lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
4.


Cole dzisiaj, wyjątkowo, pracował w pojedynkę. Jego kolega z pracy, z którym z reguły ma zmiany wziął urlop na żądanie. Pochorował się biedaczek czy coś. Pewnie leczył wczorajszego kaca, ale Cole starał się nie oceniać, bo sam przybywał do pracy na kacu. Jakoś nigdy go to nie męczyło i nie umożliwiało mu normalnego funkcjonowania. Nie było więc sensu tracić dni urlopowych na coś takiego.
Dzień w pracy był spokojny, miał tylko dwa zgłoszenia, które dotyczyły pogonienia lokalnych żuli z jakiś miejsc publicznych, gdzie nie pasowali estetycznie. Jak to żule, pewnie sobie leżeli w parkach, albo na placach zabaw gdzie dzieci nie mogły się bawić w obawie o swoje życie no i ze względu na smród panujący wokół panów żuli. Poza tym zmiana mu zleciała dosyć szybko. W momencie, w którym wybił koniec jego zmiany, rozpadał się deszcz. Cole wsiadł do auta, zgłosił przez radio, że zakończył już służbę i jest w drodze na posterunek, żeby zdać auto. W końcu nie mógł sobie tego auta brać do domu i wracać nim do pracy dnia następnego. Niestety nie tak to działało. A szkoda, bo Cole chętnie by sobie szpanował radiowozem w dni wolne od pracy.
Ze względu na deszcz ulice opustoszały. Ludzie pochowali się w lokalach, albo zostawali w domach. Nikt nie lubił moknąć. No może nikt poza samotną dziewczyną, na którą Demos zwrócił uwagę. Było to wszystko podejrzane, bo jednak wiedział, że laski niekoniecznie lubią chodzić samotnie. Zwłaszcza w taką pogodę. Zwolnił auto, żeby wyrównać jazdę do tempa dziewczyny. Początkowo chciał zapytać "Czy jest jakiś problem?" jak to miał w zwyczaju robić kiedy podchodził do kogoś będąc w służbowym wdzianku. -Potrzebujesz podwózki? - Zapytał zamiast tego i nawet otworzył okno, żeby widziała kto z nią rozmawia.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 3 :crab:

Jak to się stało, że zamiast trafić do hotelu, w którym chwilowo się zatrzymała, Chandra błąkała się późnym wieczorem po zupełnie obcym terenie, gdzie nie było żywego ducha (a przynajmniej tak tę sytuację widziała i wyolbrzymiała Ginsberg)? To przecież wcale nie była wina głupiego taksówkarza, który mógł mieć dość jej narzekania na za głośny szum klimatyzacji, niewygodne siedzenia i dziwny zapach, który wypełniał wnętrze zamówionej spod supermarketu taryfy... No, skądże! Nie przypuszczałaby, że trafi na tak złośliwego człowieka, pragnącego najwyraźniej utrzeć jej nosa, kiedy obierał trasę i parkował na poboczu drogi, każąc jej wysiąść. Duma nie pozwoliła jej się sprzeciwić i teraz szła poboczem, czując jak z każdym krokiem ubrania coraz bardziej kleją się jej do ciała - wciąż nie przywykła do wilgoci panującej w Lorne Bay, które tym razem na dokładkę hojnie poczęstowało ją deszczem.
Jak na złość po drodze Chandry od czasu, gdy została pozostawiona sama sobie - nie przejeżdżał żaden samochód. Mijali ją rowerzyści i skuterki, które lata świetności miały dawno za sobą, więc Amerykanka nawet nie próbowała łapać takiej okazji, bo jak niby miała w swojej krótkiej spódniczce tak się rozkraczać i obmacywać obcych, spoconych facetów?! Nie było takiej opcji!
Gdy nagle w oddali zajaśniały światła zbliżającego się do niej pojazdu, Ginsberg postanowiła spróbować zażądać (!!!) podwózki. Szybko zrezygnowała z tego pomysłu, pospiesznie opuszczając przez chwilę wyciągniętą rękę. Zbliżające się auto jednoznacznie wskazywało, że dziewczyna nie ma do czynienia ze zwykłą osobówką, ale policyjną bryką, a ta - zaraz po śmierdzących taksówkach - nie była przecież odpowiednim transportem dla takiego kogoś, jak ona!
