dotarło jak słabo musiało to wyglądać z boku. Słabo jak dziwki Logana z Shadow. Zoya już kilka widziała, nie podobały jej się. - Tak.. ten zgred nie płaci za dobrze - odpowiedziała śmiejąc się ponownie. - Jak będziesz potrzebować to wiesz, daj znać, pomaluje Ci po taniości - głównie dlatego, że musiałby pewnie po niej poprawiać.
- Uuu brzmi ciekawie - była w stanie dać się namówić - ale w takim razie zaszalejemy i zwiniemy im jeszcze tą niebieską torbę - level niegodziwości na tak wysokim poziomie, że pewna żydowska koleżanka Sam byłaby dumna. Zoya musiała byc szczera sama ze sobą i była pod wrażeniem, że tak dobrze rozmawiało jej się z ledwo poznanym facetem i to na dodatek typem od komputerów... podejrzane. No i rzeczywiście, Melville miała rację, zupełnie nie wyglądali tak jak Mark Zuckenberg, Morgan nie przypominał kosmity. Henderson musiała przyznać, że był naprawdę przystojny wiec było na czym oko zawiesić, a charakterem zdecydowanie dorównywał swojej urodzie.
Zachichotała słysząc jego kolejne słowa i znów pokręciła lekko głową z rozbawieniem. - Dobrze, mogę nawet pocałować żeby nie bolało - dodała ciągnąć ten żart, bo czemu nie. Wcale nie czuła się zażenowana, byłoby gorzej gdyby rzucił tekstem, czy bolało jak spadła z nieba. - Ech, a już myślałam, że masz naturalny, wrodzony talent - westchnęła udając wielce zasmuconą. - I nie Maserak.... bądź bardziej jak Shakira.. wiesz... my hips dont lie, czy coś takiego - bo oczywiście chodziło jej o kręcenie tyłkiem do muzyki! Teraz jednak tego nie mógłby jej zaprezentować, bo zespół postanowił zagrać coś wolniejszego, a z tym to akurat Zoya nie miała problemu. - Całkiem nie najgorsza wyszła mi ta impreza - powiedziała nieco ciszej, na co mogła sobie pozwolić, skoro tańcząc wolny taniec na bank byli nieco bliżej siebie.

morgan prescott
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Programista — Agile Software Development
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Samotny tata dwuletniej Polly
-A dasz się poderwać na taki tekst, komuś kto już wie, że poleciałabyś na taki tekst? – Zapytał rozbawiony. –Oczywiście to pytanie od znajomego. – Szybciutko dodał, ale dobrze wszyscy wiemy, że on był tym znajomym, który o to pytał. Jakby miało mu się udać poderwać Zoyę na taki tekst, to przy ich następnym spotkaniu na bank tak do niej powie. A jeśli nie będzie następnego spotkania i po prostu, gdzieś randomowo spotka ją na ulicy to do niej zagada czymś tak beznadziejnym.
-Słuchaj, każdy sobie znajdzie sposób na spędzanie czasu wolnego. Widocznie to jest twój sposób. – Uśmiechnął się. Nie miał zamiaru jej krytykować. Ikea to taki tragiczny pożeracz czasu. Wchodziłaś tam po zestaw szklanek, a okazywało się, że minęło już pięć godzin, a ty masz w koszyku pełno poszewek na poduszki, maskotkę Małpy, pojemniki na przyprawy, zestaw słoików i dwa wyciskacze do czosnku. A przecież jeszcze trzeba było zajść do sekcji z jedzeniem na klopsiki. To już kolejne dwie godzinki w plecy.
-Czyli… – Położył sobie dłoń na brodzie. –Chcesz mi powiedzieć, że twoja przyjaciółka często wyjeżdża więc masz multum okazji do tego, żeby pomalować jej to mieszkanie, ale i tak tego nie robisz. – Zaśmiał się, bo to co powiedziała jeszcze bardziej ją pogrążyło. Brzmiało jak milion idealnych okazji do pomalowania mieszkania i nie zmuszania przyjaciółki do tego, żeby wąchała opary. –Czyli powinienem już w sumie zabukować u ciebie termin jak będę potrzebował malowania za parę miesięcy. – Ot taki żarcik skoro była taka słowna. Za chwilę jednak spoważniał. –A tak całkiem serio to gdybyś potrzebowała pomocy to chętnie pomogę. – Zaoferował się, bo przecież był takim specem od DIY. Pewnie nawet chciał sięgnąć po telefon, żeby jej pokazać jak pomalował swój dom, ale musiałby się pewnie przegrzebać przez tysiące zdjęć Polly.
-Nie byłem aż tak odważny, żeby zaproponować coś takiego, ale cieszę się, że myślimy o tym samym. – Odpowiedział cicho, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Wydawało mu się, że już weszli na poziom takiego niewinnego flirtowania, o którym Morgan zapomniał.
-Uuuu. Poważne porównanie. – Pokręcił głową niepewny tego czy podoła. –Ale dobra, jak wpadnie odpowiednia piosenka to spróbuję sprawdzić czy moje biodra rzeczywiście nie kłamią. – Pewnie nie kłamią, wręcz przeciwnie. Od razu go zdradzą i pokażą, że tak naprawdę Morgan Prescott jest tragicznym tancerzem.
Morgan nie miał problemu z tym, żeby przestawić się na wolniejszy taniec. Nawet taki preferował. Łatwiej się rozmawiało i nie musiał się martwić o to, że może wykona jakiś żenujący ruch. –Myślę, że jest całkiem przyzwoita. Możesz przestać się strofować i nią cieszyć. – Rozejrzał się po towarzystwie wokół nich, wszyscy wyglądali jakby bawili się naprawdę dobrze. Nikt nie rzygał za firanami, nikt nie podpierał ściany znudzony.

