Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
  • #11 przed domem kultury
Po tych wszystkich zawirowaniach z tajemnym mieszkaniem Scarlet, jej załamaniem i straceniem lub nie pracy - i odzyskaniu jej mimo, że nie stracił, ale stracił - nadszedł czas aby skupić się na tym co było najważniejsza. Nową rutyną miały stać się próby odzyskiwania weny przez Callaway. Brooks sam był swego rodzaju artystą, uwielbiał malować i też miewał blokady - najgorsza miała miejsce po porzuceniu przez Cami oczywiście bo trwało to z dwa, trzy lata zanim znowu po pędzel sięgnął. Nie miał super specjalnej receptury na to co akurat pomoże jego szefowej, ale spróbują kilku rzeczy. Pierwsza i dzisiejsza będzie regularna bo na pewno po pierwszej sesji jej to nie pomoże. Oczywiście cieszyłby się, gdyby to dało radę od razu, ale nie wierzył w takie łatwe rozwiązanie.
W każdym razie dzień wcześniej - w piątek - napisał do Scarlet wiadomość, że przyjedzie po nią za kwadrans dziewiąta i żeby ubrała się wygodnie... najlepiej tak jak chodzi się na salę gimnastyczną, a jeszcze dopisał "dobranoc" by mieć wymówkę, że poszedł spać i nie będzie odpowiadał na jej ewentualne pytania. Taki cwaniak. Miała się o wszystkim dowiedzieć rano, a nie próbować wymówki jakieś wymyślać! Aczkolwiek miał nadzieję, iż dalej była nastawiona pozytywnie do jego chęci prób pomocy.
- Kawa nie będzie dobra, więc mam dla ciebie butelkę wody - kiedy wsiadła rano do samochodu przywitał ją jakże Coltonowo, wskazując na dwie butelki wody, które leżały sobie między siedzeniami. Z jego strony był to gest! Wszak jak zaczynali, a ona poprosiła o kawę to owszem poszedł kupić, ale wypił po drodze bo nie był asystentem. Teraz miała asystenta... powiedzmy. Tak więc Brooks wykazał się niezwykłą dobrocią. No i ruszył. - Pomyślałem, że na początek możemy zacząć od czegoś co będziemy powtarzać co tydzień i może w jakiś sposób przyczyni się to na plus - swoją drogą wow bo póki co, odkąd zobaczył jej załamanie to nie poganiał jej do pisania. Wiedział, że ciężko przez blokadę, więc no... przynajmniej to rozumiał i widać dawał jej spokój. Nie mogło to jednak trwać wiecznie bo kiedyś wydawcy mogą nerwy puścić. Nie mniej na tą chwilę Colton starał się jak mógł aby do tego nie dopuścić. Pracował na dwa fronty jak widać. - I jesteśmy. Nie, nie idziemy na siłownię - dodał kiedy dojechali na miejsce, stając przed miejską siłownią. Teoretycznie nie szli tam. Musieli tamtędy przejść, ale nie zabierał ją na jakieś tam rowerki i inne takie. Tak czy siak, zabrał wodę, kluczyki - by Scar nie pomyślała sobie odjechać - i wysiadł, czekając na szefową.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
18


Scarlet do całego pomysłu podchodziła dość sceptycznie. Po jej załamaniu nerwowym, jakie doświadczyła przed obliczem Coltona, nie czuła się za bardzo komfortowo w jego towarzystwie, bo zwyczajnie czuła, że jakaś bariera między nimi – która w istocie powinna istnieć – nagle opadła. A ona nie bardzo wiedziała co z tym zrobić. Nigdy wcześniej przecież nie widział jej zapłakanej i zasmarkanej – aż do tamtego pamiętnego dnia. I choć rozumiała, że ją i Coltona łączyła artystyczna dusza i on naprawdę mógł wiedzieć co nieco o braku weny i generalnie cierpieniu na bezwenie, to jednak nie była szczerze przekonana co do tych jego prób pobudzenia jej weny twórczej. Zwłaszcza, że nie pomagał fakt, iż Colton z tym wszystkim obnosił się tak tajemniczo i to zupełnie bez powodu.
