ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ po grach

Boże, co za człowiek. Co za menda. Co za skurwysyn.
Wszystkie te epitety mogły określać oczywiście tylko jedną osobę obecną w jej życiu - Kennetha Martina, ordynatora oddziału, z którym szalenie często musiała współpracować. Nikt nie irytował jej tak, jak on. Nikt nie działał jej na nerwy tak, jak on. Nikt nie był tak... Okej, musiała przyznać, że miał swój urok i wiele osób, kobiet, członkiń personelu, łapało się na jego słodkie oczka i całkiem przyjemną dla oka aparycję, ale wciąż był sobą, człowiekiem, z którym naprawdę ciężko było jej pracować. Momentami miała wrażenie, że torpedował wszystkie jej działanie i specjalnie robił wszystko, żeby tylko jej oddział nie mógł normalnie działać. Bo co, bo była kobietą? Bo była świeżo upieczonym ordynatorem i dopiero musiała odpowiednio poukładać sobie oddział, a to potrzebowało czasu? Każdy nowy szef go potrzebuje. Ona również. Na szczęście Hargreeves była naprawdę dobra i całkiem nieźle radziła sobie z całą tą biurokracją.
Radziłaby sobie, gdyby wszystko funkcjonowało tak, jak miało funkcjonować i nikt nie podkładałby jej świń. Już dawno temu zgłosiła dyrekcji, że potrzebuje większej liczby personelu, ale w odpowiedzi dowiedziała się, że w najbliższym budżecie szpitala nie ma miejsca na pensje dla większej ilości pielęgniarek, bo trzeba było dokonać pewnych przesunięć finansowych. Przez kogo? Przez chirurgię urazową, a konkretnie jej szefa, który kupił sobie nową kanapę do gabinetu. Okej, nie było tak, że kosztowała ona miliony i prawdopodobnie za kilka miesięcy będzie mogła zatrudnić kogoś więcej, ale Charlie chciała zrobić to już, teraz, zaraz! Kanapa zdecydowanie psuła jej plany. To dlatego postanowiła osobiście przejść się do gabinetu szefa urazówki i wejść do środka, nie siląc się nawet na pukanie. Znaczy - zapukała, ale nie poczekała na to, aż Martin zaprosi ją do środka. Sama się tam wpakowała. Co więcej, od razu omiotła spojrzeniem wnętrze, a gdy tylko dostrzegła ową kanapę, od razu na niej usiadła.
- Cholera, naprawdę jest wygodna. Muszę kupić sobie taką samą. Ile kosztowała? - odezwała się po chwili. Założyła nogę na nogę i wlepiła w niego wyczekujące spojrzenie. Na szczęście dziś zaczęła dyżur od załatwiania administracyjnych spraw, więc zamiast klasycznego, roboczego zestawu miała na sobie śnieżnobiały fartuch, zgrabnie skrojoną sukienkę oraz szpilki. Niebotycznie wysokie szpilki. Zdecydowanie potrafiłaby zabić nimi Kennetha człowieka, wbijając obcas buta w jego serce, niczym szpikulec do lodu.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To wcale nie było tak, że Kenneth celowo torpedował jej działania i robił jej na złość – oczywiście, jeśli faktycznie mógł to zrobić, to kłamstwem byłoby stwierdzenie, że korzystał z tej okazji niezbyt chętnie, jednocześnie jednak miał świadomość, że szpital musiał dobrze prosperować – w końcu to nie ich prywatne zatargi, a pacjenci byli najważniejsi – a jeśli personel się nie dogadywał i robił sobie na złość, to właśnie oni cierpieli najbardziej.
