strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#10

Remi nigdy nie umiał za bardzo w związki. Gdzieś tam sobie w głowie uważał, że tak naprawdę był dobrym partnerem, tylko z jego dziewczynami zawsze mieli… no po prostu jakiś taki zły czas, nie mogli się do końca zgrać i no te związki ostatecznie się jakoś tak rozpadały. I zawsze po tym było mu przykro i źle, niezależnie od tego, czy to akurat dobrze się składało, że się rozstali (w perspektywie krótko i długoterminowej, oczywiście), czy miał totalnie złamane serce i nie rozumiał co się stało. I niewiele w tym jego doświadczeniu randkowym było momentów, kiedy to on zrywał. Właściwie to… był drugi raz. No dobra, trzeci, chociaż nie wiedział do końca, czy mówienie Bercie z przedszkola, że się jej boi i nie może być jej chłopakiem, i w ogóle to powie o tym mamie, liczy się jako zerwanie związki. Pewnie nie.
No ale teraz… zrywał i to wcale nie było łatwe, mimo że mieli na koncie zaledwie dwie randki. Nie wiedział czy to w ogóle się legalnie w ogóle kwalifikowało jako zerwanie, skoro tak to wyglądało, ale wyjątkowo mocno to Remiego ugryzło. A co poprawia ludziom nastrój? I nie, nie chodzi tylko o planowanie urodzinowego wypadu razem z bratem w jakieś miejsce. Chodziło o znajdywanie domu dla biednych kotków.. Remi już jakiś czas temu uknuł ten plan i uznał, że chyba teraz czas go wcielić w życie. Dlatego wziął dwa kotki do transportera, spakował do kartonu wszystko co potrzebne dla tych dwóch kotów było i zajechał pod dom brata. I oczywiście, miał niby być tylko jeden kot, sfinks zwany kotem, który wpadł w oko Loganowi, ale skoro ten kot totalnie się zżył z inną znajdą, którą nazywał Shirley Temple, to… no nie było innej opcji. Musiały pojechać razem.
Jak Remi przybył do brata, to go nie zastał jeszcze, więc wykorzystał klucz, który na pewno miał, tak samo jak Logan który miał klucz do domu Remiego (i połowa okolicy pomagająca mu z kotami, heh), no i wszedł do środka. Zrobił sobie kawę, a nawet dwie, bo dla brata też i na środku salonu postawił transporter z kotami, siadając przy nich po turecku i miziając kotka przez kratkę. A jak brat się w końcu zjawił w domu, podniósł wzrok i posłał mu niemrawy uśmiech.
- Cześć, w końcu jesteś. Nie mogłem ich zostawić w aucie, bo by się ugotowały, a facet który miał je adoptować jednak zrezygnował, więc mają tak samo kiepski dzień jak ja - rzucił, trochę kłamiąc, a trochę nie, licząc że ta odrobina prawdy w jego słowach sprawi, że Logan nie rozpozna kłamstewka.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
10.
W związku z tym, że Logan ostatnimi czasy się przepracowywał, to dzisiaj zrobił sobie wolne. Dobra, on zawsze nakurwiał w tej pracy jak popierdolony, ale tym razem to mocno przesadzał. Ale to wszystko przez rozmowę z Remim. Skoro mają rzeczywiście gdzieś się razem wybrać na wycieczkę to musiał znaleźć kogoś kto go zastąpi podczas tej nieobecności. Przez to, że Zoya była zapracowana równie mocno jak on, to nie miał okazji z nią o tym porozmawiać. Poza tym, najlepiej znał swoje obowiązki, więc rozplanowanie dokładnego treningu dla takiej potencjalnej osoby leżało raczej w jego obowiązkach. No, ale zanim zajmie się takim czymś to musiał podopinać milion innych spraw. No i tak sobie w tej pracy siedział, że czasami to aż był ostatnią osobą, która wychodziła. Więc było ostro. Dzisiaj jednak postanowił zluzować, wstał późno i zaplanował sobie… absolutnie nic. Miał zamiar siedzieć i gapić się w ścianę. No i może w końcu skorzysta z basenu, który miał, a w którym nigdy nie pływał. Jak już miał iść się kąpać, to uznał, że w sumie to on nie chce jakoś lamersko pływać bez niczego. Chciał mieć super materace. A, że takich nie miał to uznał, że pojedzie do miasta coś kupić. Jasne, mógł to kupić przez internet, ale nie dostałby tego dzisiaj. A wiadomo, że za 3 dni nie będzie miał czasu na pływanie na materacu. W sklepie nie mógł się zdecydować na jeden konkretny model, więc kupił sobie cztery różne. No i wziął też pompkę, bo przecież nie będzie tego pompował ustami. Zasłabłby, chociaż kondycję miał nienajgorszą.
