Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Czy Saskia chciałaby mieć na kim polegać i nie musieć bym w tym świecie zupełnie samą jak palec? Oczywiście, że tak, kto by tego nie pragnął? Niestety, za każdym razem gdy się trochę na kogoś otwierała i myślała, że wszystko idzie ku dobremu, wszystko się zaczynało sypać niczym domek z kart, a osoby, które uważała za najbliższe, wbijały nóż w plecy. Miała tego dość i liczenie samą na siebie było mniej bolesne, aniżeli te rozczarowania, przez które musiała przejść. I naprawdę uważała siebie za silną psychicznie osobę – wychowała się w fawelach, które były pełne różnych ludzi spod ciemnej gwiazdy. Nie raz była przez nich w różny sposób wykorzystywana. To jednak jej nie złamało, bo znalazła w sobie siłę, by uciec. Jednakże to co zrobił Ferreirze Dick… był ciosem prosto w serce. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nienawidziła go, ale wciąż w jakiś sposób był dla niej ważny i na samą myśl, że ma jakiekolwiek pozytywne uczucia względem Remingtona sprawiała, że dostawała skurczu żołądka.
Nawet gdyby była tutaj legalnie, to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nic by nie zdziałała przeciwko niemu, bo Richard miał bogatego ojca, który nie raz wyciągnął go z wielkiego gówna i była tego świadkiem. Ona… nie miała kompletnie nic. Ledwo trzymała koniec z końcem, nie było mowy o ciąganiu się po jakichkolwiek sądach.
Chyba tego potrzebowała – przytulenia. Nawet jeśli twierdziła, że da sobie radę sama, to cholera… jednak potrzebowała bliskości drugiej osoby. Takiej zupełnie pozbawionej wszelkich kontekstów, która da po prostu poczucie bezpieczeństwa. Choćby się zapierała rękoma i nogami, sytuacja w której się znalazła była naprawdę beznadziejna i chyba nie była w stanie sobie z tym sama poradzić. Bała się jednak powiedzieć prawdę – bo jeśli podzieli się z Autumn o incydencie pomiędzy nią, a Dickiem, będzie musiała wyjaśnić dlaczego nie zgłosiła tego na policję… czyli będzie musiała się przyznać do bycia nielegalną imigrantką.
Nigdy nikogo – nie licząc Remingtona – nie zapraszała do siebie. Nie było bowiem zbytnio czym się chwalić. Saskia żyła w domku letniskowym, w którym prąd miała na agregat i tylko zimną wodę w kranie. Nie zmieniało to jednak faktu, że wychodziła z założenia, że lepsze to niż bycie bezdomną, więc nie narzekała, przywykła do chujowych warunków życia. Nie zmieniało to jednak faktu, że przyprowadzanie kogokolwiek tam wiązało się z lekkim zażenowaniem i wstydem z jej strony.
Nie mieszkała daleko od Shadow, dosyć szybko znalazły się na miejscu. Saskia zatrzymała się pod domkiem, wyciągając z bocznej kieszonki swojego plecaka smycz, na której miała klucze. Nim jednak otworzyła drzwi wejściowe, podeszła do niewielkiej skrzynki. Po uchyleniu drzwiczek Autumn mogła zobaczyć… silnik, agregat? Ferreira pociągnęła dwa razy za linkę, uruchamiając maszynę i zatrzaskując przy tym drzwiczki.
