about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
Tylko nie można ignorować w nieskończoność faktu, że zaczynasz czuć się po prostu źle. Ostatecznie zmotywowało ją chyba tylko to, że koniec końców nie chciała sprawiać problemów. Pół biedy, gdy robiło jej się źle w klubie czy domu – była w stanie o siebie zadbać, była na tyle świadoma swojego organizmu, że jakoś nad tym panowała. Ale w pracy? Co, gdyby serce nawaliło jej w pracy? Tu już pojawiłby się problem – zwłaszcza, że zamierzała ukrywać przed swoim pracodawcą w ogóle fakt, że była u lekarza. Obiecała sobie, że niezależnie od wyniku, nie planuje rezygnować z latania. Nie i już.
No i fakt, że nie musiała iść tam sama… długo się zbierała, żeby napisać do Rusty’ego i poprosić o pomoc. Ale z drugiej strony, do kogo jak nie do własnego brata? Była już chyba trochę za duża, żeby chodzić do lekarza z rodzicami, a i też nie chciała ich martwić.
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
16.
Wiadomości od Ode go wystraszyły. Ani trochę nie pomógł żartobliwy ton, zbywanie, martwił się. Kto by się nie martwił, gdyby jego mała siostrzyczka miała mieć jakieś problemy i to zdrowotne? Może wcale nie była już taka mała, do tego nie była od niego młodsza, ale chociaż byli już dorośli, on zawsze pamiętał słowa mamy, kiedy gdzieś razem wychodzili, żeby zajął się też Odette i na nią uważał.
Może nie zdenerwowałby się tak bardzo, gdyby nie chorowała w przeszłości. Doskonale pamiętał wszystkie chwile spędzone w szpitalu i to jak czasem, bardzo samolubnie, chciał trochę o tym zapomnieć, bo nie mógł nadopiekuńczość rodziców przeniosła się na niego, przez co częściej pytali o imprezy i wyjścia, w końcu był tym zdrowym dzieckiem, a Arthur już dawno wyfrunął z gniazda i uciekł spod skrzydeł matczynej opieki, na kimś musieli skupić swoją uwagę.
- A rodzice sprawią, że stracisz pracę? - nie miał żadnych powodów, żeby o ewentualnym nawrocie choroby informować jej znajomych, ludzi w pracy, wtedy wiadomo, zawsze się wszystko roznosiło w dość niekontrolowany sposób, ale najbliższa rodzina? To też nie on powinien być tym, który o czymkolwiek mówi, ale trzymanie języka za zębami i okłamywanie rodziców nie było czymś, na co był gotowy. Nie był też jednak gotowy na nawrót choroby Odette. - Jak tylko obiecasz, że sama im powiesz, kiedy będzie coś wiadomo - nie było co ich martwić, kiedy jeszcze nawet nie zrobiła badań, nie mówiąc nawet o wynikach, ale w razie czego mieli przecież prawo wiedzieć, prawda? - Chociaż dopóki nie byłaś u lekarza, nie ma się nad czym zastanawiać - stwierdził, bo martwienie się na zapas nie było niczym potrzebnym, a kiedy zaproponowała śniadanie, uznał, że to dobry pomysł na rozproszenie myśli. - Chciałbym coś równie wykwintnego jak twój piknik na plaży - uśmiechnął się szeroko, wspominając jej poprzednie przygotowanie jedzenia i błądził palcem w karcie, zatrzymując się na dłużej przy jajecznych opcjach. Bajgiel, czy francuskie tosty, oto jest pytanie.
Odette Overgaard
Wiadomości od Ode go wystraszyły. Ani trochę nie pomógł żartobliwy ton, zbywanie, martwił się. Kto by się nie martwił, gdyby jego mała siostrzyczka miała mieć jakieś problemy i to zdrowotne? Może wcale nie była już taka mała, do tego nie była od niego młodsza, ale chociaż byli już dorośli, on zawsze pamiętał słowa mamy, kiedy gdzieś razem wychodzili, żeby zajął się też Odette i na nią uważał.