Wlazł do domu ze swoimi pakunkami i nie spodziewał się ujrzeć swojego brata. W towarzystwie dziwnego pudełka. –Cześć. – Przywitał się i odstawił swoje zakupy i słuchając brata zbliżył się do niego i zajrzał do transportera. –O, paskuda. – Rozpoznał brzydkiego kota, nachylił się jeszcze, żeby zerknąć na drugiego. –No tamten to cudo. – Przyznał z uśmiechem. –Dlaczego ludzie się decydują na adopcję i rezygnują? – Skrzywił się obrzydzony tym zachowaniem. –To dla mnie? – Zapytał wskazując na kawę i nie czekał na odpowiedź tylko się napił. Letnia. No trudno. –Ktoś z sąsiadów miał adoptować? – Zapytał, bo w sumie po co miałby przywozić tutaj te koty gdyby nie to, że był w okolicy.
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Wolne było fajne! Co prawda Remi tak średnio wiedział czym jest wolne dla ludzi, którzy pracują od poniedziałku do piątku, a czasem także w weekendy… no ale podejrzewał, że jest bardzo fajne! Jako strażak miał śmieszne godziny pracy, miał swoje dyżury, które czasem trwały po kilka dni, a potem kilka dni wolnego, na regenerację i nadrobienie życia. Oczywiście już dawno się przyzwyczaił do tego, że tak to właśnie działało, w końcu był strażakiem od wielu lat! Ale nie traktował tych dni jako wolnych, jako urlopu i tak dalej, po prostu był to czas, kiedy nie był w pracy, a potem znowu do niej szedł. I pewnie gdyby teraz nagle zmienił pracę, to by z przyzwyczajenia zostawał po godzinach w tej robocie, a potem kimał na kanapie, heh…
Ale Remi generalnie byłby dumny z brata! I pewnie gdyby wiedział, że potrzeba mu materaca, to by mu kupił jakiegoś ananasa albo i różowego flaminga. Podejrzewał, że brat by go pompował tylko przed jego zapowiedzianym przyjściem jak już, no ale co z tego! Liczył się gest, a on lubił dawać prezenty bratu… zwłaszcza takie totalnie nietypowe, jak zawartość transportera, którą miał przy sobie.
- Cześć - skinął lekko głową - póki co nie mówię na niego paskuda, a po prostu kot. Za to na pannę Shirley Temple - mruknął, unosząc lekko brwi. A potem westchnął. - Wiesz, sam nie wiem, ale to chyba lepsza opcja. No wiesz, zanim zwierzę zacznie się przyzwyczajać do nowego domu. Jest masa ludzi, która adoptuje zwierzaka i po miesiącu się nudzi albo jadą na wakacje i nagle zwierzak zawadza - przyznał, marszcząc brwi. Oczywiście nie popierał ani tego ani tego, ale no. Starał się zmieniać temat i zagadać brata, żeby nie musieć kłamać!
- Owszem. A ty co tam masz, planujesz jakąś imprezę basenową? - zapytał zaciekawiony, bo może brat tutaj chciał coś organizować i mu zawadzał? Trochę smutek że go nie zaprosił, bo na pewno zrobiłby ekstra drinki z palemką i gustownie poukładałby przekąski! - Nie do końca, tam dalej mieszkał - machnął ręką, a potem lekko uchylił drzwiczki - ale zobacz, czy to nie są najdziwniejsze i jednocześnie najpiękniejsze ziomki na świecie? - zapytał, wskazując na dwa przytulone do siebie kotki. Byli jak Remi i Logan, swoją drogą. Jeden mroczny i gruboskórny, drugi puchaty i słodziutki!
