psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#7

Tak się chyba mówi, że nieszczęścia chodzą parami, więc Darby powinna być przygotowana na różne zestawy kataklizmów w swoim życiu, kiedy jej samochód nagle i bez sensownej przyczyny stanął w płomieniach. Poza tym Darby była bardzo pechowym człowiekiem i to już od swoich pierwszych lat życia, więc bardzo możliwe, że powinna się była dawno przyzwyczaić, że u niej te pary nieszczęść to zbierają się w pary, a potem wsiadają do jednego autobusu i sobie wparowują w jej życie. Tak, powinna się już dawno przyzwyczaić, powinna mieć twardą dupę, która to wszystko dzielnie zniesie i nie powinna być zdziwiona. Ale jednak była. Była bardzo zdziwiona, kiedy siedziała sobie w kuchni robiła specjalny sos i… nagle po prostu wybuchła jedna wielka bomba pomidorowa. Tak ją zarzuciło od tego wybuchu, że łupnęła głową w szafkę i kiedy się ocknęła, przerażona sąsiadka biegała po jej kuchni, wzywając karetkę i mówiąc coś o jakimś połamanym garnku. Ten nie był połamany, bo Darby go widziała zanim ratownicy ją wyprowadzili w kołnierzu z kuchni, ale… no był tak jakby poszarpany i nikt nie mógł zrozumieć, jak Darby mogłaby do tego doprowadzić po prostu gotując. A ona już dobrze wiedziała, że czasami w kuchni dzieją się przy niej dziwne rzeczy, zdarzyło jej się wykrzywić patelnię w bardzo dziwny sposób…
Więc tak, widziała wiele, nie była to też jej pierwsza przejażdżka karetką na izbę przyjęć. A jak już się tam znalazła, cała ubabrana sosem pomidorowym, przez który ciężko było odróżnić co jest sosem, a co jej krwią. I kiedy Josephine Hirsch się przy niej znalazła, właśnie próbowała wstać!
- Ja... ja naprawdę nie muszę tu być, wszystko gra, to tylko mały wypadek przy gotowaniu, takie mi się czasami zdarzają, ten nawet nie jest najgorszy - zapewniła ją - nie chce robić kłopotu i zajmować łózek, na pewno ktoś teraz umiera i je potrzebuje - dodała, w ramach wyjaśnienia, chociaż trochę jej się w głowie zakręciło, jak tak nagle wstała! i jednak miała na sobie kołnierz ortopedyczny, więc chyba wychodzić jeszcze nie powinna...
babeczka
-
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Mogłoby się wydawać, że zmiana jak zmiana, prawda? Zaczynała się coraz lepiej czuć na tym australijskim SORze i chociaż czasami ciężko było jej zrozumieć starszych pacjentów, a niektórzy tylko z politowaniem kręcili na nią głowami z westchnięciem amerykanka. Tak, była Amerykanką i cholernie ciężko było jej się przestawić na australijski akcent. Ale z każdym dniem było coraz lepiej! W szpitalu zaczynała się czuć jak u siebie, tym bardziej na izbie przyjęć. Dlatego, gdy dostała wiadomość o dziewczynie rannej w domowym wypadku – chętnie przejęła kartę i zjawiła się za odpowiednią kotarą i przy odpowiednim łóżku – Whoa! – rzuciła na dzień dobry, łapiąc dziewczynę za ramiona i z powrotem sadzając ją na szpitalnym łóżku – Podobno nie mam talentu kulinarnego, ale widzę, że tu się działy straszne rzeczy… – skwitowała, uśmiechając się pod nosem i zakładając parę rękawiczek – Parę lat spędziłam w Afganistanie, widziałam naprawdę różne wybuchy i ich ofiary… tu ewidentnie jest przewaga sosu pomidorowego, bo ciągle chodzisz, ale pozwól mi to jednak ocenić. – dodała, przysuwając sobie stołeczek do jej łóżka, spoglądając na dziewczynę i uśmiechając się do niej pogodnie – To… zacznijmy od początku. Powiedz mi, co się stało i co cię boli. I jednocześnie spójrz na mnie. – bo w pierwszej kolejności musiała sprawdzić, czy dziewczę za mocno się nie poturbowało przy wypadku i nie ma poważniejszego urazu głowy. Musiała sprawdzić reakcje źrenic i wszystkie te rzeczy, które w takich momentach sprawdzają lekarze. No i trzeba było opatrzeć rany… tylko, gdzie były rany? Które to była krew, a które sos pomidorowy? Dlaczego jeszcze żadna pielęgniarka jej z tego nie oczyściła? Eh… Sama więc wzięła nerkę, waciki i wodę, starając się zlokalizować jakiekolwiek rany na głowie dziewczyny i je oczyścić. Z czegokolwiek czym były pokryte.


