dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Lubiła przesiadywać w tym miejscu. Nie powinna, bo praca przy nocnej zmianie sama się nie wykona, ale pomieszczenie wypełnione inkubatorami ze śpiącymi małymi dziećmi miało w sobie coś uspokajającego. Pomimo chorób i wczesnego przyjścia na świat małe istoty oddychały spokojnie, bez niepokoju o to co będzie dalej, chociaż nikt nie zaprzecza, że najlepiej byłoby im w objęciach rodziców. Ludzi, którzy z reguły powinni ich kochać, chociaż nie zawsze to się działo. Calie obawiała się, że Apollo nie spełni tych oczekiwań. Ba, że sama nie będzie dobrą matką, bo nigdy na poważnie o tym nie myślała. Nie śpieszyło się jej ani do małżeństwa ani zakładania rodziny. Wychodziła z założenia, że wcale nie musi rodzić. W odpowiednim momencie mogłaby zdecydować się na adopcje i to była na tyle poważna decyzja, że myśl o niej wcale nie wprawiała ją w dyskomfort. Czuła go za to, gdy wspominała widok testu ciążowego. Zrobiła go dwukrotnie, żeby mieć pewność i choć wszyscy zalecają profesjonalne badania lekarskie, to nie potrafiła się na nie zdecydować. Minęły zaledwie dwa dni, od kiedy się o tym dowiedziała i wciąż brakowało jej odwagi, żeby z kimkolwiek się tym podzielić.
Stała przy jednym z inkubatorów zębami nerwowo skubiąc skórki przy paznokciach i na moment zapomniała o swoim całkowicie świadomym towarzystwie. Nigdy nie planowały spotkań z doktor Westbrook. Ciężko też nazwać to spotkaniami, gdy dwie pracujące w tym samym miejscu osoby wpadały na siebie w jednym pomieszczeniu. Nie zawsze wymieniały się grzecznościami. Przy pierwszym spotkaniu żadna z nich nie chciała zakłócać ciszy panującej w pomieszczeniu. Przy kolejnym, Calie się na to odważyła dowiadując, co dokładnie sprowadzało tutaj panią doktor (bo co robiła, gdy dzieci spały?). Z czasem rozmawiały, ale nie były to jałowe wzmianki o pogodzie. Z niezrozumiałych dla Calie powodów, łatwo było otworzyć się przed Westbrook, która od zawsze wydawała się silna, niezależna i bardzo mądra. Była też piękna, o czym brunetka śmiała napomknąć przy czwartym spotkaniu.
To było kolejne i tak samo niezaplanowane, jak poprzednie. W wejściu dziewczyna poczuła, że pani doktor nie miała ochoty na rozmowy. Że chciała napawać się ciszą, której salowa nie zamierzała jej odbierać. Przyszła tu zrobić swoje, a jednak przystanęła przy inkubatorze, zamyśliła się i została przyłapana na skubaniu skórek.
Przerwała napotykając spojrzenie kobiety i zbyt pośpiesznie opuściła dłoń pełną zaczerwień wokół paznokci.
- Nerwowe dni – wyjaśniła zdobywając się na uśmiech, którego dzisiaj brakowało, a przecież zawsze miała go w nadmiarze. Optymizm i tę energię odbijającą się w oczach, na twarzy, a nawet w postawie. Dzisiaj – była przygaszona. – A pani? Jak się mają sprawy z córką? – Umyślnie zmieniła temat. Wolała rozmawiać o kobiecie niż o sobie, o ile tamta wykaże taką chęć. Calie nie znała młodej dziewczyny, ale w którejś z rozmów Olivia wspomniała o problemach z dzieckiem, które już wcale takie małe nie było. Wyrosło, zyskało doświadczenie, nauczyło się emocji, poddawało hormonom i jak to bywało – dawało się we znaki.

Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Cisza była tym, co, poza małymi pacjentami, kochała w swojej pracy najbardziej. Cisza była dobra. Cisza oznaczała spokój oraz to, że dzisiejszej nocy nie stanie się nic złego. Pokochała ją już jako początkująca lekarka, młoda matka, która szukała w niej ukojenia po dniu spędzonym w domu z trójką rozwrzeszczanych dzieci. Kochała je, to oczywiste, ale miarowy odgłos inkubatorów zawsze działał na nią kojąco.
