Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
#1

Methinks, I see... Where?
- In my mind's eyes.

― Shakespeare


Ostatnie kilka tygodni w życiu Cassandry nie należało do najłatwiejszych. Gdyby jednak miała zadać sobie pytanie, kiedy te było dla niej łaskawe, zapewne odpowiedziałaby, że nigdy. Wiecznie miała pod górkę, los na jej ścieżce stawiał to kolejne barykady… wiedziała jednak, że te wszelkie przeszkody były potrzebne. W takich momentach przypominała sobie cytat ze swojej ukochanej powieści: Ludzie utrudniają życie sobie i innym. — Jednak — rzekł — trzeba się poddać, jak wędrowiec, który ma przejść górę. Oczywiście, gdyby nie było góry, droga byłaby wygodniejsza i krótsza, ale góra jest i trzeba ją przebyć. Kierując się tym mottem starała się nie podupadać na duchu i wykorzystać czas spędzony w szpitalu jak najbardziej produktywnie – czy to nadrabiając na własną rękę materiał na studia, czy też pisząc własną książkę. Był to jej mały sekret, o którym nikomu jeszcze nie wspomniała. Projekt, który na chwilę obecną nie miał prawa ujrzeć światła dziennego i notorycznie był chowany do szuflady. Może kiedyś przyjdzie jej poprosić o opinię osoby, która była w jej oczach autorytetem, jednakże to nie był jeszcze odpowiedni co do tego moment.
Lekarze wykonali – jak zawsze – tytaniczną pracę, żeby przywrócić serce Hammond do stanu używalności… niestety, fakt że ataki miały miejsce coraz częściej było oznaką tego, że te powoli dogorywało i będzie jej potrzebny prędzej czy później przeszczep… a lista oczekujących była naprawdę długa, zaś stan Cass był według standardów na tyle „stabilny”, że nie była pacjentem, u którego transplantacja była potrzebna na cito. Wisiała więc tak w pewnym niebycie, stanie nieświadomości… Starała się jednak zbytnio nie zamartwiać, bo stres jedynie pogarszał jej sytuację. Dostała ścisłe wytyczne od swojego kardiologa, których zamierzała się trzymać – bo tylko w ten sposób mogła przedłużyć działanie swojego wadliwego serca i skończyć chociażby pierwszy rok studiów przed przeszczepem, który zapewne wykluczy ją z akademickiego życia na co najmniej jeden semestr.
Powrót na uczelnię po kilku tygodniach przerwy był dla Cassandry naprawdę bardzo podniosłą chwilą – wstała dwie godziny przed budzikiem z tego podekscytowania! Była świadoma swoich zaległości, których nie udało się jej o własnych siłach nadrobić (tyle dobrze, że pochłonęła wszystkie wymagane lektury, chociaż z tym była na bieżąco!), jednakże miała nadzieję, że wykładowcy będą na tyle łaskawi i dadzą jej chociaż tydzień bardziej ulgowego traktowania, zanim uda się jej wszystko nadrobić.
Gdy pojawiła się na zajęciach nie obyło się bez pytań pt. „jak się czujesz?”, „wszystko w porządku?”. Cass wiedziała, że to było raczej z czystej kurtuazji, aniżeli z bycia naprawdę zmartwionymi jej losem. Hammond pod wieloma względami błyszczała na tle innych studentów – gdy zdrowie pozwalało jej na regularne uczęszczanie na zajęcia, to zawsze była przygotowana, jej interpretacje tekstów zawsze były w punkt – dlatego wiele wykładowców ją lubiło i nawet przedstawiało jako przykład. Tak więc gdy jej nie było, reszta miała większe szanse na wykazanie się.
Najbardziej jednak wyczekiwała dzisiejszych zajęć z doktorem Barnardem. Była zawsze zachwycona jego wiedzą, profesjonalnym podejściem, w którym jednak było naprawdę bardzo, ale to bardzo dużo pasji, a chociaż Cassandra tak to odbierała – że każde słowo wypowiadane przez Aarona nie pojawiało się tam przypadkowo i miało istotne znaczenie. Była pod wieloma względami zafascynowana jego osobą – jako naukowca, znawcy tematu. Miała wrażenie, że to właśnie z jego zajęć najwięcej wynosiła, jednocześnie jednak to właśnie z jego przedmiotu miała największe zaległości. Dlatego też, gdy skończyły się zajęcia, postanowiła podejść do Aarona.
Dzień dobry panie doktorze. Fascynujący wykład. Zadziwiające jest to, że Pieśń Osjana wciąż cieszyła się wielką popularnością, pomimo wyjścia na jaw całej mistyfikacji z nią związanej. I to w jaki sposób osjanizm kształtował literaturę w całej Europie, choć widać to, jak sam pan powiedział, głównie w romantyzmie niemieckim. W Cierpieniach Młodego Wertera jest wiele odwołań do tego dzieła… Przepraszam, pewnie zanudzam pana doktora takimi oczywistościami. – Przecież to ona była tutaj studentką, a nie Aaron. Jednakże nie miała żadnych złych celów. Zawsze mówiła z pasją o tematach, które ją interesowały – a romantyzm był jedną z ulubionych jej epok; Cass poprawiła okulary, które trochę zjechały z jej nosa i jednocześnie przycisnęła do piersi nieco mocniej książkę. Jakby się Barnard przyjrzał, mógł zobaczyć, że trzymała w ręku Illiadę Homera. Wystawała z niej masa różnokolorowych karteczek opisanych drobnym druczkiem. – Wiem, że zapewne proszę pana doktora o dużo, jednakże ostatni pobyt w szpitalu był dosyć… intensywny i nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby wszystko nadrobić, za co serdecznie przepraszam. Nie jestem pewna, czy uda mi się nadgonić materiał do kolokwium w przyszłym tygodniu, więc gdybym mogła je napisać w innym terminie to byłabym ogromnie wdzięczna... – Widać było po Cassandrze zawstydzenie, że w ogóle o to prosiła. Aaron mógł zobaczyć, jak nerwowo zaczesuje za ucho kosmyk blond włosów, który uwolniły się spod upięcia. Jednocześnie miała spuszczony wzrok, nie potrafiąc swojemu wykładowcy spojrzeć w oczy. Czuła się, jakby właśnie splamiła własny honor i duszę prosząc Aarona o ten drugi termin.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron miał ostatnio taki czas w życiu, który w końcu można było określić mianem co najmniej dobrego. Wygląda na to, że przeżył już swoją żałobę, zaczął wychodzić do ludzi, szukać zajęć innych, niż prowadzenie wykładów ze studentami i prace badawcze na uczelni. To znaczy nadal spełniał się we wszystkich tych zajęciach wiążących się z byciem nauczycielem akademickim, ale ze wszystkiego czerpał trochę większą radość. Zaczęło towarzyszyć mu poczucie humoru, które wcześniej zupełnie zasnuły oczy przepełnione smutkiem.
