detektyw — komisariat w lorne bay
32 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarsza córka państwa Harding, miejscowa pani detektyw, posiadaczka nieokiełznanej burzy ciemnych loków i uroczych piegów. Uśmiechem maskuje swoją własną tragedię i okłamuje swojego partnera.
001.

Oddychanie zazwyczaj nie jest czynnością, której poświęca się zbyt wiele uwagi. Jednakże w tym momencie, kiedy krew sączyła się powoli z jej nogi. Głupota - na pierwszy rzut oka nie można było inaczej określić "wypadku", który przytrafił się Larze podczas śledztwa. Od pewnego czasu Harding w najgorszy z możliwych sposobów radziła sobie z obecną sytuacją w życiu prywatnym - uciekała w ramiona pracy, do której przychodziła coraz wcześniej i z której wychodziła coraz później.
Ostatnia sprawa zaczęła się niewinnie od zgłoszenia włamania przez sąsiadkę ofiary. Jak się okazało, zwyczajne włamanie zmieniło się w sprawę zabójstwa. Harding była nadzwyczaj uparta i nie miała zamiaru skierować swojej sprawy do wydziału zabójstw, tylko dlatego, że ten po prostu istniał. Chociaż w ten sposób mogła uciec od poczucia winy i przestać wyć niczym syrena strażacka, przeglądając wspólne zdjęcia z Lancem. Jak się okazało to bokiem jej to wyszło i to niemalże dosłownie. Prawdopodobnie głupotą było pojawienie się na miejscu, w którym rzekomo miała otrzymać jakieś dowody, podobno kluczowe w sprawie o tak późnej godzinie, a jeszcze większą głupotą było tam jechanie samej. Rezultat? Krwawiąca rana w udzie, którą z pewnością powinien ktoś zobaczyć.
Mogłaby pomyśleć, że blondynka spadła jej z nieba, kiedy Lara doczłapała się do drogi i zatrzymała jej samochód. W trakcie jazdy skupiała się na oddechu, aby ten był równy i spokojny. Adrenalina nieco uśmierzała ból i sprawiała, że była bardziej obecna. Była w szoku, kiedy zajechały nie pod szpital, a pod imponującą willę, która najwyraźniej należała do jej dzisiejszej wybawicielki. Była prawie pewna, że nim zdążyła się ugryźć w język to spomiędzy jej warg wydarło się krótkie "wow". Posłała jej niepewne spojrzenie. Wolałaby się nie wykrwawić na podjeździe pokaźnej rezydencji jakiejś nieznajomej. - To nie szpital - mruknęła jakże błyskotliwie, chcąc nie chcąc idąc w stronę wejścia, a raczej kuśtykając, bo chodem tego na pewno nie można było nazwać. Chyba po raz pierwszy od wejścia do jej samochodu pomyślała, że poleganie na kimś obcym mogło się okazać złym pomysłem.

Inej Marlowe
ambitny krab
nikt
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#8

Zabawna sprawa. Dla Inej w sumie większość jej zleceń było całkiem niezlą zabawą, lubiła swoją prace, jakkolwiek źle, by to nie brzmiało. Nie narzekała. Miała pieniądze, mogła podróżować i czuła, że jej robota zdecydowanie zmienia czyjeś życie! Najczęściej je kończy w bardzo nieprzyjemny sposób. Okej, Inej jak chciała to potrafiła być tak niewykrywalna, a ludzie myśleli, że ich bliscy umierali na zawał, albo astmę, czy cokolwiek równie banalnego. Z tym, że przez ostatnie lata znudził jej się taki styl pracy. Lubiła się pokazywać, chwalić swoimi dziełami... chciała być szukana, bo dobrze wiedziała, że jest naprawdę dobrze chroniona, a w najgorszym z możliwych scenariuszy to znowu się gdzieś rozmyje, zmieni tożsamość i kto wie? Może wróci na piaski Izraela? Nie zbadane są wyroki pańskie. Życie potrafi zaskoczyć, tak samo jak jej pracodawcy, którzy postanowili tym razem dać jej zadanie troszkę bliżej domu. No i okej, czemu nie? Jak zwykle zrobiła to wszystko po swojemu i z gracją, tym razem człowiek, którego miała zabić być dość istotnym członkiem jakiegoś narkotykowego gangu. Mordowanie takich typów nigdy nie było jakoś wybitnie ekscytujące więc nawet się jakoś nie starała. Zrobiła to starym sprawdzonym sposobem polegającym na dużej ilości arszeniku w kawie. Zdało egzamin? Tak.