I jeszcze bardziej zaskoczyła go jego wiadomość. I momentalnie też skrzywiła się, bo przecież chyba Colton nie planował jej zabrać na siłownie i wyciskać z niej siódme poty? Bo jeśli tak, to powinien to zdecydowanie przemyśleć i zmienić zdanie, bo Scarlet do ćwiczeń dobrowolnie nie namówi. Raczej. Trochę też na przekór ubrała się w spodenki jeansowe, ale mimo wszystko było jej w owym stroju bardzo wygodnie. Na tyle wygodnie, by w razie potrzeby zrobić szpagat. I cóż, tym samym nie była zbytnio pozytywnie nastawiona, gdy ją odbierał rano. Była wręcz lekko nachmurzona, sceptyczna, ale mimo wszystko na głos nie wypowiedziała ani słowa marudzenia. Bo to nie było w jej stylu. – Dzięki – powiedziała tylko na przywitanie i przechwyciła jedną butelkę, nie dając mu możliwości rozmyślenia się albo wypicia wody samemu. Milczała, będąc poniekąd ciekawa, gdzie ją zabiera. Ale kiedy powiedział jej, że nie idą na siłownie, posłała mu pytające spojrzenie. – No to gdzie? – Bo jedyne o czym pomyślała to ewentualnie jakieś trampoliny. Owszem, wysiadła z samochodu i najpierw związała swoje włosy w koczka, a następnie zabrała swoją butelkę z siedzenia i podążyła za Coltonem. – Co będziemy robić? – spytała niecierpliwie, bo te tajemnicy ją drażniły niemiłosiernie. Co dziwne, zważywszy na to, że była autorką kryminałów, ale widocznie to tajemniczość Coltona tak jej działała na nerwy.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
On serio chciał tylko pomóc. Zapłakana Scarlet zrobiła na nim wrażenie bo takich rzeczy nie widzi się codziennie. Nie w miejscu pracy, że tak to nazwę. Co prawda ta relacja szefowa-pracownik zawsze była w ich przypadku dosyć "giętka" bo w innej pracy przy niektórych odzywkach Brooks wyleciałby już dawno temu, no ale tamtego wieczora Callaway stała się dla niego człowiekiem z krwi i koście. Nie tylko człowiekiem, a kobietą! Dobra... jednak człowiekiem. Nieważne. Ciężko było na to patrzeć, a on nie czuł by okazał jej wtedy należyte wsparcie. Co prawda go wyrzuciła, pokłócili się i w ogóle, więc ciężko było, ale może mógł to inaczej rozegrać? Kto wie. Nie on. Teraz jednak mógł coś zrobić. A przynajmniej spróbować bo odkąd obiecał, że pomoże jej z weną to cały czas podkreślał, że nie da jej stu procentowej gwarancji. Szczery był. Widać, że wierzył w próby, i że coś da radę ją odblokować, ale nie mógłby z czystym sumieniem powiedzieć, że za tydzień napisze całą książkę bo tak ją natchnienie walnie. Mimo, że byłoby to super.
O to to. Właśnie dlatego jej nie powiedział dokładnie, gdzie się wybierają bo łatwo mogłaby się wymigać! Nie z nim te numery! On tu był agentem, on tu pracował i wiedział jak ma postępować. Mniej więcej. Ogarniał po prostu, że im mniej informacji Scarlet dostanie tym lepiej.
- Tak się ubierałaś na w-f? - musiał skomentować jej ciuch bo on był bardziej na sportowo ubrany niż ona! Co prawda pojęcia nie miał czy takie krótkie dżinsowe spodenki są wygodne, ale uznawał, że ten materiał nie służy do ćwiczeń. Cóż... ostrzegał ją, więc będzie się w tym pocić - czego jeszcze jej nie wyznał bo wciąż mogła uciec. - Przejdziemy tylko przez główne pomieszczenie jakim jest siłownia - odrzekł krótko, kierując ich do jednej z dalszych sal. Uchylił bardziej otwarte drzwi i wpuścił Scarlet do środka jako pierwszą. Spokojnie, od razu za nią wszedł by nie było, że ucieka. Pomieszczenie było nawet sporawe, gdzieniegdzie już trwały ploteczki bo i kilka osób już było. A sama sala - z lustrami po jednej stronie i kilkoma przedmiotami na szafie po drugiej - wskazywała tylko na jedno. - Aerobik - nawet dał chwilę Scar na przyswojenie tego co powiedział swoim poważnie obojętnym tonem. Przy okazji został powitany przez dwie koleżanki z drugiego końca sali, którym odmachał. Tak, nie był tu pierwszy raz. - To chwila wyjaśnień. Myślałem o ćwiczeniach czy o jodze w pierwszej kolejności, ale to dosyć oklepane. Aerobik to nie ćwiczenia, a bardziej coś rozrywkowego. Masz muzykę i swego rodzaju "tańce". Zabawa połączona z pracą i wyrzucaniem z siebie emocji. Nie każdy docenia pierwsze zajęcia, więc trzeba przyjść przynajmniej na kilka. A jak ci się nie spodoba to chociaż pooglądasz swojego agenta w akcji - i to było to co uważał, że ją przekona. Bo kto nie chciałby zobaczyć takiego Coltona w TAKIEJ scenerii? Aerobik i Brooks? Kto w to uwierzy?! A Scarlet będzie mogła to zobaczyć na własne oczy.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Ich relacja zawodowa rzeczywiście była bardzo giętka, czego Scarlet przyszło wielokrotnie żałować. Choćby nawet ostatnim razem. Ale z drugiej strony była do niej tak przyzwyczajona, że pewnie ciężko byłoby jej się obecnie przestawić. Czasem jednak przyłapywała się na myśli, że nic dziwnego, że nie każdy przepada za Coltonem, bo gość potrafi być wrzodem na tyłku, no, ale chyba troszkę jednak w takim pozytywnym tego wyrażenia znaczeniu. A tamtego dnia Scarlet pozwoliła sobie na niewstrzymywanie emocji w sobie i choć trochę żałowała swojego występku, to przynajmniej można powiedzieć, że jakaś kolejna bariera między nimi została przełamana.
