dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nauczyła się nie narzekać na złe samopoczucie. Kiedy bolał brzuch, głowa lub mięśnie, po prostu pracowała dalej. Rzadko faszerowała się tabletkami, lecz tego dnia musiała sięgnąć po jedną od koleżanki z redakcji. Nie zastanawiała się nad tym zbyt długo. Nie wzięła pod uwagę czegoś złego, bo bóle brzucha bywały zwłaszcza, gdy poprzedniego dnia zjadło się kebaba z mięsem wątpliwej jakości. Nie był dobry, ale głód tak ssał Calie, że poddała się temu uczuciu i dzisiaj żałowała.
Na szczęście w nocy, po wzięciu kolejnej tabletki, spokojnie zasnęła. Prawie spokojnie, bo choć brzuch odpuścił to głowa obracała się wokół wszystkich ostatnich wydarzeń oraz spraw, które rozkładała na pomniejsze czynniki. Nie lubiła tej siebie. Tej nocnej aktywności, która nie dawała spokoju. Nie umiała się uspokoić. Liczenie baranów, odbytych seksów, drobnych miłostek, rzeczy do naprawienia w domu i zbędnie wypowiedzianych słów, nie dało skutku. Była bliska zaśnięcia, lecz..
Stukot dochodzący z wnętrza chatki zmusił Calie do przerwania prób podróży do krainy Morfeusza.
- Otis? – zawołała patrząc na zamknięte drzwi pokoju. Nikt nie odpowiedział. Stukot też nie ustał. – Otis, to ty?! – Nie spodziewała się, że brat wróci tak wcześnie. Wprawdzie nie sprawdziła, która była godzina, ale sama przed sobą stwierdziła, że to jeszcze nie była pora na powrót brata z imprezy u kumpla.
Pomimo, że niedawno krzyczała na całą chatkę, po cichu wstała z łóżka i bosymi stopami stawiając kroki zbliżała się ku drzwiom Im bliżej ich była tym wyraźniej słyszała stukot.
Zatrzymała się ledwie pięć centymetrów od płaskiej powierzchni. Pochyliła się chcąc przyłożyć do nich ucho i nagle poczuła silne uderzenie. Łupnęło tak mocno, że straciła grunt pod nogami i zamiast wylądować na podłodze w sypialni poczuła jak wtapia się w coś gęstego. Nim zakodowała, że pochłaniał ją szkarłat, gwałtownie wybudziła się ze snu.
Złapała powietrze i głośno oddychając popatrzyła na sufit. Wciąż była w swoim pokoju i najwyraźniej udało jej się zasnąć, jednak coś było nie tak. Czuła to całą sobą oraz udach. Prawą dłonią przetarła twarz a lewą sięgnęła po cienki materiał, którym była odkryta. Odrzuciła go na bok i gdy uniosła się na łokciu, chcąc sprawdzić czy wszystko było w porządku, zobaczyła sporą plamę krwi zdobiącą spodenki, uda i prześcieradło.
Uniosła tułów i gwałtownie odsunęła się od plamy, jakby ta wcale nie była powiązana bezpośrednio z nią. Jakby powstała wewnątrz materaca będąc elementem kolejnego koszmaru.
Nic bardziej mylnego.
Przyłożyła dłoń do ust tłumiąc jęk przerażenia. Drugą ręką na oślep sięgnęła po telefon, który strąciła z szafki nocnej. W panice szukała go po podłodze nawet nie próbując wstawać z miejsca. Paradoksalnie bała się, że się rozpadnie.
Drżała i z ledwością wybrała numer nie przejmując się tym, że była druga w nocy.
Głos siostry pomimo, iż zaskoczony nagłym telefonem, wywołał u Calie nagły napad płaczu. Rozwyła się do słuchawki ledwo łapiąc oddech i prawie nie słysząc głosów po drugiej stronie słuchawki sugerujących, że starsza albo była w pracy albo na imprezie.
- Ja.. ja.. – jęknęła żałośnie bojąc się, że gdy tylko powie na głos o swojej sytuacji, to stanie się ona rzeczywistością. – Mam krwawienia – wydukała, gdzieś w trakcie płaczu słysząc, jak siostra mówi, że jest w pracy. – Jestem w ciąży i.. coś się stało Autumn.. proszę.. błagam.. przyjedź. – Gwałtownie wypuściła powietrze czując, jak łzy ciurkiem zalewają policzki. Chciała coś jeszcze dodać, ale nie dała rady. Bała się bardziej niż wtedy, gdy z Jo uganiały się z nieznajomym po lesie w okolicach tajemniczego i przerażającego ołtarzyka.

autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[4]

