komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Trochę żałował, że usiłował ją pocałować, bo wydawała się mądra. W natłoku dziewcząt skupiających się na powierzchowności była kimś zupełnie z innej bajki. Kobietą, która nie waha się opieprzyć faceta, nawet jeśli jej się podoba. Tak mniemał Remington, choć jasno dała mu do zrozumienia, że z tej mąki chleba nie będzie. Wcale jej się, zresztą, nie dziwił. Raczej żadna istota płci żeńskiej, która miała rozum – o idiotkach i plastikach, lecących na kartę kredytową nie wspominał – nie myślała o byciu z Dickiem na poważnie. O byciu z facetem, który miał takie napady agresji, że skopał swoją ciężarną dziewczynę i choć obiecywał jej terapię, po prostu się poślizgnął.
Tylko dlatego, że miał romans z dwudziestoletnim żebrakiem, który na dodatek przepadł w mrokach Shadow na dobre. Może wreszcie złapał stopa z seryjnym mordercą w samochodzie i siedział nieżywy gdzieś w bagażniku. Ta myśl nagle go bardzo pocieszyła i sprawiła, że uśmiechnął się.
- To kojące, że ona mi wybaczyła. Zależy mi na niej – wyjaśnił, ale tak naprawdę nie chodziło o to, że był w niej zakochany. Traktował raczej Divinę jak zjawisko, jak młodszą siostrę i robił wszystko, by odzyskać jej zaufanie. Nie do końca umiał określić ich relację, ale to ona sprawiła, że zaczął nosić krzyż i zwracał się do Boga. Może i brzmiało to jak dziwaczny żart, ale naprawdę wierzył, że On mu pomoże. Ktoś przecież musiał, bo jak do tej pory szło mu całkiem topornie.
- Na pewno będę musiał iść na odwyk. Już próbowałem, rzuciłem do przed rokiem – stwierdził i aż spojrzał na wiszący kalendarz. To było tak dawno, a wciąż pamiętał tę gorycz, ten zapach wymiocin i pragnienie śmierci. Nic więc dziwnego, że nie palił się do powrotu w znajome rejony upodlenia, gdzie główną rolę odgrywać będzie jego skonana psychika.
Znowu się dowie, że to dlatego, że mamusia ćpała, a tatuś był nieobecny. To wszystko tłumaczy, on sam z siebie nie jest taki zły. Brednie, nie czuł się wcale dobry i Autumn miała rację – póki to on sam nie zdecyduje to będzie popełniać błąd za błędem. Już wystarczająco niszczył ludziom życie.
- Myślisz, że jeśli się uda… Ktoś mnie w końcu zechce? – zapytał, bo szukał powodu do tego, by podjąć tę walkę. Nawet jeśli odwyk ponownie zamieni jego życie w koszmar. Potrzebował pewności, że znajdzie się ktoś, kto na niego zaczeka i sprawi, że to wszystko nabierze głębszego sensu. Spojrzał powątpiewająco na kroplówkę, musieli mu ładować dobre prochy, skoro tak filozofował.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Była na tyle mądra, by wiedzieć, że gra jest niewarta świeczki. Na pewno nie z kimś pokroju Dicka Remingtona. No dobrze, może była bardzo niesprawiedliwa wobec niego i być może istniał alternatywny wszechświat, w którym Autumn byłaby po przeciwnej stronie barykady. Ale na pewno nie w tym momencie, bo o ile się nieco przełamała i z jakiś wciąż nieznanych nikomu powodów postanowiła go odwiedzić w szpitalu, o tyle nie zamierzała raczej robić nic ponadto. Wiedziała, że nie była kobietą, która mogłaby uratować Dicka Remingtona. Już sama ta rozmowa momentami była dla niej dość dziwna i odbijała w całkiem nieznane rejony, wywołując szok, który wchodził na miejsce standardowo przejawianej u niej pogardy.