Tak – oznajmiła bezczelnie i założyła ręce na piersi. – A co? Źle wyglądam? – spytała prowokująco, bo jednak przeglądała się dzisiaj w lustrze i wiedziała, że wygląda co najmniej uroczo. Poza tym naprawdę było jej wygodnie i nie zamierzała narzekać. Jeszcze. Bo przecież nie wiedziała dokąd ją zabierał, prawda? Dlatego nie przewidziała, by jednak nie być upartą i nie ubierać spodenek jeansowych. Pozwoliła mu się poprowadzić w odpowiednie miejsce, kiedy weszła do ogromnej salki, powoli zaczynała się domyślać na co ją zabrał. – Aerobik? – powtórzyła za nim i jęknęła cicho. – Dlaczego? Jak to niby ma mi pomóc? – spytała marudnie i trochę jednak mu na przekór, bo generalnie to sama nawet myślała o tym, by zacząć uczęszczać na jakieś ruchowe zajęcia w celu oczyszczenia głowy. Westchnęła jednak, słysząc jego wyjaśnienia i tylko skinęła głową. – No dobrze. Spróbujmy – zgodziła się, bo była zbyt miła na to, by jednak nie docenić jego pomysłowości i starań. Poprawiła raz jeszcze związane wcześniej włosy i rozejrzała się raz jeszcze po pomieszczeniu. – Ale stańmy gdzieś z tyłu – poprosiła i skierowała się w odpowiednie miejsce. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się po Coltonie czegoś podobnego i naprawdę chciała go zobaczyć w akcji. Szkoda, że prawdopodobnie nie można mieć przy sobie telefonów, bo chętnie by mu zrobiła zdjęcie i później wysłała do reszty jego braci.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Kto nie wytrzymywał z Coltonem to po prostu nie zasługiwał na jego towarzystwo, o. On się nie przejmował kiedy inni za nim nie przepadali. Potrafił być towarzyski jak mu się chciało - w barze najlepiej bo jakaś pozostałość po okresie "przed ślubnym" pozostała, ale cóż... zazwyczaj mu się nie chciało wysilać i tyle. Dzięki temu miał niewielkie grono osób, które z nim wytrzymywały i właśnie przez to dbał o tą swoją niewielką grupkę. Co prawda na swój sposób, ale jednak! Callaway czy chciała czy nie, to się wliczała. Nikogo innego by na aerobik nie zabrał, więc niech się czuje wyróżniona. To widok jedyny w swoim rodzaju będzie.
- Jesteś Scarlet Callaway. Nigdy nie wyglądasz źle. Ale nie musisz dzisiaj wyglądać, a czuć się wygodnie - i to był chyba pierwszy taki prawdziwy komplement nie podszyty żadną złośliwością, jaki szefowa kiedykolwiek od swego agenta dostała. Ciężko stwierdzić czy sam się zorientował co powiedział bo wtedy był bardziej skupiony na drodze, ale cofnąć już nie cofnie. I tak, wyglądała uroczo, ale jak mówił - miało być wygodnie, a on nie nosił takich spodenków to pojęcia nie miał jak się dziewczyna czuje.
