studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
42.

Problemy finansowe Raine nie były raczej tajemnicą dla nikogo z jej znajomych. O nie, chociaż nie była szczególnie zadowolona z tego, że musi się z nimi zmagać, jednocześnie nie uważała, że ma się czego wstydzić. Wciąż jeszcze znajdowała się na tej granicy bycia nastolatkiem i młodym dorosłym, jeszcze nie wszystkie tajniki dojrzałego życia były jej znane, a do tego nie chciała żadnej pomocy od swojej mamy, czy sióstr, no i miała na głowie uczelnię. Korepetycje i dorywcza praca w wakacje dawały jej choć trochę stabilizacji, w połączeniu z bardzo tanią chatką w Sapphire River i faktem, że jej samochód finalnie przestał działać, a równocześnie jego oddanie na złom i pieniądze z wypadku zasiliły jej konto, jakoś udawało się Barlowe opłacać rachunki. Doskonale jednak wiedziała, że nie potrwa to wiecznie, że będzie musiała znaleźć jakąś niekoniecznie dobrze płatną pracę, ale jednak pracę, postanowiła więc zwrócić się do Lenny z prośbą o wstawienie się u swojego szefa, bo może to miało być dla niej prawdziwym wybawieniem.
- Dzień dobry, czy może mi pani opowiedzieć dosłownie wszystko o każdej kawie, jaką macie w ofercie? - przywitała się z szerokim uśmiechem, opierając o ladę i ściągnęła z nosa duże plastikowe okulary, żeby popatrzeć na Lenny. Zawsze miała w głowie jakąś wymówkę, która mogłaby uratować koleżankę w razie pretensji klienta, czy kogoś ze współpracowników, chociaż ci drudzy pewnie doskonale już znali twarz Raine i wiedzieli, że ani nie wyciągną od niej napiwków, ani naprawdę nie chce wiedzieć wszystkiego na temat ich produktów. - Chyba nie ma dużego ruchu, to co powiesz na przerwę? - odwróciła się w kierunku sali, w której większość stolików była raczej pusta, co zwiastować mogło ciszę przed popołudniową burzą. Poranna kawa była odhaczona, popołudniowa dawka kofeiny też, pozostawało więc czekać na godzinę przybycia plotkujących przyjaciółek, albo par na niezręcznych pierwszych randkach, co też Raine lubiła obserwować, kiedy już kręciła się w jakiejś kawiarni.

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
robi kawę — i koci grzbiet
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W świecie Lenny to było całkiem proste – Raine mogłaby być nawet staruszką, a problemy finansowe dalej nie byłyby żadnym powodem do wstydu. Na tyle, na ile ją znała, i tak uważała przecież, że radzi sobie super, skoro w czasie studiów mogła już wyprowadzić się od rodziców, trochę bardziej usamodzielnić i utrzymywać swoją chatkę. Z drugiej strony: dość łatwo było zyskać uznanie w oczach Lenny. Nawet gdyby Raine ogarnianie tej całej dorosłości szło o wiele ciężej, to przynajmniej studiowała, kiedy ona sama nieustannie tkwiła w kawiarni. Nie wiedziała – j e s z c z e – absolutnie wszystkiego o każdej kawie, jaką tu mieli, ale i tak wiedziała o tym miejscu sporo. Bez trudu radziła sobie z klientami, którzy wypytywali o składniki kanapek, bezglutenowe kanapki albo „tę smaczną herbatę, którą tu piłam w zeszłym miesiącu”. Nie były jej też straszne zacinające się zamki w drzwiach na zapleczu, tajemnice starego ekspresu do kawy ani najbardziej efektywny sposób na szybkie posprzątanie całej sali, gdy szybko chciała już iść do domu. Dzisiaj w sumie też chętnie umyłaby już podłogę i zamknęła lokal, ale do końca pracy zostało jej jeszcze kilka godzin, dlatego widok Raine bardzo ją ucieszył. Oczywiście, że zastała Lenny w kawiarni – zawsze na stanowisku, hm?
