lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
Nie odpowiedział od razu. Zaczął się nad tym głęboko zastanawiać. Ogólnie to dla Rajy zrobiłby wiele rzeczy. Właściwie to wszystko. –Nie, przykro mi. – Jednak nie, jednak nie zrobiłby dla niej wszystkiego. Ale zdecydowanie zrobiłby dla niej bardzo wiele. Na książkę jednak nie miał ochoty tracić czasu. –Wolę sam sobie kupić zapach do auta, bo wiem, że od was bym dostał to tanie zapachowe drzewko. – A on to pewnie sobie dopierdalał jakieś drogie i ładne zapachy. Pewnie z Yankees Candle. Albo pisał do ludzi z Polski czy mu kupią te drogie, biedronkowe o zapachu gumy balonowej. –A tak z ciekawości, co to za książka? – Zapytał licząc na to, że jednak mu zdradzi ten sekret i kto wie… może kiedyś Kasper znajdzie czas i przeczyta tą książkę. Specjalnie dla niej.
-Dokładnie. – Odparł chociaż absolutnie nie o to mu chodziło. Przecież to wiadome, że ona nie znajdzie niczego takiego w Lorne Bay. Debil, sam ją popchnął do tego, żeby myślała o opuszczeniu miasta. No i Nory. No i Gemmy i Rydera. I jego. Zajebiście mu to wyszło. Już miał spierdolony humor i miał ochotę zawrócić, ale jednocześnie był zbyt daleko domu, żeby mieć walidną wymówkę, na tak spontaniczny powrót. –Przemyśl to zamiast podejmować jakieś pochopne decyzje. – Dodał jeszcze, bo pomyślał, że może Rajy przyjdzie do głowy pomysł, że skoro jej siska buja się w takiej Tasmanii to może i Raja by tam czegoś poszukała. W końcu nie byłaby sama tylko ze swoją siostrą. To zawsze była jakaś opcja. No i ogólnie Kasper jej życzył wszystkiego co najlepsze co nie. Szkoda tylko, że wszystko co najlepsze wydawało być się wszędzie, tylko nie tutaj, z nim.
No nie myślał teraz o spotkaniu z Ingą. Po to potrzebował tego wyjazdu, żeby o niej nie myśleć. Poza tym to też nie chciał za bardzo zwierzać się z tego, że w sumie to pojawiła się u progu jego domu laska, która dwa lata temu złamała mu serce. Z tej wizyty nie wyniknęło nic poza tym, że dała mu kasetę, której poszukiwał od kilku lat. Ot tak nieznaczące odwiedziny. Chyba. Nie wiedział za bardzo co o nich myśleć.
-Nie powiedziałem, że chcę. Powiedziałem, że myślę o tym. – Nie postanowił jeszcze niczego, po prostu ostatnie dni i wydarzenia sprawiły, że Kas dużo zaczął myśleć o sobie. –Zdałem sobie sprawę z tego, że nigdy nie byłem sam i nigdy nie cieszyłem się swoim towarzystwem, albo po prostu życiem… zawsze był ktoś. Inga ze mną zerwała, a kilka dni później już byłem z Max. – Nigdy nawet nie dawał sobie czasu na to, żeby przetrawić swoje złamane serce. Od razu rzucał się w nowy związek jakby to miało być lekarstwo na wszystko. A chyba tak nie powinno być.
Wzruszył rozbawiony ramionami i westchnął lekko. Zaciągnął się papierosem i słuchał Rajy. Miał już jej odpowiedzieć, ale akurat został zawołany po zamówienie. –Czekaj. – Podał jej swojego papierosa i wrócił do sklepu po odbiór ich jedzenia. –Kojarzę, tak. – Powiedział jak już wrócił i odebrał od niej fajkę, a jej wręczył jej hot doga z kurczaka. –To dobry pomysł. Ryder trochę się wyszaleje. – Uśmiechnął się, bo nie pomyślał, że to może być zaproszenie tylko dla niego. Eh.

Raja Bishara
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
- Nasze zapachy Ci nie odpowiadają? Jak możesz!? - Teraz to LITERALNIE była zszokowana i już wiedziała, że nigdy nie dostanie nic do auta od niej, a reszcie też przekaże żeby mu nic nie kupowali skoro ta wredota tego nie doceniała. Niech spada tam gdzie psy dupami szczekają. - Six of Crows, to takie delikatne fantasy, myślę, że by Ci odpowiadało - no ale skoro nie chciał czytać to nie. Raja pewnie to ma w pokoju.