- Aerobik - potwierdził, kiwnąwszy głową. - Jak mówiłem, ruch może pomóc. Możesz to też potraktować jako typową rozrywkę lub nowe doświadczenie, które może kiedyś do czegoś się przyda - może do książki, może do tańców, może do oczyszczania głowy dla samej siebie w domowym zaciszu, a może do czegoś innego, kto wie. Nie zaszkodziło spróbować, prawda? - To jak? Gdybyś wiedziała, gdzie jedziemy ubrałabyś się tak samo? - on nie pytał ze złośliwości, a serio był ciekaw. Nie ogarniał mody damskiej, a nigdy nie widział tutaj nikogo w dżinsach, więc dobrze zaczerpnąć wiedzy.
- Jak wolisz - nie miał z tym problemu, więc skierował się na tył sali. - Trochę mnie zaskoczyłaś. Raczej strzelałbym, że będziesz stała w pierwszym rzędzie, a nie się ukrywała - zawsze widział ją jako tą bardziej otwartą na świat. Na pewno bardziej od niego, ale o to w sumie nie tak trudno. I całe szczęście, że nie mogli tutaj wnosić żadnych urządzeń bo te zajęcia to nie było coś czym chciałby się chwalić. Przyprowadzając tutaj Scarlet podzielił się z nią jedną ze swoich tajemnic! Szczegół, że i tak by machnął ręką jakby bracia się dowiedzieli, ale wolał to mimo wszystko dla siebie zachować. Lubił tutaj przychodzić i miał nadzieję, że Callaway też się spodoba.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Przewróciła oczyma na jego słowa, bo brzmiały one bardziej mechanicznie aniżeli jak komplement, ale mimo wszystko lekko się uśmiechnęła. Nic nie odpowiedziała za bardzo skupiona jednak na tym, iż śmiał wcześniej krytykować jej wybór ubrania. Niemniej, może faktycznie był to pierwszy raz, kiedy jego słowa przypominały komplement? A jej pewnie i było wygodnie w takim stroju – co tylko sobie sama potwierdziła w głowie, kiedy dowiedzieli się, co takiego mają zamiar robić na tej próbie odzyskania weny. Lekko się jednak skrzywiła, bo chyba niespecjalnie miała chęci na aerobik. Zwłaszcza, że to on wybierał zajęcia i nawet nie raczył jej poinformować o swoim pomyśle, zasłaniając się niespodzianką, a ona chyba niespecjalnie lubiła się męczyć w grupie. — Nie wiem czy to dobry pomysł… Mogłeś mnie zapytać — mruknęła z westchnieniem. Nie była przekonana. Ale zaraz przecież ucięła temat i powiedziała, że mogą spróbować. Natomiast pytanie o ubiór odebrała jako złośliwość, więc odpowiedziała mu jedynie wymownym, piorunującym spojrzeniem i liczyła, że takie właśnie wyjaśnienie mu wystarczy. Chyba powinien nieco lepiej precyzować swoje komentarze w kontakcie ze Scarlet po przejściach. Trafił mu się marudny mood tego dnia, niestety, ale chyba musi pracować z tym, co ma, prawda?
Nie ukrywam się, ale po prostu nie przepadam za wystawianiem się na przód grupy — oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Fakt, była otwarta i lubiła próbować nowych rzeczy, ale czasem potrzebowała chwili oddechu. No i nieszczególnie chyba przepadała za byciem w centrum uwagi tak jak zasugerował Colton – dlatego pierwszy rząd zdecydowanie odpadał. Postanowiła jednak nie być aż tak marudna, ponieważ doceniała, iż Colton się postarał. Wymyślić, wyszukał i jakimś cudem ją tutaj przywlekł. Dlatego wzięła kilka głęboki oddech dla uspokojenia się i wyluzowania i stwierdziła, że będzie lepiej nastawiona. — Tak właściwie… to jak znalazłeś te zajęcia? Ktoś ci je polecił? — zagadnęła już znacznie łagodniejszym tonem i nawet posłała swojemu agentowi łagodny uśmiech. Jeden z tych, którym obdarzała go w dni, kiedy jej nie irytował, hehe. A tak na poważnie trochę jej pomogło to oddychanie.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Heh... i pomyśleć, że z ich dwójki to Colton był tym co niespecjalnie lubił spędzać swój czas w gronie innych. W dodatku nie mógł sobie zarzucić żadnej krytyki bo nie uważał aby skrytykował dzisiejsze ciuchy swojej szefowej. Ot, wiedział co będą robić, więc wolał po prostu aby czuła się wygodnie w tym co będzie dzisiaj nosić. No, ale skoro uważała, że da w tym radę to okej. On się nie znał bo nie nosił takich rzeczy. Mógł jedynie pytać i się uczyć - ewentualnie. Najważniejsze, że mimo marudzenia Callaway, ta nie uciekła, a postanowiła spróbować. Swoją drogą co to za zamiana ról! To Brooks był od marudzenia, a nie Scarlet! Musiała wstać dzisiaj serio lewą nogą. Oby za tydzień jak to powtórzą - i będą powtarzać przez jakiś czas przynajmniej - miała lepszy humor. W sumie liczył, że jak nie dzisiaj to może na późniejszych zajęciach szefowa uzna, że nie jest to takie złe. Poza tym miała dosyć siedzącą pracę - zarówno pisarki jak i sekretarki, więc takich ruch powinien jej dodać nieco energii.
