fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.

#6


Blondynka bardzo ekscytowala się nadchodzącym spotkaniem z Corvo. Szczególnie mocno nie mogła się go doczekać po ich krótkiej wymianie smsów. Cały dzień rozmyślała nad tym co będą robić wieczorem i układała w głowie scenariusze tego jak będzie wyglądać ich randka... znaczy spotkanie. Oczywiście to nie była randka, głupia Lizzie. Oczywiście, w żadnych z jej rozmyślań nie pojawiała się jego narzeczona, bo blondynka skutecznie tą myśl od siebie odsuwała. Pp prostu udawała, że tego nie wie i nic nie słyszała podczas ich ostatniego spotkania. Tak było jej łatwiej żyć, bo w innym wypadku musiałaby znów mieć do siebie pretensje, że nie uczy się na własnych błędach. Była już kiedyś w takiej sytuacji i czy skończyło się to dobrze? Nie. Miała tylko złamane serce, nawet jeżeli to było z jej własnej winy. Kto wie jakby się sytuacja potoczyła gdyby nie wyjechała na studia. Oczywiście, nie żałowała tego, bo dzięki swojemu pobytowi w Sydney zdecydowanie wydoroślała i rozwinęła się. No i to tam poznała Corvo więc patrząc na to wszystko z perspektywy dzisiejszego dnia, nie żałowała. No może oprócz tego, że go nie zatrzymała w tym Sydney na dłużej.
W każdym razie na dzisiejsze spotkanie szykowała się dość długo, bo chciała wyglądać najlepiej jak to jest możliwe. Głupio się tak stroić dla zajętego faceta, ale no przecież ona o tym już nie pamiętała. Jedyne co miała w głowie to jego zdjęcie z gołą klatą. To jej w zupełności wystarczyło! Gdy już byla zwarta i gotowa to zamówiła taksówkę i poczekała aż samochód po nią przyjedzie, chociaż ten czas strasznie wolno leciał! Już chciała być na miejscu! No i gdy w końcu znalazła się pod tym barem i zobaczyła Corvo to od razu się szeroko uśmiechnęła. Wyglądał pewnie lepiej niż na zdjęciu. – Taki strój też Ci bardzo pasuje- powiedziała od razu gdy tylko stanęła bliżej niego. – To co? Gotowy? – Zapytała przyglądając mu się jeszcze, a później zerknęła na bar. Miała nadzieję, że będzie tu fajnie, bo chyba, by sie zabila gdyby go zawiodła. No okej, może przesadza, ale pewnie by się zapadła pod ziemię.

Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
8. + bez wąsa ofc


Najszczersze przeprosiny dla narzeczonej Corvo, współczuje dziewczynie i w ogóle #PrayFoRowan i przepraszam, bo wstyd się przyznać, ale po dzisiejszej wymianie smsowej MacLerie również zapomniał o tym, że ma narzeczoną. Kiedy do niego dotrze to co odjebał to pewnie zamknie się w sobie i ostro się zjebie, no ale na razie o tym nie myślał. Na razie myślał tylko o tym, że to jest bardzo piękny przypadek, że dwa dni temu wpadł na Lizzie. W końcu Sydney było daleko, a jednak spotkali się w takiej małej mieścinie.
Corvo zrobił tak jak rzeczywiście sobie zaplanował kiedy padła propozycja wspólnej randki. W sensie wspólnego wyjścia! Wziął poranną zmianę, odwołał wszystkie plany jakie miał na wieczór, a nawet wziął sobie urlop na sobotę i niedzielę. To nie tak, że fantazjował o tym, że spędzi z Lizzie. cały weekend. Po prostu planował dzisiaj balować z nią całą noc i całą sobotę odsypiać. A jeśli odeśpi sobie w jej towarzystwie to naprawdę nie będzie narzekał. Nawet jakby miał poświęcić na nią cały weekend to pewnie by to celebrował bardziej niż swój własny ślub. Jeszcze raz, Rowan, przepraszam.
Miałam zrobić, że w sumie to Corvo przeszedł się spacerkiem, ale trochę kawałek drogi miał, więc też musiał się zdecydować na taksówkę. Głuptaski, mogli pojechać jedną, ale co zrobisz. Przybył chwilę przed czasem, bo nie lubił jak się na niego czekało. Poza tym był trochę zestresowany i podekscytowany i nie mógł się tego wszystkiego doczekać. Zapłacił za taksę i stanął sobie przed lokalem. Sprawdził godzinę na telefonie i że Lizzie miała trochę czasu to wyjął sobie papierosa i go odpalił. Bo zapominam, że on pali, a jednak papierosek załagodzi mu stres. Trochę ogarnął go dziwny stres, że może Lizzie mu odmówi. Chociaż nie miałoby to sensu skoro wysyłała mu swoje fotki z wanny jak się szykuje. Aż przełknął ślinę.
