studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
30.

Nowy rok, nowa ja.
Ile razy, Minnie widziała takie hasło na przeróżnych stronach internetowych, a nawet w reklamach w telewizji. Będąc młodsza, robiła nawet listę noworocznych postanowień, ale z wiekiem przerwała, bo i tak, nigdy nic z tego nie dochodziło do skutku. Tym razem, miało być jednak inaczej. W nowy rok, kiedy leżała w łóżku z przeogromnym kacem i bólem głowy, obiecała sobie, że to, co działo się w tamtym roku, tam również zostaje i nie wraca do tego wspomnieniami. A działo się, stanowczo za dużo, przez co, najchętniej zapomniałaby o wszystkim i zaczęła z czystą kartą. Skoro, udało jej się to, wracając ze Stanów, teraz też, nie powinna mieć najmniejszego problemu.
Kilka pierwszych dni, poświęciła na usunięciu niepotrzebnych kontaktów z telefonu, zrobiła porządek w garderobie, a nawet uaktualniła swój karnet na siłownię, gdzie ostatnio nie miała czasu bywać. Przy okazji, kilka razy odwiedziła klub, aby dobrze się bawić i korzystać z wakacji, bo kiedy, będzie miała czas, jak nie teraz. Poprzedni rok kończyła koszmarnie, ten, zapowiadał się dużo lepiej i co najważniejsze, próbowała mieć, cały czas takie samo nastawienie. Obiecała sobie nawet, że przestanie zaniedbywać przyjaciółki, może nawet, uda im się wyjechać, gdzieś na wspólne, dość krótkie wakacje, aby wyrwać się, choć na moment z Lorne Bay. Jednak jedno w jej życiu się nie zmieniło, nadal chwilami była roztrzepana, a błędy, które popełniła wcześniej, kompletnie niczego jej nie nauczyły.
Właśnie dlatego, cały obecny dzień, blondynka spędziła na przeszukiwaniu wszystkich torebek i szafek w poszukiwaniu portfela, który ostatni raz miała poprzedniego wieczoru w klubie. Nie wypiła tak dużo, nie straciła świadomości, ale za nic, nie mogła sobie przypomnieć, gdzie go zostawiła. Na pewno, jeszcze wczoraj miała przy sobie, gdy wchodziła do klubu, pokazując swoje id i płaciła kartą za drinki i napoje. Może, zamiast nowego początku, powinna, obiecać sobie, że będzie poważniej podchodziła do życia? Akurat to, średnio było możliwe do wykonania. Zadzwoniła do koleżanek, czy na pewno, żadna z nich nie wzięła jej portfela, a gdy odpowiedź była negatywna, jeszcze bardziej się zdenerwowała. Zrezygnowana opadła na kanapę w salonie, biorąc już telefon do ręki. Wpierw, weszła w aplikację bankową, widząc, że nic z jej konta nie zniknęło, co było troszkę podejrzane i już chciała zastrzec swoją kartę, gdy usłyszała głośne pukanie do drzwi. Cicho przeklęła pod noskiem, wstając ze swojego miejsca i otwierając drzwi wejściowe, trzymając dłoń na klamce.
W pierwszej chwili uniosła pytająco brwi, patrząc na postawnego mężczyznę, który stał po drugiej stronie. Miała wrażenie, jakby go kojarzyła, może widywali się na siłowni, albo widziała, go gdzieś w klubie.