Szczerze powiedziawszy spodziewałaby się raczej, że Dick wkurzy się, gdy tylko Autumn zasugeruje mu, że tamta dziewczyna wobec niego odczuwała jedynie litość i żal, i stąd jej przebaczenie. Ale o dziwo, nic takiego nie nastąpiło – przez co Autumn szczerze zaczęła się zastanawiać co takiego jest w tej kroplówce, że Dick jest taki stonowany. – Zależy ci na niej? – powtórzyła z powątpiewaniem Autumn i tylko zmarszczyła brwi. – W takim razie w bardzo dziwny sposób to okazałeś – dodała jeszcze, no, bo jednak red flag. Brzmiało to też trochę jakby Dick mocno zafiksował się na punkcie tej dziewczyny, a to nie mogło być zdrowe. Nie rozumiała przecież jego uczuć wobec Diviny, bo też nie miała o nich pojęcia.
Zerknęła na niego niepewnie, przelotnie i przez krótką chwilę zastanawiała się czy powinna zadać pytanie, które krążyło jej po głowie. – Co sprawiło, że wtedy się zdecydowałeś spróbować? – spytała. – No wiesz… na odwyk – dodała jeszcze w gwoli uściślenia. Mogła już coś słyszeć na ten temat, mogła być świadoma plotek, które być może wcale nie były plotkami. Ale chyba postanowiła dać mu szansę i usłyszeć powód bezpośrednio od niego.
Kompletnie ją wmurowało i aż musiała wstać z tego łóżka, by spojrzeć na niego w pełnej krasie. Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego badawczo. – Kim jesteś i co zrobiłeś z Richardem? – zapytała ironicznie, bo nie potrafiła naprawdę inaczej zareagować na ten przejaw – właściwie czego? Romantyzmu? – Zresztą, mówiłam ci już coś myślę. Myślę, że to nie powinno iść w parze. Nie wydaje mi się, że wytrwasz w odwyku, jeśli będziesz oczekiwał jakiejś osoby w nagrodę. – Może trochę to uprościła i zabrzmiała nad wyraz szorstko, ale w gruncie rzeczy o to trochę chodziło. – Ale to tylko moje zdanie – oznajmiła ze wzruszeniem ramion.  
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Czy potrzebował kolejnej kobiety, której wydawało się, że go zmieni? Nie był do końca o tym przekonany, zwłaszcza że najszybciej jednak mogła odczarować go diagnoza lekarska. Ta z cyklu jeśli nie przestaniesz ćpać, to będziesz rośliną, która robi pod siebie. Słowa neurologa były na tyle dosadne, że zaczął poważnie się zastanawiać nad tym czy pójście na odwyk to taka zła sprawa. Był naćpany i miał wprawdzie grono przyjaciół, ale zawsze bywały jeszcze zjazdy podczas których był boleśnie sam. Mógł przekonywać siebie, że daje radę i że nie maże się jak dzidziuś z kompleksem tatusia, ale nie był pewien.
Właśnie tutaj na scenę (choć nie na białym koniu) wkraczała Divina, która potrafiła zajrzeć głębiej i widziała w nim chęć zmiany, nawet jeśli omal nie przypłaciła tego życiem. Westchnął więc na jej pytanie.
- Myślisz, że nie wiem? Skrzywdziłem ją i zawsze będzie to we mnie siedzieć, ale ona chce mi wybaczyć i widuje się ze mną… - miał dodać, że nie powinna, ale to on zdecydowanie nie powinien rozmawiać o tym z obcą osobą. Gdyby jednak wiedział co Autumn zaraz powie to chęcią wróciłby do świata cmentarnej laski i jej małpiego ochroniarza. Nie zamierzał przecież wracać pamięcią do tamtego ataku, który zakończył się tak tragicznie.
Nie umiał jednak jednocześnie okłamywać swojej podwładnej, co w ogóle było podejrzane.
- Tak szczerze? Pobiłem moją dziewczynę w ciąży. Straciła ją i wywaliła mnie na zbity pysk. Oczywiście, że poszedłem na odwyk, by ją odzyskać – i rzeczą oczywistą było to, że mu się nie udało, bo dziewczyna okazała się na tyle mądra, że go olała.