Jak gdyby nigdy nic ruszyła więc dalej, mamrocząc pod nosem jaki to los nie jest przeklęty i kpi z niej nie pierwszy raz w tej cholernej Australii. To chyba był jeden z niewielu razy, kiedy Chandra nie chciała rzucać się w oczy.
Niestety, najwyraźniej trafiła na jakiegoś nadgorliwca. Westchnęła ciężko i ze sztucznym uśmiechem obróciła się w stronę sunącego koło niej pojazdu.
- Mama zabroniła mi rozmawiać z nieznajomymi - odparła zuchwale, tuż po chwili lekko przyspieszając kroku. - Czy ja wyglądam na kogoś, kto potrzebuje podwózki? Na dodatek TYM CZYMŚ? - zapytała z pogardą spoglądając na samochód z umiejscowionym na dachu kogutem. - Nie jestem kryminalistką! - Ledwie powiedziała te słowa potknęła się o coś, co tuż po tym zwiało w przydrożne zarośla. - Aaa! - mimowolnie pisnęła, chowając twarz w dłonie.

Cole Demos
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cole trochę już tym policjantem był i jeszcze nie zdarzyło mu się, żeby spotkał samotnie spacerującą dziewczynę. W dodatku o tej porze i jeszcze w deszcz, który powoli zamieniał się w niemałą ulewę. Jasne, zdarzało mu się odwozić jakieś dziewczęta po imprezach, rozwoził też pijanych ludzi. Był pomocnym policjantem i wierzył, że młodzież tego miasta wiedziała, że mogą na niego liczyć.
Słysząc głos, a konkretnie akcent kobiety od razu rozpoznał, że nie jest stąd. –Jesteś Amerykanką! – Zauważył, bo Brytyjski akcent można było bardzo łatwo rozpoznać, a jej w żadnym stopniu nie wskazywał również na akcent europejski czy ze wschodnich krajów. –Nic dziwnego, że nie ufasz policji. Słusznie. – No tak, o tym jaka jest policja w Ameryce to mówiło się na całym świecie. Co prawda nie tak intensywnie jak w ojczyźnie brutalnych funkcjonariuszy, ale człowiek swoje usłyszał. –Nie jestem nieznajomym! – Zaśmiał się, ale ogarnął, że jednak jest. –Funkcjonariusz Cole Demos. – Przedstawił się dumnie. –Widzisz? Już nie jestem nieznajomym. Teraz tylko ty jesteś piękną nieznajomą. – Oczywiście, że musiał wykorzystać okazję do tego, żeby skomplementować dziewczynę. Nie byłby sobą. –Zdecydowanie wyglądasz na kogoś kto potrzebuje podwózki. Nawet tym czymś. – Trochę było mu przykro, że tak nieładnie skomentowała jego radiowóz, ale ostatecznie się rozchmurzył. Miał ważniejsze rzeczy na głowie. No i tym czymś było zapewnienie suchego miejsca nieznajomej. –A ja nie jestem policjantem na służbie i nie traktuję cię jak kryminalistkę. Mam wyłączone koguty i nie świecę ci latarką po oczach. – Zirytował się, bo jeszcze tego mu brakowało, żeby swoje amerykańskie uprzedzenia przeniosła na australijską policję, która była uwielbiana wśród obywateli. A przynajmniej tak wierzył Demos. –O cholera! – Skomentował jak dziewczyna wpadła w zarośla. Zatrzymał auto, wysiadł i podbiegł do niej, żeby pomóc jej się stamtąd wydostać. –Nadal będziesz się upierać, że nie potrzebujesz wymówki? – Zapytał mrużąc oczy, bo krople padały mu na twarz.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Zmrużyła oczy, trochę przez krople spływające jej z przyklejonej do czoła grzywki, ale też przez to, że mężczyzna podejrzanie szybko ją rozszyfrował. Jeszcze tego brakowało, żeby za chwilę podał jej dane, bo to, że nie dzwoniła dziś do matki sprawiło, że nagle trafiła na listę osób poszukiwanych nie tylko w Ameryce. A może tylko zgadywał i czekał, że potwierdzi ten jego strzał? Niedoczekanie. Chandra nie zamierzała nikomu niczego ułatwiać, szczególnie, że każdy mógł się podać za funkcjonariusza, licząc, że trafi na głupią kozę, która da się zbałamucić.