- Taty nie ma - odezwała się na przywitanie i w pierwszej chwili, chciała już zatrzasnąć drzwi. Zawsze, tak mówiła, gdy kogoś nie znała, a powodów mogło być wiele. Mógł być znajomym jej ojca, chciał jej coś sprzedać, bądź był kurierem, o którym Minnie nic nie wiedziała. Akurat to ostatnie odpadało, bo nie miał przy sobie paczki, za to miał coś innego. Aż zamrugała powiekami, gdy zobaczyła, że w dłoni, trzyma jej portfel i gdyby nie była w takim szoku, zapewne rzuciłaby mu się na szyję, ignorując to, że w ogóle się nie znają. - Wszędzie go szukałam! Nawet nie wiem, jak mam podziękować - zaczęła mówić, nie dając mu nawet dojść do słowa. - Może w ramach podziękowania, wejdziesz na kawę? - jej usta, ułożyły się w delikatnym uśmiechu. Czy ojciec, przypadkiem, nie mówił jej, żeby nie wpuszczała obcych osób? Ups, nigdy za bardzo się go nie słuchała. Poza tym zawsze też, kazał jej być miłym dla innych, a nieznajomy, właśnie przyniósł jej zgubę, przez którą nastolatka traciła powoli zmysły.

Omar Valentine
dzielny krokodyl
Minnie mouse
Prawnik — Winston & Strawn
36 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia przykładny obywatel, oraz wzięty prawnik.
Nocą bezwzględny przestępca...
Omar Valentine był 36-letnim wziętym prawnikiem, który na sali rozpraw nie miał sobie równych. W środowisku adwokackim, uchodził za zdystansowanego perfekcjonistę, ceniącego sobie prywatność, poza której granicę rzadko wychodził. Wzdychające do niego koleżanki po fachu nie miały żadnych szans, gdyż mężczyzna gustował w zupełnie innych kobietach, niezwiązanych w jakikolwiek sposób z zawodem, jaki na co dzień wykonywał. Nie był również zwolennikiem instytucji małżeństwa. Dlatego, wciąż kroczył przez życie w pojedynkę, lawirując pomiędzy krótkotrwałymi romansami, a szybkimi jednonocnymi przygodami, po których żadna z uczestniczących stron nie miała żalu, gdy nastał poranek i trzeba było się rozstać. Prosty zupełnie nieskomplikowany układ - to lubił najbardziej.
Niestety mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że ten pozornie stojący po stronie prawa facet, w rzeczywistości był groźnym przestępcą, po uszy siedzącym w handlu żywym towarem. To on wśród swych współpracowników, odpowiadał za zdobywanie odpowiednich kontaktów i pozyskiwanie majętnych klientów, będących w stanie zapłacić krocie za, porywane dziewczyny oraz ich wdzięki. Sam również czasami uczestniczył we wspomnianych wcześniej porwaniach. Żadna mieszkająca w okolicy, młodziutka i urodziwa kobieta nie chciałaby spotkać go na swojej drodze...
Minnie Goldberg - a właściwie Guillermina, pojawiając się w nieodpowiednim miejscu i czasie, ściągnęła na siebie uwagę Valentine'a na tyle, że ten postanowił uczynić z niej swój następny cel. Od kilku dni śledził nastolatkę. Bywał także w odwiedzanych przez nią miejscach, takich jak siłownia, czy różnego rodzaju kluby, jakie odwiedzała chcąc się nieco rozerwać ze znajomymi. W pewnym momencie, Omar zmienił jednak swoje założenia. Zrozumiał, że urodziwa blondynka przydałaby mu w innych celach. Jako, że była córką farmaceuty, posiadającego prywatną aptekę, miała dostęp do bardzo pożądanych przez niego specyfików. Takich jak, chociażby środki nasenne. To była idealna okazja do tego, aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Ta naiwna dziewczyna nie miała zielonego pojęcia o tym, że wkrótce jej szczęśliwe życie, rozkapryszonej córeczki tatusia, zmieni się o 360 stopni i nieświadomie przeistoczy się w jego partnerkę w zbrodni.