Nie przyjeżdżał każdego dnia na wydział, jeśli nie miał zajęć ze studentami albo jakichś spraw do załatwienia, to wolał pracować czasu, wykorzystując czas, który marnował na podróże, chociażby na pomoc rodzicom na farmie albo odnowienie relacji z przyjaciółmi i znajomymi, które dość mocno w przeciągu ostatniego roku zaniedbał. Co prawda miał dobre wytłumaczenie i nikt mu jeszcze tego nie wyrzucił, ale w końcu zaczął potrzebować ludzi. Zauważył na przykład, że znacznie chętniej prowadził dyskusje ze studentami, zachęcając ich tym samym do wypowiedzenia własnego zdania, no miał przynajmniej nadzieję, że odbierają to w taki sposób, a nie jak belferskie pogadanki i pokazywanie, jakiej to wielkiej wiedzy nie ma i jak bardzo ponad studiami jest. Bo prawda była taka, że zawsze zachęcał do własnej interpretacji, nawet jeśli ta jest nieco kontrowersyjna, można wtedy spróbować potwierdzić albo obalić daną teorię.
Tak się jakoś potoczyła kariera naukowa Barnarda, że zajmował się głównie literaturą europejską, dlatego prowadził zajęcia właśnie z tego zakresu tematycznego. Czuł się komfortowo w tym temacie, więc w żadnym stopniu nie stresowały go zajęcia, prawdę mówiąc czasami na wykładach tak bardzo wkręcał się w mówienie na jakiś temat, że widząc oznaki znudzenia na twarzach studentów, musiał sam siebie stopować. Trochę tak było również dzisiaj, ale wszyscy jakoś przetrwali do końca wykładu.
- Dzień dobry. - skinął głową i podniósł wzrok znad aktówki, którą zaczął pakować, gdy większość studentów zdążyła opuścić już salę wykładową. - Całe to dążenie do odkrycia, jak to Pani trafnie określiła - mistyfikacji, też było niezwykle interesujące. Gdybyśmy mieli jeszcze chociaż kwadrans zajęć, to nieco bardziej zarysowałbym Państwu ten proces. - odpowiedział. Właśnie poszukiwanie źródeł, poznawanie historii związanych z powstaniem jakiejś powieści, ruchu literackiego czy nawet rodzenia się gatunku w danym kraju, jest zdaniem Aarona najbardziej interesującą częścią specjalisty od literatury. Same powieści były już milion razy interpretowane, trudno jest tutaj wymyślić coś nowego, ale nadal można spróbować poznać okoliczności postania danego dzieła, ocenić jak życiorys, otoczenie i w końcu czasy, w których żył autor, miały wpływ na postanie jego twórczości.
- A tak, Pani Hammond. - stwierdził kojarząc fakty. Domyślił się z kim rozmawia, bo co prawda na wykładach nie wymagał obecności, ale już na ćwiczeniach tworzone były listy, z których sobie potem robił taki roboczy dziennik, który jasno wskazywał absencję studentki przez kilka ostatnich tygodni. - Dobrze, że Pani podeszła. - podjął temat. - W trakcie Pani nieobecności miało miejsce jeszcze jedno kolokwium, w związku z tym mam propozycję. Zacznie Pani od tego wcześniejszego, myślę, że możemy umówić się wstępnie na odpytywanie na moim dyżurze za dwa tygodnie, po tych zajęciach. Za kolejne dwa tygodnie powtórzymy to samo z najbliższym kolokwium, tym sposobem do egzaminu na koniec semestru powinno się Pani udać nadrobić wszystkie zaległości. Będzie to też bardziej sprawiedliwa forma zaliczenia, w stosunku do Pani koleżanek i kolegów z roku. - zaproponował. Nie zamierzał prosić o wypis ze szpitala na potwierdzenie, bo i tak będzie wymagał wiedzy, tylko w odroczonym terminie, no i w tym konkretnym przypadku raczej nie podejrzewał Cassandry o jej brak.
- Swoją drogą wie Pani, że Pieśni Osjana swego czasu porównywano do twórczości Homera? - powiedział spoglądając na tytuł książki, którą młoda kobieta przez cały czas, tak zapamiętale przytrzymywała przy swojej klatce piersiowej.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Ostatnią rzeczą, jaką powinna się Cassandra interesować to życiem prywatnym wykładowców. Ciężko też powiedzieć, czy dziewczyna zauważyła jakąś specjalną zmianę w jego zachowaniu – nie miała zbyt wiele czasu, by jakoś bardziej się temu przyjrzeć. Może parę razy przez jej umysł przeszła myśl, że doktor Barnard ma jakiś większy błysk w oku – choć raczej myślała, że to było związane z przedstawionym przez niego tematem, że może był bliższy jemu sercu, bardziej interesujący. Gdyby Hammond wiedziała o tym, co Aaron przechodził w swoim życiu, zapewne byłaby bardzo szczęśliwa, że powoli zaczyna mu się układać. Cass zawsze była ciepłą osobą, która życzyła wszystkim dookoła dobrze, starając się być z każdym na dobrych stosunkach, choć bycie „pupilką” niektórych wykładowców w tym nie pomagało. Ci nieco bardziej złośliwi mówili nawet, że wykorzystywała swoje słabe zdrowie, by wzbudzić litość i dostawała łatwiejsze pytania na zaliczenie, co było kompletną bzdurą.
Odkąd wyszła ze szpitala szpitala starała się po prostu żyć… normalnym życiem. Chodzić na studia, spotykać się ze znajomymi. Robić wszystko to, co robią osoby w jej wieku. Było to oczywiście obarczone wieloma restrykcjami, musiała się mocno oszczędzać, regularnie przyjmować masę leków. Miała ustawione w telefonie alarmy z konkretnymi godzinami, które mają jej przypominać o tym, że ma wziąć lekarstwa. Cassie miała jednak na tyle duże szczęście, że miała wspaniałą rodzinę i przyjaciół, którzy zawsze się do niej dostosowywali, przez co nigdy specjalnie nie czuła się wykluczona. To są często małe gesty, które jednak Cassandra bardzo doceniała. Dobrym przykładem tego jest chociażby to, że idąc w odwiedzinach do Audrey, ta ma zawsze w szafce pełen zapas ziołowych herbatek specjalnie dla niej.
