stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Bała się.

[akapit]

Było to irracjonalne, głupie i zupełnie nie pasujące do samej Odette, ale naprawdę się bała. Nie lubiła chodzić na kontrole lekarskie, nie lubiła słuchać kolejnych zaleceń i panicznie bała się złych wiadomości. Bo, co jeśli czując się wspaniale pójdzie na regularną kontrolę i okaże się nagle, że przerzuty zrobiły swoje, na badaniach diagnostycznych okaże się, że świeci się jak choinka bożonarodzeniowa i nagle ma pół roku życia? Nie planowała takiego zakończenia, więc wychodziła z założenia, że im człowiek mniej wie tym jest szczęśliwszy. I bezpieczniejszy. Idiotyczne założenie.
Tylko nie można ignorować w nieskończoność faktu, że zaczynasz czuć się po prostu źle. Ostatecznie zmotywowało ją chyba tylko to, że koniec końców nie chciała sprawiać problemów. Pół biedy, gdy robiło jej się źle w klubie czy domu – była w stanie o siebie zadbać, była na tyle świadoma swojego organizmu, że jakoś nad tym panowała. Ale w pracy? Co, gdyby serce nawaliło jej w pracy? Tu już pojawiłby się problem – zwłaszcza, że zamierzała ukrywać przed swoim pracodawcą w ogóle fakt, że była u lekarza. Obiecała sobie, że niezależnie od wyniku, nie planuje rezygnować z latania. Nie i już.
No i fakt, że nie musiała iść tam sama… długo się zbierała, żeby napisać do Rusty’ego i poprosić o pomoc. Ale z drugiej strony, do kogo jak nie do własnego brata? Była już chyba trochę za duża, żeby chodzić do lekarza z rodzicami, a i też nie chciała ich martwić.

[akapit]

- Musisz mi obiecać… – rzuciła na dzień dobry, gdy tylko spotkali się w kawiarni niedaleko szpitala, w którym miała umówioną wizytę. Wycelowała w niego palucha i wyglądała na dość… zdecydowaną. A jakiej obietnicy od niego oczekiwała? – Cokolwiek by się nie działo… masz obiecać, że nie powiesz nic rodzicom. Ani właściwie nikomu, nie chcę stracić pracy. – właśnie dlatego to musiało zostać między nimi. Nie zamierzała rozmawiać przy rodzinnym stole o tym, że jest chora. O ile faktycznie jest chora! Może tylko dramatyzowała? Może to stres? Bezsenność? Wyrzuty sumienia? Powodów parszywego samopoczucia mogło być wiele – zwłaszcza, że życie Odette chwilowo było wielkim pasmem porażek

[akapit]

Zamówię nam śniadanie, na co masz ochotę? – bo skoro już spotkali się wcześniej, mieli czas to nie było sensu siedzieć na szpitalnianym korytarzu, gdy mogli zjeść śniadanie w miłym miejscu. No i może wcale nie muszą iść do tego głupiego lekarza? Może się zasiedzą?


Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
16.