darby maclerie
ambitny krab
nie#5225
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby… no była przyzwyczajona do różnych wypadków w swoim życiu i to już od małego. Pewnie dlatego była taka pechowa i głupiutka, bo jako dziecko zbyt często się na tą swoją głowę przewracała i takie właśnie były efekty! A poza tym miała bardzo dobrze zaopatrzoną apteczkę w domu i regularnie uzupełniała tamtejsze zapasy, zwłaszcza jak zobaczyła plastry z jakimiś bajkowymi postaciami, albo bandaż w szalonych kolorach, bo kto tam używa białego, jak można kupić różowy? a no właśnie. Zranienie się to wystarczający problem w życiu, nie trzeba sobie dokładać jeszcze przykrego przypomnienia o tym, w postaci jakiegoś przeciętnego, mdłego opatrunku.
- Na pewno nie jest tak źle jak pani mówi - zapewniła kobietę, chociaż wcale jej nie znała, ale to nie było przecież istotne! - A niech to dunder świśnie, naprawdę? I było tam.. strasznie? - zapytała, zafascynowana wyznaniem kobiety, no aż usiadła z wrażenia! Nigdy nie rozmawiała z nikim kto był na wojnie. A przynajmniej na takiej trwającej, dziadkowie i pradziadkowie z jej domowych stron mieli swoje opowieści na temat różnych wojen. - Co się stało? O jacie, to chyba musiałabym zacząć od początku - przyznała, patrząc na Josephine Hirsch skoro ta tego od niej wymagała. - Kilka dni temu miałam jakieś takie dziwne dni, nawet ciasteczka z wróżbą przypadały mi najlepsze i do tego jeszcze ptak na mnie narobił. I to tak totalnie bez powodu, bo ja zawsze jestem bardzo miła dla wszystkich ptaków, więc nie mają powodu żeby mnie atakować. Dokarmiam je czasami, nigdy je nie kopię, no chyba że ktoś inny go kopnął, ktoś kto był do mnie bardzo podobny i ptak był przekonany, że to właśnie jego atakuje. W końcu ptaki latają bardzo wysoko, mają prawo nie widzieć aż tak wyraźnie swojego celu i się pomylić - i mówiła, bo zamknąć Darby jest bardzo trudno, ona sama filtra nie miała… tak samo jak nie miała pojęcia że kobieta nie pytała o to co generalnie się stało w jej życiu ostatnio, a w samej kuchni, ale taka już była, bardzo głupiutka!
babeczka
-
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Spotykała na swojej drodze naprawdę różnych pacjentów. I tak jak nie była najbardziej towarzyską osobą we wszechświecie tak zaskakująco lubiła słuchać ich historii. Zwłaszcza starszych ludzi! Darby starsza nie była, a dodatkowo jej historia sprawiła, że Josie naprawdę szybko straciła wątek. Mało tego, że straciła wątek w historii to straciła też wątek w oczyszczaniu jej ewentualnych ran. Ściągnęła mocniej brwi i przyglądała się dziewczynie, starając się przeprocesować wszystko, co właśnie usłyszała… - Wow – rzuciła, kręcąc lekko głową i jednak trochę się podśmiechując pod nosem. Nie tyle z niej, a z wszystkiego, co właśnie powiedziała. Albo raczej wyrzuciła z siebie w tempie karabinu maszynowego – Czyli twierdzisz, że ptaki robią ludziom na głowy z pełną premedytacją… – tyle zrozumiała? Generalnie niewiele! – Właściwie to bardziej chodziło mi, żebyś mi opowiedziała, co się stało, że wylądowałaś tutaj. W sobie. Wyglądając jak ofiara potężnego wybuchu. – doprecyzowała, uśmiechając się łagodnie i wracając do swojej pracy, żeby nie przedłużać. Tak jak Darby pewnie chciała iść do domu, tak Josie nie mogła sobie pozwolić na utknięcie z jednym pacjentem – I wcale nie było strasznie… znaczy, okej, było strasznie, ale jednocześnie życie tam było zaskakująco proste. Nie polecam, ale czasami myślę, że chyba chciałabym wrócić. I nie mam zielonego pojęcia dlaczego to teraz mówię. – zorientowała się, przewróciła oczami na samą siebie, bo naprawdę… może udzielił jej się słowotok pacjentki? Wszystko możliwe – Ale wróćmy lepiej do wypadku. Jak to się stało, że wylądowałaś na ostrym dyżurze? – powtórzyła pytanie, uśmiechnęła się do dziewczyny łagodnie i nie przerywała swojej pracy, żeby móc ją stąd jak najszybciej zwolnić, bo naprawdę nie wyglądała jej na mocno kontuzjowaną. Wyglądało na to, że wszystko było w porządku.