Jak podjechała jej taksówka i dostrzegł ją na tylnym siedzeniu to szybko zgasił peta i podbiegł do drzwi, żeby jej otworzyć. Taki był zajebisty. Ale widocznie tylko dla niej, trudno. -Tobie również! - Trochę się zagapił na jej nogi w tej spódnicy, ale sama sobie była winna. -Chociaż nie powiem... w pianie też było ci do twarzy. - Puścił jej oczko i nawet nastawił ramię, żeby mogła go złapać. Może to nawet i lepiej, że byli troszkę dalej poza Lorne Bay. -Na ciebie zawsze. - W sumie to nie był na to gotowy, ale też nie mógł się doczekać więc elo.
Weszli razem do środka i nawet upatrzyli sobie jakiś seksowny stolik, nie wiem jak stolik może być seksowny, ale załóżmy, że tak było. Stolik znajdował się gdzieś w kącie więc mogli się skupić tylko i wyłącznie na sobie i nie zawracać sobie głowy innymi ludźmi. Po drodze do tego stolika Corvo zgarnął jakieś menu i na początek zamówił dwa piwa, które zaniósł im do stolika. -Zastanawiałem się przez te dwa lata co robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś. - Powiedział jak już usiadł przesadnie blisko niej.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
RIP Rowan... a nie to jeszcze nie to. W każdym razie, na pewno powinien dzisiaj ten aniołek słodko spać, żeby przypadkiem nie wydzwaniać do Corvo, albo co gorsza do Lizzie, jak będą na swojej randce. Znaczy wyjściu, wspólnym wyjściu znajomych. Nic więcej, chociaż nie żeby Blackford jakoś wybitnie protestowała, gdyby miało wydarzyć się coś więcej. Przecież i tak nie miała już kręgosłupa moralnego, to pewnie dlatego, że tak szybko urosła w młodym wieku, gdzieś coś poszło nie tak i teraz najwięcej radości w życiu dostarczali jej faceci z narzeczonymi. No cóż, różne ludzie mieli fetysze. Nie ma co oceniać. W tym momencie to Lizzie była święcie przekonana, że Corvo jest wolnym człowiekiem, bo tak sobie właśnie wmówiła i tego się trzymała. W innym wypadku mogłoby być dziwnie, a tak? Czuła wszechogarniającą ekscytację, gdy tylko zobaczyła jego twarz.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i poczuła pewnie jak jebana zdobywczyni złotego globu, gdy jej tak otworzył drzwi od auta. Normalnie jak gwiazda filmowa. - Bez niej jest mi jeszcze bardziej do twarzy - puściła do niego oczko, bo oczywiście, że w stroju Ewy zawsze się wyglądało dobrze, a Lizzie się czuła bardzo pewnie w swoim ciele, nawet jeżeli była trochę chudą i wysoką tyczką. - Zawsze od dwóch lat? - doprecyzowała i pewnie go złapała pod tą ręką i sobie weszli do baru. Nie mam pojęcia jak wygląda seksowny stolik, ale obstawiam, że po prostu się taki stał, gdy już przy nim usiedli.
- Naprawdę? - Zapytała bawiąc się rurką od piwa, bo obstawiam, że Lizzie to ten typ, co jak idzie gdzieś z jakimś facetem, to zawsze bierze piwo z rurką hehe. - Zawsze mogłeś przyjechać i zapytać... na pewno bym Ci otworzyła szeroko drzwi - i nie tylko iks de. - To co chciałbyś konkretnie wiedzieć? Nie będę mieć przed Tobą tajemnic - mruknęła i napiła się piwka przez tą rurką. - Mmm ale dobre... naprawdę tak smakuje szkockie piwo? - Zapytała, bo nigdy nie była to nie wiedziała, a tu obok miała przecież znawcę szkockiej kultury! - Powiem Ci szczerze, że trochę miałam nadzieję, że przyjdziesz w tym seksi kilcie, ale też nie mam nic przeciwko żeby na ten widok jeszcze zaczekać - pochyliła się w jego stronę żeby to wypowiedzieć trochę takim konspiracyjnym szeptem jednocześnie zupełnie przypadkowo ułożyła mu rękę na udzie, bo niby tak jej się było wygodniej podeprzeć w tym całym procesie nachylania.. yhym.. wink wink Lizzie.

Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
Nata sweetie i’m so sorry.