Poprzedniej nocy, brunet po raz kolejny ruszył śladem Minnie i udał się wieczorem do klubu. Siedząc przy barze, popijał swoją ulubioną whisky i obserwował ukradkiem swój dzisiejszy cel. Jako, że w pewnym momencie, dziewczyna była już wystarczająco wstawiona i postanowiła najprawdopodobniej wrócić do domu, był to moment, w którym należało działać. Dlatego niby przypadkiem, wpadł na nią przy wyjściu. Ta jedna chwila wystarczyła, aby ukraść należący do niej portfel. Wszystko działo się tak szybko, że podchmielona blondynka, nawet nie zdążyła za dobrze połapać się w sytuacji. Tym bardziej, że Valentine zniknął z pola jej widzenia jeszcze szybciej, niż się pojawił.
Następnego dnia, obserwując z ukrycia dom Goldbergów, mężczyzna poczekał aż głowa rodu opuści swoje gniazdo, aby krótko po tym, zapukać do drzwi w celu zwrócenia zguby. Gdy Minnie w końcu otworzyła, Omar mimowolnie zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, po czym przywdział na twarz swój firmowy uśmiech.
- Prawdę powiedziawszy, nie przyszedłem tutaj do Twojego ojca, tylko do Ciebie. Guillermina, prawda? - Zagaił, wyciągając w jej stronę, skradziony poprzedniej nocy portfel. - Musiałem do niego zajrzeć, aby wiedzieć gdzie dostarczyć zgubę - Wyjaśnił pośpiesznie, nie chcąc wzbudzić w niej jakichkolwiek podejrzeń. Zadziwiła go swoją ogromną naiwnością i brakiem jakiejkolwiek ostrożności. Jak to było możliwe, aby 19-letnia dziewczyna w dzisiejszych czasach wpuszczała do domu zupełnie obcego faceta? Niezależnie od tego, co nią w rzeczywistości kierowało, Valentine nie mógł wzgardzić taką szansą. Kiwnął więc potwierdzająco głową, by w następnej chwili, przejść swobodnie przez próg, niczym wampir odpowiadający na zaproszenie swojej ofiary.
- Naprawdę nie chciałbym zawracać Ci głowy...- Rzucił mimochodem, rozglądając się dyskretnie po mieszkaniu. - W normalnych okolicznościach, podrzuciłbym portfel na najbliższy posterunek policji, ale akurat byłem dzisiaj w okolicy i pomyślałem, że skoro już tutaj jestem...- Urwał wpół zdania, wzruszając przy tym ramionami.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
Giza
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nastolatka, nie przypuszczała, że jeden wieczór, może zmienić tak wiele. A już na pewno, że mężczyzna, którego nieświadomie wpuści do swojego domu, ma inne zamiary, niż z góry założyła. W końcu przyniósł jej portfel, który zapewne gdzieś znalazł, zamiast zanieść go na policję, więc nic nie mogła podejrzewać nawet, że coś jest nie tak. Może to była jej wrodzona naiwność, przez którą nie potrafiła czasem rozróżniać dobra od zła i błądziła jak dziecko we mgle, pomiędzy tym, co powinna zrobić a tym, co jest poprawne. Nie potrafiła tego rozróżnić, a jej zasady moralne, wręcz nie istniały. Niektórzy twierdzili, że jest zepsuta, inni, że nadal jest rozkapryszoną gówniarą, a jeszcze inni, mogli poznać i przekonać się, że pomimo tych wszystkich, paskudnych wad, Minnie miewa dobre serca, a co najważniejsze, czasem zdarzy jej się pomyśleć też o innych, a nie tylko o sobie. Rzadko bywały takie momenty, ale za nic, nie zmieniłaby swojego charakteru i nigdy nawet, nie przyszło jej do głowy, aby nad nim pracować.