Nie lubiła, gdy przeszkadzało jej się w takich chwilach, to racja, ale czasem po prostu trzeba to robić. Była w pracy, podobnie jak inni, więc umożliwiała innym wykonywanie czynności służbowych. Nie mogłaby inaczej. Wszyscy wypełniali swoje zadania dla nich, dla tych maluszków, które niejednokrotnie walczyły tu o życie, więc Olivia naprawdę ich ceniła. Nawet salowe. Ba! Zwłaszcza salowe. Bez nich oddział nie wyglądałby tak czysto i porządnie, a dzieci zarażałyby się wszystkimi możliwymi bakteriami świata.
Rzeczywiście, kobiety nie planowały spotkań, ale jakoś tak zupełnie naturalnie wychodziło, że Liv siedziała na sali pacjentów mniej więcej wtedy, kiedy Calie sprzątała tę część oddziału. Lubiła ją. Kobieta nie była w żaden sposób nachalna i szalenie odpowiadało to Olivii.
Dobrze, że Goldsworthy w końcu się odezwała, bo Westbrook zaczynała powoli odpływać gdzieś myślami.
- Chyba o kilka dni za dużo - zauważyła z troską. - Podobno pomaga zwykła gumka recepturka rozciągnięta pomiędzy palcami w taki sposób, żeby można było z niej strzelać. Nie wiem, na ile jest to skuteczne, bo nigdy nie próbowałam, ale może warto?
Po co niszczyć sobie skórę? W zawodzie Calie może być to podwójnie bolesne, kiedy ciało zetknie się z jakimiś środkami czyszczącymi.
- Sprawy z córką... mają się całkiem nieźle. Ostatnio byłyśmy nawet na babskich zakupach. Sama je zaproponowała - odparła z dumą. Niby to nic wielkiego, w końcu sporo matek chodzi na zakupy ze swoimi dorosłymi już córkami, ale Lisbeth zawsze będzie dla niej małą córeczką, nawet jeśli w czasie zakupów wybierały kreację, w której młoda Westbrook zamierzała zaprezentować się rodzicom swojego chłopaka.
- Powiedz... - odezwała się po dłuższej chwili, niejako zmuszając Calie do tego, żeby została w sali nieco dłużej, niż być może pierwotnie zamierzała. - Czy to źle, że nadal się o nią martwię?
Chyba potrzebowała opinii kogoś bezstronnego, stąd jej pytanie.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Gumka między palcami? – Zdziwiła się i z zastanowieniem spojrzała na rękę. – Chyba byłoby mi ciężko pracować, ale dziękuję za radę. – Uśmiechnęła się chowając dłonie za siebie. Nie chciała, żeby ktokolwiek zastanawiał się czemu to robiła. Z drugiej strony nikomu nie mogła powiedzieć o swoim odkryciu, które wprowadzało ją w ten okropny stan. Nerwowe skubanie skórek to tylko zewnętrzny objaw, lecz w środku czuła się emocjonalnie wypruta i zagubiona. Nie wiedziała co robić ani z kimś porozmawiać, żeby nie skończyło się to kłótnią lub jej ogromnym zażenowaniem, które czuła i bez tego. Jak mogła wpakować się w coś takiego? Ciąża? Była odpowiedzialną osobą. Pakowała się w kłopoty, ale w kwestii seksu zawsze uważała. Brała tabletki i nawet wtedy zachęcała chłopaka, żeby zakładał prezerwatywę, więc jak? Jak to mogło się stać?
Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
- Naprawdę? To świetnie. Właściwie to jest naprawdę dobry znak. – Kiedy córka zaprasza mamę na zakupy chyba, że liczy tylko na wyżydzenie kasy na ładne ubrania. Calie nigdy by tak nie zrobiła, bo w jej rodzinie ciężko było z pieniędzmi. Od dawna zarabiała na samą siebie, więc pod tym względem nie mogłaby wykorzystywać matki. Wiedziała jednak, że niektórzy tak robili i wtedy czuła się dziwnie, a raczej głupio za te wszystkie niewdzięczne dzieciaki (jakby była odpowiedzialna za ich zachowanie).