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Może i było fajne, ale jednak Logan niekoniecznie potrafił się w tym odnaleźć. Jeden dzień wolny dla niego był wystarczający. I tak czuł, że ma za dużo wolnych godzin w ciągu tego dnia. Czuł, że mógłby zrobić wszystko, a i tak zostałaby mu masa czasu na narzekanie na to, że w sumie to chciałby wrócić do pracy, bo ma kilka rzeczy do zrobienia.
No Logan nawet nie był świadom tego, że chciał mieć materac. Gdyby nie ten dzień wolny to nadal by nie wiedział. Chociaż z drugiej strony to by się nie zdziwił gdyby przeglądając jakieś stare szafy, albo zapomniane pokoje natrafił rzeczywiście na jakieś materace. W końcu jak ludzie kupują dom z basenem, albo budują basen to raczej się zaopatrują w takie duperele. Być może, że jak Logan się tutaj wprowadzał to razem z Yen coś kupili, ale z natłoku obowiązków nie było dane im z tego skorzystać. No, ale teraz miał trzy nowe materace i nie mógł się doczekać aż je napompuje.
-Czyli czekasz aż ktoś go adoptuje i nada mu jakieś imię? – Zapytał, bo w sumie nie ogarniał. No, a kot nie był chyba kociakiem, więc pewnie już jakieś imię miał. Chyba, że rzeczywiście po Lorne Bay błąkały się bezdomne koty sfinksy. To byłby niemały hit. –Kto wybierał to imię? – Zaśmiał się słysząc, że drugi kot, a właściwie kotka to Shirley Temple. –Według mnie to obie opcje są pokurwione, a ludzie niesamowicie beznadziejny. – Skomentował bardzo brzydko, ale posłał bratu szeroki uśmiech. No świata nie zmienią. Ludzie zawsze będą beznadziejni. Remi tylko w tym cierpi, bo ma za dobre serce i przez to kończy też w domu z randomowymi zwierzakami.
Napił się kawy i spojrzał na pakunki. Pokręcił głową przecząco. –Nie. – Westchnął i przysiadł gdzieś sobie. –Mam wolny dzień i w sumie nie wiem co ze sobą zrobić. Najchętniej to bym włączył lapka i trochę popracował, ale obiecałem sobie, że jednak dzień wolny to dzień wolny. No i uznałem, że popływam w basenie, bo jeszcze nie miałem okazji. Później jednak ogarnąłem, że nie mam żadnych fajnych materacy i gadżetów do pływania, więc pojechałem do sklepu. – W bardzo ogólnym skrócie opisał swój dotychczasowy dzień wolny. –Nie chcesz w sumie dołączyć? – Zapewne impreza basenowa w towarzystwie brata byłaby czymś lepszym niż samotne leżakowanie przy basenie.
-Okej. – Chciał dopytywać jeszcze dalej o tego sąsiada czy osobę adoptującą, ale Remi odwrócił jego uwagę kotami. Przykucnął, żeby im się przyjrzeć. –Najdziwniejsze tak. I zdecydowanie tylko jeden z nich jest piękny. – Parsknął i napił się kawy. –Wypuść je. Myślisz, że będą chciały wyjść? – Zapytał i rozejrzał się, żeby upewnić się, że nigdzie te kotki nie spierdzielą. W końcu to wielka chata.
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
I to się właśnie nazywa pracoholizm, prosze państwa. I na dodatek coś, na co Remi za bardzo też nie mógł jak narzekać, bo on po swoich zmianach też spieszył żeby pomagać, jak tylko ktoś albo coś było w potrzebie. I jak ktoś go prosił o zamianę na zmiany, albo zastępstwo to też nigdy nie odmawiał. Tak.. Remi totalnie nie miał w sobie ani krztyny asertywności, a pomaganie innym uważał za swoją życiową misję. I pewnie jakiś psycholog by zobaczył w tym kompleksy i samotność, gdyby faktycznie poszedł na dłuższą terapię i rozpracował to, dlaczego tak desperacko chciał być przydatny ludziom wokół niego.
