profiler policyjny — Lorne Bay Police Station
30 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pasjonat psychologii i psychokryminalistyki, niegdyś terapeuta, obecnie ściśle współpracuje z policją i poświęca się pracy w stu procentach, trochę przy tym zapominając, że istnieje coś takiego jak życie prywatne. Zajmuje się problemami wszystkich wokół, ale swoje własne ignoruje i udaje, że nie istnieją.
✶ 3 ✶
Malcolm nie przepadał za słowem prachoholizm - zwłaszcza, kiedy ktoś używał go w kontekście jego nadgorliwego podejścia do pracy. Nie, żeby nie było w tym odrobiny prawdy, ale przyznanie się do tego przed sobą byłoby równoznaczne z uświadomieniem sobie, że ma problem, a tego zdecydowanie wolał unikać. Był osobą, która zajmowała się cudzymi problemami, zresztą dużo poważniejszymi niż jakieś tam przepracowanie czy bezsenność, więc wychodził z założenie, że nie ma co za bardzo się nad sobą rozczulać i wyszukiwać sobie problemów, które na dobrą sprawę można było przez większość czasu po prostu ignorować.
Całe szczęście, że miał braci, którzy od czasu do czasu, mniej lub bardziej skutecznie, próbowali trochę oderwać go od obowiązków, które sobie narzucał. Ostatnio zjawił się na rodzinnej popijawie u Coltona i Ezry (okazywało się, że jednak potrafił odstawić na bok myślenie o pracy i dobrze się bawić), a dzisiaj wylądował na Gahdun Island w towarzystwie Archera. Z początku był do tej wycieczki trochę sceptycznie nastawiony, bo zapuszczanie się w miejsca, do których jeszcze nie dotarła cywilizacja, zdecydowanie nie było jego ulubionym zajęciem, ale ostatecznie uznał, że może spróbować wyjść ze swojej strefy komfortu, a nuż pozytywnie się zaskoczy.
Póki co wszystko wydawało się być w porządku - dopłynęli, wysiedli, przeszli dobry kawałek. Malcolm nie był pewien, gdzie właściwie idą i czy zmierzają w jakimś konkretnym kierunku, ale chyba raczej od początku było wiadomo, że to nie on tu będzie robił za przewodnika. Na sto procent zgubiłby ich już w ciągu pierwszej godziny zwiedzania!
- Wiesz, gdzie jesteśmy, prawda? - upewnił się, już pewnie nie pierwszy raz dzisiaj. On na przykład nie miał pojęcia, a gubienie się na jakichś dzikich zadupiach było ostatnią rzeczą, której potrzebował. Naprawdę miał nadzieję, że Archer wie co robi i że chociaż on miał z ich dwójki jakąkolwiek orientację w terenie, bo w przeciwnym razie to całe zwiedzanie wyspy może nie skończyć się najlepiej.

Archer Brooks
powitalny kokos
Brysia
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
16.


