Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
So, so you think you can tell
Heaven from Hell,
Blue skies from pain.
Can you tell a green field
From a cold steel rail?


Leżała na łóżku wpatrując się w sufit i wsłuchując w muzykę lecącą ze starej płyty winylowej z kolekcji ojca. Z początku chciała ją wyrzucić, żeby nie mieć niczego co należało do osoby, która zostawiła ją i brata, ale miała słabość do dobrej klasycznej muzyki. Pomagała jej zebrać myśli i zastanowić się nad życiem a ostatnio, zwłaszcza dzisiaj, miała o czym myśleć.
Wpadła w sidła kłamstw kogoś, kogo częściowo wpuściła do swego życia. Nie uważała się za moralny kompas ani kogoś, kto powinien oceniać życie innych, ale jedyne czego nie trawiła to właśnie kłamstwa. Czy nie wystarczyło, że ludzie oszukiwali samych siebie? Na przykład ona. Kłamała sobie prosto w twarz, że śmierć Isabelle wcale nie miała wpływu na jej życie i że nie popadła w manię szukania jej mordercy. To wszyscy inni przesadzali z oceną jej zachowania, bo przecież zauważyłaby, gdyby rzeczywiście popadła w obłęd.
Zauważyłaby? Prawda?
Odwróciła głowę w bok patrząc na plecak, którego nie rozpakowała. Zmusiła się do uniesienia tułowia do siadu i rozpięła torbę wyciągając z niej butelkę wody oraz żelek, które z powrotem wcisnęła do środka. Nie wiedziała co z nimi zrobi. Może kiedyś wyrzuci do kosza.
Mozolnie z butelką wody zeszła na dół, gdzie spały jej dwa prywatne psy. Apollo drzemał w swoim kojcu, zaś Jello przebudziła się i przeciągnęła na widok swej pani idącej do kuchni. Paxton zajrzała do lodówki, wyjęła z niej piwo, którego wypicie może pozwoli jej zasnąć i wyjrzała przez okno w stronę hali. Trzymała i tresowała w niej psy klientów (w podglądzie domu są zdjęcia), którzy jednak nie urządzali sobie nocnych wycieczek na spotkanie ze swymi pupilami. Kto więc tkwił w środku i zapalił światło, które teraz rzuciło się w oczy Eve?
Sprawdziła wyświetlacz na telefonie. Nie miała żadnej wiadomości, co początkowo wzbudziło w niej niepokój, ale i tak w miarę spokojnie ruszyła w stronę hali nie uzbrajając się w nic konkretnego. Miała tylko butelkę piwa i Jello, która uznała, że nie odstąpi swej pani na krok.
To właśnie psina jako pierwsza wbiegła do środka i nie słysząc jej szczekania Eve uznała, że ktokolwiek siedział w środku, nie był to ktoś im obcy.
Jello powitała się z przybyszem zadowolona z jego widoku i trochę mniej, że ten głaskał właśnie innego psa nocującego w jednej z zagród.
- Preston – przywołała przyjaciela, gdy tylko po wejściu do hali zauważyła kto ją dzisiaj nawiedził. – Czasem dawaj znać, że wpadniesz, co? Kiedyś skończy się tym, że wezmę broń i cię przypadkowo postrzelę. – Próbowała zażartować, ale nie miała dzisiaj na to humoru.
Podeszła do otwartej zagrody, w której siedział mężczyzna głaszczący na zmianę Jello i Sare, mleczną suczkę golden retrievera, którą szkoliła z grzeczności dla osoby z epilepsją. Zazwyczaj się tego nie podejmowała, ale miała za miękkie serce, żeby odmawiać komuś w potrzebie (zwłaszcza z tak cudownym psem). Eve oparła się o bramkę od zagrody i wbiła wzrok w Turnera.
- Nie mam dla ciebie piwa, ale chyba nie tego teraz potrzebujesz – W końcu przyszedł do psów i na pewno nie zrobił tego bez powodu. – Pomogło? – zapytał mając na myśli interakcję z czworonogiem, która dawała pewnego rodzaju ukojenie, lecz niestety nie trwało ono długo.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
#3

Całe to życie zaczynało już Prestona w ostatnim czasie przerastać. Po wczesnym małżeństwie i późniejszym rozwodzie, sądził, że w jego życiu nie będzie już niczego, co mogłoby prowadzić w nie tak wiele chaosu. Lubił swój niezbyt starannie dotrzymywany porządek, odpowiadała mu powtarzalność, polegająca na tym, że każdego dnia wychodzi do pracy, po niej zagląda do baru albo spotyka się z kimś ze znajomych, rodziną i raz na jakiś czas wchodzi w nie bardzo obiecującą relację z jakąś kobietą. Nawet to, że zwykle samotnie wracał do mieszkania, nie było dla niego problemem. Było do miejsce, do którego nie wpuszczał zbyt wielu ludzi. A jednak w następstwie wielu wydarzeń minionych miesięcy, teraz zamierzał zaproponować pewnej kobiecie zamieszkanie razem z nim. Oficjalnie chodziło o to, że martwił się o jej bezpieczeństwo, ale kobieta przebiła się przez mur, który w ostatnich latach Preston tak pieczołowicie wokół siebie budował i zdaje się, że udało jej się stopić lód, oblepiający jego serce.