- To zależy, czasami nazywam, a czasami nie. Trzeba poczekać na wenę. A potem nowi właściciele i tak zwykle zmieniają to imię, zwłaszcza jak jest to mały kociak - przyznał szczerze, bo tak to działało. Mało kiedy nowi właściciele uznawali, że imię im pasuje. Woleli sobie Spuszkować i Zmruczkować cokolwiek tam wymyślił.
- Oj no, oglądałem stary film i wydawała się bardzo zainteresowana. Powiedziałem jej że jest za mała na takie produkcje, jak mała Shirley i dalej samo poszło - wyjawił, a potem uśmiechnął się nawet lekko. - Nie będę się sprzeczać, bo na zwierzęta powinny być wydawane zezwolenia, zwłaszcza na psy - przyznał, a potem zmarszczył brwi. - Nawet nie wiesz ile zostaje znalezionych w lesie, przywiązanych do drzewa, niektórzy ludzie to potwory - mruknął ciszej. - A zwykle okrucieństwo wobec zwierząt jest pierwszym krokiem do okrucieństwa wobec ludzi, więc wszystkie partie powinny się przychylać do większych ograniczeń - dodał, bo wiadomo że prawa zwierząt są połączone z politycznymi sympatiami, prawicowi ludzie to często myśliwi, którzy jedzą mięso i gardzą zwierzętami w dużej mierze, bo przecież mają służyć człowiekowi! Za o lewicowi częściej są weganami, eko i tak dalej, chcą chronić planetę i dbać o zwierzątka.
- Poszedłeś za moją radą - pochwalił go, zadowolony! W końcu ich wyjazd był dla niego światełkiem w nadchodzącym tunelu życia! Bo był jednak trochę w dołku po zerwaniu z Niną i czuł się paskudnie.
- Jak masz jakieś zapasowe kąpielówki to jasne. Wiozę ze sobą koty, ale nie coś do pływania - przyznał, chociaż Logan widział go pół dzieciństwa nago, więc niby nic czego wcześniej nie widział nie zobaczy, ale jakoś nie chciał świecić nagością wokół. Kto wie czy sąsiedzi nie mają dobrego widoku na jego ogród?
- Nie mów tak, oba są cudowne, no sam zobacz - mruknął i pokiwał głową, kiedy ten pozwolił je wypuścić. I już po chwili większy sfinks, który miał ze 3 miesiące teraz i mniejsza puchata kulka przykulone wędrowały po dywanie, obwąchując okolicę. - Czy mi się wydaje, czy całkiem nieźle pasują do Twojego salonu? - rzucił, niby w ramach żartu, ale… ale no nie do końca! A kiedy sfinksik podszedł do nogi Logana, pokiwał głową - i ktoś się tu ze mną zgadza - dodał, ciszej nieco.
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Zaśmiał się, bo myślał, że Remi sobie żartuje. –Ty serio czekasz na wenę, żeby nazwać zwierzaka? – Już trochę spoważniał. On to myślał, że z nazywaniem zwierzaka jest tak, że patrzysz na jakiegoś i sobie myślisz: „No ten to wygląda jak typowy Walter” i tak oto zwierzak zostaje Walterem. Albo po prostu masz upatrzone od dawna jakieś imię, albo chcesz uczcić ulubionego bohatera czy cokolwiek i nazywasz zwierzaka. Równie dobrze można było skorzystać z generatora jak w Simsach i nazwać zwierzaka Mango, Kajzerka, albo Kulka. –No i co? Ten zwierzak przestawi się ze starego imienia na nowe? A co jak adoptują dorosłego zwierzaka? Też zmieniają mu imię? - Teraz to się zaczął nawet zastanawiać czy jak adoptują starsze dzieci to też im zmieniają imiona. Tak mało Logan wiedział o świecie.