Oczywiście spodziewała się tego, że ktoś będzie musiał tą sprawę poprowadzić. Była ciekawa kto! Jej informator i opiekun mówił żeby dała sobie spokój i nie starała się namierzyć odpowiednego detektywa, ale było już za późno. Inej sie wkręciła, szczególnie gdy okazało się, że ścigać ją ma piękna kobieta, a takie policjantki Inej lubiła najbardziej. Oczywiście, że sama podrzuciła kobiecie informacje, o rzekomych "dowodach" w zbrodni, tak samo jak sama na nią nastawiła pułapkę, a później udawała, że nigdy jej tam nie było i gdy nastąpiła właściwa pora wyjechała swoim autem wpadając ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO na potrzebującą pomocy kobietę. Oczywiście oskarowo odegrała scenkę, w której tak bardzo była przerażona i niby nie wiedziała co robić w pierwszej chwili. W końcu jednak zapakowała kobietę do wozu i wywiozła ją do swojej willi i cóż, tak zaczynają sie horrory.
- Nie, oczywiście, że nie - nie chciałaby mieszkać w miejscu, które wyglądało jak szpital. No bez przesady! Starała się bardzo żeby było tu względnie przytulnie. - Nie słyszałaś, że lekarze przeprowadzają testy na ludziach? Ogólnie biorą udział w wielkim spisku, w telewizji o tym nie mówią - tak, postanowiła, że odgrywanie debilki wyjdzie jej na dobre. - Studiowałam przez chwilę medycynę... ale odeszłam jak zobaczyłam jak głęboko sięga ten wielki spisek, zobaczę na tą Twoją nogę - pomogła jej jakoś wejść do domu i zaprowadziła ją do przestronnego salonu żeby sobie usiadła wygodnie, a później przyklękła obok. - Oj biedactwo, co Ci się stało? - Zapytała i przyglądając się ranie na nodze kobiety i chociaż totalnie z mimiki i ruchów ciała, można było widzieć, że jest jej bardzo smutno, to jednak gdzieś w głębi duszy podziwiała to jaką piękną pułapkę udało jej się nastawić.

lara harding
towarzyska meduza
catlady#7921
detektyw — komisariat w lorne bay
32 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarsza córka państwa Harding, miejscowa pani detektyw, posiadaczka nieokiełznanej burzy ciemnych loków i uroczych piegów. Uśmiechem maskuje swoją własną tragedię i okłamuje swojego partnera.
W życiu by na to nie wpadła. Owszem, cała sprawa wyglądała podejrzanie, łącznie z tymi rzekomymi dowodami zostawionymi gdzieś z daleka od ludzi. Jej obowiązkiem było sprawdzić każdą, podrzuconą wskazówkę. Zrobienie tego samemu - to właśnie ta część, w której wykazała się niesamowitą głupotą. Czy trudno jej się dziwić, że w danej chwili kompletnie nie podejrzewała, że to właśnie Inej stała za tym wszystkim? I mówiąc tu wszystko, mam na myśli naprawdę wszystko. Od zabójstwa tego bandziora począwszy na odegraniu tego teatrzyku skończywszy. Być może nie była najgorszym detektywem, ale gdyby tylko znała skalę tego, to z pewnością by stwierdziła, że to gdzieś jest ponad nią. Mimo wszystko ona działała na gruncie lokalnym. Jeszcze nie wiedziała w jak wielkie bagno wdepnęła. Na razie jednak nie miała głowy, aby nad tym myśleć. Na razie kontrolowała oddech, zaciskała mocniej prowizoryczną opaskę uciskową.