Może nie zdenerwowałby się tak bardzo, gdyby nie chorowała w przeszłości. Doskonale pamiętał wszystkie chwile spędzone w szpitalu i to jak czasem, bardzo samolubnie, chciał trochę o tym zapomnieć, bo nie mógł nadopiekuńczość rodziców przeniosła się na niego, przez co częściej pytali o imprezy i wyjścia, w końcu był tym zdrowym dzieckiem, a Arthur już dawno wyfrunął z gniazda i uciekł spod skrzydeł matczynej opieki, na kimś musieli skupić swoją uwagę.
- A rodzice sprawią, że stracisz pracę? - nie miał żadnych powodów, żeby o ewentualnym nawrocie choroby informować jej znajomych, ludzi w pracy, wtedy wiadomo, zawsze się wszystko roznosiło w dość niekontrolowany sposób, ale najbliższa rodzina? To też nie on powinien być tym, który o czymkolwiek mówi, ale trzymanie języka za zębami i okłamywanie rodziców nie było czymś, na co był gotowy. Nie był też jednak gotowy na nawrót choroby Odette. - Jak tylko obiecasz, że sama im powiesz, kiedy będzie coś wiadomo - nie było co ich martwić, kiedy jeszcze nawet nie zrobiła badań, nie mówiąc nawet o wynikach, ale w razie czego mieli przecież prawo wiedzieć, prawda? - Chociaż dopóki nie byłaś u lekarza, nie ma się nad czym zastanawiać - stwierdził, bo martwienie się na zapas nie było niczym potrzebnym, a kiedy zaproponowała śniadanie, uznał, że to dobry pomysł na rozproszenie myśli. - Chciałbym coś równie wykwintnego jak twój piknik na plaży - uśmiechnął się szeroko, wspominając jej poprzednie przygotowanie jedzenia i błądził palcem w karcie, zatrzymując się na dłużej przy jajecznych opcjach. Bajgiel, czy francuskie tosty, oto jest pytanie.
Odette Overgaard
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Przestań, nie zrobiłaby tego. Przynajmniej gdyby nie miała poważnego powodu do obaw - wiedział, że matka potrafiła się w niejedną sprawę wtrącać. Ba, gdyby tylko miała wystarczająco dużo informacji, próbowałaby poukładać im obojgu życie po swojemu i Rusty też przecież nie mówił rodzicom o wszystkim, nie chcąc ich martwić, czasem wystarczyło przemilczeć dany temat, zamiast próbować wyjaśniać, że jest się już dorosłym i chce żyć po swojemu. Dlatego też nikt nie wiedział o pierścionku zaręczynowym, który kiedyś chciał wręczyć Regan i zapytać czy chce z nim spędzić resztę swojego życia, bo zamiast samego rozstania, matka analizowałaby co poszło nie tak w ich związku i próbowała wcielić w życie plan naprawczy. Niewykluczone, że zaprosiłaby też Buckley na przyjacielską rozmowę i kto wie, może by to podziałało? Z Odette było tak samo, rodzice po prostu się martwili i chcieli dla niej jak najlepiej, a jednocześnie nie potrafili przestać.
- Ode, zrobiłaś wtedy jedzenie, kiedy innym razem byliśmy na pikniku, gdzie przygotowałas jedzenie? - jasne, że to był przełomowy moment, który zapamiętał. Gdyby prowadził pamiętnik, zapisałby tę datę z dokładnym opisem tego, co miało okazję znaleźć się w jego żołądku. Pamiętał to też ze względu na wygląd siostry - była cała posiniaczona i musiał przyznać, że niespecjalnie przyjemnie się na nią patrzyło szczególnie, że po prostu się wtedy też martwił. - Kawa to podstawa, naleśniki też mogą być - przyznał, bo nie miał szczególnie wybrednego podniebienia i jeśli wybrała naleśniki, mógł zjeśc to samo. - Relację? - powtórzył za nią, bo kojarzyło mu się to raczej z wydarzeniem pełnym akcji, nie nudnym życiem, a takie miał ostatnio. - Nie wiem czy dzieje się coś, co szczególnie mogłoby cię zainteresować. Pomagam dziewczynie z redakcji zbierać informacje o czymś, co może być aferą, to chyba tyle - wzruszył ramionami, bo oprócz tego nie wydarzyło się coś szczególnego. - Ale chyba czas pomyśleć o prezentach na święta i o tym co powiedzieć mamie jak zapyta czemu przyszliśmy sami - no chyba, że Ode miała kogoś, kogo chciałaby zaprosić na święta.