- Hm? – Mruknęła wbijając oczekujące spojrzenie w kobietę, która jak na matkę, wyglądała naprawdę dobrze. Nawet lepiej niż dobrze. Gdyby Calie miałaby kiedyś zauroczyć się w kimś starszym, zdecydowanie wybrałaby tę kobietę. Ba, gdyby kiedykolwiek fantazjowała o romansie z profesorką, to do tej roli wybrałaby właśnie Westbrook. – Martwiłabym się raczej, gdybyś się o nią nie martwiła – stwierdziła z czułym uśmiechem. – Martwisz się, bo ją kochasz a nie ma nic złego w miłości chyba, że jej okazywanie oznacza trzymanie kogoś w klatce w piwnicy. – Wtedy pozytywny wydźwięk miłości nie był już tak oczywisty i słuszny. - Wprawdzie nie mam matczynego doświadczenia, ale rozmawiam z ludźmi i wiem, że ona zawsze będzie twoją małą córeczką. – Cały czas się uśmiechała starając się jak zawsze, żeby biła od niej pozytywna energia. Nawet niespecjalnie musiała się wysilać, chociaż przez ostatnie dni czuła się nieco wypruta ze swej dobrej energii. Tak, jakby ktoś podszedł i ją wyssał niczym wampir, a przecież nic takiego się nie działo. Może gdyby wziąć pod uwagę określenie dzieci – pasożytami – wtedy mogłaby zrzucić winę na ciążę, ale nie uważała tego za dobre wyrażenie. Nigdy nie powiedziałaby tak o dziecku, nawet jeśli na to swoje nie była gotowa i nawet nie wiedziała, czy je chce.
- Pani doktor – Od kiedy przeszły na ‘ty’ rzadko kiedy mówiła w ten sposób do Olivii. – Chyba jestem w ciąży – wydukała po dłużej chwili ciszy, podczas której musiała zebrać się w sobie i wyrzucić z ust te trudne słowa. – Nie wiem, jak to się stało. Zrobiłam dwa testy i oba są pozytywne, ale ja przecież tego nie planowałam. Za każdym razem byłam ostrożna a tu nagle trach i moje żyje przewraca się do góry nogami a ja tkwię tutaj nie wiedząc co zrobić. Nie jestem na to gotowa. Nie mogę. Chyba nawet nie chcę być matką. – Kochała wszystkie istoty na świecie, ale tego jednego nie czuła; instynktu macierzyńskiego, który podobno pojawia się w trakcie ciąży lub po porodzie, ale Calie bała się, że u niej to tak łatwo nie będzie. – Przepraszam. – Przełknęła ślinę i opuściła spojrzenie w dół. Gdyby nie miała spiętych w kucyk włosów, schowałaby się za nimi. – Nie powinnam tego na ciebie zrzucać, ale jeszcze nikomu nie mówiłam. Nawet nie wiem, czy chcę mówić, bo boję się ich reakcji i.. jestem z tym sama. – Dodatkowo odwróciła się prawie stając tyłem do kobiety. Nie chciała się przy niej rozklejać ani zarzucać swymi problemami, ale jak powiedziała, była w tym wszystkim osamotniona i nie wiedziała co dalej.

Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Sama nie do końca była pewna, jak skuteczna jest zaproponowana przez nią metoda, ale wydawała się znacznie mniej inwazyjna, niż jakakolwiek ingerencja w ciało. Prawdopodobnie może okazać się zbyt łagodna, ale czasami warto zacząć właśnie od czegoś takiego, a potem znaleźć sobie jakiś właściwy sposób na to, żeby emocje znalazły gdzieś ujście. Może dobrym początkiem będzie właśnie rozmowa?
- Dawno nie spędziłyśmy razem takiego dnia. Znaczy... Spędzałyśmy, ale ten był szczególny. Bo widzisz... - nie była do końca pewna, czy powinna o tym mówić, ale powód wspólnego wyjścia był naprawdę ważny dla obu pań. - Córka ma poznać rodziców swojego chłopaka i szukałyśmy odpowiedniego stroju. Cieszę się, że zaufała mi na tyle, że zabrała mnie ze sobą akurat na tego typu zakupy.
Może to niewiele, może dla innych to norma, ale to nie było też tak, że między paniami coś zepsuło się tak mocno, że nawet zwykłe zakupy urastały do rangi sukcesu. Po prostu... Olivię naprawdę cieszyło wszystko, co miało cokolwiek wspólnego z Lisbeth. Zresztą, nie tylko z nią.
- Tak. Chyba coś w tym jest - westchnęła. - Chłopcy sobie poradzą - miała na myśli synów, tych dwóch ponad trzydziestoletnich facetów, o których również, chociażby zdawkowo wspomniała Calie - ale Lis...