W istocie Autumn była w pracy i po raz kolejny narzekała na te nocne zmiany. Na szczęście nic się nie działo na dyżurze, więc najzwyczajniej w świecie przekomarzała się z kumplami i grali w czółko. Wcześniej zalazła swoją koszulkę sosem pomidorowym, więc zamiast obcisłej i dopasowanej szarej koszulki z logiem ich remizy strażackiej, miała na sobie szeroką, męską koszulkę. I wcale nie było jej z tym jakoś źle, raczej czuła się całkiem beztrosko. Śmiała się z jakiegoś głupiego żartu, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Troszkę się zdziwiła ze względu i na porę i na widok osoby na jej wyświetlaczu. – Cal? – spytała zamiast przywitania. Tylko troszkę zaniepokoił ją telefon o drugiej nad ranem. Troszkę, bo dopiero, gdy usłyszała głos siostry była w istocie przerażona. Słysząc płacz, tak mocno ścisnęło się jej serce, że Autumn miała wrażenie, iż zaraz jej ono pęknie. Poczuła mdłości ze stresu, ale natychmiast zaalarmowana podniosła się z miejsca. Na szczęście nie była w przebraniu strażackim tylko w dresach i koszulce – w dodatku nieswojej, ale to niestotny teraz szczegół – i dzięki temu mogła zaoszczędzić na czasie. Słyszała doskonale, co mówiła jej siostra, bo każde słowo dudniło jej w głowie. Znów zrobiło jej się niedobrze i wzięła głęboki oddech, obawiając się, że jeśli tego nie zrobi to dostanie ataku paniki, a zdecydowanie nie mogła, nie teraz. – Już jadę. Dasz radę zadzwonić do swojego lekarza ginekologa? Albo… wyślij mi numer, proszę, ja zadzwonię. I nie ruszaj się, już jadę – powiedziała z determinacją. Wyminęła chłopaków i poprosiła Camdena, by pożyczył jej bluzę, którą miał na sobie i zgłosił komendantowi, że musiała opuścić swój dyżur. Pozwoliła sobie na odchodnym ścisnąć jego dłoń – czego chyba potrzebowała bardziej niż on – i niemal wybiegła z remizy do stojącego przed budynkiem samochodu.
Po drodze modliła się, żeby to było zwykłe krwawienie, które przecież może występować we wczesnej ciąży z wielu powodów. Miała nadzieję, że w najgorszym przypadku będzie to spowodowane krwiakami podkosmówkowymi. Nawet przez gardło by jej nie przeszło pytanie czy Calie widzi jakieś skrzepy krwi czy raczej tylko krwawienie jak przy okresie. Wolała po prostu zawieźć ją prosto do lekarza i przekazać ją w odpowiednie ręce. Niech ktoś się zajmie jej siostrą. Spróbowała zadzwonić do Otisa, ale nie mogła się do niego dodzwonić, więc postanowiła, że napisze do niego później. Z jednej strony może to i dobrze? Wciąż łudziła się, że obydwie tylko niepotrzebnie panikują, i że wszystko będzie w porządku.
Gdy tylko dotarła na miejsce, otworzyła sobie drzwi dorobionym kluczem. W sumie nie wiedziała czy Calie wie, że Autumn dorobiła sobie tak na wszelki wypadek klucz, pożyczając pierwowzór od Otisa, ale jeśli nie, to właśnie się dowiedziała. – Cal?! – zawołała, sygnalizując swoją obecność i w mgnieniu oka znalazła się w jej pokoju. Przełknęła ślinę, powstrzymując ochotę na okrzyk przerażenia na widok kałuży krwi i generlanie widoku Calie w takim stanie i czym prędzej podbiegła do siostry. Jej praca i styczność z różnymi przypadkami na szczęście robiło swoje i pozwoliło jej zachować zimną krew, choć oczy niebezpiecznie jej się zaszkliły wbrew jej woli. – Chodź, jedziemy do szpitala – powiedziała i pomogła jej wstać. – Gdzie masz kurtkę? Zresztą nieważne… – Sięgnęła po pierwszy lepszy sweter leżący na oparciu krzesła i zarzuciła sobie rękę siostry na przez ramię i jakoś pomogła jej dojść do swojego samochodu.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Z ledwością zmusiła się do zmiany ubrania, to zakrwawione zostawiając na łóżku. Była jednak zbyt rozdygotana, żeby pójść poszukać podpaski. Kurwa, w takim wypadku potrzebowałaby cholernego pampersa, ale myślenie o tym teraz nie należało do najlepszych. Dobrze, że chociaż była w stanie przekazać numer do ginekologa w szpitalu w Cairns, którą poleciła jej doktor Westbrook (jedyna osoba, poza Apollo, która wiedziała o ciąży).
Jak przez mgłę pamiętała moment, gdy Autumn wpadła do chatki. Calie kojarzyła jedynie uczucie ulgi, bo nie była sama i miała pewność, że siostra się wszystkim zajmie. Że się nią zaopiekuje.
Że była w dobrych rękach.
Skulona na przednim siedzeniu płakała i od czasu do czasu mamrotała pod nosem. Przepraszała siostrę za to, że niczego jej nie powiedziała. Nazwała siebie głupią, bo trzymała to w tajemnicy i jeszcze durniejszą, że dopuściła do ciąży. Jęczała, że dzisiaj ją bolało, ale jak skończona idiotka to zignorowała. Mówiła różne rzeczy, ale przede wszystkim skupiła się na przeprosinach i tym, jak nieodpowiedzialna była.

Nie chciała zostać sama. Wiedziała, że to dużo prosić siostrę, żeby weszła z nią do gabinetu, ale w tej chwili bardzo potrzebowała jej obecności. Tak, schrzaniła pozwalając, żeby związek wpłynął na ich relację i teraz nie miała prawa błagać Autumn o takie rzeczy, ale czuła, że bez niej sobie nie poradzi. Chciała, żeby starsza z nią była. Żeby stała obok i trzymała za rękę, którą Calie ściskała tak mocno aż zbielały kłykcie.

Leżała bokiem na szpitalnym łóżku wciąż czuje skurcze, które według lekarza były oznaką dalszego działania organizmu do wydalenia resztek tego, co zostało po zarodku. Jeżeli do południa nic się nie zmieni, zlecone zostanie łyżeczkowanie, którego nazwa i sama myśl o tym sprawiała, że Calie czuła mdłości. Nie miała jednak siły, żeby wprost to oznajmić. Zmęczyła się płakaniem i emocjami z tym związanymi. Pozostał jedynie smutek i świadomość, że właśnie coś w niej umarło.
Podwinęła nogi, ale zaraz je wyprostowała nie mogąc znaleźć dobrej pozycji do uporania się z nieprzyjemnym bólem. Wewnętrznie czuła się zawieszona, jakby umyślnie się wyłączyła nie chcąc myśleć o tym co się działo. Bała się to przeżywać, bo znów by się rozpłakała, a przecież już wylała tyle łez, że pewnie nic nie zostało..
Za oknem robiło się jasno, gdy Calie odezwała się pierwszy raz od momentu trafienia do sali pacjenta.
- Napisałaś do Otisa? Lepiej, żeby wiedział co się dzieje zanim w pokoju zobaczy tę rzeź. – Jeszcze brat uzna, że ktoś zranił i porwał Calie, bo jak inaczej mógłby wyjaśnić krew na łóżku i porzuconych ubraniach? – I nie dzwoń do rodziców – poprosiła. – Jeszcze nie teraz. – Nie była gotowa na spotkanie z nimi. Na tłumaczenie się każdemu, czemu nikomu nie powiedziała o ciąży. Na domiar złego była blada, skołowana, smutna a w spojrzeniu brakowało charakterystycznej iskierki, którą się wyróżniała. Była jak duch i nie chciała tym widokiem kogoś martwić.
- Jesteś na mnie zła? – zapytała cicho patrząc na siostrę, która przez cały czas z nią była zajmując miejsce na (zapewne) niewygodnym krześle.

autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn z trudem panowała nad dygotem. Gdyby nie chodziło o jej siostrę nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Ale chodziło. A ona cholernie się tym stresowała, cholernie ją też mdliło, gdy zastała Calie w tak opłakanym stanie w chatce. A przecież na co dzień niekiedy miała do czynienia z o wiele gorszymi przypadkami, tymczasem, gdy przyszło patrzeć jej na cierpienia jej siostry… Powiedzmy, że mocno nią wstrząsnął ten widok, a w głowie miała milion czarnych scenariuszy. Na szczęście w porę udało jej się odciąć od pesymistycznego myślenia i skupić raczej na tym, co tu i teraz, i na tym by jak najszybciej przewieźć siostrę do szpitala. Zwłaszcza, że czuła powinność starszej siostry i konieczność zadbania o Calie. Nie reagowała na przeprosiny siostry, bo była zbyt skupiona na drodze, ale serce jej się krajało, gdy siostra siedzącą na siedzeniu obok płakała. Autumn zaciskała jednak mocno usta i skupiła się na jeździe samochodem, bojąc się, że jeśli tylko sama otworzy usta, to momentalnie się rozpadnie i zacznie ryczeć. A któraś z nich musiała jeszcze pozostać przy zdrowych zmysłach.
Możliwe, że cała ta sytuacja dotarła do Autumn znacznie wcześniej. Znacznie przed tym jak Calie przyznała jej się, co się działo. Ale wciąż miała nadzieję, że to nic wielkiego, że to tak naprawdę tylko skurcze, ból, nieoczekiwanie krwawienie, i że ignorowanie bólu, o którym Cal wspomniała nie będzie miało nic do rzeczy. Właściwie do samego szpitala się łudziła, że tak właśnie będzie.

I kiedy dotarły na miejsce, nie było mowy o tym, by Calie gdziekolwiek poszła sama. A Autumn w razie potrzeby miała zamiar bronić się stanowiskiem w straży i machać „odznaką”, jeśliby zaszła taka potrzeba. Ale na szczęście nie musiała tego robić, bo wszędzie ją wpuścili. Twarz miała zaciętą i zdeterminowaną i przez dłuższą chwilę bała się patrzeć na siostrę. Ale pozwoliła jej ściskać swoją rękę, zresztą – oddawała jej nawet ten uścisk, licząc, że choć w taki sposób okaże jej wsparcie. Bo bynajmniej nie chciała jej na głos zapewniać, że wszystko będzie dobrze, choć w duchu naprawdę mocno na to liczyła.

A później już miała ochotę tylko usiąść na podłodze i płakać. Brała płytkie oddechy w celu uspokojenia się i po raz kolejny miała nadzieję, że nie pogorszy sprawy i nie dostanie ataku paniki, bo jednak musiała być silna dla siostry. Sama czuła mdłości spowodowane stresem i strachem o Calie. Dlatego milczała. Zresztą, nie potrafiła w tej chwili nawet wyczuć czy Calie chce z nią rozmawiać. Tak bardzo liczyła na obecność Otisa – zawsze miała wrażenie, że to on z całego rodzeństwa był najbardziej empatyczny i ugodowy. Autumn potrafiła być łagodna tylko wobec niego, za to on zawsze stał między nimi i próbował je sobie zjednać. Cal jakby czytając jej w myślach, spytała właśnie o brata. Autumn poruszyła się niespokojnie i odchrząknęła, nie ufając do końca swojemu głosowi. – Napisałam. Prosiłam, żebym przyjechał – powiedziała spokojnie, bo miała nadzieję, że akurat Calie zrozumie tą decyzję. I zrozumie, że akurat Otisa potrzebują tutaj najbardziej. A potem skinęła głową ze zrozumieniem. – Nie zadzwonię – przyznała. – Nie teraz – dodała jeszcze w ramach zapewnienia, właściwie tylko powtarzając nieprzytomnie słowa siostry. I nagle się ocknęła i spojrzała na siostrę z niedowierzaniem. – Co? – spytała najpierw i zmarszczyła czoło. – Calie. Nie jestem na ciebie zła – powiedziała ze stanowczością i wyciągnęła dłoń w kierunku siostry, czekając cierpliwie, by ta ją ujęła.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Poczuła ulgę słysząc, że rodzice jeszcze o niczym się nie dowiedzą. Nie miałaby siły, żeby teraz się przed nimi tłumaczyć. Nawet ochoty, którą utraciła przed paroma godzinami. Nie tylko na rozmowę z państwem Goldsworthy, ale ogólnie na wszystko. Jedyne czego chciała to wrócić do domu, zagrzebać się w swoim łóżku.. nie, poprawka. Nie w łóżku, w którym wciąż była krew. Chciała się tylko schować pod kocem z dala od wszystkiego.
Chciała, żeby to się skończyło.
Poczuła, że do zaczerwienionych od płaczu oczu znów napływają łzy. Niepewnie sięgnęła po dłoń siostry, którą dzisiaj wyjątkowo zmaltretowała i drżąc próbowała opanować kolejną falę płaczu. A już była pewna, że wylała wszystkie łzy..
- Nie chciałam.. Ja naprawdę nie chciałam, żeby to tak na nas wpłynęło. – Nie mówiła teraz o poronieniu a o relacje z Autumn, którą schrzaniła przez kłótnie o Apollo. – Miałaś rację a ja nie potrafiłam ci tego przyznać. – Szła w zaparte w swym oswojeniu do obecności chłopaka, z którym teoretycznie zerwała. Przynajmniej to dała mu do zrozumienia podczas ostatniej rozmowy telefonicznej. Nie chciała go całkowicie wykluczać z życia dziecka (już żadnego nie było), ale po jego reakcji, gdy dowiedział się o ciąży, Calie nie wyobrażała sobie ciągnięcia tej relacji. To byłyby kolejne katusze i zerwane więzi z bliskimi. Nie tylko z siostrą, ale również z przyjacielem, a potem może nawet z bratem, z którym ostatnio również sprzeczała się o Quinna. – Jeszcze byłam tak głupia, że zaciążyłam a teraz… teraz, gdy myślałam, że sobie z tym nie poradzę.. bałam się Autumn.. Nie byłam gotowa na macierzyństwo, ale teraz.. – Przez cały czas łkała, ciągała nosem lub łapała powietrze robiąc krótkie przerwy. – Przepraszam, że byłam taka głupia. – Czuła, że musiała kogoś przeprosić. Nie tylko siostrę, ale również zarodek, który kiedyś miał być dzieckiem.
Leżąc bokiem skuliła się jeszcze bardziej bliżej przyciągając dłoń siostry. Płakała dalej, aż wreszcie poczuła się zmęczona na tyle, żeby przysnąć. Na chwilę zamknęła oczy i nie wiedzieć kiedy odleciała zmęczona brakiem snu, płaczem i emocjami. Gdzieś w trakcie poluzowała uścisk na dłoni Autumn, którą nieświadomie puściła. Spała też, gdy przyszedł Otis, którego jakimś cudem (o tej porze) wpuścili do szpitala. Może Autumn pomachała swoją strażacką odznaką?