Może właśnie dlatego Hammond tak bardzo lubiła zajęcia z doktorem Barnardem – literatura europejska była jej ulubioną i też na tym polu czuła się najpewniej i miała największą wiedzę wyciągniętą nie tylko z zajęć, ale także własnej ciekawości, szukania źródeł samodzielnie… a to wszystko przez pewną pielęgniarkę, która dała jej Cierpienia Młodego Wertera do czytania, gdy leżała w trakcie letnich wakacji w szpitalu jako nastolatka.
Byłoby cudownie, gdybyśmy mieli te piętnaście minut więcej. Słuchanie tego typu anegdot z ust pasjonata, a jednocześnie znawcy tematu jest zawsze ciekawsze niż suche informacje w podręcznikach. – Zapewne dla wielu ludzi by to zabrzmiało jak zwykłe podlizywanie się wykładowcy. Cassandra jednak nie miała takich zamiarów. Ona po prostu kochała słuchać mądrzejszych od siebie, chłonąć ich wiedzę całą sobą. Był to dla niej fascynujący i jednocześnie bardzo inspirujący proces.
Och, zapomniała się przedstawić! Przywykła do tego, że w szpitalu wszyscy wiedzieli, kim była, dlatego też z góry założyła, że Barnard również będzie wiedzieć. Być może to było trochę egoistyczne myślenie z jej strony, że Aaron zapamięta ją spośród setek studentów, które miał. Jednak z drugiej strony… jednak wiedział, kim była – co ją w głębi serca bardzo ucieszyło. Dziewczyna ponownie poprawiła okulary.
Och, zapomniałabym. Tutaj jest zwolnienie od lekarza – powiedziała, otwierając Illiadę i kładąc papierek na biurku Aarona. Następnie wysłuchała to co mężczyzna miał do powiedzenia. Trochę tych rzeczy do nadrobienia miała… dwa kolokwia z literatury europejskiej, zaliczenie z łaciny i parę innych rzeczy. Było tego sporo, jednakże nie zamierzała narzekać. Prawdę powiedziawszy to była wdzięczna, że wykładowcy podchodzili do niej w tak wyrozumiały sposób. – Oczywiście, bardzo dziękuję panie doktorze. – Forma ustna w żaden sposób jej nie przeszkadzała.
Z oczywistych względów, Cassandra miała słabość do Illiady – nie tak dużą jak do dzieła Goethego – i przeczytała ją kilka razy z własnej, nieprzymuszonej woli. Aczkolwiek te wszystkie kolorowe karteczki, które wystawały z książki były przygotowaniem do eseju z literatury antycznej.
Obiło mi się o uszy, że Osjan był uznawany za „Homera północy”, aczkolwiek muszę przyznać, że jeszcze nie zagłębiałam się w ten temat. Zapewne to zrobię, jak tylko uporam się ze wszystkimi zaległościami. – Och, jak bardzo chciałaby teraz doktora poprosić, żeby powiedział jej na ten temat coś więcej, jednakże nie miała na tyle odwagi, by Aarona o to bezpośrednio prosić. – Wiem że to wychodzi poza pana specjalizację, jednak jestem ciekawa, czy czytał już pan Klarę i Słońce od Ishiguro Kazuo? To jego pierwsza powieść po otrzymaniu Nobla i miałam naprawdę wygórowane oczekiwania. – Czemu nagle o to zapytała, skoro jeszcze przed chwilą bała się poprosić swojego wykładowcę o opowiedzenie nieco więcej na temat Pieśni Osjana będących porównywanych do Homera? Nie wiedziała, był to nagły zryw, potrzeba, którą poczuła wewnątrz. Jakby nie chciała jeszcze iść, mimo że praktycznie wszystko zostało już między nimi ustalone w kwestii zaliczenia.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
A więc może faktycznie pracownicy naukowi mają na tyle taktu, że nawet jeśli zdarza im się plotkować, to robią to tak, ażeby pewne rzeczy nie docierały do uszu studentów. Gdyby Aaron kiedyś usłyszał to wprost, to na pewno zrobiłoby mu się lżej, bo jednak bał się trochę, że przez swoje doświadczenia, stał się dobrym tematem do plotek, a nie był jednak człowiekiem wyznającą zasadę, że dopóki gadają, to jesteś jakkolwiek znaczący. To znaczy, jeśli ktoś komentuje coś, co on zrobił na gruncie zawodowym, to nawet jeśli są to słowa krytyki, to wychodzi z założenia, że jest to cenne, ale nie w sprawach dotyczących życia prywatnego.
Aaron powinien traktować poniekąd jako konkurencję, wszystkich tych studentów, u których wyczuwał zapalenie tematem, który on porusza na swoich zajęciach. Nigdy przecież nie wiadomo czy na koniec studiów nie zdecydują się podjąć doktoratu, a dla dwóch osób z taką samą albo chociaż pokrywającą się w jakiejś części specjalizacją, może nie być miejsca na uczelni w Cairns. To nie jest przecież wielki uniwersytet w Sydney czy Melbourne. On jednak czerpał z tych zainteresowanych spojrzeń dodatkową motywację do pracy. Cassandra i jeszcze kilka innych osób, dawała mu poczucie, że nie mówi jedynie do ściany po drugiej stronie sali. A jeśli w przyszłości odbije się to na nim negatywnie, to trudno, to nie byłaby pierwsza ciężka rzecz w życiu, którą będzie musiał wziąć na barki.
- To cenne słowa, może przemyślę swój wykład przed kolejnymi zajęciami. - stwierdził. Cass to pewnie słuchała go nawet, gdyby wyjątkowo przynudzał, ale może jak przemyci kilka więcej ciekawostek, to przyciągnie uwagę przynajmniej jeszcze kilku studentów. Nie chciał, by jego zajęcia były tylko przykrym obowiązkiem, który trzeba odbębnić. Nawet jeśli nie udałoby mu się zainteresować kogoś dawną literaturą europejską, to chciał przekazać takie rzeczy, że niezależnie od opinii, zawsze warto wyrażać swoje zdanie i dyskutować.
- Dobrze. - skinął głową i pochylił głowę nad kartką. Nie był to wypis ze szpitala, nie mógł więc dowiedzieć się na jednie schorzenie choruje studentka. W każdym razie przesunął wzorkiem po zaświadczeniu i po chwili oddał kartkę dziewczynie. Nie potrzebował przechowywać takich rzeczy, bo i tak nie mógł zwolnić studentów z zaliczeń, no chyba żeby zaangażować do tego władze wydziału. - Mam jednak nadzieję, że rozumie Pani, że nadal nie mogę zwolnić Cię z zaliczeń. - dodał przy okazji.