Inaczej, nie była w stanie mu już wybaczyć i zaufać, że nie zrobi tego ponownie. Całkiem słusznie, bo przecież okazało się, że w bardzo szybkim tempie powrócił do starych nałogów. Nie wiedział w którym momencie podwinęła się mu noga, ale na pewno nie pomógł w tym ślub z plastikiem, który nie odróżniał pralki od zmywarki. Wówczas zaczęła się jego tendencja spadkowa i bardzo chciał wierzyć, że obecnie znajdował się już na dnie i upaść niżej się już nie dało, ale był przekonany, że zacznie szorować ziemię od spodu.
Dlatego pytał ją o nadzieję, a on dość bezczelnie i szczerze mu ją odbierała. Pokręcił głową, nagle wściekły na nią, choć przecież miała rację i mówiła prawdę. Dick Remington jednak nie umiał funkcjonować inaczej niż uzależniając siebie o jakiejś osoby. Brzmiało to żałośnie, ale przecież on cały był żałosny, bez zębów, z niezdrową chcicą na galaretki i z rozmową ze swoją podwładną.
- Jestem twoim nowym komendantem – wycedził więc wreszcie, zupełnie jakby chciał odzyskać utraconą już dawno przewagę.
Powodzenia z tym.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Może nie potrzebował kolejnej, tylko takiej, która rzeczywiście dałaby mu obuchem w twarz i uświadomiła, że tak się nie da żyć – jeśli w ogóle pragnął żyć. Ale tym kimś nie mogła być Autumn. – Tak, czasem wydaje mi się, że po prostu nie myślisz o pewnych sprawach i nie wiesz – mruknęła złośliwie i szczerze. Bo czasami naprawdę wydawało jej się, że owszem, Dick nie wiedział i nie rozumiała jego oburzenia w tej chwili. – No to tylko świadczy o tym jak wspaniałą i dobrą jest osobą, bo nie każdy by się na to zdobył – oświadczyła stanowczo i przewróciła oczyma. A następnie tylko wysłuchała co miał jej do powiedzenia i była to rzecz tak bardzo zaskakująca, że Autumn nie mogła powstrzymać wzbierającej się w niej pogardy do tego człowieka i tylko palnęła: – To takie niesprawiedliwe, że w ogóle chodzisz jeszcze po tym świecie i oddychasz. Jak gdyby nigdy nic – odparła ironicznie, spoglądając na niego z nieodpartym zdumieniem, że naprawdę na tym świecie nie istnieje żadna sprawiedliwość, która wyrównałaby jego czyny. Może nie powinna była tego mówić, ale w tym momencie naprawdę nie potrafiła wykazać się zrozumieniem i aż momentalnie się wzdrygnęła i odsunęła od niego odruchowo. Niemniej, po chwili zreflektowała się nieco i przystąpiła krok w kierunku łóżka szpitalnego z nietęgą miną. – Dobra, nie powinnam była tego mówić, bo nie mnie osądzać twoje zachowanie. Po prostu… kurde, to naprawdę porypana sprawa, a wniosek jest taki, że ty… no, wciąż jesteś w tym samym miejscu, choć przecież miałeś kogoś, dla kogo mógłbyś potencjalnie chcieć zmian i nic z tego nie wyszło – dodała ze skrzywieniem się i ciężko westchnęła. Jednocześnie domyślała się – patrząc na jego stan – że nawet to wydarzenie nie pomogło mu zrozumieć i po prostu przestać. Inaczej przecież nie znajdowaliby się w szpitalu i nie rozmawialiby na ten temat, gdyby Dick Remington cokolwiek zrozumiał i przynajmniej wysilił się na zmianę. I właśnie o tym przecież mówiła mu przez cały czas – naprawdę nie uważała, by uzależnienie swojego szczęścia od drugiej osoby było rozwiązaniem.
