kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
#10

Sam nie wiedział już ile czasu minęło od jego ostatniego spotkania z Lucy. Nie potrafił zdobyć się na to, by odwiedzić ją wcześniej. Potrzebował czasu, by wszystko sobie w głowie poukładać. Żeby zrozumieć swoje uczucia do blondynki. Zdał sobie wtedy sprawę z tego, że Kenzington była dziewczyną, która całkowicie nim zawładnęła i sprawiła, że nie potrafił myśleć o niczym innym. Zbierał się w sobie, zastanawiając się nad tym, czy kolejne spotkanie z Lucy cokolwiek między nimi zmieni. Miał wrażenie, że ostatnim razem powiedzieli sobie zbyt dużo, że zniszczenia były tak duże, że nie będą w stanie tego naprawić.
Poniekąd, sam się też gdzieś w tym wszystkim pogubił. Posunął się nawet do tego, by zarejestrować się na portalu randkowym, gdzie poznał Susan. A potem sprawy potoczyły się naprawdę szybko, w nieoczekiwanym kierunku. On jednak nie miał sobie nic do zarzucenia. Kochał Lucy, owszem, jednak ona wzgardziła jego uczuciem, nie dając nawet im szansy. Przez relację z Murphy próbował zagłuszyć uczucia. Zastępował klin klinem, jednak nie wiedział, że wyrzuty sumienia i jego w końcu dopadną.
I to właśnie one przywiodły go w końcu pod dom Lucy którejś piątkowej nocy. Sam nie wiedział jak długo stał, ukryty w krzakach, patrząc w oświetlone światłem okna i widząc od czasu do czasu Lucy. Byli tak blisko po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. Ona nie miała pojęcia, że ją widzi i zastanawia się, czy dobrym pomysłem jest pokazanie jej się i kolejna próba dogadania.
Nie był jednak zrobić ani jednego kroku. Zamiast tego, stał i popijał kolejne już piwo, właśnie poprzez alkohol próbując dodać sobie odwagi. Dość głupia decyzja, zważywszy na to, jak słabą głowę.
W końcu, po godzinie albo dwóch takiego stania i gapienia się jak wół w malowane wrota, podczas których wypił przynajmniej cztery piwa, ruszył chwiejnym krokiem w stronę domku. Wziął kilka głębokich wdechów, przygotowując się na to, co może się wydarzyć i w końcu zapukał do drzwi. Raz, drugi, trzeci. To oczekiwanie sprawiało, że dostawał szału. Miał wrażenie, że blondynka specjalnie nie otwiera.
- Lucy! - Krzyknął w stronę zamkniętych drzwi. - Otwórz. Musimy porozmawiać. - Nie miał zamiaru odpuścić, a jeśli byłoby trzeba spędziłby na ganku jej domku całą noc, byleby tylko dziewczyna do niego wyszła i z nim porozmawiała.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Ten wieczór nie różnił się specjalnie od pozostałych w ostatnim czasie. Starała się skupić na pracy oraz na ludziach którymi się otaczała, żeby nie musieć myśleć o tym, co przeszła z Adonisem. Rozstanie było bolesne owszem, ale to, czego świadkiem była później, było jak policzek wymierzony prosto w twarz. Uznała bowiem pewnego dnia, że chciałaby zawalczyć i spróbować wszystko mu wyjaśnić, kiedy jednak znalazła się pod jego domem, zza drzwi dobiegały ją odgłosy, których nie można było pomylić z niczym innym.
Pocieszył się i to cholernie szybko.
Nie stała tam zbyt długo, bo wszystko, co słyszała, napawało ją obrzydzeniem, ale wystarczyło, żeby zobaczyła inne oblicze pana idealnego.
Tak ją zapewniał, że jest gotów czekać na nią, ile trzeba, a wystarczyło kilka tygodni, żeby pieprzył się, z kim popadnie. Lucy dodała dwa do dwóch i wyszło jej z tego, że z pewnością, gdy się spotykali, również skakał sobie w bok. Zabawne jak niskie mniemanie można mieć o tancerce, a samemu, jak ten najgorszy hipokryta, wsadzać penisa, gdzie popadnie.
Nie powiedziała mu wtedy więc nic. Wystarczyło, że słyszała, nie chciała jeszcze tego oglądać. Dlatego właśnie uznała, że od tego dnia Adonis Brooks dla niej nie istnieje. Na wszelki wypadek zablokowała go na wszystkich dostępnych platformach i postanowiła iść dalej swoim życiem. Mogła się jedynie cieszyć, że nie oddała mu dziewictwa, bo najpewniej i tak by tego nie uszanował.
Korzystając więc z wolnego wieczoru, kręciła się po domu, śpiewając z całych sił Celine Dion i nie spodziewała się nikogo. Lula wyjechała na kilka dni ze znajomymi, więc miała cały dom dla siebie.