Miał wyrzuty sumienia, w związku z postrzałem pod jego mieszkaniem, a szalę goryczy przelała informacja, że śledztwo przejęli agenci federalni, oznaczało to ni mniej, ni więcej, tyle, że dopóki nie wróci do służby, to uzyskanie jakichkolwiek informacji co do postępu śledztwa, będzie dla niego praktycznie niemożliwe. Zagryzał zęby, nie chciał nikomu okazać swojej bezradności, jednak nie można tak w nieskończoność, dlatego swoim starym zwyczajem pojechał do zaprzyjaźnionej hodowli psów policyjnych, a właściwie to do zaprzyjaźnionej trenerki, choć psy w trudniejszych chwilach w jego życiu, też miały spore znaczenie. Takie niespodziewane wizyty zapoczątkował kilka lat temu, po śmierci swojego ojca. Tutaj, w towarzystwie zwierząt mógł wyjść z tych wszystkich ról, w które przyszło mu się wcielać. Zwykle przyjeżdżał swoim samochodem, ale to teraz znajdowało się na złomowisku, więc o jakiejś nieludzkiej porze, wsiadł pod szpitalem do taksówki, a ta przywiozła go na farmę.
Miał zajrzeć do domu, ale przyciągnęło go szczekanie jakiegoś psa, który widocznie podobnie jak ostatnio mężczyzna, miał problemy ze snem. Zboczył więc z obranej drogi, wszedł do hali, zaświecił pojedynczą żarówkę zaraz za wejściem do pomieszczenia i kierowany nieustającym szczekaniem, skierował swoje kroki w tamtym kierunku. W końcu jego oczom ukazał się pies, którego wcześniej tutaj nie widział, w ogóle nie pasował do profilu hodowli, ale zupełnie się nad tym nie zastanawiał, tylko otworzył drzwi zagrody i pogłaskał psa po głowie. Po drodze zgarnął też kilka przysmaków, choć to pewnie nieedukacyjne, ale poczęstował nimi psa, a gdy już zdobył jego zaufanie i pobawił się ze zwierzakiem, to z grymasem spowodowanym dyskomfortem ze strony swoich niedawno połamanych nóg, usiadł na podłodze, a psie po chwili do niego dołączył.
Nawet nie wiedział ile spędził w tej pozycji, gdy nagle z zamyślenia wyrwało go nadejście drugiego psa, tego już dobrze znał. - Cześć Jello. Dobrze wyglądasz ślicznotko, Pani o Ciebie dba, tak? Dobra Pani. - mówił do zwierzaka, jednocześnie go głaszcząc i nie przejmując się zupełnie tym, że ten najprawdopodobniej i tak go nie rozumie. Po chwili usłyszał jednak czyjś głos, ale nie postradał jeszcze zmysłów tak do końca i widział, że to nie pies, więc spojrzał w górę. - Bez obaw Eve, w porę bym Cię obezwładnił. - machnął lekceważąco ręką, gdy zobaczył starą przyjaciółkę.
- Jeszcze nie wiem, ale Twoje psy zawsze pomagają mi skupić myśli na tym, co akurat najistotniejsze. - powiedział, po czym niezbyt zwinnie podniósł się z podłogi, którą okupywał przez ostatni czas. Niedawny wypadek wciąż mocno dawał mu się we znaki, choć na co dzień w jego życiu dzieje się tak dużo, że nawet się już na tym nie skupia. Pewne jest jedno, jego słowa o obezwładnieniu, były bardziej ślepą wiarą we własne umiejętności, niż stanem faktycznym.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Wiedziała po co Preston tutaj przychodził. Nie raz po prostu zaglądała do hali i gdy widziała mężczyznę, wycofywała się dając mu czas na przemyślenia. Nikomu nie żałowała kontaktu z czworonogami zwłaszcza, że rozchodziło się o osobę zaufaną, która na pewno nie zrobi niczego głupiego. Jasne, skomentowałaby karmienie psiaka nadprogramowymi przekąskami, ale nie byłaby za to wielce zła. Nie miała powodów i zarazem nie chciała kopać leżącego, bo Turner przychodził tu głównie wtedy, kiedy coś bardzo mocno go dręczyło lub życie przytłaczało tak bardzo, że już sobie nie radził; a przynajmniej miał takie wrażenie. Przecież ostatecznie się podnosił i stawiał czoło światu, co pokazał i teraz wynurzając się z zagrody dla psa.
Paxton przesunęła się robiąc przejście w bramce, którą za nim zamknęła jednocześnie oglądając się na nogi przyjaciela. Kiedy wstawał zwróciła uwagę na coś, co już wcześniej rzucało się w oczy. Mogłaby za to winić zbyt długie siedzenie w jednej pozycji i odrętwienie kończyn, ale parę podobnych sytuacji to już nie przypadek.
- Wpadniesz do domu, czy musisz lecieć? – zapytała, bo Turner nie raz wpadał do hali, siedział godzinę i zaraz gdzieś uciekał (za co nie miała mu za złe). – Mam więcej piwa w lodówce – dodała na zachętę. – Coś mocniejszego też się znajdzie. – Jeżeli miał ochotę a widziała po nim, że chyba tak. Wyglądał na skołowanego, zmęczonego i przytłoczonego. – Chodź. – Położyła rękę na plecach Prestona i razem z nim ruszyła w stronę wyjścia z hali. Przed zgaszeniem światła rzuciła okiem dookoła sprawdzając, czy wszystko grało, a potem zamknęła za nimi drzwi. Jello cały czas była gdzieś obok pilnując teraz nie tylko swej pani, ale również ich gościa.