- Jeśli będziesz chciała, to podrzucę Ci po kolokwium parę wskazówek w tym temacie. - zaproponował niezobowiązująco. Nie chciał wywierać presji na studentce, więc zawiesił swoją propozycję w nieokreślonej przyszłości. Jeśli będzie chciała skorzystać z jej propozycji, to sama da znać. Nie zamierzał też podrzucać jej całego opracowania, bo cała zabawa ukryta jest w szukaniu podobieństw, on jedynie może podrzucić poszlaki.
- Wpadła mi w ręce, ale muszę przyznać, że ostatnio nie jestem fanem tak rozwleczonej fabuły, więc przerwałem gdzieś w połowie. Sama historia ma potencjał i jednocześnie porusza uniwersalne tematy... może do niej wrócę. - stwierdził po chwili namysłu. - A Ty? To znaczy czy Pani czytała? - na moment zapomniał o relacji i zasadach, jakie nadal ich obowiązywały. Zresztą niestety zdarzało mu się dosyć często, bo wydaje się, że ledwie wczoraj on też był studentem. Nawet w czasie ich krótkiej rozmowy, zwracał się do Cass raz tak, a raz tak.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Być może mieli na tyle taktu, żeby plotkować z dala od uszu studentów, albo po prostu Cassandry nie było wystarczająco często na uczelni… bądź też po prostu się takimi rzeczami nie interesowała. Nie zamierzała wpychać nosa w nieswoje sprawy. Sama nienawidziła się tłumaczyć ze swoich problemów zdrowotnych bardziej, aniżeli musiała. Głównym powodem było współczucie. Nienawidziła, gdy ludzie nad nią biadolili, że taka młoda, a z życia nie ma praktycznie nic, że jest jej szkoda. Tego słowa w żaden sposób nie zmieniały pozycji, w której była. Jej chore serce nie zniknie i nie zostanie zastąpione magicznie nowym, bo ktoś powiedział, że im „przykro”, choć w większości przypadków wcale tak nie było, mówili tak, bo chyba „wypadało”. Zdecydowanie wolała, gdy ludzie ją traktowali względnie normalnie – pytali co u niej w kwestii innej niż medyczna. Jaką książkę ostatnio przeczytała, co tam na studiach? Gdy ktoś zwracał na takie drobne rzeczy uwagi, wiele zyskiwał w oczach Hammond, która zawsze po wyjściu ze szpitala była głodna takiego zwykłego, codziennego życia i chłonęła je całą sobą „na zapas”, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znowu będzie musiała siedzieć miesiąc w szpitalu.
Zwłaszcza, że wisiało nad nią widmo przeszczepu.
Prawdę powiedziawszy to Cassandra się jeszcze nie zastanawiała, co będzie po studiach – czy postanowi zacząć karierę naukową, a może zajmie się czymś innym? Ostatnimi czasy dorabiała jako korektorka tekstów i coraz lepiej się w tym czuła. Nie był to zawód bezpośrednio związany ze studiami, na które poszła… jednakże wybrała literaturę nie dlatego, że wiązała z nią jakąś przyszłość, a dlatego, że była zafascynowana tym tematem. Z przedmiotów ścisłych czy biologicznych nie była najgorsza, ale niektóre kierunki odpadały ze względu na jej zdrowie – nigdy nie zostałaby lekarzem – czy tym ludzkim, czy tym od zwierząt -- praca w laboratorium też odpadała. Byłaby też kiepską nauczycielką, bo zapewne często byłaby nieobecna. Wybierając więc studia nie kierowała się tym co „przyszłościowe”, a po prostu swoimi zainteresowaniami, będąc po części świadomą i pogodzoną z faktu, że mimo wszystko będzie zawsze nieco zależna od rodziny.
Och, mam nadzieję, że nie pomyślał pan, że uważam pana wykłady za nudne i należy do nich wrzucić jakieś anegdoty, żeby to urozmaicić… Bo zupełnie tego nie miałam na myśli! – Miała wrażenie, że jej słowa mogły zostać tak przez Aarona odebrane, dlatego chciała to naprostować. Dla Cassandry te zajęcia były fascynujące i nie trzeba było do nich niczego dodawać… no, może trochę je przedłużyć, żeby doktor Barnard miał nieco więcej czasu, żeby powiedzieć wszystko, co chciał.
Oczywiście Cass nie oczekiwała, że zostanie z zaliczenia zwolniona. Po prostu chciała usprawiedliwić swoją nieobecność na zajęciach – i to dość długą. Niektórzy wykładowcy mieli zasady, że jak kogoś był nieobecny więcej niż te dwa – trzy razy, to wtedy nie można było dostać zaliczenia z tego powodu.
Oczywiście, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Nie oczekuję i nie chcę taryfy ulgowej tylko dlatego, że jestem chora. – Nawet nie zwróciła uwagi na to, że Aaron zwrócił się do niej per „ty”, na chwilę jakby zapominając o zasadach panujących na uniwersytecie. W ogóle jej to nie przeszkadzało. – Naprawdę? Z wielką chęcią! – odpowiedziała entuzjastycznie na propozycję mężczyzny. Nie oczekiwała, że dostanie wszystko podane na tacy. Takie wskazówki i szukanie na własną rękę, bawienie się w detektywa również było ekscytujące i jak najbardziej jej taka opcja pasowała. – Dziękuję, panie doktorze – dodała zaraz potem. Na twarzy Cass pojawił się szeroki uśmiech, który jednocześnie ujawnił urocze dołeczki w jej policzkach. – Niedawno skończyłam czytać i fakt faktem, fabuła jest odrobinę rozwleczona, aczkolwiek specjalnie mi to nie przeszkadzało. Wolę gdy wątek się rozwija wolniej, aniżeli gdy wszystko dzieje się zbyt szybko. Miałam wygórowane oczekiwania, bo czytałam inne pozycje Ishiguro, jednakże uważam, że nadal trzyma noblowski poziom. – Cass poczuła wibracje na swoim nadgarstku. Spojrzała na ekran smartwatcha, by zobaczyć powiadomienie „weź leki”. Dała powiadomienie na drzemkę, tak żeby za piętnaście minut znowu jej to było przypomniane. – Czytał pan ostatnio coś godnego polecenia? – zapytała. Kto wie, może Aaron odkrył jakiegoś niszowego, europejskiego pisarza, o którym nigdy wcześniej nie słyszała?