– Oczywiście, ale do kawy polecam ciasto w promocyjnej cenie. Może zacznę od przedstawienia rodowodu kur, które znoszą jajka wykorzystywane w naszych wypiekach? – zaproponowała swoim najmilszym tonem, zwykle zarezerwowanym dla najbardziej upierdliwych klientów, żeby po chwili wyszczerzyć zęby w szerokim uśmiechu. Po pytaniu dziewczyny ona też omiotła stoliki kontrolnym spojrzeniem – nie oceniała tylko liczby gości, ale też to, czy nikt nie rozlał swojego soku na podłogę albo czy nie powinna zabrać naczyń ze stolika, który właśnie się zwolnił. Wyglądało jednak na to, że wszelkie kataklizmy jeszcze przed nimi, więc mogła wskazać Raine miejsce przy kontuarze. Wysoki stołek zwykle był zarezerwowany dla Bowie, która wsuwała kanapkę czekając aż będą mogły wrócić do domu, ale dziś młoda po lekcjach miała jeszcze basen, dzięki czemu Lenny nie musiała nigdzie biec. Przynajmniej przez chwilę. - Chcesz kawę? Chętnie bym ci o niej opowiedziała, ale właśnie zostałam namówiona na przerwę, więc nie mogę tego zrobić – poinformowała.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak, tak, byłabym bardzo zainteresowana, jeśli mają państwo dostępne gdzieś metryki, to chętnie na nie spojrzę - właściwie nigdy nie myślała o tym, że kury miały rodziców i jakieś linie pokoleń, ale skoro za psy z konkretnymi cechami i konkretnej rasy ludzie byli w stanie słono zapłacić, jeśli miały papiery potwierdzające ich rodzinne koligacje, to pewnie z kurami było tak samo. Sama widziała banner zapraszający na wystawę ptaków. Owszem, była przekonana, że jajka kupowali akurat po prostu w hurtowni, czy też raczej cukiernia, która dostarczała im wypieki tam właśnie je kupowała, ale całkiem śmiesznie by było dokładnie wiedzieć skąd się bierze to konkretne jedzenie, które miało się zjeść. Pewnie dokumentacja byłaby czasochłonna i kosztowna, a co za tym idzie raczej nierealna, ale może kiedyś Raine będzie bogata i o tym pomyśli? - To w takim razie poproszę taką zwykłą, najzwyklejszą, którą się robi najszybciej, nie chciałabym ci zabierać przerwy! - najszybciej (chyba) robiło się espresso, ale Barlowe miała nadzieję, że Lenny znała ją na tyle, żeby tego akurat dziewczynie nie proponować, bo... ugh, kto w ogóle pił takie obrzydliwe rzeczy?
- Właściwie to chciałabym o czymś porozmawiać - zaczęła, kiedy już O'Sullivan postawiła przed nią kubek, a Raine radośnie machała w powietrzu nogami, bo te wysokie stołki sprawiały, że każdy mógł się poczuć jak mała Bowie - tak jakoś beztrosko, tylko dlatego, że nie dosięgała stopami do podłogi. - Dalej szukacie kogoś do pracy? - okej, może i Lenny nie była szefem, ani nikim decyzyjnym, ale nie oznaczało to, że nie wiedziała co w trawie piszczy i nie chciałaby się jakoś wstawić za Raine, gdyby rzeczywiście ta tego potrzebowała. Wiedziała tak dużo na temat ich kawiarni, bo tak dużo tu przesiadywała, że może skrócony kurs baristy pozwoliłby jej na dorabianie po godzinach? Z jakiegoś powodu była to ciekawsza wizja, niż chociażby praca w sklepie z komiksami, którą proponowała jej Adore, może dlatego, że kawę przynajmniej lubiła.