-Zabraniasz kotu oglądać tv? – Machnął ręką nie czekając na odpowiedź. –Ty serio musisz sobie znaleźć jakąś kobietę do gadania. – Rozumiał wszystko, ale takie rozmawianie z kotem było dziwne. Chociaż też nie wiadomo jak sam Logan by się zachowywał jakby był kocim tatą. Albo tatą jakiegokolwiek w sumie zwierzaka. –Zdecydowanie. – Zgodził się co do tych zezwoleń. Powinny być robione testy psychologiczne czy ktoś w ogóle jest w stanie się zwierzakiem zająć. A nie kupowanie czy adoptowanie zwierząt na prezenty, a później te zwierzaki są niechciane i porzucane. Patologia. –No popierdolona sprawa z tym porzucaniem zwierząt. – Nawet nie chciało mu się o tym gadać. Codziennie w drodze do pracy słuchał w radio o tym jacy ludzie byli popierdoleni. Nie musiał jeszcze przechodzić przez to ze swoim bratem.
-Tak. I to nie tylko za tą. – Przyznał zadowolony, bo widział jak brat jest z niego domu. –Postanowiłem rzeczywiście popracować nad tym, żeby zatrudnić dodatkową osobę do pomocy z firmą, żebym mógł w końcu iść na jakiś urlop. – Teraz to on wypiął dumnie pierś, żeby się pochwalić, że rady Remiego nie poszły na marne.
-Oczywiście, że mam! – Wstał nawet, żeby pójść po te kąpielówki, ale zatrzymał się jeszcze, żeby popatrzeć na koty i dopić swoją zimną kawę. Patrzył na te kociaki i czuł jak oblewa go jakieś dziwne uczucie, którego nie potrafił nawet zidentyfikować. –Nie wydaje ci się… – Powiedział szeptem nie będąc pewnym tego czy podejmuje dobrą decyzję wypowiadając te słowa na głos. Ale rzeczywiście zwierzaki bardzo dobrze prezentowały się w jego salonie. Kucnął, żeby dać obwąchać dłoń sfinksowi i za chwilę już go głaskał po łebku. –Idę po te kąpielówki! – Wyprostował się przerażony tym, że prawie wypowiedział na głos słowa, że chce te koty. –Zaraz wracam. – Oznajmił i prawie pobiegł na górę po te kąpielówki. Znalazł kilka par i wrócił do salonu wręczając je bratu, żeby sobie przejrzał.

remi blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Oczywiście że tak - odpowiedział, zaskoczony - imię to bardzo poważna sprawa, nie masz wrażenia, że imię wpływa na to, jakim człowiekiem się ktoś stanie? - zapytał, zaciekawiony. - Nie sądzisz, że Twoje życie jak Rona albo… Geralta by się trochę inaczej potoczyło? - zapytał, zaciekawiony, bo to w sumie była ciekawa rozkmina dla niego. Oczywiście dla Remiego rozmowa o tym, czy lepsze są francuskie, czy belgijskie frytki była ciekawa, bo on generalnie lubił rozmawiać z ludźmi o wszystkim, a już na pewno o jedzeniu, które było super smaczne i fajne.
- Są tacy ludzie - przyznał, kiwając powoli głową. - Czasami reagują, a czasami nie. No i wiesz, kot to jednak kot, większość z nich może nie reagować na nic, jak sobie tak postanowi - dodał, kiwając powoli głową. - Chyba że na szelest jedzenia, na to chyba zareaguje absolutnie każdy z nich - dodał. Inna sprawa, że są i takie kocie diwy, które nawet jak są głodne, to nie zjedzą czegoś, bo coś tam im w tym jedzeniu nie odpowiada. Albo miska jest brudna.
A z dziećmi… no pewnie i tacy są ludzie na świecie…
- Są młode, powinny zażywać ruchu, bawić się, ewentualnie spać, a nie wpatrywać w TV - rzucił, z rozbawieniem lekkim, chociaż bardzo się starał udawać, że mówi poważnie - i śmiej się śmiej, ja potem będę chciał iść spać po pracy, a one będą mi miauczeć, że przegapiają odcinek swojego serialu i mam im włączyć - dodał, żeby jakoś przykryć ostatni komentarz brata, który był dla niego trochę przykry, skoro dopiero co z kimś zerwał. Ale nie chciał się o to oburzać, bo jednak… no był sobą i nie chciał urazić Logana.
