psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#11

Darby ostatnie miesiące miała takie, że nie wiedziała czy skakać przez okno, czy zakopać się w ogródku i udawać, że jest najnowszym kwiatkiem w kolekcji. Naprawdę, czuła się jak skończona idiotka i zastanawiała się czemu cały świat jej nienawidzi. I postanowiła, że spróbuje coś z tym zrobić! I… no wyjęła starą książkę z zaklęciami od swojej babci i zaczęła szukać odpowiednich zaklęć. I właśnie wtedy usłyszała dzwonek do drzwi. A że miała psa, który zawsze bardzo entuzjastycznie reagował na gości, to musiała iść szybko otworzyć! - Hej, wchodź - zawołała, jak zobaczyła Astrid - albo nie, nie wchodź, chodź idziemy usiąść na dworze, tylko wezmę ciastka i sok. Chyba że nie chcesz ciastek i soku, ale chcesz coś innego? - zapytała, mrużąc lekko oczy, bo jednak gospodyni się w niej odzywała zawsze i wszędzie, więc chciała jej dać coś dobrego. I zorganizować piknik na dworze, bo właściwie to czemu nie, pikniki są super, pogoda dopisywała, a na świeżym powietrzu warto posiedzieć sobie! Przynajmniej tak mówią wszyscy lekarze w okolicy, a może to właśnie było problemem Darby, za mało tlenu do mózgu i dlatego była taka głupiutka? Kim ona jest, żeby nie spróbować także takiego rozwiązania! - Wezmę koc, zrobimy sobie piknik, porzucamy Lady patyk, będzie fajnie - zdecydowała, podając przyjaciółce od razu koc, bo była przygotowana właśnie na takie okazje. No a sam domek był malusi, a mieszkała tu z psem i Colem, więc czasami musieli się wyrwać na zewnątrz.
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
- 3 -

Turkot silnika, już nie tak sprawnego (ale jak ojciec miałby go wymienić, jak wiecznie chodził nachlany) samochodu, odbijał się echem od budynków wyrastających po obu stronach wąskiej uliczki, którą jechała. Na zakurzonej karoserii przyklejonych jeszcze sterczało kilka samotnych listków z rabatki, w którą przed kilkoma dniami wjechała. Ktoś się musiał postarać o wyhodowanie tak ładnego, kolorowego kwietnika, a przez chwilę nieuwagi, kilka łodyg ucierpiało, zginając się w agonii, z wyrzutem kierując swoje pozbawione płatków główki w stronę winowajczyni, która wypadła z samochodu i w dziwnym przypływie miłosierdzia przepraszała ten trawnik, gdy nikt nie patrzył.
Kolejna zwrotka nagrana na melodii Wind of change (jakże ironicznie brzmiącej w komplecie z gruchotem na kółkach) czekała w gotowości, aż właścicielka ów samochodu, pójdzie po rozum do głowy i wreszcie nadszedł jej czas. Na tylnym siedzeniu wesoło grzechotały siatki z zakupami, bo - słuchajcie, plot twist! - Astrid też przez myśl przeszło, że taka pogoda ładna ostatnio, nie za ciepło, nie za zimno, więc może warto by Darby wyrwać z czterech ścian. Zwłaszcza, że tam w podziemiach armie pająków spiskowały o przejęciu kontroli nad domem Szkotki i przeistoczeniu go w istne, pająkowe centrum dowodzenia. Tak na pewno było.
- Hej! - rzuciła, może z nieco za dużym entuzjazmem, bo zanim zdążyła wejść, już została wyproszona. Ale może to i lepiej, bo zapomniała zabrać siatek z samochodu, a nie ma nic gorszego niż owoce i kanapki zostawione na słońcu, na pastwę zaduszenia się we wnętrzu starego auta. - Ciastka i sok są super! Ja przywiozłam kanapki z takiej piekarni obok mnie, zajebiste są, takie niby małe, ale dobre, zobaczysz zresztą - niby mogła sama je zrobić, ale gastronomia zaczynała się i kończyła w barze, w którym pracowała, a ponad to nie chciała mieć z nią już większej styczności. - Skoro tak mówisz, to na pewno będzie fajnie - zresztą z Darby nigdy się nie nudziła. Nawet się nie dało. Trzeba było stale nadążać za jej tokiem myślenia, to raz, a dwa - zawsze, ALE TO ZAWSZE, znalazł się jakiś temat do rozmowy. A tak jak już wcześniej pisałam, Astrid była totalnie za tym żeby zrobić piknik! - Oooch, i wiesz co jeszcze by się przydało? Lemoniada!