Corvo pewnie tak na wszelki wypadek wyłączył telefon. Albo nie, wyciszył. Zdecydowanie wyciszył, albo włączył tryb samolotowy, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Ale wolał go zostawić włączony, bo wiadomo, zawsze można było pierdolnąć jakąś seksi fotkę. Tym bardziej, że szło się na randkę, spotkanie(!) z kimś kto profesjonalnie zajmował się fotografią. Może Corvo nie miał takich fetyszów jak ona, ale był pewien tego, że Lizzie zdecydowanie była tą, która sprawiała mu w życiu najwięcej radości. Chyba by umarł ze smutku jak Padme, gdyby spotkał ją już po ślubie.
Uśmiechnął się. –Jestem tego pewien. – Odpowiedział żałując, że niestety nigdy nie miał okazji się przekonać co do tego, jak wygląda Lizzie bez ubrań i bez piany. No i pewnie nigdy się nie przekona, bo już do końca życia będzie oglądał nago tylko i wyłącznie Rowan. Tak wybrał. Trudno. –Możliwe, że nawet dłużej. – No cóż, był gotów zakładać, że Lizzie jest osobą, która jest mu przeznaczona. Tym bardziej, że no nie mogło być przypadkiem to, że poznali się w Sydney, ale ponownie wpadli na siebie, po dwóch latach i to w tak małym i randomowym miejscu jakim było Lorne Bay. A jak już wszyscy wiemy z polskich książek fantasy, z przeznaczeniem nie można walczyć.
-Naprawdę. – Skinął głową i obracał w dłoniach kufel z piwem. On nie wziął słomki, bo pewnie nie wyglądałby seksownie pijąc tak piwo. –Niby tak, ale ostatecznie nie taka była umowa, nie? – Uniósł brwi. W końcu mieli się dobrze bawić przez tydzień, wiedzieć o sobie jak najmniej, a później rozejść się w swoje strony i wrócić do swoich żyć. –Literalnie chcę wszystko. – Jakby zaczęła mu opisywać szczegółowo swoje ostatnie dwa lata to pewnie słuchałby jej jak zahipnotyzowany. –Tak. – Spojrzał na kufel. –Ale po tym zamówię nam Ola Dubh. To mieszanka piwa z whisky z nutką czekolady. Moje ulubione. – Upił łyka. –Jest fajne, czarne. No i mocne, bo ma aż 8%! – Nie żeby próbował ją upić, co nie. Po prostu skoro byli w szkockim barze to chyba lepiej, żeby popróbowali takich przysmaków. A przynajmniej ona, bo on znał te smaki.
Przeszedł go przyjemny dreszcz jak nachyliła się w jego stronę, a prawie nawet umarł jak już ułożyła dłoń na jego udzie. Normalnie by sobie na to nie pozwolił, bo jak to tak, że jakaś typiara go dotyka jak on ma narzeczoną? Niestety, albo stety (dla Lizzie) zapomniał o Rowan i skupiał się tylko na blondynce. Teraz to on nachylił się w jej stronę. –Uwierz mi, warto poczekać. – Odwzajemnił konspiracyjny szept. –Masz kogoś? – Zapytał wprost, chociaż sory, ale nie miało to dla niego znaczenia.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Uśmiechnęła się i lekko wzruszyła ramionami. - Kto wie, może kiedyś się o tym przekonasz na własne oczy - no i chuj. Narzeczona? I don't know her. Lizzie to chyba traktowała jak jakąś okropną traumę i po prosty wyparła z pamięci tą mega niemiłą informację jaką ją uraczył przy ich ostatnim spotkaniu. Nie ma co tu dużo mówić. Trochę się zarumieniła słysząc jego kolejne zdanie i nie za bardzo wiedziała jak na to odpowiedzieć więc tylko spuściła wzrok wyraźnie zawstydzona. Co w ogóle jest śmieszne, bo jednak Lizzie nie było łatwo zawstydzić, także Corvo tutaj dokonał wielkich czynów.
No miał rację, umawiali się, że ten ich wspólny tydzień będzie pierwszym i ostatnim jaki razem spędzą, a później na zawsze pozostanie pięknym wspomnieniem, do którego będą mogli wracać, gdy najdzie ich okazja. - Racja - kiwnęła głową. - Z drugiej strony nie jesteśmy prawnikami, a umowy i zasady nie są tylko od tego żeby ich przestrzegać, czasem można jakąś złamać - naprawdę by się cieszyła, gdyby zapukał do jej drzwi, czasu jednak się nie cofnie. - Nie wiem czy wszystko jest aż takie interesujące - zaśmiała się, bo jednak jej życie według niej, nie było wcale jakieś wybitnie ciekawe. Zresztą, miała dopiero 25 lat, wszystko jeszcze przed nią. - Piwo, whisky i czekolada? Dodajmy do tego jeszcze Ciebie i papierosa, a będziemy mieć wszystko co lubię - no w sumie to wystarczyłby już tylko papieros, bo przecież miałaby to wypić z Corvo siedzącym obok, wiec tak, zdecydowanie przydałby się tylko papieros.