- No i ekstra. I jak idzie póki co? Bez pożarów? - zapytał, zerkając czy gdzieś na widoku jest telefon albo laptop Logana, co by mu mogło zasugerować, że i tak trzyma rękę na pulsie, kontrolując to co się w pracy dzieje. - Chociaż chyba nie powinienem tego mówić, bo pewnie zaraz zadzwoni telefon z pilną sprawą i kryzysem… - dodał, zakrywając na moment usta, tak jakby palnął jakąś gafę. No ale hej, nie można przecież zapeszać w taki głupi sposób, no niemądry Remi!
- Nawet bardzo - rzucił cicho, jak już brat zniknął. I tak, on też poczuł dziwne łaskotanie zadowolenia, że kolejne jego słowa sie sprawdziły. Co było trochę dziwne, zwykle był pechowcem, który jednak mylił się dość często w kwestii tego co w życiu robił i… no generalnych osądów. Był naiwny i często za to obrywał, a dawał ludziom niezliczone kolejne szanse, nawet jak na to nie zasługiwali.
- Okej, czekam - pokiwał głową, a potem poszedł nalać do miseczek które zabrał ze sobą trochę wody dla kotów. W drugiej nałożył jedzenie dla kotów i to też im dał. Pomyślał też o kuwecie, ale nie wiedział, czy to nie będzie zbyt dużo dla Logana, jak wróci i zobaczy, że koty są urządzone… ale z drugiej strony, co jak będą musiały iść siku? Więc uznał, że a co tam i ze swojej torby wyciągnął kuwetę, którą miał z fundacji wypożyczoną i nasypał tam żwirku, ustawiając ją póki co bliżej ściany i pokazując kotom, zanim pozwolił im coś zjeść. I jak Logan wrócił, wziął pierwsze z kąpielówek i poszedł się przebrać! Niby byli twinsami i pewnie wyglądali bez ubrania tak samo identycznie jak w ubraniu, ale nie chciał świecić bratu gołym tyłkiem w salonie.
I tak, chciał mu dać chwilę z kotami…
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Nie no zgadzam się. To jest istotna kwestia. Ale też nie tak, żeby ktoś przez kilka tygodni nie miał imienia, bo szukasz inspiracji na coś właściwego. Jak kiedyś zostaniesz ojcem to też będziesz tyle zwlekał z nazwaniem dziecka? – Zaśmiał się, bo w sumie… odnosił wrażenie, że Remiemu nie wystarczyłoby 9 miesięcy, żeby znaleźć imię idealne dla swojego dziecka. Aczkolwiek zgadzał się co do tego, że imię kształtuje człowieka. W końcu nie raz mijasz kogoś na ulicy i sobie myślisz „wygląda jak typowy Karol”.
-Niestety nie mam zielonego pojęcia jakie przyzwyczajenia mają koty. – Wiedział tylko, że koty to sukinsyny wśród zwierząt i jak chcesz, żeby ktoś cię kochał to lepiej zainwestuj w psa. Dla kota jesteś tylko niewolnikiem. Aczkolwiek to też kwestia indywidualna, bo wszystko zależy od charakteru kota. Ale jak reagują czy tego nie robią, to niestety już nie była rozkmina dla Logana.
-Teraz ci odpuszczę, ale jeśli jeszcze przez następne miesiące usłyszę chociaż raz wzmiankę o tym, że traktujesz jakiegoś kota jak człowieka, to zadzwonię do rodziców i będziemy opracowywać plan leczenia dla ciebie. – Wycelował w brata palec. No i niby się przy tym uśmiechał, ale jak będzie o tym za często słyszał to zacznie się martwić, że jego brat jest jakiś autystyczny i woli spędzać czas ze zwierzętami niż z ludźmi. I w sumie nie ma w tym nic złego, bo jednak ludzie są zjebani, a zwierzęta cudowne. Ale będąc dorosłym facetem, człowiek chyba nie powinien się tak zachowywać. No chyba, że Logan coś w życiu źle robił.