Dlatego może właśnie przestraszyła się, gdy ktoś załomotał do drzwi. W ostatnim czasie miała kilka nieprzyjemnych sytuacji, więc nic dziwnego, że początkowo nie zareagowała na donośnie pukanie. Dopiero znajomy krzyk zwabił ją bliżej drzwi. Ale głos, chociaż tak dobrze znany był inny.
- Adonis? - Spytała, otwierając zamek, ale wciąż zostawiając łańcuch założony na drzwiach. Wyjrzała jedynie przez szczelinę. Początkowa ulga na jego widok ustąpiła złości na wspomnienie tego, co słyszała przy jego drzwiach. - Porozmawiać? A mamy o czym? Co twoja cichodajka jest dziś zajęta? - Spytała, nie zamierzając owijać w bawełnę, że doskonale wie, co on wyczyniał.

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Nie wiedział, czy nachodzenie Lucy o tak późnej porze i jeszcze do tego pod wpływem alkoholu było dobrym pomysłem. Jednak musiał ją zobaczyć. Była dla niego jak narkotyk, którego brak odczuwał bardzo silnie. Chciał w końcu wszystko sobie z nią wyjaśnić, sprawdzić, czy może jednak udałoby im się odbudować, to co niedawno tak bardzo zepsuli. Powiedziała, że go kocha, przecież nie mogła tak szybko przestać. I od zawsze Adonis był wychowywany tak, by naprawiać to, co się zepsuło, a nie porzucać to i przerzucać się na coś nowego. Zresztą, blondynka była dla niego najważniejsza. Ważniejsza niż inni, nic więc dziwnego, że chciałby było między nimi tak jak dawniej. Musieli tylko dać sobie szansę i porozmawiać ze sobą szczerze, a nie udawać, że nigdy nic między nimi nie było, że się nie znają.
Uśmiechnął się, widząc jej twarz w szparze drzwi. Naprawdę się cieszył, że ją zobaczył, że może jakoś sobie wyjaśnią. Jednak jej słowa skutecznie starły z jego ust uśmiech, a jego miejsce zajęło najpierw zdezorientowanie, a potem czysta złość.
– Cichodajka? - Zapytał, nieco zdziwiony jej stwierdzeniem. Przecież nie mogła wiedzieć, że spotkał się z Susan. Zresztą, nie byli parą. - Nie rozumiem o co ci chodzi. Nie jesteśmy parą, nic nie jest oficjalne. A wiesz dlaczego? - Zapytał, patrząc jej w oczy. - Bo to ty złamałaś mi serce. Ty powiedziałaś, że nie mam prawa cię kochać. I teraz... teraz masz czelność wypominać mi to, co zrobiłem? Najpierw zdeptałaś moje uczucia... a teraz to? - Nie, to mu się totalnie nie mieściło w głowie. Lucy była szalenie nieprzewidywalna. - Myślisz, że jesteś lepsza? Wiem przecież o tym ruskim mafiozie, z którym się widujesz. Poleciałaś na kasę? Co ci obiecywał? Zresztą... nie odpowiadaj. Nie chcę tego słuchać i nie chcę nic na ten temat wiedzieć. - Nie zamierzał być jej dłużny. Poczuł też, że w sumie to nie powinno go tutaj być.
Zrozumiał, że wszystko już stracone. Że Lucy bardzo łatwo przyczepiła mu łatkę bawidamka. Skoro tak chciała, to on nie widział kompletnie sensu w tym, żeby się tu przed nią płaszczyć.
- To był błąd. - Ból, czysty ból, którego nic nie było w stanie załagodzić wypełniło całe jego ciało. Nie chciał, nie potrafił chyba już z nią rozmawiać. A było między nimi tak dobrze. - Żegnaj Lucy. Nie będę więcej cię nachodził, ani się do ciebie odzywał. - Obrócił się na pięcie i ruszył powoli ścieżką, mając ochotę coś kopnąć lub przewrócić. Zamiast tego, wyjął tę noszoną karteczkę z czerwonym serduszkiem. Mocno pomiętą, bo często do niej wracał i rzucił ją na ziemię. Nie widział sensu noszenia jej ze sobą i przypominania sobie o kobiecie, które z taką łatwością zdeptała jego własne uczucia. Wystarczyło mu to, że pojawiała się w jego snach i myślach.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Tęskniła za nim, ale nie chciała się do tego przyznać. Czuła się upokorzona, nie tyle tym, że odkrył, jak pracuje, ale głównie przez fakt, że została przyłapana poniekąd na kłamstwie. Wstydziła się faktu, że przez tak długi czas nie powiedziała takiemu facetowi prawdy. Ale z drugiej strony… Te uczucia wyparowały, gdy tylko pod jego drzwiami usłyszała, co wyprawiał z jakąś kobietą.