- Jadłaś śniadanie? - nie pytał z troski. Pytał bo zastanawiał się skąd takie niechętne nastawienie kobiety. Zawsze miała w sobie więcej energii. Może taka wczesna pora w sobotę to dla niej za dużo jednak? A może niczego nie jadła? Wiadomo, że jak człowiek głodny to i humor gorszy. To by świetnie tłumaczyło wszystko. Oczywiście istniała opcja, że po prostu nie ma dzisiaj humoru i tyle. Zdarzało się. No, ale należało docenić, że mimo wszystko postanowiła dać temu szanse.
- Chodzę na jogę - zaczął odpowiadać, jednocześnie zaczynając się rozciągać. Przed tym co ich czeka było to odpowiednie nastawienie i no... już miał taki zwyczaj. Swoją drogą też nigdy nie powiedział Scarlet, że na jogę chodzi. Nie uważał by musiał się tym chwalić. - Jest w tym samym budynku. Chcąc nie chcąc przechodziłem kilka razy obok tych zajęć i muzyka mi się spodobała. Jeszcze nie na tyle by uczestniczyć, ale kilku znajomych z jogi polecało - trochę się musiał wysilić by sobie przypomnieć, dlaczego w ogóle zaczął tutaj uczęszczać. Najchętniej powiedziałby "tak jakoś wyszło", no ale skoro ona się starała to on też próbował. - Uprzedzając ewentualną ciekawość. Joga została mi zaproponowana przez przyjaciółkę już dobrych kilka lat temu. Potrzebowałem czegoś na uspokojenie, a przez fajki bym zbankrutował, więc... znalazła zdrowe zastępstwo... powiedzmy - na samo wspomnienie uznał, że jednak Scarlet nie jest dzisiaj taka zła. Nie tak jak on te parę lat temu kiedy jeszcze gorzej przyjął pomysł durnej - wtedy - jogi. Był o wiele bardziej nerwowy nawet jak tego nie pokazywał, a papierosy faktycznie pozwalały mu się uspokajać. Teraz miał jogę i aerobik, więc czuł się nieco spokojniej i zawdzięczał to nikomu innemu jak samej Autumn - ktoś inny by go nie zmusił do spróbowania czegoś takiego. Swoją drogą największym chyba szokiem jego wypowiedzi był fakt, że miał przyjaciółkę - czy nie twierdził, że nie ma przyjaciół?

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Co? — spytała ze zmarszczeniem czoła, bo kompletnie ją wybił tym pytaniem o śniadanie. Nie pokojarzyła najpierw, że być może zadaje jej to sztampowe pytanie, ponieważ chce się utwierdzić w przekonaniu, iż jej marudność nie jest spowodowana tym, że jest głodna. To mogła być w zasadzie prawda, ale jej nerwowość wynikała bardziej z tego, iż początkowo nie wiedziała w co się pakuje. I mocno irytowało ją, że dała się Coltonowi namówić na coś w ciemno. Chyba po prostu… nie przepadała tak bardzo za niespodziankami, jak mogłoby się wydawać. — Jadłam. Chyba — oznajmiła z lekkim roztargnieniem i totalnie zbywającym tonem. To niespodziewane pytanie tak ją wybiło, że aż w sumie nie mogła przywołać w pamięci czy jadła czy nie.