Nie prosił o tę kanapę, po prostu wspomniał dyrekcji, że stara się już trochę wysłużyła i jeśli znajdzie się budżet na nową, to chętnie takową przygarnie. Zresztą, mimo, że porządna, to nie była droga – na pewno nie na tyle, by dyrekcja nie mogła zatrudnić nowej pielęgniarki przez kanapę, więc nie przejmował się tym szczególnie – bo właściwie personelu chyba potrzebował w tym momencie każdy jeden oddział, a niestety zatrudnienie kogoś było wydatkiem stałym i dość długoterminowym. Kiedy więc kobieta weszła do środka, uniósł wzrok znad dokumentacji medycznej pacjenta, którą właśnie przeglądał.
– Dzień dobry również tobie, Charlotte – wywrócił oczyma i uniósł jedną brew. – Nie sądzę, żeby twoją sprawą było, ile kosztowała kanapa do mojego gabinetu – stwierdził nieco znużony, bo pewnie od dwunastu godzin był na nogach i właściwie niedługo miał zamiar wychodzić. Niestety, Hargreeves jak zawsze postanowiła mu zrobić na złość. A może po prostu stąd wyjdzie i ją zamknie na klucz? Na pewno jakiś woźny prędzej czy później by ją wypuścił, a on przynajmniej nie musiałby słuchać jej gadania. Znaczy musiałby, ale zapewne innego dnia i teraz ten inny dzień wydawał się wybitnie kuszącą opcją.

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Ale żeby kanapę? Rozumiałaby jakiś sprzęt medyczny, nowy respirator, fancy zestaw krawiecki do szycia pacjentów, inwestycja na bloku operacyjnym, ale kanapa? W dodatku taka? Fakt, była na niego trochę wkurzona, bo w jej blond główce dość szybko zrodził się ciąg przyczynowo skutkowy kanapa - wydatek - ubytek pieniędzy - brak pielęgniarki, ale teraz, kiedy zobaczyła ją na żywo, chyba zaczęła być o nią nieco zazdrosna. Jak to jest możliwe, że Martin wpadł na zakup tak komfortowego mebla wcześniej od niej? Przecież teraz, gdyby sprawiła sobie podobną, mężczyzna wciąż wypominałby jej inspirację. O tak, już ona widziała to wszystko oczkami swojej wyobraźni.
- Daj spokój, Kenneth, znasz mnie już tyle lat, że kobiecie nawet nie wypada ich liczyć, więc na pewno doskonale już wiesz, że interesuje mnie wszystko, co dzieje się w tym szpitalu - puściła mu oczko. Wiadomo, nieco się z nim droczyła, ale nie dało się ukryć, że była w tym odrobina prawdy. Interesowały ją przede wszystkim sprawy organizacyjne. Umówmy się, stosunkowo niedawno przejęła stery nad swoim oddziałem i musiała wiedzieć, co dzieje się w strukturach szpitala. Nie chciała być gorsza od innych ordynatorów. Musiała wnikać we wszystko.
- A tak między nami, naprawdę jest wygodna. Mogłeś powiedzieć, że taką zamawiasz, przy dwóch mogliśmy dostać sporą zniżkę - dodała po chwili. - Jak ty to robisz? Ty dostajesz nową kanapę, a ja muszę szarpać się z dyrekcją o to, żeby zatrudnili mi dodatkową pielęgniarkę.
Tym razem w jej głosie nie było raczej słychać pretensji. Po prostu... Chociaż będą ja kroili na kawałki, to nigdy nie przyzna się do tego, że mimo wszystko, na swój sposób, prosiła go o radę (!) i chciała normalnie porozmawiać (!), jak znacznie mniej doświadczony ordynator z tym mającym zdecydowanie więcej doświadczenia. Robiła postępy, zdecydowanie!

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kanapa mimo wszystko też była sprzętem potrzebnym. Może nie niezbędnym do życia, ale jednak był ordynatorem i jego gabinet musiał być przystosowany do pewnych standardów. Poza tym, mogła być wkurzona tylko na siebie – na przykład dlatego, że wcześniej nie pomyślała, żeby iść do dyrekcji. Przecież on nie był tutaj niczemu winien. Ech, udręka z tymi babami. W każdym razie, spojrzał na nią z nieco zmarszczonymi brwiami i przechylił głowę.
