studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
58.

Letnie wakacje upływały Raine pod znakiem pracy w kawiarni i całą masą wolnego czasu, który wykorzystywała na prowadzenie prawdziwie studenckiego życia. W końcu miała czas na spanie do południa, na imprezy, z których wracała do domu nad ranem i na nadrobienie zaległości we wszystkich serialach, które podobno obejrzeć było trzeba. Nuda jednak nie była dla niej, bo Barlowe przez całe swoje życie musiała godzić szkołę z dodatkowymi obowiązkami, w pewnym sensie zapomniała więc jak to jest móc w pełni odpoczywać.
Propozycja Eve, którą spotkała niedawno na rodzinnej farmie była więc poniekąd wybawieniem, a projekt mechanizmu stał się jej nowym projektem, który przygotowała z takim samym zaangażowaniem, z jakim pracowała nad zajęciami na uniwersytecie. Najpierw zbudowała mały prototyp z tego, co miała pod ręką, a potem rozrysowała wszystko w AutoCADzie i z tym rysunkiem właśnie odwiedziła Paxton, żeby dogadać ostatnie szczegóły, zanim weźmie się na poważnie za wykonanie i przedstawi jej gotowy produkt.
- Myślę, że maksymalnie do końca tygodnia się ze wszystkim uporam - kiwnęła głową, rolując papier ze wszelkimi naniesionymi poprawkami. Zupełnie, jakby wychodziła właśnie z korekty po zajęciach. - A co do tej tresury - to są takie rzeczy, które pasują do każdego psa? - zapytała niepewnie i zaraz odchrząknęła. - Mogę zadawać bardzo głupie pytania, ale jestem kompletnie zielona, nigdy nie miałam psa - uśmiechnęła się trochę przepraszająco, bo to trochę tak, jakby ktoś Raine zapytał, czy każda turbina kręci się tak samo. Z tym, że Barlowe akurat darzyła te maszyny aż nadmiernym zainteresowaniem, które gotowa była szerzyć dla każdego, kto wyraził zainteresowanie, czy raczej innymi słowami, miała kompletnego bzika na tym punkcie i najczęściej zanudzała swoich znajomych opowieściami o nowinkach technologicznych, a ci udawali, że słuchają, niektórzy stali się nawet w tym udawaniu całkiem dobrzy. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że czasem aż nie potrafiła się zamknąć.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Świetnie – stwierdziła z uśmiechem. Była pod wrażeniem dokładności projektu oraz fachowości z jaką Raine przedstawiła jej wszystkie szczegóły. Miło było widzieć kogoś, kto fascynował się swoja pracą lub pochodnymi od niej, bo przecież Barlowe miała zajmować się turbinami wiatrowymi a nie jakimś bzdurnym przejściem dla psów. Paxton jednak wykorzystała to, żeby nieco mieć dziewczynę na oku, chociaż sama nie była pewna czy musiała. Młoda wydawała się świetnie sobie radzić a pani Barlowe choć teraz odzywała się do Eve częściej, nie wykazywała dziwnych zachowań. Niczego nie podejrzewała. Spłacone długi to ogromna ulga, co najwyraźniej wystarczyło starszej kobiecie, która nie zamierzała zadawać pytań. To dobrze. Bardzo dobrze, bo Paxton nie mogłaby jej tego wyjaśnić, a raczej powiedzieć prawdy na temat pochodzenia pieniędzy. Ani teraz ani nigdy.
- Nie ma problemu – Z ogromną dozą cierpliwości przyjęła wyjaśnienia Raine na temat jej braku wiedzy. – Tak naprawdę, nawet ci którzy mają psy popełniają z nimi wiele błędów. Ludzie po prostu je kupują, bo chcą mieć pupila w domu albo dziecko nie dawało im spokoju. Rzadko kto tak naprawdę interesuje się tym, jak powinno się do psa podchodzić, jak odczytywać jego zachowanie i czego wymaga wychowywanie czworonoga. – Wiele osób ignorowało podstawowe zasady posiadania psa. Myśleli, że robią dobrze a tak naprawdę czynią wszystko źle, co niezwykle mocno mierziło Eve, ale przecież nie była po to żeby wszystkich w tym uświadamiać. Co ją bawiło, przed narodzinami dziecka ludzie wariowali. Chodzili na kursy, szukali porad, czytali książki, oglądali filmy i dopytywali wszystko lekarzy. Przy chęci zaadoptowania psy zastanawiali się tylko nad tym, czy im się on podoba. Brali go do siebie z zerową wiedzą sądząc, że to w porządku a kiedy pies nie spełniał ich oczekiwać, po prostu go wyrzucali.