Zoya Henderson
ambitny krab
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Hmmm, przekaż znajomemu żeby spróbował, to wtedy zobaczymy - dobrze wiedziała, że nie ma żadnego znajomego, ale nie miałaby absolutnie żadnego problemu z tym, gdyby Morgan do niej wypalił z takim tekstem. Poleciałaby, szczególnie gdyby rzeczywiście miał coś co wyrzeźbił myśląc o niej. Uważała to za romantyczne. Może była pojebana. - Mój sposób chyba pokazuje, że jestem nudna i dziwaczna - zaśmiała się pod nosem. No trudno jej hobby było trochę nietypowe. Dobrze, że przynajmniej jakieś miała. Cieszyła się, że Morgan nie ma jej za jakąś skończoną frajerkę albo wariatkę, nie wiedziała w sumie czemu się tak przejmowała jakimś obcym człowiekiem, ale jednak. Polubiła go. Sądziła, że mogliby być całkiem spoko przyjaciółmi kiedyś w przyszłości. Głównie dlatego, że nie sądziła, że byłaby gotowa na jakiekolwiek randki, związki czy cokolwiek. To jeszcze nie był dobry czas, musiała wszystkie swoje sprawy poukładać, a jak na radzie działo się w jej życiu o wiele za wiele.
Zaśmiała się i na chwilę schowała twarz w dłoniach. - Tak, właśnie tak jest - powiedziała odsłaniając już twarz. Czuła się teraz strasznie głupio. - Wpiszę Cię w kalendarz na wolną sobotę tak za pół roku - teraz to dopiero zauważyła jaka była żałosna i nawet śliczna, czerwona sukienka nie była w stanie tego ukryć. Tak sie zajęła swoimi problemami, że zupełnie straciła poczucie czasu i dlatego mieszkanie Sameen dalej było w takim stanie w jakim było. Z drugiej strony jej przyjaciółka sama skutecznie odciągała jej uwagę w wiadomo jaki sposób. - Serio? Mógłbyś? Nie jestem raczej wybitna w malowaniu, na pewno przyda mi się pomoc. - Trochę ją zdumiało to, że tak szybko zaoferował swoją pomoc, miała nadzieję, że bezinteresowną, ale Morgan wyglądał na dobrego faceta więc nie miała na razie powodów, by myśleć, że kryje się za tym jakieś drugie dno.
- Właśnie się nią cieszę - mruknęła spoglądając na niego z lekko zadziornym uśmiechem. Czasem, jak się postarała, to potrafiła jeszcze być trochę małą kokietką. - Mam nadzieję, że nie żałujesz przyjścia tutaj i nie sądzisz, że zmarnowałeś czas na imprezę z nieznajomymi - ona nie była pozytywnie nastawiona do wizji przyjścia tutaj, ale teraz chyba powoli zmieniała zdanie, bo zdecydowanie nie było tak źle jak zakładała.