Lis była małym liskiem i faktycznie cieszyła się nieco innymi względami, niż jej bracia. Nie wynikało to z tego, że panowie byli gorsi, co to, to nie, bo cała trójka była jej, po prostu córka to córka. Bywało różnie, raz lekko, raz ciężko, ale nigdy nie oddałaby tych wszystkich wspomnień. Prawdopodobnie dlatego, że miała już tyle lat, ile miała i była w takim momencie życia, w jakim była, ale dawniej...
Zatrzymała spojrzenie na Goldsworthy. Dokładnie wysłuchała wszystkiego, co mówiła dziewczyna i nawet przez chwilę nie przyszło jej do głowy, by jej przerwać. Im więcej będzie wiedziała, tym bardziej będzie mogła pomóc.
- Nie, spokojnie - odparła w końcu. - Cieszę się, że mi zaufałaś - uśmiechnęła się delikatnie. - Czasami pewne rzeczy dzieją się... - zaczęła, ale do szła do wniosku, że to, co początkowo chciała powiedzieć, nie ma większego sensu. - A ojciec dziecka?
Tak, to pytanie wydało jej się kluczowe. Co z nim? Czy on już wiedział? Jeśli tak, jak to przyjął?

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Niepewnie rzuciła spojrzenie przez ramię próbując ocenić minę pani doktor. Nie wiedziała, czego mogłaby się spodziewać, chociaż przypuszczała, że dostanie burę a kobieta będzie zniesmaczona postawą młodej i głupiej dziewczyny, która dała się zapłodnić. A to przecież nie tak. Razem z Quinnem się zabezpieczali i tylko jakiś okropny los chciałby, że w dniu, w którym on zapomniał o prezerwatywach, ona nie wzięła tabletki antykoncepcyjnej. To już nawet nie był pech a przeklęta klątwa.
- One po prostu się dzieją – dokończyła za kobietę woląc przy niej nie mówić o klątwach czy innych magicznych rzeczach. Calie nie wierzyła, że była przeklęta, ale wśród wszystkich słów w słowniku tylko to określenie pasowało do jej aktualnej sytuacji.
Odwróciła się z powrotem przodem do blondynki i wzięła głęboki wdech, żeby nieco się uspokoić i nie rozbeczeć jak małe dziecko. Drżała, bo była przerażona tą całą sytuacją i wyznaniem prawdy.
- Jeszcze nie wie. Nie wiem, jak mu o tym powiedzieć, bo on.. on już ma dziecko, którym się nie zajmował i na dodatek nie układa nam się najlepiej, więc.. – Pokusiła się o smutny uśmiech, bo nie potrafiła wydusić z siebie, że zapewne zostanie z tym sama. Wolała nie przekreślać Apolla. Chciała wierzyć, że to się nie stanie. Że chłopak weźmie na siebie częściową odpowiedzialność i po prostu się postara. Życzyła sobie tego i jemu, chociaż wiedziała, że żadne z nich nie będzie czuć się z tym dobrze. – Może po prostu testy się mylą? Wolałabym wierzyć w tę wersję. – Prychnęła z pogardą dla samej siebie, bo nie była aż tak głupia, a jednak w tym momencie bardzo chciała wierzyć, że trafiła na wadliwą partę testów ciążowych. – Nawet jeszcze nie byłam u lekarza. Wiem, proszę się nie gniewać. To głupie, że tego nie zrobiłam, ale.. po prostu jestem przerażona. – Starała się wytłumaczyć, chociaż to egoistyczne z jej strony, że nie poszła do ginekologa i nie zadbała o dobro dziecka. A przecież nie była taką osobą. Dbała o innych lepiej niż o siebie, a jednak w tym przypadku strach wziął górę.
- Ale proszę o tym zapomnieć. Ja tylko.. musiałam się komuś wygadać. – Nie chciała, żeby kobieta brała to do siebie. – Proszę mi lepiej powiedzieć, czy pani poznała chłopaka swojej córki. Jaki on jest? – Mało subtelna zmiana tematu, ale Calie starała się jak mogła, żeby odsunąć temat dziecka na bok. Sama go zaczęła a teraz chciała się ukryć. Schować głowę w piasek albo najlepiej stać się niewidzialną.

Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Przytaknęła. No właśnie. One po prostu się dzieją. Nie da się cofnąć czasu. Owszem, w pewnych sytuacjach, takich jak na przykład ta, w której znalazła się młoda kobieta, można jeszcze zrobić coś z konsekwencjami, ale czy naprawdę trzeba? Może warto przemyśleć wszystko na spokojnie? Wygadanie się przed kimś starszym bardziej doświadczonym, z całą pewnością pomoże.