Bardzo się cieszyła, że siedzą na takim odludziu i nikt im nie przeszkadza, tak samo jak była super zadowolona, że nie zabrał jej ręki. - W to nie wątpię, to musi być niesamowicie pociągający widok - odpowiedziała wpatrując mu się prosto w oczy z bardzo niesfornym uśmiechem na ustach, już wiadomo jakie teraz Lizzie miała myśli i zdecydowanie nie były one przyzwoite. - Nie - odpowiedziała kręcąc lekko głową i wyprostowała się zabierając swoją rękę z jego uda żeby złapać za kufel z piwem. - Przynajmniej nie na razie, a co przyniesie jutro to zobaczymy - wzruszyła ramionami opierając się wygodnie o oparcie krzesła. Beznadziejne jest to zdanie. - Co z Twoją pracą? Nie zmierzasz się niedługo gdzieś zaszyć w środku australijskiego buszu? - Zapytała, bo cóż, ona by chętnie się gdzieś z nim zaszyła, gdzieś po środku niczego i bez zasięgu.

Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
Odwzajemnił uśmiech. Nie powiedział nic na głos, bo tak naprawdę to o niczym nie marzył jak o tym, żeby się jednak przekonać. Nawet poczuł się z tym źle, bo jednak nie był człowiekiem podążającym za tym co mówi biblia, ale jednak zasługiwał na to, że wydłubać sobie oczy. Ale też nie chciał, bo jednak chciał się cieszyć widokiem, który miał przed sobą.
No nie była w błędzie. Umowa słowna, którą sobie ustalili nadal obowiązywała, ale jednocześnie rzeczywiście, nie byli prawnikami i jeśli obie zainteresowane strony były gotowe umowę rozwiązać to co im stało na przeszkodzie? –Masz całkowitą rację. – Zgodził się upijając łyk wina. –Czyli rozumiem, że teraz powinienem żałować, że te dwa lata temu po prostu wsiadłem w samolot zamiast jednak pojawić się u twych drzwi? – Nie ma co pytać. Już żałował. Wtedy nie miał żadnych zobowiązań, był wolnym człowiekiem. Z nikim się nie spotykał, z nikim nie był zaręczony. Mógł zostać w Sydney i kontynuować sobie życie z Lizzie, które prowadzili przez te tydzień. Chociaż kto wie czy rzeczywiście na dłuższą metę takie życie i taki związek miałoby prawo bytu.
-Jak dla mnie to sprawiasz, że wszystko wydaje się cholernie interesujące. – Mogłaby mu zacząć opowiadać o tym nad jakimi kafelkami się teraz zastanawia, a słuchałby jej jak chory pojeb spijając każde słowo i marząc o tym, żeby nigdy nie skończyła. –Brzmi jak połącznie, z którego i ja byłbym zadowolony. – Pewnie zaoferowałby jej nawet teraz papierosa, ale pewnie poszliby do więzienia skoro Australia tak bardzo walczy z paleniem w miejscu publicznym. Pewnie Corvo dostałby lepe w ryj za to, że przed lokalem palił.
-Kto wie, może kiedyś się o tym przekonasz na własne oczy. – Zacytował ją, bo w sumie czemu nie. Jego kolega Morgan tak robił ze swoją dupą i po dwóch miesiącach się hajtali. Kto wie, może za dwa miesiące to Lizzie i Corvo będą już po ślubie. A nie, kurwa. On przecież już ma narzeczoną. Cymbał.