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby teraz mogła powiedzieć, że jeśli auto się nie paliło, to było jak najbardziej sprawne! No i w sumie… dobra, to tak naprawdę była góra lodowa wszystkich problemów z jej autem, bo trzeba przyznać, że bardzo często jej się ono psuło. Dawała zarobić mechanikowi, albo udawała, że jej auto wcale nie wydaje dziwnych dźwięków. I pewnie dlatego ostatecznie się spaliło, więc nikt nie powinien postępować w tak samo lekkomyślny sposób, co panna MacLerie. Bo zginie. Marnie. To naprawdę cud, że Darby jeszcze żyła, pewnie była jak jakiś szalony kot i miała jakieś siedemnaście żyć pod ręką…
- Nie ukrywam tam zwłok, ani nagiego faceta - dodała, widząc jaką minę miała Astrid no i naprawdę nie chowała tam jakiegoś sekretu, Reed mogła sama sprawdzić, jeśli jej nie wierzyła. A potem uśmiechnęła się wesoło - ekstra, no z chęcią zjem - pokiwała głową, bo miejsce na jedzenie miała zawsze w swoim brzuchu. Zdecydowanie była typem człowieka, który zajadał swoje smutki i zmartwienia, nie bez powodu miała takie krągłe biodra i zadek, heh.
- Tak, potrzebuję przyjemnych chwil, bo ostatnio mam za sobą sporo nieprzyjemnych. Wiesz żę auto mi się spaliło? Tak samo z siebie, bez powodu kompletnie - pokiwała głową, bardzo zasmucona. A potem pacnęła się w czoło - mam cytryny, zrobię lemoniadę! - zawołała, bo jednak kuchnia Darby przypominała kuchnie z seriali, pełną warzyw i owoców. Zawsze miała ich pełno, no a jak zbliżał się termin ich przydatności, ale ich jakoś nie zjadła, to po prostu robiła jakieś przetwory. A potem dzieliła się nimi z przyjaciółmi albo zjadała sama, ale w takim małym domku miejsce na słoiki jest nieco ograniczone.
- Jesteś w dobrym humorze - dodała, znikając w kuchni i robiąc lemoniadę, ale otworzyła okno, żeby widzieć co robi jej pies i móc cały czas rozmawiać z Astrid na ogródku. Multitasking!
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Papa Baker podczas rzadkich napadów trzeźwej świadomości, mawiał, że to było dobre auto. Przerdzewiałe w kilku miejscach, być może nawet dziurawe pod wycieraczką pod przednim siedzeniem, ale było dobre. W latach swej świetności nawet miało okazję całą rodzinę Bakerów zabrać na rodzinne wakacje. Nie do żadnego Dubaju co prawda, ale była woda, była plaża, i zimne browarki, od których wszystko się zaczęło. Może gdyby ktoś bardziej odpowiedzialny sprawował nad rzekomym autem pieczę, już dawno siedziałoby na złomowisku, sprasowane w przyjemną, metalową paczuszkę, ale nikogo takiego nie było, więc czasami zamiast ładować się do starego samochodu, wybierała rower. Powinna wziąć nauczkę z historii Darby, ale póki jeździło i nie było czuć zapachu spalenizny, można nieśmiało uznać, że jeszcze przez jakiś czas pojeździ.
- W to nie wątpię, nie nadajesz się na żadną zabójczynię. No ale jakby tam miał się znajdować nagi facet to liczę na to, że byś się tym pochwaliła - zastrzegła sobie, bo przecież przyjaciółki mówiły sobie o takich rzeczach. Czasem ubierając te historie w szczegółowe detale, ale tego niekoniecznie od Darby oczekiwała. W zasadzie to należało jej się coś od życia, więc gdyby jakiś roznegliżowany mężczyzna postanowił ją odwiedzić (za jej zgodą rzecz jasna), to czemu nie. A w razie gdyby miał się okazać zbokiem, Astrid poinformowana z wyprzedzeniem, siedziałaby gdzieś w pogotowiu żeby przyjechać z odsieczą.