– O tak, nie odmówię ci tego, że jesteś zdecydowanie wścibska – zaśmiał się cicho, chociaż oczywiście była to nieco przesadzone stwierdzenie. Zresztą, przyznać trzeba było, że gdzie jak gdzie, ale w szpitalu wieści rozchodziły się z prędkością światła i Ken z tym żył. Swoją drogą przegrałyśmy życie, mogłaś dać Charlotte na imię Barbara i byśmy miały Barbie i Kena, ale to taki lekki offtop który mnie naszedł w tym momencie. :lol: W każdym razie, westchnął cicho.
– Nie mówiłaś, że chciałabyś nową kanapę, Charlotte. Gdybyś odezwała się słowem to może faktycznie byśmy zrobili większe zamówienie – wzruszył ramionami. – Po pierwsze, jestem miły. Więcej much złapiesz na miód niż na ocet, Charlotte – stwierdził, wzruszając ramionami. – Po drugie kanapa to jednorazowy zakup, który jednak nie wyniósł szpitala tyle, ile nawet jednomiesięczna wypłata pielęgniarki. No i właśnie, pielęgniarka to powiedzmy… Inwestycja bardziej trwała, a na takie chyba nas w tym momencie nie stać, przynajmniej z tego co się dowiedziałem – wzruszył ramionami. Taka prawda, nic z tym zrobić się nie dało, że finansowanie szpitala odrobinę – a nawet trochę bardziej niż odrobinę – kulało. Służba zdrowia zawsze miała problemy z finansowaniem i cóż, w tym przypadku nie było żadnych wyjątków.

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Z tym akurat zdecydowanie się zgodzi. Gabinet ordynator powinien być odpowiednio wyposażony, bo to zazwyczaj właśnie do niego ludzie przychodzą, by dowiedzieć się czegoś o stanie bliskich, więc byłoby miło, gdyby mogli usiąść na wygodnej kanapie. Fakt, w miejscu kanapy w jej gabinecie, być może zmieściłaby się dodatkowa leżanka dla umierającego pacjenta, ale... Nawet ona, szefowa izby przyjęć, potrzebowała miejsca dla siebie. Przecież niektóre opowieści z jej oddziału obrosły już szpitalną legendą i musiała mieć miejsce dla siebie, takie, żeby wygodnie się położyć i rozciągnąć nogi. Poprzedni szef, jej dotychczasowy przełożony, lubił leżeć sobie czasem na stole autopsyjnym. Kiedyś sama gardziła tym rozwiązaniem, ale im dłużej kierowała oddziałem ratunkowym, tym częściej łapała się na tym, że sama położyłaby się na takim stole lub od razu w szufladzie na zwłoki. Przynajmniej miałaby spokój.
A nigdy nie wiesz, czy ona nie ma na drugie Barbara! Na pewno ma! Prawie się zgadza! :lol:
- Skąd miałam wiedzieć, że mogę chcieć, skoro nikt nie dał mi znać, że robicie większe zamówienie? - westchnęła. To chyba akurat nie był zarzut wobec niego. Oj, już ona sobie pogada z zastępcą dyrektora! Na szczęście znała go od dawna, jeszcze z czasów zagranicznych misji, gdzie działy się różne rzeczy, więc Wainwright jej nie odmówi. Dalej, miły Martin? Aż zaczęła przyglądać mu się nieco wnikliwiej, bo jakoś tak... Średnio jej się to widziało.
- Dlaczego potrafisz być miły wobec wszystkich poza mną?
No nie mogła wytrzymać z tym pytaniem. Halo, wszyscy wiedzieli, że zdarzają im się sprzeczki. Pewnie, raz na jakiś czas udało im się dogadać, ale nie miała podobnych problemów z ordynatorami innych oddziałów. Gdzie był problem? W nim? W niej? W nich?