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Choć Aaron sam nie zmagał się z ciężką osobą, to byłby w stanie zrozumieć podejście Cass, w końcu najbliższa mu osoba była trochę podobnej sytuacji, a więc był takim trochę współchorującym. Aczkolwiek nie zgrywał uciemiężonego, zresztą kiedy już żona odeszła, to też nie chciał tego powierzchownego współczucia, więc trochę uciekł z rodzinnego Lorne Bay i jeśli już musiał wychodzić z domu, to dajmy na to, do sklepu wolał wejść w Cairns, gdy wracał w uczelni. Nie czuł wtedy na sobie tych ciekawskich albo współczujących spojrzeń. Teraz na szczęście upłynęło już tak dużo czasu, że ludzie zajęli się swoimi sprawami, tylko jego najbliżsi wiedzieli, że niedługo była rocznica śmierci żony. W przypadku Cassandry sytuacja kształtowała się jednak nieco inaczej, głosy będą podnosiły się za każdym razem, gdy przez jakiś czas będzie nieobecna na studiach, w pracy czy podczas innych aktywności, które robić dość regularnie. To dużo na młodą osobę, ale niestety słowa, że odchodzić powinni tylko starzy ludzie, którzy przeżyli już wszystko dobre i złe, co ma życie do zaoferowania, są tylko mrzonką.
- Pani może i nie, ale innym studentom zdarza się ziewnąć więcej niż raz na moich zajęciach. - powiedział bez przesadnego przejęcia tym, że nie każdemu podobają się jego zajęcia. Nie każdy też musi interesować się akurat tym obszarem literatury, którym on się zajmuje. To nawet całkiem zrozumiałe, więc akurat w przypadku tego przedmiotu, Barnard jest w stanie przystać ma podejście na zasadzie byle zdać.
- No to mamy ustalone. A jeśli będziesz musiała znów wrócić do szpitala, to po prostu przesuniemy wszystko o tych kilka tygodni. - stwierdził. Po słowach młodej kobiety, Aaron wywnioskował, że to jakaś przewlekła choroba albo przynajmniej przeciągająca się przez jakiś dłuższy czas. Nie chciał dopytywać, to w ogóle nie byłoby na miejscu, więc tym sposobem podsumował ich uzgodnienia.
- Nie ma sprawy. - machnął ręką, no a potem zamknął teczkę i rozejrzał się jeszcze wokół, by sprawdzić czy czegoś nie zapomniał zapakować. Pewnie w czasie ich krótkiej rozmowy wszyscy studenci zdążyli już opuścić salę, ale jeśli nie, to właśnie dlatego powinien się pilnować ze zwracaniem się do Cass per Pani. Oczywiście nie mieli nic na sumieniu, ale jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony.
- Czytałaś powieść, która w tym roku dostała Bookera? - zapytał. - Nie wiem czy wątki społeczne i polityczne to coś, co Cię interesuje, ale myślę, że jeśli nie czytałaś The Promise, to warto spróbować chociażby dla poznania kraju tak odległego od naszego. - wyjaśnił. Literatura miała to do siebie, że nawet jeśli z różnych powodów nie można podróżować, to dzięki powieściom czy reportażom możemy przenieść się w setki różnych realnie istniejących miejsc czy wyimaginowanych światów.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Nie bez powodu rodziny np. alkoholików są nazywane „współuzależnionymi” i również są prowadzone terapie dla nich. W przypadku, gdy najbliższa ci osoba jest chora i jesteś z nią w tej chorobie… to nikt już tak na ciebie nie patrzy. Nie proponują ci spotkań z psychologiem, by sobie wszystko ułożyć w głowie, mimo że to potrafiło być bardzo przybijające, patrzeć jak ktoś na kim ci zależy każdego dnia gaśnie coraz bardziej. Słowa współczucia wypowiadane przez znajomych, rodzinę nie sprawiają, że zaczyna się człowiek czuć lepiej – one nie przywrócą zdrowia, czy nawet życia ukochanej osoby. Z tego też powodu dokładne informacje o tym co Cassandrze tak naprawdę dolegało znała garstka osób – rodzina i najbliżsi przyjaciele jak chociażby Audrey. W sumie to była jedyną osobą – nie licząc Hammondów – którym powiedziała, że wisi nad nią widmo przeszczepu. I tak była pozytywnie zaskoczona, że jej wadliwe od samego urodzenia serce tyle czasu wytrzymało.
Gdy była nastolatką zastanawiała się „dlaczego ja?”, „czym sobie na to zasłużyłam?”. Dużo czasu musiało minąć, żeby Cass zrozumiała, że nie była niczemu winna. Nie miała wpływu na to, jak zachowywała się jej biologiczna matka. To było poza jej zasięgiem. Dlatego w pewnym momencie zmieniła punkt widzenia, ciesząc się, że trafiła na wspaniałych lekarzy, którzy wykonali heroiczną pracę, żeby miała jak najlepszy komfort życia, że została zaadoptowana przez Hammondów, którzy kochali ją jak rodzoną córkę i wydali ogromne sumy pieniędzy na jej leczenie. Zamiast biadolić nad sobą, swoim losem zaczęła czerpać radość z małych rzeczy jak spacer po parku, możliwość wzięcia udziału w zajęciach, czy wspólne święta z rodziną. To były rzeczy na pozór normalne, jednakże dla Cassandry znaczyły wiele.
Prawdę powiedziawszy, to nigdy tego nie rozumiałam – odpowiedziała. – Literatura jest na tyle niszowym kierunkiem, że ludzie nie znajdują się tutaj przypadkowo, bo nie wiedzieli, na jaki kierunek pójść. I ciężko mi pojąć tłumaczenie, że literatura europejska może kogoś nie interesować… skoro to właśnie ona miała największy wpływ na kształtowanie się całego gatunku. Nie dezawuuję wartości dzieł autorów nieco bardziej oddalonych kulturowo społeczności. Uważam, że chociażby japońskie haiku są sztuką i mają ogromną wartość. Ciężko zawrzeć myśli w siedemnastu sylabach. Jednakże postanowić studiować literaturę i nie być zainteresowanym nią… jest kuriozalne. – W głosie Cassandry można było usłyszeć nutkę oburzenia. Tu nie chodziło o próbę podlizania się Aaronowi. Nic z tych rzeczy! Ona postanowiła zacząć ten kierunek, bo naprawdę ją interesował. Z pełną świadomością, że raczej nie należy on do najbardziej przyszłościowych i że pójście na jakieś studia filologiczne byłoby lepszym pomysłem pod względem ewentualnego szukania pracy w przyszłości.
Uśmiechnęła się raz jeszcze. Była wdzięczna Barnardowi za jego propozycję. To znacznie przekraczało jego kompetencje – wcale nie musiał tego robić, iść jej na rękę. Bo to obowiązkiem Cassandry było zapoznawać się z tematami poruszanymi na wykładach. Jednakże fakt, że Aaron chciał jej pomóc i jednocześnie podrzucić trochę dodatkowych materiałów, bo była zainteresowana tematem było naprawdę miłym gestem z jego strony. Doceniała jego chęci i była wdzięczna.