Wiadomości od Ode go wystraszyły. Ani trochę nie pomógł żartobliwy ton, zbywanie, martwił się. Kto by się nie martwił, gdyby jego mała siostrzyczka miała mieć jakieś problemy i to zdrowotne? Może wcale nie była już taka mała, do tego nie była od niego młodsza, ale chociaż byli już dorośli, on zawsze pamiętał słowa mamy, kiedy gdzieś razem wychodzili, żeby zajął się też Odette i na nią uważał.
Może nie zdenerwowałby się tak bardzo, gdyby nie chorowała w przeszłości. Doskonale pamiętał wszystkie chwile spędzone w szpitalu i to jak czasem, bardzo samolubnie, chciał trochę o tym zapomnieć, bo nie mógł nadopiekuńczość rodziców przeniosła się na niego, przez co częściej pytali o imprezy i wyjścia, w końcu był tym zdrowym dzieckiem, a Arthur już dawno wyfrunął z gniazda i uciekł spod skrzydeł matczynej opieki, na kimś musieli skupić swoją uwagę.
- A rodzice sprawią, że stracisz pracę? - nie miał żadnych powodów, żeby o ewentualnym nawrocie choroby informować jej znajomych, ludzi w pracy, wtedy wiadomo, zawsze się wszystko roznosiło w dość niekontrolowany sposób, ale najbliższa rodzina? To też nie on powinien być tym, który o czymkolwiek mówi, ale trzymanie języka za zębami i okłamywanie rodziców nie było czymś, na co był gotowy. Nie był też jednak gotowy na nawrót choroby Odette. - Jak tylko obiecasz, że sama im powiesz, kiedy będzie coś wiadomo - nie było co ich martwić, kiedy jeszcze nawet nie zrobiła badań, nie mówiąc nawet o wynikach, ale w razie czego mieli przecież prawo wiedzieć, prawda? - Chociaż dopóki nie byłaś u lekarza, nie ma się nad czym zastanawiać - stwierdził, bo martwienie się na zapas nie było niczym potrzebnym, a kiedy zaproponowała śniadanie, uznał, że to dobry pomysł na rozproszenie myśli. - Chciałbym coś równie wykwintnego jak twój piknik na plaży - uśmiechnął się szeroko, wspominając jej poprzednie przygotowanie jedzenia i błądził palcem w karcie, zatrzymując się na dłużej przy jajecznych opcjach. Bajgiel, czy francuskie tosty, oto jest pytanie.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Ściągnęła uważniej brwi i spojrzała na niego zaskoczona. Bo rodzice mieli sprawić, że straci pracę? – Nie… chyba nie. Ale jak oni się dowiedzą, zaraz dowie się cały świat… w tym także moje szefostwo. Zwłaszcza, że szczerze? Jestem w stanie wyobrazić sobie matkę jak idzie na skargę, że jej prawie trzydziestoletnia córka powinna być na zwolnieniu lekarskim, a nie latać po całym świecie. – naprawdę potrafiła to sobie wyobrazić i nie było to coś, co chciałaby oglądać… aż przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz zażenowania. Potrząsnęła lekko głową, żeby odsunąć od siebie te wszystkie niepoważne myśli i wrócić spojrzeniem do brata. I naprawdę była o krok od obrażenia się na niego jakby znowu miała pięć lat… bo nie chciał jej obiecać, stawiał warunki. Zupełnie bez sensu. Prychnęła, wzniosła oczy ku niebu i pokręciła głową, bo na co jej to było? Gdyby nie była takim tchórzem przynajmniej miałaby teraz spokój i mogłaby zachować wszystko dla siebie. Nawet on by nie wiedział! Bo cóż… ona nie miała wątpliwości. Coś było nie tak. Znała swój organizm na tyle dobrze, żeby wiedzieć. Brakowało jej tylko odpowiedzi na pytanie „co?” jest nie tak.

[akapit]

- Piknik na plaży… – powtórzyła za nim i potrzebowała sekundy, żeby zorientować się o czym mówił – Musiał być naprawdę fenomenalny skoro ciągle go pamiętasz. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo przecież spotkali się na wiosnę! Teraz mieli środek lata i w międzyczasie wydarzyło się tyle różnych rzeczy, że Odette miała wrażenie jakby spotkanie z bratem na plaży wydarzyło się w zupełnie innym życiu – Ale dobrze… to ja wybieram naleśniki. I kawę. I czekam na relację… co u ciebie, Rusty? – bo to, że ona była na tyle zdesperowana by go poprosić, żeby poszedł z nią do lekarza – jakby nie była dorosłą i właściwie całkiem samodzielną kobietą. Nie mogło więc być dobrze.


Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Przestań, nie zrobiłaby tego. Przynajmniej gdyby nie miała poważnego powodu do obaw - wiedział, że matka potrafiła się w niejedną sprawę wtrącać. Ba, gdyby tylko miała wystarczająco dużo informacji, próbowałaby poukładać im obojgu życie po swojemu i Rusty też przecież nie mówił rodzicom o wszystkim, nie chcąc ich martwić, czasem wystarczyło przemilczeć dany temat, zamiast próbować wyjaśniać, że jest się już dorosłym i chce żyć po swojemu. Dlatego też nikt nie wiedział o pierścionku zaręczynowym, który kiedyś chciał wręczyć Regan i zapytać czy chce z nim spędzić resztę swojego życia, bo zamiast samego rozstania, matka analizowałaby co poszło nie tak w ich związku i próbowała wcielić w życie plan naprawczy. Niewykluczone, że zaprosiłaby też Buckley na przyjacielską rozmowę i kto wie, może by to podziałało? Z Odette było tak samo, rodzice po prostu się martwili i chcieli dla niej jak najlepiej, a jednocześnie nie potrafili przestać.
- Ode, zrobiłaś wtedy jedzenie, kiedy innym razem byliśmy na pikniku, gdzie przygotowałas jedzenie? - jasne, że to był przełomowy moment, który zapamiętał. Gdyby prowadził pamiętnik, zapisałby tę datę z dokładnym opisem tego, co miało okazję znaleźć się w jego żołądku. Pamiętał to też ze względu na wygląd siostry - była cała posiniaczona i musiał przyznać, że niespecjalnie przyjemnie się na nią patrzyło szczególnie, że po prostu się wtedy też martwił. - Kawa to podstawa, naleśniki też mogą być - przyznał, bo nie miał szczególnie wybrednego podniebienia i jeśli wybrała naleśniki, mógł zjeśc to samo. - Relację? - powtórzył za nią, bo kojarzyło mu się to raczej z wydarzeniem pełnym akcji, nie nudnym życiem, a takie miał ostatnio. - Nie wiem czy dzieje się coś, co szczególnie mogłoby cię zainteresować. Pomagam dziewczynie z redakcji zbierać informacje o czymś, co może być aferą, to chyba tyle - wzruszył ramionami, bo oprócz tego nie wydarzyło się coś szczególnego. - Ale chyba czas pomyśleć o prezentach na święta i o tym co powiedzieć mamie jak zapyta czemu przyszliśmy sami - no chyba, że Ode miała kogoś, kogo chciałaby zaprosić na święta.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Spojrzała na niego wymownie, bardzo wymownie, bo miała wrażenie, że sobie z niej żartował. Z jej perspektywy… rodzice, a w szczególności ich matka, była zdolna do wszystkiego. I oczywiście, że robiła to tylko i wyłącznie z troski, bo nawet jeśli oboje mieli już po trzydzieści lat i jakby nie było byli dorośli – ciągle byli jej dziećmi i z takiej rodzicielskiej troski się nie wyrasta. Z jednej strony to rozumiała, ale z drugiej… tak, wiedziała, że trzeba się gryźć w język, żeby zapewnić sobie odpowiednią ilość tlenu. Zresztą ostatnio nauczyła się, że trzymanie języka za zębami to podstawa przetrwania. Wiedziała, że nikt… absolutnie nikt nie może się dowiedzieć o tym, co wydarzyło się w domku w lesie. To zniszczyłoby nie tylko ją. To zniszczyłoby wszystko. Zabawne, bo to była pierwsza rzecz, o której pomyślała, gdy Rusty wspomniał, że pomaga dziewczynie z pracy zbierać informacje… o czym? Może o człowieku, który zginął w pożarze domu w lesie? Może nie uwierzyli raportom policyjnym i tym straży pożarnej? Na moment ją zmroziło, ale to był zaledwie ułamek sekundy. Później wróciła do siebie, uświadomiła sobie, że nikt się o niczym nie dowie, a facet z lasu naprawdę nikogo nie interesuje.

