kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
#1

Henry lubił swoją samotnię... o ile w ogóle można powiedzieć, że od roku w ogóle cokolwiek lubił. Bo to wcale nie jest takie oczywiste, że tak było. Właściwie to czuł się tak, jakby razem z jego rodziną, pochowali także jego, więc... no czuł się bardzo pusty w środku przez to. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz się śmiał, chociaż pewnie było to jeszcze przed ich śmiercią. Ale momentu nie pamiętał. Nic go za bardzo nie cieszyło, nie miał na nic nastroju i chował się przed światem w robocie, wymieniając z ludźmi absolutne minimum niezbędne przy komunikacji, ani grama więcej. Bo na więcej nie miał siły. Dlatego też nie pamiętał, kiedy ostatni raz sobie siedział z kumplami na piwie i gadał o niczym, ale cóż, kiedy Twoja rodzina zostaje zamordowana, ludzie... no czują się przy Tobie trochę niezręcznie. Są skrępowani, nie wiedzą co mówić, jak mówić i jak się zachowywać. I co wypada. Wszystko zmienia się festiwal rozważania nad tym, czy wypada rzucić żart, powiedzieć znów, że człowiekowi przykro, czy.. no jeszcze coś innego. I atmosfera jakoś tak siadała. Zresztą, Henry nie do końca miał motywacje, siły i chęci żeby chociaż udawać, że jest... no może nie duszą towarzystwa, ale jakimś małym pierwiastkiem duszy towarzystwa. Więc tak, odizolował się i tylko rodzina miała do niego jako taki dostęp. I czasem nawet członków tej rodziny karmił! Na przykład Maddie Goldrise, która ewidentnie stwarzała zagrożenie pożarowe dla całej dzielnicy, biorąc się zagotowanie. Henry oczywiście nie oczekiwał, że będzie się znała na gotowaniu tak samo jak on, ale... no że chociaż jeden mały sensowny gen w sobie znajdzie, taki który nie doprowadzi do zatrucia się własnym posiłkiem. A podejrzewał, że jej możliwości mogą być zabójcze. Więc kiedy do niej napisał żeby wpadła, zaczął działać. Zwykle średnio mu się chciało robić jedzenie dla samego siebie, bo był w zbyt ponurym nastroju na jakieś fancy rzeczy, ale dla kogoś czasem mógł się postarać. Stąd, kiedy już Madds pojawiła się przy drzwiach, on już miał prawie gotową zapiekankę.
- Hej, zrobię ci kiedyś mały ebook ABC gotowania podstaw z podstaw z uwagami, jak się nie zabić i nie spalić sobie domu - rzucił na dzień dobry, wpuszczając ją do środka, a potem wracając do kuchni, kroić ostatnie dodatki.
niesamowity odkrywca
-
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon

[akapit]

– Obiecałeś mi taki poradnik cztery lata temu. Wciąż. Czekam. – a pomiędzy każdym słowem, brutalnie i bez cienia litości dźgała palcem jego ramię. Jak na prawdziwą i kochającą siostrę przystało, musiała od czasu do czasu wypomnieć mu to i owo. Z dramatyzmem, okrucieństwem i wyrzutem. Starała się traktować Henry'ego normalnie. Nie była pewna czy to dobra strategia, ale chciała żeby wrócił do życia. Do ludzi. Chciała zobaczyć uśmiech na jego twarzy i jakiś błysk nadziei w oczach. Jak dotąd, niewiele zdziałała. Jednak - na tym polega bycie dobrą siostrą. Po prostu musiała być na wyciągnięcie ręki, w razie gdyby Henry jej potrzebował

[akapit]

– Co dobrego przygotowujesz? – zrzuciła ciężką torbę na jakiś fotel czy inną sofę, zanim dołączyła do brata w kuchni. Wyjrzała zza jego ramienia na krojone warzywa.

[akapit]

– Czy tradycyjnie mogę Ci pomagać? Wsparcie duchowe i dopingowanie na najwyższym poziomie. – oczywiście, że nie zamierzała teraz chwytać za nóż! A tym bardziej patelnię czy inne niebezpiecznie urządzenia rozstawione po kątach.

[akapit]

– Do czego... – uniosła coś, co przypominało małą kołyskę. Była to chyba siekaczka do masła, ale nie była wcale pewna!