Otis Goldsworthy
autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
12.


Nie wiedział, co się działo i to go przerażało. Zupełnie, jak wiadomość od starszej siostry, która oznajmiła, że ta najmłodsza jest w szpitalu. Był na siebie wściekły, że nie słyszał telefonu, kiedy dobrze bawił się na grillu u kolegi w Cairns. Po komórkę sięgnął dopiero podczas powrotu, a na wyświetlaczu dostrzegł mnóstwo powiadomień i nieodebranych połączeń. Na szczęście jeden ze znajomych odwiózł go do razu pod sam szpital, a Otis wpadł do środka jak poparzony. Było późno i szczerze wątpił, żeby ktokolwiek z personelu przepuścił dalej, więc musiał postawić na swoim uroku osobistym i grzecznych prośbach, z którymi nigdy nie miał problemu. Bo z natury Goldsworthy był czysto dobry, a teraz naprawdę martwił się o Calie, co w sumie nie było żadną nowością, przecież zawsze się o nią martwił. Z osobna martwił się o każdą z sióstr, jak na brata przystało.
Na szczęście bardzo miła pielęgniarka pozwoliła mu zajrzeć do szpitalnej sali; Otis wszedł do środka bardzo powoli, ale nogi miał miękkie, trochę jak z waty. Dalej nie miał pojęcia, co wydarzyło się w domu, ale pamiętał, że Autumn wspomniała coś o krwawej rzezi i chyba dobrze się stało, że chłopak przyjechał od razu do szpitala, a nie do domu, gdzie z pewnością dostałby zawału i teraz leżałby na jednym z tych szpitalnych łóżek.
- Co z nią? - zapytał, podchodząc bliżej sióstr; Calie spała, więc położył tej Autumn rękę na ramieniu, chcąc tym sposobem dodać jej jakiejś otuchy. - Co się stało, Auts? - potrzebował wyjaśnień i jakoś nie skojarzył faktów, chociaż oddział, na którym się znajdowali powinien mówić sam za siebie. Tylko Otis nie był zbyt bystry, a poza tym towarzyszył mu szok, więc nie można mieć mu tego za złe. Tak jak tego, że o niczym nie wiedział. A powinien, w końcu mieszkał z młodszą siostrą pod jednym dachem, Powinien coś zauważyć, do cholery. Powinien wiedzieć, że coś się działo. Tylko jakim cudem, skoro Calie, oprócz swoich problemów z Apollo, zachowywała się całkiem normalnie? Skąd miał wiedzieć, że miała jakieś inne troski, jeśli o nich nie mówiła? Nie był pieprzonym jasnowidzem. Nie był też aż tak domyślny, bo kiedy wydawało mu się, że wszystko było w porządku, to po prostu było w porządku. A teraz byli tutaj, całą trójką, a on dalej nie wiedział co się wydarzyło, dlaczego i w jaki sposób. I był na siebie strasznie wkurzony, że nie było go w domu, kiedy z siostrą działo się coś niedobrego. Bo powinien tam być. Powinien być przy niej, trzymać za rękę i wspierać, gdy go potrzebowała. A zamiast tego świetnie bawił się na imprezie za miastem. Jedyny plus był taki, że przez cały wieczór wypił zaledwie dwa piwa, bo od rana musiał być w pracy. Ale teraz praca była kompletnie nieważna, po prostu poinformuje przełożonego, że będzie zmuszony skorzystać z wolnego dnia i tyle. To było akurat najmniej istotne.

