fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
004.
Life is like a runway and you're the designer,
wings of a butterfly, eyes of a tiger. Whatever you want baby, choose your fighter.
{outfit}
Czas świąteczny w Australii nie wyglądał tak jak na reszcie globu. Nie było śniegu, jazdy na sankach, a bałwana lepiło się z piasku. A mimo to, Melis kochała Lorne Bay i uwielbiała spędzać tutaj święta. Głównie z powodu rodziny, przyjaciół i innych bliskich jej ludzi, których nie wiedziała jak w tym momencie jej życia nazwać, ale w tym okresie nie było to ważne. W tym okresie chciała cieszyć się życiem i na moment zapomnieć o wszystkich przykrościach. Było to trudne, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale kiedy nadchodził taki moment, natychmiast wyrzucała go z głowy. Starała się dobrze bawić przy robieniu pierników na choinkę. Tata siedział na wózku, a mama uśmiechała się od ucha do ucha, widząc jak Melis bawiła się przy tym. Żałowała, że nie ma przy nich Anthony’ego, że nie rzucają w siebie mąką jak w dzieciństwie, że mama nie krzyczy na nich za próbowanie surowego ciasta. Melis pamiętała, jak biegała za nimi ze ścierką, wołając, że rozbolą ich brzuchy. Melis nigdy nie przyznawała się, jeśli tak było. Dzisiaj postanowiła ubrać dom. Zadzwoniła po Raine, bo odczuwała lęk przed wejściem na drabinę. Nigdy się tego nie bała, w dzieciństwie wchodziła na najwyższe drzewa. Ba, jeszcze do niedawna robiła wszystko w stadninie, ale od czasu upadku z konia i poronienia, unikała pracy na wysokości. Dzisiaj nie chciała niczego unikać, ale potrzebowała po prostu przyjaciółki, z którą mogłaby bez sensu paplać i nie myśleć o tym co robi. Kiedy Raine przyjechała, poczęstowała ją lemoniadą i wyszły na dwór. - Tam powiesimy lampki, okej? Znalazłam w internecie takie urocze, świecące choinki - powiedziała. Oczywiście, że je zamówiła. I oczywiście, że zamierzała w tym roku oszaleć na punkcie świąt. - A jutro ubiorę choinkę. Jeśli chcesz, też możesz wpaść. Wtedy będę ci winna dwie przysługi - zaśmiała się. Nie zdążyła zapytać Raine, co słychać, ale wiedziała, że mają jeszcze sporo czasu, żeby pogadać od serca. - Jak tu wysoko - zawołała, kiedy rozstawiła drabinę i weszła do samej góry, by przyjrzeć się, jak przyczepić lampki do dachu. - Musisz mi zagadać, bo mam lęk wysokości. Opowiadaj o czymkolwiek - poprosiła, choć jak widać, to Melis nie zamykały się usta.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
43.

Domek Raine w Sapphire River zaczął nabierać kolorów. Co prawda nie tak dosłownie, bo wcale go nie przemalowała, za to meble tarasowe, które razem z Archiem złożyli i rośliny, które przy pomocy Eden rozwijały się całkiem ładnie, były ozdobą dla jej podwórka. Nie planowała jednak szaleć ze świątecznymi dekoracjami. Już jakiś czas temu zdała sobie sprawę z tego, że nie ma nic magicznego w tej atmosferze, gdy raz do roku zbiera się ze sobą cała rodzina. Chciała odwiedzić mamę, to jasne, wpaść do domu spokojnej starości do taty i liczyć na świąteczny cud, wierząc, że choć na chwilę ją rozpozna, ale oprócz tego nie czuła tej atmosfery.
