studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
61.

Zlecenie, które dostała od Eve, dawało jej jakąś namiastkę tego, jak czasem grzebała przy projektach na uczelni. Zrobiła nawet rysunek w programie, wydrukowała go i pokazała kobiecie, podczas wizyty na jej farmie, a kiedy wszystko już ustaliły, Barlowe kupiła odpowiednie materiały do wykonania przejścia z dźwignią, które miało służyć tresurze psów i, rzecz jasna, to Archiego poprosiła o pomoc, skoro tyle rzeczy zrobili już wokół jej domku i był to kolejny pretekst do jego odwiedzin, nie, żeby w ogóle silili się na preteksty.
W obydwa razy, kiedy już nawet miała wszystko przygotowane, jednak im nie wyszło, a chociaż całkiem miło spędzało się jej czas na przytulaniu na leżakach, albo wcale nie tak przelotnych pocałunkach, to jednak zadanie do wykonania było i tu musiała poprosić o pomoc kumpla, z którym nie miała umowy o niezobowiązującym całowaniu. I jak tylko żwir wydał dźwięk, jaki wydaje żwir pod kołami samochodu, wychyliła się ze swojego domu, szykując im wodę z lodem i cytryną, tak na orzeźwienie, chociaż miała piwka schowane na czarną godzinę, tak dla ochłody, ale Freddie był w końcu swoim czikłaczento, to nie mogła mu zaproponować alkoholu, chyba, że miałby zostać na noc. - Siemkaa, ratujesz mi trochę tyłek! - szybko pokonała schodki z tarasu na trawnik i podchodząc do chłopaka, zbiła z nim jakąś pionę, a potem poprawiła jeszcze mokrym buziakiem w policzek, jakby go tak chciała wywitać na zapas. - Ogólnie wszystko mam, ale nie wszytko jestem w stanie sama podnieść i potrzymać, mam za małe rączki do tej roboty - pomachała w powietrzu swoimi dłońmi, które może i nie były najmniejsze, bo Raine paluchy miała całkiem długie, ale siły w niech już mniej, średni był z niej strongman. Prescott też nie wyglądał na Schwarzeneggera, ale co dwie pary rąk to nie jedna, więc miała nadzieję, że coś razem im się uda złożyć, bo niby do trzech razy sztuka, ale naprawdę, miała wrażenie, że mogą jeszcze dużo próbować, a i tak z Archerem się skończy tak samo. I nie, że jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie, nawet się tak błogo uśmiechnęła, jak sobie przypomniała to całe całowanie.

Freddie Prescott
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
003.


Niedziela.
Niedziela dzień cwela.
I Freddie, chociaż mało miał w sobie z cwela, za takowego właśnie trochę się poczuł, kiedy pędząc swym cinquecento w holenderskim gazie wzdłuż kolorowych uliczek Lorne o mały włos nie przejechał drobniutkiej starszej Pani, która z prędkością żółwia wolnostópka próbowała przedostać się na drugi koniec ulicy. I to nie tak, że miała ZIELONE, a on bezczelnie nie trzymał się zasad ruchu drogowego i sygnalizacji świetlnej, nie. Baba przechodziła na środku jebanej dwupasmówki (bo przecież te stare to są iście nieustraszone), zawodowo wymijając wszystkie samochody, aż nagle na pasie pojawił się Fredson; z muzyką na fula, zimnym łokciem za oknem i wielkim uśmiechem, pędząc do fajnej kumpelki Raine. I co? No i prawie w nią chłopak wziął, pierdolnął. Na ostatnią chwilę zatrzymał się z piskiem opon, ledwie muskając końcowe balkoniku, z którym dzielnie kroczyła przez drogę. A że był z niego wyjątkowo troskliwy osobnik, postanowił wyjść z pojazdu i pomóc starszej pani dotrzeć w jednym kawałku do chodnika. Włączył więc czym prędzej światła awaryjne i kiedy tylko znalazł się przy kobiecie ta zamiast obdarzyć go wdzięcznością i uśmiechem zaczeła NAPIERDALAĆ zakupami. JEGO. FREDDIEGO. Rozumiecie? To wziął ją tam kurwa zostawił i niech spierdala. Pojechał więc w pizdu, co jakiś czas czując nieprzyjemne swędzenie w miejscu, w które dostał z siatki.
Pod dom Raine przyjechał z dziesięciominutowym opóźnieniem, masując zasiniaczoną głowę i krzywiąc się lekko, gdy ta tak po prostu zaczęła nim szarpać i przytulać. Pewnie w szoku jeszcze był, czy coś.
Nawet nie chcesz wiedzieć, co mnie spotkało w drodze tutaj! — krzyknął ostrzegawczo, kręcąc głową z niedowierzaniem. I może marnowałby dalej czas na opowiadanie całej historii z charakterystycznym dla niego zaangażowaniem, ale przecież robota się sama nie zrobi, tak? Tak. Zamknął więc cingue i podreptał dzielnie za Raine w odpowiednie rejony. — Dobra to mów mi tutaj co mam robić — rzucił w pełni gotowy do pracy, zakładając ręce na biodra i rzucając okiem na plac budowy zafundowany przez Barlowe. — Od czego zaczynamy? — spojrzał na nią wyczekująco, jednak ta stała jak głupia i uśmiechała się jak Morawiecki podczas ogłaszania kolejnego lockdownu. — Tee, a tobie co? Zakochałaś się czy jaki chuj??