autumn goldsworthy
Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn w życiu by nie wpuściła swojej siostry do tamtego pokoju przed uprzednim doprowadzeniem wszystkiego do stanu nieskazitelnej czystości. To byłoby chyba okrutne z jej strony. Sama pewnie odczuje pewnego rodzaju traumę na ponowny widok krwi – nawet jeśli była do samego widoku krwi przyzwyczajona, to jednak w tym wypadku było zupełnie inaczej.
Nie miała nic przeciwko ściskaniu ręki siostry. Jeśli to tylko miało jej pomóc, to ona nie zamierzała wypowiedzieć ani słowa narzekania w tym temacie. Przełknęła gulę w gardle i potrząsnęła głową. – To teraz nieważne – powiedziała twardo, bo wcale nie czuła satysfakcji, że miała rację. Nie o to tutaj chodziło. Jasne, ostro się pokłóciły, ale siostry się czasem kłócą, a ona nie zamierzała odwracać się od Calie tylko z powodu jakiejś błahej kłótni. Czy jakiekolwiek kłótni. Nie miała zamiaru punktować jej tego, że miała rację co do Apolla, czy, że przejrzała go na wylot, bo sama miała do czynienia z takiego typu osobami w swoim życiu. Bo to teraz było nieważnie, nie kiedy Calie tak ostro przejechała się na tym całym związku. Zresztą… związku? Autumn nawet nie wiedziała czy Cal i Apollo wciąż byli razem, ale sądząc po tym, że Cal chciała jedynie zawiadomić Otis – a jeszcze wcześniej, że to właśnie do niej zadzwoniła, gdy stała się rzecz najgorsza – Autumn podejrzewała, że jednak nie są już razem. Lub, że z jakiegoś powodu Cal skutecznie chce odsunąć Apolla. Mogła się myllić, ale nie była to bynajmniej rozmowa na teraz. – Ciii – spróbowała uspokoić siosotrę, głaszcząc jej rękę wolną dłonią. – To nie jest twoja wina. Nic z tego, co się wydarzyło nie jest twoją winą – powiedziała stanowczo acz ciszej. Pozwoliła jednak Cal na wypłakanie się. Autumn uważała, że nie warto walczyć z emocjami, które wzbierają w człowieku i czasem lepiej po prostu zacząć płakać.
Autum odetchnęła dopiero, gdy jej siostra zapadła w sen. Sama nie wiedziała, że do tej pory niemal cały czas przyjmowała spiętą postawę. Bolał ją kark, jak gdyby dźwigała na nim zbyt dużo, choć oczywiście ten ból wywołany był stresem. Przetarła dłońmi twarz i uspokoiła oddech. Nie było mowy by sama zasnęła, choć pewnie trochę snu i jej dobrze by zrobiło. Ale ten stres robił jednak swoje.
I kiedy zobaczyła Otisa, pomyślała, że może powinna być trochę bardziej konkretna i wylewna. Może powinna mu napisać co się stało zamiast trzymać go w niepewności i powodować, że tylko bardziej się denerwował niewiedzą. Nie pomyślała o tym i dopiero jego widok w salce sprawił, że sobie to na spokojnie przetrawiała. I znów, na widok brata, totalnie z niej wyszło powietrze i odetchnęła z ulgą. Naprawdę go tutaj potrzebowała. Jego empatii zwłaszcza. Wstała i uścisnęła go – chyba po prostu potrzebowała kogoś przytulić, okej. I przełknęła głośno ślinę, odsuwając się od niego już z nieco nietęgą miną. Nagle w jej głowie pojawiła się pewna myśl. – Otis, naprawdę niczego nie zauważyłeś? – spytała z lekką pretensją, ale zaraz dotarło do niej, że wcale nie powinna na niego naskakiwać. Miał prawo niczego nie zauważyć, nawet jeśli mieszkali pod jednym dachem i widywali się codziennie. Autumn pdchrząknęła więc i znów wzięła płytki oddech dla uspokojenia i potarła swoje czoło. – Okej, posłuchaj. Calie była w ciąży – zaczęła powoli i spojrzała na niego bardzo wymownie. – Poroniła dzisiejszej nocy. Zadzwoniła do mnie, ale było już za późno, gdy dotarłyśmy do szpitala… – powiedziała, siląc się na ogromny spokój w głosie, choć nie dało się uniknąć lekkiego drżenia na samym początku tej wypowiedzi. Spojrzała na niego badawczo, dając mu chwilę na przetrawienie tej wiadomości.

Calie Goldsworthy
Otis Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Doktor Martin, choć na pierwszy rzut oka wyglądała na troskliwą i ułożoną panią doktor, miała drażniącą manierę mówienia „my”. Wiek już robił swoje i choć była dobra w we własnym fachu, zbyt mocno identyfikowała się z pacjentkami. Przynajmniej robiła to słowami, bo emocjonalnie wyglądała na stabilną, jakby na co dzień nie mierzyła się z wieloma przypadkami utraty dziecka. Z drugiej strony na jedno poronienie wypadało parę, jak nie paręnaście urodzeń, więc wszystkie złe rzeczy przyćmiewał widok małych, pulchnych i uroczych buziek.
- Powodów może być wiele. Wady genetyczne, infekcje, czynniki immunologiczne, duży stres i w skrajnych przypadkach przemoc domowa. – Kobieta zrobiła krótką pauzę z uwagą przyglądając się rodzeństwu pacjentki, która nadal spała. Już wcześniej dostała zgodę od Goldsworthy, że może przekazywać informacje rodzinie, a konkretniej Autumn, która na początku była z nią na miejscu. - Nie ma widocznych obrażeń, więc to wykluczyliśmy. Co do reszty, musimy zrobić badania, żeby dowiedzieć się więcej. – Na tę chwilę nie mogli niczego wykluczyć. Musieli brać pod uwagę wszystko oraz poprzednie wyniki Calie, do których mieli dostęp. Jak na razie to błądzenie we mgle i najważniejszym było, żeby organizm zakończył aktualny proces pozbywania się wszystkiego, co pozostało po zarodku.
Goldsworthy obudził ból. Leki przeciwbólowe powoli przestawały działać i coś w głowie zabrzęczało, jakby budzik sygnalizujący pewną zmianę. Po otwarciu oczu przekonała się, że była nią pani doktor oraz Otis, na którego spojrzała ledwie przez chwilę. Szybko uciekła wzrokiem, bo było jej wstyd, że przez ten czas go także okłamywała. Wszystkich.
- O! Dobrze, że się pani obudziła. Sprawdzimy jak się sprawy mają. – Pani doktor powiedziała to tak, jakby mówiła o czymś błahym i nagle Calie pojęła, że tak naprawdę nie przepadała za tą kobietą. Nie w tym momencie.
Doktor Martin wyjrzała na korytarz i przywołała pielęgniarkę z wózkiem.
- Dam radę iść – oceniła zbyt szybko, ale poczuła potrzebę dodania sobie odwagi i siły, chociaż tak naprawdę aktualnie żadnej nie miała. Energii też jej brakowało.
- Lepiej będzie, jak cię zawieziemy – zapewniła kobieta przepuszczając pielęgniarkę. – Niebawem wrócimy – zapewniła patrząc na pozostałych Goldsworthy.
- Poradzę sobie – zapewniła markotnie patrząc na dwójkę rodzeństwa. Jak wcześniej nie chciała puszczać ręki Autumn, tak teraz musiała zostać sama. Badania badaniami, ale jeżeli pani doktor zdecyduje, że potrzebny był zabieg łyżeczkowania to wolała żeby nikogo przy tym nie było.