- Możesz pytać o co chcesz tylko nie za bardzo zrozumiałam to o co pytałaś wcześniej. – Jakie rzeczy mają pasować do każdego psa? Obroże? Miski? Karmy? Komendy? Zachowania? Sposoby tresury? Musiała sprecyzować.
Zanim jednak Eve uzyskała odpowiedź, to wstała z kanapy i poprawiła t-shirt.
- Jeżeli chcesz, to przy okazji oprowadzę cię po ośrodku. – Mogły rozmawiać idąc. Przy okazji Paxton sprawdzi jak się miały psy na hali.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To strasznie głupie, że można tak po prostu kupić sobie psa bez żadnego przygotowania. W sensie, że ktoś je tak sprzedaje - może i prawdziwe hodowle wolały podobnych przypadków unikać, ale istniała jeszcze przecież cała masa ludzi, którzy ogłaszali się ze zdjęciami ładnych piesków, prawdziwych labradorów, tylko tak przypadkiem bez papierów, które potem wyrastały na coś kompletnie innego. O ile w ogóle ktoś się nie chciał pozbyć wyrośniętego szczeniaka. - To może poczekam ze swoimi pytaniami, aż mi coś pokażesz - uśmiechnęła się trochę niezręcznie, ale Eve była jednak obcą jej osobą i choć Raine z reguły należała do tych otwartych, to teraz nie bardzo czuła się pewnie, głównie dlatego, że nie do końca była przyzwyczajona do sytuacji, w której kompletnie nic nie wie. A o psach dowiedziała się naprawdę niewiele, o tyle co kilka artykułów w internecie, które dodatkowo były ze sobą sprzeczne, bo najwyraźniej każdy mógł taki artykuł napisać. Archie zdawał się być nieco bardziej obeznanym w temacie, ale też nie miał ani psa, ani doświadczenia, za to mamę z alergią na sierść, więc rozeznanie Barlowe było tak samo duże, jak gdyby miała przyjść do Paxton na lekcje francuskiego - właściwie żadne.
- Jasne, no pewnie! - poderwała się ze swojego miejsca na kanapie z widocznym entuzjazmem. - Zaraz, poczekaj, zapomniałabym! - z płóciennego plecaka, który przyniosła tu z samochodu, wyciągnęła średnich rozmiarów pojemnik z ciastem. - To od mamy, byłam u niej zanim przyjechałam do ciebie - a skoro już zapuściła się do Carnelian Land, to mogła zaliczyć wizytę na więcej niż jednej farmie, do tego mama zdawała się być bardzo zadowolona, co z kolei Raine wydawało się być dziwne, bo kolejna z jej sióstr wyjechała z miasteczka, więc zostały już tylko we dwie, razem z tatą w domu spokojnej starości, ale pani Barlowe zapowiedziała, że wkrótce jej wszystko opowie, jak tylko dopełni do końca jakichś formalności, o cokolwiek mogło jej chodzic.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Z zaskoczeniem uniosła brwi. Nie spodziewała się żadnego podarku od dziewczyny i choć szybko wyszło, że ciasto było od pani Barlowe, to szok Eve cale nie zmalał. Nie była przyzwyczajona do prezentów zwłaszcza, że nie oczekiwała od kobiety niczego w zamian. Zrobiła to o co ją poproszono i choć wiedziała, jaką ulgę sprawiła tamtej rodzinie, to nadal nie oczekiwała od nich żadnych prezentów.
- To.. – Choć zaskakujące i niespodziewanie było również miłe. – Dziękuję bardzo. – Postanowiła przyjąć prezent i zanim zaniosła go do kuchni, to najpierw musiała zaspokoić ciekawość zawartością pojemnika, do którego zajrzała. – Sue Ann strzeli fochem, że przynoszę czyjeś ciasta zamiast jeść te od niej. – Zaśmiała się krótko. Starsza kobieta (w tej roli Octavia Spencer) będąca również prawą ręką w ośrodku szkoleniowym dała się poznać Raine tuż po tym, gdy dziewczyna tutaj przyjechała. Kobieta od razu miło przywitała gościa, zapytała czy jest głodna czy chce kawy albo lemoniady, wypytała o studia, stwierdziła, że jest chudzinką, więc musi coś zjeść i zainteresowała się jej statutem w związku. Zachowywała się i była jak typowa ciocia dla wszystkich zbłąkanych dusz, acz lepiej nie podpadać tej kobiecie, bo umiała ryknąć, krzyknąć, tupnąć i używać śrutówki męża.