- Wiesz, że ja też potrzebuję takiej odskoczni? Zrobimy sobie najlepszy piknik w życiu. Albo przynajmniej całkiem niezły - trzeba się zabezpieczyć w razie gdyby jednak cały ten wypad nie okazał się taki spektakularny jak przewidywały. Zresztą w dobrym towarzystwie, zawsze czas mija lepiej. - Co ty mówisz? - przyjrzała się jej badawczo, równocześnie czując w podświadomości wyrzuty sumienia, bo przecież jej samochód wcale nie trzymał się najlepiej, więc kto wie, czy i jemu nie groził w najbliższym czasie wybuch.
- Nic Ci się nie stało? Nikt nie ucierpiał? I w ogóle czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? - spojrzała na nią oskarżycielsko, bo trochę ją ta wiadomość zmartwiła. Samozapłon samochodu to nie przelewki.
- Cudownie! - klasnęła w dłonie na wieść o lemoniadzie, która na bank sprawi, że piknik będzie udany, a nawet idealny. - Ojciec wyjechał na trzy dni, więc od razu człowiekowi lżej na duszy - wytłumaczyła, kiwnąwszy głową na znak, że całkiem niezła z Darby obserwatorka. - A Tobie oprócz tego wypadku i armii pająków, coś jeszcze się przytrafiło? Wiesz, że jak coś się dzieje to koniecznie powinnaś mi mówić, a ja wpadnę Ci poprawić humor, gdzieś zabiorę i w sumie to chyba możemy się kiedyś razem do mechanika wybrać albo komisu samochodowego, bo ja się nie znam, Ty też w sumie, ale wiesz, we dwie to od razu raźniej.
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
To nie obudowa sprawiała, że auto było dobre… a jego serce! W postaci silnika i tak dalej. Bo co ci ładna karoseria, jak w środku będzie jakieś badziewie, które ciągle się zapycha? Albo robi coś, co sprawia, że auto sie psuje? Tak Darby miała fatalną wiedzę w tej sprawie! A powinna mieć lepszą, skoro jej własne auto umierało jakieś tysiąc razy, zanim w końcu stanęło w płomieniach i nie wydało swojego ostatniego tchnienia… ale nie, nie wiedziała nic. Dalej była zajebiście zielona w temacie i chwilowo zamieniła swój samochód, czy raczej zbieranie na nowy samochód, na jazdę na rowerze. Zresztą, starała się oszczędzać na swój mały fryzjerski biznes, musiała dobrze kalkulować koszty i wydatki. I dlatego nie mogła myśleć o wakacjach, chociaż no, jak dla niej to plaża wystarczyła, żeby wakacje były udane! Inna sprawa w kwestii alkoholu, bo to… no zbyt często się kończyło utopieniami, więc lepiej aż tyle nie pić, nawet na urlopie. A może nawet zwłaszcza.
- Tak, gdybym miała być zabójcą, to pewnie bym zamiast do sklepu z taśmą i łopatą zadzwoniła na policję i zapytała o najlepsze sposoby transportowania zwłok… - przyznała całkiem szczerze. Albo by się wywaliła, próbując kogoś zabić i połamała w efekcie. Darby nie umiała kłamać, a co dopiero knuć takie intrygi!
- I no wiesz, Cole się tutaj czasami nagi kręci, ale nie wiem czy się jest czym chwalić, bo nigdy nie podglądałam - przyznała po chwili całkiem szczerze, a potem pokiwała powoli głową. - Mam go zapytać? - i dodała, bo może Astrid interesowało to jak jej współlokator i przyjaciel wyglądał nago? A kto wie, może Cole nie będzie miał nic przeciwko i zdradzi jej ten sekret?
- Pikniki chyba nie mają tak wysoko ustawionej poprzeczki, więc pewnie nam się uda! Dalej wikingowie!!1 - zawołała starając się brzmieć jak zawodnik przed meczem w amerykańskim filmie. Na nich to działało, więc też chciała spróbować. - Przesadziłam? - dopytała, zerkając na swoją pozę z uniesionymi wysoko rękami i okrzykiem bojowym, który przed chwilą z siebie wydała, a potem uśmiechnęła się przepraszająco. I wróciła do przygotowywania przekąsek!