darby maclerie
ambitny krab
nie#5225
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby potrafiła tylko zagadywać, jak starsi ludzie. I trochę ubierała się jak starsza pani. I przydarzały jej się wypadki, jak starszym osobom. I trochę tańczyła jak starszy pan na dancingu… i miała czasami taką chwilową demencję i zapominała o co jej chodziło, albo zmieniała nagle temat… albo w ogóle, z dupy poruszała jakiś temat, który pojawił się w jej myślach, więc postanowiła go kontynuować na głos.
- Oczywiście, coś w tym musi być. Wiesz że są gatunki, które przekazują swoim młodym urazy? Taka wrona, czy tam sroka… czy może jednak wrona - zastanowiła się przez sekundę - w każdym razie jeden z tych czarnych ptaków, to lata potrafi trzymać urazę - dodała, z powagą, kiwając bardzo powoli głową tak jakby to miało przekonać Josephine Hirsch .
- Aaaaa, no… tak… ale to jest połączone, wiesz? Bo to cała seria wypadków, więc trudno się zorientować co to spowodowało - wyjawiła, patrząc na nią przez chwile, a potem zmrużyła lekko oczy, po czym szeroko je otworzyła, kiedy ta postanowiła jednak jej opowiedzieć coś więcej o życiu na wojnie.
- Ale tęsknisz za prostym życiem, czy za kimś kto ci w tym życiu towarzyszył? - zapytała, bo nie do końca rozumiała, ale może zaraz pozna historię miłości kobiety i jakiegoś żołnierza? Albo taliba? Byłoby bardziej dramatycznie. Niby typy zniewalają kobiety, porywają, gwałcą i urządzają na nich publiczne egzekucje przez kamieniowanie, chlapią kwasem i inne takie, ale skoro ludzi jara taka Lipińska i jej porwania i gwałty, no i Grey, to to też by się chyba sprzedało.
- A no tak, wypadek, teraz to prawie zapomniałam, że cokolwiek się stało - przyznała - ale faktycznie, jestem cała w sosie - dodała, zerkając na siebie, a potem znowu na kobietę. - Bo robiłam sos… i nagle sos zrobił bum i był wszędzie. I stało się coś bardzo dziwnego z moim garnkiem - przyznała, trochę enigmatycznie, ale hej, starała się skupić na szczegółach. Trzeba to docenić.
babeczka
-
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Ściągnęła mocniej brwi i była pod niesłabnącym wrażeniem tego, ile dziewczyna na szpitalnym łóżku potrafiła z siebie wyrzucać. I to na tematy, o których sama Josie nawet by nie pomyślała. Ba! Jej myśli nawet nie drgnęłyby w kierunku niechęci ptaków do ludzi, a teraz? Cholera. Teraz zastanawiała się, czy to egzotyczne ptaszysko, które siada niedaleko jej sypialnianego okna zawsze wtedy, gdy ona próbuje odespać całonocny dyżur nie robi tego jej na złość. Zrobiła wystarczająco dużo złego by narazić się różnym stworzeniom. Chociaż zakazanego romansu z Talibami nie przeżyła i trzymała się od nich z daleka. Wracając jednak do ptaków – To właściwie wiele by tłumaczyło… – uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na dziewczynę – Za wszystkim. To długa i skomplikowana historia… – zaczęła, chociaż zawiesiła się na moment, gdy jej myśli ruszyły w tamtym kierunku. Może wcale nie była taka skomplikowana? Może wbrew pozorom była łatwiejsza niż wszystkie jej relacje, które zadziały się po jej powrocie? Z jej małżeństwem na szczycie – I mniej istotna niż twój wypadek! – wróciła na ziemię, wróciła spojrzeniem do dziewczyny i ładnie się do niej uśmiechnęła – Czyli… wysadziłaś w powietrze garnek. Gratuluję! I myślę, że miałaś naprawdę dużo szczęścia, bo nie wygląda by cokolwiek ci się stało. Wypiszę ci receptę na coś przeciwbólowego, gdyby głowa dokuczała, ale jakby zaczęło się dziać coś niepokojącego… zawroty głowy, mdłości, utraty świadomości i wszystko, co może wzbudzić niepokój, musisz tu do nas wrócić. Dobrze? – zapytała całkiem poważnie, bo żarty żartami, ale była też lekarzem i w tym momencie weszła właśnie w swój lekarski tryb. Nie chciała dziewczyny tu przetrzymywać ani narażać na kolejne godziny czekania na badania, które na pierwszy rzut oka nie wydawały się być potrzebne. Musiała być po prostu ostrożna – I trzymaj się z daleka od wybuchających garnków.