Podobno w takich sytuacjach człowiek dostaje małpiego rozumu i poniekąd była to prawda - pierwszą myślą, jaka rozbłysła w jej głowie to to, że było tu jakby luksusowo! Naprawdę miała ochotę zapytać co ona robiła na co dzień, że stać ją było na taką chatę. Lara przychodziła do pracy pierwsza i wychodziła ostatnia, a nadal martwiła się kredytem na dom, który wzięła z Lancelotem, a nad którym teraz płakała, bo jak miałaby od niego wymagać pieniędzy za dom, w którym nie mieszkał. Cóż, przynajmniej na chwilę zapomniała o ranie w nodze i o tym, że wylądowała w wielkiej willi, a nie w szpitalu, gdzie otrzymałaby profesjonalną pomoc.
Jeżeli kiedykolwiek prawda ujrzy światło dzienne, to Lara powinna pogratulować jej roli i wręczyć podrabianego oskara. Na razie nie protestowała, po prostu doczłapała się do salonu i z ulgą, po krótkim marszu, usiadła na tyłku. Co prawda jej słowa zasiały w jej sercu niepokój, ale nie miała siły oponować. - Spisek? Jaki spisek? - zapytała głupio, zaciskając za chwilę zęby. Rodzice nie wychowali jej na pizdę, dlatego nie miała zamiaru ryczeć jak jakaś mała dziewczynka. - W takim razie wierzę na słowo - odparła, uśmiechając się, jakby wierzyła, że pięknym uśmiechem kupi sobie jej przychylność. Westchnęła ciężko na jej pytanie. - Prowadzę taką jedną sprawę i okazało się, że straszna ze mnie niezdara - mruknęła jakby trochę zawstydzona. Nie chciała się też dzielić szczegółami. Nie było to wskazane w żadnym wypadku. Czy ktoś wymyślając taką zasadę przewidział, że czasem nieoczekiwanie możesz natknąć się na sprawdzę, który idealnie przygotował rzekome miejsce, w których miała znaleźć dowody, a potem udawał wybawcę? - Masz coś do picia? Bo zakładam, że zaraz przejdziemy do etapu, gdzie będzie bolało - zagadnęła jeszcze.

Inej Marlowe
ambitny krab
nikt
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
To co działo się w Lorne, było naprawdę niewielkim pokazem umiejętności Inej. Ostatnio w Rosji wysadziła w powietrzę całą posiadłość i wszystkich ludzi, którzy znajdowali się w środku tylko po to, by zobaczyć się z dziewczyną, która wpadła jej w oko. Już pomijam podcinanie ludziom gardeł i patrzenie im prosto w oczy, gdy się wykrwawiają, czy mordowanie ich siekierą, co bardziej przypominało rzeźnie niż miejsce zbrodni. Lubiła czuć ten dreszczyk emocji, gdy ludzie umierali, to był tak naprawdę, jeden z niewielu momentów, w których tak naprawdę czuła, że żyje. Wtedy czuła cokolwiek. Tak normalnie? Słabo z tym było. Mogła kupować rzeczy, które powinny jej sprawić przyjemność, nie czuła sie zadowolona. Mogła jeździć po świecie, nie sprawiało, że czuła się szczęśliwa. Mogła umawiać się na randki i spotykać z różnymi ludźmi, ale nie potrafiła do nikogo nic poczuć, nikt nie był dla niej ważny, za nikim, by nie zapłakała. To bardzo smutne. Inej tego nie wiedziała, bo prawdziwego smutku też nie było dane jej odczuwać. Wiedziała takie podstawy, że niby jak ktoś z rodziny umiera to trzeba się zasmucić, pochylić głowę, może uronić kilka łez, ale w jej wypadku było to po prostu wyuczone zachowania, które przez lata obserwowała. Inną sprawą jest to, ze swojego własnego ojca zabiła, gdy była nastolatką i wcale po nim nie płakała.