Odette Overgaard
- Ode, zrobiłaś wtedy jedzenie, kiedy innym razem byliśmy na pikniku, gdzie przygotowałas jedzenie? - jasne, że to był przełomowy moment, który zapamiętał. Gdyby prowadził pamiętnik, zapisałby tę datę z dokładnym opisem tego, co miało okazję znaleźć się w jego żołądku. Pamiętał to też ze względu na wygląd siostry - była cała posiniaczona i musiał przyznać, że niespecjalnie przyjemnie się na nią patrzyło szczególnie, że po prostu się wtedy też martwił. - Kawa to podstawa, naleśniki też mogą być - przyznał, bo nie miał szczególnie wybrednego podniebienia i jeśli wybrała naleśniki, mógł zjeśc to samo. - Relację? - powtórzył za nią, bo kojarzyło mu się to raczej z wydarzeniem pełnym akcji, nie nudnym życiem, a takie miał ostatnio. - Nie wiem czy dzieje się coś, co szczególnie mogłoby cię zainteresować. Pomagam dziewczynie z redakcji zbierać informacje o czymś, co może być aferą, to chyba tyle - wzruszył ramionami, bo oprócz tego nie wydarzyło się coś szczególnego. - Ale chyba czas pomyśleć o prezentach na święta i o tym co powiedzieć mamie jak zapyta czemu przyszliśmy sami - no chyba, że Ode miała kogoś, kogo chciałaby zaprosić na święta.
Odette Overgaard
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Też mi się tak wydaje, przecież nigdy nie robiłaś nawet obiadów w domu - Rusty sam nie był wcale znakomitym kucharzem, ale coś tam jednak potrafił ugotować. Wolał jednak jeść na mieście - było wygodniej, czyściej, szybciej i jedyną wadą stołowania się w restauracjach była cena. Na to jednak przy swojej pensji mógł sobie pozwolić, oczywiście w granicach rozsądku, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pieniądze można bardzo łatwo stracić, a najłatwiej, kiedy się je po prostu wydaje na rzeczy ulotne. Tak, był jedną z tych nudnych osób, która myślała o inwestycjach. - Młodsze siostry mają to do siebie, że można im powiedzieć, że jak dorosną, to zrozumieją - uśmiechnął się szeroko, trochę tylko złośliwie. Wcale nie uważał, że Ode może być za młoda na zrozumienie czegokolwiek, co jemu udało się pojąć. Może było tak w dzieciństwie, kiedy rok był poważną różnicą, ale to już dawno się zatarło. - Dla twojego dobra nic ci nie powiem, nie chce cię narażać na żadne niebezpieczeństwo - odparł tajemniczo, zamiast wprowadzać ją w zawiłości sprawy, którą chciała zbadać Calie. - Wiesz, że nie mówię o artykułach, zanim ich nie opublikuję - dodał, żeby nie pomyślała sobie, że niebezpieczeństwo jest prawdziwym zagrożeniem. Ale to drugie było już prawdą, Rusty raczej nie omawiał swoich tekstów, dopóki nie były gotowe, a tym razem chodziło nawet nie o jego pracę, ale redakcyjnej koleżanki i choć wierzył, że Odette nikomu by nie wypaplała o temacie, po prostu chciał go zachować dla siebie i nie zawieść zaufania Goldsworthy. - Czyli chcesz mnie z tym zostawić samego? - przez to, rozumiał rodziców i samotne siłowanie się z ich oczekiwaniami względem przyszłych ewentualnych wnuków, ślubów, wszystkiego, na co nie mieli wplywu, ale bardzo chcieli. - O, to jest akurat świetny plan! Sprezentujemy im czas, taki tylko dla nich, najlepiej gdzies, gdzie nie ma dobrego zasięgu, żeby nie mogli do nas wydzwaniać na FaceTime - bo jeszcze musieliby przeżyć tę samą świąteczna kolację, tylko zamiast na żywo, to przez telefon.
