mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
dziewięć
Siema! Tutaj Warren, mam nadzieję że mnie jeszcze pamiętasz :lol: Robisz coś konkretnego dzisiaj? Może wyskoczymy gdzieś na miasto?


Wiedział, że trochę czasu ze sobą nie rozmawiali, ale… czemu miał nie odezwać się niespodziewanie, by zaproponować tak zwyczajnie wypad na miasto? Może przy okazji jakieś małe piwko czy delikatny drink? Nie brzmiało to dla niego aż tak źle, żywiąc nadzieję na to, iż podobne podejście będzie posiadała Lisbeth. Przekonywać ją musiał za pomocą wiadomości tekstowych - tyle tylko, że nie trwało to zbyt długo. Dzięki czemu ustalili odpowiednią porę, a potem jedynie pozostało przygotować się na spotkanie.
W sumie nie wystroił się nie wiadomo jak bardzo. Wcześniej wziął szybko prysznic, następnie narzucając zwykłe, ciemniejsze jeansy oraz koszulkę w kolorze czarnym. Wiedział, że wychodzą na miasto, ale nie oznaczało to, iż ma się odwalić nie wiadomo jak bardzo. Tym bardziej, że on z reguły nigdy tego nie robił.
Wieczór nastał, a gdy zbliżała się godzina spotkania - zdecydował się wyjść odpowiednio wcześniej, aby móc dotrzeć do umówionej miejscówki na piechotę. Ugadali się, iż pierwsze które pojawi się w ów lokalizacji poczeka na to drugie na zewnątrz, mogąc wspólnie wybrać idealne miejsce. Bo może będą woleli usiąść przy barze, żeby nie czekać nie wiadomo ile na nowe drinki? Taktyka ta nie brzmi wcale źle, chociaż oczywiście nie miał w planach upicia dziewczęcia. Przecież to zwykłe, kumpelskie spotkanie.
Zerkając na godzinę nie sądził, że zejdzie mu tak szybko ta przechadzka, jednakże na szczęście ma dzięki temu sposobność na szybkie zapalenie papierosa. Niczym się nie stresował, to akurat bardziej tak dla kurażu, gdzie w jego przypadku nie chodziło o odwagę, a o rozluźnienie lekkiego napięcia, jakie odczuwa. W końcu pewien czas się nie widzieli, może przez to przestała go lubić jak wcześniej? W sumie - jakby tak było, to nie chciałaby się z nim spotkać, co nie? Sam już nie wiedział. Miał delikatny mętlik w głowie. I to właśnie po to ten papierosek.
Tuż po zgaszeniu peta, pojawiła się właśnie ona, gdzie od razu uśmiechnął się wesoło do dziewczęcia. - Miło Cię widzieć - przywitał się natychmiastowo, dając przy tym delikatnego buziaka w policzek. Zwykły, serdeczny gest, mając nadzieję że nie będzie na niego zła za taką odwagę jaką się wykazał. Co prawda, to nie jest nie wiadomo co, ale rozumiał iż mogłoby to kogoś urazić w jakimś stopniu. - Cieszę się, że zechciałaś się ze mną zobaczyć, tym bardziej po takim czasie… Sam nie wiem… Chyba się… stęskniłem? - aż zaczął się nerwowo drapać po tyle głowy, szczerząc się z lekkim rozbawieniem na to, jak się obecnie zachowuje. Kompletnie nie przypominał siebie! - No ale może zanim podejmiemy jakieś dłuższe rozmowy, to wejdźmy do środka, co? - zaczepił prędko, pokazując jej aby wchodziła do wnętrza jako pierwsza.

Lisbeth Westbrook
ambitny krab
patsy#7401
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
25.
ubranka potem podlinkuję w dzienniku