darby maclerie
ambitny krab
nie#5225
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Co ciekawe, Darby tyle gadała bez żadnego specjalnego znieczulenia. Zwykle ludzie rzucali takimi głupotami już po tym, jak dostali dawkę jakiegoś głupiego jasia, gazu rozweselającego albo czegoś innego. A Darby póki co jeszcze nic nie dostała, sama natura! Ewentualnie uraz głowy, bo jednak uderzyła się w szafkę ,kiedy wszystko wybuchło. To też mogło być wyjaśnieniem dla każdego, kto jej nie znał osobiście...
- I pewnie nie opowiadasz jej ludziom ubabranym sosem pomidorowym? - zapytała, kiwając powoli głową i chociaż tyle się domyślając. Chociaż naprawdę była ciekawa, uwielbiała ciekawe historie i ciekawych ludzi.
- A to nic, ja bardzo często mam różne wypadki - przyznała szczerze - i mój biedny garnek wygląda o wiele lepiej niż mój samochód, wiesz? Zapalił się ostatnio jak jechałam i… no spalił się, nie chciał przestać płonąć, mimo że go ładnie poprosiłam - wyjaśniła, wzdychając ciężko, chociaż biedna Josephine Hirsch znów nie dowie się co właściwie się wydarzyło u niej w kuchni. Nawet jeśli dostała już kilka wskazówek, tylko Darby mogła to połączyć w jedno.
- Nie nie, ja po prostu gotowałam w garnku, ja naprawdę nie wiem co się stało i czy faktycznie coś wybuchło - zapewniła ją, kiwając powoli głową. - Odwróciłam się żeby sięgnąć po przyprawy i ani się obejrzałam, a było jakieś bum, i nagle leże na podłodze koło szafki. I chyba się w nią uderzyłam.. ale mój garnek miał bardzo dziwny, poszarpany wygląd - wyjaśniła, uzupełniając kilka luk w historii i poprawiając kilka szczegółów. - A to był naprawdę fajny garnek i naprawdę dobry sos…. - dodała ze smutkiem. I tak, teraz Josie mogła zobaczyć, że na jej brwi jest rozcięcie wymagające szycia, a nie tylko sam sos na twarzy.
- A skąd mam poznać, że straciłam przytomność? Zauważę? - zapytała po chwili, bo trochę nie była pewna, jeśli miałaby być szczera!
babeczka
-
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Josephine widziała naprawdę różne przypadki. Czasami też odnosiła wrażenie, że ludzie dużo mówią ze stresu i zdenerwowania, a wizyta w szpitalu zazwyczaj dla większości była stresująca. Tak jak i wypadki, w których wcześniej brali udział, żeby się w tym szpitalu znaleźć. Dlatego wszystko, co mówiła blondynka trochę dzieliła na pół. Nie znała jej, nie wiedziała ile z tej zaskakująco (jak na szpitalne warunki!) wesołej paplaniny było częścią jej osobowości, a ile stresu pourazowego.
- Właściwie to nikomu jej nie opowiadam… – niezależnie od tego, czy był ubrudzony sosem pomidorowym, był jej przyjacielem, mężem a nawet własnym bratem. Nigdy nikomu nie opowiadała wielu szczegółów z lat spędzonych na Bliskim Wschodzie, jakby bała się tego, że ludzie i tak nie zrozumieją. Wszystko tam rządzi się swoimi prawami, bardzo innymi od tych, które obowiązywały ich w cywilizowanym świecie.