- Daj spokój. Oboje wiemy, jak to wygląda. Więcej personelu na moim oddziale = więcej porad na miejscu = mniej przyjęć na oddziały = mniejsze łączne koszta opieki nad pacjentem. Przecież większość tych ludzi w ogóle nie powinna znaleźć się w szpitalu - nie kryła się specjalnie ze swoim zdaniem, bo i Martin pewnie widziałby to podobnie. Władze szpitala znały ją nie od dziś, a skoro została szefem, to chyba wiadome było, że Hargreeves będzie dalej robiła swoje.
Póki co wstała jednak z kanapy i podeszła nieco bliżej. Stanęła tyłem i tyłkiem oparła się o biurko Kennetha
- Wiesz, gdybyś przesunął kanapę nieco w lewo, to po prawej zyskałbyś fajne miejsce na dużego kwiatka. Mogłabym nawet jednego ci dać. Chodź, zobacz - skinęła lekko głową. No, niech podejdzie i sam oceni. Przecież Hargreeves go nie ugryzie.

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No więc właśnie – Kenneth najzwyczajniej w świecie uważał, że jego gabinet musiał być odpowiednio wyposażony, bo jednak złe wieści przekazywało się nieco lepiej, gdy rodzina pacjenta mogła sobie wygodnie usiąść, chociaż.. Może właśnie sposobem była niewygodna kanapa? Wtedy nie rozpłakiwali się za bardzo i nie smarkali w jego gabinecie. Cóż, na to już było chyba za późno, chociaż również taki sposób myślenia był niestety dość okrutny. Odrębną kwestią było oczywiście, że w pewnym momencie życia, szczególnie, gdy było się lekarzem, znieczulica robiła swoje. Kenneth nie zamierzał się oszukiwać, że jest inaczej, bo mało który pacjent robił już w tym momencie życia na nim wrażenie.
– Nikt nie robił większego zamówienia, może gdybyś potrafiła się upomnieć o kanapę tak jak za każdym razem wysyłasz mi swoich pacjentów, byłoby prościej – mruknął pod nosem, wywracając teatralnie oczyma. Westchnął mimowolnie, ale kiedy usłyszał jej pytanie, zmarszczył brwi.
– Ty też nie jesteś dla mnie miła. Poza tym, to całkiem zabawne, kiedy się wkurzasz. Masz wtedy takie zabawne kurwiki w oczach – dodał już oczywiście półżartem, bo jednak kurwiki w oczach wcale nie były zabawne, kiedy myślał, że chciała mu łeb rozpierdolić, delikatnie mówiąc.
– No nie do końca to tak działa – wzruszył ramionami i westchnął mimowolnie. – Kto ma trafić na oddział i tak na niego trafi. Zresztą, to już problem, z którym powinnaś iść do kogoś innego, nie do mnie – stwierdził, wzdychając cicho, bo nie szedłby tak daleko z wnioskiem, że jedna pielęgniarka by faktycznie zrobiła aż taką różnicę w łącznych kosztach opieki nad pacjentem.
– Kwiatka? A co, przychodziłabyś go podlewać? Nie nadaję się do uprawiania roślinek, Charlotte – stwierdził z rozbawieniem, bo faktycznie, ususzyć nawet kaktusa potrafił, ale faktycznie podszedł i przechylił głowę. – Mógłbym tu postawić jakąś rzeźbę. Albo jedną z tych elektrycznych fontann – zamyślił się, bo o ile roślinki go nie jarały, to już elektryczna fontanna jak najbardziej!

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Nikt nie robił zamówienia? Nikt nie pomyślał o tym, że może warto zapytać ja o zdanie? Boże! Przecież nie po to niemal non stop bombardowała dyrekcję, żeby tak po prostu ją olano! Czy to znaczyło, że Martin wziął sobie kanapę tak po prostu? Wziął ją ponad wydatkami? A może po prostu ona coś przegapiła?