Naprawdę? — zdumiała się, bo rzeczywiście tego o nim nie wiedziała. W sumie… pewnie nie wiedziała o nim wielu różnych rzeczy, zważywszy na to, że Colton nie należał do wylewnych osób. Sama nigdy nie pytała o to, co Colton robił w wolnym czasie, ale też Colton osobiście nigdy nie wspomniał o zajęciach, które w sumie pewnie powinny działać relaksująco i odprężająco. Przynajmniej Scarlet miała takie wyobrażenie o aktywnościach fizycznych. Może takie zajęcia miały zadziałać poniekąd uwalniająco? No, bo skoro wymyślił aerobik jako jeden z kroczków w odblokowaniu blokady twórczej… — Och… — wymamrotała tylko i skinęła ze zrozumieniem głową na jego słowa. I nagle posłała mu nieco wymowne spojrzenie, słysząc jego słowa. — Dobrą przyjaciółkę? — Takie podejrzenie, ale jednak Scarlet wychodziła z założenia, że osoba ta musiała być mu naprawdę, naprawdę bliska, skoro dał się jej namówić na jogę w ciemno. Wysłuchała go oczywiście i skinęła głową ze zrozumieniem. Jej też się przypomniało, iż przecież uparcie jej wmawiał, że nie ma przyjaciół. — To musiała być bardzo szczególna osoba — dodała jeszcze. W sumie nie wiedziała, co tym podtekstami chce osiągnąć. Sama zatem – nieco chyba zażenowana tym, że go ciągnie tak za język – zaczęła się rozciągać.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- Śniadanie - powtórzył widząc zdziwienie Scarlet. Pewnie zaspana i głodna. To wszystko tłumaczyło. No i kto by się spodziewał, że nie lubiła niespodzianek? Pluszowy Loki jej się podobał. Co prawda sama wizyta i jego dostarczenie już mnie, ale prezent tak. Hmmm... czyli lubiła prezenty, ale niespodzianki już mnie. Trzeba było to zanotować. Jak mu kiedyś wypomni brak niespodzianek to jej przypomni jak ich nie lubi. - Chyba? Eeeeech... To zjemy coś po zajęciach - na których będzie mieć na nią oko czy mu tu nie padnie bo bywa tutaj dosyć wyczerpująco. Nie zawsze bo i da się przyzwyczaić, ale to pierwszy raz Scarlet, a prawdę mówiąc to Colton pojęcia nie miał jak jej forma fizyczna się ma. Oczywiście na intagramie i na co dzień wyglądała świetnie, ale jak z większym ruchem? Dzisiaj się dowiedzą.
- Naprawdę. Możesz kiedyś wpaść jak ciekawa będziesz - jak widać na to ją nie będzie zaciągać pod pretekstem niespodzianki. Ale jakby chciała zobaczyć Coltona w pozycji psa czy medytującego to drzwi otwarte zawsze. A nie dzielił się takimi informacjami o sobie bo nie uważał by to było interesujące - choć może było zważywszy właśnie na to, że nie wygląda na gościa co chodzi na jogę i aerobik. - No niestety nie jakieś super odkrycie, że nagle pomyślałem, że chce sobie poskakać - skomentował jak to on, jej reakcję na jego opowieść odkrycia tych zajęć. Nie złośliwie! Po prostu sam odebrał to tak jakby Scarlet sądziła, że jednak przybył tutaj z lepszą opowieścią. No, ale niestety. Colton się starał jak mógł aby nie koloryzować. - Tak. Przyjaciółkę. Jest super, ale pewnie popadłaby w samozachwyt jakbym jej to wypominał. A, no i by ci tyłek skopała dla weny, więc nie myśl o zmianie agenta - taki mini opis Autumn bo jednak miała do zaoferowania o wiele więcej, ale jakoś Brooks nie miał wątpliwości, że Autumn była tą górującą i tak jak Scarlet też potrafiła się kłócić, tak... cóż, Autumn serio tyłki kopać potrafiła. Swoją drogą chyba nie każdy agent robiłby to co Colton dla próby odblokowania natchnienia swej szefowej. W sumie to Goldsworthy chyba byłaby w tym bliższa "profesjonalizmowi". - Jest. W czasie teraźniejszym. A jeśli chcesz wiedzieć... - tutaj krótka przerwa i wzrok na Scarlet, gdyby chciała powiedzieć "cicho być, nie chcę wiedzieć". - W skrócie. Byliśmy kiedyś razem, nie sprawdziło się, ale dlatego, że jesteśmy o wiele lepszymi przyjaciółmi niż parą. Dlatego to platoniczna relacja. Bez szans na "biurowe ploteczki" - wtedy jeszcze mieli asystenta to w grę wchodziło. Jedynie chciał podkreślić, że aktualnie nie jest w związku i na pewno nie będzie w związku z przyjaciółką bo było to przerabiane i lepiej jest tak jak jest teraz. No i nie rzuci pracy by więcej czasu z jakąś panną spędzać, o. Dobry pracownik. I jaki ten Colton dzisiaj wylewny.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Nie musimy… — zaoponowała natychmiast, bo bynajmniej nie potrzebowała niańki. Potrzebowała agenta, a nie opiekuna, a czasem miała wrażenie, że Colton tak się właśnie zachowywał. Gorzej niż jej własny ojciec. Dlatego tak często się irytowała na jego zachowania, odkąd zaczęli ze sobą mocniej współpracować i częściej się widywać. Dlatego też tak bardzo wkurzyła się, podczas ich ostatniej kłótni, kiedy to ją odwiedził niespodziewanie w jej mieszkaniu. Bowiem Scarlet nienawidziła kontroli o wiele, wiele bardziej niż niespodzianek. Niemniej, oboje chyba obiecali sobie, że owe zdarzenie należy już do przeszłości.