- Rozumiem, dlaczego masz pewne obawy i szczerze mówiąc, nie dziwię się. Gdybym była na twoim miejscu, prawdopodobnie miałabym podobne rozterki - przyznała - ale mimo wszystko powinnaś mu powiedzieć.
Tak, z jednym Calie miała rację - testy mogły się mylić, dlatego warto z taką rozmową poczekać do wizyty u lekarza, kiedy będzie miało się już pewność. Jednocześnie Olivia zdawała sobie sprawę z tego, jak trudne może być takie oczekiwanie i jak bardzo nerwowy może być to czas, dlatego postanowiła użyć swoich wpływów (a takowe posiadała), żeby jakoś pomóc.
- Jeśli chcesz, mogę poprosić moją koleżankę, żeby przyjęła cię po godzinach. Jest naprawdę miła, jej pacjentki chwalą sobie atmosferę w jej gabinecie - to na wypadek, gdyby Goldsworthy naprawdę się denerwowała. W razie czego Westbrook może pójść tam z nią, poczekać przed drzwiami i w jakiś sposób dodać jej otuchy. Rozmowa z ojcem dziecka będzie pewnie jeszcze trudniejsza, ale Olivia była zdania, że każda decyzja, bez względu na to, jaka by ona nie była, powinna być podjęta wspólnie.
- Nie mam nic przeciwko temu. Jeśli tylko będziesz chciała, możesz mówić dalej - usmiechnęła się. Naprawdę chętnie jej wysłucha, bo słuchanie innych zdecydowanie było łatwiejsze, niż mówienie o sobie i jej odczuciach względem chłopaka córki. - Znamy go z mężem od dawna, to przyjaciel najstarszego syna. Ciężko nam teraz przestawić się na zmiany - i na to, że mężczyzna był znacznie starszy od Lisbeth.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Nie wyglądasz na zachwyconą, gdy o nim mówisz. – Nie była głupia. Starszy syn oznaczał wiele opcji. Mogły ich różnić dwa lata lub nawet dziesięć. Goldsworthy wiedziała, ile dzieci miała pani doktor, ale nie znała ich dokładnego wieku nie licząc wspomnianej córki, z którą ostatnio było ciężko się dogadać. Tę historię Calie znała doskonale, a raczej jej część, która udało jej się wyciągnąć (wcale nie na siłę) od Olivi. Czasami już tak miały, że po prostu o sobie opowiadały nie zważając na konsekwencje, których przecież nie było. Po tych rozmowach zawsze rozchodziły się w swoje strony i tak miało być również tym razem. – Jak starszy jest ‘najstarszy syn’? – Pokusiła się zadać to pytanie, co zrobiła cicho i bardzo ostrożnie. Nie chciała nadepnąć kobiecie na odcisk ani tym bardziej, żeby ta się przed nią zamknęła. Wcale nie musiała odpowiadać, ale najważniejsze, żeby to jedno pytanie nie wpłynęło na ich kolejne spotkania, które Calie lubiła. Były odskocznią od tego wszystkiego, co działo się poza szpitalem.
Powróciła spojrzeniem na śpiące dzieci i odruchowo przysunęła dłoń do ust, żeby znów gryźć skórki, z czego jednak szybko zrezygnowała. Przypomniała sobie, że przecież była obserwowana i co gorsza przyznała się na głos, co ją dręczyło. Odrobinę tego żałowała a trochę.. trochę czuła ciekawość związaną z propozycją Westbrook.
- Naprawdę mogłabyś poprosić swoją koleżankę o wizytę? – zapytała niepewnie, bo sama nie wiedziała, czy tego chciała. Powinna, bo wizyta u lekarza to podstawa i chyba lepiej skorzystać z tej opcji niż pójść do miejscowej kliniki, z której plotki bardzo szybko dotrą do jej rodziców i reszty rodziny. Im także nie powiedziała o ciąży. – Czy to byłby duży problem? Bo.. chyba chce to zrobić. Powinnam, żeby wiedzieć, czy wszystko jest dobrze. – O ile miało co iść dobrze, bo może jednak nie była w ciąży? Skłamałaby, gdyby powiedziała, że na to nie liczyła.

Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
wybacz tempo, ale miałam teraz szalone dni w pracy i nie umiem teraz w życie </3

- Widzisz... Moja rodzina jest klasycznym przykładem patchworkowej rodziny, tyle tylko, że kilkanaście lat temu nie wszyscy patrzyli na nie tak przychylnie, jak teraz
- przyznała. - Najstarszy, Austin, to mój syn z poprzedniego związku. Możesz go znać, to ten ogromny chirurg urazowy z długimi włosami. Nie da się go przeoczyć - uśmiechnęła się, bo faktycznie, jej synuś, chociaż dla niej wciąż malutki, był od niej wyższy o głowę, może o dwie, w porywach prawie o trzy. To nie po niej odziedziczył wzrost, to na pewno po ojcu. - Ma 35 lat. Jude, syn Stanley'a jest rok młodszy. Nasza Lisbeth ma 21.
W ten sposób można było łatwo wszystko wyliczyć. I nie, pytanie Calnie nie nadepnęło jej na odcisk. Olivia nie miała tu nic do ukrycia. Takie były fakty: ona miała dziecko, Stan miał dziecko, związali się ze sobą, na świat przyszła Lisbeth i tak to się kręciło. Nie dało się uniknąć różnicy wieku między dzieciakami, ale cała piątka była prawdziwą rodziną, bez względu na to, że nie wszystkich łączyły tu więzy krwi.
- Jutro będę się nią widziała. Wspomnę jej o tobie, dam ci też jej wizytówkę, żebyście mogły umówić sobie termin wizyty - zaproponowała. Niech panie porozmawiają i ustalą ze sobą wszystkie szczegóły. Olivia już i tak cieszyła się, że mogła w jakikolwiek sposób pomóc. - Wiedza to podstawa. To, co potem z nią zrobisz, zależy już od ciebie - uśmiechnęła się. - Mogę zadać ci osobiste pytanie? - wolała spytać lub przynajmniej uprzedzić, że coś takiego się wydarzy. - Jak się z tym wszystkim czujesz?
Pytała o wszystko, o jej odczucia, o plany, o zamiary, podświadomie może również o to, czy może jej jakoś pomóc. Chętnie to zrobi, chętnie podejmie się czegoś więcej, niż tylko poproszenie koleżanki o to, żeby przyjęła jej młodszą koleżankę. Lekarz, pielęgniarka, salowa, wszyscy pracowali razem, wszyscy byli częścią jednego zespołu, więc musieli się wspierać i sobie pomagać. Tak, zawodowa solidarność była dla niej naprawdę ważna.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Mówią, że miłość jest ślepa – stwierdziła z delikatnym uśmiechem i zaraz potrząsnęła głową. – Wiem, to wyświechtany tekst, ale lubię te wszystkie wyniosłe hasła, bo każą nam się na chwilę zatrzymać i pomyśleć. – Rozglądała się na boki na moment zapominając, co chciała przekazać. Rozmawiały o dużej różnicy wieku między córką Olivii a jej partnerem, co dla wielu wydawało się dziwne, nietypowe, z wiekiem też niesmaczne, ale dla matki to było – ryzykowne. Coś, co wynikało z troski a nie z radykalnego podejścia, o które by nie posądziła pani doktor. Na jej miejscu poczułaby się równie dziwnie zwłaszcza, że jak powiedziała „miłość była ślepa”. Dla miłości nie istniała różnica wieku, ale także potrafiła zawieść, bo ludzie wierzyli w swoje uczucia, które niekoniecznie były prawdziwe. – Jest pani zmieszana – dodała wracając do głównego tematu. – Martwi się pani o nią i to oczywiste, ale im bardziej czegoś jej pani zakaże, tym bardziej ona będzie tego pragnąć. Kto wie? Może to jej partner na całe życie? A jeżeli nie, to bez względu na wszystko, proszę ją wspierać. – Tego by oczekiwała od swojej matki i w sumie to robiła. Między nią a Apollo nie istniała różnica wieku, ale zdecydowanie nie dobrali się charakterem. Poprawka – Calie była po prostu za dobra i zbyt wiele razy dawała chłopakowi kolejne szanse. Jednak ona tak tego nie widziała. Wierzyła w ludzi i w niego. Wiedziała co Quinn do niej czuje i choć nie mówił o tym często, widziała to w jego oczach, chociaż nie zawsze na nią spoglądał. Często udawał, że niczego nie ma, jakby się bał a ona chciała dać mu odwagi, co zawsze kończy się kłótniami. Raz po raz. Jedna za drugą.