- Funkcjonariusz, ahaaa. A ja jestem pięknym, nieznajomym świętym Mikołajem - zakpiła, uznając, że nie wystarczą jej tylko słowa. - Pokaż blachę! - poleciła, bo to mogłoby choć trochę uwiarygodnić to, że jest gliną. Nie miała pojęcia, jak mogłaby ocenić wiarygodność odznaki, ale udawała, że wie, co robi.
Prychnęła, zatrzymując się przy tym, bo wyglądało na to, że gościu nie odpuści. To - w oczach Ginsberg - wcale nie działało na jego korzyść. Czego od niej chciał? Czy to był ten moment, kiedy powinna uciekać z krzykiem?! Problem polegał na tym, że nawet gdyby chciała, to nie wiedziała gdzie wiać!
- Chcesz mnie posadzić na siedzeniu, w które pierdział jakiś bandyta! Fuuuuj! Żeby tylko pierdział. Wolę sobie nie wyobrażać, co ludzie robią ze strachu na tylnym siedzeniu! Bleee, to obrzydliwe! Nigdzie nie jadę! Nie wsiądę tu! - upierała się, tocząc niezrozumiałą chyba nawet dla niej samej bitwę, byle tylko jej było na wierzchu. Do tego nie miała zamiaru, żeby ludzie źle o niej gadali, bo już i tak jako nowa w miasteczku w wielu miejscach wzbudzała sensację…
Niefortunne zahaczenie butem o zwierzaka sprawiło, że zachwiała się bardziej, niż przypuszczała, przez co trochę zniosło ją z pobocza. Gdy próbowała się wygramolić, Cole już był przy niej, na dodatek sugerując, że potrzebuje pomocy!
- Phi! Oczywiście, że tak. Jestem dorosła, samodzielna, wytrzymała, silna... - zaczęła wymieniać, nie blefując tylko w przypadku dorosłości… choć właściwie i ta była trochę naciągana i liczyła się tylko w Australii. - I doskonale wiem, gdzie jestem! - dodała, otrzepując ubranie, po tym jak pewnie stanęła koło Demosa. - Musiałbyś mnie siłą wpakować do radiowozu, żebym z tobą pojechała - rzuciła, jakby właśnie stawiała wyzwanie mężczyźnie.


Cole Demos
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnął. –Możesz być co najwyżej panią Mikołajkową. – Przecież wiadomo było, że Mikołaj był zawsze mężczyzną. Może i teraz było modne robienie kobiecych wersji wszystkiego, ale Cole nie słyszał o tym, żeby ktoś z Mikołaja robił kobietę. Nie miało to sensu, bo przecież była pani Mikołajkowa. Chociaż wiadomo, kwestia czasu, aż przesadne feministki ogarną, że nawet Mikołaja można zjebać. –Uuuu. Widzę, że mam do czynienia z profesjonalistką. – Zaśmiał się, ale posłusznie popukał się po odznace, którą miał przypiętą do klatki piersiowej i na której również widniało jego nazwisko. –Nie jestem detektywem, więc nic innego nie mam. – Wyjaśnił rozkładając bezradnie ramiona. Chciałby jej dać więcej pewności tego kim jest, ale skoro strój, auto i odznaka tego nie potwierdzały to nie wiedział co więcej mógłby zrobić.