Dorosłe życie ssie, Bishara się bardzo powoli o tym przekonywała. Zdecydowanie bardziej wolałaby wrócić do liceum, gdzie niczym się nie trzeba było martwić, a jedynym większym obowiązkiem była nauka i tyle. Teraz z każdym dniem zdawała sobie coraz bardziej sprawę z tego, że musi się wziąć w garść i zacząć chyba trochę bardziej myśleć o sobie. - Oczywiście, nie rzucę pracy, w której nic nie robię, na rzecz jakiś mglistych wymysłów - no bo wiadomo jak było, dopóki nie dostanie poważnej propozycji to będzie się trzymać swojej recepcji. No i miejsca, w którym mieszka.
- Zastanawiasz się nad tym, czy zerwać z dziewczyną, z którą jesteś już długo tylko dlatego żeby zobaczyć jak to jest być samemu? Przykro mi Kas, ale to brzmi jak bardzo głupi pomysł - i mówiła to z bólem serca i autentycznie było jej przykro. - A jak się okaże, że bycie samemu Ci nie odpowiada, to wtedy co? Możesz tego poważnie żałować - no byłaby naprawdę słabą przyjaciółką gdyby mu dopingowała w podejmowaniu trochę głupiej decyzji. Co innego gdyby jej nie kochał, gdyby ona go zdradzała, albo gdyby coś tam nie stykało, ale jak na razie to Bishara sądziła, że jest z Max szczęśliwy, że się dogadują i jest im razem dobrze.
- Dobra - no bo grzecznie poczekała trzymając mu papierosa i uśmiechnęła się, gdy wrócił z jedzeniem, bo Raja lubiła jedzenie więc spoko. Co prawda słysząc jego słowa to nagle jakoś straciła ochotę na jedzenie, więc zaciągnęła się papierosem i spojrzała gdzieś w bok, na stojących w pobliżu ludzi. - Tak, Ryder się ucieszy, tylko będzie trzeba go pilnować, bo obawiam się, że może sobie zrobić tam krzywdę - kiwnęła w końcu głową i wypuściła powietrze z płuc, a później zerknęła na swojego hot doga i autentycznie chciało jej się wymiotować jak na to spojrzała. No, ale zmusiła się żeby zjeść chociaż trochę nawet gdy czuła jak jedzenie jej staje w gardle i trochę chce jej się płakać z bezradności.

Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
Parsknął. –Wasze zapachy czy zapachy, które kupujecie mi do auta? Bo to jednak dosyć istotna kwestia. – Próbował sobie zażartować, żeby Raja w żadnym stopniu nie poczuła się urażona czy coś. To nie tak, że chciał ją obrazić. Po prostu… no Kasper dbał o swoje auto i chciał dla swojego auta jak najlepiej. A takie choineczki zapachowe były kompletną stratą pieniędzy i nie prezentowały się na jego aucie zbyt dobrze. Wyglądały tandetnie i śmierdziały jeszcze gorzej!
Skrzywił się słysząc tytuł książki. A może nawet i nie tytuł, bo ten mu nic nie mówił, ale z pewnością niespecjalnie podobał mu się gatunek. –Nie brzmi to jak coś co jest w moim stylu. – Kasper i fantasy? Absolutnie mu to nie pasowało. Prędzej przeczytałby przewodnik po Polsce, to przynajmniej wydawało się realne i sensowne.
-No tak. – Skinął głową. –Wiesz… nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś mimo wszystko gdzieś tam się rozglądała i czegoś szukała. Po prostu… – Zaciął się na chwilę. –Nie podejmuj pochopnych decyzji. – No bo co miał innego powiedzieć? Kocham cię i dawaj zestarzejemy się w tym Lorne Bay mieszkając do końca świata w tym samym towarzystwie i w tym samym domu, a zarabiać będziemy hodując marihuanę, którą i tak już mamy na ogrodzie? Dla niego brzmiało to sensownie, ale czy chciał taką niemrawą przyszłością skusić Raję? Pragnął dla niej lepszego życia, nawet jeśli miałoby to być życie z dala od niego.