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
robi kawę — i koci grzbiet
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pomyślała o tym samym, to znaczy: o psach. Jakby się nad tym zastanowić, to całkiem śmieszne: wielu ludzi przywiązuje dużą wagę do tego, kim była matka ich psa, wydają milion monet na przedstawiciela konkretnej rasy zamiast wziąć jakiegoś pieska ze schroniska albo nawet jeżdżą z nimi na konkursy, gdzie mogą chwalić się czystym rodowodem (psa, nie swoim, chociaż kto wie), żeby potem… usmażyć sobie jajecznicę z bekonem i nawet nie pomyśleć o tym, skąd to jedzenie pochodzi? Lenny nie jadła co prawda bekonu, a jajka kupowała głównie dla córki, ale ta myśl zawsze trochę ją zaskakiwała: to, jak mało uwagi ludzie zwracają na to, co jedzą. Sama też kupowała przecież większość jedzenia w marketach, bo tak było szybciej i wygodniej niż… zaprzyjaźnić się z jakimś rolnikiem? Albo hodować własne warzywa? Przecież nie miała nawet ogródka! - Właściciel tych kur przysięga, że ma zdjęcia, na których jest ich babcia z samą królową Elżbietą. Albo z corgie Elżbiety, a nie samą królową, ale to właściwie prawie to samo – podjęła dość kontrowersyjną decyzję, a przez głowę przemknęło jej pytanie, w jakim stopniu kury z jednego kurnika były ze sobą spokrewnione. No cóż, w jej świecie najwyraźniej w dużym.
A skoro miała zrobić napój dla Raine, to jasne, że nie zrobiła jej espresso (jaki jest w ogóle sens w piciu czegoś, co potem i tak trzeba zapijać wodą?), a jakąś – oby! – smaczną kawę z mlekiem i postawiła ją przed dziewczyną. - Tak, Maddie, ta blondynka, dostała inną pracę, więc odeszła i niezbyt mamy ją kim zastąpić, bo inni albo mają zaraz egzaminy, albo już planują jakieś dłuższe wolne w grudniu, żeby się gdzieś wyrwać – wyjaśniła, opierając się łokciami o blat. Lenny pewnie mieściła się jeszcze w średniej wieku, jeśli chodzi o pracowników kawiarni, ale dla większości to był po prostu sposób na dorobienie w czasie studiów, przez co w wakacje mieli sporo chętnych do pracy, a w innych okresach, na przykład w czasie sesji, bywało z tym o wiele gorzej. Chciała dodać coś jeszcze, pewnie jakąś plotkę o Maddie, ale nagle jej mózg połączył kropki i spytała: - Chcesz tu popracować? Suuuper, totalnie tutaj pracuj! – ożywiła się i aż się wyprostowała, jakby decyzja już zapadła.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A ile w ogóle żyją kury? - podrapała się w zamyśleniu po policzku, bo skoro babcia tej kury widziała psa królowej Elżbiety, to był to pies, który żył obecnie, czy raczej taki, którego wnuki żyły obecnie? Czy królowa Elżbieta rozmnażała swoje stadko sama, czy raczej dokupowała nowe psy z jakiejś hodowli? Czy to corgi przejechał przez pół świata, żeby zrobić sobie zdjęcie z kurą, a może kura? Chyba, że samo jajko zostało przewiezione do Australii, żeby zapoczątkować królewski ród kur? Nie spodziewała się, że tyle pytań namnoży się w jej głowie, ale już miała ochotę dopytać czy pierwsza była kura, czy raczej jajko? - Właściwie zaraz zaczynają się wakacje, więc pewnie wszyscy chcą nadrobić niezaliczone egzaminy i gdzieś się wyrwać przed świętami - Raine rozumiała, przynajmniej w teorii. Ona nie miała żadnych niedokończonych egzaminów, niezaliczonych przedmiotów i tyle ślęczała nad książkami, że nie miała też żadnego życia prywatnego (no, prawie), a co za tym szło, obyło się bez poprawek. Wyjazdy też raczej odpadały, bo choć Sameen zaproponowała jej darmowy (!) przelot do Grecji i zatrzymanie się w jej domu, to trochę nie chciało się jej wierzyć, że życie było na tyle piękne, żeby ktoś mógł jej zaproponować coś podobnego. Przecież ona nawet nie miała paszportu, nigdy nie wyjechała poza granice Australii (nie jak ta kura, albo corgi). a wolny czas poświęcić powinna na pracowanie, w końcu za coś musiała żyć w przyszłym semestrze, każda godzina się liczyła. - Umm... no myślę o tym, okej? To znaczy, za kilka dni skończy mi się uczelnia i będę miała trochę wolnego, więc jakbym dostała dużo godzin, to tak, to chcę! - uśmiechnęła się szeroko, bo wiedziała, że to nie Lenny by ją miała zatrudnić, tylko właściciel, więc od niej potrzebowała szepnięcia dobrego słówka i może jakiegoś dopingu? A jakby trochę popracowała i wcisnęła dodatkowe godziny również w przyszłym semestrze, to mogłoby ją stać na kupno samochodu! Wiadomo, jakiegoś starego i niechcianego grata, ale samochodu! - To myślisz, że powinnam zagadać z właścicielem, czy...? - nie dokończyła pytania, ale można się było domyślić, że brzmi ono: czy zrobisz to za mnie?