Na sali było praktycznie pusto. Jednocześnie nie rozmawiali na tyle głośno, żeby było słychać fakt, że Aaron zwracał się do niej po imieniu. Z jednej strony to nie było jakieś wielkie faux pas i nikt dyscyplinarnie go za to nie zwolnił, jednakże z drugiej dla osoby trzeciej mogłoby to wydawać się nieco nieodpowiednie.
Muszę się przyznać, że nie czytałam… prawdę powiedziawszy to przez pobyt w szpitalu zupełnie zapomniałam o tym i nie śledziłam, kto wygrał. Zapiszę sobie na listę do przeczytania, zdecydowanie. – Zwykle była na bieżąco z takimi rzeczami, jednakże ostatnio było jej pod względem zdrowotnym nieco ciężej i po prostu musiała parę rzeczy odpuścić, czego żałowała okrutnie i Aaron mógł nawet usłyszeć ten zawód własną osobą w jej głosie. – Przepraszam, ale nie zatrzymuję Cię? Naprawdę miło się rozmawia, jednakże ja zajęcia skończyłam, a nie chciałabym przeszkodzić w przygotowaniach do kolejnego wykładu. – Teraz to nawet Cass się zapomniała w kwestii odpowiedniego tytułowania Aarona i nawet tego nie zauważyła. Z chęcią by jeszcze z nim podyskutowała, bo to było bardzo ciekawe doświadczenie, jednakże zdawała sobie sprawę, że ten mógł mieć jakieś obowiązki; Nerwowo po raz kolejny w ciągu ich krótkiej rozmowy zaczesała niesforny kosmyk włosów za ucho, uśmiechając się przy tym lekko zakłopotana. Gdyby Aaron spojrzał jej w oczy, zobaczyłby nadzieję. Nadzieję na to, że jeszcze mają chwilę czasu, by podyskutować na tematy, które były przecież bliskie im obojgu!

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Społeczeństwo jest coraz bardziej wrażliwe na różne problemy natury psychicznej, jednak to żałoba nadal zdaje się pozostawać tematem tabu. Lepiej nie rozmawiać, bo jeszcze zrobi się niekomfortowo. Być może dlatego pomoc psychologiczna po śmierci bliskich albo już w momencie, w którym przychodzi mierzyć ci się z ostateczną diagnozą, nie jest jeszcze szeroko rozpowszechnionym zjawiskiem. Owszem, możesz się zgłosić po pomoc, niemal zawsze ta potrzeba musi być w pierwszej kolejności zakomunikowana z Twojej strony. Może jedynie hospicja, szczególnie te świadczące pomoc na naprawdę dobrym poziomie, są jednym z nielicznych przypadków instytucji, która pozwala oswoić ci się ze śmiercią. Julia jednak nigdy nie była podopieczną żadnego z takich ośrodków, a Aaron nie zgłosił się po specjalistyczną pomoc. Przez co z całą pewnością mierzył się z gorszymi momentami, które musiał przepracować w samotności, zamknięty we własnych czterech ścianach, bo poza mieszkaniem starał się robić dobrą minę do złej gry. Zaledwie parę osób widziała go w chwilach, w których czuł się złamany. W pozostałych przypadkach nawet jeśli nie był najlepszą wersją siebie, to trudno było zorientować się, co jest tego powodem.
- Dobrze jest znać podstawowe kierunki, nurty i tendencje każdego odłamu literatury, chociażby dlatego, by mieć pełniejszy obraz literatury i jej historii jako takiej. - zgodził się z dziewczyną, jednak nie miał w sobie aż tylu emocji, co studentka. Choć nie pracuje jako wykładowca długo, to przekonał się, że trudno jest cokolwiek wymusić na młodych ludziach. Możesz jedynie próbować przekonać ich do przedmiotu, który wykładasz, chociażby poprzez prowadzenie zajęć w interesujący sposób, ale jeśli nie będą chcieli, to i tak będą szli po najmniejszej linii oporu. - Ale wiesz, nie dla każdego wybór studiów jest do końca przemyślaną decyzją. To też trzeba brać pod uwagę. - stwierdził. Niektórzy wybierają dane studia, bo faktycznie ich tematyka jest czymś, co ich pasjonuje, ale na innych jest to drugi czy trzeci wybór, bo na poprzednie z jakiegoś powodu się nie dostali. Może też w trakcie okazać się, że dany temat był tylko chwilową zajawką. Zresztą ilu jest ludzi, tyle też jest motywacji, a Barnard nie uważa się za tego, który głosi jedyną słuszną rację i trzeba go koniecznie słuchać.
- Mam jeszcze tylko papierkową robotę na dziś zaplanowaną. Nie spieszy mi się to tego, więc jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości czy też pytania, to śmiało. - powiedział z uprzejmym uśmiechem. Nigdy chyba nie lubił tych wszystkich piętrzących się ciągle formalności i każdy pretekst do odwleczenia ich w czasie, wydawał się dobry. - Jak ci się podoba studiowanie? To, jak wygląda ono w rzeczywistości, pokrywa się jakkolwiek w twoimi wcześniejszymi oczekiwaniami? - zagadnął neutralnie. Mógł też zapytać o plany kobiety na po studiach, ale coś mu mówiło, że w jej sytuacji mogłoby to być nie tak całkiem taktowne pytanie.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Temat śmierci zdecydowanie nie jest tabu w życiu Cassandry. Nie tylko dlatego, że każdy poważniejszy atak wiązał się z pewnym ryzykiem, że tym razem jej serce nie wytrzyma. W trakcie swoich długich pobytów w szpitalu poznała wiele ludzi – i część z nich już na świecie nie było. Obserwowała jak jej koledzy i koleżanki z oddziału odchodzili, nie doczekawszy przeszczepu… Za każdym razem to bolało, niezależnie od tego czy znała tych ludzi tydzień, miesiąc czy rok. Śmieć szczególnie bliskiej osoby, którą się kochało zdecydowanie potrafi być jeszcze bardziej dobijająca. Zwłaszcza, jeżeli nie masz żadnej pomocy i musisz sobie radzić sam. Nie wynikało to jednak ze złej woli innych – ludzie po prostu po części nie wiedzieli, jak pomóc, co powiedzieć. Słowa takie „wszystko będzie dobrze” czy „przykro mi” przecież niczego nie zmienią. Więc chyba wychodzą z założenia, że nic nie robienie będzie lepszą rzeczą… a czasem wystarczyłoby zapytać: „Jak mogę ci pomóc?”