Nie, to ostatnie zdecydowanie odpadało. Ona nie przegapiała rzeczy. Czyli to spisek. Wielki, ogólnoszpitalny spisek! Boże! Cały świat stał w opozycji przeciwko jej kanapie! A skoro tak, to na pewno będzie chciała wybrać, w jaki sposób wykorzystać ją do własnych celów. Może za jego zgodą? Może nawet razem z nim?
- Gdybym naprawdę zaglądała do dyrekcji za każdym razem, kiedy kogoś ci wysyłam, miałabym nocować w sekretariacie - wolała to podkreślić, bo jednak pacjentów wysyłała mu często, a jednak nie planowała rozkładania łóżka polowego pod dyrekcją. - Ja nie jestem miła? Boże, Kenneth, ja nie jestem miła? I co, że niby mam w oczach kurwiki? Jakie znowu kurwiki?
O, stanęła tuż przed nim, żeby dokładnie przyjrzał się je oczom. I co, widział w nich wstrętne kurwiki? I to od razu zabawne? Jeśli już, to tylko i wyłącznie urocze! No, niech Kenneth się jej przyjrzy tak dokładnie, niech powie, że miała wkurwiające oczy. Wtedy Charlotte prawdopodobnie go zabije lub przynajmniej wydłubie mu jego własne oczy.
- Ale rozmawiam o tym z tobą, bo to do ciebie odsyłam sporą część ludzi. Gdybyś kiedyś powiedział, że na izbie przyda się kilka dodatkowych pielęgniarek, które mogłyby pobrać krew do badań szybciej, niż u ciebie na oddziale... Ja wcale nie mówię, że twoje pobierają powoli. Po prostu moje mogłyby pobrać jej więcej. A jeśli one to zrobią, to twoje będą mogły pobierać mniej. Oboje na tym zyskamy. Moje dziewczyny to lubią.
Pewnie, życzyłyby sobie prawdopodobnie mniejszej ilości pacjentów, ale taka była specyfika ich oddziału. Trzeba przyjąć, zbadać odesłać dalej. Im więcej badań zleci SOR, tym mniej zleci oddział. Dodatkowa pielęgniarka na oddziale Charlotte na pewno nikomu nie zaszkodzi. Przeciwnie.
- Gdybyś jednak zamontował tu fontannę z ponczem, to mogłabym przychodzić i podlewać ci... - zerknęła na niego znacząco. - Kwiatka. Jakiegoś.
To chyba dobre alibi, co? Tak dobre, że aż pozwoliła sobie udawać, że poprawia mu kołnierzyk eleganckiego białego fartucha.

@Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie upominała się, to nikt nie pomyślał, prosta sprawa. Uniósł lekko brwi jednak na jej słowa, gdy mówiła o tym, że musiałaby nocować w sekretariacie. Nie było to kłamstwo, niestety, tym bardziej, że naprawdę od niej dostawał w cholerę pacjentów, co wkurwiało go niesamowicie.
– Widzisz, ale o pacjentów upominać się potrafisz. Może powinnaś być asertywna na innych polach – spojrzał na nią nieco wyzywająco, ale uśmiechnął się nieznacznie, spoglądając jej w oczy. – Nie, nie jesteś miła. Dla mnie najczęściej jesteś wredna, ale z tym żyję – wzruszył ramionami, bo jednak nie zamierzał z nią na ten temat dyskutować. Ot, nie lubili się profesjonalnie i Kenny z tym sobie żył. Ona również musiała z tym żyć, a kiedy tak przed nim stanęła, to podniósł dłoń i przyłożył jej do czoła.