Pociągnął kilka łyków piwa mając nadzieję, że nie zadał głupiego pytania, przez które zabrała rękę z jego uda. –Masz kogoś interesującego na oku? – Uznał, że podpyta, bo nie wie czy być o nią zazdrosnym. Bo wiadomo, to logiczne być zazdrosnym o laskę, z którą się nawet nie jest. Chociaż coś go kuło w boku na myśl o tym, że ktoś inny jest z Lizzie. –Za około dwa tygodnie mam parę dni wolnego i zamierzam gdzieś sobie wybyć. – Odpowiedział z uśmiechem, bo miło było, że pamiętała o jego hobby. Zaraz jednak ogarnął, że może jest w tym jakieś ukryte dno. –Dlaczego pytasz? Chcesz się wybrać? – Wyprostował się trochę i przysunął bliżej, tak, że stykali się kolanami i udami.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Ona miała ochotę rozwiązać tą umowę pewnie niedługo po tym jak ją sobie zawiązali, ale jednak głupio było sie przyznać i dlatego nie poruszała tego tematu. Co innego teraz, gdy czuła, że oboje bardzo żałują tego, że w ogóle kiedykolwiek pomyśleli żeby się umawiać na taką głupotę. - Hmm, a byłoby to takie złe? - Zapytała patrząc mu prosto w oczy, przeciągała ich kontakt wzrokowy możliwie jak najdłużej, a później szybko spuszczała wzrok, bo taką to Lizzie była kokietką. - W sensie nie Twoje żałowanie, bo nie chciałabym żebyś musiał kiedykolwiek czegokolwiek żałować... - wyjaśniła na prędko. Wiadomo, że chodziło jej o pojawienie się go w mieszkaniu, które wtedy wynajmowała. Niczego bardziej pewnie nie chciała. - Wiesz co jest tragicznie zabawne w tym wszystkim, jak na to patrzę z perspektywy czasu? - To było takie pytanie retoryczne, bo skąd miał niby wiedzieć! - Jakiś miesiąc po naszym spotkaniu przyjechałam tu na wakacje - i z nudów przeruchała się z Colem, a gdyby wiedziała, że Corvo pochodzi z Lorne Bay, to by z innym panem na C skończyła w łóżku i może nie tylko.
- Przestań, bo się zarumienię - machnęła ręką wywracając przy tym teatralnie oczami, ale na koniec się zaśmiała pod nosem. - Cieszę się, że i w tym wypadku nawiązaliśmy nić porozumienia, powinniśmy kiedyś spróbować to wprowadzić w życie - ona to w ogóle, by chciała go zobaczyć w kilcie, w momencie, w którym ona sama leży w wannie przepełnioną pianą, pali sobie papierosa, a w drugiej ręce ma szklankę pysznej, chłodnej whisky. Ona to widziała oczami swojej wyobraźni.
- Ohh... no to będę wyczekiwać tego momentu - odpowiedziała mu przygryzając przy tym dolną wargę nie spuszczając z niego wzroku nawet na sekundę. Lizzie zdała sobie sprawę, że mogliby teraz nawet przestać rozmawiać, a ona by tak po prostu chciała siedzieć i się mu przyglądać. - W tej chwili? Mam nawet na obu oczach - trochę sobie żartowała, ale wiadomo, że nie jakoś mocno. No, bo na oku miała Corvo, który wydawał się jej być kimś niesamowicie interesującym. - Tak, chcę - jak myślał, że się będzie jakoś tutaj wzbraniać, albo udawać, że nie, to cóż... nie z Lizzie te numery. Jeżeli ma możliwość z nim pojechać, to chce to zrobić. - Nieważne gdzie - dodała jeszcze i cóż, skoro siedział tak blisko to skorzystała z okazji i go delikatnie zaczęła miziać nóżką wzdłuż jego nóżki. - Jak mnie chcesz to powiedz tylko kiedy - powiedziała jeszcze i tym razem poszalała, bo położyła swoją dłoń na jego dłoni.

Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
To w sumie szkoda, ze oboje mieli takie odczucia, ale żadne nic z tym nie zrobiło. Głupotą było też to, że ostatecznie nie wymienili się nawet numerami telefonów. No i poza tym, że właściwie Corvo mógł zmienić wszystko stając w jej drzwiach, to nie mieli nic żeby jednak siebie odnaleźć. Mieszkali tysiące kilometrów od siebie i znali się pod fałszywymi imionami. No co za dzbany dwa. –Nie. – Odparł. –To prawdopodobnie byłaby najlepsza decyzja w moim życiu. – Bo przecież najlepszą decyzją w jego życiu nie było związanie się z Rowan czy oświadczenie się Rowan. Nie, nie. Jego najlepszą decyzją byłby powrót do dziewczyny, z którą nigdy nic sobie nie obiecał. Logiczne. –Nigdy nie żałowałem niczego co miało związek z tobą. Więc myślę, że takiej decyzji też bym nie żałował. – Nawet jeśli by mu powiedziała „typie, spierdalaj” to przynajmniej żyłby sobie ze świadomością, że próbował, okej?
Parsknął śmiechem i pokiwał głową zgadzając się z nią. –Tak, to zdecydowanie jest tragicznie zabawne. – Westchnął. –Żałuję, że nie wpadliśmy na siebie przypadkiem. – Dobrze, że jednak nie wiedział, że wpadła tutaj i zaruchała kogoś innego. Jasne, nie mógłby mieć do niej żadnych pretensji, ale wiadomo, siedziałby i myślał tylko o tym, że mogłaby ruchać jego. A na dobre by mu to nie wyszło.