Hammond zdecydowanie do tematu literatury podchodziła bardzo poważnie. Ta budziła w niej wiele emocji – nie uważała jednak, że to było coś złego, wręcz przeciwnie. Cass uważała, że każda forma sztuki – niezależnie czy na piśmie czy w postaci na przykład obrazu – ma sprawiać, że ludzie czują jakieś emocje. Nieważne czy negatywne, czy pozytywne. Ma zmuszać do zatrzymania się, kompletacji.
Ciężko rozmawiać o literaturze renesansu, bez kontekstu antycznej Grecji… Współcześni autorzy również czerpią inspirację z klasycznych utworów i jeżeli ktoś chce się nazywać specjalistą od literatury, to musi wiedzieć więcej niż… podstawy. – Ot, takie było zdanie Cassandry. Ona wybrała ten kierunek, bo chciała jeszcze bardziej pogłębić swoją wiedzę, ze świadomością że nie należy on do jakoś bardzo przyszłościowych. Pragnęła jednak rozwijać swoje horyzonty, stać się bardziej elokwentną. – Jeżeli znaleźli się na literaturze przypadkiem, to szczerze im współczuję, bo bez pasji w tym temacie i bycia specjalistą w nim ciężko o pracę. – Ot, taka była prawda. Nieco brutalna, jednakże dobrze, że Hammond zdawała sobie z tego sprawę. Może jak się wykaże, to będzie mogła zacząć pracę akademicką, kto wie? Na razie jeszcze było za wcześnie o myślenie o tym. Jeżeli jej serce pozwoli jej zakończyć pierwszy rok w terminie, to będzie naprawdę bardzo dobra sytuacja.
Papierkowa robota to jedna z tych rzeczy, która zniechęca mnie do myślenia o robieniu kariery akademickiej. To zabija całe piękno... – Westchnęła ciężko. Cóż, niektórzy na miejscu Aarona zapewne by się ucieszyli, bo to oznaczało nieco mniejszą konkurencję na rynku pracy. – Naprawdę się cieszę, że w końcu dostałam zielone światło od lekarzy na studiowanie. Jest też lepiej, niż sobie to wyobrażałam. Jednak jestem trochę stronnicza, bo dla mnie każda poza szpitalna aktywność jest ciekawa. Nawet jeśli to zwykły wypad na ciastko ze znajomymi. – Cassandra poczuła się jakoś… swobodnie w towarzystwie Aarona, że się trochę przed nim otworzyła. Nie żaliła mu się, nic z tych rzeczy – dziewczyna czerpała ogromną radość z takich zwykłych, prostych czynności, których część ludzi nie lubiła. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy znowu zostanie przykuta do szpitalnego łóżka. Cassandra poczuła jak jej zegarek znowu wibruje. Jak ten czas szybko leciał! – Przepraszam na sekundkę – powiedziała uśmiechając się nieco zakłopotana, kładąc swój plecak na biurku, by następnie wygrzebać z niego butelkę z wodą, a także plastikowe pudełeczko, w którym przechowywała swoje leki. Ciężko stwierdzić, gdzie Cass była wtedy myślami, ale wyciągając potrzebne jej rzeczy, przy okazji powypadały jej z plecaka książki. – Och, nie... – Westchnęła, by kucnąć, a następnie zacząć zbierać podręczniki z podłogi.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
No właśnie najdziwniejsze w tym całym braku umiejętności pomocy osobie w żałobie, jest to, że przecież każdy człowiek kiedyś w swoim życiu spotkał się ze śmiercią. Z jednej strony nie jest to żadna technologia atomowa, tylko doświadczenie, które spotyka każdego człowieka, a z drugiej strony niby wiemy jak nie chcielibyśmy być w takiej sytuacji traktowani, a gdy przychodzi co do czego, to miewamy problemy z zastosowaniem tego wszystkiego w sytuacji, gdy ktoś z naszych znajomych traci bliską osobę. I oczywiście, nie jest to spowodowane złą wolą, to tylko taka dziwna ludzka przypadłość, być może związana z byciem w niekomfortowej sytuacji albo znacznym obciążeniem psychicznym. Ciężka sprawa i Aaron nie jest w tym specjalistą. Znacznie lepiej zna się za to na literaturze i coraz lepiej udaje mu się poznawać naturę studentów. Wie na przykład, że generalizując, można podzielić tych młodych ludzi na kilka kategorii. Taką Cass, też już sobie podświadomie dopasował do którejś z nich i podczas takich rozmów, jak ta teraz, ma okazję przekonać się, czy jego przypuszczenia były prawidłowe.
- Słuszna uwaga, jeśli chce. Bo nie każdy student ma takie ambicje. A nawet jeśli potem będzie uczył literatury w szkole, to o ile nic się od moich czasów nie zmieniło, to wręcz za duży nacisk kładzie się na schematy i myślenie według określonego klucza. - stwierdził. Koniec końców, nie trzeba więc posiadać aż tak wielkiej wiedzy wyciągniętej ze studiów, bo jeśli chce się iść do najmniejszej linii oporu, to wystarczy potem tylko usiąść przy tych wszystkich gotowych materiałach i uczyć kolejne pokolenie na tych samych zasadach, które przecież nie są najlepsze. W przypadku Barnarda, jedną z pierwszych rzeczy, którą chce przekazać początkującym studentom, by nie bali się myśleć nieszablonowo i też wyrażać swoich opinii, nawet jeśli po przeprowadzeniu dyskusji na ten temat, okaże się, że nie można potwierdzić wypowiedzianej tezy.
- Jeśli na jakimś etapie poczujesz smykałkę do podjęcia kariery akademickiej, to nie zrażaj się papierologią. Nie jest to najprzyjemniejsza czynność, ale dla pewnych rzeczy warto zagryźć zęby. - odpowiedział. Zupełnie nie postrzegał teraz Cassandry, jak swojej potencjalnej przyszłej konkurencji. Dotychczasowi profesorowie się starzeją, pewnie w związku z tym zwolni się kilka miejsc w ciągu najbliższych lat. Poza tym, pewnie to jakoś połechtałoby ego Aarona, na zasadzie, że to przecież była kiedyś jego studentka i udało mu się w niej nie zabić pasji do literatury.
Uśmiechnął się na słowa młodej kobiety i już miał dla niej jakąś radę, co do możliwości wzięcia urlopu na uniwersytecie, jeśli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba. Z tych szczątkowych informacji, które posiadał, uznał, że w przypadku Cass, byłyby to całkiem przydatne informacje, ale zadzwonił jej zegarek, więc skinął głową na słowa studentki i żeby dać jej odrobinę prywatności, wyjął z kieszeni telefon i zaczął odpisywać na wiadomości od znajomej i siostry.