-Bycie samemu jest naprawdę tak tragiczne, że lepiej być w związku, którego się nie czuje? – Odpowiedział i… no cóż, był trochę zawiedziony reakcją Rajy. Nie dlatego, że oczekiwał od niej nie wiadomo czego, ale po prostu, liczył jednak na to, że dostanie prawdziwą radę. A takie skazywanie się na bycie nieszczęśliwym w imię tego, żeby po prostu z kimś być, brzmiało bezsensownie. Może powinien o tym pogadać z kimś kto był w związku. Niestety wszyscy jego przyjaciele byli singlami, więc trochę przypał. –Chyba wolałbym być sam niż być z kimś kto nie jest mi pisany. – Dodał jeszcze myśląc o tym, że w jego odczuciu to Raja jest mu pisana.
Zaśmiał się pod nosem. –Kupimy mu smycz dla dzieci. – Skończył palić swojego papierosa i zajął się jedzeniem hot doga. Jedząc go wpatrywał się przed siebie i myślał o rozmowie, którą przeprowadzili w aucie. –Słuchaj, Raja. – Zaczął i spojrzał na nią i zobaczył, że ma trochę musztardy w kąciku ust więc bez wahania wyciągnął dłoń i kciukiem wytarł jej ten sos. O dwie sekundy za długo trzymał jeszcze dłoń przy jej policzku, ale zaraz ją zabrał kiedy zreflektował się jak dziwne to było. –Wiem, że nie powinienem ci tego mówić, bo to nie moja decyzja i w ogóle, ale… – Stanął naprzeciwko niej. –Nie chcę żebyś rzucała swoją obecną pracę i szukała czegoś w zawodzie. Oboje dobrze wiemy, że tutaj nie znajdziesz pracy w zawodzie. Będziesz musiała wyjechać. A ja… w sensie my. Gemma, Ryder i ja… nie jesteśmy gotowi na to, żeby się rozejść. – Wyjaśnił i wzruszył ramionami. –Może zróbmy jakiś pakt, że damy sobie czas, aż wszyscy skończymy studia? – Zaproponował i przełknął ślinę. Stresował się tak bardzo, że nie miał ochoty na resztę swojego hot doga, którego żałośnie trzymał w ręku.

Raja Bishara
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
- Każde - prychnęła, bo może się okaże, że jak ma problem z zapachami, które mu kupują, to i z ich perfumami na przykład też! Pewnie dlatego woli Rydera, bo całkiem prawdopodobne, że on nawet antyprespirantu nie używa. Raja pewnie, by mu kupowała zapachowe kotki z lidla, jakby byl lidl w Australii, a tak to mu kupuje zapachowe kotki z innych rzeczy, ale najwyraźniej mu nie odpowiada więc już nigdy nie dostanie. - Może i nie, ale się nie dowiesz, bo i tak nie przeczytasz - wzruszyła ramionami, bo cóż, nie będzie go zmuszała jeżeli tak bardzo sie wzbraniał przed lekturą. Nie była jego nauczycielką.
Kiwnęła głową na jego kolejne słowa, bo może i czasem miewała głupie pomysły co do tego gdzie powinni pojechać, albo co zrobić w piątkowy czy sobotni wieczór, ale jednak jeżeli chodziło o poważne sprawy takie jak praca czy studia to potrafiła być bardzo ogarnięta. Nie była też głupia, nie chciała zostać bez pracy więc nie zrezygnowałaby z recepcji nie mając lepszej alternatywy. Pewnie gdyby jej powiedział to co sobie myślał, to byłaby najszczęśliwszą dziewczyną na świecie i już, by kupowała nowe rękawiczki do sadzenia roślinek na tyłach ich ogrodu. Raja nie była typem karierowiczki, ale w momencie, w którym nie miała nic innego, to chyba na tym powinna się skupić.