Zmarszczył brwi. –No jasne, że nie. – Odparł bez zastanowienie. –Z tyłu sadzam tylko kryminalistów. Tobie oferowałem tylko podwózkę. Na miejscu pasażera. – Wyjaśnił, bo może rzeczywiście powinien to powiedzieć wcześniej. Rzucić jakimś zdaniem w stylu „Witam, z tej strony funkcjonariusz Demos. W związku z deszczową pogodą chciałbym zaoferować pani przejażdżkę do wybranego przez panią miejsca. Oczywiście na miejscu pasażera.” To miałoby więcej sensu i na pewno zdobyłby jej zaufanie. –Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć co się dzieje na tylnym siedzeniu tego auta. – Wolał się nie chwalić. Co prawda nie działo się tam nic tragicznego. Samo rzyganie, bo raczej to miasteczko było stosunkowo spokojne. A przynajmniej Cole na chwilę obecną nie miał żadnych przygod, którymi mógłby się chwalić. –Naprawdę wolisz moknąć i spacerować w samotności o tej porze? – Niby rozumiał jej podejrzenia, ale też nie rozumiał jej logiki.
-Oczywiście, że jesteś. Nikt nie mówi, że nie! – Rozłożył bezradnie ramiona i przewrócił oczami. No jak nie chciała jego pomocy to mógł tylko stać i patrzeć jak sama próbuje się ogarnąć. –Nie twierdzę, że nie wiesz. Ale mógłbym cię podwieźć żebyś nie zmokła! – Teraz to już trochę za późno, bo ewidentnie oboje byli mokrzy i równie dobrze Cole mógł zostawić radiowóz tu i przespacerować się do domu. Będzie musiał w dodatku oddać mundur do pralni. Przypał. –Poczekaj… – Zmarszczył brwi i nachylił się w jej stronę. –Sugerujesz, że powinienem to zrobić? – Zapytał całkiem poważnie.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Ciekawe, czy tak skutecznie łapiesz złodziei jak mnie za słówka, phi! - odparła i odwzajemniła prychnięcie, nie zamierzając dyskutować co Mikołaj ma w spodniach, ani czy bliżej jej do dobrotliwego damskiego odpowiednika pełnionej przez lapońskiego dziadeczka fuchy. Prezenty zwykle lubiła dostawać, a nie dawać, więc prawdę mówiąc żadna opcja nie pasowała do Chandry. - Może przytoczysz mi jakieś swoje statystyki, hę? - dodała, by dodatkowo sprawdzić jako to z niego bohater!
Żeby nie wyjść na idiotkę musiała zerknąć na tę wskazaną przez mężczyznę blachę. Dobrze, że matka wmuszała w nią mleko (no i może ta reklama płatków też się jakoś do tego przyczyniła!), że Ginsberg nie musiała podskakiwać (choć Cole był od niej więcej niż o głowę wyższy), żeby zobaczyć słabo widoczne w tym świetle nazwisko.
- Nie masz żadnej karty pływackiej albo karnetu do wypożyczalni… w twoim przypadku... cienkich ripost? - zapytała, ładując w tę wypowiedź sporą dawkę złośliwości. Zazwyczaj ona działała i odstraszała wszelkich namolnych natrętów, ale ten chyba był uodporniony albo miał jakąś misję bycia jej Aniołem Stróżem, bo za nic nie chciał odpuścić. O czym przekonała się też za chwilę.
- A co to za pora, że jest nieodpowiednia na spacery? Dawno już po dobranocce? Czyżby grzeczni policjanci już chodzili spać? To chyba ja powinnam zapytać, co tu robisz o tej porze - zakpiła, zupełnie nie doceniając tej troski, a może raczej powołania by służyć innym, które prawdopodobnie było przepotężną siłą, niedającą się zwalczyć nawet taką małoletnią pyskówką.
Zaśmiała się, patrząc na siebie. Nie była pewna, czy miała choćby jedną nitkę, która nie była już w tym momencie przemoknięta.
- Może jednak powinieneś użyć latarki, skoro nie widzisz, że się spóźniłeś z tą ofe… ofee...aaa-psik! - W ostatnim momencie zdążyła kichnąć w zgięcie łokcia. Ciągle zapominała, że wybrała się do Australii, kiedy tu panowała zima.