-Możemy nawet dzisiaj. – Zaproponował bo czemu nie. –Papierosy mam, wiemy gdzie kupić szkockie piwo. – Skinął głową w stronę baru. –Jesteś ty, jestem ja. Mamy cały pakiet. – Wyzerował nawet swoje piwo. Nie żeby potwierdzić, że jest gotowy stąd spadać, ale akurat skończyło się w odpowiednim momencie. –Możemy za jakiś czas przenieś imprezę do mnie na łódkę. Tam mam też kilt, więc będę mógł spełnić twoje wszystkie fantazje. – Pewnie nie wszystkie, bo jednak wierność trzymała go przy Rowan, chociaż chuj go wie. Przecież nie będę kłamać, gdyby mógł to już by się przed nią rozbierał na tym stoliku, przy którym właśnie siedzieli. –Cieszę się. – Nawet jeśli go ściemniała to potrafiła powiedzieć odpowiednią rzecz i on absolutnie nie miał zamiaru jej kwestionować. Chciał tutaj siedzieć do końca świata. –Okej. To zaplanuję coś dla dwóch osób. Okolice Brisbane. – Przełknął ślinę i chciał jej nawet powiedzieć, że w sumie jebać wszystko, że on weźmie wolne i mogą jechać już teraz. –Oczywiście, że cię chcę. – Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Nie wiedział czy to jej obecność, czy bliskość, czy jej noga, czy to, że złapała go za dłoń. Równie dobrze wszystko mogło się w tym momencie skumulować, ale był pewien tego, że ją chce. –Teraz. Jutro. Za dwa tygodnie. – Uśmiechnął się i przełożył swoją dłoń na jej i splótł jej palce ze swoimi.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Tak. Mógł zmienić wszystko gdyby zdecydował się na to, by po prostu zapukać do jej drzwi. Lizzie chyba wolała jednak nie myśleć o tym co, by było gdyby, bo wtedy na bank byłaby bardzo smutna, że nie skorzystali z okazji. Najwyraźniej tak właśnie miało być, a naiwna blondynka pewnie sądziła, że jeszcze nic straconego... no dobra z tyłu głowy gdzieś wiedziała, że są beznadziejnym przypadkiem, z którym nic się już nie da zrobić, bo przecież miał kogoś. Chociaż... narzeczona nie ściana, można przesunąć. Lizzie już coś o tym wiedziała. - Ja żałuje - powiedziała zgodnie z prawdą - że Ci wtedy nie powiedziałam żebyś został na dłużej, na kolejny tydzień, miesiąc, rok - mogła mu to przecież zaproponować, Sydney było pięknym miastem, na pewno, by się tam odnalazł.
- Tak, ja też... mogliśmy na siebie wpaść w supermarkecie, jak na tych wszystkich głupich komediach - zaśmiała się, widziała to oczami wyobraźni. Ona, by chyba wtedy umarła i na zawał i ze szczęścia. Prawdopodobieństwo tego, że oboje pochodzą z tego samego miejsca, albo chociaż z podobnego regionu było tak bardzo niewielkie, że trudno tu nie myśleć o jakimś przeznaczeniu!
- To jest bardzo kusząca propozycja - kiwnęła głową, bo była gotowa stąd sobie iść już nawet teraz. Co prawda za długo to sobie tu nie posiedzieli, ale to nic. - Masz łódź? - Pewnie o tym nie wiedziała! - Teraz to definitywnie musimy się tam przenieść, bo chce to zobaczyć - jego w kilcie, łódź i w ogóle, jego w takim bardziej naturalnym otoczeniu. Była ciekawa wszystkiego co się z nim wiązało. No i naprawdę bardzo się ucieszyła, że jej nie zbył i rzeczywiście będą mogli gdzieś razem pojechać. To jest tak złe, że aż mi się to głupio pisze, no ale trudno. Laska chciała jechać na mały wyjazd, sam na sam z bardzo zaręczonym mężczyzną i ona nie widziała w tym żadnego problemu. Tak samo jak w ogóle problemem nie było ich trzymanie się za ręce.
- Hmm no to w takim razie mnie masz - uśmiechnęła się i uniosła ich splecione ręce - teraz... - mruknęła i pocałowała go w wierzch dłoni - jutro... - dodała cały czas mu się przyglądając - i za dwa tygodnie - dokończyła kładąc jego rękę na swoim udzie, a że miała spódnicę z dość sporym rozcięciem, to nie było problemu. - Zawsze lubiłam Twój dotyk - znaczy zawsze przez te dwa tygodnie, w których się widzieli.


Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
No to tylko szkoda, że wtedy i w sumie nawet teraz, Corvo był człowiekiem, który nie przepadał za łamaniem zasad. Raczej był tym porządnym typem, który niechętnie łamał złożone obietnice. A jednak sobie i Lizzie, a właściwie wtedy Gabrielli, obiecał coś innego. Że już nigdy więcej się nie zobaczą. Chociaż nie ma co, cieszył się, że ostatecznie tej obietnicy nie udało im się spełnić. Cieszył się teraz, że ją widział i chciał ją oglądać tak długo jak się dało. –Wiesz co jest kolejną śmieszną rzeczą? – Zapytał unosząc brwi. –Że gdybyś mi to zaproponowała, to bym został. Kolejny tydzień, miesiąc, rok. Niby musiałem wracać do Lorne, ale tak naprawdę nie miałem tutaj takich zobowiązań, których nie mógłbym dla ciebie porzucić. – Teraz to już posłał jej nawet smutniutki uśmiech. –Także ja też żałuję, że mi tego nie powiedziałaś. – Teraz to mogli sobie siedzieć i gdybać co by wtedy zrobili, ale tak naprawdę to wiadomo, że nikt dla tygodniowej relacji, opartej na świadomym kłamstwie, nie porzuciłby całego życia. Gdyby dwa lata temu wiedział, że dwa lata później Lizzie nadal będzie go pragnęła to by został, ale niestety żadne z nich nie było w stanie tego przewidzieć.
-Tak. – Pokiwał głową. –Rozsypałabyś jabłka, pomógłbym ci je pozbierać, nasze dłonie by się zetknęły, poczułbym znajome ciepło twojego ciała i wiedziałbym, że to ty. Podniósłbym wzrok i uwierzyłbym w przeznaczenie. – Niby sobie leciał w chuja i żartował, ale gdzieś tam w głębi duszy wierzył, że rzeczywiście rozpoznałby ją tylko i wyłącznie po dotyku jej dłoni. Nawet teraz przeniósł wzrok na ich splecione dłonie i opuszkami palców zaczął ją delikatnie gładzić.
-Mam. W sumie to nawet mieszkam na łodzi. – Dobra, nie było to coś czym pewnie powinien się chwalić, bo kobiety podobno dziwnie patrzyły na typów, którzy mieszkali na łodzi, ale on się tego nie wstydził. Wyjebane, lubił taki styl życia. W sumie to nawet zamiast jechać czy lecieć do Brisbane to mogliby popłynąć. –No to zapraszam. – Chciałby ją zobaczyć na swojej łodzi.
Przyglądał jej się i jedyne o czym myślał to o tym, że chciałby ją znowu pocałować. Chyba nigdy nie był tak bardzo spragniony pocałunku jak w tym momencie. Miał jakieś wewnętrzne opory przed tym, żeby trzymać dłoń na jej udzie, ale jednocześnie nie chciał jej zabierać. Nawet pozwolił sobie na pogładzenie jej po skórze i gapienie się na to spore rozcięcie jej spódnicy. –A ja lubiłem twój. – Przyznał oblizując wargi i nachylił się w jej stronę. –Żałuję, że nie mogę cię pocałować. – Szepnął. Jednak miał tą narzeczoną, a nie wierzył, żeby Lizzie była osobą, która lubi niszczyć czyjeś związki, heheheheheeh.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Uśmiechnęła się tylko lekko, bo teoretycznie się przecież nie powinno niczego w życiu żałować. W tym wypadku jednak Lizzie chyba bardziej wolała wyznawać zasadę, że żałować można tylko tego czego się nie zrobiło, bo to bardzo dobrze do nich pasowało. Gdyby nie umówili się na dzisiejszą randkę... znaczy spotkanie, to pewnie też oboje, by tego żałowali.
- Oglądasz dużo tych komedii romantycznych? - Zapytała rozbawiona, bo dość dokładnie opisał scenę ich spotkania w sklepie. Lizzie nie oglądała zbyt wielu filmów, raczej była fanką seriali, szczególnie tych, które idealnie się nadawały do jedzenia. Gdyby jednak miała wybierać to z Corvo mogłaby obejrzeć wszystkie komedie romantyczne świata, tylko po to żeby być obok na kanapie.
- Naprawdę? - Zaskoczył ją, nie spodziewała się, że może mieszkać na łodzi, w końcu był hmmm... dorosłym człowiekiem. Bardzo jej się to jednak podobało, może była dziwna, ale co tam. - To brzmi super, długo tak mieszkasz? - Była ciekawa, w ogóle była jego ciekawa, tego co robi, co lubi i czego nie koniecznie. Chciała go lepiej poznać.