- Nigdy nie mówiłeś, że tego nie czujesz... - nie skarżył jej się na związek z Max to skąd miała wiedzieć. - Długo nad tym myślisz? - Zapytała, bo była ciekawa od jakiego czasu mu się tak nie układa. Zdziwiła się dość sporo słysząc co dalej miał jej do powiedzenia i aż na niego zszokowana spojrzała. - Kas, czy Ty chcesz mi właśnie powiedzieć, że wierzyć w przeznaczenie? - To, że ona była tak okropną romantyczką, że totalnie w coś takiego wierzyła, to jedna sprawa, ale Raja była pod tym względem beznadziejnym przypadkiem. W życiu by nie pomyślała, że Kasper szuka kogoś kto będzie mu pisany. Bishara już nie szukała, bo była pewna, że ma taką osobę na wyciągnięcie ręki, smuciła się tylko tym, że najwyraźniej w jej przypadku było tak, że nie mogła być z osobą, którą kochała. Nauczyła się już z tych swoich książek, że nie wszystkie romanse muszą mieć happy end. -Myślisz, że gdzieś na świecie jest dziewczyna, która czeka aż zerwiesz z Max, a później wszystkie siły świata będą was pchały ku sobie? - No ona wiedziała, że taka istnieje, bo ją widziała za każdym razem jak patrzyła w lustro.
- Dobrze, dostanie szelki - bo jednak smycz dla dzieci brzmiało mega dziwnie, aż się Raja zaśmiała. Chociaż skoro z Rydera taki pies na baby to może i taka zwykła, by się nadała. Oczywiście dziewczyna prawie tam umarła na zawał jak jej dotknął i tylko stała tam tak bezradnie z tym hot dogiem, którego już nie miała ochoty jeść i wpatrywała się w Kasa swoimi wielkimi, brązowymi oczami. Czuła, że serce jej bije zdecydowanie za mocno, jak na zwykłą rozmowę z przyjacielem. - Dobrze - pokiwała głową - Też nie chcę Cię zostawiać - powiedziała to z całkowitą premedytacją i nawet po prostu chciała zamilknąć i już nic więcej nie dodawać, ale nie oszukujmy się, była za wielkim tchórzem żeby to tak zostawić - i Gemmy i Rydera i moich rodziców i pani z warzywniaka obok, jest taka miła, brakowałoby mi jej - no cóż może inny razem będzie lepiej. - Zresztą, nie mogę zostawić naszego biznesu z rehabilitacją pająków - dodała nawiązując do ich rozmowy na dachu i lekko się uśmiechnęła. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie wiedziała czy powinna. Biła się z myślami, aż w końcu wzięła głębszy oddech i postanowiła to z siebie wyrzucić. - Kas nie chcę brać Rydera do wesołego miasteczka, bo po pierwsze jestem pewna, że zrobiłby sobie krzywdę nawet w takim zwyczajnym gdzie wszystko działa tak jak powinno, a po drugie nie spędzamy ze sobą ostatnio tak dużo czasu, więc pomyślałam, że może moglibyśmy tam pójść sami - nie było tak źle, prawie tylko dostała ataku paniki. - Jak za starych czasów - dodała jeszcze, bo pewnie jak byli młodsi to sie szwędali po dziwnych miejscach całymi godzinami.

Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
-Nie dramatyzuj. – Powiedział cały czas się śmiejąc. Widział jaka była oburzona jego komentarzem i trochę go to jednak dziwiło, bo w końcu kto jak kto, ale Raja chyba miała największe pojęcie o tym jak istotny był ten samochód. W końcu to ona była przy nim kiedy umierał mu tato. –Chodzi mi tylko i wyłącznie o zapachy do auta. Nic poza tym. – Wolał jednak mieć pewność, że Raja go rozumie i ma świadomość tego, że nie czepia się ani ich, ani ich stylów życia. Jeśli Ryder nie używał antyperspirantu to Kasprowi to nie przeszkadzało. Głównie dlatego, że Kasper zawsze pachniał letnim, morskim wiatrem. –No tak, ale nie zapominaj o tym, że mam takie podejście do każdej książki. – Odpowiedział i nie wiedział czy ona jest teraz na niego jakoś obrażona czy co.