Drogę do domu przeszli w milczeniu. Eve zauważyła, że na podjeździe brakowało auta przyjaciela, co wzbudziło jeszcze większy niepokój niż jego kiepski stan. Chciała zaproponować przyjacielowi odpoczynek na kanapie, ale ten był już w drodze do kuchni. Tam też mogli usiąść, przy stole z piwem albo szklanką czegoś na co miał tylko ochotę (whisky albo wódka na pewno się znajdzie).
- Co się dzieje, Preston? – zapytała stawiając przed nim szkło i wolną dłonią przesunęła po jego spiętym karku. Stała tak przez chwilę patrząc na siedzącego przyjaciela, który długo unikał jej wzroku. Wreszcie westchnęła i odsunęła się uznając, że da mu nieco więcej przestrzeni. Razem ze swoim piwem, które wcześniej otworzyła, więc musiała je skończyć, usiadła naprzeciwko Turnera. – Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Na dodatek nie ma tu twojego auta.. – Mówiła cicho, bo wcale nie zamierzała naciskać. Jeżeli on dalej będzie milczeć, to mu na to pozwoli; tak długo, jak tylko będzie chciał. – Skąd przyjechałeś? – zadała ostatnie pytanie nim przytknęła do warg szyjkę butelki, z której upiła łyk zimnego piwa.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Zwykle sygnałem, że przyjeżdżał do Eve, był jego samochód na podjeździe. Mogło ją to pewnie jakoś uspokajać, gdy nie zajrzał najpierw do niej, tylko od razu kierował się do hali, gdzie niejednokrotnie nie domykał za sobą drzwi. Teraz nie było auta, no i to faktycznie mogło być niepokojące, ale na szczęście nie przyszła z baseballem, bo z tego Turner mógłby się już nie wykaraskać tak łatwo. W ogóle zauważał, że rekonwalescencja po wypadku zajmuje mu znacznie więcej czasu, niż miało to miejsce w przeszłości, gdy doznawał różnych urazów w czasie codziennej służby. Chciał jednak wierzyć, że to nie jest dla niego koniec, że trochę pochodzi na rehabilitacje, potem wróci na siłownię i być może nawet awans do większej jednostki nie byłby dla niego tak bardzo nierealny, jak teraz się to wydaje. Teraz nie miał zbyt wiele czasu na siebie, co było widać gołym okiem, nawet obcy zauważyłby, że nie porusza się na tyle płynnie, jak powinien zdrowy mężczyzna w jego wieku, ale w przyszłości to się musi zmienić.
- To może jedno piwo, muszę jeszcze dziś wrócić do szpitala. - powiedział przecierając dłonią męczone oczy. Miał czas, pewnie nawet po powrocie do domu prześpi się przez kilka godzin, więc jedno czy nawet dwa piwa nie będą miały w żaden sposób na niego wpływu. Z drugiej strony chyba właśnie coś mocniejszego bardziej by mu się przydało. W samotności nie chciał się upijać, a teraz miałby całkiem godne towarzystwo, ale to może przyjedzie jeszcze za kilka dni, jak już jego życie jakkolwiek się ustabilizuje.
Chwilowo odpowiadała mu cisza, a ewentualną niezręczność, która mogłaby się pojawić, skutecznie zabijał pies. Właśnie dlatego, gdyby tylko miał więcej czasu, to poszedłby po jakiegoś do schroniska. Tymczasem siedząc już w kuchni, pogłaskał jeszcze Jollo po grzbiecie, a potem chwycił do rąk zimną butelkę z piwem. - A, bo Ty możesz nie wiedzieć. Miałem wypadek, coś nie zadziałało w moim samochodzie i nie zdołałem zahamować na światłach. Nieoficjalnie ktoś mógł przy nim grzebać. W każdym razie nie mam teraz auta. - zaczął od tego lżejszego kalibru, przynajmniej dla niego, bo to było już kilka dobrych tygodni temu, już nawet zdążyli pozdejmować mu cały gips, jaki miał na sobie po tym wypadku i blizny też zaczęły się zasklepiać. - A teraz... - zaczął i przybliżył do ust butelkę, by pociągnąć z niej kilka łyków. - ...teraz ktoś postrzelił kobietę, która wychodziła z mojego mieszkania i mam podejrzenia, że to Ci sami skurwiele. - powiedział poważnie, spoglądając na przyjaciółkę spod byka, chociaż przecież nie była niczemu winna. Wykańczała go powoli frustracja wywołana tym, że nie mógł nic zrobić, bo ledwie dwa dni temu spadła na niego informacja, że federalni zajęli się śledztwem. - Przyjechałem tu ze szpitala. - wyjaśnił.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Śmierć kolejnej małej dziewczynki, powrót brata i przyjaciela sprawiły, że rzeczywiście zaniedbała kontakty z innymi. Miała też pracę w ciągu dnia, a nawet wieczorami, kiedy nagle dostawała telefon od jakichś służb. Nie zawsze była dobrą przyjaciółką, ale się starała i choć o wypadku wiedziała, to marnie wyszło jej pomaganie w sytuacji, kiedy Preston wyszedł ze szpitala. Rzadko u niego była. Może tylko raz. Przez to też uznała, że najpewniej już załatwił sobie drugie auto, bo jednak w miasteczku bez tego, jak bez nogi. Jakiś środek transportu trzeba mieć, choćby to była hulajnoga elektryczna.