Raine Barlowe
ambitny krab
Kasik#0245
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Co jest, co ty jesteś nagle taki niedotykalski? - wiadomo, z każdym się miało inne rytuały powitalne i z jednymi od razu był przytulas, z innymi buziaki (które dzieliły się na te w usta, w policzek i w powietrze obok twarzy), a z jeszcze innymi jakaś piątka, czy coś, ale z Freddiem się już trochę znali, więc nawet jakby mu się z piskiem rzuciła w ramiona to nie spodziewałaby się jakiegoś odepchnięcia, raczej odegrania prawie filmowej sceny, bo tam się ludzie zawsze intensywnie witali. - Jasne, że chcę! Jeszcze jak zacząłeś, to musisz mi opowiedzieć! - wyobraźnię miała bujną, nawet bardzo, więc pewnie lepiej, żeby jej wszystko opowiedział po dobroci, bo jak się Raine zacznie domyślać, to on chyba nie będzie chciał wiedzieć co się dzieje pod jej czupryną. Mógł na przykład znaleźć w swoim samochodzie wielkiego węża, który już się czaił, żeby go połknąć w całości, ale w ostatniej chwili stoczył z nim prawdziwą walkę i wygrał! Albo, o, mógł być świadkiem strzelaniny, ale kiedy już ktoś trzymał broń przy jego twarzy, to przyjechała policja! O tym akurat mogłaby z nim podyskutować, skoro sama miała podobną sytuację kilka miesięcy temu. Z pewnością nie zamierzała mu odpuścić!
- Noo, musisz mi pomóc ze zbudowaniem takiego czegoś do tresowania psów, mam już cały plan i w ogóle. To znaczy, wiadomo, nie musisz, tylko jak chcesz - nie śmiałaby go wykorzystywać, jakby jednak nie miał na to ochoty, ale dla Barlowe na przykład to majsterkowanie było trochę jak zabawa. - To mogę ci ten plan pokazać, żebyś w ogóle wiedział o co mi chodzi - o, to było niegłupie, tylko musiała po niego wejść do domu i machnęła na Freddsa ręką, żeby poszedł za nią. - Tsoo? Co ty za głupoty gadasz? W kim? - zaśmiała się za głośno, no może minimalnie za głośno, jeszcze nerwowo zakładając kosmyk włosów za ucho, ale nie wiedziała czemu, bo przecież w jej życiu nie było żadnego faceta, żadnego!
- Chyba, że ty się zakochałeś i chcesz mi opowiedzieć. No, jak ma na imię? Ładna? Gdzie idziecie na randkę? - prześmiewczo zapytała, rozwijając wydrukowany projekt tego ustrojstwa dla Eve. - Każdy czasem potrzebuje przyjaciółki, Prescott, mozesz się totalnie wygadać - pochyliła się na wydrukiem, nieopatrznie stukając go czołem w czoło i zaczęła wyjaśniać konstrukcję, łączenia, śruby, podkładki i kolejne etapy budowy, jak gdyby nigdy nic.