-Bo o tym nie myślałem. – Powiedział zgodnie z prawdą. Kiedy zaczynał spotykać się z Max to chciał z nią być, teraz jednak zastanawiał się czy chciał z nią być, bo chciał z nią być czy po prostu szybko chciał zapomnieć o Indze i jednocześnie nie chciał myśleć o tym, że najbardziej na świecie to chciałby być z Rają. –Już jakiś czas. – Przyznał, ale sam nie potrafił określić kiedy pomyślał o tym po raz pierwszy. Zacisnął szczęki słysząc jej pytanie o przeznaczenie. –Tak. Zacząłem w to wierzyć. – Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na nią. –Przez ciebie. – Dodał, żeby miała świadomość tego, że ten jej beznadziejny romantyzm zaczął też działać na niego. Gadała o tym tak dużo, że i on zaczął o tym myśleć. A z drugiej strony zaczął w to wierzyć, bo zaczęło do niego docierać to, że nie przez przypadek poznał Raję i że to właśnie ona jest jego przeznaczeniem. Teraz to odwrócił wzrok, bo jak jej na to odpowiedzieć mając ją przy sobie. –Nie wiem czy rzeczywiście czeka na moje zerwanie z Max, ale liczę na to, że wszystkie siły świata będą nas pchały ku sobie. Liczę też na to, że będę wtedy facetem, który będzie w stanie powiedzieć jej co czuję biorąc sprawy w swoje ręce. – Nie chciał za bardzo polegać na tym, że wszystkie siły świata mu pomogą. W końcu mogą się do tego zbierać kilka lat, a Guillebeaux czekał na nią już wystarczająco długo.
Teraz to jemu serce się prawie zatrzymało kiedy powiedziała, że nie chciała go zostawiać. Zastanawiał się czy zrobiła to specjalnie, nawet po tym jak dodała Gemmę i Rydera. Zapewne zbyt głęboko to analizował i był to czysty przypadek, a on po prostu sobie wmawiał, bo chciał, żeby to nie był przypadek. Głupi Kasper. –Jak mielibyśmy wytłumaczyć pani z warzywniaka dlaczego cię nie ma? – Uśmiechnął się delikatnie. –No tak. Tym bardziej, że już zacząłem inwestować pieniądze, żeby ten biznes rozkręcić. – Zażartował sobie. Nie miał pieniędzy, które mógłby inwestować, bo wszystko inwestował w blanty.
Zdziwił się, że nie chciała żeby Ryder szedł z nimi. Dobrze, że nie wysłał Ryderowi tak szybko smsa jak ona wysłała tego o potencjalnym zerwaniu Kasa z Max. Teraz musiałby tłumaczyć przyjacielowi, ze to jednak fałszywy alarm. –Zgadzam się. – Pokiwał głową i dokończył swojego hot doga. –Powinniśmy tam jechać sami. – Dodał jeszcze.

Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
Gardził ich prezentami, a przecież znali go dobrze więc pewnie nie kupowali mu jakiś syfów do tego auta. No i trzeba pamiętać, że dobro tego samochodu wszystkim leżało na sercu, bo nikt nie chciał chodzić po zakupy z buta, a na bank Raja, bo jednak to ona zawsze musiała pamiętać o tym, że kończy im się mleko, albo papier toaletowy. - Tak wiem, dobrze, że wyrabiam normę za nas oboje - i za Rydera też, bo wątpiła, że on czytał cokolwiek, z Gemmą mogłaby jeszcze negocjować, bo pewnie chociaż przeglądała Bravo Girl.
- Ale co nie kochasz jej? - Zapytała, chociaż cięzko jej to przechodziło przez usta. W ogóle ta rozmowa była dla niej smutna o dziwo, bo z jednej strony nie chciała żeby Kas był nieszczęśliwy, bo wiadomo, że dla niej jego szczęście było jakimś jebanym priorytetem, co było w chuj beznadziejne. Z drugiej strony obawiała się, że to są po prostu jakieś dziwne wątpliwości i będzie później żałować swojej decyzji. - Naprawdę? - Uśmiechnęła się, bo miło jej było, że wciągnęła go w ten świat romansów na tyle, że zaczął wierzyć w przeznaczenie, przez chwilę nawet przez głowę jej przyszło, że tak powiedział, bo uważa ją za swoje przeznaczenie, ale szybko tą myśl odgoniła. Nie chciała dopasowywać rzeczywistości do swoich chorych wyobrażeń. - To mam nadzieję, że Ci się uda i, że te siły świata nie będą jednak aż tak potrzebne - chciała żeby był szczęśliwy, nawet jeżeli jego przeznaczeniem okazałaby się jakaś cycata blondyna jaśniejsza niż płatek śniegu. Byle był szczęśliwy, resztę Raja jakoś przeżyje.