W sumie to chciała robić wiele rzeczy, na które teraz nie koniecznie mogli sobie pozwolić. Nie tylko dlatego, że byli w barze przepełnionym ludźmi, ale tez dlatego, że tak na stałe nie mogła od siebie odpędzić informacji o jego zaręczynach. Starała się i dobrze jej to wychodziło, ale gdzieś tam z tyłu głowy była ta lekka, wkurwiająca świadomość, że nie może być jej w żaden sposób w jaki chciałaby żeby był. Uśmiechnęła się i położyła mu rękę na policzku, bo skoro lubił jej dotyk, to przynajmniej tyle mogła zrobić. - Ja też - odpowiedziała cicho gładząc go kciukiem po skórze. - Chciałabym z Tobą zrobić wiele rzeczy, nawet tu, na tym stoliku - dodała z uśmiechem zabierając już swoją rękę i prostując się, a później wypiła do końca swoje piwo tym razem patrząc przed siebie, bo tak było chyba łatwiej. Pewnie gdyby ktoś na nich patrzył z boku to, by pomyślał, że są spoko parą, a tu cóż, pomyłka. - No to możemy iść - bo skoro proponował tą łódź to ona zdecydowanie miała ochotę na tą propozycję przystać.

Corvo MacLerie
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Beauty doesn’t die, it is forgotten. Our love will never die because what was once beautiful will always be. However, I refuse to let it be forgotten.
Niby tak, ale jednak to spotkanie z Lizzie dało Corvo do zrozumienia, że on naprawdę to żałował w życiu wielu rzeczy, których zrobił. A właściwie tych których nie zrobił. Więc mamy po prostu potwierdzenie tego co ludzie mówią. Że lepiej zrobić i ponieść porażkę niż nic nie robić i żałować, że się nic nie robiło. Chyba tak to szło, nie wiem.
-Hmmm. – Wydął usta i zaczął się zastanawiać nad tym czy ogląda dużo komedii romantycznych. To nie tak, że siadał i oglądał wszystkie, ale jak jakąś oglądał to mu nie przeszkadzała i nie ujmowała jego męskości czy coś. Przynajmniej tak do tego nie podchodził. –Nie mam za bardzo czasu na oglądanie filmów. Ale kilka klasyków znam. – Uznał, że to będzie najbardziej szczera odpowiedź jaką może jej zaserwować. Był zbyt zajętym człowiekiem, żeby mieć czas na leżenie i oglądanie filmów. On nawet seriali nie oglądał, bo za bardzo pożerały jego czas. Poza tym nie leciało obecnie w telewizji nic co jakoś by go zachwyciło. Odkąd skończyli emisję Lostów i Once Upon a Time, to Corvo równie dobrze mógłby nie mieć telewizora.
Trochę go zaskoczyła tą swoją reakcją. Kobiety raczej gardziły facetami, którzy mieszkali na łodzi, bo świadczyło to o ich niedojrzałości czy coś. –Serio? – Musiał się upewnić czy sobie z niego nie kpi. –W sumie to będzie już kilka lat. – Podrapał się kciukiem po nosie. –Ale kilka razy zmieniałem jacht. Zawsze na jakiś lepszy, albo większy model. – Pochwalił się, żeby sobie nie pomyślała, że mieszka w jakiejś zrujnowanej łajbie, która od lat nie wypływała na głębsze wody i którą pajęcze sieci trzymają w porcie. Nie, nie. Corvo co jakiś czas inwestował w nową, żeby właśnie móc sobie wypływać. –Może… – Zaczął. –Może jeśli będziesz chciała to możemy popłynąć do Brisbane zamiast jechać, albo lecieć. – Zaproponował w końcu na głos. Dla niego to brzmiało jak zajebista przygoda, którą chciał przeżyć właśnie z nią.
Chciał jej powiedzieć, że on z nią też chciałby robić wiele rzeczy. Na tym stoliku, w obleśnej barowej toalecie, w uliczce za tym barem, w taksówce, na swojej łodzi. Mógłby tak wymieniać bez końca. Nie powiedział jednak nic, bo zabrała swoją dłoń i patrzyła przed siebie. On też się wycofał. Zabrał dłoń z jej uda, chociaż bardziej kusiło go posunąć się nieco dalej. –Jasne. – Uśmiechnął się. –Chcesz jeszcze napić się czegoś tutaj czy bierzemy na wynos i przenosimy imprezę na statek? – Uniósł brwi. –Może masz ochotę coś wziąć do jedzenia? – Bo w sumie wcześniej o to nie zapytał.

Lizzie Blackford
przyjazna koala
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