greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
#11

Rorey była w rozsypce i kompletnie nie wiedziała od czego zacząć jakąkolwiek próbę pozbierania się z niej. Wszystko co się wydarzyło tamtego wieczora było dla niej jak jakiś sen i to nie z tych przyjemnych snów. Tak długo żyła w przekonaniu, że przeszłość została przeszłością i nie będzie musiała do niej wracać, stanąć oko w oko ze swoim byłym, ale… no widocznie była naiwna i głupia, i nic z tym faktem nie mogła zrobić. I przez swoją naiwność potrzebowała teraz nowe klucze do mieszkania, bo poprzednie zostały w zgubionej torebce, tak samo jak telefon i masa innych bibelotów. Nawet nie próbowała tego odzyskać przez posterunek policji, po prostu zorganizowała zmianę zamków i nowe komplety dla siebie i współlokatorki. Kupiła też nowy telefon, w końcu technologia poszła do przodu, łatwo można sobie wszystko ściągnąć z chmury i nic nie stracić z danych, które były na telefonie. Więc nie skupiała się na tym, skupiała się na sobie i na tym, co miało jej dać jakiś... no spokój ducha. I dlatego zaprosiła dzisiaj Flora Highman, żeby spotkała się z nią tutaj. Co prawda nie wiedziała, czy ta ma jakieś doświadczenie w boksowaniu, ale to nic, zaraz się dowie.
- Hej, nie idziemy na maszyny tylko... tutaj - zaprowadziła ją na salę z workami bokserskimi i rozłożyła ręce, żeby jej pokazać co znalazła. - Zapisałam się na kurs samoobrony, wiec uznałam, że warto przed nim trochę poćwiczyć uderzenia i w ogóle - dodała, a potem podeszła do worka... i pacnęła go trochę... no mało profesjonalnie. - Wiesz cokolwiek o boksowaniu? - zapytała po chwili blondynkę, zerkając na nią z pytającym spojrzeniem wymalowanym na twarzy.
promienny latawiec
-
32 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
'Til I find myself in conversation, fading away
The way you smile, the way you walk
The time you took to teach me all that you had taught
Tell me, how am I supposed to move on?
Kiedyś oglądała taką bajkę, w której to małpa uderzyła lwa w głowę, aby nauczyć go tego, czym była przeszłość. Przeszłość często bolała. Czkało się nią tak, jak po naprędce spożytym napoju i jedyne, co można było zrobić, to wysnuć jakieś wnioski.
Flora nie miała pojęcia co działo się z Roo, lecz dostrzegała w niej te rozdrażnienie i lekkie rozkojarzenie. Nie słuchała, kiedy opowiadała jej o kolejnych próbach mumifikacji dzieci w przedszkolu, ani nie reagowała na to, kiedy tak żywo obrażała Jebbediaha i jego szalony pomysł wykazania się, jako ojca.
Więc w pewnym momencie się przymknęła i pozwoliła prowadzić. A przynajmniej było tak, dopóki zamiast skręcić tam, gdzie zwykle, Roo zaprowadziła ją na halę.
- To dlatego miałam się ubrać w dresy! – wykrzyknęła, dodając dwa do dwóch i uśmiechnęła się miękko.
- Nie bardzo. Ostatnim razem miałam takie ćwiczenia na w-fie w szkole. Ale chyba mi się to przyda, patrząc na to, że Jebb dowiedział się o Charlie – Flora szczerze wątpiła, że ten szalony katolik odpuści jej i nie będzie pchał się w rolę super taty.
Ruszyła po hali, chłonąc zapach reszty potu, jaki nie zdążył wyparować po całym dniu treningów.
- Co Cię skłoniło do tego, co? – zapytała, odwracając się w stronę przyjaciółki, aby zlustrować ją uważnym spojrzeniem. Nie chciała, aby Rorey cokolwiek przed nią zatajała.

rorey fitzgerald
powitalny kokos
13#9694
greensperson — i moolinght bar
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
projektantka ogrodów, greensperson, a po godzinach chowa się przed światem nurkując i robiąc zdjęcia dzikiej przyrodzie
To była chyba bardzo agresywna bajka, Rorey raczej takich nie oglądała w dzieciństwie. Jej rodzina była dość pacyfistycznie nastawiona do świata, jej rodzice żyli miłością do siebie i nawet nie próbowali tego przed nim kryć. Nie żeby się dało, narobili w końcu dość sporo dzieci! I przez większość życia Roo widziała to, jak bardzo byli w sobie zakochani i w siebie wpatrzeni. I ta miłość była tak silna, że jej ojciec zmarł niedługo po śmieci ich matki. Rorey uważała, że to przez złamane serce po utracie jej. I było coś pięknego w takiej miłości, bez której nie można po prostu żyć.
I ja nie wiem o co chodzi we fragmencie o mumifikacji i o Jebie, więc jak Flora Highman a chce o tym opowiedzieć Rorey, to może i na pewno jej wysłucha! Ale póki co czekała na Florę przy wejściu do sali bokserskiej i dopiero się z nią witała.
- I to całkiem niezłe dresy - pochwaliła ją, bo czemu nie, dres to było świetne ubranie i nie kojarzyło jej się w żadnym stopniu stereotypowo! W sensie z tym stereotypem, gdzie kobieta chodzi w dresie, bo o siebie nie dba i nie wiadomo co jeszcze.
- Miałaś boks na wf? Zazdroszczę - przyznała, zaskoczona i pokiwała powoli głową. - I pamiętasz jakieś podstawy? - zapytała jeszcze, ale szybko zapomniała o tym, przez jej kolejne słowa.
- O kurczę i jak to przyjął? - zapytała, zmartwiona trochę. Prawdę mówiąc patrząc na Jeba trochę sie go bała, ale nie oceniała wyborów przyjaciół, bo to nie było w jej stylu.
- Bo to najwyższy czas wiedzieć, jak zadawać ból, kiedy trzeba - rzuciła, trochę dziwnie formułując to zdanie, ale sama nie wiedziała, czy aby na pewno chce się tylko bronić… czy walczyć.
promienny latawiec
-
ODPOWIEDZ