To było jak siarczysty policzek. Pocieszył się po niej tak szybko, jak tylko się dało. Twierdził, że ją kocha, żeby zaraz potem uprawiać seks z kimś tam. Początkowo chciała wtedy nawet zaczekać pod jego drzwiami, dać mu znać, że wszystko słyszała, ale uznała, że nie wytrzymałaby tego. Dlaczego więc teraz wygarnęła mu prosto z postu?
Bo chciała usłyszeć, co on ma jej do powiedzenia na ten temat? Czy tamtej też mówił, że ją kocha? A może seks był dla niego ważniejszy niż uczucia i mógł robić to z byle kim? Nieważne w zasadzie co sobie myślała, że powie, bo Adonis z miejsca przeszedł do ataku.
- Skąd mogłam wiedzieć, że łamię ci serce, skoro o swoich uczuciach powiedziałeś mi dokładnie w tym samym momencie, gdy wypomniałeś mi, jak pracuje! - Odpowiedziała szczerze oburzona, wychodząc przed dom, zamykając za sobą drzwi. - Mogłeś wcześniej powiedzieć mi o tym, co czujesz, to może miałabym więcej odwagi, żeby jakoś skonfrontować cię z opinią, jaką masz na temat striptizerek. - Chyba pierwszy raz w jego obecności na głos nazwała swój zawód.
Zagotowała się jednak jeszcze bardziej, słysząc o Borisie. Mężczyzna rzeczywiście regularnie odwiedzał Shadow i wykupował jej czas na całą noc, ale nie oczekiwał żadnych dodatkowych usług. Chciał ją poznać. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
- Serio myślisz, że poleciałam na kasę? - Jej głos zadrżał z wściekłości, bo przecież przez cały rok nie prosiła Adonisa ani o drogie prezenty, ani o wycieczki, czy cokolwiek. Szanowała to, że zbierał na swoją restaurację, a właśnie została oskarżona o to, że kręcą ją jedynie dolary. - To po to tu przyszedłeś? Powiedzieć mi, że się kurwie? - Niezbyt często przeklinała, ale teraz już się nie hamowała. I nie dbała o to, że mogła ściągnąć uwagę sąsiadów. Jej okolica i tak była najniebezpieczniejsza Lorne, więc awantury były tu na porządku dziennym. - Nie ja poszłam do łóżka z byle kim od razu po rozstaniu. A nawet jakbym to zrobiła, to tobie nic do tego, bo przecież nie byliśmy parą. Na twoje własne życzenie. - Bardzo, ale to bardzo starała się nie płakać. Wystarczająco dużo już łez przez niego wylała. Zachowywał się, jakby przez ten rok nie poznał jej wcale i opierał się w ocenie jej na dwóch ostatnich spotkaniach.
Widząc, jak odchodzi, zrobiło jej się ciężko na sercu, ale przecież sam nie poszedł pocieszać się z inną, dopiero co wyznając Loli swoje uczucia.
- Pewnie! Idź! Uciekaj. Już pewnie na ciebie czeka! - Powiedziała, czy raczej krzyknęła za nim. Widziała, że coś rzuca za siebie, ale zamiast pójść za nim usiadła ciężko na progu domu i ukryła twarz w dłoniach. Na co ona liczyła? Że kiedyś jakiś porządny facet się w niej zakocha? Głupia. Dla takich jak ona nie ma happy endów.

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
On też za nią tęsknił. Naprawdę mocno. Gdyby nie to, że potrzeba zobaczenia jej i wyjaśnienia wszystkiego była tak silna, nigdy w życiu by się tutaj nie pojawił. Nie miał pojęcia, jak naprawić to, co dopiero zaczęło między nimi kiełkować. W jaki sposób mieliby wrócić do tego, co było przedtem.
Nie potrafili chyba ze sobą rozmawiać. Zbyt wiele żali, niedomówień i złości zagościło między nimi i choć Adonis próbował znaleźć w sobie choć odrobinę nadziei na to, że jeszcze kiedyś będzie nimi lepiej, to nie potrafił.
Miał sobie iść. Naprawdę chciał to zrobić. Odejść i nie mówić nic więcej. Wiedział, że jeszcze jedno słowo więcej i pogrążą się jeszcze bardziej. Jednak oskarżenia Lucy raniły go tak boleśnie, że nie był w stanie tego zignorować.
Obrócił się na pięcie i wrócił do niej.