[akapit]

– Mam nadzieje, że będzie do tego pasować białe wino. – Uniosła butelkę, a raczej wyciągając ją z papierowej torby. Miała w sobie jakieś pojedyncze DNA pasożyta. Mogłaby żerować bez skrupułów w kuchni brata, ale mimo wszystko resztki przyzwoitości kazały jej chociaż dostarczyć wino. Przez moment chciała tez kupić deser, ale później przeszło jej przez myśl, że to byłby brak szacunku! Szacunku dla szefa kuchni, który chcąc pokazać pełen wachlarz swoich umiejętności, napewno przygotuje domowy deser. A przynajmniej na to liczyła. Z tego tez powodu zaglądała do środka lodówki, a potem jakieś szafki i blaty. Nie namierzyła jednak nic, co wskazywało by na zapowiedź słodkich chwil po sytym obiedzie. Aż trudno uwierzyć, że tak szczupła i drobna dziewczyna, mogła pochłaniać desery po każdym posiłku, a i tak nie miała dość.

henry goldrise
powitalny kokos
nick
kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
Pokiwał powoli głową. Nie potrafił do końca sobie z tym poradzić, że jak ktoś mówił mu o jakimś czasie sprzed morderstwa, to łapało go to dziwne uczucie, łączące jednocześnie tęsknotę za przeszłością, ból ze świadomości jak wiele stracił i… czułość do tych czasów. To nie było łatwe, ani przyjemne. - Widzisz, taki jestem niesłowny - mruknął więc cicho w odpowiedzi, żeby uciec od wspomnień. W końcu wtedy miał dwulatka w domu, miał inne rzeczy na głowie…. ale nie miał siły tego mówić na głos. Oczywiście wiedział, że Maddie Goldrise nie miała nic złego na myśli, wiedział że to nie jej wina, że jego życie trafił szlag.
- Zapiekankę z tego i owego - pokiwał głową - dużo warzyw od których będziesz zdrowa i silna - dodał, żeby nie było aż tak ponuro. Mimo że trochę miał wrażenie, że nad jego głową permanentnie wisiała taka ciemna chmura jak w kreskówkach, nawet australijskie słońce nie było w stanie jej rozwiać. W sumie w ogóle miał wrażenie, że słońce nad nim jakoś dziwnie przygasa…
- Możesz przygotować do tego chleb czosnkowy, tego nie da się zepsuć. Po prostu weź chleb i zaraz Ci powiem jak go przygotować, żeby był chrupiący i smaczny - no jasne że znajdzie jej coś do zrobienia, co byłby z niego za brat, gdyby jej tego odmówił! A chleb czosnkowy to połowa sukcesu, można go zrobić do wczorajszej chińszczyzny i w sumie.. no wszystkiego. Poza tym węglowodany są super, Henry nie był tym typem kucharza, który wyznawał tylko warzywa na parze, a gluten uważał za zło konieczne.
- Tym się sieka zioła, ale ty nie dotykaj, bo amatorzy zwykle się zacinają i robią sobie krzywdę - zmarszczył brwi i zabrał jej to z ręki. Lepiej nie ryzykować, że mu zakrwawi kuchnię, co nie.
- Będzie - skinął lekko głową. Znał się na winach i to dość dobrze, wcześniej pracował w bardzo fancy restauracji. Ale potem nie miał już za bardzo do tego głowy i zmienił na teraźniejszą, typową knajpę bez wymagań ą ę.
- No to mów, co tam? - zapytał zaraz potem, bo oczywiście że on nie miał nic do opowiadania, więc musiała przejąć pałeczkę.
niesamowity odkrywca
-
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Monkey business on a sunny afternoon
Przepraszam, kompletnie nie zauważyłam powiadomienia!

[akapit]

– Tylko dzięki Twoim potrawom jestem zdrowa i silna. – posłała mu buziaka w powietrzu, śmiejąc się pod nosem. – Wiesz, ostatnio odkryłam, że jednak lubię pomidory. Zawsze wydawały mi się jakieś takie... – pokręciła dłonią w powietrzu, sygnalizując jakoby pomidory były nieco niepewne i podejrzane.

[akapit]

– Kogo nazywasz amatorem?! – uniosła lekko brwi, a potem szybko i podejrzliwie zmrużyła oczy. Po paru sekundach roześmiała się i uniosła dłonie w geście kapitulacji. Wolała nie stracić palca podczas siekania ziół.

[akapit]

– Wiem! Kompletnie zapomniałam. Mam coś dla Ciebie. – chociaż "Ciebie" brzmiało podejrzanie blisko "siebie". Z olbrzymiej, niemal bezdennej torby, którą wszędzie ze sobą targała, wyciągnęła płytę. Krążek, który nadrukowany był bardzo pstrokatym, kolorowym zdjęciem, z szerokim podpisem "Cyndi Lauper". Lata osiemdziesiąte wkradały się w jej życie bezustannie. Najwyraźniej zamierzała nimi katować także własnego brata. Jakby mało było tragedii w jego życiu. Tak czy inaczej, przebiegła przez pokój, siadając przy sprzęcie grającym.