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
robi kawę — i koci grzbiet
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jak przystało na mamę kilkulatki, Lenny pewnie co najmniej kilka razy w swoim życiu (i życiu Bowie) stanęła już przed zaskakującym pytaniem, na które nie umiała odpowiedź. A kiedy nie wiedziała, jak rozpoznać dziewczynkę żyrafkę między żyrafami, jak to się dzieje, że na plaży wciąż nie zabrakło piasku albo dlaczego nie powinno się częstować swojego chomika pączkiem z dżemem, pozostawało jej jedno: najpierw zaczynała kombinować, a potem mogła to sprawdzić w sieci. Oczywiście mogła od razu to wygooglować, ale to było nudniejsze i dla mięczaków. Dokonała więc szybkich obliczeń i powiedziała: - No… trzy pokolenia kur przypadają na jedną Elżbietę, tak? Czyli… jedna kura żyje ze dwadzieścia lat? – strzeliła, a potem zmarszczyła czoło, gdy dotarło do niej, że ten wynik brzmi dość kosmicznie. - Albo… albo mniej? Wiesz, słyszałam, że babcia ma zdjęcie z Elżbietą, ale nie wiemy, kiedy to było, ich babcia mogła wyrwać się na wakacje do Londynu równie dobrze… rok temu nie, bo nie mogła… ale trzy lata temu? Kurczę, nie chciałabym, żeby kury żyły tylko rok. No i musimy wziąć pod uwagę jeszcze jedno: czy kury mają coś jak ludzka menopauza. Myślisz, że mają? – spojrzała na Raine dość uważnie. Przecież ludzie trzymali kury głównie żeby znosiły im jajka, ewentualnie żeby ugotować ją w rosole, większość pewnie nie trzymałaby kur, które nie znoszą już jajek, bo przeszły menopauzę, żeby dziewczyny w spokoju dożyły starości. A szkoda!
– Brzmi najfajniej na świecie – zapewniła z powagą, wyglądając tak, jakby Raine już dostała tę pracę. - Szukasz czegoś tylko na wakacje czy w przyszłym roku akademickim też chciałabyś trochę pracować? I hej, to znaczy, że zdałaś wszystkie egzaminy? Gratulacje! – Lenny nie miała ani jednej sesji, więc pewnie wydawało jej się, że to odrobinę cięższe niż było w rzeczywistości. Ale co z tego? Zaliczona sesja to zawsze zaliczona sesja! - Mogę z nimi pogadać – zaproponowała, wzruszając ramionami. Nie widziała niczego dziwnego we wstawianiu się za koleżankami – to przecież tylko kawiarnia, a właścicielowi też powinno zależeć na znalezieniu kogoś zaufanego, na przykład poprzez polecenie, zamiast trafić na kogoś, kto ukradnie im wszystkie kanapki i nigdy nie wróci. - Masz badania? Bo musisz mieć zrobione badania, żeby pracować z jedzeniem i tym wszystkim. A poza tym to nic skomplikowanego, przez pierwsze dni wszystko byśmy ci pokazywali, a potem możesz już normalnie pracować sama. A grafik układamy z tygodniowym wyprzedzeniem, więc ty mówisz, że na przykład we wtorek w ogóle nie możesz, a w czwartek tylko rano. Napiwkami się dzielimy – wyrzuciła z siebie i rozejrzała się po kawiarni, żeby sprawdzić, czy powinna jej powiedzieć coś jeszcze.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Bardzo chciała pomóc Lenny w rozwianiu wątpliwości na temat długości życia kur, ale... cholera, nie miała zielonego pojęcia ile lat mogą żyć. Zakładała, że chociaż te kilka, bo musiały być opłacalne w składaniu jajek, żeby je ktoś w ogóle hodował. - O, czekaj, czytałam kiedyś artykuł! - prawie wykrzyknęła i całe szczęście, że w kawiarni było mało ludzi i nikt nie postanowił się wychylić, żeby sarkastycznie rzucić, że gratuluje wyniku jednego przeczytanego artykułu na całe swoje życie. - Tam było coś o fermie jaj i o tym, że zmieniają im dzień i noc, w sensie jakoś regulują rytm dobowy, nie wiem, czy to