Szczerze? Ale tak szczerze, z ręką na sercu? Archer nie miał najmniejszego pojęcia, gdzie się znajdowali. Właściwie nie do końca wiedział, jak znaleźli się na tej wyspie i co ich podkusiło, żeby wybrać się na dzikie tereny Gahdun Island. Chyba żaden spośród siedmiu Brooksów nie grzeszył jakimś większym rozsądkiem i nieczęsto myślał o konsekwencjach swoich czynów, dopóki te nie nastąpiły.
Tak, ta wyprawa była jego pomysłem i choć mógł zaproponować wypad każdemu z braćmi, wybrał Marshalla. Dawno nie miał okazji spędzić czasu z najstarszym bratem i chyba Malcolm zgodzi się z nim, że dopiero jakiś czas temu ta istniejąca między nimi różnica wieku dopiero teraz zaczynała się zacierać. Nigdy nie mieli najlepszego kontaktu, a najstarszy Brooks we wczesnej młodości raczej robił za niańkę niż za towarzysza zabaw.
Prom nie kursował na Gahdun Island często, może dwa razy w tę i z powrotem, więc jeśli mieli cokolwiek tutaj zobaczyć, to musieli się streszczać, żeby zdążyć przed zmrokiem i zdążyć na statek wracający do Lorne.
- Jasne, że wiem! - skłamał, nie chcąc wyjść na takiego, co faktycznie ich zgubił. - Spokojna twoja rozczochrana, na pewno zaraz wyjdziemy na właściwą ścieżkę - mówiąc to, przedzierał się za niewielkie zarośla; mokre liście lepiły mu się do skarpetek, a wystające z ziemi korzenie sprawiały, że potykał się na każdym kroku i kulał przy tym jeszcze bardziej niż zwykle. - O, widzisz! - wskazał ręką na krętą drogę tuż za pobliskim drzewem. - Nie zgubiliśmy się, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. A w razie czego zawsze możemy użyć nawigacji, bo chciałbym, żebyśmy dotarli do tej miejskiej części i zobaczyli coś więcej, a nie tylko kawałek dżungli. Mal, ja doskonale wiem, że to nie jest twoje wymarzone spędzanie czasu, ale to chyba miła odskocznia od tworzenie profili wstrętnych przestępców, co? - dla rozluźnienia atmosfery sprzedał bratu lekkiego kuksańca w bok, ale widząc jego lekko poirytowaną minę, szybko cofnął rękę i sięgnął po telefon, żeby uruchomić aplikacji google maps. Już teraz mieli problem z orientacją, więc lepiej nie ryzykować dalszej podróży w ciemno i skorzystać internetowego nawigowania dopóki zasięg chciał z nimi współpracować.

Malcolm Brooks
mistyczny poszukiwacz
-
profiler policyjny — Lorne Bay Police Station
30 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pasjonat psychologii i psychokryminalistyki, niegdyś terapeuta, obecnie ściśle współpracuje z policją i poświęca się pracy w stu procentach, trochę przy tym zapominając, że istnieje coś takiego jak życie prywatne. Zajmuje się problemami wszystkich wokół, ale swoje własne ignoruje i udaje, że nie istnieją.
Oczywiście, że się cieszył, nawet, jeśli w tej chwili niekoniecznie to okazywał. Zależało mu na dobrych relacjach z każdym z braci, a nie dało się ukryć, że między nim i Achiem była największa przepaść, właśnie ze względu na wiek - nie była to wprawdzie jakaś nie wiadomo jak drastyczna różnica, ale i tak mocno odczuwalna, zwłaszcza, kiedy byli młodsi. Teraz rzeczywiście trochę się to zacierało, ale wciąż mieli sporo do nadrobienia, a czy istnieje ku temu lepsza okazja, niż uroczy, rodzinny wypad na odciętą od cywilizacji wyspę? (Załóżmy, że nie ma, choć Malcolm pewnie by polemizował.)
- Okej. Skoro tak mówisz to tak pewnie jest - stwierdził całkowicie nieironicznie, nieco naiwnie wierząc, że młodszy brat faktycznie wie co robi. Dał mu kredyt zaufania i miał nadzieję, że tego nie pożałuje. Póki co starał się patrzeć na sytuację dosyć optymistycznie. Żałował jedynie, że nie ubrał jakichś gorszych butów, których nie byłoby mu aż tak szkoda zniszczyć, bo oczywiście musiał odjebać się w nowe, jeszcze kilka godzin temu białe a obecnie niestety mające niewiele wspólnego ze swoim pierwotnym kolorem.
Miał wrażenie, że Archer wyczuwa jego zdystansowane nastawienie do tej wyprawy, za co skarcił w myślach samego siebie i nakazał sobie wykrzesać trochę więcej entuzjazmu, który gdzieś tam pewnie był, tyle, że głęboko ukryty.
- Pewnie, że tak. Dobrze jest czasami oderwać się od obowiązków - przyznał mu rację trochę wbrew sobie, żeby po raz kolejny nie wychodzić na pracoholika. I nawet puścił mimo uszu słowa o wstrętnych przestępcach, choć już miał na końcu języka, że za ich nazwiskiem zwykle kryła się jakaś przykra, traumatyczna przeszłość, która doprowadziła do tego, że stali się, kim się stali. To nie był dobry temat do rozmowy na miłej wycieczce, na której z założenia miał odpocząć - tym bardziej, że pewnie i tak nie byłby w stanie do końca przekonać Archera do swoich racji. Już dawno przestał kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać, bo nie dość, że mu się to nie udawało, to jeszcze wychodził przy tym na adwokata diabła. - Po prostu wolałbym się tu nie gubić. Ale skoro masz sytuację pod kontrolą... - urwał, bo w tym właśnie momencie dostrzegł, że brat posiłkuje się niezawodnym google maps. Postanowił jednak wspaniałomyślnie tego nie skomentować, tylko zmienić temat. - W ogóle, można tu gdzieś coś zjeść? Cokolwiek? Zadowolę się nawet budką z hotdogami. - Zwykle miał bardziej wyszukany gust jeśli chodzi o jedzenie, ale raczej nie nastawiał się tu na niewiadomo co, bo prawie na sto procent skończyłoby się rozczarowaniem.