[akapit]

– U mnie wszystko po staremu. W zasadzie. – wzruszyła lekko ramionami.

[akapit]

– Wydaje mi się, że trafiłam na bardzo ciekawą sprawę. W sensie, materiał na artykuł. Ale nie chcę zapeszać, więc nic Ci nie powiem. – podniosła skrzyżowane palce w górę, na szczęście. Chwilę to trwało, zanim ogarnęła jak włożyć płytę, a potem przełączyć sprzęt z radio na odtwarzanie. Kilka przekleństw, pod tytułem "psia kostka" i "motyla noga" wyrwało się z ust niewinnej Maddie.

[akapit]

– Poza tym, trafiłam na bardzo niefortunną randkę w ciemno. Znowu! – w końcu z głośników rozbrzmiał przebój "Time after time". Nieco smęty, ale to dobry początek, dający im jeszcze chwilę na spokojną rozmowę.

[akapit]

– A u Ciebie? Otwierasz się na świat czy dalej pozostajesz moim ukochanym, małym, zamkniętym kokonem? – traciła brata łokciem, uśmiechając się lekko. Zaraz też odnalazła ten nieszczęsny chleb. Podniosła wyżej, dając niewerbalny znak, że gotowa jest na serię poświęceń i zadań, związanych z wyprodukowaniem pieczywa czosnkowego.

henry goldrise
powitalny kokos
nick
kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
Pokiwał głową, chociaż no jednak Maddie Goldrise była taka chudziutka i drobniutka, że jak nic mógłby ją jeszcze trochę podtuczyć! Zwłaszcza, że była dziennikarką śledczą, musiała mieć dużo sił, żeby uciekać przed tymi wszystkimi ludźmi, których wkurzy swoją pisaniną, heh! Jak będzie dobrą, to wkurzy wielu ludzi. Oczywiście Henry wolał o tym nie myśleć, bo to jednak była niebezpieczna praca, a cóż… wrażeń na tym polu miał już wystarczająco, okej.
- Pomidory trzeba umieć znaleźć, tak żeby miały smak - zauważył, bo niektóre to cóż, sama woda, zero zapachu, zero smaku. Były jak truskawki, bezbarwne poza sezonem. Nie wiem co prawda, czy w Australii rosną truskawki, a jak tak to kiedy, ale pewnie rosną, bo co to za świat bez truskawek!
- Ciebie, na szczęście człowieka który wciąż ma dziesięć palców - podsumował i nawet się krzywo uśmiechnął. A potem wrócił do swojego dzieła, bo trzeba zadbać o to, żeby mogli to zjeść, więc musiało być dobrze wypieczone i w ogóle.
- Dla mnie? - zapytał szczerze zdziwiony, bo no się nie spodziewał. A kiedy wyciągnęła płytę, westchnął cicho - będziemy słuchać smutnych ballad? - zapytał, bo jemu to się te wszystkie Whitney, Celine i Cindi zlewały! Ale podejrzewa, że to będzie jakaś balladziara, no ale nie protestował i nie zabraniał jej włączyć… w sumie w laptopie chyba jego jak już, bo raczej na pewno nie miał tu urządzenia żadnego, które by puszczało muzykę. Zostało w starym domu. Tu wolał ciszę.
- W zasadzie? - zapytał, bo cóż, był wyczulony na bezpieczeństwo rodziny, więc wszystkie dziwne wypowiedzi wyłapywał jak pies trop. - No wiesz? Nawet trochę? - zapytał, bo był ciekaw. I się martwił. Okej, bardziej to się jednak martwił, ale był starszym bratem, miał do tego święte prawo. A już zwłaszcza po tym, jak jego rodzina… no skończyła.
- Może powinnaś przestać chodzić na randki w ciemno i chodzić na takie w jasno… - rzucił trochę sucharem, ale nieważne. Nie był przekonany do czegoś takiego, w kwestii randek był staromodny. Wierzył w chemie i przyciąganie, nigdy pewnie nawet nie miał tindera, skoro ohajtał się zanim internet zawładnął światem.
- Ja pracuje i to wystarczy - podsumował krótko, bo cóż, dla niego to było osiągnięcie, co nie! I rzucił jej kilka instrukcji co do tego chleba, bo potrzebowali jedzenia. Jedzenie ważna sprawa.
niesamowity odkrywca
-
ODPOWIEDZ