Wybacz bałagan, nie przywykłam do posiadania gości – odparła, wchodząc do środka i zapalając światło, którego źródłem była samotnie wisząca pośrodku pomieszczenia żarówka, pozbawiona jakiegokolwiek żyrandolu. Cały „dom” Saskii składał się z salonu z aneksem kuchennym i niewielka łazienka. Nie miała ogólnie sypialni. Kanapa, która była w salonie, była rozłożona i dosyć niedbale leżał na niej koc oraz poduszka. Gdzieniegdzie walały się ubrania Ferreiry, mogła też zobaczyć puste butelki po różnorakim alkoholu; Podeszła do niewielkiej lodówki, z której wyciągnęła butelkę whisky. Jeżeli Autumn się znała, to była to jedna z droższych. Sas nie kupiła sobie jej oczywiście sama – wiele razy dostawała alkohol jako „napiwek” od klientów i tak było i tym razem. Odwróciła się do koleżanki. – Co wolisz? Mam whisky, tequilę, wino, piwo, gin z tonikiem mogłabym Ci zrobić. Mam też wódkę, ale do popity co najwyżej woda. – Nie byłoby przesadą powiedzieć, że Saskia miała w lodówce więcej alkoholu niż jedzenia – było to zupełną prawdą, której nawet nie zamierzała się specjalnie wypierać.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[30]

Cóż, nawet najsilniejsza psychicznie osoba w końcu osiągnie swoje granice. Coś w końcu u każdego okaże się tą ostatnią kroplą, która przeleje czarę goryczy. Zawsze istnieje coś, co może człowieka złamać. I nic dziwnego, że tym czymś w przypadku Saskii było nawet nie samo wyrządzenie krzywdy, a raczej jego źródło. Choć przecież głupio powiedzieć, że to, co się wydarzyło nie było już wystarczające by ją złamać. Sama Autumn pewnie w takiej sytuacji przypominałaby wrak człowieka. Pewnie płakałaby i kopała z bezsilności. Pewnie desperacko wręcz próbowałaby odzyskać poczucie sprawiedliwości, co tylko jeszcze bardziej niekorzystnie by na nią oddziaływało. Ale prawda też była taka, że nie wiadomo jak zachowałaby się gdyby naprawdę to ją spotkało, bo wszystko to, co kłębiło się w jej głowie było tylko pewną wizją.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że Autumn naprawdę miała minimalne zdanie o Dicku. Już nim gardziła po tym wszystkim, co o nim słyszała – nawet przecież bezpośrednio od niego. I samo jego wyzwanie, że pobił byłą dziewczynę było dla niej straszne i obrzydliwe. I naprawdę nie myślała, że może o nim myśleć jeszcze bardziej z pogardą.
Cała jej postawa po przekroczeniu progu domku letniskowego mówiła „hej, zaopiekuję się tobą, jeśli będzie trzeba, serio”. Autumn przełknęła ślinę, gdy przyglądała się poczynaniom przyjaciółki. – Co robisz? – spytała cicho ze zmarszczeniem brwi, widząc jak dziewczyna pociąga za linkę. Te słowa wymsknęły jej się mimowolnie, ale i tak nie wycofała ich i wpatrywała się w Sas szeroko otwartymi oczyma. Nie wierzyła, że nie miała najmniejszego pojęcia o tym, w jakich warunkach żyła Saskia. Jak mogła nazywać się jej dobrą kumpelką i nie mieć pojęcia jak żyje? Zaczęła też zastanawiać się nad potencjalnymi zagrożeniami pożarowymi, gdy tak wpatrywała się w silnik/agregat – a właściwie bliżej niesprecyzowane.
W porządku – mruknęła tylko, wchodząc za nią do środka. Rozejrzała się szybko, ale nie zatrzymywała w zasadzie dłużej wzroku tak naprawdę na niczym konkretnym. Usiadła niepewnie na rozłożonej kanapie. – Może być tequilla – oznajmiła z westchnieniem. Choć tak naprawdę mogła się dostosować do gospodyni to nie chciała niepotrzebnie mieszać alkoholi. Już i tak obawiała się, że ze stresu jej żołądek się zbuntuje. Spojrzała z wyczekiwaniem na Sas, chcąc dać jej odpowiednią ilość czasu. Wydawała się nieco spokojniejsza… na pewno bardziej opanowana niż pod Shadow, ale i tak Autumn nie chciała wyzwolić w niej ponownie niepokoju.

Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Naprawdę bardzo długo starała się być silna… bo wydawało się, że nie miała tak naprawdę żadnej innej opcji. Wiele różnych złych rzeczy się w życiu Saskii zdarzyło, jednakże sytuacja z Dickiem przelała właśnie tę czarę goryczy, która sprawiła, że po prostu pękła i było cholernie ciężko się pozbierać w sobie. Gdyby to jakiś przypadkowy człowiek ją zaatakował na ulicy, zapewne by przeżyła to znacznie lepiej… W tym wszystkim chodziło o fakt, że skrzywdziła ją osoba, którą uważała za swojego najlepszego przyjaciela, któremu naprawdę ufała i wiedział o niej wszystko. O matce ćpunce, która sprzedała ją za kilka działek, o ucieczce przed brazylijskimi gangami, o tym jak postawiła wszystko na jedną kartę, kierując się jedynym zdjęciem swojego ojca jaki miała – ten był turystą, który przyjechał do Brazylii na wakacje, zaszalał z jej matką w klubie i tego wynikiem była Sas. Zrobili sobie jednak wspólne zdjęcie na jego polaroidzie…
Teraz to jednak nie miało znaczenia, bo wtedy, gdy leżała na podłodze w mieszkaniu Remingtona, marzyła o tym, żeby umrzeć i powrót do Brazylii wydawał się być lepszą opcją aniżeli zostanie w Lorne i przypadkowe chociaż natknięcie się na Dicka.