Nie sprawiało to jednak, że Raine była świątecznym Grinchem. Nuciła pod nosem świąteczne przeboje (najczęściej jak nikt absolutnie nie mógł jej usłyszeć), odpalała te same lampki, których rok wcześniej zapomniała zdjąć z okna w salonie i nawet serwowała sobie zimowe herbatki w ciepłe wieczory, ale nie planowała przystrajania domu, dlatego propozycja Melis, żeby zrobić to u niej, była idealna. Mogły jednocześnie spędzić razem czas, poza tym samo dekorowanie było dość przyjemne, a do tego ktoś rzeczywiście będzie się z tego cieszył, poza samą Raine. - Dobra, albo po prostu ja mogę wejść na tę drabinę? Wiesz, to dla mnie żaden problem, w końcu wchodziłam nawet na turbinę - a turbiny były stanowczo wyższe niż coś takiego. - Ale dobrze, jak chcesz to mogę ci opowiedzieć jak było. W środku jest taka dłuuuga drabina, do której przyczepiasz się pasami i po prostu wchodzisz na górę, więc musisz mieć dobrą kondycję, nie? I na górze masz to wszystko, co w turbinie istotne i to, co można ewentualnie serwisować, potem sobie spokojnie schodzisz tą samą drogą, albo jeszcze jest opcja opuszczenia człowieka na zewnątrz i to bym chciała na maksa zobaczyć! - Melis była sama sobie winna, bo jak Barlowe zaczynała opowiadać o turbinach wiatrowych, to mogła tak dosłownie bez końca. Była niepowstrzymana.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Każda okazja była dobra do radości, a Melis ekscytowała się jak małe dziecko na myśl o kolejnych świętach. Huntington brała udział nie tylko w ogólnoświatowych świętach czy świętach charakterystycznych wyłącznie dla Australii bądź Queensland, ale kochała również te lokalne momenty do uczczenia, jak choćby niedawne Święto Maali Caine, która otworzyła Sanktuarium Koali. Melis nie musiała być mieszkanką Tingaree, by chętnie brać udział w loterii fantowej czy udzielać się w wolontariatach związanych z pomocą zwierząt. Nie mieszkała również w Pearl Lagune, ale często brała udział chociażby w Dniu Meduzy. Pamiętała jeszcze czasy, kiedy tata był zdrowy i wspólnie z rodzeństwem budowali wielką platformę. Mama piekła lamingtony, a mieszkańcy zajadali się nimi. Bez względu na to, jak bardzo uwielbiała podróżować, fotografować i być sławna z tego powodu, kochała również Lorne Bay i czasami nie doceniała tego miejsca. Nie zdawała sobie sprawy, jak istotne dla niej było. Bo przecież oprócz masy fantastycznych wydarzeń, miała również przyjaciół, których uwielbiała ponad wszystko, a którzy zawsze byli przy niej, kiedy tego potrzebowała. Choćby teraz Raine. - Czym jest turbina? - zapytała, nie tylko z grzeczności i nie tylko dlatego, że potrzebowała, by Raine w jakiś sposób ją zagadała. Tymczasem Melis chwyciła sznur z lampkami i na trytyki przymocowywała je do rynien. Starała się przy tym nie patrzeć w dół, ale kiwać głową, dając Barlowe znać, że jej słucha. - Ile taka turbina może mieć metrów wysokości? - Melis nie była inżynierem, ba, daleko jej było do tego. Nie ukończyła nawet studiów, a właściwie, nawet nie próbowała zacząć. Nigdy nie czuła pociągu do nauki, od zawsze chyba wolała działać, robić coś, być w ciągłym ruchu, próbować nowych rzeczy, a przede wszystkim starać się czegoś nauczyć praktycznie. Lubiła czytać, ale powieści romantyczne, przygodowe lub takie, które po prostu trzymały ją w napięciu. Biologia albo chemia nie były czymś takim. Za to szybsze bicie serca czuła na widok miejsc, które mogła uwiecznić okiem aparatu. - Dobrze to wygląda? - zawołała z góry, bo nie widziała swojej pracy i zastanawiała się czy to ona powinna się tym zajmować. Owszem, była artystką, ale czasami brakowało jej sprytu.