Odette Overgaard
Odette Overgaard
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Bo w pewnym sensie tak. Jakby twojego kota przejechał samochód to bym ci powiedział - o takich rzeczach w dzieciństwie się akurat nie mówiło. Wszystkie przykrości były zatajane, a ten jeden chomik, którego Odette i Rusty mieli przez jakieś pięć lat, w rzeczywistości był kilkoma podobnymi zwierzakami, tylko rodzice nie chcieli ich tak szybko przyzwyczajać do śmierci. Rusty chyba nie byłby zbyt przejęty - w dorosłym życiu nie sprawił sobie żadnego zwierzaka i gdyby musiał coś wybrać, postawiłby na rybki, bo wydawały mu się najmniej inwazyjne i najmniej potrzebujące uwagi, on z kolei nie potrzebował żadnego zwierzęcego towarzystwa. - Ale to jest coś, co ciebie w ogóle nie dotyczy, mnie nawet też - Calie zdawała się mieć jakieś bliższe powiązania z tematem, ale to nie była jego historia do opowiedzenia. On miał jej tylko we wszystkim pomóc jako kolega z pracy i na tym rola Overgaarda się wyczerpywała, nie wiedział nawet po co zaczął ten temat, żeby zaraz powiedzieć, że nic więcej jej nie powie.
- Mam nadzieje, bo to równie niewybaczalne co złamanie pinky promise - wiadomo, wiele byli sobie w stanie wybaczać jako rodzeństwo, ale takiego największego chamstwa, jakim było pozostawienie samemu na pastwę rodziców, to już nie bardzo. - Taak, wiem, gdzieś, gdzie nie jest się w domu - nawet wynajęcie pokoju w Cairns, albo którejś z okolicznych miejscowości było już w pewnym sensie wakacyjną ucieczką. Nie trzeba było się martwić pracą i codziennymi obowiązkami, bo wyjechałem stanowiło idealną wymówkę na wszystko. Sam pojechałby w jakieś ciekawe miejsce. Dawno nie ruszał się poza Australię, chociaż kiedyś udało mu się zwiedzić trochę świata, więc był jednym z tych szczęśliwców, którzy widzieli na własne oczy śnieg. - Może wstąpiliśmy do sekty? Albo oddajemy się teraz wspólnie jakiemuś bogu, więc nie możemy mieć żadnych kochanków, bo nas to będzie ograniczać? - brzmiało to absurdalnie, ale Rusty czasem miał ochotę powiedzieć coś podobnego, żeby rodzice w końcu się od niego odczepili i nie pytali już więcej, to w końcu było jego zycie, nie ich, a jak chcieli wnuka, to mogl sie starac o adopcje. - Nie, z nikim, jest mi zajebiście dobrze samemu - pokręcił powoli głową, bo jeszcze tego brakowalo, żeby i ona zaczęła mu suszyć głowę. - No dobra, a ty? Opowiedz mi wszystko o swoich pięciu randkach wstecz i dlaczego nic z nich nie wyszło - odbił pileczkę, opierając się na swoim krześle z kubkiem kawy.