Na krótką chwilę zostawiła Raine samą. Poszła do kuchni i wyjrzała za okno w stronę szklarni, w której Sue Ann zajęła się warzywami. Paxton tego nie umiała. Nie znała się na kwiatach ani roślinach. O dziwo, jak na kogoś, kto na co dzień dbał o psy, nie umiała tak dobrze zajmować się roślinnością. Po prostu nie miała do tego ręki.
- Zbudowałam ośrodek od podstaw – odparła tuż po tym, gdy wyszły na zewnątrz i ruszyły w stronę hali (klik). – Większość rzeczy buduje sama. Może i nie wyglądają super profesjonalnie, ale psy nie oceniają. Cieszą się z tego, co jest. – Między innymi dlatego kochała zwierzęta. Śmiałaby rzecz, że wolała je od ludzi. – Ten pies, o którym ostatnio wspominałaś, jakiej jest rasy? – zapytała, ale szybko dotarło do niej, że nie każdy się na tym znał. – Masz może jego zdjęcie? – dodała od razu i na moment się zatrzymała, kiedy Jello (klik) oraz Apollo (klik) dobiegli do nich z radośnie wywieszonymi jęzorami. Psiaki już poznały Raine. Dopadły do niej od razu po Sue Ann. Wywąchały i dały się pogłaskać gościnie, która wtedy dowiedziała się, że oba czworonogi należą do Eve (to jej prywatne psy, z którymi jeździła na akcje).
- Swoją drogą, mam nadzieję, że Sue Ann cię nie uraziła pytaniem o status w związku. – Eve zauważyła, że dziewczyna jakoś tak dziwnie zareagowała. – Jest bardzo bezpośrednia i zawsze mówi to co myśli. – Uśmiechnęła się do Barlowe i ruszyła dalej w stronę hali, której wnętrze chciała pokazać.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Może jak zrzucisz to jednak na moją mamę to się skonfrontują i powymieniają przepisami? - ciasto jako podarek było miłym pomysłem. Raine chciałaby kiedyś być taką osobą, która w dowolnym momencie piecze ciasto i po prostu je przynosi, jak przychodzi w gości. To brzmiało jak taka dorosła rzecz, podwójnie dla niej nieosiągalna, bo ona wcale taka dojrzała nie była, a do tego miała dwie lewe ręce do kuchennych aktywności. Od zawsze gotowanie wychodziło jej wręcz tragicznie, sytuacja nieco się poprawiła w ostatnich miesiącach, kiedy wzięła kilka "lekcji" gotowania od swojego przyjaciela, ale raczej ograniczały się one do podstawowych tricków i nie znaczyło to, że była na tyle odważna, żeby coś upiec, skoro ostatnim razem, kiedy używała piekarnika, zepsuła zupełnie gotową do odgrzania pizzę.
- O wow, naprawdę? - od razu się zainteresowała, bo bardzo ceniła ludzi, którzy potrafili sami dochodzić do pewnych rzeczy, a nie wszystko zlecać, albo kupować. Dlatego też tak dobrze dogadywała się z koleżanką poznaną w kwiaciarni, która w ogrodzie Raine wyczarowała naprawdę piękny zakątek roślinny, za który ta jej była bardzo wdzięczna. - Robi wrażenie! A co cię w ogóle skłoniło do tego? - machnęła ręką, zataczając spory obszar. Wyglądało to na duże przedsięwzięcie, musiała więc mieć w sobie dużo samozaparcia, żeby je doprowadzić do końca. - Fiodor to doberman, jasne, że mam gdzieś w telefonie - ochoczo zaczęła szukać zdjęć, może aż wstyd przyznać, ale miała całe sesje zdjęciowe, bo tak słodko siedział i zaabsorbowana szukaniem zdjęć, przez moment nie zauważyła, że podbiegły do nich kolejne psy. - Jejku, są piękne - przez moment zastanawiała się który jest ładniejszy, ale nie, nie potrafiłaby chyba zdecydować, więc nawet o tym nie wspomniała. - Cóż, to żadna tajemnica i chyba jeszcze nie zaliczam się do staropanieństwa - uśmiechnęła się lekko, bo powiedziała tylko, że jest singielką, ale nie zająknęła się słowem o tym, że we wrześniu miała krótki epizod z jednym facetem, a wcześniej jak idiotka uważała relacje friends with benefits za prawdziwy związek. Zdecydowanie nie miała szczęścia do facetów, ale też nie łaknęła tego bycia z kimś przez cały czas i czuła się dobrze ze sobą, więc podobne pytania nie wprawiały jej w zakłopotanie. - Ale jest też miła, a przynajmniej szczera, lepsze to niż udawanie - Raine nie zawsze potrafiła być szczera i tego niektórym zazdrościła, ona zbyt często myślała za dużo.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Pokiwała głową na znak, że nie kłamała. Kiedy wróciła z wojska była w rozsypce. Nie dość, że wciąż odczuwała bóle, to jeszcze zmagała się z PTSD, które doprowadziło ją na sam skraj. Nie radziła sobie, a jednak w pewnym momencie znalazła cel i postanowiła na wszystko zarobić sama. Najpierw trzymała psy w garaży a z czasem biorąc kredyt zdecydowała się na wybudowanie hali, zaś całą resztę robiła sama, bo choć do fachowców nie należała, to też nie brała za fuchę zbyt dużo. Właściwie to nic. Sama sobie płacić nie będzie. Od tamtej pory całkowicie oddała się prowadzeniu ośrodka, który był dla niej wszystkim, a nawet czymś więcej. Dzięki niemu miała cel.