Freddie Prescott
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No więc jak prosiła, tak jej opowiedział. Opowiedział o wszystkim: o tym jak pędził do niej na full speedzie i jak prawie przejechał biedną babulinkę, o tym jak chciał jej pomóc przejść przez drogę, a ta zamiast podziękować i skorzystać z oferty, zaczęła napierdalać go zakupami, jak jebaniutkiego przestępcę, opowiedział o tym, jak bardzo go to wszystko oburzyło, bo przecież kto jak kto, ale Freddiemu do bycia przestępcą było naprawdę daleko! W końcu to Prescott w każdy wtorek pomagał sąsiadce z domku obok w koszeniu trawy, i pani Tracy z warzywniaka z dostawą w każdy czwartkowy poranek. Złoty chłopak, jak to mawiali miejscowi, a nie jakiś tam kurwa złodziej zakupów. Na skandal na kółkach.
Szaleństwo, nie?! — rzucił wciąż jeszcze oburzony tą całą historią. — Wiadomo przecież, że ja to bym muchy nie skrzywdził, nie?! — podpytał jeszcze, bo potrzebował kogoś (a najlepiej Raine, wiadomo), żeby potwierdził tę wypowiedź. No chyba, że mowa o pająkach, te to napierdalał klapkami już w pierwszej sekundzie po zidentyfikowaniu osobnika. Dla pajęczaków nie było litości.
Do tresowania piesków? Ej, brzmi super — podekscytował się. Zawsze w domu pragnął mieć własnego psiaka, jednak ojciec wiecznie potarzał, że nie, bo ma uczulenie. Bullshit. Bullshit jak chuj, ale no co poradzić. — Dobra to działajmy, pokaż mi tam szybciutko co i jak — poszedł za nią gdzie trzeba, po drodze jeszcze pewnie czując się jak u siebie i łapiąc z kuchni szklankę z wodą, bo przecież od tego wszystkiego aż mu uschło w gardle OD TYCH KŁAMSTW RAINE. — No już ty mi tu kitu nie wciskaj, moja droga. Ja to mam love-radar w cycach i doskonale widzę, kiedy ktoś jest zajebany. Inaczej ci z oczu paczy! — rzucił oskarżycielsko, nachylając się nad przyjaciółką (tak, co by się lepiej przyjrzeć), a następnie skrzyżował ręce na piersi, przyglądając się jej uważnie. No kłamała go jak nic. Ewidentnie był w jej życiu jakiś delikwent, o którym z dziwnych przyczyn nie chciała mu powiedzieć.
Ja? — odsunął się podejrzliwie. — No wiadomo, zajebany po uszy. W końcu jestem w związku już od kilku dobrych lat, ale pewnie to aż tak nie widać, chyba się już to trochę przeterminowało — skwitował, patrząc gdzieś w dal. Może i faktycznie ostatnio sam zastanawiał się, czy aby na pewno dalej kocha, tak jak kiedyś i czy ten cały związek ma jakąkolwiek przyszłość, jednak nie był chyba jeszcze gotowy dzielić się tą informacją z przyjaciółką. — A poza tym, ty mi tu nie zmieniaj tematu! Wiec albo gadasz kto ci zawrócił w głowie, albo pokazuj mi już tu natychmiast co tam działamy z tym sprzętem do tresowania.