Odette Overgaard
- Mam nadzieje, bo to równie niewybaczalne co złamanie pinky promise - wiadomo, wiele byli sobie w stanie wybaczać jako rodzeństwo, ale takiego największego chamstwa, jakim było pozostawienie samemu na pastwę rodziców, to już nie bardzo. - Taak, wiem, gdzieś, gdzie nie jest się w domu - nawet wynajęcie pokoju w Cairns, albo którejś z okolicznych miejscowości było już w pewnym sensie wakacyjną ucieczką. Nie trzeba było się martwić pracą i codziennymi obowiązkami, bo wyjechałem stanowiło idealną wymówkę na wszystko. Sam pojechałby w jakieś ciekawe miejsce. Dawno nie ruszał się poza Australię, chociaż kiedyś udało mu się zwiedzić trochę świata, więc był jednym z tych szczęśliwców, którzy widzieli na własne oczy śnieg. - Może wstąpiliśmy do sekty? Albo oddajemy się teraz wspólnie jakiemuś bogu, więc nie możemy mieć żadnych kochanków, bo nas to będzie ograniczać? - brzmiało to absurdalnie, ale Rusty czasem miał ochotę powiedzieć coś podobnego, żeby rodzice w końcu się od niego odczepili i nie pytali już więcej, to w końcu było jego zycie, nie ich, a jak chcieli wnuka, to mogl sie starac o adopcje. - Nie, z nikim, jest mi zajebiście dobrze samemu - pokręcił powoli głową, bo jeszcze tego brakowalo, żeby i ona zaczęła mu suszyć głowę. - No dobra, a ty? Opowiedz mi wszystko o swoich pięciu randkach wstecz i dlaczego nic z nich nie wyszło - odbił pileczkę, opierając się na swoim krześle z kubkiem kawy.
Odette Overgaard
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- E tam za biedna. Masz zawsze rodzinę. Wiesz ile by można było ściągnąć od nas razem pieniędzy? - a przecież jakby się okazało, że Odette tych pieniędzy potrzebuje teraz na gwałt, to poszedłby do banku i je wypłacił. Bez chwili zastanowienia. Może i miałby pytania, ale mógłby je zadać później. Ufał swojej siostrze. Tak po prostu. Pewnie mogłoby to być zgubne, szczególnie w kontekście ewentualnej sekty. - Okej, czyli chciałabyś opowiedzieć rodzicom o swoich kochankach? Super, też chętnie posłucham - uśmiechnął się złośliwie, bo już wiedział, że w razie czego będzie ją przy rodzinie podpuszczał. Tak do pewnego momentu, trochę się drocząc, ale od tego właśnie było rodzeństwo! - Brzmi jak coś dziwnego. Ten gość od numeru widocznie ma dobrą pamięć - jakby on dostał smsa, albo telefon od kogoś, komu dał swoją wizytówkę kilka lat temu, to mocno by się zdziwił, ze ta osoba dalej chciała z nim utrzymywać kontakt. I to po takim czasie. Poza tym, może i nie był jakoś mocno do tego przekonany, ale raczej był zdania, ze pracę trzeba oddzielać od swojego życia towarzyskiego, a już w szczególności tego uczuciowego. Bo jeśli na przykład z taką Regan miałby się teraz spotykać zawodowo, byłoby pewnie mocno niezręcznie. I wierzył, że nie każdy potrafi być dorosły i rozsądny, powstrzymując się od nieczystych zagrań, a czegoś podobnego wolałby uniknąć. - Może po prostu nam, Overgaardom, lepiej jest do twarzy z byciem singlem? - bo nie lubił tego nazywać samotnością. Nie trzeba było mieć tej swojej odnalezionej drugiej połówki, żeby nie być samotnym, a on coraz częściej myślał, że jest spełniony właśnie taki, jaki jest, tym bardziej irytowały go nieustające pytania o to, kiedy sobie kogoś znajdzie, jakby żyli w dziewiętnastym wieku i po pierwszym ćwierćwieczu życia już byli starymi kawalerami, czy pannami. - Brzmi to bardzo pozytywnie, dorzucę ci się do funduszu botoksowego, ale musisz sobie ostrzyknąć usta - nie mial pojecia co tak naprawdę robi botoks, ale nie chciał stresować Ode, więc dopił szybko swoją kawę i wzrokiem odszukał kelnera, u którego mogli uregulować rachunek.