Wzięła głęboki oddech i skinęła głową potwierdzająco. Miała wrażenie, że joga spodobałaby się jej znacznie bardziej niż aerobik i dlatego obiecała sobie, że owszem spróbuje. Poza tym potrzebowała chyba jakiegoś ujścia dla swoich emocji, a joga wydawała się do tego wręcz idealna. — Trochę jednak odkrycie — oznajmiła, drocząc się. — Chociaż pewnie bardziej by mnie zaskoczyło jakbyś okazał się profesjonalnym graczem hokeja — dodała jeszcze ze wzruszeniem ramion. To na pewno byłoby dość zaskakujące. Nagle jej oczy zabłyszczały, bowiem przez myśl przemknęła jej koncepcja, że być może następną komedię kryminalną powinna oprzeć o środowisko hokeistów. O taki pomysł chyba jeszcze nikt do tej pory się nie pokusiły. Teraz już chyba wiadome, co będzie zaprzątało jej myśli, podczas ćwiczeń.
Parsknęła śmiechem, ale nie skomentowała tego opisu przyjaciółki Coltona. Przynajmniej nie w pierwszym odruchu, ale kiedy kontynuował, Scarlet spojrzała na niego ze zdumieniem. To był chyba pierwszy raz, kiedy podzielił się z nią czymś typowo prywatnym ze swojego życia. Stąd owe zdziwienie wypisane na jej twarzy. — Zaraz… byliście razem i udało wam się pozostać przyjaciółmi? — zapytała i posłała mu nieco powątpiewające spojrzenie. — Jak poważne to było? — Zdążyła się w porę ugryźć w język i nie wspomnieć o Cami w następnym zdaniu, a jedynie pytanie sprowadzić tylko do relacji Coltona i jego przyjaciółki. W zasadzie… to nie tak, że była ciekawska. Po prostu to był pierwszy raz, kiedy Brooks faktycznie jej coś o sobie zdradził.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- Ja zawsze jestem głodny po porcji ćwiczeń, więc wybiorę się na śniadanie tak czy siak. Możesz dołączyć, albo mogę cię podwieźć, gdzie zechcesz - do domu, do spa, do koleżanki, itp. W końcu przyjechali jego samochodem to jej nie zostawi na pastwę losu. Chyba, że jak on będzie mieć jeszcze energię na mały jogging do domu, no ale Brooks to już miał wyćwiczone. I nie miał zamiaru jej kontrolować. Wtedy - przy zdarzeniu, które należało do przeszłości - to przybył z troski o jej zdrowie i z prezentem, a nie zobaczyć co takiego robi!
- Hmm... A skąd pomysł, że nie byłem gwiazdą hokeja? - odrzekł drocząc się tajemniczo. W sumie to nie był gwiazdą hokeja, ale się grywało i potrafił na łyżwach jeździć. Aż dziw, że nie pomyślał o tym kiedy skakał z pracy do pracy, ale z drugiej strony to nie jest chyba zbyt popularny sport w tych stronach. Szkoda jednak, że nie potrafił czytać w myślach bo sam fakt, iż Scarlet wpadł do głowy nowy pomysł jeszcze zanim zaczęli się wyginać był dla niego takim mini sukcesem. Nawet jeśli o tym nie wiedział.