Gdy Demos się nachylił, nie odsunęła się ani na krok, uparcie wpatrując się policjantowi w oczy.
- Nie odważysz się! - powiedziała pewnie, stając w lekkim rozkroku, by pewniej poczuć grunt i zadarła nos, okazując tym samym swoją przewagę.

Cole Demos
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zachichotał, ale nie był w sumie pewien czy ona żartowała czy nie. –No cóż, nie mówi się w mieście o żadnych włamaniach czy rabunkach, więc możesz być pewna, że działam skutecznie. – Pokazał jej dwa rzędy pięknych, białych zębów. Był z siebie dumny, bo uważał, że jest dobrym policjantem. Co prawda Lorne Bay było po prostu spokojne i niewiele się tu działo. Ale to może też dlatego, że ludzie się po prostu obawiali takich zajebistych policjantów. A przynajmniej tak sobie wmawiał Cole. –Możesz się zgłosić do mojego przełożonego po coś takiego. – Nie znał swoich statystyk, ale w sumie uznał, że podsunęła mu bardzo dobry pomysł i powinien takie sobie prowadzić.
-Ej, ej! – Oparł dłonie na biodrach. –No i co ja ci teraz zrobiłem, że tak mnie obrażasz? – Posmutniał. Początkowo chciał być wredny i jakiś agresywny, ale jednak chyba jej uwaga go zabolała. –Chciałem ci tylko pomóc. Powaga. – Uniósł nawet ręce w geście bezbronności. No dobra, był uzbrojony, ale nie zamierzał na niej tej broni używać. Naprawdę chciał pomóc. Tym bardziej, że teraz tracił swój prywatny czas na pomaganie komuś kto tej pomocy ewidentnie od niego nie chciał. Podrapał się po skroni zmartwiony.
-No jest ciemno i leje deszcz. – Wydawało mu się to całkiem naturalne, ale może się mylił. –Słuchaj, co ja mam ci powiedzieć? – Westchnął. –Kończyłem zmianę, zaraportowałem, że kończę i niedługo będę na komisariacie, żeby zwrócić auto. Tak się składa, że patrolowałem ten teren dlatego tutaj jestem. - Nie wiedział jak inaczej wytłumaczyć jej swoją obecność tutaj. Podał jej wszystkie dane, pokazał blachę, jechał radiowozem. Zaraz dojdzie do tego, że go oskarży o niewiadomo co. A on tylko chciał pomóc. Jednak ludzie mieli rację twierdząc, że nie opłaca się być dobrym człowiekiem.
-Zauważyłem. Proponowałem podwózkę jak dopiero zaczynało kropić. – Rozłożył bezradnie ręce. Teraz to i on był mokry co absolutnie mu nie pasowało. Nie po to układał fryzurę, żeby teraz mieć ją zrujnowaną!
-Czy… czy ty mnie sprawdzasz? – Dopytał jeszcze szeptem, ale ręką sięgnął po kajdanki gotowy, żeby ją skuć. Tylko, że… nie miał żadnego pretekstu żeby to zrobić. Przynajmniej na razie.


Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Parsknęła śmiechem, bo przez moment miała wrażenie, że trafił swój na swego z tymi przechwałkami.
- Skoro nawet przestępcy wolą grasować gdzie indziej, to już faktycznie musi być z tobą źle - podsumowała, jeszcze kilkanaście sekund chichocząc z tego beznadziejnego przypadku policjanta - nadgorliwca. I o ile na początku była wkurzona, że ktoś chce zrobić z niej kryminalistkę, tak w miarę rozmowy z mężczyzną powolutku zaczęło jej schlebiać jego zainteresowanie. W końcu jakby nie patrzeć była w centrum jego uwagi, do tego tak rwał się jej do pomocy, że była niemal pewna, że gdyby chciała przejść przez kałużę, to on zdarłby z siebie ubranie, byle tylko Ginsberg mogła suchą stopą przedostać się na drugi brzeg. Nie mogła jednak od razu zmienić nastawienia, bo to byłoby podejrzane, dlatego postanowiła poćwiczyć swoje umiejętności aktorskie i trochę jeszcze pograć Demosowi na nerwach - w końcu przyda mu się próba cierpliwości, tak ważnej w jego zawodzie!