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ty tak na poważnie? - Raine nie wiedziała czy ma być oburzona, zaskoczona, zraniona, czy może wszystko na raz, ale to pytanie niesamowicie zbiło ją z tropu, bo Melis przecież nie była jakimś przypadkowym gościem poznanym w barze, który po kilku drinkach próbował do niej zagadać i zapytał czym się interesuje i zajmuje, choć wcale jego to nie interesowało, bo miał tylko jeden cel. - Turbina to takie urządzenie, które zamienia energię, w tym przypadku wiatrową, na prąd. Tak w duuużym skrócie. Wieje wiatr, porusza takimi łopatkami w turbinie, ona wytwarza... No nieważne, jest z tego prąd - nie wiedziała, czy jest sens wyjaśniać po kolei cały proces, bo też nie wiedziała której odpowiedzi Melis oczekuje. Tak, w ogóle nie pomyślała o tym, że chciała zostać tylko zagadana, raczej szczerze wierzyła w jej zainteresowanie, bo Raine była trochę naiwniaczką i nie rozumiała dlaczego nie wszyscy pasjonują się tą piękną i potężną siłą natury, jaką był wiatr. - Wiesz co, zaczynają się już od kilkudziesięciu metrów, wszystko waha się w zależności od lokalizacji i modelu, ale zasada jest taka, że im wyższa turbina, tym lepiej - rekordowe niemieckie były tak wysokie, że tam pewnie dużo ciężej byłoby się wspiąć na sam szczyt! Ale Raine i tak chciałaby je odwiedzić, tak jak chciała zobaczyć stary holenderski wiatrak z drewna i poznać absolutnie każdą ciekawostkę. To był jej konik. - Poczekaj, muszę odejść trochę dalej - puściła drabinę, którą do tej pory kurczowo trzymała ręką, nie dlatego, że obawiała się upadku Melis, ale jakoś tak odruchowo to zrobiła. Kilka kroków w tył i... - Jest super! - ciężko w sumie było coś zepsuć w strojeniu światełkami, tak się jej wydawało, że ciężko, ale nawet pokazała jej uniesionego w górę kciuka. - Ale nie wiem, bo ja się średnio znam na dekoracjach, możesz zejść i zobaczyć sama jak chcesz - Barlowe nie była estetką, nawet nie wiedziała w jaki inny sposób można było potencjalnie zawiesić te światełka, najbardziej to zwróciła uwagę na to, że Melis używała trytytek, więc może nie była inżynierem, ale miała na niego zadatki!

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Skinęła głową. – Okej, wiem, że turbiny są w samochodach i dodają one mocy, i słyszałam o turbinach wiatrowych, ale to jest wiedza ogólnikowa – odpowiedziała. To nie tak, że była zupełnym cielakiem i nie miała minimalnej wiedzy na ten temat, ale chciała, by Raine mówiła, cokolwiek, a po drugie, żeby głębiej wprowadziła ją w temat, jeśli już właśnie taki sobie wybrała. To nie było również tak, że Melis nie interesowało życie przyjaciółki, po prostu poszły odrębnymi ścieżkami w życiu i chyba było jasne, że z ich dwójki to Raine jest raczej orłem. Melis była artystką, do czasu przejęcia stadniny nie martwiła się takimi przyziemnymi sprawami jak rachunki za energię elektryczną wytworzoną obrotowymi łopatkami w turbinie czy odebranie prania z pralni. Gnała, gdzie poniósł ją wiatr. Podróżowała, marzyła i nie skupiała się na doczesności. – Widziałam takie wiatraki – powiedziała w końcu. – Miały chyba z dwieście metrów. I ty byś na to weszła? – zapytała. To dlaczego Melis ze swoimi lękami stała na drabinie, może maksymalnie sześć metrów nad ziemią, a Raine ze swoim zamiłowaniem do wspinaczki patrzyła na nią z dołu? Zdecydowanie powinny zamienić się miejscami i pewnie by to zrobiły, gdyby to nie był dom Melis. – Nie puszczaj drabiny – zawołała, cholernie przerażona. Kiedyś musiała to