- Dziękuję bardzo – Opuściła wzrok tym razem skubiąc palcami jednej ręki skórki na drugiej. Podświadomie wiedziała, że tego Olivia może nie zauważyć, o ile uważnie jej nie obserwowała.
- To mnie najbardziej przeraża. – Konieczność podjęcia decyzji. Że wszystko to leżało tylko i wyłącznie w jej rękach. Cicho liczyła na wsparcie Apollo, ale podświadomie czuła, że będzie z tym ciężko. Nie bez powodu jeszcze mu nie powiedziała. Miał na koncie jedno dziecko. Drugiego wcale nie potrzebował.
Uniosła wzrok na blondynkę i chwilę patrzyła na nią z prośbą, żeby jej pomogła. Żeby zasugerowała to, jak powinna się czuć, bo wiedziała, że to co teraz dręczyło ją w środku wcale nie było odpowiednie.
Westchnęła i przeszła parę kroków mijając Olivie, od której za daleko nie odeszła.
- Osamotniona – odpowiedziała starając się nie brzmieć, jak maruda, bo przecież sama sobie to zafundowała. – i jak skończona idiotka – dodała znów postarawszy się o delikatny uśmiech, jakby to było coś zabawnego. – Boje się wyznać prawdę rodzinie i bliskim, bo każde z nich nie pochwala mojego związku. Jak niby teraz miałabym im powiedzieć, że będę miała dziecko z ich ulubieńcem? – Nie szczędziła ironii w głosie, bo oczywistym było, że Quinn nie należał do ulubieńców rodziny Goldsworthy ani jej przyjaciół. – Nie wyobrażam sobie tego. Ani tego, że im mówię ani posiadania dziecka. Nie jestem gotowa. On na pewno też nie, ale ja.. nawet nie myślałam o tym, żeby być matką. Tak na dobrą sprawę, nawet nie chce mieć dzieci. Nie teraz i nie przez najbliższe dwa lata. – Może nawet dłużej, o ile jej się nie odmieni, co brała pod uwagę. Wiedziała, że takie sprawy były płynne, ale na tę chwilę nie myślała o macierzyństwie. – A kiedy o tym mówię. Pani. – Bo przecież nikomu innemu tego nie wyjawiła. – Czuje się głupio, bo jest tyle kobiet, które pragnął mieć swoje dziecko, ale z jakichś powodów nie mogą a ja to dziecko mam, ale go nie chcę. – Ostatnie słowa wypowiedziała bardzo cicho. Jeszcze nie miała żadnego dziecka, więc nie mogła zawczasu mówić o nim tak, jakby istniało. Nie mogła też się jego wyrzec i na pewno tego nie zrobi, ale czy będzie zadowolona? Urodzi, pokocha to maleństwo i wychowa jak umie, ale jednocześnie będzie czuła, że coś jej umknęło. Że przez swoją głupotę i nieuwagę podczas zbliżeń z Apollo nigdy nie osiągnie tego, czego pragnęła.

Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
O tak. Miłość zdecydowanie była ślepa. Do tej pory Olivia uważała raczej, że pomimo takiej wady wzroku Amorek strzelał dość celnie, bo jej życie układało się całkiem nieźle, ale teraz? Teraz naprawdę zastanawiała się, jak to wszystko działa i jak to się stało, że Remigius i jej córka...
- Właśnie tego się obawiam. Nie chcę, żeby to wszystko wpłynęło na nasze relacje. Próbuję jakoś to sobie racjonalizować, tłumaczyć... Wiem jedno. Bez względu na wszystko, muszę przy niej być.
Będzie ją wspierała bez względu na wszystko. Owszem, mogło jej się nie podobać to, że Soriente był starszy, ale co mogła zrobić? Zamknąć Lisbeth w domu? Przecież córka i tak mieszkała już sama. To wszystko było szalenie skomplikowane.
- Niestety, dalej na pewno nie będzie łatwiej - dalej w dorosłości oczywiście. Im człowiek był starszy, tym więcej pojawia się przed nim wyborów. - Jeśli zdecydujesz się je zachować, powinnaś im o wszystkim powiedzieć. Zauważą - usmiechnęła się - a wtedy może być nieco za późno na tłumaczenia. Jeśli sytuacja pomiędzy tobą i ojcem dziecka rzeczywiście wygląda kiepsko, będziesz pewnie potrzebowała ich pomocy. I nie chodzi tylko o to, nie dlatego powinnaś z nimi porozmawiać, po prostu... Rodzina to rodzina.