- Tylko winni się tłumaczą - zauważyła bystrze, nie to, żeby chwilę wcześniej sama zachęcała go do spowiedzi z dzisiejszego wieczoru. - Przyznaj się, co będziesz miał z tego, że mnie podwieziesz? Zbierasz jakieś punkty na glinę roku? Czy komendant osobiście wystruga ci order z ziemniaka? Jakoś nie zauważyłam, żebyś proponował podwózkę, na przykład… rowerzystom - dodała, zastanawiając się, czy gość jest tak wręcz obrzydliwie dobry, czy może ma w tym jakiś interes.
Uśmiechnęła się tajemniczo, słysząc szept Cola.
- A co? Masz ochotę mi zrobić rewizję osobistą? Sprawdzić, czy nie mam w staniku ukrytego podsłuchu? Ups, ale nie mam stanika. To może w majtkach, ale… ups… - urwała, zaciskając usta, by nie parsknąć śmiechem. Specjalnie nie dokończyła myśli, żeby trochę podziałać mężczyźnie na wyobraźnię. W międzyczasie wpadła na niezbyt mądry pomysł, by coś mu zabrać, ale zarówno odznaka jak i inne policyjne naszywki nie wyglądały na łatwe do usunięcia. I wtedy dostrzegła długopis wystający z jednej z kieszonek na piersiach Cole'a. Korzystając z okazji, że był stosunkowo blisko, szybkim ruchem chwyciła go, niemal od razu rzucając się do ucieczki.
- Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? - zapytała, biegnąc na oślep w strugach coraz mocniej padającego deszczu.

Cole Demos
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiał się i wycelował w nią palec. –Wszystko jasne. – Śmiał się i machał tym paluchem przed jej twarzą. –Jesteś jedną z tych, dla której szklanka jest zawsze pusta, co? – Absolutnie nie znał tego powiedzenia i nie wiedział jak je interpretować, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że takie powiedzenie istnieje. Także jak zwykle musiał kombinować. –Po prostu się mnie boją. Co ja ci mogę na to poradzić. – Wzruszył ramionami. W tej kwestii Chandra go nie przekona, że jest inaczej. Był pewien tego, że przestępcy obawiali się policji w Lorne Bay, nie tylko jego. Chociaż istniało też prawdopodobieństwo, że policja w Lorne Bay nie zdawała sobie sprawy z tego jakie grupy przestępcze działały na terenie miasteczka.
-To absolutnie nie ma sensu. Jeśli niewinny chce udowodnić, że jest niewinny to musi się wytłumaczyć, więc to co gadasz jest kompletną bzdurą. – Zmarszczył brwi. On to miał do czynienia z ludźmi, którzy się tłumaczyli i wiedział, że czasami warto kogoś wysłuchać żeby poznać stronę jakiejś historii z kilku perspektyw. –Ja… – Zaciął się i zaczął się rozglądać, bo w sumie nie widział żadnych ludzi na rowerach. –Tu nawet nie ma żadnych rowerzystów. – Powiedział w końcu. Dobra, nie był jakimś bystrzakiem, ale ludzi na rowerach to by zauważył. Poza tym nie byłoby sensu w oferowaniu podwózki ludziom na rowerach, bo przecież mieli już środek transportu. –Chciałem być po prostu miły i zaoferować ci podwózkę. – Wyjaśnił rozkładając bezradnie ramiona. –Teraz i tak nie ma to żadnego znaczenia, bo oboje jesteśmy mokrzy. Więc chcąc ci pomóc sam naraziłem się na uszczerbek na zdrowiu. – Jak jutro będzie miał katar to się wkurwi. I to porządnie. Nie chciał iść na żadne zwolnienie lekarskie.