pokonać, ale upadek z konia i poronienie wywołało w niej wystarczająco dużą traumę. Od tamtego czasu minęły może trzy miesiące, a ona nadal nie wsiadła na swoją klacz. Zeszła z drabiny i stanęła obok Raine, by przyjrzeć się swojemu dziełu. Zasłoniła lekko oczy ręką, bo słońce niemiłosiernie świeciło w oczy, a koszulka przykleiła jej się do pleców. – Jak skończymy, możemy wskoczyć do jeziorka albo przejść się, niedaleko mojej farmy jest wiatrak – tak, Melis była dobrą przyjaciółką, która chciała słuchać o pasji Raine i oglądać z nią wiatraki. Z dołu, nie z góry.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To nie do końca tak, że każda turbina działa tak samo, bo wiesz, ta samochodowa i wiatrowa to zupełnie różne rzeczy - absolutnie nie chciała się wymądrzać i robić Melis wykładu, choć miała do tego wystarczającą wiedzę, ale czasem po prostu nie mogła się powstrzymać przy naprostowaniu jakichś faktów i próbie wytłumaczenia o co tak naprawdę chodzi, tak samo jak zupełnie niepowiązanej z fizyką koleżance na podstawie równania Clapeyrona tłumaczyła dlaczego jak się psika dezodorantem, to opakowanie robi się chłodne. - Właściwie wiatraki to raczej nazwa odpowiednia dla tych starych, drewnianych, albo takich plastikowych, co wiesz, dzieciom się daje do dmuchania - dodała jeszcze, bo ludzie to jednak nie rozróżniali nazewnictwa i szczerze powiedziawszy, nie było się co im dziwić, bo Raine też pewnie bardzo ignoranckie głupoty opowiadała o innych tematach. - Jak wszystko dobrze pójdzie to na tym będzie polegała moja praca - uśmiechnęła się szeroko, bo po ukończeniu studiów chciała pracować właśnie z turbinami, początkowo na pewno w terenie i na swoich wakacyjnych praktykach w poprzednim roku miała nawet okazję się wspinać, dzięki czemu wiedziała, że nie ma nic wspólnego z lękiem wysokości i własnie dlatego zaproponowała Melis, że to właśnie ona wejdzie na drabinę.
- Jeziorko brzmi tak kusząco, że nawet nie wiesz - uśmiechnęła się szeroko, przyglądając dziełu dziewczyny, choć prawdziwe jego efekty będzie można dostrzec dopiero po zmroku. - Wyobrażasz tak sobie mieszkać w takim zimnym miejscu i mieć w ogóle wszędzie śnieg? - u nich był upał i skwar, czapki świętego Mikołaja ciążyły noszone choć przez chwilę, nie było mowy o wełnianych rękawiczkach i kocykach, a gorące kakao wieczorem grzało tak bardzo, że nie dało się później wcale spać. - Ja chyba nie, ale chciałabym zobaczyć jak to jest - skostniałymi palcami szukać kluczy w kieszeniach, to musiało być dziwaczne uczucie!

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Nigdy nie interesowała się tymi kwestiami, ale ta rozmowa zaczynała się robić naprawdę ciekawa. A przynajmniej będzie ciekawa do momentu, kiedy Melis będzie wszystko rozumiała. W chwili, kiedy przestanie wiedzieć, o czym Raine mówi, pewnie przestanie się również tym interesować. - Domyślam się, bo te w samochodzie napędzają prędkość, a wiatrowa produkuje prąd, tak? - czasami dobrze było coś wiedzieć i nie czuć się jak skończona idiotka. Zdarzały się takie sytuacje, dlatego teraz odczuła ulgę, że przynajmniej w minimalnym stopniu wie, o czym Raine mówi. Chyba też zdecydowała, że w nowym roku otworzy się na rzeczy zupełnie inne, nie tylko na fotografię. Chciała dowiedzieć się znacznie więcej. - Jeśli cię to uszczęśliwia, to mam nadzieję, że wszystko ci się powiedzie - odpowiedziała. Jako dobra przyjaciółka chciała, żeby Raine spełniły się wszystkie plany. Wiedziała, że tak będzie, bo była naprawdę inteligentną dziewczyną, twardo stąpającą po ziemi, przynajmniej