wpływa na skrócenie życia, ale chyba na psychikę. I tam coś było napisane, że jak kura już jest zmęczona, to ma przepierzenie, albo coś w tym stylu i wtedy ją zabijają, albo można taką kupić i jak dojdzie do siebie to dalej będzie składała jajka - nie miała pojęcia na ile to był wiarygodny artykuł i wiarygodne informacje, ale coś jednak wnosiły do ich rozważań na temat królewskiej kury. - Więc ja bym strzelała, że tak jednak do dziesięciu lat - o, tak jej wyszło z jej nieobliczalnych obliczeń, że mniej więcej tyle się opłaca i aż ją świerzbiło, żeby to wszystko jakoś ładnie rozpisać naukowymi metodami, chociaż szczerze powiedziawszy wystarczyłoby wpisać hasło w wyszukiwarkę.
- Chciałabym coś takiego, żebym teraz mogła trochę więcej popracować, a potem dorabiać jak tylko będę miała czas - Raine potrzebowała jakiejś elastycznej pracy i trochę myślała o tym, że powinna pracować w jakiejś nocnej recepcji, żeby równocześnie móc się uczyć, ale akurat na okres wakacyjny to nie miało najmniejszego sensu, zanudziłaby się, a kontakt z ludźmi, z klientami, mógł jej tylko pomóc. - Tak, wszystko zaliczone! - o to się akurat nie martwiła, bo była praktycznie kujonem i uczyła się cały czas, ale zależało jej na stypendium za dobre oceny z tych wszystkich egzaminów. - Naprawdę? Byłoby super! - bo byłoby, w końcu jak się okaże, że Barlowe jest beznadziejna w pracy w kawiarni, to poniekąd będzie na Lenny, więc bardzo miło, że chciała się za nią wstawić! - O matko, ale jakie badania, co ja muszę do nich zrobić? - kojarzyła, że w knajpach było coś takiego potrzebne, ale nie miała zielonego pojęcia gdzie powinna pójść, żeby to załatwić. - Aha, okej, to jest bardzo dużo informacji jak dla kogoś, kto tu jeszcze nie pracuje - powiedziała poważnie i po chwili się po prostu roześmiała. - Ale będzie fajnie ze sobą pracować, tak serio! Można podjadać na koszt firmy? - pytanie chyba jedno z najważniejszych!

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
robi kawę — i koci grzbiet
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mocno zmarszczyła czoło, słuchając rewelacji Raine o tych fermach. - Brzmi okropnie, ja lubię wiedzieć, kiedy jest dzień, a kiedy noc – stwierdziła. W jej głowie zaraz pojawiła się myśl, że może ona też żyje w kłamstwie i myśli, że jest środek dnia, kiedy tak naprawdę jest noc i wszyscy powinni teraz spać, zamiast pić kawę? A skoro jej dzień przypada na tę samą porę co dzień Raine, może tak naprawdę wszyscy ludzie mają nieprawdziwe pojęcie o dniu i nocy, dzięki czemu to kury jako jedyne znają prawdę? To byłoby ekstra, na szczęście Lenny postanowiła nie mieszać Raine w głowie jeszcze bardziej – w kawiarni rzeczywiście niewiele się dzisiaj działo i miło było mieć towarzystwo. - W takim razie jak będę dorosła i bogata, będę ratowała stare kurki – podjęła decyzję. Teoretycznie już teraz była dorosła, ale przecież mieszkała w niedużym mieszkaniu, miała kiepską pracę, a jej rodzice wciąż myśleli, że trzeba jej pomagać zarówno finansowo, jak i na inne sposoby. A przecież zanim się obejrzy, Bowie już wyjedzie na studia (oby, chyba że postanowi zajść w ciążę w liceum i zostać w miasteczku), a Lenny będzie mogła przeżywać drugą młodość z kurami. - Myślisz, że możesz adoptować kury jak pandy i opiekować się nimi na odległość? Bo gdybym teraz zaadoptowała Bowie jakąś kurkę, akurat miałaby jakąś na osiemnastkę – wpadła na genialny pomysł, bo nie ma to jak dowiedzieć się w osiemnaste urodziny, że twoja kura właśnie umarła, wiadomo.