- Niee.. wysiadłam, a potem Chandler zabronił mi tam wracać po torebkę. I ona trochę ucierpiała, bardzo śmierdzi, bo wiesz, ten dym cały i w ogóle… - wyjaśniła pokrętnie, a potem pokiwała głową, bo smutno jej było z tego powodu! Tęskniła za swoim autem.- A potem przyjechali strażacy i go zgasili, krzycząc na mnie, że auto się paliło tak blisko stacji benzynowej. To im wyjaśniłam, że no prosiłam go żeby w ogóle sie nie palił, ale w ogóle mnie nie słuchał - dodała, wzdychając ciężko. Co za nieposłuszne auto!
- To tym bardziej świętujmy - zdecydowała, wyciągając lemoniadę i przekąski na dwór, żeby ułożyć wszystko ładnie na kocu. A potem zawołała swojego psa, żeby sobie spokojnie biegał wokół nich.
- Ojej, ja nie wiem. To znaczy trochę na randce byłam, ale nie ma się czym chwalić, było bardzo, bardzo źle - przyznała, całkiem szczerze - byłaś ostatnio na randce? Wszystkie są takie kiepskie? - dopytała, z cichym i ciężkim westchnieniem.
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Jedyny środek lokomocji, na którym Astrid rzeczywiście się znała to deskorolka. Może nawet i rower, ale tutaj dochodziła kwestia przerzutek, łańcuchów... Generalnie rowery były skomplikowane na tyle, że choć łatwiejsze w obejściu niż samochód, wciąż były dla niej czarną magią. Co innego deska. Wiedziała jaka jest dla niej odpowiednia grubość decku, jak należy dbać o tracki i skąd wziąć najlepsze kółka. Te trzy rzeczy to wszystko czym powinna się martwić i gdyby pogoda zawsze sprzyjała, a jej plecak byłby w stanie pomieścić znacznie większe ilości rzeczy do wzięcia, być może nawet nie chciałaby jeździć tym przeklętym samochodem. Od razu jeden problem z głowy, nie ma potrzeby żeby zawracać ją sobie zmartwieniami, czy aby na pewno ten konkretny dzień nie skończy się niespodziewanym pożarem, wybuchem albo jeszcze inną tragedią, na przykład w postaci kradzieży kołpaków. Chociaż to ostatnie akurat byłoby jej na rękę, zważywszy na to, że obecne wybrał ojciec, a Reed była niemal pewna, że robił to po pijaku, bo nikt na trzeźwo nie wybrałby takiego wsiurskiego gówna, w dodatku w kolorze zdechłej wiewiórki, bo czerwień to na pewno nie była.
- Też tak myślę, więc wiesz, jeśli kiedyś rzeczywiście najdzie Cię potrzeba zabicia kogoś, może zamiast na policję zadzwoń do mnie czy coś... Oglądałam Breaking Bad, a tam też pozbywali się zwłok, więc wiesz, zawsze lepiej spróbować tak, a nie od razu się podstawiać - zaproponowała miłosiernie, choć była pewna, że Darby raczej z ów przysługi nigdy nie skorzysta. Z drugiej strony życie było czasami do tego stopnia nieprzewidywalne, że Astrid wolała ją zabezpieczyć na wszystkich frontach, w razie gdyby rzeczywiście jakiś trup wpadł w jej ręce, nie chciałaby żeby przyjaciółka miała z tego tytułu jakieś nieprzyjemności.
- Hmmm... Może lepiej nie. Nie bez powodu jeszcze nie nadarzyła się taka okazja, więc nie kuśmy losu - odmówiła delikatnie tej szczodrej ofercie, bo widok nagiego Cole'a zmieniłby jej dotychczasowe podejście do wizyt u Darby. Co innego widzieć go przechadzającego się po mieszkaniu, a co innego widząc go, od razu przywoływać przed oczy jego przyrodzenie. Mówią, że co się zobaczy, tego już się nie odwidzi i ona wychodziła dokładnie z tego samego założenia.
Z rozbawieniem obserwowała wygibasy blondynki, która wyglądała jak próba generalna do występu cheerleaderek przed jakimś ważnym meczem. Pokręciła głową, tak jak mamy kręcą, kiedy dziecko zrobi coś zabawnego.