bardziej niż Melis. - W takim razie jezioro - zaklepała. Miała ochotę na przyjemną kąpiel w chłodnej wodzie. A jezioro w taki upał było najlepszym rozwiązaniem, nawet lepszym niż prysznic. Jeśli zabrałby jeszcze ze sobą pyszny prowiant, to zapowiadało się bardzo przyjemnie popołudnie. - Nie. Kiedyś, kiedy pracowałam dla magazynu podróżniczego, byłam w Europie, był grudzień i było zimno, cholernie zimno, i chyba wtedy stwierdziłam, że kocham tu mieszkać - odpowiedziała. Owszem, podobała jej się wszechobecna biel, była zachwycona zdjęciami, które wychodziły w tamtej scenerii, ale piękne plaże Australii były dla niej zdecydowanie piękniejszym miejscem niż zima w Alpach. - Kiedyś pojedziemy, co ty na to? - zapytała. Tak, Melis lubiła marzyć i planować, szkoda tylko, że nie dochodziło to do skutku.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Turbina sama w sobie jeszcze nic nie robi - uśmiechnęła się lekko, bo kwestia była dużo bardziej skomplikowana. Przede wszystkim, jeśli chodziło zbudowanie odpowiedniej infrastruktury, której zdecydowanie brakowało. Sama turbina, z pomocą różnych urządzeń, mogła wytworzyć prąd, ale musiał być on przekazywany i magazynowany, a takie sieci wcale nie były najprostsze do zbudowania. I nie były najtańsze! - Chociaż mniej więcej masz rację - dodała, bo nie chciała się wymądrzać i robić Melis żadnych wykładów, a i tak bardzo się cieszyła, że dziewczyna dostrzegała jej zainteresowania i zamiast machnąć na to wszystko ręką, próbowała o coś dopytać. To dla niej naprawdę wiele znaczyło, doceniała to, bo wiedziała, że w razie jakichś wątpliwości ze ścieżką kariery mogłaby się jej o coś podpytać. - Też mam taką nadzieję! - chciała spełniać swoje marzenia i szczerze powiedziawszy, była całkiem prostym człowiekiem - jej największym marzeniem było po prostu być w życiu szczęśliwym.
- Jesteś aż tak ciepłolubna? - zaśmiała się, bo przy tym gorącu sama miała ochotę schować się do śniegowego igloo. - Ale czekaj, jeśli to było w grudniu, to jakoś na święta. I co, nie mają lepszego klimatu? - była przyzwyczajona do oglądania surferskich zawodów w stroju Mikołaja, lepienia bałwanów z piasku, zamiast śniegu, ale chciałaby kiedyś doświadczyć prawdziwie filmowych świąt, z kolędowaniem w ciepłych czapkach i bitwami na śnieżki. - To byłoby super, przypomnę się za kilka lat - jak już będzie miała pieniądze na takie wycieczki, bo jak na razie ciężko było mówić z jej strony o jakimkolwiek planowaniu. - Masz jeszcze jakieś lampki do rozwieszenia? Tym razem ja mogę być na górze - zaoferowała się, bo wysokość nie stanowiła dla niej najmniejszego problemu.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Nie mogła wymagać od Melis jeszcze większej wiedzy, bo to Raine była tutaj naukowcem. Huntington już nie odpowiedziała, bo poczuła się cholernie głupio, a poza tym nie mogła konkurować z Raine wiedzą na ten temat. Znała podstawy i tyle, to wystarczyło jej do szczęścia. Ba, biorąc pod uwagę jak Melis niewiele się tym interesowała, to było i tak bardzo dużo. Dlatego po prostu skinęła głową. Zresztą, tutaj nie chodziło o wiedzę, tutaj chodziło o przyjaźń. Huntington rozmawiała z przyjaciółką na ten temat, żeby udowodnić jej, że interesuje się jej pasją, że chce o tym słuchać ze względu na nią, nie dlatego, że tak bardzo chciała chłonąć wiedzę na ten temat. Dlatego jej słowa o szczęściu były szczere. Melis cieszyła się, że Raine ma coś, co sprawia jej taką radość, przyprawia ją o szybsze bicie serca, bo najważniejsze było to, żeby właśnie być szczęśliwym.