[akapit]

- Generalnie nie pamiętam kiedy poza tamtym razem byliśmy na pikniku. – zauważyła, uśmiechając się pod nosem – I oczywiście, że relację… ja wiem, że młodszej siostrze niewiele chce się mówić, ale powiedzmy, że jestem ciekawską młodszą siostrą i lubię dużo wiedzieć. – stwierdziła pogodnie, uśmiechając się do brata najładniej jak tylko potrafiła – I co to za afera? Czego mam szukać na pierwszych stronach lokalnych gazet? Powiedz, przecież wiesz, że i tak nikomu nie wypaplam… – bo i komu, a poza tym lokalne afery raczej jej nie interesowały. Zapominała o nich w dokładnie tym samym momencie, w których się o nich dowiadywała. Nie mogłaby być dziennikarzem śledczym, zdecydowanie – Rozważam, żeby spędzić święta gdzieś w pracy… wiesz, kilkudniowy przystanek gdzieś, gdzie jest ładnie i spokojnie. – bo oczywiście, że przyszłaby na imprezę sama i oczywiście, że oboje musieliby się z tego grubo tłumaczyć. W przypadku Odette byłby to kolejny rok, gdy przychodzi sama. Właściwie… chyba nie było jeszcze świąt, na które sprowadziłaby jakąkolwiek randkę i nie zamierzała psuć tej tradycji

[akapit]

Ewentualnie możemy ich gdzieś wysłać. Co ty na to? Wykupmy im jakieś wakacje… – zaproponowała, bo skoro musieli zacząć myśleć o wakacjach to dla niej był to oczywisty wybór. Czy był lepszy prezent niż wakacje?





Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Też mi się tak wydaje, przecież nigdy nie robiłaś nawet obiadów w domu - Rusty sam nie był wcale znakomitym kucharzem, ale coś tam jednak potrafił ugotować. Wolał jednak jeść na mieście - było wygodniej, czyściej, szybciej i jedyną wadą stołowania się w restauracjach była cena. Na to jednak przy swojej pensji mógł sobie pozwolić, oczywiście w granicach rozsądku, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pieniądze można bardzo łatwo stracić, a najłatwiej, kiedy się je po prostu wydaje na rzeczy ulotne. Tak, był jedną z tych nudnych osób, która myślała o inwestycjach. - Młodsze siostry mają to do siebie, że można im powiedzieć, że jak dorosną, to zrozumieją - uśmiechnął się szeroko, trochę tylko złośliwie. Wcale nie uważał, że Ode może być za młoda na zrozumienie czegokolwiek, co jemu udało się pojąć. Może było tak w dzieciństwie, kiedy rok był poważną różnicą, ale to już dawno się zatarło. - Dla twojego dobra nic ci nie powiem, nie chce cię narażać na żadne niebezpieczeństwo - odparł tajemniczo, zamiast wprowadzać ją w zawiłości sprawy, którą chciała zbadać Calie. - Wiesz, że nie mówię o artykułach, zanim ich nie opublikuję - dodał, żeby nie pomyślała sobie, że niebezpieczeństwo jest prawdziwym zagrożeniem. Ale to drugie było już prawdą, Rusty raczej nie omawiał swoich tekstów, dopóki nie były gotowe, a tym razem chodziło nawet nie o jego pracę, ale redakcyjnej koleżanki i choć wierzył, że Odette nikomu by nie wypaplała o temacie, po prostu chciał go zachować dla siebie i nie zawieść zaufania Goldsworthy. - Czyli chcesz mnie z tym zostawić samego? - przez to, rozumiał rodziców i samotne siłowanie się z ich oczekiwaniami względem przyszłych ewentualnych wnuków, ślubów, wszystkiego, na co nie mieli wplywu, ale bardzo chcieli. - O, to jest akurat świetny plan! Sprezentujemy im czas, taki tylko dla nich, najlepiej gdzies, gdzie nie ma dobrego zasięgu, żeby nie mogli do nas wydzwaniać na FaceTime - bo jeszcze musieliby przeżyć tę samą świąteczna kolację, tylko zamiast na żywo, to przez telefon.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Prychnęła, bo naprawdę… no naprawdę! Oboje byli wystarczająco starzy – a ja właśnie ogarnęłam, że nie mają prawa pochodzić z jednej matki, ale no to jest zupełnie drobny i pomijalny szczegół, który może zaraz uda mi się naprawić – żeby już coś tam wiedzieć o świecie i uważać się za dorosłych – Myślałam, że wyrośliśmy z tego, że nie będziemy sobie czegoś mówić dla naszego dobra… zresztą żyjemy w Lorne Bay, co to mogłaby być za afera, że byłabym w niebezpieczeństwie. – nie mówiąc o tym, że była w nim wystarczająco często, żeby chyba przestać się nim przejmować. Co mogło być gorszego od wydarzeń w domku w lesie? Gdy tylko o tym pomyślała, aż nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa, ale nie mogła nic powiedzieć. Nie dla dobra Rusty’ego. Dla jej własnego dobra… i dobra człowieka, który tam z nią był. Upiła spory łyk kawy i spojrzała na brata, przewracając wymownie oczami. Bo niech będzie. To przemawiało do niej bardziej niż „chodzi o twoje bezpieczeństwo”.