A teraz…; czuła w kościach, że to zapowiedz nieprzyjemności. Miała wrażenie, że ostatnio wszystkim się one kumulowały, jakby nad Lorne wisiała jakaś klątwa, ustawienie planet im nie sprzyjało albo inne barachło, które mogłoby wpływać na nasilenie się złych wydarzeń.
Wyprostowała się, oparła na krześle i długo w milczeniu wpatrywała w Turnera mając w głowie zbyt wiele pytań, żeby móc odezwać się od razu. To by go przytłoczyło a ostatnie czego chciała, to zrzucać na przyjaciela własne przemyślenia.
- Co z nią jest? – zapytała chcąc najpierw poznać stan tajemniczej kobiety. Powrót ze szpitala oznaczał, że żyła. Gdyby było inaczej Preston wyglądałby na bardziej załamanego i na pewno nie szukałby pocieszenia u psów. – I kim ona jest dla ciebie? – To również było ważne, chociaż to zacierało się, kiedy człowiek wiedział, że nie chodziło o kobietę a o Prestona. Każdy by się winił za to, że ktoś za niego oberwał kulkę; nie ważne czy to ktoś bliski, czy mormonka przekonująca do swej wiary.
Nie wymuszała odpowiedzi. Jeżeli Preston nie chciał wszystkiego zdradzać, nie zmusi go do tego. Spojrzenie Eve również nie było nachalne a głos miała przyciszony, jakby wypowiedzenie tych pytań na glos było zbrodnią na panującej wokół nich atmosferze.
- Czyli sądzisz, że ta kulka była dla ciebie? – zapytała samej dochodząc do tego wniosku, ale wolała mieć potwierdzenie u samego źródła. – Masz już podejrzenia, kto to może być? Jakiś trop? Albo namiastkę domysłu? – Mógł celować w kilka osób i drogą eliminacji dojść do tego właściwego. W zawodzie Prestona na pewno ciężko było zdecydować kto mniej go nie lubił. Wrogów miał tylu, ilu ludzi wsadził za kratki doliczając ich rodziny oraz kumpli. Istniała jednak możliwość, że Turner miał swoje typy i było ich kilka a nie kilkanaście lub kilkaset.
Paxton upiła łyk piwa czekając i swobodnie wysłuchują odpowiedzi przyjaciela. Pomyślała, że właśnie tego potrzebowała. Skupienia się na czyichś problemach zamiast na swoich. To było bardzo pomoce i pomagało nie myśleć o osobie, której kłamstwa dzisiaj wyszły na jaw, a jakie mocno zraniły Eve.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston sam nigdy nie odważyłby nazwać siebie przyjacielem roku, szczerze mówiąc, to nawet z rodzeństwem zdarza mu się nie utrzymywać regularnego kontaktu, więc jest ostatnim, który mógłby robić wyrzuty, że ktoś tam nie odwiedził go w szpitalu. Zresztą wtedy przez to swoje uziemienie i jeszcze problemy z pojawieniem się w Internecie dość niefortunnego filmu sprawiały, że nie należał do przyjemniaczków i nawet lepiej, że praktycznie nikt nie wchodził mu w drogę. Ale fakt, gdyby na jednej szali położyć złe rzeczy, które w ostatnich miesiącach wydarzyły się w jego życiu, a na drugiej dobre rzeczy, to ta pierwsza zdecydowanie by przeważyła. Na głowę spadło mu tak dużo, że nie doprowadził swojej rehabilitacji do końca, w konsekwencji czego nie czuł się na tyle pewnie, by zasiąść ponownie za kierownicą. Niedawno połamane nogi, wciąż jeszcze były dla niego ograniczeniem. Miał w ogóle szczęście, że po zdjęciu gipsu nie były w tak marnym stanie, że nie musiał tymczasowo wspomagać się wózkiem inwalidzkim, że tylko kule wystarczyły.
- Celowali w serce, na to wskazuje badanie trajektorii lotu. Nieco chybili i właściwie tylko dlatego Saiorse nadal żyje. Jeszcze za wcześnie by mówić jakie będą długofalowe konsekwencje. - odpowiedział. Słyszał jakieś ciche rozmowy lekarzy, gdy przychodzili na obchód, wiedział, że to nie wróży niczego dobrego, ale dopóki nie wiedział nic pewnego, to też nie było powodu szerzyć domysłów. - Kiedyś śmiertelnym wrogiem, teraz przekonuję się, że mi na niej zależy. - powiedział. Generalnie jednak zabijałoby go to tak samo, gdyby chodziło o każdą choć trochę istotną osobę w jego życiu. Praca w policji co prawda trochę uodporniła go na śmierć, ale obok krzywdy bliskich nadal nie byłby w stanie przejść obojętnie.
- Raz im się nie udało, więc mogli chcieć dokończyć robotę. - wzruszył ramionami. Prawda była taka, że gdyby dla niego była ta kulka, to nie przejąłby się tak bardzo. To znaczy zemsta na nim, jako tym, który jest czemuś tam winien, była jakkolwiek honorowa. Uciekanie się do atakowania ludzi z jego otoczenia z całą pewnością takie nie było. - Ale nie, nie sądzę żeby tak było. - pokiwał przecząco głową po chwili zastanowienia.