Skinęła głową. – Może bez przesady. Może nie aż tak, no chyba, że jestem nad jeziorem, ale tak, zdecydowanie wolę ciepło od chłodu – odpowiedziała. Optymalna temperatura była taka, kiedy Melis nie musiała się rozbierać, żeby cię nie pocić. Dlatego kochała wiosnę i jesień, ale lato w Australii też było cudownie. – Byłam w górach, dużo ludzi na nartach, zero klimatu – odpowiedziała. No może odrobinę, ale nie było to coś, co szczególnie zachwycało brunetkę. Owszem, fajnie było zobaczyć coś nowego, bo przecież śnieg nie był spotkany w Australii w ogóle i przynajmniej miała się czym pochwalić, ale nie było to również coś, czego potrzebowała do szczęścia. Uniosła kciuk do góry. Sama również była spłukana, wszystkie swoje pieniądze przeznaczała na stadninę i remont domu, ale kiedy w końcu wyjdzie z długów, będzie mogła pomyśleć o dalekim wyjeździe. – Nie, już chyba wszystko gotowe. Została choinka, ale ją ubiorę innym razem. Chodźmy nad jezioro – powiedziała, schodząc z drabiny. Spojrzała jeszcze na dom, który prezentował się całkiem nieźle, pomimo lęku wysokości. Rozmowa z Raine zadziałała świetnie na wszystkie lęki.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Jejku, ja w ogóle jestem jakaś nieprzystosowana do życia nad morzem, bo nie umiem pływać, więc ta woda dla ochłody działa tylko, jak jestem zanurzona po ramiona - uśmiechnęła się lekko, bo chociaż TROCHĘ umiała się utrzymać na powierzchni i pływać, czuła się w tym dosyć niepewnie i jak czuła, że dno jest bardzo daleko, to panikowała. Dlatego raczej niechętnie wskakiwała do głębokiej wody, chyba, że miała na sobie jakiś kapok, albo siedziała na kole ratunkowym. Wtedy sytuacja była zupełnie inna, no i jak obok był ktoś bardziej doświadczony, też czuła się pewniej. Na basenie mogłaby śmigać, ale tam zawsze byli ratownicy w pogotowiu i przejrzysta woda, a Raine dodatkowo bała się trochę przeróżnych potworów spod łóżka i też dziwnych stworów, które mogą ją dotknąć pod wodą. - Zero klimatu? To w górach chyba powinno być tym bardziej! - była szczerze zaskoczona opinią Melis. Wiadomo, każdy miał prawo do swojej, ale Barlowe kojarzyła świąteczny klimat właśnie z górską chatką, nartami, kominkiem, tak przynajmniej było to przedstawiane w teledyskach z najpopularniejszymi piosenkami, a ona nie znała tych bialych świąt z żadnego innego źródła, więc nie miała jak czerpać swoich inspiracji. Musiała przyznać, że była szczerze zawiedziona brakiem entuzjazmu ze strony Huntington, ale to nie oznaczało, że jak będzie miała okazję, to nie będzie chciała spróbować tego na własnej skórze.
- Dobra, to w sumie nic nie zrobiłam, ale cieszę się, że pomoglam - odpowiedziała roześmiana, bo przecież tylko stała na dole i opowiadała jakieś głupoty, na niewiele się zdała jej obecność i pomoc. - Ale jezioro brzmi super, chociaż zanim, to masz coś do picia? Bo czuję, że język mi się przykleja do podniebienia - wychodzenie z domu bez butelki wody było w takie upały głupotą, ale jak widać, Raine znała sie dobrze na turbinach, ale już sztuka przetrwania nie była jej aż tak bliskim tematem.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Zaśmiała się cicho. Sama może nie była najlepszą pływaczką, ale potrafiła to robić. Głównie w pobliskim jeziorku. Morze jej nie kusiło, chyba, że spacerowała po plaży, a woda lekko obmywała jej stopy. Niestety, australijskie wody kryły w sobie wiele niespodzianek – rekiny, meduzy i inne zwierzęta, które nie życzyły sobie ludzkiej obecności. Ale kochała plaże, spacery, obserwowanie ludzi grających we frisbee, biegających, czy surfujących. Urzekały ją piękne widoki i szczęście innych. – Nie zaproponuję ci nauki, bo nie jestem najlepszym nauczycielem, ale jeziorko w pobliżu jest dość płytkie i nie ma tam żadnych niespodzianek – odpowiedziała. Właśnie tam tata nauczył ją pływać i tam spędziła z rodzeństwem bardzo dużo szczęśliwych chwil. To miejsce naprawdę dawało jej dużo radości. Kochała wyjeżdżać, pracę dla gazety podróżniczej, odwiedzać nowe miejsca i poznawać nowe kultury, jedzenie i ludzi, ale dobrze było wrócić do miejsca, które naprawdę się kochało. – Wiesz, jestem przyzwyczajona do tego, co mam tutaj. Bałwany z piasku, zamiast gorącej czekolady zimne drinki, Święty Mikołaj w kąpielówkach – odpowiedziała. To widziała najczęściej. Gdyby mieszkała w innym kraju, w innym klimacie, pewnie byłaby przyzwyczajona do śniegu. Była, jednak ciepłolubna i zdecydowanie wolała być tutaj w takie dni. Nie wyobrażała sobie wieszać lampek na oblodzonym dachu, stojąc na oblodzonej drabinie, tym bardziej ze swoim lękiem wysokości. Ale doceniała wszystko, co było dane jej zobaczyć. Uwielbiała nowe rzeczy i cieszyła się, że dostała od losu tak wiele szans. W nowym roku postanowiła być bardziej wdzięczna za wszystko, a mniej skupiać się na problemach.