W sumie to nawet była ciekawa, czy gdyby ją rzeczywiście ktoś złapał w Australii to byłaby przetransportowana do USA, UK, Izraela, Rosji, czy innych miejsc, gdzie dopuściła się o wiele okropniejszych rzeczy. W USA całkiem prawdopodobne, że dostałaby karę śmierci, za zagranie na nosie CIA. Z drugiej strony, była cennym nabytkiem dla innych tajnych służb, ciężko stwierdzić, co by sie z nią stało, nawet trochę ją kusiło żeby się dowiedzieć. Prawda była jednak taka, że żeby kogoś złapać i wsadzić za kraty trzeba mieć dowody, a na Inej naprawdę ciężko było coś znaleźć.
- No wielkie światowe spiski lekarzy, koncernów farmaceutycznych i polityków - wywróciła oczami, Inej czasem wchodziła na fora dla foliarzy żeby się pośmiać, dlatego co nieco wiedziała o teoriach spiskowych. - Wciskają szczepienia ludziom, chociaż wiedzą, że mogą wywoływać autyzm - pokręciła lekko głowa i aż ją bolało jak to mówiła, no ale nieważne. - Sprawę? Jesteś prawnikiem? - Zapytała, bo nie chciała wypalić od razu z policjantem, to mogłoby być za bardzo podejrzane. - Picie.. tak... mam... wódka? Whisky może? Jestem teraz barmanką więc coś mam w swojej kolekcji - pochwaliła się i na chwilę zniknęła, po czym wróciła z apteczką i butelką alkoholu. - Proszę - podała jej napój, zaoszczędziła sobie szklanki, bo pewnie dość sporo będzie musiała wypić żeby nieco sie znieczulić. - Będę musiała Ci rozciąć spodnie, najwyżej pożyczę Ci później jakieś moje - ściąganie ich było niebezpieczne, bo może tylko podrażnić ranę.

lara harding
towarzyska meduza
catlady#7921
detektyw — komisariat w lorne bay
32 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarsza córka państwa Harding, miejscowa pani detektyw, posiadaczka nieokiełznanej burzy ciemnych loków i uroczych piegów. Uśmiechem maskuje swoją własną tragedię i okłamuje swojego partnera.
Gdyby Lara miała świadomość dokonań Inej, z pewnością poczułaby się niczym gwiazda kiepskiej komedii kryminalnej, gdzie małomiasteczkowa pani detektyw napotyka się na międzynarodową zabójczynie. Jasne, szczególnie w momencie, w którym jej prywatne życie zaczęło się walić, marzyła jej się sprawa, podczas której będzie mogła się naprawdę wykazać. Zaryzykować, ponieważ w swoim odczuciu miała coraz mniej do stracenia. Może nie mogła podzielić doświadczeń z uczuciami (a raczej ich brakiem) Marlowe, ale ostatnimi czuła coraz większą pustkę. Jakby wraz z pamięcią Lancelota odeszła jakaś cząstka jej. Bo w chwili obecnej była albo nicość, albo pożerający niczym czarna dziura ból oraz poczucie beznadziei. Wcześniej nie doceniała tego, co miała. Teraz? Oddałaby wszystko, żeby było tak, jak dawniej. Aby nie wsiadł wtedy do tego przeklętego samochodu. A tak? Biernie patrzyła, jak powoli odsuwał się od niej, wymykając się spod palców. I nic nie mogła z tym zrobić. To z drugiej strony dlaczego nie wplątać się w sprawę seryjnej morderczyni? Brzmiało jak naprawdę dobry plan.
Trudno to określić, pewnie służby specjalne nie przeszłyby obojętnie obok jej zdolności. Kto wie, może nawet dostałaby swój własny Legion Samobójców? To byłoby coś. Czasem się zastanawiała, czy to naprawdę tak działa? Z pewnością była zbyt małą płotką, żeby wspiąć się na ten wyższy szczebel i poznać skrywane przez tajne służby sekrety. Może wtedy nie dałaby się tak łatwo zapędzić w kozi róg?