– To nic groźnego, musisz zrobić salto w tył, wylać na siebie gorącą kawę i się nie skrzywić, tego typu rzeczy, zupełnie normalne – powiedziała, jeszcze przez chwilę patrząc na Raine z powagą. Szybko jednak zlitowała się nad nią i dodała: - Nie, tak na poważnie, to nic skomplikowanego, sprawdzą po prostu, czy nie masz… salmonelli albo innych takich bakterii. Nikt raczej nie chce, żeby osoba, która dotyka jego jedzenia albo picia, była czymś zarażona, prawda? A podobno Aztekowie wyginęli właśnie przez salmonellę – dodała, z nadzieją, że Lorne Bay nie podzieli losów Azteków z powodu Raine, którą zatrudnią bez aktualnych badań. - Lepiej się przyzwyczajaj do słuchania informacji ważnych dla osób, które tu pracują – zasugerowała z tak poważną miną, jak tylko była w stanie, nim uśmiechnęła się szeroko. - Można podjadać i pić kawę. A jak na koniec dnia zostają kanapki czy jakieś muffinki, możesz je zabrać do domu, bo inaczej trzeba by było je wyrzucić, nie możemy podawać kanapek z poprzedniego dnia. Brzmi fajnie, ale szybko będziesz miała dosyć. Nie wiem, jakim cudem Bowie jeszcze nie zamieniła się w jedną dużą muffinkę, biorąc pod uwagę ile musiała ich zjeść na kolacje – uśmiechnęła się.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
A może one tak naprawdę obie żyły w The Lorne Bay Show? Albo tylko Lenny, takie The Lenny Show, gdzie od dziecka mieszkała w jednym miasteczku, a w każdym przedmiocie znajdowały się kamery i ludzie na całym świecie mogli sobie oglądać jej życie. I może na przykład lepsza oglądalność była w kompletnie innej strefie czasowej, więc producenci pomieszali im ten tryb życia, nie tylko im, wszystkim aktorom, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu! Albo może Raine nie powinna oglądać filmów z Jimem Carreyem na noc, bo potem jej się to wszystko śniło w kółko i widziała jakieś podobieństwa do historii ze scenariusza w prawdziwym życiu. - No nie wiem, jak jest Sanktuarium Motyli i Koali, to powinno być takie dla kur, przecież one nie są w niczym gorsze - chociaż ludzie lubili traktować zwierzęta, które zjadali, z mniejszą dawką empatii i jakoś sprytnie umykało im, że to też są żyjące i czujące stworzenia. Barlowe, choć jadła mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, to w ramach kupowania jakiejś piersi z kurczaka, czy innej szyneczki, albo jajek, starała się wybierać te, które miały na opakowaniu napisane coś o szczęśliwych kurkach - jeśli był to tylko chwyt marketingowy, to na nią jak najbardziej działał! - Chyba nie chcesz dać Bowie kury, którą teraz zaadoptujesz na osiemnastkę - posłała jej smutny uśmiech, bo właśnie ustaliły, że te żyją trochę krócej niż ludzie. Co prawda nigdy nie pamiętała ile Bowie dokładnie ma lat i zakładała, że pomiędzy pięć, a dziesięć, ale dalej to chyba zbyt długo do pełnoletności. - Ale może są jakieś inne zwierzęta do adopcji, żebyś mogła jej tak podarować na odległość? - czy to nie był idealny pomysł dla ludzi, którym dzieciaki wchodziły do głowę ze względu na chęć posiadania pupila?