Odette Overgaard
Odette Overgaard
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Rusty Overgaard
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Miłosne perypetie Rusty'ego i Odette były dalekie od przyjemnych i szczęśliwych. W oczach rodziców byli jeszcze dziećmi, ale dziećmi, które potrzebowały tej drugiej połówki, dla ich spokoju. Trochę nie rozumiał dlaczego z uporem maglują ich przy każdej możliwej okazji, kiedy on sam nie czuł potrzeby przepytywania siostry przy każdej możliwej okazji. Może jednak byli bardziej dojrzali, niż by się mogło rodzicom wydawać?
Pozwolił jej zapłacić i dotrzymał kroku w drodze do szpitala, w poczekalni żałując, że nie wziął ze sobą swojego notesu, który nosił zawsze, ale jednocześnie wiedział, że z poddenerwowania zdrowiem Ode nie byłby w stanie zapisać nic konkretnego. Starał się nie patrzeć na zegarek, ale każda kolejna minuta wydłużała się jak godzina, a siostra dalej pozostawała za drzwiami zamkniętego gabinetu i zdecydowanie mu to nie odpowiadało.
Poderwał się ze swojego miejsca, ale tylko na moment, zaraz znów siadając i w ciszy przyglądał się dziewczynie, niecierpliwie czekając aż powie cos więcej. - Co? - wydusił tylko z siebie, bo brak botoksu oznaczał... Nie, nie chciał nawet o tym myśleć. - Nie rób mi tak więcej - odetchnął głośno, aż ktoś z przechodzącego personelu uważnie mu się przyjrzał. - Poczekaj, poczekaj, ale co ci dokładnie powiedzieli, że co, te leki ci pomogą? - machinalnie podniósł się za nią z miejsca, ale nie mial zamiaru pozwolić jej zostawić go tylko ze zdawkowymi informacjami. Jasne, brak przerzutów to była bardziej niż dobra informacja, ale fakt, że Odette nie wyglądała na szczęśliwą po wyjściu z gabinetu jakoś nie podnosił go na duchu. - A ty zamierzasz im powiedziec po świętach? - to nie był jego sekret do zdradzenia, ale też nie powinien przed rodzicami niczego zatajać, tak samo jak i ona, na dłuższą metę, nie powinna trzymać tego w tajemnicy.
Odette Overgaard
Pozwolił jej zapłacić i dotrzymał kroku w drodze do szpitala, w poczekalni żałując, że nie wziął ze sobą swojego notesu, który nosił zawsze, ale jednocześnie wiedział, że z poddenerwowania zdrowiem Ode nie byłby w stanie zapisać nic konkretnego. Starał się nie patrzeć na zegarek, ale każda kolejna minuta wydłużała się jak godzina, a siostra dalej pozostawała za drzwiami zamkniętego gabinetu i zdecydowanie mu to nie odpowiadało.
Poderwał się ze swojego miejsca, ale tylko na moment, zaraz znów siadając i w ciszy przyglądał się dziewczynie, niecierpliwie czekając aż powie cos więcej. - Co? - wydusił tylko z siebie, bo brak botoksu oznaczał... Nie, nie chciał nawet o tym myśleć. - Nie rób mi tak więcej - odetchnął głośno, aż ktoś z przechodzącego personelu uważnie mu się przyjrzał. - Poczekaj, poczekaj, ale co ci dokładnie powiedzieli, że co, te leki ci pomogą? - machinalnie podniósł się za nią z miejsca, ale nie mial zamiaru pozwolić jej zostawić go tylko ze zdawkowymi informacjami. Jasne, brak przerzutów to była bardziej niż dobra informacja, ale fakt, że Odette nie wyglądała na szczęśliwą po wyjściu z gabinetu jakoś nie podnosił go na duchu. - A ty zamierzasz im powiedziec po świętach? - to nie był jego sekret do zdradzenia, ale też nie powinien przed rodzicami niczego zatajać, tak samo jak i ona, na dłuższą metę, nie powinna trzymać tego w tajemnicy.
Odette Overgaard