- Byłaś tu ze mną i to jest najważniejsze – odpowiedziała. Przynajmniej nie myślała o tym, że stoi kilka metrów nad ziemią, która nie kołysała się aż tak bardzo, kiedy Melis była zajęta rozmową. Złożyła drabinę i położyła ją na ziemi, by nie przeszkadzała. – Poczekaj tutaj, zapakuję nam kilka rzeczy – rzuciła i pobiegła do domu, by wziąć koszyk i spakować picie, ciastka, lody i ręczniki. Po chwili wyszła na zewnątrz i podała Raine wodę. – Masz ochotę na lody? – zapytała i wskazała ręką drogę w kierunku jeziorka.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Powinnam zawsze mieć w torbie takie dmuchane rękawki w razie czego - zaśmiała się na tę myśl, bo dość abstrakcyjnym było zakładać, że mogłaby nadmuchać sobie coś plastikowego, wyjętego z torby i wskoczyć do wody. - W ogóle myślisz, że są takie dla dorosłych? Czy wtedy już tylko kapok? - o wszelkich zabezpieczeniach wiedziała tyle, że gdyby kiedyś leciała nad oceanem i jej samolot wpadłby do wody, albo znajdowałaby się na tonącym statku, powinna założyć kapok i dopiero po wypłynięciu na otwartą wodę go pociągnąć i napompować, bo inaczej mogłaby utknąć jeszcze przed wyjściem. Tak, jednym z zainteresowań Raine było też sprawdzanie jak postępować w kryzysowych sytuacjach. W większych budynkach kojarzyła nawet wyjścia ewakuacyjne, bo plany było porozwieszane na każdym kroku, ale nikt ich nie czytał. Co prawda nie bała się tak wszystkiego na siłę, ale nie lubiła czuć się bezradną i nie lubiła nie znać odpowiedzi. - Hmm, niby tak, ale i tak chciałabym zobaczyć takie prawdziwe święta - nie, żeby święta w Lorne Bay nie były prawdziwe, ale święty Mikołaj mieszkał w Finlandii, bałwany lepiło się raczej ze śniegu, a gorąca czekolada przejawiała się w każdym filmie świątecznym i choć takie gorące Boże Narodzenie było dla niej czymś zupełnie naturalnym, kiedy słuchała o chatkach w górach i saniach, miała wrażenie, że trochę podrabiają oryginalny nastrój. Dlatego też chciałaby go kiedyś doświadczyć na własnej skórze!
- Jesteś cudowna! - od razu zabrała się za uzupełnianie płynów, bo w takie gorące dni dość łatwo było się odwodnić, a z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego. - Pewnie, to też wzięłaś? Daj, chociaż w tym ci pomogę - złapała za koszyk i zaczęła iść w stronę jeziora, już ciesząc się na orzeźwiającą wodę. Tego jej jeszcze brakowało w domku przy Sapphire River - jakiegoś małego stawu, albo chociaż basenu, w którym mogłaby się zanurzyć, chociaż z jej budżetem mogłaby co najwyżej kupć taki dmuchany brodzik dla bobasów. Cóż, może i to by jakoś pomogło dla ochłody?

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ
cron