- Weź przestań, wyobrażasz sobie mnie robiącą salto? - pewnie nawet fikołka na macie by nie zrobiła. Aż dziw, że ta gorąca kawa w ogóle jej nie przeraziła, no ale... salto? Może i Raine nie była największą życiową łamagą, ale daleko jej było do perfekcyjnej koordynacji ruchowej i raz na jakiś czas wymyślała sobie, że trenuje codziennie, robi jakiś challenge z Mel B, a potem po kilku dniach raz jeden nie mogła i już nigdy do tego nie wracała. - Ale ja nie jestem niczym zarażona! - od razu zaprotestowała, żeby nie było żadnych wątpliwości, tak się jej przynajmniej wydawało, tylko czy ktoś jej kiedyś zrobił w ogóle badania krwi oprócz tego razu, jak musiała je donieść po przyjęciu na studia. - Nie no, jasne, ja do wszystkiego podchodzę na poważnie! - zapewniła, bo tak pomiędzy wszystkimi żartami i pytaniami o podjadanie, brała tę rozmowę i w ogóle samo rozważanie o zatrudnieniu całkiem serio. - Mmm, nie wydaje mi się, żebym szybko miała mieć dosyć - darmowe jedzenie, które jest gotowe do zjedzenia? - a z niej była beznadziejna kucharka, więc wiadomo, że zajadałaby się ze smakiem. - W jej wieku pewnie też nie miałaś dość słodyczy - usprawiedliwiła jeszcze Bowie, bo kto to widział, żeby dziecko miało dosyć słodkości?

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
robi kawę — i koci grzbiet
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lenny miała pewnie całkiem sporo absurdalnych lęków – była na przykład tą osobą, która na wszelki wypadek chowa nogi pod kołdrę, gdy orientuje się, że zwisały jej z łóżka, żeby przypadkiem żaden potwór nie złapał jej za piętę – ale akurat ludzie oglądający jej życie niczym reality show, był już trochę zbyt absurdalny jak na nią. Nie z powodu samej koncepcji, przecież telewizja i inne netflixy pokazują, że ludzie potrafili oglądać jeszcze głupsze rzeczy, ale z powodu samej Lenny. Przecież ona zupełnie nie nadawała się na bohaterkę czegokolwiek, tak nudne i nijakie było jej życie. Mogłaby co najwyżej wystąpić w jakimś filmie dokumentalnym, który miał namawiać licealistki do dbania o antykoncepcję, bo inaczej skończą jak Lenny, najstarsza baristka świata (może powinna się gdzieś zgłosić i przynajmniej napiszą o niej w gazecie?). - Mhm, poza tym chyba łatwiej upilnować kurki niż motyle. To znaczy, wiem, że kury mają skrzydła, ale chyba nie odlecą ci za daleko, co? – widywała kury zwykle chodzące na tych swoich nóżkach (chociaż mogła je widywać głównie na komputerze czy w innych książeczkach Bowie, nie miała zbyt wielu okazji w życiu, by zobaczyć kury na żywo, nawet jeśli żywo to Lenny była nagle zainteresowana tymi kurami), a nie latające nad głowami ludzi jak motyle. A taki motylek? Jeszcze ci ucieknie i weź go potem szukaj, jak szef będzie ci robił aferę. - No wiem, mogłaby być już starszawą kurką, jak Bowie będzie miała osiemnaście lat – sama Lenny też miała problem z określeniem wieku swojej córki. Nie dlatego, że rzadko ją widywała, po prostu cały czas ją zaskakiwało, jakim cudem Bowie była już tak duża, przecież jeszcze chwilę temu ledwo gadała i próbowała jeść piasek, a teraz chodzi do szkoły i potrafi zapisać swoje imię?! Strasznie dziwna sprawa. - Ale z drugiej strony, nie chcę jej wtedy dawać też takiego kurczaczka. Przecież jak będzie miała osiemnaście lat, zaraz wyprowadzi się i pojedzie na studia, głupio tak zostawać z kurczakiem i czytać mu bajkę na dobranoc, kiedy wszyscy znajomi wychodzą razem na imprezę – coś o tym wiedziała, tylko że nie czytała tych bajek kurczakowi, a Bowie właśnie. - Można chyba adoptować pszczoły! – pszczoły są przecież super i bardzo potrzebne, ale zaraz zmarszczyła nieco czoło, bo nie była pewna czy to wymarzone zwierzątko siedmiolatki. - Albo różne zagrożone gatunki, wtedy dostajesz certyfikat ze zdjęciem tego zwierzaka i możesz sobie postawić na półce – w Polsce można było adoptować przez WWF fokę, żubra czy sówki, ale nie mam pojęcia jakie gatunki mają najgorzej w Australii. Oby żadne, wiadomo!