Odpalam agregat – powiedziała spokojnie, jakby to była najzwyczajniejsza w świecie rzecz. Dla niej w sumie była, bo jak mieszkała w fawelach, to również korzystały z Marią z agregatu. Prawdę powiedziawszy, to było już Saskii wszystko obojętne. Zamierzała i tak Audrey powiedzieć wszystko ze szczegółami. I albo to zaakceptuje, albo stwierdzi, że nie chce zadawać się z nielegalną imigrantką i wyda ją policji. Naprawdę nie miała już więcej siły na przejmowanie się tym.
Saskia pod Shadow po prostu doszła do pewnego punktu, gdzie już nie wytrzymała. Zdarzało się to stosunkowo często, jednakże nigdy w obecności drugiej osoby. Zawsze dawała upust emocjom, gdy była sama, ale jak zaczęły rozmawiać o Dicku, to zadziałało to na nią niczym płachta na byka i nie potrafiła po prostu tego w sobie trzymać.
Przytaknęła głową i wyciągnęła z lodówki tequilę. Nalała Autumn alkoholu do szklanki. Od raz praktycznie całą zapełniła, bo nie będą bawić się w półśrodki. Wzięła jednocześnie całą butelkę swojej whisky, nie przejmując się szklanką dla siebie. Po prostu otworzyła ją przy koleżance i wzięła porządny łyk prosto z gwinta. Otarła usta, biorąc głęboki wdech.
Pierwsze co musisz wiedzieć, to że jestem w Australii nielegalnie – powiedziała, od razu z grubej rury. To wbrew pozorom była bardzo ważna informacja i przez to unikną rozmowy „musisz to zgłosić na policję”. – Moja matka była ćpunką, zaszła w ciążę ze mną gdy miała piętnaście lat z australijskim turystą. Sześć lat temu do naszych drzwi zapukały lokalne karki, żądając od matki pieniędzy za dragi, które brała na zeszyt. Nie miałam takich pieniędzy, obydwie zostałyśmy pobite i oni mnie wzięli jako „spłatę”. Dwa lata byłam zmuszona do prostytucji. Gdy w końcu udało się mi uciec, w ramach zemsty moja matka została zabita, a ja musiałam uciekać… Żeby nie przedłużać, udało mi się zebrać na tyle pieniędzy, żeby dostać półroczną wizę wakacyjną do Australii. Miałam nadzieję, że w tym czasie znajdę mojego ojca, bo mam jego zdjęcie z matką. Do Lorne przyjechałam rok temu, gdy w gazecie z Sanktuarium zobaczyłam zdjęcie mężczyzny wyglądającego podobnie do mojego domniemanego ojca. – Nie było jej łatwo o tym wszystkim mówić. Jednakże to było ważne, by Autumn miała pełny obraz sytuacji, w której Saskia się znalazła. Czyli bardzo beznadziejnej. Ferreira wzięła kolejny łyk whisky, a następnie chwyciła za paczkę fajek, które leżały na stoliku i je odpaliła z drżącymi rękoma. – Dick o tym wszystkim wiedział. Wspierał mnie finansowo. – Czuła jak wielka gula staje jej w gardle i ściska w żołądku. Goldsworthy mogła również usłyszeć, jak głos Ferreiry zaczyna się łamać, a do oczu znowu napływają łzy. – Od jakiegoś czasu nie odzywał się, nie odpisywał na wiadomości… Miałam klucze do jego mieszkania, więc po prostu pojechałam sprawdzić, czy wszystko jest w porządku… Nie było. Był pijany. I naćpany. Zaczął być agresywny, użył siły… – Te słowa ledwo przechodziły jej przez usta. Zgasiła papierosa na szklanym blacie stolika, nie przejmując się czymś takim jak popielniczka. Kolejny łyk whisky. Wspomnienia z tamtego wieczoru zaczęły ją uderzać z ogromną siłą. – Autumn, on mnie… wykorzystał. – Nie potrafiła wydusić z siebie tego słowa. Po prostu nie dopuszczała do siebie myśli, że Dick mógł popełnić coś tak paskudnego wobec niej. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Goldsworthy, po prostu się do niej przytuliła i rozpłakała.