Raine Barlowe
ambitny krab
Kasik#0245
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Oczywiście, że z ogromną uwagą słuchała jego opowieści, dorzucając do niej jeszcze momentami różne ochy i achy, w tych wszystkich momentach, kiedy podzielała poczucie niesprawiedliwości, a na koniec gorąco zapewniła, że przecież wie, że muchy by nie skrzywdził, bo jakoś tak wyczekująco na nią spojrzał, a Raine nigdy nie widziała, żeby Freddie przejawiał jakiekolwiek zapędy do agresji.
- No, bo ja pomogłam takiemu facetowi z pieskiem, on mi go czasem pożycza, a ja go zabiorę na tresowanie do takiej laski od tresowania i w zamian mam jej to coś zbudować - oznajmiła na szybkości skąd w ogóle wziął się pomysł z czymś dla piesków. I cieszył ją wyraźny entuzjazm Prescotta, chociaż jakoś nie spodziewała się szczególnie narzekania, ani nic z tych rzeczy. - To ogólnie mam taki plan już trochę i nawet nie trzeba się jakoś mocno napracować, tylko po prostu potrzymać, także jak się chciałeś wykazać, to nie dziś - Raine w ogóle nie przepadała za proszeniem o pomoc i zanim Freddie się pojawił, zdążyła już sporo rzeczy przygotować. Wiadomo jednak, że nawet trzymanie latarki przy skomplikowanych naprawach może być kluczowe dla danego projektu, więc każde najmniejsze działanie się przyczyniało do sukcesu, a chłopak w nagrodę dostanie... cóż, mogła mu zaproponować na razie wodę.
- Co ty w ogóle wygadujesz? O pieskach się może rozmarzyłam i tyle, a ty już krzyki urządzasz, jakby się całe Sapphire River miało zlecieć do afery, która nie istnieje - wywróciła oczami, chociaż kłamanie jak z nut nie było wcale czymś, w czym była dobra, ale przecież mu nie powie, że się całuje z Archerem czasami i że to takie super fajne przeżycie, ale też robią to tylko jako przyjaciele? Głupia sytuacja z tego wyszła, może jakby trochę więcej pomyśleli, to zdaliby sobie ze wszystkiego sprawę, a teraz to było za późno i rzeczywiście serce Raine szybciej biło na widok Brooksa - tego konkretnego, nie całej reszty - jednak pierwszy powinien dowiedzieć się on, a nawet przed sobą się nie przyznawała. - A skąd mam wiedzieć, czy kogoś na boku nie poznałeś? - odparowała, nie do końca tak na poważnie, ale halo, to on pierwszy zaczął się wtryniać w jej miłosne (nie)podboje! - Nie ma żadnego tematu przecież, nikt mi nie zawrócił, no chodź! - pokręciła głową i wyszła na tył swojego domku, gdzie leżały przygotowane wszystkie deski, śruby, klucze, wiertarki i cała masa wyposażenia. - To patrz, ta część musi iść tu, tamta tu, a to powinno się stykać z tym - zaczęła mu wszystko pokazywać po kolei, może trochę szybko, a na koniec się odwróciła głową w stronę Freddiego, żeby zobaczyć czy słuchał i zrozumiał, bo może wcale nie słuchał i dalej się skupiał na tym zakochaniu, co to nie istniało?

Freddie Prescott
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobra, na starcie trzeba było przyznać: słowotok Raine był jednym z wielu rzeczy, które dla Freddiego niekiedy były ogromnym wyzwaniem. Bo to już nawet nie chodziło tylko o to, że czasami mówiła szybko jak nakręcona i ciężko było zrozumieć, kiedy wilka słów zlewało się w jedno, ale ten moment, kiedy wypowiadane zdania absolutnie nie miały kurwa sensu. Kochał Barlow całym swoim przyjacielskim sercem, jednak dobrym tłumaczem to ona za grosz nie była. Tak więc kiedy tak energicznie spuszczała się na opowieści o pieskach i pożyczaniu-czegoś tam, Prescott na moment wyłączył się z historii, odbiegając myślami do słodkiej dziewczyny na rowerze, która kilka tygodniu temu prawie go wzięła kurwa zabiła. I może normalnie nie zwróciłby na nią nawet najmniejszej uwagi, jednak ostatnie problemy w związku, przywoływały w nim jakąś desperacją chęć poznania nowych ludzi i zmiany otoczenia. I chociaż nic z tym konkretnego nie robił, tak nowo poznana koleżanka na jakiś czas zagościła w jego myślach.
Okej, super — podsumował najprościej, jak tylko potrafił, tak żeby przypadkiem nie przyznać się do niesłuchania i ruszył na Raine prosto na tyły domu. Przez moment pozazdrościł jej tego cholernie pięknego widoku na rzekę. Sam jedyne, na co mógł patrzeć zaraz po przebudzeniu to wkurwiająca Presley i wielki ruch uliczny tuż przy centrum. Po chwili jednak wrócił wzrokiem do przyjaciółki, zaciągając mocno brwi, bo coś tu z nim w chuja leciała.
Dobra dobra, Barlowe — zaczął, wymachując wysoko paluchem. — Dobrze wiesz, że nie ze mną takie numery. To nie są maślane oczy do piesków, oj nie. Tobie tu ewidentnie leci ślinka na kogoś i już ja się na tym znam. Mam przecież jebaniutki radar na takie rzeczy — skwitował, zakładając ręce na klatce piersiowej. No kto jak kto, ale Freddie doskonale wiedział, jak wyglądała zajebana laska. Już on się naoglądał ukochanej siostry przez całe życie. Podszedł nieco bliżej. — Ale dobrze, skoro nie chcesz mówić, to nie. Wiedz jednak, że jestem wyśmienitym psychologiem w tych sprawach — podsumował zadowolony, boostując przy tym swoją skromną osobę. Oczywiście komentarz o robieniu na boku idealnie zignorował, przywodząc zmianę tematu.
To jak to składamy? Od czego zaczynamy? — rozejrzał się po rozjebanych deskach, zastanawiając się, od czego by tu wystartować. — Dobra to może to? — wskazał na kilka leżących po lewej stronie części. — Wydaje się najszybsze do skręcenia — podszedł nieco bliżej, w międzyczasie łapiąc kilka przydatnych narzędzi. Większość rzeczy faktycznie wydawała się już posklejana, za co Raine należały się wielkie brawa i oklaski (i może jeszcze jakiś order z ziemniaka z grawerem).
Dobra, a te parki wydają się mniej więcej takie same, to może się podzielimy? — zapytał gdy już uporali się z poprzednim kawałkiem, bo w głowie już automatycznie miał wgrany program efektywnej pracy. — Albo nie, lepiej — przystanął na moment, spoglądając podejrzliwie na przyjaciółkę — Zakładzik. Kto pierwszy sklepie, może zadać jedno pytanie drugiemu — zaproponował cały dumny i wyciągnął rękę w stronę Raine. — To jak będzie?