Chociaż teraz, stojąc oparta o drzwi i patrząc się na nieznajomego, ale przystojnego mężczyznę, powinna być bardziej ostrożna, mniej naiwna. Jednak, skoro znał jej dane, wiedział, gdzie mieszka i przyszedł do niej w ciągu dnia, a nie myślał, aby ich napaść, kiedy nikogo nie było, mogła być spokojna. Poza tym nie wyglądał na kogoś, kto ma ciężko w życiu, bez wątpienia mogła to stwierdzić po ubraniu, które miał na sobie, a przyjrzała mu się dłużej, niż powinna. Miał coś w sobie, że blondynka, niekoniecznie chciała odwracać swój wzrok, a na widok jego uśmiechu, na pewno, niejednej kobiecie zmiękły już kolana. Był to tylko kolejny powód, aby zaprosić go do środka, nieważne, że na oko, był od niej sporo starszy, to nie było akurat nigdy dla niej przeszkodą, wręcz przeciwnie.
Wzdrygnęła się na kilka sekund, gdy usłyszała, jak wymawia jej pełne imię, a na twarzy nastolatki pojawiło się zmieszanie. Nie słyszała już dawno, aby ktoś się do niej zwracał w ten sposób, jej przyjaciele, znajomi, znali ją jako Minnie, a ojciec, chyba nigdy nie przepadał za jej pełnym imieniem. Jednak musiała przytaknąć delikatnie głową, potwierdzając, że jest osobą, do której należy portfel, który po chwili już od niego odebrała.
- Jasne, rozumiem. Jeszcze raz, bardzo dziękuję - odezwała się, a kiedy mężczyzna wszedł do środka, zamknęła za nim wejściowe drzwi. Nadal, ślepo ufając, odłożyła przedmiot, gdzieś na komodę w salonie, gdzie po chwili się oboje znaleźli. Spore, przestronne pomieszczenie, dzięki blondynce, było urządzone w minimalistycznym, nowoczesnym wnętrzu, gdzie nie było zbyt wielu, niepotrzebnych mebli, a duże okna wychodziły na taras i wejście przed domem.
- Cieszę się, że nie musiałam iść po niego na najbliższy komisariat. Zanim by zabrali się za tę sprawę, pewnie zeszłoby im się trochę czasu - odgarnęła, niesforny kosmyk, długich blond włosów za ucho i po kilku sekundach, wyciągnęła w jego stronę swoją drobną dłoń. - I jestem Minnie. Jakbyś mógł zapomnieć o tym, co było wpisane w moim prawo jazdy, byłabym wdzięczna - miała potrzebę, aby to wyjaśnić, bo jeszcze raz usłyszy Guillermina, będzie mogła się troszkę zirytować i jeszcze zacznie tupać nóżkami, niczym rozkapryszone dziecko. Tak jak, nie uważała, że dłużej powinna zwracać się do niego per Pan. Zresztą, chyba nie miał nic przeciwko, zwłaszcza gdy tak ładnie i uroczo się do niego uśmiechnęła. Jak mógłby jej teraz odmówić?
- W takim razie, czego się napijesz? Kawa, herbata, coś zimnego? Na alkohol, chyba jeszcze troszkę za wcześnie, ale jeśli masz ochotę, również coś znajdę. Chociaż tak, mogę się zrewanżować, że nie zignorowałeś mojego portfela i na dodatek, przyniosłeś mi go wprost do domu - oparła się dłońmi o oparcie fotela, a swoje niebieskie oczy, skupiła tylko na Omarze. Im dłużej mu się przyglądała, tym bardziej miała wrażenie, że już kilkukrotnie się spotkali, ale na to, jeszcze przyjdzie dzisiaj czas. Chociaż, gdy ich spojrzenie się spotkało, odwróciła na moment troszkę zawstydzona wzrok.

Omar Valentine
dzielny krokodyl
Minnie mouse
Prawnik — Winston & Strawn
36 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia przykładny obywatel, oraz wzięty prawnik.
Nocą bezwzględny przestępca...