Nie miała już energii na bycie silną.
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Sas przypominała jej trochę młodszą siostrę – choć różnica wieku była naprawdę niewielka, to jednak Autumn patrząc na Sas, miała wrażenie, że ta jest znacznie młodsza. I samo to sprawiało, że Autumn naprawdę chciała mieć pewność czy wszystko u Ferreiry jest w porządku. Chciała się nią zaopiekować. Skinęła głową, potakując jej słowom. Poczuła chłód, ale nie wiedziała czy był on spowodowany tym, że naprawdę było jej zimno, czy opanowało ją takie uczucie ze względu na stan zamieszkania, w jakim żyła Sas prawdopodobnie od początku swojego pobytu w Lorne Bay. Otuliła się ramionami i tylko przyglądała się poczynaniom koleżanki. Miała złe przeczucia – okropne wręcz. Ale cierpliwie czekała, gotowa przyjąć historię Saskii bez przerywania jej.
Zacisnęła mocno usta, domyślając się, że jakiekolwiek słowa teraz nie padną, będą one dotyczyły Dicka – na co była już przygotowana. Nie spodziewała się natomiast tego pierwszego zdania, które padło z ust Sas. Zmarszczyła brwi, spoglądając na dziewczynę poniekąd ze zdumieniem. Nie powiedziała nic, nie będąc w sumie pewna, co właściwie należałoby powiedzieć w tej sytuacji na owe obwieszczenie. Nie miała pojęcia, ale w zasadzie, dlaczego miałaby je mieć? Dlatego zamknęła rozchylone usta i skinęła tylko głową ze zrozumieniem, jednocześnie dając jej znak, że okej, w porządku i żeby kontynuowała. Nie rozumiała jeszcze, dlaczego ta informacja była tak istotna, by musiała zostać przedstawiona już na samym początku.
Gdy tylko usłyszała o prostytucji, w oczach Autumn odbiło się współczucie i ból. To, co usłyszała już do tej pory sprawiało, że czuła się rozgoryczona. Zacisnęła mocno szczęki, patrząc na Sas i słuchając jej historii uważnie, nie przerywając jej w żadnym momencie. – Tak mi przyk… – Próbowała wtrącić, ale ponownie zasznurowała usta i tylko sięgnęła po jej dłoń, uścisnąwszy ją mocno. Nie rozumiała, jak to możliwe, że tyle nieszczęść mogło spaść na jedną dziewczynę. Przełknęła ślinę i napiła się swojego drinka dopiero, gdy Ferreira wzięła łyk whisky. – To jakiś koszmar… Przykro mi, że to cię spotkało – powiedziała szczerze, choć brzmiało to sztampowo, i tym razem w geście wsparcia lekko uścisnęła jej ramię. Była ciekawa czy Sas udało się odnaleźć swojego ojca, ale nie zadała tego pytania, nie chcąc zmieniać toru rozmowy i nie sądziła, by był to odpowiedni moment na jej wtrącenia. Tym bardziej, że po odpaleniu papierosa, Sas przeszła do wspomnieniu o Dicku. Nawet pomimo tego, że Autumn wiedziała, że się przyjaźnią, to nie spodziewała się, że pomagał jej finansowo.
Również poczuła gulę w gardle, słysząc łamiący się głos przyjaciółki. Kiedy tylko usłyszała, że był pijany i naćpany, Autumn tak po prawdzie mogła spodziewać się najgorszego. Wiedziała przecież, że kiedyś pobił swoją dziewczynę, gdy ta była w ciąży. I kiedy teraz patrzyła na Sas, autentycznie odczuwała strach pełznący po jej przełyku. Oddychała szybciej i odstawiła swojego drinka, czekając. – Sas… – zaczęła ostrożnie, ale jej słowo zbiegło się z jej słowami. I na moment przymknęła oczy – dosłownie na sekundę – a kiedy je otworzyła poczuła, jak drobne ciało Saskii się do niej przytula. Odruchowo i natychmiast ją mocno i troskliwie objęła, jedną ręką głaszcząc jej włosy.