- Wygrałem ostatnio proces w sprawie postrzału jednego z przemytników w porcie, może chodzić o to. Ale tak naprawdę nie mogę nawet sprawdzić kto z lokalnych przestępców opuścił w ostatnich miesiącach więzienie. - wyjaśnił . Choć zwykle wielu rzeczy związanych ze swoim zawodem nie mógł powiedzieć Eve i ona tak naprawdę do niego nie należała, to miał takie wrażenie, że jako jedna z niewielu jego znajomych, jest w stanie dość dobrze ogarnąć co dzieje się w tym światku. Dlatego nie ubierał tego wszystkiego co mówi, w jakieś łatwiejsze słowa.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
W spokoju i ciszy słuchała tego wszystkiego korzystając z okazji, że nie musiała zastanawiać się nad swoim życiem i dzisiejszym kiepskim dniem. Możliwość rozżalania się nad czyimś problemem była zbawieniem zwłaszcza, że patrząc na wszystko z boku, Preston miał się gorzej niż ona. Eve sobie poradzi, ale mężczyzna czekała walka nie tylko związana z oczekiwaniem na rozwój medycznej sytuacji, lecz także w kwestii złapania bandziorów, którzy stali za tym wszystkim.
W trakcie rozmowy słysząc imię Saiorse, odrobinę uniosła brwi, bo kiedyś raz lub dwa słyszała o tej kobiecie. Wtedy Preston wypowiadał się o niej w samych negatywach, dlatego Eve zdziwiła obecność panny w jego otoczeniu. Szybko jednak dostała wyjaśnienie i ze zrozumieniem pokiwała głową, bo serce nie sługa a rozum także był głupio, kiedy to pierwsze przemawiało głośniej. Nie zamierzała wtrącać się w relacje Preston z tą kobietą, chociaż odruchowo pomyślała, że chyba oszalał zbliżając si do kogoś, kogo kiedyś tak bardzo nie lubił. Niemniej, Turner był dorosły i na pewno wiedział co robił. Przynajmniej częściowo, bo jeżeli Eve zauważy, że ta cała Saiorse coś kombinuje, to nie będzie bała się powiedzieć o tym na głos.
- Masz pewność, że za dwoma wydarzeniami stoi ten sam człowiek? – Albo grupa ludzi, co w tej chwili nie miało znaczenia. Kto wie? Może wypadek miał tylko wystraszyć Prestona a postrzał faktycznie go zabić? To by oznaczało, że oba plany należały do dwóch innych osób albo że wkurzył kogoś tak bardzo, iż zamiast wzbudzania strachu, ktoś jednak zdecydował się go zabić.
- Koledzy nie chcą ci pomóc? – zapytała, bo czy partnerzy z policji nie powinni wesprzeć go i sprawdzić dane, które mogą ułatwić określenie sprawców? – Albo nie chcą ci powiedzieć – dodała intensywnie patrząc na mężczyznę. Upiła łyk swoje piwa zastanawiając się nad czymś, co mogłoby jakkolwiek pomóc przyjacielowi. – Mogę poprosił Andersona o przysługę. – Nie był to wysokiej rangi policjant, ale tkwił w papierach oraz systemie. Jeżeli chciało się informacji, to najlepiej iść do niego, bo umiał wyciągnąć wszystko i przede wszystkim posiadał dostępy. – O ile lista lokalnych przestępców, którzy ostatnio wyszli, w czymkolwiek pomoże. – Bo równie dobrze mogła to być ślepa uliczka, ale jeżeli Preston zechce, to Eve postara się to załatwić. Współpracowała z policją i choć ci nie byli jej niczego winni, to starała się mieć dobre kontakty z tymi, których w miarę lubiła. Z Andersonem nie raz widywali się w pubie, więc możliwe, że ten zgodzi się na małą przysługę. Pewności nie miała, ale mogła spróbować. – Po prostu powiedz, czego potrzebujesz. – Wyciągnęła dłoń i ułożyła ją na przedramieniu Prestona zapewniając go, że miał w niej wsparcie. Ostatnio nie była zbyt dobrą kumpelą, ale skoro już tutaj przyszedł, to mógł na nią liczyć. Postara się zrobić wszystko, żeby jakoś go wesprzeć. – Może potrzebujesz czegoś z mieszkania? – zaproponowała, bo sądziła, że teraz on na pewno wolałby być przez cały czas w szpitalu niż kręcić się gdzieś dookoła.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston pamiętał wszystko, sam przecież pod samego początku brał udział w tej relacji. Dlatego też wiedział, że Saiorse nie darzyła go sympatią między innymi dlatego, że on nie brał się wyrażać swojego zdania, na temat tego, że policja, to może nie jest najodpowiedniejsze miejsce pracy dla drobnej blondynki. Nie widział jej w pracy, ale wyrobił sobie takie zdanie tylko na postawie własnych wyobrażeń i postaw, które od samego początku pracy w policji w niego wpajano. W dodatku miała niewyparzony język, to też przeszkadzało mu na stopie zawodowej, dopiero później zaczął patrzeć akurat na jej cechę, jak na coś pozytywnego. On nie należał do mocno ekspresyjnych ludzi, a takie zachowanie z jej strony sprawiało, że przekraczał swoje bariery. Uczucia robią swoje i może kiedyś przyjdzie mu tego żałować, ale teraz wiedział, że w wielu sytuacjach w przeszłości to on nie zachowywał się dobrze, no i blondynka sprawiła, że jego życie przestało być codzienną rutyną, bez możliwości spotkania jakiejkolwiek niespodzianki na swojej drodze. Chociażby tylko dla tego, warto było się zaangażować.