[akapit]

- Wiesz, że bym cię nie zostawiła… tak tylko głupio gadam, a koniec końców będę grzecznie siedziała obok. – kącik ust drgnął jej nieznacznie w rozbawieniu – Chociaż nie powiem… naprawdę marzy mi się ucieczka. Może to głupie mówić, że w ciepłe miejsce, bo mamy tu wystarczające upały, ale no wiesz… w a k a c j e. – nawet jeśli pogoda niewiele się różni to zawsze miła odmiana. A że w życiu Odette ostatnio naprawdę podejrzanie dużo się działo to wakacje były czymś, co śniło jej się po nocach – Zobaczę, czy uda mi się coś takiego znaleźć… i dam ci znać. A ty mi lepiej powiedz jaką znalazłeś wymówkę, gdy zaczną się czepiać, że przyszliśmy sami, nie będą mieć wnuków i generalnie pod względem towarzysko-związkowo-emocjonalnym jesteśmy równie upośledzeni. – bo z całym szacunkiem w przekonaniu ich matki już dawno oboje powinni mieć małżonków i przynajmniej dziecko w drodze – No nie patrz tak na mnie… to musi być coś rodzinnego! Ewentualnie biorę przykład z ciebie. – rzuciła złośliwie, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, bo nawet jeśli była złośliwa to w ramach żartu i z miłości – Nie spotykasz się z nikim?



Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Bo w pewnym sensie tak. Jakby twojego kota przejechał samochód to bym ci powiedział - o takich rzeczach w dzieciństwie się akurat nie mówiło. Wszystkie przykrości były zatajane, a ten jeden chomik, którego Odette i Rusty mieli przez jakieś pięć lat, w rzeczywistości był kilkoma podobnymi zwierzakami, tylko rodzice nie chcieli ich tak szybko przyzwyczajać do śmierci. Rusty chyba nie byłby zbyt przejęty - w dorosłym życiu nie sprawił sobie żadnego zwierzaka i gdyby musiał coś wybrać, postawiłby na rybki, bo wydawały mu się najmniej inwazyjne i najmniej potrzebujące uwagi, on z kolei nie potrzebował żadnego zwierzęcego towarzystwa. - Ale to jest coś, co ciebie w ogóle nie dotyczy, mnie nawet też - Calie zdawała się mieć jakieś bliższe powiązania z tematem, ale to nie była jego historia do opowiedzenia. On miał jej tylko we wszystkim pomóc jako kolega z pracy i na tym rola Overgaarda się wyczerpywała, nie wiedział nawet po co zaczął ten temat, żeby zaraz powiedzieć, że nic więcej jej nie powie.
- Mam nadzieje, bo to równie niewybaczalne co złamanie pinky promise - wiadomo, wiele byli sobie w stanie wybaczać jako rodzeństwo, ale takiego największego chamstwa, jakim było pozostawienie samemu na pastwę rodziców, to już nie bardzo. - Taak, wiem, gdzieś, gdzie nie jest się w domu - nawet wynajęcie pokoju w Cairns, albo którejś z okolicznych miejscowości było już w pewnym sensie wakacyjną ucieczką. Nie trzeba było się martwić pracą i codziennymi obowiązkami, bo wyjechałem stanowiło idealną wymówkę na wszystko. Sam pojechałby w jakieś ciekawe miejsce. Dawno nie ruszał się poza Australię, chociaż kiedyś udało mu się zwiedzić trochę świata, więc był jednym z tych szczęśliwców, którzy widzieli na własne oczy śnieg. - Może wstąpiliśmy do sekty? Albo oddajemy się teraz wspólnie jakiemuś bogu, więc nie możemy mieć żadnych kochanków, bo nas to będzie ograniczać? - brzmiało to absurdalnie, ale Rusty czasem miał ochotę powiedzieć coś podobnego, żeby rodzice w końcu się od niego odczepili i nie pytali już więcej, to w końcu było jego zycie, nie ich, a jak chcieli wnuka, to mogl sie starac o adopcje. - Nie, z nikim, jest mi zajebiście dobrze samemu - pokręcił powoli głową, bo jeszcze tego brakowalo, żeby i ona zaczęła mu suszyć głowę. - No dobra, a ty? Opowiedz mi wszystko o swoich pięciu randkach wstecz i dlaczego nic z nich nie wyszło - odbił pileczkę, opierając się na swoim krześle z kubkiem kawy.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Zaśmiała się, ale znał ją… wiedział, że nie łamała obietnic. Żadnych. Była typem, który dużo mówił – co to by nie zrobił, jak bardzo by tego wszystkiego nie rzucił w cholerę, nie wyjechał i w ogóle, ale prawda była taka, że zawsze wracała. Niezależnie jak bardzo marudziła na wścibstwo rodziców – kochała ich i cholernie doceniała to, co dla niej zrobili, gdy była dzieciakiem. Zresztą to, co zrobił Rusty również. Sam był dzieciakiem, naprawdę niewiele starszym od Odette, gdy trafiła do szpitala i nie oszukujmy się – całe ich rodzinne życie stanęło na głowie i zaczęło się kręcić właśnie wokół szpitali i lekarzy. Żadnemu dzieciakowi nie byłoby łatwo to przełknąć. A jednak jej nie znienawidził za tą kradzież uwagi i przynajmniej wiedziała, że gdyby się waliło i paliło… mogła na niego liczyć. Nie mogła tylko ściągać na niego kłopotów i właśnie dlatego nie mogła mu powiedzieć wszystkiego. I bardzo, ale to bardzo jej się nie podobało…

[akapit]

- Ejej, nie przesadzaj… w sensie tym oddawaniu się sekcie, bogu, bożkowi, czy szamanowi. Po pierwsze jestem za biedna, żeby mnie chcieli w jakiejś sekcie, bo nic by ze mnie nie wyciągnęli. A po drugie? Nie łączmy tego, że nie mamy kogo przyprowadzić na świąteczną kolację z brakiem kochanków. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu i uśmiechnęła się do brata bardzo, bardzo… bardzo niewinnie. Co złego to nie ona! – I gdybym miała ci opowiedzieć wszystko o moich ostatnich pięciu randkach to… musielibyśmy się cofnąć bardzo daleko. Obawiam się, że już ich nie pamiętam. Nie chodzę na randki. Ostatnia… chyba jak umówiłam się z gościem, którego poznałam w samolocie parę lat temu. Znalazł mój numer i się spotkaliśmy, ale to by było na tyle. – nie był to ktoś, kogo mogłaby przedstawić rodzicom. Lorenzo? Jeszcze bardziej. Jak miałaby go przedstawić? Mój kolega, z którym sypiam? Ale to nic oficjalnego, bo ma dziewczynę, która o nas nie wie? Nie była pewna, czy gdyby powiedziałaby to na głos to gorzej świadczyłoby to o nim, czy o niej – A… nie ma o czym mówić. Jestem skazana na samotność. – skwitowała, zerkając na zegarek – Kończ śniadanie i chodźmy. Chcę się dowiedzieć, czy umrę młoda i piękna, czy muszę zacząć zbierać na botoks.




Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- E tam za biedna. Masz zawsze rodzinę. Wiesz ile by można było ściągnąć od nas razem pieniędzy? - a przecież jakby się okazało, że Odette tych pieniędzy potrzebuje teraz na gwałt, to poszedłby do banku i je wypłacił. Bez chwili zastanowienia. Może i miałby pytania, ale mógłby je zadać później. Ufał swojej siostrze. Tak po prostu. Pewnie mogłoby to być zgubne, szczególnie w kontekście ewentualnej sekty. - Okej, czyli chciałabyś opowiedzieć rodzicom o swoich kochankach? Super, też chętnie posłucham - uśmiechnął się złośliwie, bo już wiedział, że w razie czego będzie ją przy rodzinie podpuszczał. Tak do pewnego momentu, trochę się drocząc, ale od tego właśnie było rodzeństwo! - Brzmi jak coś dziwnego. Ten gość od numeru widocznie ma dobrą pamięć - jakby on dostał smsa, albo telefon od kogoś, komu dał swoją wizytówkę kilka lat temu, to mocno by się zdziwił, ze ta osoba dalej chciała z nim utrzymywać kontakt. I to po takim czasie. Poza tym, może i nie był jakoś mocno do tego przekonany, ale raczej był zdania, ze pracę trzeba oddzielać od swojego życia towarzyskiego, a już w szczególności tego uczuciowego. Bo jeśli na przykład z taką Regan miałby się teraz spotykać zawodowo, byłoby pewnie mocno niezręcznie. I wierzył, że nie każdy potrafi być dorosły i rozsądny, powstrzymując się od nieczystych zagrań, a czegoś podobnego wolałby uniknąć. - Może po prostu nam, Overgaardom, lepiej jest do twarzy z byciem singlem? - bo nie lubił tego nazywać samotnością. Nie trzeba było mieć tej swojej odnalezionej drugiej połówki, żeby nie być samotnym, a on coraz częściej myślał, że jest spełniony właśnie taki, jaki jest, tym bardziej irytowały go nieustające pytania o to, kiedy sobie kogoś znajdzie, jakby żyli w dziewiętnastym wieku i po pierwszym ćwierćwieczu życia już byli starymi kawalerami, czy pannami. - Brzmi to bardzo pozytywnie, dorzucę ci się do funduszu botoksowego, ale musisz sobie ostrzyknąć usta - nie mial pojecia co tak naprawdę robi botoks, ale nie chciał stresować Ode, więc dopił szybko swoją kawę i wzrokiem odszukał kelnera, u którego mogli uregulować rachunek.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Zaśmiała się, bo tak… oczywiście! O niczym innym nie marzyła jak opowiadać przy świątecznej kolacji o facetach, z którymi spała. Zdecydowanie. Zwłaszcza, że w oczach rodziców oboje byli jeszcze dziećmi. Z jednej strony powinni wreszcie wziąć ślub i przyprowadzić do domu wnuki, ale jednocześnie krzywili się na jakikolwiek objaw tego, że są dorośli… no niestety byli. I nie chodziło tylko o płacenie podatków.

[akapit]

- Brzmi jak coś super dziwnego, ale chociaż był super miły i naprawdę dobrze się z nim bawiłam – zarówno wtedy, jak i teraz to nic z tego nie będzie. – po prostu nie i tyle, mogła tylko wzruszyć ramionami. No cóż… wzruszenie ramion to idealne podsumowanie jej wszelkich relacji z mężczyznami. Domyślała się jednak, że Rusty nieszczególnie chciał o tym słuchać, a ona chyba nie bardzo wiedziała ile mogła mu powiedzieć. Jakoś tak… no obraz nędzy i rozpaczy – I tej wersji się trzymajmy. – uśmiechnęła się do brata ładnie, a gdy kelner pojawił się przy ich stoliku z rachunkiem – opłaciła go. W końcu to ona go tutaj przyciągnęła, więc i ona płaciła za śniadanie.