- Od zawsze chciałam tresować psy. W szkole może i nie byłam głupia, ale do prymusów również się nie zaliczałam, więc nie miałam złudzeń, że przyjmą mnie na jakąś uczelnię. – Bez stypendiów nie było jej stać na dalszą naukę a wiedziała, że żadnego nie dostanie. – Zdecydowałam się nauczyć do robić. Przeszłam szkolenia, odpowiednie kursy i przez pewne decyzje wylądowałam w wojsku, w którym zaczęłam tresować psy. – Nie od razu, bo generał nie chciał się na to namówić, ale kiedy zobaczył psy wśród amerykańskich wojsk, to od razu zmiękła mu fujara i chciał być jak oni. – Poszłam tą drogą i można by powiedzieć, że zakochałam się w psach pracujących. Nie każdy to rozumie, ale one tego potrzebują. Wiele ras tak naprawdę męczy się leżąc na kanapie w małym mieszkaniu. Ich mózg musi być stymulowany a umiejętności wykorzystywane do tego, do czego są stworzone, bo dokładnie to samo robiłyby na wolności. – Jasne, nie szukałyby zwłok, żeby pokazać miejsce ich zagrzebania, ale korzystałyby z węchu i instynktownych umiejętności do polowania, jak inne dzikie zwierzęta. To, że psy udało się udomowić nie oznaczało, że można im odebrać ich wrodzone instynkty.
Mówiąc to wszystko patrzyła na integracje Raine z psami i nie kryła zadowolenia zachwytem dziewczyny. Chcąc nie chcąc sama bardziej przepadała za ludźmi, którzy lubili psy, dlatego tak swobodnie podchodziła do obecności Barlowe (poza oczywiście faktem, że młoda była bardzo miła i sympatyczna).
- Bleh – rzuciła od razu. – Nie lubię tego określenia „staropanieństwo”. Bo tak szczerze? Kiedy to się zaczyna? Kiedy inni uznają mnie za starą czy kiedy ja sama siebie za taką wezmę? – Czy istniał konkretny wyznacznik? Jeżeli tak to, czemu inni mieli oceniać ją i inne kobiety? Paxton wcale nie czuła się staro. Była panną, ale zdecydowanie nie starą, dlatego tak źle reagowała na określenie, które jej zdaniem było brzydkie w wydźwięku.
- Zdecydowanie – Znów pokiwała głową, bo sama była fanką szczerości, acz nie zawsze jej się to udawało. – Tylko, że Sue Ann.. potrafi przytłoczyć swą obecnością, otwartością i byciem – jak to mówię – najlepszą ciocią na świecie. – Bo zdecydowanie była dobra, ale jak to „ciocie” miały w zwyczaju, wtrącały nos w nie swoje sprawy, dużo mówiły, doradzały i karmiły w nadmiarze. – Po prostu nie każdemu to pasuje. – Eve przywykła acz nie każdy był nią. Nie chciała też, żeby Raine nagle zrezygnowała ze zlecenia, bo przytłoczyła ją obecność starszej kobiety. Byłaby szkoda. – Zapraszam. – Otworzyła drzwi do hali, której wnętrze było bardzo duże (klik). Jej pierwsza część obejmowała strefę ćwiczeń z przeróżnymi przedmiotami. W drugiej, oddzielonej cienką dyktą, która nie sięgała do sufitu znajdowały się psy (klik). Aktualnie tylko dwa boksy były zajęte. Jednak Eve nie poszła w tamtym kierunku. Przeszła na bok, gdzie znajdowały się różne przeszkody i wyciągnęła drewnianą konstrukcję z drzwiczkami oraz dźwignią, która nie działała.