Cały czas obserwowała dziewczynę i może to dobrze, bo tylko tak ostatecznie udało jej się zauważyć, że może jednak nie wystarczy sama recepta – Mieszkasz sama? Bo… jeśli padniesz jak długa na podłogę to może być za późno. Ale utrata świadomości, momenty zamroczenia, przebłyski gdy nie wiesz co się stało. Wszystko to, co wzbudzi twój niepokój przez kilka najbliższych dni – lepiej skonsultować. Chyba jednak uderzyłaś mocniej niż przypuszczałam. – ciągle wydawało jej się to niesamowite i nieprawdopodobne jak może wysadzić w powietrze garnek, ale jak widać można… nie podejrzewała blondynki o chemiczne eksperymenty, raczej nie posądzała jej o bycie australijską żeńską wersją Waltera White’a – Dam ci znieczulenie miejscowe, więc uwaga… – bo po tym jak oczyściła ranę, musiała ją trochę znieczulić, żeby założyć ładne szwy – Naprawdę się postaram, żeby blizna była jak najmniejsza. Niektórzy twierdzą, że są seksowne, ale może niekoniecznie na twarz. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Chociaż obstawiam, że przy tej ilości szczęścia do nieszczęśliwych wypadków to nie będzie twoja pierwsza. - zagadywała, żeby odwrócić uwagę dziewczyny od ewentualnego bólu.


darby maclerie
ambitny krab
nie#5225
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Jedni się zamykali i nie mówili nic, inni mówili.. no aż nazbyt wiele. I była jeszcze Darby, która nie wpadła na to, że Josephine Hirsch jednak inne sprawy tutaj chciałaby poznać, niż jej życiowe serię niefortunnych zdarzeń, wypadków i przypadków. Zresztą, były też w tym jej własne życiowe przemyślenia i analizy, gdybu nie to że Josie była na tyle przytomna, żeby jej przerwać tą niesamowitą paplaninę.
- To wiesz… nie musisz jak nie chcesz, no chyba że chcesz… ale pewnie nie chcesz - rzuciła, trochę rozmawiając z nią, a trochę jednak z samą sobą w tym momencie, ale no, nie chciała jej narzucać jakiejś presji, kiedy kobieta ewidentnie nie chciała o tym rozmawiać. To znaczy… no chyba. Darby była bardzo kiepska w takie kontakty międzyludzkie. - Ale gdybyś chciała to w tych papierach masz mój numer i kilka innych informacji, o których ja z kolei nikomu nie opowiadam, więc… jesteśmy trochę kwita - dodała, bo jednak jej historia chorób była trochę upokarzająca i zawstydzająca, więc miałaby na nią sporo haków.
- Niee, mam współlokatora, który mieszka u mnie na kanapie - wyjaśniła, a potem pokiwała głową, pewna że zapomni wszystko co jej lekarka wymieniała… i że nie miało to nic wspólnego z jej urazem głowy, tylko jej życiową pamięcią, dość słabą.
- Okej.. ała.. .nie mogę patrzeć - rzuciła i zakryła oczy, trochę utrudniając jej zrobienie wkłucia, a potem pisnęła, bo to jednak zabolało! Nie była fanką igieł i w ogóle, szpitali…. - Dobrze…. - rzuciła, z obawą wielką, że kobieta coś jeszcze będzie kombinować przy jej biednej brwi. A potem zaśmiała się cicho - nie, zdecydowanie nie. Ledwo w zeszłym tygodniu poparzyłam się przy piekarniku i nadziałam na nóż - przyznała, spuszczając wzrok i czekając, aż Josephine założy te dwa szalone szwy na jej brew. Dobrze że to brew, blizna się schowa między włoski i po sprawie!
I kiedy Josephine faktycznie ją pozszywała, Darby ładnie podziękowała, zapytała czy wygląda jakoś inaczej (tak jakby kobieta wiedziała jak Darby normalnie wygląda), a potem opuściła szpital z receptą i wskazówkami dla Cole’a, które zapisała na jakimś skrawku papieru. Z którego oczywiście w domu nie mogła się rozczytać…

/zt x2 :hihi:
babeczka
-
ODPOWIEDZ