Omar wszystko skrupulatnie zaplanował, od samego początku do końca i teraz tylko krok po kroku, realizował swój starannie przygotowany plan. Jeśli mężczyzna miał być szczery, chociażby w stosunku do samego siebie, to zmuszony był przyznać, że nie sądził, iż jego ofiara w rzeczywistości, okaże się aż tak niewiarygodnie łatwym celem. Prawnik, porywacz - zwał, jak zwał, przywykł do nieco większego nakładu pracy. Ten przysłowiowy dreszczyk emocji, który zawsze mu przy akcji towarzyszył, był tym czego Valentine łaknął i potrzebował. Teraz tego nie czuł i zastanawiał się, czy jest to związane z tą nagłą zmianą planów, którą właśnie starał się wprowadzić w życie? Czy może winę za to, ponosiła ta atrakcyjna, choć cholernie naiwna nastolatka? Niezależnie od przyczyn, brunet zamierzał doprowadzić to do końca - Guillermina Goldberg już wkrótce wpadnie w przygotowaną przez niego pułapkę...
Jako, że mężczyzna należał do wyjątkowo spostrzegawczych osób, niemalże od razu zauważył nie tyle to, że był bacznie przez blondynkę obserwowany, ale sposób, w jaki Minnie oceniała swym wzrokiem jego wygląd zewnętrzny. To prawda, Valentine nigdy nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej i ochoczo z niego korzystał, stale balansując pomiędzy krótkotrwałymi, acz intensywnymi romansami, w jakie z łatwością się wdawał. - Osobiście uważam, że byłoby z tym zbyt wiele zbędnego babrania. - Odchrząknął cicho, na szybko skanując kątem oka przestronne pomieszczenie. Nie było śladu po kamerach bezpieczeństwa ani na zewnątrz, ani tym bardziej (ku jego uciesze zresztą) wewnątrz domu.
- Oni zawsze na wszystko mają czas, więc z całą pewnością, musiałabyś trochę na niego poczekać. - Wzruszył nieznacznie muskularnymi ramionami, po czym zdjął z siebie płaszcz, który powiesił na wieszaku znajdującym się w korytarzu. - Minnie...- Powtórzył tym swoim charakterystycznie niskim głosem, uśmiechając się przy tym kącikiem ust. - Omar. - Odparł krótko, ujmując przy tym jej delikatną dłoń, którą celowo trzymał nieco dłużej, niż by wypadało. Nie trzeba chyba dodawać, że brunet ani na moment nie oderwał swojego intensywnego spojrzenia od dziewczyny, która tak chętnie gościła nieznajomego w swoim własnym domu. - Prawdę powiedziawszy, dla mnie na alkohol nigdy nie jest za wcześnie, ale jestem samochodem, więc myślę, że kawa wystarczy. Czarna, z jedną łyżeczką cukru. - Odpowiedział uprzejmie, po czym oparł się biodrem, o znajdującą się nieopodal komodę. Krzyżując ramiona na piersi, odprowadził spojrzeniem, znikającą gdzieś nastolatkę. Z zadowoleniem stwierdził, że Guillermina wygląda równie dobrze z przodu, jak i z tyłu. Kto wie, może zatrzyma ją przy sobie nieco dłużej, niż początkowo zakładał? Czas pokaże.
- Co zazwyczaj robisz w tak wielkim domu, kiedy jesteś sama? - Zapytał pół żartem, pół serio, chcąc nieco rozładować zbudowane między nimi napięcie.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
Giza
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Naprawdę była mu wdzięczna, że nie będzie musiała jechać na komisariat, podpisywać pełno, zbędnych dokumentów, aby odzyskać portfel. Gdyby tego było mało, zeszłoby się z tym pewnie mnóstwo czasu i do tej pory, blondynka zdążyłaby zablokować i wyrobić nową kartę, jak i prawo jazdy. Dość sporo jeździła, więc nie chciała ryzykować, że zostanie zatrzymana i wróci do domu z mandatem. Był też jeszcze jeden powód, nie chciała mówi swojemu tacie, że znów jest nieodpowiedzialna i gubi swoje rzeczy. Chociaż, nawet w tym momencie, pokazała, że nie słucha zdrowego rozsądku, ani nie jest ostrożna, a w tym wieku, naprawdę powinna być. Za bardzo chciała wierzyć, że większość osób z natury jest dobra, a w domu, nikt jej krzywdy by nie zrobił. Zwłaszcza przystojny mężczyzna, którego, prędzej czy później i tak, wpuściłaby go środka. Nieważne, w jakich okolicznościach by się poznali.