- Nie mam jeszcze nic poza moją intuicją, co by potwierdzało tę teorię. - przyznał szczerze. Śledztwo w sprawie postrzału dopiero ruszyło, w dodatku zajęli się nim federalni, a więc dostęp do dowodów będzie utrudniony chociażby ze względu na wzajemną upierdliwość. A żeby sam mógł się za to zabrać, to musi mieć dostęp do nagrań, baz itd., a póki nie odzyska odznaki, to nie będzie miał takiej możliwości.
- Mój wieloletni partner zginął w akcji, od której to wszystko się zaczęło, to nie ułatwia. - przypomniał. To najpewniej Eve usłyszała już wcześniej z jego ust, bo w tamtym momencie, nim jeszcze ruszyła lawina problemów, to kopnęło go to dość dotkliwie. - Lada dzień wracam do służby, a patrząc na mnie, wiadomo, że utknę z biurkiem. Będę miał dużo czasu na grzebanie. - odpowiedział. Mimo wszystko miał jeszcze paru zaufanych kumpli na komisariacie, ale wychodził z założenia, że nikt nie zajmie się tym tak porządnie, jak on sam. Nawet jeśli w podziękowaniu przyniósłby dobrej jakości whisky.
- Dzięki. Możesz mnie za jakiś czas podwieźć do miasta, to wystarczy. - skinął głową i ponownie zbliżył do ust gwint butelki. Przede wszystkim przyjechał tutaj po to, by nabrać dystansu i oczyścić umysł, trochę mu się to udało, wiec i już jest dobrze. - A jak Tobie się układa? - zapytał. To działało w dwie strony, on też nie był najlepszym kumplem, nawet jeśli miał poważne powody ku temu, to gdy i tak leżał uziemiony, to też mógł wystukać jej numer telefonu.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Mam uwierzyć, że będziesz z tym czekać parę dni? – Że dopóki nie wróci do pracy to usiądzie bezczynnie na dupie? Za dobrze znała Prestona, żeby wiedziała, że to mało prawdopodobne. Że gdyby mógł, już teraz siedziałby za biurkiem na komisariacie i sprawdzałby wszystko, czego potrzebował do ujęcia ewentualnych sprawców zamachu na kobietę. – Słuchaj, mogę nawet jutro z samego rana popytać, czy ktoś mi spełni tę przysługę. Nie będę mówić po co ani dla kogo to. Przynajmniej wtedy będziesz wiedział, czy wykluczyć opcję z tym gościem. – Który być może wyszedł z więzienia, co wcale nie musiało pokrywać się z prawdą. Może nadal siedział za kratami i nie miał niczego wspólnego z ostatnimi wydarzeniami? Im szybciej Turner się tego dowie tym prędzej będzie mógł działać dalej, podjąć kolejne kroki, które dadzą mu poczucie, że nie stał w miejscu.
- Gdziekolwiek zechcesz. – Zawiozłaby go nawet na drugi koniec kraju, gdyby tego potrzebował. Była gotowa do takich poświęceń zwłaszcza, że w grę wchodziło ludzkie życie. Wprawdzie nie znała osobiście tej osoby, ale jeżeli Prestonowi na niej zależało, to Eve zamierzała pomóc.
Zabrała rękę i ponownie w dłoń ujęła butelkę z piwem, którego upiła kolejne dwa łyki.
- Różnie. – Pokręciła nosem, bo ciężko powiedzieć, jak jej się układało zwłaszcza po dzisiejszym dniu. – Na pewno nie tak tragicznie jak u ciebie. – Do niej ani nikogo bliskiego nikt nie strzelał. Całe szczęście. – Mój brat wrócił do miasteczka i może wreszcie osiądzie tu na stałe. – Na pewno parę razy wspominała o tym, że ma brata, który pięć lat temu wyjechał do Sydney. – Miałam szaloną akcję na lotnisku, co znów uświadamia mnie jak bardzo nie lubię pracować z władzami. – Posłała Turnerowi przepraszający uśmiech, bo choć nie miała nic do niego, to praca z policją oraz innymi służbami bezpieczeństwa dawała jej w kość. – Przez ojcowskie długi coraz gorzej mi idzie do końca miesiąca. – Była dobra w tym co robiła i zarabiała wystarczająco, ale wspomniane długi wykańczały jej portfel na tyle, że ledwie stać ją było na jedzenie dla siebie samej. – I chyba kogoś polubiłam, ale dzisiaj się dowiedziałam, że ta osoba przez cały czas mnie okłamywała, więc.. – Wzruszyła ramionami, jakby to było nic takiego. Niestety odczuła to boleśnie, bo naprawdę zaczynała lubić wspomnianą osobę. – Wiesz, jakie to uczucie, kiedy okazuje się, że przez cały czas byłeś oszukiwany. – Mało przyjemne, ale jeszcze do przeżycia. Przynajmniej tak sądziła, chociaż grająca w tle muzyka Pink Floyd świadczyła o czymś innym.