(może jakieś kosteczki by ruch dać)
Raine Barlowe
ambitny krab
Kasik#0245
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Radar, huh? Naprawdę, ubzdurałeś sobie jakąś aferę, nie wiadomo po co. Jak sobie kogoś znajdę, to przecież ci powiem, po co miałabym to trzymać w tajemnicy? Twój radar ewidentnie jest do naprawy - dalej szła w zaparte, że żadnego faceta nie ma w jej życiu i do nikogo nie wzdycha, ale co miała Freddiemu opowiadać o swoich niewinnych pocałunkach z Archiem? Nie chciała sama się jeszcze nakręcać, ani w ogóle opowiadać o tym komukolwiek, bo wiadomo, że jak tylko zaczynało się opowiadać, to wszystko rozsypywało się jak domek z kart. Zawsze tak było. A ona bardzo się bała, że po raz kolejny nie pomyśli i zrobi jakiś błąd. Jej historia wszelkich romantycznych relacji może i nie była uboga, ale zdecydowanie nie była szczęśliwa. Przez kilka miesięcy swoim chłopakiem nazywała faceta, który traktował ją jak przyjaciółkę z bonusami i przez ten cały czas ją zdradzał, choć skoro nie byli razem, nie można było tego do końca nazwać zdradą. Potem pojawił się kolejny, który swoją pewnością siebie i upartością zdecydowanie ją onieśmielał, ale równocześnie miał w sobie coś, co skradło jej serce i mimo tego, że rozum podpowiadał nie, zaangażowała się aż za bardzo. Na całe szczęście nie musiała długo czekać na zmianę swojego podejścia, bo po dosłownie kilku dniach tej świeżej ekscytacji nową osobą i cukierkowej atmosfery, ten pokazał jej swoją prawdziwą twarz, a skoro było to też powiązane z jego wyjazdem, Raine łatwiej było podjąć ciężką rozmowę o tym, że powinni się rozstać. Dlatego teraz naprawdę chciała się wstrzymać z czymkolwiek. Od kilku miesięcy mówiła, że robi sobie przerwę od randkowego życia i naprawdę tego chciała, tylko kiedy po raz pierwszy poczuła smak ust Archera, w głębi siebie już wiedziała, że przepadła.
- Zakład? Proszę bardzo. Możesz się tylko łudzić, że wygrasz, Prescott - prychnęła, zadzierając brodę do góry, bo była przekonana, że w majsterkowaniu akurat ma przewagę. Od dzieciństwa spędzała z ojcem całe dnie przy naprawianiu wszystkiego, co mogło się zepsuć na farmie - a było tego sporo, przez co może i nie nauczyła się nigdy od mamy technik gotowania, ale w drobnych naprawach nie miała sobie równych. Przynajmniej tak uważała, oczywiście z tego konkursu wyłączając każdego, kto był prawdziwą złotą rączką. - Czas start! - zarządziła i wzięła się do roboty, nie patrząc wcale na pracę Freddiego, żeby się nie rozpraszać, ale kiedy już krzyknęła tryumfalnie: - Pierwsza! - zobaczyła, że chłopak odsunięty od swojej części, musiał skończyć pierwszy, w końcu kości zostały rzucone. - Albo i druga - westchnęła, ocierając wierzchem dłoni kropelkę potu z czoła. - To o co takiego chcesz się mnie spytać, co? - uniosła do góry jedną z brwi, trochę się czując, jakby w grze w butelkę, albo prawda czy wyzwanie, wybrałaby prawdę.

Freddie Prescott
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