- Och, ok - w sumie nie chciała ciągnąć tematu, bała się, że wejdą na zbyt grząski grunt. Podobno ludzie, którzy wierzą w takie rzeczy potrafią mieć niezłą obsesję na tym punkcie i podchodzić do tego mocno emocjonalnie. Dlatego starała się zrobić dobrą minę do złej gry i grzecznie potakiwała. - Nie, jestem detektywem - wyznała, bo to akurat nie było żadną tajemnicą. Właściwie każdy, kto wszedłby na posterunek mógłby zdobyć tę informację w trzy sekundy. Chociaż nie była alkoholiczką, to butelkę przyniesioną przez Inej przyjęła z ulgą. - Cokolwiek, może być wódka - rzuciła, bo w zasadzie to było jej wszystko jedno, byle kopało. Kiedy Marlowe przyniosła jej butelkę, uśmiechnęła się delikatnie. - Dzięki - wyrzuciła słowo podziękowania wraz z oddechem i odkręciła butelkę, biorąc głęboki łyk ku pokrzepieniu serc. - I tak są na wykończeniu - no, na żarty to jej się w porę zebrało, nie ma co. Podsunęła w jej stronę butelkę. Może to nie było zbyt mądre, ale co tam. Dzisiaj nie była mistrzynią mądrych wyborów.

Inej Marlowe
ambitny krab
nikt
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Lepiej dla niej gdyby nigdy nie dowiedziała się o tym czym naprawdę zajmuje się Inej. To mogłoby się nieciekawie skończyć. Istniało chyba tylko kilka osób na tym świecie, które znały o niej prawdą, albo raczej półprawdę. Była to jej była ukochana, z którą pracowała jeszcze w CIA, była to Sameen, czyli druga morderczyni, która była dla Inej bliska, a jednocześnie była jej konkurencją i raczej powinna ją zlikwidować. No i wiedzieli o niej też jej pracodawcy w tym jej rosyjski łącznik, który tak szczerze mówiąc był dla Inej chyba najbliższą osobą na tym łez padole. Co było dziwne, ale nie miała zbyt wielu ludzi, którym mogła ufać, a Wujek Vesemir zdecydowanie do nich należał. Potrafił się z nią obchodzić i o dziwo często ją uspokajał. Nie zawsze oczywiście Inej się go słuchała, bo czasem ich wizje wykonywania zleceń nieco się różniły, a Marlowe bardzo lubiła robić wszystko po swojemu. Na bank wujek nie byłby zadowolony z tego, że spotkała się z policjantką, która próbuje ją znaleźć, a blondynka nie mogła się po prostu powstrzymać.
Inej zawsze wyśmiewała osoby, które były na bakier z nauką i odkryciami. Raz nawet zabiła jakiegoś płaskoziemca i zrobiła to z wielką przyjemnością, bo gościu strasznie działał jej na nerwy, ale naprawdę tak super mocno. - Detektywem? O mój boże, to musi być niesamowicie ciekawa praca - Oskara za udawanie wielce zaskoczonej otrzymuje Inej! - A co ty robiłaś na tej drodze? - Zapytała, gdy już wróciła do kobiety z alkoholem. Kto wie, może będzie mieć do czynienia z pijaną panią detektyw, od której dowie się nieco więcej na temat swojej własnej sprawy. - Nie, dzięki. Mam Ci oczyścić ranę i może trzeba będzie to szyć więc lepiej żebym miała pewną rękę - no nie chciałaby żeby taka ładna pani policjant miała brzydką bliznę na nodze. Poza tym, blizna to zawsze jakiś znak rozpoznawczy, po którym można byłoby potencjalnie zidentyfikować ciało. Lepiej wiec nie ryzykować, bo może to w przyszłości się nie opłacić. W każdym razie blondynka rozcięła spodnie kobiecie i przyjrzała się uważnie ranie, jezu była cholernie dumna z tego, że taką ładną pułapkę zastawiła, ale niestety nie mogła tego pokazać po sobie. - Uwaga może trochę szczypać - powiedziała mocząc sterylny wacik w płynie do dezynfekcji i później przyłożyła go do rany. - Opowiedz mi może o jakieś swojej sprawie co? Nad czym teraz pracujesz? - Zapytała, że niby tylko po to żeby ją czymś zająć i odciągnąć jej myśli od tego, że będzie ją boleć, zarówno dalsze przemywanie rany, jak i późniejsze jej szycie.

lara harding
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ
cron