- Yhm. Udało się. Chociaż nie wiem czy to odpowiednie określenie. Byliśmy przyjaciółmi i nie udało się w związek, ale nie dlatego, że się nie cierpieliśmy, ale... w zasadzie mało się zmieniło. Wciąż zachowywaliśmy się bardziej jak kumple niż para. Nie było "tego czegoś" - cudzysłów manualny w ruch poszedł. "To coś" miał z Autumn, ale w wersji platoniczno-przyjacielskiej. I chociaż według Brooksa było super to i on ogarniał, że teoretycznie związki romantyczne powinny wyglądać inaczej. Z drugiej strony nie uważał aby spotkał do tej pory swoją miłość życia, więc co on tam wiedział? - Przez pewien czas wydawało się poważnie. Prawdopodobnie... Sam nie wiem. To był drugi najdłuższy mój związek. Po sami-wiemy-kim - tak jak nie żył w celibacie, i tak jak miał kilka dziewczyn od czasu Cami, tak o dziwo nie miał wielkiego doświadczenia jak chodziło o poważne związki. Zawsze coś było nie tak. Zawsze coś przeszkadzało. Zawsze jak Colton z góry oświadczał, że nigdy nie chce się hajtnąć to dziewczynę tracił. Naturalnie większość nie chciała ożenku od razu, ale chciały mieć perspektywę, że do czegoś to zmierza. A on nie czuł przy żadnej z nich zarzucenia swego postanowienia. Swoją drogą dziwił się, że Scarlet była ciekawa. Ale jak widać też dzisiaj miał dobry dzień skoro bez przeszkód jej odpowiadał i nawet nie widać było jakichś negatywnych emocji. Na kogoś tutaj aerobik dobrze wpływał.
- Zaraz zaczynają się zajęcia. Chcesz może dodać od siebie jakąś piosenkę? - wtedy dotarło do niego, że tej części jeszcze nie powiedział. - A no tak. Różnie bywa, ale w soboty każdy może zaproponować jakiś utwór z odpowiednim tempem na zajęcia. Ja swój rzuciłem od razu po ostatnich zajęciach - nie uważał tego za coś wielkiego i sprawiającego problem, więc i nowe osoby mogły śmiało się wczuć lepiej słysząc jakąś lubianą nutę co ich porwie.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Spojrzała na niego przenikliwie, zagryzając dolną wargę i podejrzewając podstęp. Ale w sumie… w sumie nie brzmiało jak podstęp, więc Scarlet porzuciła sceptyzm. — Okej… chętnie dołączę do ciebie. Dzięki — mruknęła zgodnie. Śniadanie było dobrym pomysłem. Wróć, uzupełnienie kalorii po ćwiczeniach było dobrym pomysłem. Na pewno lepszym w jej mniemaniu niż jedzenie pożywnego śniadania przed ćwiczeniami. A skoro już tak beztrosko ją zaprosił, to Scar postanowiła skorzystać.
A byłeś? — droczyła się dalej, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, bo owszem, wyobraziła sobie Coltona w takowym stroju i na lodzie. — Tutaj? W Australii? Chyba sam rozumiesz, dlaczego kompletnie sobie tego nie wyobrażam — oznajmiła z rozbawieniem, przewróciwszy oczyma. Pewnie leciałaby na niego bardziej, gdyby był gwiazdorem hokeja, ale tego mu w życiu nie powie. Zresztą, jakie bardziej, na ten moment w ogóle przecież nawet w jej głowie nie pojawiały się tego typu myśli!
Była poniekąd zaskoczona, że tak jej się zwierzył, bo do tej pory miała wrażenie, iż Colton trzyma wszystko dla siebie i raczej nie dzieli się kompletnie niczym ze swojego życia. A tymczasem ładnie odpowiedział na jej pytanie, choć przecież wcale nie musiał. I prędzej spodziewałaby się po nim, że ją zbyje. A jednak udzielił jej pełnej odpowiedzi. — To niesamowite. Wiesz, raczej niewiele ludzi może pochwalić się, że po rozstaniu rzeczywiście pozostało w przyjacielskich stosunkach — powiedziała z uznaniem i nawet chciała coś dodać o tym, że zdecydowanie powinna poznać ową rozsądną i mądrą kobietę, ale nie chciała, by zabrzmiało to dziwnie. Zwłaszcza, że Colton mógł odebrać to na swój sposób i uznać, że Scarlet insynuuje, iż jego była jest mądrą kobietą, bo się z nim rozstała. A to przecież wcale nie o to chodziło. Niemniej, nie pociągnęła tematu sama-wiesz-kogo, bo nie chciała wdepnąć na minę i ponownie wciągać osobę Cami do konwersacji. To nigdy nie kończyło się dobrze.
Och, nie, nie mam niczego przygotowanego, więc może nie tym razem — odparła z lekkim uśmiechem, bo w istocie przecież nie wiedziała, że tak można zrobić. Ale nie czuła się jakoś mocno poszkodowana tym faktem, iż nie może dodać utworu. Dlatego czekała cierpliwie aż ćwiczenia się zaczną wreszcie.
Colton Brooks
ODPOWIEDZ