Do sali wróciła godzinę później czując w środku zapach kawy popijanej przez rodzeństwo lub jedno z nich. Nie była pewna, bo starała się na nich nie patrzeć aż do momentu, gdy pielęgniarka wyszła z pomieszczenia. Nie chciała się kłaść. Wolała siedzieć na wózku, bo wiedziała, że czekała ją rozmowa z Autumn i Otisem. W łóżku zagrzebałaby się pod pościelą i starała zniknąć. Teraz, siedząc, jako tako trzymała fason, chociaż była blada, niewyspana i emocjonalnie wypompowana.
- Przepraszam. – Nie przestanie tego powtarzać. Była jak katarynka, która dostrzegała tylko i wyłącznie swoje błędy.
- Wstydziłam się wam powiedzieć, bo.. nie przepadaliście za Apollo a ja jeszcze wpakowałam się z nim w dziecko. – Skorzystała z tego, że nie miała spiętych włosów, więc pochylając głowę mogła się za nimi schować. – Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam, czy je chce, a teraz..już nie musiała tego rozważać; czego nie dodała, bo czuła, że w tym momencie czarny humor nie był na miejscu. Ostatecznie też nie podjęła decyzji, co zrobić z dzieckiem, a gdy straciła potencjalną możliwość jego posiadania, to nagle zrozumiała co straciła.
Pociągnęła nosem i wreszcie uniosła wzrok patrząc na rodzeństwo. Pokusiła się o uśmiech. Nieco marny, ale lepszy taki niż żaden.
- Przeze mnie nie spaliście. Możecie jechać do domu odpocząć. – Wcale ich nie wyganiała. Troszczyła się. – Poradzę sobie. – W jej głosie brakowało przekonania, bo tak naprawdę nie chciała zostawać sama. Jeszcze nie.

Otis Goldsworthy
autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Co miał zauważyć? Powinien coś widzieć? Nie dostrzegł niczego dziwnego w zachowaniu młodszej siostry, dlatego posłał Autumn pytające spojrzenie, kompletnie zbity z tropu. A potem rozchylił usta w nieukrywanym zdziwieniu, bo ciąża była ostatnią rzeczą, o jaką podejrzewałby Calie. Nie dlatego, że wpadki się nie zdarzały (pewnie po najstarszej z sióstr Goldsworthy każde z nich taką było), ale dlatego, że Calippo wydawała mu się rozsądna i wiedziała, żeby zabezpieczać się i nie zajść w ciążę. Nie z kimś takim, jak Apollo.
- Nie - odparł cicho i był na siebie wściekły. I nie wiedział czy złościł się bardziej na siebie czy na chłopaka siostry. - Zabiję gówniarza - zacisnął pięści tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. - Przysięgam, że jak tylko stąd wyjdę to w pierwszej kolejności pojadę do Apollo i powyrywam mu nogi z dupy - nie żartował. Był zdeterminowany i nie chodziło o to, że gość zapłodnił jego siostrę, ale dlatego, że od razu po tym powinien ponieść konsekwencję swoich czynów i opiekować się Calie. Być przy niej, a nie ciągle doprowadzać ją do płaczu i skrajnych emocji. Otis nie rozumiał, jak można tak traktować matkę swojego dziecka. A z tego, co wiedział, to siostrze od dawna nie układało się z tym typem spod ciemnej gwiazdy. Lowelas za dychę.
Bezszelestnie zajął miejsce na krześle i przysunął się bliżej łóżka, odnajdując pod kołdrą dłoń Calie. Powinna im powiedzieć. A on powinien coś zauważyć, skoro mieszkał z nią pod jedynym dachem.
Skinął głową, kiedy starsza siostra zadeklarowała się, że pójdzie do automatu po kawę. Najwyraźniej żadne z nich nie miało zamiaru ruszać się ze szpitala nawet na krótką chwilę. I chwilę potrwało, zanim Calie obudziła się i zaczęła przepraszać ich za coś, za co nie powinna.
- Hej, daj spokój - Otis odstawił plastikowy kubek na blat metalowej szafki. - Cicho, to nie twoja wina. Nic nie jest twoją winą - zapewnił i pochylił się, żeby pogłaskać siostrę po głowie. - I nie ma mowy. Nie wiem, jak Autumn, ale ja nigdzie nie idę - popatrzył wymownie na najstarszą z rodzeństwa (najstarszą z obecnego składu) i ponownie popatrzył na tę najmłodszą. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Jesteś głodna? Chcesz wody? - natychmiast zasypał ją pytaniami, które wynikały z czystej troski. Każdy w rodzinie wiedział, że Otis zawsze chciał dla każdego jak najlepiej. Tylko czasem mu to po prostu nie wychodziło.