W tej chwili naprawdę miała ochotę zatłuc Remingtona. Wykorzystał… Nie śmiała dopytywać, czy Dick zrobił to, o czym pomyślała, bo reakcja Saskii mówiła sama za siebie. W myślach życzyła mu śmierci; życzyła mu, żeby żarł piach i wąchał kwiatki od spodu. Chciała natychmiast pójść na policję, ale wówczas zrozumiała, że nie może, i zrozumiała, dlaczego Saskia na samym początku wspomniała o nielegalnym pobycie w Australii. Ścisnęło jej się serce. Przypuszczała, że Sas nie poddała się nawet obdukcji. – Jestem przy tobie – powiedziała cicho, nie przestając głaskać jej włosów. Jej oczy się zaszkliły, przez co tylko mocniej uścisnęła Saskię, ale kiedy zamrugała z jej oczu również popłynęły łzy.
Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia nigdy nie miała rodzeństwa i w sumie, z chęcią by „przytuliła” taką starszą siostrę, która wskazałaby jej odpowiednią drogę i była oparciem w tych wszystkich ciężkich chwilach, które musiała przechodzić za swojego życia. Niestety, przez większość czasu była sama i przywykła do tego, że raczej powinna sobie radzić ze wszystkim sama i rzadko kiedy zwierzała się komukolwiek ze swoich problemów. Wielokrotnie się bowiem przekonała o tym, że w takich wypadkach czeka ją tylko zawód i niepotrzebny ból, jak było w przypadku Dicka, któremu zaufała, a koniec końców Ferreirę skrzywdził. Ze względu na to tak długo wzbraniała się przed wyjawieniem Autumn prawdy, z obawą, że z nią będzie podobnie. Niestety, kłopoty z zaufaniem po tym wszystkim, co przeszła miała naprawdę spore.
Każde wypowiadane przez Saskię słowo miało znaczenie. Było puzzlem w wielkiej układance, która raz po raz coraz bardziej się rozwiązywała, dając Goldsworthy większy obraz na to, kim Sas tak naprawdę była. Bo to w jaki sposób na nią spoglądała wcześniej, zapewne znacząco różnił się od tego, jak było naprawdę. Ferreira była świetną aktorką, potrafiła kreować się na wiecznie uśmiechniętą i szaloną dziewczynę, jednocześnie wewnątrz przeżywając prawdziwy koszmar.
Największym marzeniem Saskii na chwilę obecną było odnalezienie ojca i żeby ten, ją zaakceptował. To rozwiązałoby chociaż część problemów Sas. Mogłaby zacząć pracować legalnie, wynająć jakieś normalne lokum, a nie coś, co mogło służyć co najwyżej za domek letniskowy. Poszłaby na terapię, by pogodzić się z tym wszystkim, co się w jej życiu stało i zacząć od nowa. Niestety, to wszystko na chwilę obecną było po jej zasięgiem, ponieważ była tutaj nielegalnie. Na jej nieszczęście, nie zapowiadało się, żeby ten status się szybko zmienił. Bo o ojcu nie udało się Saskii nic znaleźć, a wizja małżeństwa po tym co przeszła przyprawiała ją o skurcz żołądka.
„Przykro mi” mogło wydawać się być sztampowe, ale z drugiej strony… co innego miałaby powiedzieć? Nie było słów, które opisałyby odpowiednio to wszystko, przez co Saskia musiała przejść. Dlatego doceniała to, że Autumn teraz przy niej była, te drobne gesty i fakt… że nie oceniała. Tego bała się najbardziej. Fakt, że miała Goldsworthy obecnie przy sobie, sprawiał, że czuła się nieco… bezpieczniej. Co jak co, ale poczucia bezpieczeństwa naprawdę jej brakowało przez kilka ostatnich tygodni.