-Jeszcze nie. – Co prawda dzwonili do niego już z pracy i on odbierał, ale jednak wszystko szło dobrze. Mieli pytania, ale to dlatego, że nikt nie był przyzwyczajony do tego, że Logana nie ma w biurze. A odbierał, bo jednak nie czuł, żeby zawracali mu dupę, a przecież obiecał, że jak będą dzwonić to będzie odbierał. Nie mógł rzucać na prawo i lewo pustymi obietnicami.
-Widzę, że z jakiegoś powodu postanowiłeś je tu urządzić. – Wskazał na kuwetę i miski. Nie wiedział w sumie jak na to zareagować, bo jednak wiedział, że musiały gdzieś się załatwiać i lepiej, żeby nie robiły tego na jego drogie dywany, ale z drugiej strony… ktoś będzie musiał to posprzątać. Jak Remi poszedł się przebrać to Logan wykorzystał okazję i też poszedł ubrać kąpielówki. Miał zamiar skorzystać z tego basenu i nic nie było w stanie go powstrzymać.
-Na co masz ochotę do jedzenia? – Zapytał, bo musiał ogarnąć czy będzie to robił sam czy po prostu poprosi kogoś z obsługi domu.

remi blackwell
sumienny żółwik
alemalpa#7279
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- To takie… no nie do końca dobre porównanie - zauważył, unosząc na moment brwi - jak chcesz zostać ojcem, to jednak masz czas się na to przygotować, nie? No nawet jak tego nie planujesz, masz kilka miesięcy na wymyślanie. A jak nagle adoptujesz kota to… no to jest świeża sprawa - zauważył, kiwając głową, bo dla niego była tutaj różnica. I jednak dziecko nazywa się na całe życie i inni ludzie potem z tym imieniem handlują, a pies albo kot co najwyżej zostanie wyśmiany przez znajomych albo ludzi w parku za nie. Więc z ludzkim trzeba się bardziej zastanowić.
Ale tak, pewnie Remi zmieniłby imię siedem razy na porodówce i trzy razy po powrocie do domu.
- No na pewno lubią jeść i lubią się głaskać. Ale koty to stworzenia, które mają swoją przestrzeń i trzeba ją szanować. I muszą faktycznie chcieć być akurat głaskane, inaczej cię zaatakują. Jak mają dość głasków, to też dają znać, że tyle na dzisiaj wystarczy, więc jeśli ktoś szanuje cudze ‘nie’ i wyznaczanie granic… i obserwuje mowę ciała kota, to się z nim całkiem nieźle dogada - zauważył i od razu dodał sobie w głowie, że co jak co, ale Logan akurat z tymi rzeczami na pewno się utożsamiał. Inna sprawa, że no… koty kochają swoich ludzi. I są bardzo wierne, ale jak ktoś drażni swoje zwierzę i maca go, kiedy kot chce mieć święty spokój, albo nie poświęca mu czasu na odpowiednią stymulację i zabawę, to niech się nie dziwi, że kot potem jest małym skurwielem. To zresztą też dotyczyło wbrew pozorom psów, jeśli nie były wystarczająco wybiegane i dopieszczone, miały takie same problemy behawioralne.
- Okeej… - rzucił, chociaż nie był aż taki pewny, czy mu się to uda! W końcu jego zwierzaki to… no była jego mała rodzinka. Innej nie miał, ale hej, pies go przynajmniej nie zdradził z innym facetem. Pewnie z czyjąś nogą próbował, ale to generalnie fatalne porównanie, z którego trzeba się bardzo szybko wycofać.
- No tak, powinny mieć dostęp do kuwety i w ogóle… na pewno są głodne - przyznał, kiwając powoli głową, bo chyba Logan nie chciał w salonie aromatu posikanej maty wyłożonej na dnie transportera. A potem uśmiechnął się niewinnie i zajął przebieraniem!
- Dostosuje się, byle było dobre - rzucił, bo naprawdę nie wybrzydzał. A potem poszedł na basen i od razu zrobił hop, wynurzając się po chwili - i ile dostałbym punktów? - zapytał, unosząc brwi, a potem je marszcząc. - Logan? - zapytał po chwili - myślisz, że jestem gotowy na randki nowe? - i dodał, nieco zmartwiony. No ale brat znał go najlepiej, w końcu wyglądali identycznie, więc ich mózgi też były zsynchronizowane.
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