– Masz jakąś gorczkę, że tak się zachowujesz? – zapytał z rozbawieniem, patrząc na nią, jednak oczy miała całkiem ładne. A kurwiki wcale nie oznaczały, że była wkurwiająca, no gdzie tam! Wkurwiająca była, ale bynajmniej nie przez oczy. :lol: – O nie, nie, to nie mój biznes. Jak mam walczyć o pielęgniarki to dla siebie, bo też mam braki w personelu – oświadczył, wywracając teatralnie oczyma, bo jednak nie zamierzał się wstawiać za jej ludźmi, skoro musiał najpierw za kimś się wstawić, to za swoimi, wiadomo.
– Tutaj wchodzi w grę tylko bezalkoholowy poncz, niestety. Poza tym chyba nie chcę myslec, czym byś mi go podlewala – rzucił z delikatnym rozbawieniem, spoglądając na Lottie. Nie wierzył w bajkę o kwiatku jakoś, chciałaby go ocyganić na potencjalny poncz!

Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
To dyrekcja szpitala nie czytała jej jeszcze w myślach? To niedopuszczalne! :lol:
- Bo pacjent to pacjent. Mimo wszystko jest jednak ważniejszy, niż nawet najwygodniejsza kanapa - w jej ustach mogło zabrzmieć to nieco dziwnie, zwłaszcza kiedy brało się pod uwagę mini awanturę, jaką właśnie urządziła mu z powodu wspomnianego mebla, ale nie można było odmówić jej racji. Nawet Kenneth doskonale znał jej podejście, bo prezentował podobne. Sporo można było o nich powiedzieć, ale nie to, że nie troszczyli się o swoich podopiecznych.
- Ty te z nie jesteś dla mnie zbyt miły, więc w tej kwestii prezentujmy chyba podobny poziom. Zresztą, wcale nie jestem wredna. Niemiła? Być może, ale na pewno nie wredna.
Przecież gdyby była, to zachowywałaby się jeszcze gorzej, a jednak warto pamiętać o tym, iż blondynka miewała czasem przebłyski empatii wymierzonej wprost w Martina. Potrafiła również docenić to, że miał dobry gust, przynajmniej w kwestii kanapy, bo o pozostałych aspektach nie miała jednak pojęcia. No, ważne było również to, że potrafił docenić jej oczy. Gdyby tylko o tym wiedziała, mogłaby zapisać mu maleńkiego plusika po stronie jego zalet. Chociaż... Za tę gorączkę powinna od razu postawić mu dwa wielkie nagie minusy.
- Powinniśmy wspólnie pójść do dyrekcji. Gdyby zobaczyli, że potrafiliśmy dogadać się w jakiejś sprawie, to prawdopodobnie będą tak zdezorientowani, że od razu przystaną na wszystkie nasze warunki, włącznie z nową kanapą do mojego gabinetu.
Czy to nie brzmi jak idealny plan? Ich połączone siły mogłyby naprawdę wiele zdziałać, a szok wywołany ich ewentualną współpracą na pewno zadziwiłby nawet ją samą. Może warto o tym pogadać? Może warto wciąż coś takiego pod uwagę? Tyle tylko, że blondynka raczej nie zrobi tego na trzeźwo, bo jednak dogadanie się z Martinem wcale nie było dla niej takie oczywiste.
- Nie lubisz łamać zasad, co? - spytała zaczepnie i zerknęła na niego. - Daj spokój. Gdybyś od czasu do czasu zaprosił mnie na kieliszeczek porządnego ponczu, to na pewno bym cię nie wydała - puściła mu oczko. - Jak to czym. Kenneth, za kogo ty mnie masz?
Oczywiście, że używałaby wody! Jak on mógł posądzać ją w ogóle o coś innego! To... niedopuszczalne!

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
– Pacjent to pacjent, a kanapa to kanapa, bardzo odkrywcze stwierdzenie, Charlotte – wywrócił nieco teatralnie oczyma, przyglądając się blondynce. – Oboje wiemy, że pacjenci są najważniejsi, to nie ulega najmniejszym wątpliwościom. Po prostu pielęgniarka to większy, długoterminowy wydatek do szpitala, zresztą, jeśli masz problem z kanapą, to chyba nie powinnaś iść z tym do mnie, tylko do dyrekcji czy coś – rozłożył bezradnie ręce, bo skoro to dyrekcja sfinansowała jego kanapę, to nie do niego powinna mieć pretensje, nie?