Zrozumieją. Niekoniecznie od razu, ale zrozumieją. Jej ojciec również niekoniecznie podchodził przychylnie do faktu, że córka, rozwódka z dzieckiem, związała się z owdowiałym samotnym ojcem. I co? Kiedy poznał ich bliżej, zaczął traktować Jude'a jak własnego wnuka.
- Gdybyś jednak podjęła inną decyzję, wtedy o niczym im nie mów.
Nie muszą wiedzieć wszystkiego. Komfort Calie również powinien się liczyć, a tego typu sytuacje na pewno nie wpływają pozytywnie na komfort psychiczny.
- Dobrze, że o tym mówisz. Dobrze też, że się nad tym wszystkim zastanawiasz. To naprawdę dobrze o tobie świadczy - usmiechnęła się. Coś w tym było. Ci, którzy latami czekali na dziecko, nie mogli go mieć, ale nie zamierzała w żaden sposób stygmatyzować Goldsworthy za to, że myśli w taki, a nie inny sposób. Zresztą, może naprawdę zmieni swoje podejście, kiedy zostanie matką?

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Kochała swoją rodzinę i nigdy nie pozwoliłaby im się rozdzielić, a jednak.. w którym momencie dopuściła do tego. Od czterech miesięcy nie rozmawiała jedną z sióstr, bo już miała dość ciągłego krytykowania Apolla. Uważała, że dobrze robi, a raczej chciała pokazać Autumn, że powinna dać sobie spokój. A jednak w rzeczywistości to Calie dopuściła do tego, że jakiś chłopak zniszczył jej relacje z rodzeństwem, do czego przecież nigdy nie chciała dopuścić. Cholera, stawiała rodzinę na pierwszym miejscu a jednak poddała się uczuciu i zrobiła coś, o co nigdy by się nie oskarżyła. To było najgorsze i stało się jeszcze cięższe do zniesienia, gdy Olivia przypomniała jej jak ważna była rodzina.
- Muszę najpierw powiedzieć chłopakowi. – Zanim zdecyduje co dalej i czy poinformuje rodzinę o nieplanowanym dziecku. To przecież nie zależało tylko od niej, ale również od Quinna, którego reakcji bardzo się bała. Chciała w niego wierzyć, dawała mu już tyle szans, że inaczej nie dało się nazwać tego co robiła, ale gdy tkwiła z tym problemem sama bojąc się przyznać do tego, co zaszło.. czy właśnie druga połówka nie powinna być osobą, której się zawierzało takie rzeczy? Nie powinna się bać przyznać prawdy. Powinna poczuć ulgę na samą myśl, że może o tym porozmawiać, a jednak w tej chwili wcale tego nie czuła. Wiedziała, że ta rozmowa nie będzie łatwa i że być może wszystko złe co wytykali inni w Apollo nagle się ziści. Że dojrzy to wszystko i wyjdzie na głupią, która ślepo wierzyła w swego partnera.
- Dziękuję, pani doktor. Dobrze jest móc komuś o tym powiedzieć – przyznała z delikatnym uśmiechem i przeszła parę kroków. Pora wracać do pracy. Szpital sam się nie wysprząta.
Pani doktor? – zagadnęła jeszcze. – Niech pani zawsze będzie po stronie swojej córki, ale też.. proszę być jej zdrowym rozsądkiem. Bez względu na wszystko, jeśli pani zauważy, że coś jest nie tak, musi jej pani to powiedzieć. Nie ważne, czy się pokłócicie.. proszę być z nią szczerą, ale nie krytykować. Wspierać. Rozumie pani? – Była różnica między chamskim wytykaniem błędów a szczerą troską, dzieleniem się swymi obawami bez krytykowania postępowania drugiej osoby. Goldsworthy miała nadzieję, że pani doktor do rozumie. Właściwie nie miała podstaw, żeby sądzić inaczej, bo kobieta była mądra, miała więcej doświadczenia od niej i przede wszystkim umiała wesprzeć; o czym Goldsworthy przekonała się na własnej skórze. Olivia na pewno była dobrą mamą. Kto sądził inaczej, niech pierwszy rzuci kamieniem.
- Dobrej nocy, doktor Westbrook. – Pożegnała się z uśmiechem i wyszła z sali dla noworodków niechętnie dzisiaj wracając do pracy.

z/tx2 Olivia Westbrook
mistyczny poszukiwacz
Lorde
ODPOWIEDZ