- To jedna z przeszkód, które muszą przejść, ale jak rozmawiałyśmy wcześniej myślałam bardziej o jakimś przycisku niż dźwigni. – Teraz wszystko było albo na przyciski albo na kartę.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- W sumie mam wrażenie, że już nie ma takiego parcia na uczelnię. Co prawda jak patrzę czasem na różne oferty pracy, tak bardziej z ciekawości, to często szukają z jakimś dyplomem, ale sporo ludzi ode mnie ze studiów wzięło jakieś urlopy i normalnie pracuje na stanowiskach, na których inni parę lat temu potrzebowali jeszcze masy papierków - w przypadku Raine studia były nie tylko obowiązkiem, ale też czymś, co ogromnie ją pasjonowało. Chciała się uczyć tych wszystkich przedmiotów, które dla większości jej rówieśników były jedną wielką zmorą. Ale ona musiała być we wszystkim najlepsza, właśnie przez stypendium, którego potrzebowała do dalszej nauki. I całe szczęście to było coś, do czego miała talent, ale nie sprawiało jednocześnie, że czuła się lepsza od ludzi, którzy nie ukończyli studiów inżynierskich z wyróżnieniem. Wręcz przeciwnie, kiedy jej nauka przychodziła z taką łatwością i naturalnością, zazdrościła wszystkim, których pasje były dla niej czarną magią. Nie z zawiścią, bo wiedziała, że nie może być dobra we wszystkim, ale podziwiała Eve za to, że potrafiła zbudować coś z niczego, zupełnie sama. - A dobermany to taka rasa, która tego potrzebuje? - Laurent mówił coś Raine o tresurze Fiodora i o tym, że sztywne komendy to coś, do czego on był przyzwyczajony. Barlowe nie potrafiła jednak stanowczo mu czegoś zakazać i widziała jak z każdym pobytem u niej coraz bardziej robi się psem do przytulania, więc martwiła się, że może przez swój brak umiejętności, trochę go popsuje, a przecież nie na tym miała polegać jej pomoc Buchinskiemu.
- Pewnie zależy od człowieka, nie wiem, dla mnie nie ma jakiejś daty, od której trzeba być w związku. Niektórzy może nie są do tego stworzeni? Poza tym zawsze się czepia kobiet - a Raine w ogóle była stosunkowo młoda, więc postanowiła sobie, że będzie się cieszyć byciem singielką, co było zdecydowanie łatwiejsze, odkąd niedawno, na jednej z letnich imprez, postanowiła zawiązać z Archerem pakt o dodaniu do ich przyjaźni elementu całowania. Bo całowanie było takie nieszkodliwe, a bardzo przyjemne, no i skoro oboje byli wolni, to czemu by się trochę nie pocałować? Jak na razie wychodziło im to świetnie, a do tego prawie codziennie, na co też nie narzekała, bo świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Oczywiście jako przyjaciele. - Nie mam jakichś najlepszych kontaktów rodzinnych, więc to zawsze miła odmiana, nie przejmuj się, nie udało się jej mnie wystraszyć - uśmiechnęła się szeroko, chociaż kwestie rodzinne nie należały do najprzyjemniejszych. Zazdrościła Brooksom, że ich zawsze było tak pełno w domu, że dalej mama ich potrafiła ganiać jak rozwydrzone dzieciaki i jednocześnie była wdzięczna, że gdzieś w tym wszystkim jest też miejsce dla niej, trochę jakby była ich doklejoną siostrą.