– Ja też mam nadzieję, że jesteś zdrowa i nie wybijesz całego Lorne Bay jak Azteków – przytaknęła. - Ale jak przyjdzie tu jakaś kontrola czy cokolwiek, im nie wystarczy, że sami tak mówimy, potrzebują dowodu od lekarzy, dlatego musisz mieć książeczkę – wyjaśniła, bo w tej sytuacji chyba właściciel poniósłby konsekwencje za zatrudnianie osób, które nie powinny stanąć za barem. - Ja wciąż nie mam dosyć słodyczy! – zaprotestowała. Nie chodziło jej o to, że Bowie ich je za dużo i z małą jest coś nie tak, to Lenny miała wyrzuty sumienia, że zbyt często daje jej do zjedzenia coś z kawiarni zamiast zrobić normalny obiad. - To, jakby co, od kiedy możesz zacząć? – niby czekały teraz na decyzję właściciela, ale w głowie Lenny Raine już z nimi pracowała!

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Lęk przed potworami spod łóżka nie był niczym dziwacznym - to samo miała Raine i nie rozumiała jak niektórzy mogli to bagatelizować i się śmiać. Sto razy bardziej wolała już takie pająki, ale potwory były po prostu zbyt nieprzewidywalne. - A one nie są jak pingwiny? No wiesz, że trochę potrafią podlecieć, ale tak naprawdę to nie? - nie wiedziała, czy pingwiny choć trochę potrafiły latać, ale kury były takie śmieszne, okrąglutkie, więc to całkiem sensowne, że nie mogły się wzbić wysoko w powietrze, chociaż taka ucieczka przez ogrodzenie? To już musiało być możliwe, dalej jednak łatwiejsze do ogarnięcia niż motyle. - Dobra, Lenny, a widziałaś kiedyś taką pojedynczą kurę? - Sama Raine wychowała się w Carnelian Land, więc pewnie coś tam o kurach wiedziała. Że głośno gdaczą na przykład! - Wtedy musiałabyś grupie kurczaków czytać do snu - a to była całkiem śmieszna wizja. Takie przysypiające żółte kurczaczki, a miedzy nimi Lenny, która cierpliwie czyta im jakąś bajkę. - To pewnie lepiej, jakbyście zrobiły taką adopcję na odległość. Albo, o, może w Sanktuarium da się zaadoptować jakieś zwierzę? Wpłacałabyś co miesiąc jakieś datki, a Bowie mogłaby je nawet czasem odwiedzać, ale nie musiałabyś się nimi tak bezpośrednio zajmować! - posiadanie dzikiego zwierzęcia było pewnie nie do końca legalne, poza tym Raine została ugryziona kilka miesięcy temu przez wombata, więc może trzymanie takiego jako zwierzęcia domowego dla dziecka nie było najlepszym pomysłem.
- To w sumie całkiem niegłupie, wolałabym, żeby moje jedzenie robił ktoś zdrowy - pokiwała głową, a może się jeszcze dowie o jakiejś chorobie? Tego co prawda by nie chciała, ale jeszcze bardziej nie chciałaby jakiejś dziwnej pandemii u mieszkańców Lorne Bay z powodu niewykrytej choroby u kogoś, kto serwuje im kawę i jedzenie. Trochę się przestraszyła nawet, że taką chorobę ma! - To ja się jak najszybciej przebadam - dla swojego spokoju też. - Ohoho, to przepraszam! - uniosła ręce w obronnym geście do góry, bo Raine też raczej nie z tych, co mówią, że jedno ciasteczko im w zupełności wystarczy. - Właściwie od przyszłego tygodnia - szybko policzyła w głowie, że wtedy miałaby już wszystko na uczelni ogarnięte. - O ile właściciel się zgodzi! - nie można było zapominać, że do niego należała decyzja o zatrudnieniu.

lenny o'sullivan
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