- Może tylko troszkę. To znaczy... Jakbyśmy planowały piknik na boisku, byłoby idealnie, ale chyba... Chyba nie jedziemy na żadne boisko, co? - spojrzała na nią podejrzliwie, bo w tym łebku mogło się wykluć w ciągu kilku sekund dosłownie wszystko, więc niewykluczone, że i pomysł rozłożenia koca z koszem piknikowym na trybunach teraz wchodził w grę. Tylko czy w planach jest dzisiaj jakiś mecz?
- Darbs! Nie można wchodzić do palących się samochodów! Ani domów i w ogóle palących się obiektów. Nawet po torebkę! Chryste... Jak dobrze, że Chandler z Tobą był - przeraziła się nie na żarty, a głos jej wszedł na wysokie tony sygnalizując, że gdyby przekroczyła pięćdziesiątkę, w tej chwili byłaby bliska zawału.
- Och, a czemu źle? - przyjrzała się jej uważniej, bo temat był całkiem ciekawy. - No właśnie nie bardzo, rozważam... założenie Tindera czy coś. Ostatni raz randkowałam z Nevillem i... Chyba nie mogę powiedzieć żeby skończyło się to dobrze. Faceci są zjebani w większości, takie mam wrażenie, więc chyba większość randek kończy się tak beznadziejnie - zawyrokowała, krzywiąc się na myśl o tym, że zakładając konto na Tinderze i tym podobnych, istnieje wysokie ryzyko otrzymania cudzego penisa na dzień dobry. To jest nie fizycznie, ale na zdjęciu. Gdyby ktoś chciał kiedyś napisać jakąś pracę naukową o męskim przyrodzeniu, nie musiałby nawet specjalnie się starać w poszukiwaniach eksponatów badawczych. Wystarczyło się tam zarejestrować, a przychodziły same i to wcale niechciane.
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Na takie przypadki najlepiej sprawdzał się po prostu zwykły składak, który nie miał takich cudów jak przerzutki. Darby też miała taki, z koszyczkiem wpiętym z przodu, z którym bardzo lubiła jeździć na zakupy do sklepu. I nie miał przerzutek, bo… no ze szczęściem Darby to by się na nie zapatrzyła i wjechała do rowu, a tego przecież nikt by nie chciał. Wystarczająco często robiła sobie krzywdę!
- Myśle że nic takiego mnie nie najdzie - przyznała całkiem szczerze, kiwając głową dla potwierdzenia swoich słów. - I nigdy nie oglądałam tego serialu, wydawał sie bardzo straszny… - dodała, bo ona bała się wszystkiego, co związane z narkotykami, a teraz jeszcze jej mówiła Astrid, że tam jakieś trupy były! Więc no.. trochę speniała.
- Jeśli zmienisz zdanie to daj znać - zdecydowała tylko i znała siebie, więc podejrzewała, że i tak jej się wymsknie coś po drodze Cole’owi, ale nie chciała teraz się tym zamartwiać. Bo teraz planowały piknik na świeżym powietrzu!
- Nie, idziemy na moje podwórko… a chcesz iść na boisko? - zapytała zdezorientowana, ale przecież łatwiej było wyjść po prostu tutaj. I to właśnie zrobiła Darby teraz, z lemoniadą i innymi rzeczami które mogły sobie jeść w trakcie pikniku. - Oj no, przecież wcale się aż tak bardzo jeszcze nie paliło wtedy.. ja myślę że jak mechanik skończy szacować straty, to jeszcze się go uda naprawić i trochę nim pojeździć. Bardzo go lubię - przyznała, bo przywiązywała się bardzo do rzeczy, które posiadała! I no, rozłożyły razem koc, a potem wszystko na nim ustawiły.
- No tak jakby wszystko poszło nie tak jak powinno… a potem byłam na drugiej - przyznała, wzdychając ciężko i sięgając po ciasteczko - z innym facetem i było jeszcze gorzej - dodała, kręcąc powoli głową. A potem pokiwała głową.
- Ja swoich znalazłam nie przez tindera, więc może to być bardzo dobry pomysł. Chodź, zrobimy ci profil i pogadamy z nimi. Albo znajdziemy ci dziewczynę, skoro faceci są tacy be - zaproponowała, lekko machając ręką, bo jak dla niej to przecież był całkiem super pomysł!
babeczka
-
ODPOWIEDZ