– Jesteś wredna, a ja z tym żyję – zaśmiał się pod nosem, bo generalnie jej docinków nie brał szczególnie poważnie. – Poza tym nie wiem, o czym mówisz, zawsze jestem dla ciebie gentlemanem, przepuszczam cię w drzwiach i takie tam – machnął dłonią, bo faktycznie manier nie można było Martinowi odmówić, a że czasami jej docinał… Cóż, kto się czubi ten się lubi? Chyba. W przypadku tej dwójki to w zasadzie nic nie było pewne. :lol:
– Och, więc teraz jednak chcesz kanapę? Myślałam, że pacjent to pacjent i swój kanapowy fundusz przeznaczysz na pacjentów – stwierdził z lekkim rozbawieniem, patrząc na blondynkę, ale nadal nie zamierzał jej pomagać – jeśli chciała nową kanapę, albo nową pielęgniarkę – musiała sobie radzić sama, ot co! Nie zamierzał się ugiąć, co to, to nie!
– Nie lubię? Może i lubię, ale nie wtedy, kiedy ktoś mnie może podkablować, a bardziej niż tobie ufam… Cóż, praktycznie każdemu w tym szpitalu – zaśmiał się pod nosem, bo sądził, że na sto procent by go wydała.
– Za utalentowanego lekarza, który niepotrzebnie wysyła pacjentów na mój oddział – pokazał jej w tym momencie język, trochę jak małe dziecko i wzruszył ramionami z rozbawieniem. – A ty, Charlotte? Za kogo ty mnie uważasz? – poruszył brwiami i spojrzał jej wyzywająco w oczy.


Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Tyle tylko, że to jemu dyrekcja kupiła kanapę, a jej nie. To dlatego poczuła lekkie ukłucie zazdrości i musiała dać mu upust. No i dała. Teraz jej ulżyło, było jej znacznie lepiej. No i... Oczywiście, że pacjenci byli najważniejsi, ale jej poczucie własnej wartości również się liczyło. I to jeszcze jak!
- Nie jestem - raz jeszcze stanowczo wszystkiemu zaprzeczyła. Może gdyby poznał ją nieco bliżej, bardziej prywatnie, uznałby, że jest wspaniała? Bo naprawdę była! Zresztą, on też wcale nie był taki znowu najgorszy. - Nie myśl sobie, że tego nie dostrzegam - puściła mu oczko. Naprawdę widziała niektóre jego gesty i musiała przyznać, że były one naprawdę miłe. Może niekoniecznie tego się po nim spodziewała, bardziej obstawiałaby opcję, w której Kenneth przepuszczał ją w drzwiach, bo tuż za nimi czyhał głodny lew lub znajdowała się jakaś przepaść, ale póki co nic takiego nie miało jeszcze miejsca. Zdecydowanie można więc powiedzieć, że lubili się czubić. To chyba idealne określenie ich relacji :lol:
- Żartujesz, prawda? - uśmiechnęła się. - Nawet gdybym miała jakiś fundusz kanapowy, to wydałabym go na kanapę.
Dla pacjentów miała jednak osobną pulę. Być może dałoby się jakoś to wszystko przeksięgować w taki sposób, żeby przesunąć pieniądze z kanapy na jakiś fundusz zasobów ludzkich, ale mimo wszystko naprawdę potrzebowała kanapy. Bardzo bardzo!
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że wtedy musiałabym podkablować również siebie? Kenneth, naprawdę nie uśmiecha mi się dyscyplinarka - puściła mu oczko, ale zaraz potem zrobiła wyjątkowo smutną minkę. - A ja cię zaskoczę. Ja ci ufam. Ufam ci, bo wiem, że tak naprawdę, gdzieś tam - aż tyknęła go palcem w klatkę piersiowa, konkretniej w okolice serca - ty też mi ufasz i wiesz, że bym na ciebie nie podkablowała. Możemy się sprzeczać, ale zdecydowanie nie będziemy wciągać w to nikogo innego.