- Weź lekarstwa, ja to pozbieram. - zarządził, odrywając wzrok od telefonu i gdy położył go na biurku, to pochylił się nad rozsypanymi książkami i jakimiś luźnymi kartkami z notatkami, by zacząć je zbierać w jeden plik.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Z drugiej strony różni ludzie, na różne sposoby sobie radzili ze śmiercią bliskiej osoby. Jedni pozbywali się wszystkich rzeczy, która do niej należała, bo te powodowały bolesne wspomnienia. Inne zaś szły w drugą skrajność – nie pozwalały niczego ruszyć z ich pokoju, pozostawiając rzeczy w taki sposób, w jakie były zostawione po raz ostatni przez zmarłego. Niektórzy potrzebowali przytulenia i możliwości wypłakania się, inni jeszcze chcieli po prostu wrócić do normalnego trybu życia. Jednakże… jeżeli ktoś jest nam bliski, to w teorii powinno się tę osobę znać i wiedzieć, jakie do sprawy ma podejście, prawda? Jednocześnie, dla normalnego człowieka śmierć była czymś, co się pojawiało raz na kilkanaście lat tak naprawdę. Taka Cassandra zaś… w pewnym momencie stawała się codziennością. Kilka dni wcześniej bawiła się z Joshem z onkologii na świetlicy, a potem już go nie było. Spędzając pół swojego życia w szpitalu, wielu takich oddziałowych (i nie tylko) znajomych pożegnała. Choć zwykle nie udawało się jej być na ich pogrzebach, bo zdrowie na to nie pozwalało.
W sumie prawda. Gdyby nie jedna pielęgniarka, która mi podsunęła Cierpienia Młodego Wertera, gdy leżałam w trakcie letnich wakacji w szpitalu, to zapewne mnie by tutaj nie było. Od tamtego czasu pochłaniam książki tonami. – Zapewne dla wielu czternastoletnich dzieciaków tego typu lektura nie byłaby zachęcająca, jednakże Cassandrę chwyciła za serce i zupełnie przepadła. Wiele informacji wyszukiwała na własną rękę, często wychodząc poza wymagania.
Myślenie nieszablonowo zdecydowanie było atutem Cassandry. Często zadawała pytania, nawet nieco „niewygodne”. Potrafiła czasem nawet – oczywiście z pełną kulturą – zakwestionować słowa wykładowcy, jeżeli się z nimi nie zgadzała, jednocześnie podając przy tym odpowiednie argumenty… Z tego powodu część profesorów ją lubiła, a część nie, bo wymagała właśnie robienia więcej, aniżeli podawanie wiedzy zgodnej z przysłowiowym kluczem.
Zobaczymy, do tego jeszcze trochę czasu na zastanawianie się mam. – Wolała przemilczeć fakt, że zapewne miała go więcej, aniżeli większość jej koleżanek i kolegów z roku. Na pewno będzie musiała w trakcie studiów wziąć urlop – chociażby ze względu na wiszące nad nią widmo przeszczepu.
Gdy Aaron zaoferował swoją pomoc w pozbieraniu rzeczy, uśmiechnęła się trochę zakłopotana, jednocześnie mówiąc krótkie „dziękuję”, by następnie wziąć te leki. Całkiem sporą garść tabletek, którą popiła wodą. Miała już wprawę, tyle się ich nałykała w całym swoim życiu.
Zapewne Barnard nie zwracał większej uwagi na to, co znajdowało się pomiędzy tymi luźnymi kartkami, jednakże w większości to były jakieś karty prac, luźne notatki… Choć jedna z kartek wydawała się nie być w żaden sposób związana ze studiami. Był to swego rodzaju szkic… powieści? Imiona bohaterów, które Aaronowi nic nie mówiły, dużo strzałek, różne komentarze, przy wielu z nich były znaki zapytania.
Dziękuję raz jeszcze i przepraszam za kłopot – powiedziała, uśmiechając się delikatnie do Aarona, jednocześnie biorąc od niego książki. Zupełnie nieświadomie – i przez ułamek sekundy – dotknęła jego dłoni przy tym. Schowała wszystko do plecaka, zapinając go, tak by nic z niego już nie wyleciało.
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Dzieciństwo spędzone w szpitalach musi być ciężkie. Normalne dzieciaki biegają po sąsiedztwie, bujają się na huśtawce, wspinają po drzewach, a ty znasz to wszystko właściwie tylko z obrazka zza okna. Dorosłemu chyba znacznie łatwiej pogodzić się z takim życiem, w którym nigdy nie wiesz kiedy znów będziesz musiał pójść do szpitala, na jakieś dodatkowe badania albo dlatego, że Twój stan zdrowia niespodziewanie się pogorszył.
- Interesujący wybór, ciekawe czy zrobiła to tylko dlatego, że nie było akurat nic innego w szpitalnej biblioteczce. - stwierdził. Aaron wcale skrycie nie hejtował tego utworu, tylko ciekawiło go dlaczego uznała, że może to być interesująca lektura dla nastolatki. Chciałby w sumie poznać myśli pielęgniarki w tamtym momencie, to jednak nie było już możliwe. Za to kiedyś jeszcze będą mogli wrócić właśnie do początków miłości Cass do literatury, do tego, co ją wtedy tak urzekło w Cierpieniach Młodego Wertera.
To właśnie było najlepsze, to znaczy nie samo wyrażanie własnej opinii, choć to też jest całkiem spoko, ale dyskusja na ten temat, wymiana argumentów i ich kwestionowanie. Aaron był jednym z tych profesorów, którzy popierali takie podejście studentów, choć może to dlatego, że jest młodym wykładowcą i jeszcze cokolwiek mu się chce, a szczególnie tym starszym, tuż przed emeryturą, to chodzi już tylko o to, by do niej dociągnąć.
Z kolei Aaron był przyzwyczajony do pomagania właśnie chorującym osobom. Czasami widzi po człowieku jakieś oznaki choroby, a jeśli nie, to w momencie, w którym się o tym dowiadywał, to jakoś tak automatycznie stawał się bardziej pomocny. Tu więc też nie robił wielkiego halo z tego, że musiał kucnąć i zebrać jakieś zeszyty, kartki, itd.
Uśmiechnął się tylko na podziękowanie dziewczyny, a potem już nadszedł czas na to, by opuścili salę, bo za kilka minut pewnie jakieś kolejne zajęcia będą miały tutaj miejsce.

Cassandra Hammond
zt. x2
ODPOWIEDZ