Nieomal zachłysnęła się powietrzem. Ewidentnie jej się ta informacja nie spodobała, ale uśmiechnęła się z wyraźnym wymuszeniem. – To cudownie – powiedziała przez zaciśnięte zęby i nie wiem jak bardzo trzeba by było być zaślepionym, by tego nie dostrzec. Zerknęła na telefon. – To ja może lepiej pójdę zanim jednak zdecyduję się powiedzieć coś jeszcze i złożysz mi warunkowe zwolnienie po powrocie – oznajmiła znów ironicznie. Wątpiła, by faktycznie coś takiego zrobił, bo jednak byłby to zbyt duży dramatyzm, ale wolała się stąd ulotnić, dopóki była tylko zirytowana, a nie wkurzona. Bo jakby nie patrzeć ta informacja niewątpliwie ją zirytowała. Postanowiła, że zaraz po wyjściu ze szpitala napisze do Blake i ją poinformuje o tym z odpowiednią dawką emocjonalnych wykrzykników i emotek.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Nie wiedział. Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby widzieć wyraźnie, że Richard Remington ma problem z empatią i postawieniem się w sytuacji innych. Życie nigdy nie dało mu w kość, więc mógł się obwoływać nawet współczesną Marią Antoniną, która radziła swoim poddanym, by żywili się ciastkami. Takie właśnie miał pojęcie o egzystencji innych i póki ojciec pomagał mu wychodzić z wszelkich kłopotów obronną ręką, nie zanosiło się na to, by zmienić swoje podejście. To było trochę jak z nauką pływania. Na sucho mógł słuchać wykładów, umieć poruszać kończynami, ale wszystko sprowadzało się do tego, by znaleźć się wreszcie w sytuacji krytycznej. Na głębokiej wodzie, gdzie umiejętności zostaną poddane ostatecznej próbie.
Jak dotąd, bez końca otrzymywał od kogoś bezpieczne koło ratunkowe i nigdy nie potrafił przez to nauczyć się pływać. Może i nie brzmiało to najlepiej i czuł się czasami jak inwalida, bo przerastały go najprostsze czynności, ale nie zatonął.
A do tego miał jeszcze poczucie, że cokolwiek zrobi to i tak ma bufor ochronny w postaci koneksji.
- Myślisz, że na świecie jest jakaś Opatrzność, która wali piorunami w ludzi takich jak ja? – zapytał głośno, bo mimo wszystko jest słowa wydały mu się dziwnie naiwne. Tak, świat nie był sprawiedliwy i był on tego najlepszym przykładem. Tacy ludzie jak on odnosili sukcesy, szastali kasę, a dziewczyny jak Divina… chowały się na cmentarzu, bo otrzymywały od Boga jedynie drwiny i pogardę. Dopiero niedawno zaczął zdawać sobie z tego sprawę, choć faktycznie jeszcze sporo mu brakowało do tego, by próbować to zmienić.
Miał wrażenie, że nie ma do tego jeszcze odwagi. To jej brak – to tchórzostwo z jego strony stanowiło o tym, że nie potrafił wytrzymać na trzeźwo. Mógł usprawiedliwiać się brakiem miłości tatusia, popieprzoną matką, ale koniec końców to on był osobą, która odpowiadała za swoje czyny. Te zaś były dalekie od chwalebnych, choć był dzielnym panem strażakiem.
- Czasami myślę, że to wszystko za to… Wiesz, jestem porypany i mam napady agresji, bo to kara za to, że mi się wiedzie w życiu – przyznał i tak, Autumn wybiegała znacznie dalej próbując go osądzać, ale miała rację. To chyba bolało go najbardziej, że kobieta była szczera i że przeglądał się w lustrze jej opinii.
Pewnie dlatego jak ten ostatni tchórz wyskoczył z awansem, bo chciał przerwać ten sąd nad jego zachowaniem i pokazać jej, że powinna ważyć swoje słowa, bo będą konsekwencje. Gówno prawda, może i był wstrętnym karaluchem, który pastwił się nad ludźmi, ale nigdy nie ukarałby kogoś za szczerość.