Ja nie wiem, nie rozumiem jak mógł, wiedział, że go... – Ostatnie słowo nie mogło przejść Sas przez gardło, jednakże Autumn mogła z łatwością się domyślić, że Sas darzyła Richarda jakimiś większymi uczuciami. Ferreira jeszcze bardziej się rozpłakała, wtulając się Autumn, niczym małe dziecko. – Zostaniesz ze mną? Nie chcę być sama – szepnęła, zaciskając mocniej palce na materiale koszulki Goldsworthy. Ostatnią rzeczą, której teraz by Sas pragnęła, to bycie sam na sam z tymi wszystkimi myślami i wspomnieniami.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Już wcześniej obrała sobie za cel, iż pomoże Sas, jak tylko będzie mogła. Choć oczywiście wiedziała – i już teraz w pełni rozumiała – że Saskia będzie się wzbraniać przed policją rękami i nogami. Ale mimo wszystko postanowiła jej pomóc, jak tylko będzie w stanie. Nie chciałaby Sas musiała mierzyć się z tym wszystkim sama – zwłaszcza, że teraz kiedy poniekąd podzieliła się swym ciężarem z Autumn, dziewczyna miała wrażenie, iż powinna w jakiś sposób pomóc jej uporać się z bólem. Może nie osobiście, ale mogła jej chociaż coś doradzić. Jakąś grupę wsparcia. Czy po prostu obiecać, że może na nią liczyć.
Podczas tej rozmowy w Autumn tylko uderzyło, jak bardzo ludzie potrafią ukrywać swoje problemy i zmagania. I to jak bardzo osoby mierzące się z czymś nieprzyjemnym, są najbardziej uśmiechniętymi osobami w otoczeniu. Z Autumn była kiepska aktorka, więc w porównaniu do Sas prawdopodobnie nie potrafiłaby ukryć niczego. Dodatkowo nie potrafiłaby też ukryć żadnej emocji czy uczuć. Dlatego była pod ogromnym wrażeniem i w szoku jednocześnie, poznając każdą kolejną warstwę Saskii. I słuchając tego, co się jej przytrafiło. Jedocześnie chciało jej się krzyczeć i wyć z powodu niesprawiedliwości losu. Siedziała jednak, wysłuchując przyjaciółki w milczeniu, a wtedy kiedy było to koniecznie po prostu przytuliła Sas. Chciała jej też obiecać, że pomoże jej w odnalezieniu ojca – bo doskonale rozumiała, że to byłoby rozwiązanie przynajmniej części problemów. Nie wiedziała jeszcze od czego zacząć, ale chciała się w to zagłębić. Co do terapii wciąż miała zamiar namawiać Saskię, ale nie w tym momencie. Autumn rozumiała, że musi chwilę odczekać ze swoimi próbami pomocy jakiejkolwiek innej niż po prostu bycie przy Sas.
A to, że zamierzała własnoręcznie zabić Dicka Remingtona to już inna sprawa.
Poczuła gulę w gardle, gdy zawisło między nimi to niewypowiedziane zdanie. Autumn nie mogła uwierzyć w to, że Dick ¬– nawet w najgorszych snach nie myślała o nim aż tak źle jak teraz – był zdolny postąpić tak brutalnie wobec kogoś, kto obdarzył go uczuciem. Bo tego już domyśliła się Autumn. Przełknęła ślinę i tylko pogłaskała Saskię po włosach, nic nie mówiąc i nie komentując tego niewypowiedzianego wyznania. Przytuliła ją tylko mocniej, wciąż głaszcząc jej włosy. — Zostanę. Oczywiście, że zostanę — oznajmiła stanowczo. I przenocowała u przyjaciółki, bo pewnie jeszcze długo rozmawiały i poznawały siebie nawzajem. A właściwie to Autumn poznawała Sas, bo ona sama niewiele miała jej do opowiedzenia o sobie. Jedyny sekret jaki w sobie trzymał był jednocześnie sekretem Dale’a i tego jednego nie mogła nikomu zdradzić. Ale udało jej się poznać prawdziwą Saskię i wreszcie jej podejście do dziewczyny stało się nieco bardziej opiekuńcze. Autumn też pewnie zaoferowała Sas, że może u niej przez jakiś czas się zatrzymać i też doradziła jej, że powinna pójść na terapię albo przynajmniej jakieś spotkanie grupy wsparcia anonimowej, gdzie nikt nie pytałby jej o dokumenty. Obiecała, że postara się nawet coś dla niej znaleźć, jeśli to pomoże.
Saskia Ferreira

/ zt x2 </3
ODPOWIEDZ