[akapit]

- Ty odkładaj na ten botoks. – zażartowała, gdy już wychodzili z knajpy i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Do szpitala mieli parę kroków, nie musieli stać w żadnych kolejkach i sama Odette została przyjęta ekspresowo. Natomiast same badania trwały… wieki. Dosłownie. On się nasiedział, a ona została przemaglowana, prześwietlona i przebadana od stóp do głów. I przy okazji zbesztana, że zaniedbywała poprzednie wizyty kontrolne i dlatego teraz trwało to tak długo. I że sama narobiła sobie kłopotów. Dużych kłopotów.

[akapit]

Gdy wychodziła z gabinetu lekarskiego nie wyglądała na szczęśliwą. Właściwie to wyglądała na przerażoną. Usiadła na krzesełku obok brata i oparła głowę o szpitalną ścianę – Może jednak wcale nie zbieraj na ten botoks, co? – odezwała się w końcu, spoglądając na niego i uśmiechając się dość koślawo, co jednak zaraz zmieniło się wymowne skrzywienie – Nie no, będę żyć… ale dostałam całą litanię leków i zaleceń, a przy moim tempie życia jak się nic nie poprawi skończę na liście oczekujących na nowe serce. Leczenie je nadwyrężyło, a teraz po latach odmawia współpracy. Ale… przynajmniej to nie przerzuty. – podsumowała to pogodnie i podniosła tyłek – Chodź! – ale jednak jak szybko wstała tak szybko się zatrzymała – Musisz obiecać… że nie powiesz nic rodzicom. Nie przed świętami. – spojrzała na niego wymownie i cholera, było widać, że jej zależy – bardzo. Nie chciała psuć im świąt. Znowu.



Rusty Overgaard
sumienny żółwik
nie#5225
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Miłosne perypetie Rusty'ego i Odette były dalekie od przyjemnych i szczęśliwych. W oczach rodziców byli jeszcze dziećmi, ale dziećmi, które potrzebowały tej drugiej połówki, dla ich spokoju. Trochę nie rozumiał dlaczego z uporem maglują ich przy każdej możliwej okazji, kiedy on sam nie czuł potrzeby przepytywania siostry przy każdej możliwej okazji. Może jednak byli bardziej dojrzali, niż by się mogło rodzicom wydawać?
Pozwolił jej zapłacić i dotrzymał kroku w drodze do szpitala, w poczekalni żałując, że nie wziął ze sobą swojego notesu, który nosił zawsze, ale jednocześnie wiedział, że z poddenerwowania zdrowiem Ode nie byłby w stanie zapisać nic konkretnego. Starał się nie patrzeć na zegarek, ale każda kolejna minuta wydłużała się jak godzina, a siostra dalej pozostawała za drzwiami zamkniętego gabinetu i zdecydowanie mu to nie odpowiadało.
Poderwał się ze swojego miejsca, ale tylko na moment, zaraz znów siadając i w ciszy przyglądał się dziewczynie, niecierpliwie czekając aż powie cos więcej. - Co? - wydusił tylko z siebie, bo brak botoksu oznaczał... Nie, nie chciał nawet o tym myśleć. - Nie rób mi tak więcej - odetchnął głośno, aż ktoś z przechodzącego personelu uważnie mu się przyjrzał. - Poczekaj, poczekaj, ale co ci dokładnie powiedzieli, że co, te leki ci pomogą? - machinalnie podniósł się za nią z miejsca, ale nie mial zamiaru pozwolić jej zostawić go tylko ze zdawkowymi informacjami. Jasne, brak przerzutów to była bardziej niż dobra informacja, ale fakt, że Odette nie wyglądała na szczęśliwą po wyjściu z gabinetu jakoś nie podnosił go na duchu. - A ty zamierzasz im powiedziec po świętach? - to nie był jego sekret do zdradzenia, ale też nie powinien przed rodzicami niczego zatajać, tak samo jak i ona, na dłuższą metę, nie powinna trzymać tego w tajemnicy.

Odette Overgaard
przyjazna koala
nata#9784
ODPOWIEDZ