- Na moje własne życzenie nie jesteśmy razem? - Zapytał, naprawdę się powstrzymując żeby nie parsknąć śmiechem. - To może przypomnę ci, że to ty przez rok mnie okłamywałaś. Przez rok nie powiedziałaś mi czym się zajmujesz, bo sobie założyłaś w tej swojej ślicznej główce, że nie zrozumiem, bo kiedyś nieprzychylnie wypowiedziałem się o striptizerkach. - Wiedział, że jego słowa ją ranią. Jemu samemu było źle z tym, że musi to mówić. Jednak nie wytrzymał. Miał dość. Lucy widziała błędy i winę za to co między nimi było, tylko w nim. A z siebie robiła krystalicznie czystą i idealną. A Adonis wiedział, że nie zrobił nic złego. Nic, za co mogłaby go oskarżać. – Po co przyszedłem? Do cholery, Lucy! Bo cię kocham. Kocham cię na tyle mocno, że chciałem to wszystko naprawiać. I przypomnę ci, że nie jesteśmy razem i z tego co widzę, nigdy nie będziemy. - Wiedział, że mówi prawdę. Wiedział, że to co mówi jest bolesne, ale skoro wbił już nóż to musiał go jeszcze przekręcić. - Zakazałaś mi miłości do ciebie, to co? Oczekiwałaś, że będę siedział jak grzeczny chłopczyk i czekał aż ty się zdecydujesz ze mną być? Kochałem cię Lucy. Wiedziałem, że jesteś tą jedyną... Ale teraz? Teraz nie chcę cię nawet widzieć. - Pokonał kilka dzielących ich kroków i pocałował ją w czoło. Zapewne po raz ostatni w swoim życiu. - Układaj sobie życie z kim chcesz, ale mnie do tego nie mieszaj. Nie mam zamiaru stać i patrzeć jak dobrze się bawisz. Albo czekać na to, aż w końcu stwierdzisz, że to jednak ze mną powinnaś być. Mam dość Lucy. Więc nie dziw się, że odchodzę. - Obrócił się na pięcie i ruszył szybkim krokiem, chcąc jak najszybciej odejść. Zostawić za sobą Lucy i uczucia, które do niej żywił, a które tak bardzo łamały mu serce.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Zadziwiające, że do tej pory nie mieli problemów, żeby się dogadać. Jak rok długi, Lucy do tamtego feralnego dnia miała wrażenie, że nikt nie rozumiał jej lepiej, niż właśnie Adonis. Owszem, nie powiedziała mu, gdzie pracuje, ale właśnie dlatego, że nie chciała go stracić. Wiedziała, jakie miał zdanie na temat kobiet pracujących w ten sposób. Tyle osób w swoim życiu już straciła, jeszcze więcej z nich zawiodła, dlatego paraliżował ją strach.
Miała 21 lat. Jej ojciec był pijakiem, który nie raz i nie dwa, podniósł na nią rękę, gdy była młodsza. Jej matka odeszła o wiele za wcześnie, zostawiając obowiązek odgrywania roli matki nad swoim młodszym rodzeństwem właśnie na Loli. Ile razy chodziła do szkoły głodna, byle tylko jej rodzeństwo miało lunch — ojciec, nigdy nie pozwolił im ubiegać się w szkole o darmowe lunche, bo wtedy utraciliby część finansowej zapomogi, którą on mógł swobodnie przepijać. Ale zawiodła — rodzeństwo było w systemie, a ona nie miała wciąż wystarczającej ilości środków, żeby je odzyskać.
Lucy dorosła więc szybciej, ale jednocześnie wciąż pozostawała bezbronna. Dlatego, gdy poznała Adonisa i on okazał się tak dobrym mężczyzną, Lucy czuła, że musi zachować się przy nim tak, żeby nigdy nie chciał odejść. Potrzebowała go. Ale gdy pojawiła się trudność, on skończył w ramionach innej. Kolejny raz okazała się tylko dodatkiem. Przejściową ozdobą, którą można było zastąpić. Nikt nigdy o nią nie walczył. Nikt nie nauczył, że jest czegoś warta.
Dlatego, gdy mówił teraz, nie odzywała się już. Powiedział, że nigdy nie będą razem. A więc niech tak będzie. Niech idzie i niech będzie szczęśliwy. Przymknęła powieki, gdy pocałował ją w czoło. Zaczekaj, próbuję, już prawie umiem. Prawie czuję.
Nie powiedziała nic.
Miał dość.
Miał prawo mieć dość.
A ona nie miała siły kolejny raz walczyć o kogoś.
Walczyła o uwagę rodziców. Walczyła o zdrowie matki. Walczyła o rodzeństwo. Walczyła ciągle o kogoś.
Nikt nie walczył o nią.
Patrzyła więc, jak odchodzi i stała tak jeszcze długo, gdy jego już nie było w pobliżu.

/zt x2

Adonis Brooks
przyjazna koala
Bunny
ODPOWIEDZ