morgan prescott
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Programista — Agile Software Development
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Samotny tata dwuletniej Polly
-Z pewnością przekażę. – Uśmiechnął się i oczywiście, że zapamiętał, że będzie mógł użyć kiedyś tego tekstu. Co prawda nie dostał odpowiedzi czy ten tekst rzeczywiście coś mu da, ale sam fakt, że miał już gotowca, był pokrzepiający. Tym bardziej, że minęło kilka lat odkąd Morgan podrywał kogokolwiek po raz ostatni.
-Nie bądź dla siebie taka krytyczna. Pamiętaj, że są ludzie, którzy mają fetysz stóp i się tym szczycą. – Naprawdę miał nadzieję, że nie pierdolnął teraz żadnego babola i że Zoya nie wyjebie mu z tekstem, że w sumie to ona w wolnych chwilach też jest fetyszystką stóp. Dla Morgana właśnie coś takiego było nieźle pojebanym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Nie lubił stóp. Były obleśne. Zdecydowanie wolał ludzi, którzy chodzili do Ikei i wymyślali sobie jak urządzaliby fikcyjne domy czy pomieszczenia. Nie było w tym nic dziwnego. Każdy w Ikei miał chyba takie wyobrażenia.
Parsknął śmiechem. –To tak, zdecydowanie wpisz mnie już w kalendarz, bo czuję, że za pół roku któryś z pokoi w moim domu z pewnością będzie potrzebował odświeżenia. Mam tylko nadzieję, że nie przyjmujesz rezerwacji na konkretne pokoje. – No bo przypał jak on sobie zarezerwuje malowanie korytarza, a za to pół roku okaże się, że jednak jego sypialnia czy kuchnia bardziej potrzebują tego odświeżenia. Nie wymigałby się, a pewnie czekanie przez kolejne pół roku nikogo tutaj nie urządzało. –Serio. – Potwierdził z uśmiechem. –Zajmuję się tym. W sensie nie zawodowo, ale swój dom sam odrestaurowałem. Także malowanie mieszkanie nie stanowiłoby dla mnie żadnego problemu. – Pewnie nawet dobrze by się przy tym bawił i relaksował. No i być może spędziłby trochę więcej czasu z Zoyą. No chyba, że wpuściłaby go do tego mieszkania, a sama poszła sobie na jakieś zakupki. Tak też mogło być i w sumie by się jej nie dziwił. Pewnie była zabiegana.
-Nie żałuję. – Odparł rozglądając się po ludziach i lokalu. –Chyba właśnie tego potrzebowałem. – Odpowiedział w sumie bardziej do siebie niż do niej. Chyba za długo odmawiał sobie takich prostych przyjemności jak chodzenie na firmowe imprezy czy spotykanie się z ludźmi, którzy nie byli jego rodziną.

Zoya Henderson
ambitny krab
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Ughhh... fuj, nie mów takich rzeczy - stopy były obleśne i w tym się Zoya mogła z nim zgodzić. Nie rozumiała jak kogoś może jarać akurat ta część ciała. W sumie to jak się tak zastanowić to Henderson chyba najbardziej jarały oczy, lubiła się ludziom w nie patrzeć. Później były męskie klaty i broda, ale skoro niedawno odkryła, że pociągają ją też kobiety to cóż... musiała te kryteria chyba nieco zaktualizować.
- Dobra, odezwę się do Ciebie w czerwcu czy dalej potrzebujesz malowania - zaśmiała się - konkretne? Nie... mogę pomalować kuchnię, łazienkę, sypialnię, nawet paznokcie jak będziesz mieć ochotę - bo chyba tylko w tym ostatnim miała jakaś wprawę. Chociaż i w tym tak nie konieczne, bo jednak była bogatą, ładną dziewczyną i pewnie chodziła do kosmetyczki na różne zabiegi na mordę i ciało, wliczając w to zrobienie paznokci. - No to może skorzystać z pomocy i dobrych rad, na przykład przy wyborze pędzla - bo nawet na tym się Henderson nie znała. Nie chciała mu co prawda zawracać tym głowy, ale nie ma się co oszukiwać, kompletnie nie znała się na pracach remontowych, chociaż chętnie by się nauczyła czegoś przydatnego. W końcu teraz miała być samotną, niezależną kobietą, powinna wiedzieć jak pomalować ścianę, na wypadek, gdyby kiedyś musiała robić to sama.
- Cieszę się w takim razie - powiedziała przyglądając mu się z uśmiechem na ustach, robiła to w sumie przez dłuższą chwilę, bo cóż, miał bardzo przyjemną twarz i miło się na niego patrzyło. Nie było co się oszukiwać. - Może ja tez tego potrzebowałam - mruknęła sobie pod nosem, rzucając te słowa gdzieś w eter, a nie kierując je bezpośrednio do niego. Być może, takie oficjalne pożegnanie się z firmą też było jej potrzebne, a koniec końców wieczór nie byl tak tragiczny jak sie zapowiadał. Zoya i Morgan potańczyli jeszcze trochę, a później Henderson uzmysłowiła sobie, że jest już trochę późno. Musiała już wracać, bo rano miała zaplanowany lot. Zamówiła sobie taksówkę, do której Morgan ją odprowadził, pożegnali się i Zoya miała już wrócić do swojego apartamentu, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie.

2xzt <3

morgan prescott
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