- Wow - na początku stanęła blisko drzwi, lustrując spojrzeniem całe pomieszczenie, z prawdziwym podziwem, pamiętała w końcu, że to dzieło Paxton. - I to też próbowałaś zrobić sama? - do tworzenia podobnych rzeczy w końcu też potrzebny był jakiś zmysł konstruktorski,

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Zdecydowanie – odpowiedziała od razu na temat dobermana i na tym miała zakończyć swą odpowiedź, lecz widząc spojrzenie Raine zrozumiała, że powinna rozwinąć myśl. – Wprawdzie te psy nie mają instynktu łowieckiego, ale to pies stróżujący. Nie są agresywne, o ile odpowiednio się je traktuje, ale w razie potrzeby obroni właściciela. – To bardzo krótki opis charakteru tej rasy, bo Eve nie chciała przynudzać. Oczywiście obiecała Raine sprzedać kawałek wiedzy, ale równie dobrze mogłaby połączyć teorię z praktyką. Samo rozmawianie i przy okazji nic nie robienie to mogła być strata czasu zwłaszcza, że w tej chwili ich relacja opierała się głównie na współpracy zawodowej (nawet jeśli rozchodziło się tylko o jedno zlecenie). – Potrzebują dużo ruchu, zabawy i szkolenia, którego wymaga jego silny charakter. Niestety, ale te psy bywają nadpobudliwe i trzeba umieć nad nimi zapanować. – To nie była dobra rasa dla kanapowca. Doberman musiał się wybiegać, uaktywnić mózg poprzez interaktywne zabawy, źle znosi samotność i agresję, na którą odpowiada tym samym. To psy, które potrzebują wzoru w postaci swego pana, ale też dużo czułości, bo pomimo swej silnej budowy, tak naprawdę kochały ludzi.
- To racja. O samotnej kobiecie mówi się „Jaka żałosna, pewnie umrze z kotami” a o facecie „Co za farciarz. Na pewno rucha co popadnie”. – Zaśmiała się, bo oczywiście robiła sobie jaja, acz w tym jednym przykładzie było sporo prawdy. Kobietom się ubliżało i patrzyło na nie mniej przychylnie niż na mężczyzn samotnych, zdradzających, wrednych lub tych co doszli do sukcesu po trupach.
- Naprawdę? – zapytała zaskoczona słysząc o kontaktach rodzinnych. – Z mamą wydawałyście się bardzo blisko. – Chyba, że czegoś nie zauważyła albo przeoczyła. Brała też pod uwagę to, że mogło chodzić o siostry Raine, której nie chciała na siłę ciągnąć za język. Z drugiej strony miła natura dziewczyny sprawiała, że po prostu chciało się jej wysłuchać, pomóc, wesprzeć i może doradzić (chociaż Eve była najgorszą osobą, która mogłaby doradzać na temat rodziny).
- Tak. Posiłkowałam się tutorialami z youtube’a, ale wiadomo jak to z nimi jest. Nie wszystko co tam rzeczywiście pochodzi od fachowców. – Wiele osób wypowiadało się lub robiło rzeczy, na których się nie znali i Paxton czuła, że niefortunnie trafiła na takiego konstruktora inżyniera, który wszystkim wcisnął kit. – Tam trzymam psy. – Odłożyła przedmiot i wskazała na kojce po drugiej stronie hali. – Aktualnie są tylko dwa, bo niedawno oddałam całą grupę do policji w Miami – wyjaśniła patrząc na wspomniane czworonogi wpatrują się w nie i merdają ogonami czekając, co się wydarzy. – Tak sobie myślę, że może wygodniej ci będzie, jak przyjdziesz tutaj z Fiodorem i kiedy ja będę tresować inne psy, ty zrobisz z nim to samo. – Zaproponowała, bo wcześniej mówiła tylko o obserwacji, ale przecież Raine od razu mogłaby to przekuć w praktykę (bo zanim wróci do domu to zapomni). - W następnym tygodniu będę tresować psa dla pewnej kobiety z epilepsją, więc będę zaczynać od podstaw. - Takich jak oduczenie psa ciągnięcia smyczy, gryzienia rąk i reszty podstawowych komend. - Pasowałoby ci?

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To trochę dziwne. To znaczy, mnie zawsze psy były takimi zwierzętami, które są po prostu miłe, udomowione, jak koty, a tresura jest czymś trochę kosmicznym. No wiesz, pies już nie jest do końca sobą, a nie wiem czy można to nazwać tak po prostu wychowaniem - co prawda Raine nie miała właściwie żadnej wiedzy na ten temat i mówiła wyłącznie o tym, jakie miała przemyślenia też wcześniej, przy rozmowie z Laurentem. Owszem, rozumiała, że wyznaczenie pewnych zasad i reguł jest niezbędne, żeby nie pozwolić sobie zwierzęciu wejść na głowę, ale takie mocne pilnowanie wydawało się jej czymś zbyt ingerującym w niezależność pupila i jego charakter. Nie bez powodu o surowych rodzicach mówiło się, że tresują swoje dzieci.