autumn goldsworthy
Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
/wybaczcie za to przetrzymanie kolejki :c

Nigdzie nie pojedziesz – powiedziała ostro i stanowczo, pozwalając, by te słowa wymownie zawisnęły w powietrzu. – A już na pewno nie sam – dodała nieco ciszej, bo sama miała ochotę na porządne skrzywdzenie Apolla. I naprawdę była do tego zdolna tak samo jak Otis w tej chwili. Odwróciła od niego wzrok i tylko zerknęła na siostrę. Cieszyła się, że w końcu dołączył.
Nawet nie zauważyła kiedy lekarka weszła do sali, by poinformować ich o stanie Cal.Słowa pani doktor odbijały się echem w jej głowie. I za każdym razem, gdy mrugnęła, miała wrażenie jakby czas zwalniała i przyśpieszał jednocześnie. A co dopiero musiała czuć Calie, pomyślała z rozgoryczeniem Autumn i za sprawą wzięcia głębokiego oddechu, spróbowała się mocno skupić na słowach kobiety. Dopiero na wzmiankę o przemocy domowej wzdrygnęła się i zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie zostawiły ślady we wnętrzu dłoni. Powinna do tego wszystkiego podejść na chłodno, tak jak niejednokrotnie musiała to robić w pracy, ale zwyczajnie nie potrafiła. Wpatrywała się tylko w panią doktor z ogromnym wysiłkiem i potrzebą skoncentrowania się. Skinęła głową na wieść, że przemoc domowa została wykluczona – może i nie cierpiała Apolla, ale nie spodziewałaby się po nim aż tak najgorszego, gdyby jednak zauważyła jakiekolwiek symptomy, prawdopodobnie własnoręcznie by się byłym chłopakiem Cal zajęła. – Jakie dolegliwości mogą wystąpić u mojej siostry w nadchodzących dniach? – zapytała, starając się myśleć trzeźwo, choć część jej myśli nadal zajmowały słowa doktor Martin. Wady genetyczne, infekcje, czynniki immunologiczne, duży stres – czy to mogła być któraś z tych rzeczy wymienionych przez kobietę? Ważne jednak było, by kobieta przedstawiła im w jaki sposób od teraz mogli zadbać o Calie.
I gdy wreszcie siostra się obudziła, Autumn jednym spojrzeniem oceniła jak beznadziejna była to sytuacja. O ile wcześniej czuła, że nie może opuszczać siostry ani na krok, tak teraz Autumn odniosła wrażenie, że upartość i samodzielność Cal daje o sobie na powrót znać. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, by nie upierać się, że koniecznie musi jej towarzyszyć. Ponownie poczuła mdłości na myśl o tym, co może czekać siostrę – i gdyby chodziło o nią, wręcz zakazałaby Cal i Otisowi zbliżać się do salki, w której by była.
Przyniosła kawę sobie i Otisowi. Choć ona nie powinna pić już kolejnego kubka kawy, to jednak nie mogła się powstrzymać. Pocierpi później z tego powodu, teraz potrzebowała solidnej dawki kofeiny. I wreszcie wróciła Calie, na którą Autumn spojrzała badawczym spojrzeniem, gdy tylko zjawiła się sali na wózku. Wyglądała jak wrak człowieka i Autumn wcale jej się nie dziwiła. – Przestań przepraszać – powiedziała tylko, a całą resztą zapewnień zajął się Otis – za co ponownie była mu wdzięczna. Nie odzywała się, gdy Cal mówiła o Apolla, to prawda, że miała go serdecznie dosyć, ale nigdy nie gardziłaby Cal z tego powodu, że wpakowała się z nim w dziecko. Pomogłaby jej jak tylko by mogła. Byłaby najlepszą ciotką pod słońcem i starałaby się odciążyć Calie, gdyby ta zdecydowała się na dziecko. No właśnie, gdyby się zdecydowała. Bo w tej sytuacji, która się wydarzyła, ta decyzja została jej odebrana przez los. – Też się nigdzie nie wybieram – oznajmiła, zdobywając się na słaby uśmiech. – Dam tylko znać Camowi, gdzie jestem, żeby się nie martwił – dodała, wyciągając telefon i pisząc szybkiego smsa w momencie, gdy Otis zasypywał młodszą siostrę pytaniami.