- Prawda? Pewnie, by płakała, bo robilibyście sami zakupy, a dobrze wiem, że niektórzy mają problemy z rozróżnieniem marchewki od pietruszki... szczególnie po blancie - tak, bo pani z warzywniaka to był jej największy problem. - No ja myślę, bo już zaczęłam projektować prototypy pajęczych spodni - zaśmiała się i chociaż wiedziała, że to tylko głupie żarty to wcale nie miałaby problemów żeby wyjechać do tropikalnej dżungli z Kasprem. Może pająków, by nie rehabilitowali, ale kto wie, pewnie było tam coś innego do robienia.- Super, to jesteśmy umówieni - uśmiechnęła się wesoło, bo trochę kamień jej spadł z serca, że się na to zgodził. - Dobra wracajmy, bo jeszcze muszelki musimy ogarnąć - a zanim dojadą w okolice Lorne to może sie już zacząć robić ciemnawo, w takich warunkach o wiele trudniej wypatrzyć odpowiednią muszlę na naszyjnik.

Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
To nie tak, że gardził ich prezentami. Po prostu wszystko co dostawało jego auto było z najwyższej półki i Kasper nie chciał, żeby jego przyjaciele, biedni studenci, wydawali hajsy na jego auto. Sam sobie w to auto inwestował (oczywiście z pomocą mamy i dziadków), ale nie mógł tego samego oczekiwać od swoich Wron skoro tak jak on, byli biednymi studentami. –Jestem pewien, że jesteś jedyną osobą, która ma jakieś książki w pokoju. – Zmarszczył brwi, bo w sumie nie przypominał sobie, żeby ktokolwiek z nich miał jakieś książki. Oczywiście nie liczył tych na studia. Takie to pewnie nawet Ryder ma. Po chwili go jednak oświeciło. –Przepraszam, pamiętam czasy jak jeździłem z Ryderem po okolicznych motelach, wynajmowaliśmy pokoje na godziny i kradliśmy pisma święte z pokojów, bo te książki mają taki specyficzny papier… idealnie nadawał się do skręcania blantów. No i to były czasy kiedy Ryder rzeczywiście miał pełno książek w pokoju. – Uśmiechnął się na to wspomnienie. Pieniądze, które wydawali na pokoje hotelowe mogli spokojnie wydać na jakieś bibułki, albo cokolwiek, ale nie. Oni woleli zainwestować w przygodę. No i Kasper niczego nie żałował. To było piękne. Nawet obrócił się tak, że stanął na chwilę plecami do Rajy. Niby udawał, że usłyszał jakiś dźwięk, ale tak naprawdę to ocierał łezkę. Tęsknił za swoim Ryderkiem.
-Nie sądzę, żebym był gotowy na udzielenie odpowiedzi na to pytanie. – Co za miła i dyplomatyczna odpowiedź. Jednocześnie liczył trochę na to, że to zakończy ten temat. –Hm. Zobaczymy. – Odparł tylko, bo tego tematu też nie miał zamiaru za bardzo drążyć. W końcu kilka chwil dłużej pierdolenia o niczym i Kasprowi zapewne szybko wymsknęłoby się kto jest jego prawdziwym przeznaczeniem. A na to raczej nie był gotowy. Raja też nie. Zwłaszcza kiedy Kasper był w związku, który miał całkiem spory staż.
-Bardziej obawiałbym się tego, że przestalibyśmy jeść warzywa. Chodzenie do tego warzywniaka bez ciebie byłoby zbyt bolesne. W końcu byśmy z tego zrezygnowali. No i jedyne warzywa jakie byśmy widzieli to ser z cheesburgerów z McDonald’sa. – Zażartował sobie, chociaż nie zdziwiłabym się jakby rzeczywiście wierzył, że ser jest warzywem. Jak tak stali to sobie odpalił jeszcze jednego papierosa na drogę. Przecież nie będzie palił w aucie. –Będziesz musiała mi je pokazać. – Zaciągnął się i w sumie to projektowanie spodni dla pająków brzmiało jak coś co chętnie by zrobił. Nieważne czy na trzeźwo czy po paru blantach. Chciałby przysiąść i beztrosko projektować takie pierdoły.