- Przede wszystkim, ludzie chyba nie rozumieją, że bycie singlem nie oznacza, że ktoś jest samotny. A ja się wcale nie czuję samotna! - wręcz przeciwnie, miała Archera, koleżanki i kolegów, swoją pracę, a niedługo miała wrócić na uczelnię. Po niespodziewanym zniknięciu Sameen, zniknęła też namiastka tej dorosłej osoby, niemalże siostrzanej relacji, której nigdy nie udało się jej zbudować z Audrey, czy Primrose, ale wejście w związek niewiele mogło tu zmienić. Do tego… cóż, nie była sobie w stanie teraz wyobrazić chodzenia na randki, kiedy tak dużo czasu spędzała z Brooksem, w taki sposób. Jeśli wcześniej niektórzy mówili, że są jak para, teraz dopiero się tak zachowywali, choć oboje twardo utrzymywali, że całują się jak przyjaciele. Bo byli przecież przyjaciółmi, całowanie było przyjemne, więc czemu nie? - Z mamą to trochę inaczej, bo jednak, no wiesz, mama to mama - wzruszyła lekko ramionami. Jeśli chodziło o rodziny, każda miała swoją inną dynamikę. Niezaprzeczalnie wszyscy Barlowe byli dla Raine ważni, ale to mama, szczególnie po śmierci ojca, była tą, która liczyła się najmocniej. Musiała zmagać się z chorobą taty, a siostry, choć starsze od Raine, nie były w tym wszystkim szczególnie pomocne. Czasem czuła się winna, że zostawiła mamę na farmie, wyprowadzając się do Sapphire River, ale obiecała sobie, że kiedy będzie już miała pieniądze, w końcu będzie mogła ją wspomóc. - Ale z moimi siostrami to już coś innego. Gai nie ma od dawna, a teraz też Prim i Audrey, chociaż nigdy nie miałyśmy specjalnie zażyłych stosunków - i zawsze zwalała to na różnicę wieku, w końcu kiedy dziewczyny były nastolatkami, ona jako berbeć tylko im wadziła.
- Chyba, że chodzi o tego typka, który patykiem wydłubuje w ziemi rezydencje - posłała Eve lekki uśmiech, bo ten konkretny facet dość mocno zapadł jej w pamięć, jako konstruktor podziemnych rezydencji z basenami i wszelkimi luksusami, przynajmniej jak na standard mieszkania w dżungli. Paxton miała jednak rację, jeśli chodziło o fachowość filmików. Każdy mógł taki zrobić, a nikt specjalnie tego nie sprawdzał.
Spomiędzy ust Raine wydobyło się zachwycone westchnienie, kiedy kierowała wzrok na kojce, bo może i nic o psach nie wiedziała, ale zdecydowanie była zachwycona na ich widok. Może zbyt naiwnie, ale jeszcze żaden nie okazał się być agresywnym. Jeszcze. - Szkoda, że tak mało - dwa to było więcej niż zero, ale trochę sobie wyobrażała sceny jak z filmików, które czasem migały jej na Instagramie, w których całe stado merdało ogonami, biegnąc radośnie w stronę człowieka z aparatem. - O. Nie pomyślałam o tym wcale, ale to dobry pomysł! - sama była zwolenniczką nauki w praktyce, więc pomysł Eve przypadł jej do gustu. - Musiałabym dopytać jego właściciela, ale nawet będzie całkiem blisko z odbiorem, więc chyba nie powinien mieć przeciwwskazań - do tego Fiodor wymęczony tresurą to zawsze trochę mniej zajęcia dla samego Buchinskiego, więc czemu nie? - A zanim tamto, to mogę je pogłaskać? - wskazała ręką na boksy, a w jej oczach dość wyraźna była prośba, jak w oczach dziecka.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Tęsknisz za nimi? – zapytała odnośnie sióstr, z którymi Raine nie miała zażyłych stosunków a jednak Eve była ciekawa, czy pomimo to tęskniła za rodziną. Każdy odnajdywał się w niej inaczej i odmiennie interpretował relacje pomiędzy rodzeństwem albo z rodzicami. Jedni się nienawidzili a inni kochali niezależnie od wszystkiego. To było na swój sposób ciekawe i zarazem Paxton zastanawiała się, czy po prostu może coś z nią było nie tak. W końcu niektórzy potrafili kochać pomimo ran, a jednak ona nienawidziła matki, która ich zostawiła i ojca robiącego to samo, lecz on zamiast biletu do Sydney wybrał ten w jedną stronę. Zabił się i na domiar złego pozwolił by Eve go znalazła.