- Powiesz mi, jak to się stało, że zbliżyłeś się do Saiorse? – Jakiś czas temu bardzo jej nie lubił a teraz nagle stała mu się bliska? Takie rzeczy się zdarzały i Eve była ciekawa, jak to wyglądało w przypadku Prestona.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
- Pewnie nie. Jest tam jeszcze parę osób, którym ufam. No i jest też mój brat, choć on akurat jest tylko policyjnym psychologiem. - wzruszył ramionami. Caleb nie miał dostępu do większości baz i rejestrów, a jeśli się czegoś dowiedział w trakcie swoich zwyczajnych obowiązków, to często migał się tajemnicą zawodową. No i czasem lepiej było mu nie mówisz wszystkiego, bo potem tylko niepotrzebnie drąży, a najgorsze, co może teraz spotkać Prestona ze strony najbliższych, to jakby ktoś postanowił na niego siąść i wypytywać aż do skutku. W tym wypadku będzie musiał więc pomyśleć, czy nie woli jednak poczekać kilku dni, tym bardziej, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jego planem, to kobieta prosto ze szpitala przeniesie się do jego mieszkania i to da mu chociażby jakieś złudzenie bezpieczeństwa. Bo prawda jest taka, że nie martwił się tak bardzo o własne życie, dużo bardziej obawiał się, że ktoś wróci dokończyć swojego dzieła, albo zaczai się na kogoś innego z jego bliskich. - Jeśli to nie będzie problem, to dzięki. - powiedział, stukając palcami o zimne szkło butelki. Prawda jest taka, że choć ufał Eve, to jak już będzie miał do wszystkiego sam dostęp, to sprawdzi wszystkie te rzeczy jeszcze raz, bo ma w głowie jakieś takie przeświadczenie, że jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to nikt nie wykona ich lepiej niż on. Nie mówił jednak tego otwarcie, poza tym jakiekolwiek informacje może faktycznie pozwolą pójść Prestonowi o jakiś krok do przodu, logika podpowiadała, że to będzie dobry ruch.
- Potrzebujesz dodatkowych zleceń? Mogę się zorientować czy służby nie potrzebują usług szkoleniowców. - zaproponował. Choć w ten sposób mógłby się odwdzięczyć za pomoc, którą Eve mu zaproponowała, no i za to, że jednak go nie postrzeliła ani nie przywaliła mu kijem bejsbolowym, bo pojawił się po cichu, jak podejrzany gość. Sama przed chwilą powiedziała, że współpraca ze służbami mundurowymi nie należy do jej ulubionych, ale jak się jest w sytuacji podbramkowej, to nie ma co wybrzydzać. - Tak się składa, że to ja byłem niedawno kimś, kto w pewnym sensie oszukiwał, ale w końcu zostałem wysłuchany, może też pozwól temu komuś przedstawić swój punkt widzenia. - rzucił. Biorąc pod uwagę trudności Prestona w zbieraniu się do takich rozmów i ograniczone możliwości przemieszczania się w tamtym czasie, to zajęło bardzo dużo czasu, ale dostał drugą szansę. Może ta ważna osoba ważna dla Eve, też na taką zasługuje.
- Spotkaliśmy się parę razy w barze. Ona była wtedy po jakichś przejściach ze swoim byłym, ja miałem gorszy czas. Raz wypiliśmy dużo i skończyliśmy w korytarzu prowadzącym do toalety, ale zauważyliśmy też, że nieźle dogadujemy się poza posterunkiem. A potem jakoś to wszystko już się potoczyło. - stwierdził i przysunął butelkę do ust, by wypić pozostałą jej zawartość.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Nie będzie żadnego problemu. Pomogłabym ci nawet, gdyby kosztowało mnie to nerkę. – Nieco przesadzała, bo wtedy musiałaby się porządnie zastanowić, ale była gotowa do poświęceń. Dla bliskich zawsze zrobi wiele. Nadal robiła starając się odnaleźć zabójcę Isabelle, choć nikt nie dawał nadziei, że kiedykolwiek go dopadnie. Możliwe, że drań już nie żył. Że nie dosięgnęła go sprawiedliwość, co sprawiało, że Eve paliła skóra. Wolała, żeby Preston tego nie doświadczył. Niech dopadnie osobę odpowiedzialną za to wszystko, bo tylko tak poczuje się całkowicie bezpieczny. Tylko tak sprawiedliwość będzie po ich stronie, bo jak na razie Paxton nie umiała w nią uwierzyć.
Sprawiedliwości nie było; ale o tym nie chciała mówić na głos.
- Każde dodatkowe zlecenie będzie błogosławieństwem. Nie ważne, z jak wkurzającymi ludźmi będę musiała pracować. – Zgodziła się na pomoc kolegi, bo potrzebowała forsy. Im więcej tym lepiej i uważała, że sama musi na nią zapracować. Nie uznawała pożyczania od kogoś. Bała się, że wtedy to wpłynie na relacje z drugą osobą, co nieraz obserwowała u innych. Wolała tego uniknąć. Dopóki jakoś dawała radę, będzie się trzymać swych zasad, chociaż już teraz miała wrażenie, że Sue Ann (pomocnica i księgowa) przynosi dla niej swoje jedzenie z domu. Cóż, Eve wolała kupić coś psom niż samej sobie. Dieta oparta na piwie wcale nie była taka zła.