- Cudownie? Mam wrażenie, że zaraz udusisz mnie rurką od tlenu – zauważył rozbawiony. – Jak coś to daję ci szansę. I nie, nie zwolnię cię, bo jesteś bezczelna, bezpośrednia, ale jesteś też dobrym strażakiem – to był rodzaju komplementu z jego strony, choć była w nim zawarta szczera opinia. Nie mówił jej, że jest śliczna i że mądra, ale oceniał jej pracę i wkład w jednostkę. Przypuszczał, że zrobi wszystko, by ich współpraca układała się dobrze, choć zaczęli ją w bardzo specyficzny sposób.
Mógł nawet założyć się, że jego awans zostanie szeroko omówiony i niemal nie mógł się doczekać plotek na swój temat.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Bufor bezpieczeństwa był oczywiście bardzo przyjemną rzeczą, ale gdy było się dzieciakiem. No i nie każdemu przecież taki bufor przysługiwał, co Autumn zawsze przyprawiało o nerwowe skręty żołądka, bo kilkukrotnie odczuła niesprawiedliwość na własnej skórze. A nie miała przecież jeszcze wcale tak najgorzej. Czasem miała wrażenie, że znajduje się w błędnym kole i dość łatwo jej zagubić się w poczuciu sprawiedliwości. Teraz czuła się już trochę wypompowana i bezradna po całej rozmowie z Dickiem.
Myślę, że karma prędzej czy później wraca – odparła ze wzruszeniem ramion. – A przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć – dodała ciszej, ochrypłym głosem i zaśmiała się przy tym nerwowo. Wolała chyba wmawiać sobie, że owszem karma wraca tylko, że czasem trzeba jej pomóc i zawalczyć o siebie czy innych. Niemniej, nie chciała już tego tematu kontynuować, zważywszy, iż wkraczał on na niezwykle patetyczne rejony, a mimo wszystko Remington nie wydawał się najbardziej odpowiednią osobą do takich rozważań. Dlatego wzruszyła tylko ramionami. – To czy ci się wiedzie w życiu to jedno, to czy próbujesz temu nadać jakiś lepszy sens to inna sprawa – rzuciła filozoficznie. Ale prawda była taka, że serio nie uważała, by spotykało go tyle nieszczęść, bo zwyczajnie wiodło mu się w życiu. Poza tym oboje już chyba ustalili, że to on decydował o swoich czynach i równie dobrze przy odrobinie zdrowego rozsądku mógł paru rzeczom zapobiec. – I nie sądzę, by w taki sposób to wszystko działało – skwitowała jeszcze na wieść, że jego porypana strona była skutkiem jego „powodzeń”.
Niemniej, skrzywiła się i faktycznie jej niezadowolenie nie było zbytnio ukryte. Westchnęła, przykładając palce do skroni. – Nie uduszę cię rurką od tlenu – oznajmiła stanowczo, nie wiadomo kogo próbowała bardziej przekonać – jego czy siebie. Bo najwyraźniej musiała w tym momencie mocno się przekonywać do tego, by nie podejmować nawet takiej próby. Jeszcze, bo zapewne jeszcze kiedyś przyjdzie jej pożałować, że nawet nie spróbowała. Spojrzała na niego wymownie i lekko się uśmiechnęła. – Dzięki, naprawdę doceniam – oznajmiła ironicznie i przewróciła oczyma. – Tym optymistycznym akcentem się pożegnam. Podejrzewam, że widzimy się w remizie – stwierdziła i prześmiewczo mu zasalutowała. Bo na ten moment jej nastrój mocno się wahał w jego obecności, ale potrafiła w sobie wyskrobać jeszcze resztki dobrego humoru. Nie liczyła na wiele z jego strony, ale naprawdę uważała, że przynajmniej pozwoli jej wykonywać swoją pracę w najlepszy możliwy sposób, jaki potrafiła. Po tych słowach wyszła już z salki i szybko opuściła szpital.
Dick Remington

/ zt x2 Tak jak obiecałam odezwę się po kolejną grę niedługo :evil:
ODPOWIEDZ