Zauważyła jednak, że Raine chyba nie chciała kontynuować tego tematu. Uszanowała jej wolę, którą wyczytała z mimiki i przeszły dalej.
- Może niedługo znów będzie ich więcej. – Nie mogła tego obiecać, bo wszystko zależało od napływających zleceń, ale skoro Raine będzie tu teraz przychodzić, to miała zgodę Eve na wygłaskanie wszystkich możliwych psów. O ile oczywiście te będą już pod kontrolą, bo czasami trafiały się agresywne zwierzęta, którym należało pokazać, że kłapanie zębami to nie sposób na życie i że nie każdy człowiek był zły.
- Oczywiście. Śmiało. – Machnęła ręką, ale i tak poszła razem z Raine w stronę kojców, z których te dwa otworzyła wypuszczając uradowane psy. Akurat o nie się nie martwiła. Były łagodne, skore do zabaw i bardzo zaangażowane w tresurę.
- Kiedy pies jest tak naprawdę sobą? – zapytała wracając do poprzedniego stwierdzenia Raine i ku swemu własnemu zdziwieniu przybrała ton wykładowcy, który chciał zainteresował uczennicę. A przecież nie myślała tak o dziewczynie. Po prostu chciała jej pokazać świat psów z innej perspektywy. – Psy są jak ludzie. Mają własny charakter i nie każdy z nich nadaje się do siedzenia w domu. Tylko, że pies nie ma wyboru, prawda? Siedzi w domu, bo jego właściciel też to robi. Ludzie jednak mają wybór. Jeżeli są domatorami to siedzą pod kocem z kubkiem herbaty. Jeżeli są towarzyscy to wychodzą i oddają się swoim marzeniom, planom, instynktom.. pies też musi mieć taką możliwość. – Więc nie. Nie była za tym aby każdego psa trzymać w mieszkaniu jako swego pupila do głaskania. Nie każdy się do tego nadawał i na pewno wtedy nie były sobą. – Są psy domowe, leniwie, łaknące uczuć i towarzystwa. Takie psy zazwyczaj nie potrzebują niczego więcej poza kontaktem z człowiekiem, dopieszczenia, pełnego brzucha i ciepłego kąta do spania. – Psy te zdecydowanie nie trafiały do jej ośrodka. Po prostu nie były zdolne do pełnej tresury. Podstaw się ich nauczy, ale nie specjalistycznej pracy. – Ludzie przyprowadzą do mnie różne czworonogi, ale ja już po pierwszym dniu pracy z nimi wiem, że dany pies nie ma predyspozycji do pracy. – Do niczego nie zmuszała psów. Na pewno nie do bycia kimś, kim nie były. – Mamy więc pupile domowe i są też takie psy, które potrzebują wysiłku fizycznego oraz czegoś, co pozwoli im wykorzystać ich umiejętności. Takie czworonogi duszą się w domach i na zwykłych spacerach. To tak, jakbyś imprezowicza zamknęła w mieszkaniu. Zwariowałby. Musiałabyś stać nad nim z batem, żeby nie uciekł, ale tutaj… tutaj nikt z batem nie stoi. – To nie cyrk, w którym zmuszało się zwierzęta do różnego rodzaju zadań, które nijak mają się z ich prawdziwą naturą. – Te psy – wskazała na głaskane przez Raine pupile. – są sobą właśnie wtedy, kiedy mogą wykorzystać swe umiejętności. Chcą tropić, bo taką mają naturę i chcą być za to nagradzane, bo psy też pragną być docenione. – Posłała Barlowe delikatny uśmiech mając nadzieję, że odrobinę naświetliła jej to, co robiła się w ośrodku. Że nie robiła niczego wbrew psu ani jego charakterowi. Że to właśnie tutaj potrafiła ocenić, jaki pies jest i w jakich warunkach rzeczywiście był sobą. Czy chciał leżeć w domu, czy jednak pragnął wykorzystać swe umiejętności, bo taki właśnie miał charakter.
Paxton pozwoliła dziewczynie wybawić się z psami, a później przeszły do omawiania konstrukcji, o której wcześniej rozmawiały. Sprawnie ustaliły, jak dokładnie to miało wyglądać i niezwykle łatwo dogadały się w innych kwestiach. Wprawdzie Eve nigdy nie planowała aż tak angażować się w życie Raine, ale skoro już zaproponowała jej pomoc oraz małą pracę, to nie zamierzała się z niej wykręcać.

z/tx2 Raine Barlowe
ODPOWIEDZ