-To jest… – Zaczął krzywiąc się nieco. –Bardzo nieodpowiednie. – Dokończył. Jasne, w każdej innej sytuacji nie miałby nic przeciwko temu, żeby posłuchać, że jakaś laska nie ma na sobie bielizny. Teraz jednak był na służbie. Dobra, był po służbie, ale nadal nie zameldował się na posterunku, nie zdał auta, więc tak trochę robił chyba nadgodziny. Nie wiedział. Tak czy siak nie chciał tutaj mieć żadnych nieprzyjemności w związku z tym, że Chandra zachowywała się w ten sposób do funkcjonariusza policji.
-Ja… – Stanął jak wryty, bo tego się nie spodziewał. –Nic ci nie zrobię. To tylko długopis! – Krzyknął za nią i patrzył jak biegnie. Przecież nie zostawi radiowozu żeby biec za laską, która nie chce podwózki. –Twoja strata, bambi! – Krzyknął za nią i miał nadzieję, że ta go usłyszy.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Jedna z brwi Chandry powędrowała ku górze, gdy Cole wyskoczył z gadką o szklance.
- Wnioski wyssane z… nosa - stwierdziła, chyba czując się urażona przyrównaniem jej do pesymistki. Nie uważała, żeby wszystko widziała w ciemnych kolorach, ba! nie miała ku temu powodów, bo zazwyczaj szybko i łatwo zdobywała to, co chciała, więc właściwie nie miała zmartwień - nie licząc tych, które sama sobie stwarzała, narzekając na co popadnie.
Parsknęła raz jeszcze. Szła by o zakład, że jeśli już to ci wszyscy bandyci boją się, że za bardzo się o nich będzie troszczył, podwoził ich na przednim siedzeniu albo napychał pączkami, żeby przypadkiem nie zmieścili się w drzwiach. Innych powodów do obaw nie widziała, bo facet wydawał się jej zbyt dobroduszny. Ale może to tylko pozory stwarzane w obecności urodziwych panien? Tego już się pewnie nie dowie, bo nie planowała śledzić kolejnego gościa w Lorne Bay (wystarczyło, że bezskutecznie poszukiwała Lorgana…).
O ile jeszcze chwilę temu to zainteresowanie nawet się Ginsberg podobało, tak tuż po tym, jak policjant wypomniał, że przez nią on także przemókł, dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. Żałowała, że te jej błyskawice nie mogły go przy okazji trzepnąć, by się opamiętał.
- Niby ja cię naraziłam na uszczerbek na zdrowiu? Nikt ci nie kazał wystawiać tyłka z radiowozu. Poza tym… gówniane przygotowanie, skoro nie masz żadnej pelerynki na deszcz. Dziwne, że nie macie tego na wyposażeniu na wypadek akcji w trudnych warunkach - zauważyła z cwaniackim uśmieszkiem, chcąc go jeszcze bardziej rozdrażnić. Och, robiła to dla jego dobra, w końcu jak podniesie mu ciśnienie, to od razu facetowi zrobi się cieplej!
Przewróciła oczami, dostrzegając jak Cole nie podłapał jej prowokacji.
- Co za sztywny świętoszek. Ale nuuudaaa - mruknęła bardziej do siebie, niż by słyszał to Demos, a po tym jak puściła się biegiem, raz obejrzała się przez ramię. Nie gonił jej. Nie ruszył się z miejsca i coś mówił, że nic jej zrobi. Co to więc była za zabawa? Chandra przystanęła, a kiedy dostrzegła, że Cole wsiada do samochodu, by po chwili odjechać, ze złością cisnęła długopis na jezdnię, po czym z całym impetem na niego nadepnęła, chcąc jakoś wyładować złość na siebie i na głupiego glinę, z którego oferty mogła skorzystać, a tego nie zrobiła i teraz znów była zdana tylko na siebie.
Na szczęście chwilę później przejeżdżała tamtędy starsza kobieta, której Ginsberg wskoczyła do samochodu i tym razem bez protestów dała się odwieźć do hotelu.

Cole Demos

// koniec
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