-No to w drogę, mała. – Zgodził się, szybko dopalił papierocha do końca i wsiedli do auta i pewnie ruszyli w drogę. Po jakiś 30 minutach jazdy dostrzegł plażę na horyzoncie. Wydawała się jakaś dzika, a przynajmniej słabo zaludniona. –Może tam? Czy koniecznie potrzebujesz znaleźć te muszelki przy domu? – Dopytał, bo nie wiedział na czym polega ten ich układ z Ryderem.

Raja Bishara
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
- Gemma ma katalogi z kosmetykami, to też można do tego trochę zaliczyć - były literki? Były. Trochę ją smuciło to, że nie ma z kim podyskutować o swoich ulubionych książkowych pozycjach. Znaczy poza Kasem jak już mu opowie ze szczegółami o co w jakiejś książce chodzi, albo sama mu ją po prostu przeczyta. - Czekaj, czekaj... to Wy ukradliście te biblie? - No, bo halo, gdzie Raja pracowała? No właśnie, na recepcji w jednym z takich miejsc. Chociaż jak wiadomo ona się swoją pracą za bardzo nie przejmowała, nie było to spełnienie jej wszystkich marzeń, w sumie to nie było to spełnienie żadnego z jej marzeń. Chyba wolałaby pracować w księgarni, albo w bibliotece. Hmm był to jakiś pomysł, który prawdopodobnie nadawał się do głębszych rozważań.
- Okej, jak będziesz chciał o tym pogadać to wiesz gdzie mnie szukać - nie była największą znawczynią w temacie związków, ale przeczytała naprawdę dużo romansideł więc kto wie, może jakąś radę, by mu dała, oprócz tego, żeby sie zastanowił nad tym czego chce od życia. Nie chciała go naciskać na rozmowę na ten temat, bo i tak czuła, że to już było całkiem sporo informacji.
- Nie moglibyście mi tego zrobić, nie po to staram sie Wam przynosić warzywa do domu żebyście zaprzepaścili później moje starania... jeszcze Was przekonam do brukselki - co oczywiście było bzdurą, bo Raja sama za nią nie przepadała, tak samo jak za selerem. Bleh. - Musielibyście znaleźć sobie nowy warzywniak i kontynuować moją misję - powiedziała z całkowitą powagą. Kto wie co sie wydarzy za jakiś czas i gdzie ich poniesie los, a warzywa były zdrowe i warto je było jeść!
- Mała? - Zaśmiała się i nawet go lekko popchnęła, bo może i była mała, ale chciała być Siłaczką jak Marcin Rozynek. - Dobrze, Duży - dodała nawiązując oczywiście do jego wzrostu, bo o niczym innym nie wiedziała. Chyba, że zapyta Rydera, on pewnie wie... nie, nie będzie pytać Rydera o takie rzeczy. - Może być ta, to nie ma znaczenia, byle były muszle - powiedziała zerkając na niego, a gdy sie zatrzymali to wzięła jakieś picie, fajki i żelki, bo w aucie się nie jadło i nie piło, ale już na plaży to czemu nie? Jak już znaleźli się na plaży to ściągnęła sobie buty, bo w koncu żeby znaleźć ładne muszelki musiała wejść do wody. Jedzenie i fajki odłożyła gdzieś przy brzegu, bo z tym to byłoby jej mało wygodnie. - O cholera, nie za ciepła ta woda - syknęła podwijając sobie nogawki od spodni i wchodząc do wody. Rozpoczęła swoje poszukania, chociaż nie było to takie łatwe, bo fale zabierały co ładniejsze muszelki, a Raja jednak starała się nie wpaść całkiem do morza. - Może jednak mu po prostu kupię taki naszyjnik z muszelek - rzuciła, gdy musiała uciekać, bo większa fala chciała jej poważnie zmoczyć tyłek, a na to się nie pisała! No w każdym razie, udało im się jakoś przetrwać, pozbierać muszelki i spędzić miło czas, a później wrócili do domu, gdzie Raja zabrała się do tworzenia tego działa sztuki jakim miał być naszyjnik Rydera.

2xzt

Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
catlady#7921
ODPOWIEDZ