Archer Brooks
powitalny kokos
Brysia
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Fakt, sześć lat to nie była jakaś ogromna przepaść, jeśli chodzi o różnicę wieku. Kiedyś było trochę trudniej, zwłaszcza jak Malcolm był już nastolatkiem, a Archie miał dwanaście lat i chciał robić wszystko, co robili najstarsi bracia, a czego wolno robić mu nie było. Zawsze był odważnym dzieckiem, niczego się nie bał, więc i śledzenie Malcolma nie było mu obce. Aż do momentu, jak brat przyłapał go, gdy ten praktycznie siedział mu na ogonie. Umówmy się, żaden pełnoletni młodzieniec nie lubił spędzać czasu z nastolatkami, którzy dopiero co wyrastali (albo i nie) z piaskownicy. Ale potem te granice zaczynały się zacierać i teraz cała siódemka była w wieku, w którym potrafili się dogadać bez wiecznych pretensji i skarg, jak to w przeszłości bywało. Och, ile razy Archer podkablował swoich braci. A ile, to oni sprzedawali jego wybryki mamie czy wujkowi Deaconowi. Owszem, mieli też pakty i wtedy nikt nie mógł się wygadać, inaczej miało się przekichane u pozostałej szóstki, ale podczas walki o pilot do telewizora albo ulubioną miejscówkę w samochodzie nie obyło się bez słynnego mamo, a Malcolm powiedział... lub innego, umyślnego podpieprzania.
- Tak, wszystko kontroluję - zapewnił znowu i chyba sam zaczynał wierzyć w te bzdury. - Ten zasięg to jakiś żart - mruknął pod nosem i wyciągnął rękę z telefonem do góry, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. - Dobra, nawigacja wskazuje ten kierunek - w tym miejscu Arch machnął dłonią w stronę, w którą teoretycznie powinni się udać. - Może jak wyjdziemy z tego gąszczu, to znajdziemy przy drodze jakąś kanjpkę z żarełkiem. Ruszajmy, zanim zacznę myśleć, że niezły z ciebie bludger - dodał, choć Malcolm był ostatnią osobą, którą można było oskarżyć o próbę wymigania się od czegokolwiek. Ewidentnie uchodził za pracoholika i daleko było mu do lenia czy innego bumelanta. Serio. Archer też dużo pracował, ale nijak miało się to na tle najstarszego z Brooksów. Oczywiście ich profesje znacznie się różniły, bo Malcolm, jaki jeden z dwóch Brooksów, poszedł śladami ojca i pracował w policji, natomiast najmłodszy z braci naciągał klientów na kredyty, z czego potrafił zgarnąć fajną prowizję. I w żaden sposób nie czuł się temu winien, bo zawsze przedstawiał ludziom atrakcyjne oferty, aby nikt nie został poszkodowany. Czy to działało? Owszem, bo klienci wracali i dzięki temu Archie został kilkukrotnie konsultantem miesiąca!

Malcolm Brooks
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