- Pewnie od razu powinnam to zrobić. – Wysłuchać zamiast na wszystko się zamykać. – Odczekam parę dni aż cała złość i uraza mi przejdzie. – Bo poważne rozmowy w emocjach nigdy nie zdawały testu a ona naprawdę chciała wierzyć, że Sameen robiła to z jakiegoś powodu a nie dlatego, że tylko się z nią bawiła. Z drugiej strony już raz komuś na to pozwoliła, więc i teraz jej radar na „złe osoby” mógł nie zadziałać.
- Czyli alkohol zmniejszył twój opór przed nią – podsumowała i w sumie to samo mogłaby powiedzieć o kobiecie. Oboje dużo wypili i nagle wszelkie mury obronne oraz tarcze – opadły. – Cóż, jeżeli wam obu daje to szczęście, to droga wolna. – Kimże była, żeby powstrzymywać ich przed zażyłością? Cóż, na pewno nie powie, że lubiła tamtą kobietę, bo jednak ktoś z ich dwójki musi pozostać sceptyczny, ale będzie wspierać Prestona dopóki ten nie zacznie podejmować głupich decyzji.
A jednak dobrze zrobił, że przyjechał do Eve. Oboje mogli się nieco wygadać i wzajemnie mieć na oku. Zwłaszcza Paxton uznała, że teraz będzie częściej pisać do mężczyzny sprawdzając go i zarazem uspokajając samą siebie, że nie leżał gdzieś postrzelony albo skatowany. Życzyła mu też, żeby S. wyszła cało z ostatniego incydentu i zaoferowała pomoc, gdyby taka była potrzebna (w zrobieniu zakupów itp., skoro Preston być może zajmie się swoją nową kobietą).
Spotkanie przebiegło w dobrej atmosferze. Poważnej, ale czasem dobrze jest móc do kogoś otworzyć gębę i potwierdzić swoje przypuszczenia, jak to, że Eve powinna dać szansę i pogadać z Sameen.
Tak też zrobi.

z/tx2 Preston Turner Później zacznie się coś świeżego.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Zaśmiał się bezgłośnie na słowa ognistowłosej. Chyba nawet nie przyjąłby propozycji przygarnięcia nerki, gdyby z jakiegoś powodu znalazłby się w takiej potrzeby. Uważał, że to jest coś naprawdę wiążącego i jeśli już mamy wiedzieć, kto jest dawcą, to najlepiej, żeby byli to najbliżsi, na zasadzie rodziny. Preston miał dosyć dużą rodzinę i skoro on byłby gotów dla nich na takie poświęcenie, to chciał wierzyć, że oni też oddaliby mu organ. A co do sprawiedliwości, to choć Turner w jakimś sensie jest reprezentantem właśnie tego typu zawodu, to absolutnie nie ma złudzeń co do tego, że takie zjawisko jak sprawiedliwość, nie istnieje w realnym świecie. O rzeczywistości, która nas otacza, decyduje zbyt duża ilość czynników, ażeby ten jeden aspekt miał aż tak duże znaczenie. To często jest bardzo przykre, a wręcz dobijające, bo takie sytuacje jak ta Eve, czy teraz to, co spotkało Prestona, być może nigdy nie zostanie w prawidłowy sposób osądzone, a winny nigdy nie poniesie należnej mu kary.
- Dobra, to ja się zorientuję w temacie i dam Ci znać za parę dni. - stwierdził. To w sumie dla niego też dobrze, że znajdzie sobie jakieś zajęcie, które odciągnie jego myśli od paranoi, w którą z każdym dniem popada coraz bardziej. Jeśli chodzi o pożyczkę, to również nie miałby z tym problemów, aczkolwiek w tej chwili nie może zaoferować sumy, która mogłaby utrzymać ośrodka pewnie dłużej, niż dwa tygodnie. No niestety, przez chwilę był zawieszony, potem miał wypadek, a więc koszty leczenia i adwokat sporo go kosztowały.
- Czasem za bardzo rządzą nami emocje. - wzruszył ramionami. Chyba nie miał już innych mądrych rad w sprawach uczuciowych, sam bardzo był w tym temacie nieogarnięty, choć ma już przecież za sobą historię około dwóch dekad mniejszych lub większych miłostek. To nie jest tak, że jego życie uczuciowe to zawsze była pustynia, ale mimo różnych doświadczeń, wciąż nie czuje się w tym mądrzejszy.
- Potem już nigdy nie byliśmy tak pijani. - powiedział na ich obronę. To nie było tak, że tylko po alkoholu byli w stanie się dogadać, tylko bardziej właśnie coś na zasadzie, że metaforycznie obnażyli się przed sobą, nie musieli już zgrywać kogoś, kogo kreują na potrzeby pracy zawodowej.
Pewnie Preston nie został już długo, zależało mu bowiem, by załatwić tego dnia parę rzeczy i potem jeszcze wrócić do szpitala. Nie chciał też więc więcej pić, w każdym razie ta wizyta u zwierzaków, a potem rozmowa z Eve, dała mu całkiem dużo.

zt. (bo nie zajarzyłam, że tam jest zt. x2 :lol: )
ODPOWIEDZ