Znaczy... Ona nie będzie. Są pewne zasady, prawda? Solo to solo, ich mały "konflikt" był tylko ich i nie wypadało wciągać w to wszystko dodatkowych osób. Tym bardziej teraz, kiedy otrzymał tyle komplementów!
- Wow. Tyle miłych słów, a to nawet nie są moje urodziny - bo te już miała. - A ty... - zaczęła udawać, że wnikliwie mu się przygląda. Gdyby nie to, że niespecjalnie za sobą przepadali, powiedziałaby pewnie, że całkiem fajny z niego facet, może nawet trochę w jej typie. Mimo wszystko zdecydowanie nie powie tego głośno. Nigdy. Hehe, ona jeszcze nie wie. - Naprawdę chcesz wiedzieć, za kogo cię uważam? - spytała jeszcze. - Pracowałam z wieloma chirurgami urazowymi. Ty jesteś najlepszy. Czasem fantazjuję o tym, co moglibyśmy robić razem na SORze, gdybyśmy lepiej się dogadywali.
W tym miejscu urwała. Celowo. Niech i on zacznie o tym fantazjować. Ciekawe, co też może przyjść mu do głowy?

Kenneth Martin
lorne bay — lorne bay
56 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z tym, że to nie jego wina, że jej nikt nie kupił kanapy – on sam musiał się o swoją upomnieć. Szkoda, że Charlotte dawała upust swojej frustracji akurat na nim. Mogłaby się frustrować przecież na dyrekcję, a nie na naszego bardzo niewinnego, uroczego żuczka. No cóż.
– Tak ci się tylko wydaje – mruknął pod nosem i spojrzał na nią odrobinę rozbawiony. Odetchnął jednak głęboko, bo wiedział doskonale, że pewnie dla swoich bliskich wredna wcale nie była. Szanował to, serio. Z tym, że dla niego szczególnie nie była. Może, gdyby się trochę bardziej postarała… – Naprawdę? – uniósł jedną brew, bo właściwie tak właśnie myślał, ale całkiem miłe to było, że dostrzegała te pomniejsze gesty.
– Ach, więc jednak pacjenci nie są najważniejsi w obliczu kanapowego funduszu? – poruszył brwiami, ewidentnie rozbawiony jej tokiem myślenia, chociaż zaraz nieco spoważniał i przechylił głowę. – No nie wiem, może byś chciała pociągnąć mnie na dno ze sobą – wzruszył ramionami delikatnie i westchnął cicho. Kiedy stwierdziła jednak, że mu ufa i że on też jej ufa, zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. Może i nie do końca by powiedział, że jej ufa, ale faktycznie, gdzieś w głębi duszy wierzył, że kobieta na niego nie zakabluje. Wywrócił jednak oczyma, gdy stwierdziła, że nie są jej urodziny.
– Powiedzmy, że uznałem, że po twoich urodzinach też mogę być czasami miły, nie przyzwyczajaj się – wzruszył ramionami, puszczając jej oczko. W każdym razie, gdy spytała, czy naprawdę chciał wiedzieć, za kogo go uważała, wzruszył ramionami, bo jeśli miał być szczery, to pewien wcale nie był. Z jednej strony był ciekaw, z drugiej chyba trochę się obawiał. Zaśmiał się jednak, Gdy wspomniała o fantazjach.
– Masz bardzo nudne fantazje, Hargreeves. Moje są znacznie ciekawsze – poruszył brwiami z rozbawieniem. O tak, zdecydowanie fantazje miał zawsze ciekawe i zdecydowanie nie były związane ze szpitalnym życiem!


Charlotte Hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