Starała mu się tak nie przyglądać, ale było to silniejsze od niej. Różnica wzrostu między nimi była dość widoczna, przez co, co chwilkę musiała zadzierać głowę, kiedy ich spojrzenie mogło się spotkać i po chwili, sama odwracała wzrok, czując się zawstydzona i speszona. Minnie, rzadko kiedy potrafiła się zaczerwienić, ale przeszywający wzrok Omara, zrobił to bardzo szybko. Poczuła, jak przez kręgosłup, przeszedł ją przyjemny dreszcz, a oni, nim się zdążyła obejrzeć byli już w salonie. I naprawdę, była wdzięczna, że jej ojca, nie było teraz w domu, przez co jej usta, ułożyły się w bardzo delikatnym uśmiechu.
- Mhm... Czarna kawa z jedną łyżeczką cukru - przytaknęła delikatnie głową, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Rozgość się - zdążyła jeszcze dodać, zatrzymując na kilka sekund spojrzenie na Omarze i przeszła do kuchni, która na szczęście połączona była z salonem. Wyjęła z szafki dwa kubki, włączyła ekspres do kawy i w pierwszej kolejności, zrobiła kawę dla mężczyzny, a następnie dla siebie, tym razem z mlekiem. Przez te kilka minut, skupiła się tylko na przygotowaniu gorących napoi, pamiętając, żeby posłodzić tą dla Omara. Nie było jej długo, zapewne kilka, krótkich minut, gdy wróciła do salonu, stawiając oba kubki na stoliku i usiadła na jednym z końców kanapy.
- Przynajmniej kawą, mogę Ci się odwdzięczyć - odezwała się po raz pierwszy, kiedy wróciła do salonu i zatrzymała na nim swoje spojrzenie. Jego pytanie, sprawiło, że musiała zastanowić się dłuższą chwilę, aby zaraz wzruszyć delikatnie ramionami. - Rzadko jestem sama w domu, to znaczy, rzadko jestem w domu. Nie lubię tracić czasu na siedzenie, zwłaszcza teraz, gdy są wakacje - zaczęła mówić, zapominając o chwilowej niezręczności, która pomiędzy nimi się pojawiła. A skoro były wakacje, Minnie odpoczywała od studiów i nie chciała spędzić tego czasu w domu. - A jeśli już siedzę w domu, oh... Niecodziennie zapraszam obcych mężczyzn na kawę - poczuła, że powinna to powiedzieć. Prędzej zapraszała ich na kolację, niekiedy też ze śniadaniem, ale tego, nie musiała mówić na głos. Przez ten czas, na jej młodziutkiej twarzy, widoczny był bardzo delikatny uśmiech. Nie była już tak zawstydzona, jak wtedy, gdy pierwszy raz Omar na nią patrzył. - A Ty? Czym się zajmujesz? Wiesz, mam wrażenie, jakbym Cię już gdzieś widziałam... Pochodzisz z Lorne Bay? - zmarszczyła delikatnie nosek, coraz poważniej się nad tym zastanawiając. A z drugiej strony, nie chciała, aby wziął ją za jakąś wariatkę, ale była pewna, że w poprzednim tygodniu, widziała podobnego mężczyznę na siłowni, a ostatnio w klubie, w którym bawiła się przez pół nocy.

Omar Valentine
dzielny krokodyl
Minnie mouse
ODPOWIEDZ