Calie Goldsworthy
Otis Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Smutnym wzrokiem patrzyła na palce Autumn wystukującej sms’a. Przyjrzała się postawie siostry, która była niezmienna i prawdziwa. Gdyby ktoś kazał jej rozpoznać starszą tylko po sylwetce i tym, jak stała lub wykonywała poszczególne czynności, Calie bez problemu by ją rozpoznała. To było coś niezmiennego, trwałego i w tej chwili prawdziwego, czego dziennikarka się łapała. Trzymała się tych drobnych acz dobrych rzeczy. Czuła, że w tej chwili ich potrzebuje; stałych. Czegoś, co się nie zmienia i jest na pewno. Istnieje na tym świecie i trzyma się grawitacji. Czegoś, co tak po prostu nie zniknie.
- Niczego nie potrzebuje. – Pokręciła głową. Nie była głodna. Nie chciała pić. Rozsądek kazał także wyrzucić ich do domu, żeby odpoczęli, ale nie miała siły na tę walkę, zaś serce bało się zostać samo. – Chcę leżeć. – Najlepiej już nigdy nie wstawać, ale to było nieosiągalna potrzeba. – I nie chcę być sama – poprosiła, bo choć wcześniej pozwoliła im odejść to tak naprawdę tego nie chciała. Potrzebowała ich. Chciała żeby z nią byli. Oboje albo jedno. Bez różnicy. Po prostu bała się, że gdy zostanie sama to całkowicie odpłynie. Że nie mając się czego trzymać (nie mając tej stałej pod ręką) podda się pustce. Zagłębi się w emocjonalnym piekle, w którego środku niczego nie było i to wcale nie oznaczało czegoś dobrego. To była zła pustka. Dziura wsysająca wszystko inne. Mentalne dno i chore nieporozumienie w życiu Calie, która była zbyt emocjonalna, żeby móc to znieść.
Kiedy już się położyła i zakopała pod cienką szpitalną pościelą, wbiła spojrzenie tam, gdzie wcześniej siedziała Autumn. Przeniosła wzrok na Otisa i oceniła stan jego brwi. Owszem, to również była stała. Jego wzrost, czupryna, ciemne brwi, wydłużona twarz i to troskliwe spojrzenie, od którego zmiękłoby niejedno babskie serce.
- Nie byłam na nie gotowa – wyszeptała mówiąc o dziecku, którego nieumyślnie dorobiła się z Quinnem. – Nie chciałam być matką. – Jeszcze nie teraz. – Jeszcze Apollo mnie z tym zostawił. – Mówiąc, że to nie był dla niego najlepszy czas na dziecko tak, jakby dla Calie czas był idealny. Po prostu perfekcyjny a ona zrobiła mu na złość. – Potem ja zerwałam z nim i.. byłam w rozsypce. – Tkwiła w emocjonalnym chaosie najpierw dowiadując się o dziecku, kryjąc tę informacje przed innymi, a potem mówiąc o wszystkim Quinnowi, który „nie był gotów”. W pewnym momencie już sama nie wiedziała, czego chciała, bo nic nie było stałą. Wszystko zmieniało się tak szybko, że Calie się gubiła.
Zrobiła krótką pauze i powiodła wzrokiem najpierw na Autumn, a później na Otisa doszukując się w nich odpowiedzi na pytanie, które po chwili zadała.
- Czy mogłam to wywołać? Czy przez ten emocjonalny szajs i fakt, że nie byłam gotowa na dziecko sprawiłam, że mój organizm się go.. pozbył? – Nie oczekiwała medycznych odpowiedzi. Niedawno była na badaniach, z których wyniki miała dostać później razem z lekarską konsultacją, więc nie to chciała usłyszeć. Zastanawiała się tylko, czy skoro ludzie tak dużo mówią o sile przyciągania czegoś myślami, to czy w ten sposób i przez swój strach mogła wywołać poronienie? A skoro bała się macierzyństwa, to czy nie powinna się teraz cieszyć? O ironio, wcale się nie cieszyła. Wręcz tęskniła za czymś, co ją wcześniej przerażało i czego nie chciała.

Otis Goldsworthy
autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Palce Otisa niekontrolowanie zacisnęły się w pięść; świadomość, że chłopak siostry zostawił ją samą z tym wszystkim wywoływała w nim wściekłość, której wcześniej w sobie nie znał. Miał ochotę wybiec ze szpitala, pojechać do Apollo i sprać go na kwaśne jabłko. Dosłownie. Chciał go dorwać i dać mu po mordzie. Nikt nie wymagał od niego bycia przykładnym ojcem. Ba, nie musiał nawet trwać przy boku Calie, ale być dla niej w trudnych chwilach i starać się, żeby jej ani dziecku niczego nie zabrakło. A z resztą rodzeństwo Goldsworthych na pewno dałoby sobie radę. Nawet, jeśli najmłodsza z nich nie była gotowa na bycie matką i nie chciałaby tego dziecka, to znaleźliby wyjście z tej patowej sytuacji. To ojciec uczył ich, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Że zawsze jest jakaś rada, taki złoty środek i że wszystko trzeba po prostu wyważyć. Bo życie nie było tylko czarne albo białe, miało też przeróżne odcienie szarości.
Kiedy pytanie padło z ust Calie, Otis uniósł wysoko brwi i spojrzał na Autumn, jakby oczekiwał wsparcia w odpowiedzi. Był facetem, niewiele wiedział o donoszeniu ciąży. Może gdyby sam miał zostać ojcem, zainteresowałby się tym nieco bardziej, ale to nie jego dotyczyła sytuacja.
- Chyba miała ostatnio dużo na głowie - zaczął niepewnie, bo o ile zauważył, że siostra jakoś rzadziej bywała w domu, to nie dostrzegł żadnych diametralnych zmian w jej zachowaniu. Raz poprosiła o słoik masła orzechowego, po który chłopak celowo jechał do centrum, ale nawet mężczyźni czasem mieli swoje zachcianki, a Calie była kobietą, więc nie podejrzewał niczego niepokojącego. Właściwie pomyślał wtedy, że dziewczyna miała okres, ale nie wnikał w szczegóły. W takim czasie wolał unikać sióstr jak ognia i one dobrze o tym wiedziały, bo już nie raz oberwał rykoszetem, chociaż nie był niczemu winien. - A nawet jakby tak było, nawet jeśli to wydarzyło się przez stres... Calie, jakie to ma teraz znaczenie? Powinnaś teraz odpoczywać, wyciszyć się, postarać nie myśleć, a nie zadręczać się niepotrzebnie - i proszę nie mówić, że Otis nie miał racji. Takie myślenie co by było, gdyby niczego nie ułatwiało. A jeśli gryzły ją wyrzuty sumienia, tym bardziej powinna uspokoić głowę. Wyrzuty sumienia to powinien mieć Apollo, nikt więcej. Traktował Calie niewystarczająco dobrze i pozwolił, aby w to uwierzyła. Sprawił, że była słaba i dała sobie wmówić, że wszystko było jej winą. Przeklęty Apollo. Otis miał nadzieję, że karma wróci do niego bardzo szybko. A jak wiadomo, karma była suką.

autumn goldsworthy
Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