Nie miała pojęcia co robi. Każdy kto miał okazję zobaczyć Lisbeth Westbrook - bo poznanie jej graniczyło z cudem - szybko dochodził do wniosku, że to wielka introwertyczka, trzymająca się z boku, stroninąca od imprez, nie posiadająca praktycznie przyjaciół, oddana ukochanej sportowej dyscyplinie i wiecznie ukryta pod oversizeową bluzą i czapką z daszkiem. Tak było przez zdecydowaną większość jej życia, ale nawet w tym bywały wyjątki. Jak wtedy, gdy parę miesięcy temu przeżywała mały kryzys spowodowany odtrąceniem i nagle zapragnęła szalonego życia, tego, które uciekło jej w przeszłości przez palce. Odwiedzała imprezy, spiła się pierwszy raz, spróbowała też papierosów, które zostały jej do dzisiaj. Gdy jej życie wróciło na odpowiednie tory, na nowo odcięła się od tego szaleństwa do którego tak bardzo nie pasowała, ale teraz, kiedy ponownie wszystko zaczynało się walić, po prostu musiała przyjąć zaproszenie Warrena. Dlaczego? Może potrzebowała odskoczni, może miała dość bycia sprawdzaną, a może chociaż przez moment chciała poczuć się kimś innym.
Ubrała się na sportowo, jak prawie zawsze, ale ona jedna wiedziała, jak bardzo strój ten różnił się od jej zwyczajowych. Długie leginsy zastąpiła krótkimi spodenkami, wielką bluzę zwykłym T-shirtem i chociaż zmiana ta była niewielka, dla niej stanowiła niemałe wyzwanie. Z czapki nie potrafiłaby zrezygnować, szczególnie podczas wyjścia do ludzi, bo jej fobia przed tłumami i otoczeniem obcych była zbyt silna, ale nie lubiła mówić o tym na głos. Lepiej jej było, gdy ludzie po prostu wierzyli, że to jakaś część jej sportowego stylu i tyle.
Nie spóźniała się prawie nigdy, więc widok Warrena ją zaskoczył, w końcu sądziła, że będzie pierwsza, ale nie mogła też na nic narzekać. Nie mniej sama planowała wypalić papierosa, chociaż zrobiła to już po drodze - w przeciwieństwie do niego była naprawdę zestresowana. Wmawiała sobie, że na imprezach była pod wpływem alkoholu, o wiele bardziej wyluzowana, niż normalnie, więc pewnie zapamiętał ją taką i dzisiaj najnormalniej w świecie się rozczaruje. Mimo to przyszła jednak, chociaż ucieczki i wymigiwanie się było jej super mocą.
- Ciebie też - wydukała zaskoczona szczerze tym pocałunkiem. Nie żyła pod kamieniem, wiedziała doskonale, że młodzi ludzie tak się witają, ale w jej życiu zbyt wielu osób nie było, przyjaciół praktycznie nie posiadała, to też ten gest nie był czyś do czego przywykła i z czym mogła zdążyć się obyć. - Za mną? Musiałeś być naprawdę pijany podczas ostatniego spotkania i mnie z kimś pomylić - zażartowała koślawo, bo ciężko było jej uwierzyć, że ktoś mógł za nią tęsknić. Ludzie ze szkoły pewnie w większości nie pamiętali nawet, że taka Westbrook chodziła z nimi na zajęcia, a przynajmniej wtedy, gdy nie zwalniano jej na treningi. Skinęła jeszcze głową, by bez słowa już wejść z nim do środka. Bardzo rzadko piła, w zasadzie praktycznie nigdy, ale Warren poznał ją w nieco innych okolicznościach, musiała wtedy wypadać normalniej, niż zwykle, więc teraz głupio byłoby się przyznać, że o alkoholu wie tyle, ile nauczyła się na tych kilku imprezach, odwiedzanych z desperacji i próby udowodnienia sobie, a raczej komuś innemu, kim to ona nie jest.
- Pierwszy raz tu jestem - wymsknęło jej się tylko, gdy rozejrzała się po wnętrzu i szybko pożałowała tej szczerości, bo przecież chciała wyjść na kogoś bardziej cool. To musiało jednak jeszcze chwilę poczekać. - Usiądziemy gdzieś z boku? - zaproponowała, już naciągając czapkę z daszkiem bardziej na głowę, jakby ta miała ochronić ją od wszelakiego zła. Chciała mocno się wyluzować, potrzebowała tego, ale jednocześnie tak wiele spraw jej ciążyło, że już sama nie wiedziała, co najlepszego wyrabia.

Warren Watts
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
- Ładnie wyglądasz - zagaił następująco po ciepłym przywitaniu odnośnie miłego odczucia na jej widok - o dziwo z wzajemnością, na co uśmiechnął się wesoło! - bowiem nie mógł udać, że nie zaintrygował go jej prezencja. Zazwyczaj była inaczej ubrana, a obecnie przedstawiała całkiem inną wersję siebie. Nie, że wcześniej wyglądała tragicznie, a teraz w końcu prezentowała się jak kobieta - co to, to nie! Każdy posiada własny styl ubierania się, co nigdy nikomu nie wypominał, nie wyśmiewał się czy cokolwiek innego. Po prostu zauważył fakt zmiany, jaka nastąpiła pomiędzy wcześniejszymi, a teraźniejszym spotkaniem, co z jakiegoś powodu musiał wyznać na głos. Miał tylko nadzieję, że nie poczuje się źle z tym, na co się odważył. Posiadał jedynie w planie zwykłe skomplementowanie dziewczyny.
Nie, to się zaczyna już robić za bardzo zagmatwane jak na Warrena, lepiej przejść do dalszej części spotkania! Zaraz by zaczął się tłumaczyć i jednocześnie przepraszać za swoje słowa i raczej spotkanie już do miłych nie będzie należeć - a do tych żenujących.
- No co Ty, teraz to się czuję źle że nie wydaję się na faceta, który mógłby się faktycznie stęsknić za danymi osobami - zaśmiał się, bo posiada do siebie mocny dystans i nie przejął się faktem możliwego nie wyglądania na takiego właśnie gościa. Zresztą - rzeczywiście, on rzadko kiedy mówi takie rzeczy. Nie wyznał w sumie żadnej pannie, z jaką dotychczas był, czegoś konkretnego, oprócz wspomnienia odczuwania sympatii. Także może i nie było to źle dobrane - bo trafnie spostrzegła kompletnie niecodzienne zachowanie ze strony Wattsa.
Czy jednak kwestia krótkiej znajomości z kimkolwiek - a w tym przypadku właśnie jej - sprawia, iż nie mógł się aż tak stęsknić za obcowaniem, w nieważne jakich warunkach oraz okolicznościach? Naturalnie, że nie. I to nie jest z racji kwestii wspólnego spędzania czasu na imprezach. Nie interesowało go to, gdzie doszło do poznania. Ważne, jakim jest człowiekiem. Tak, Warren Watts wyznawał takie zasady! No cóż - jest zdecydowanie typem, który musi mieć dobry kontakt oraz flow w momencie prowadzenia rozmowy. Żadna ilość alkoholu tego nie zmienia. Tym bardziej, że mechanik bardzo rzadko - jak nie w ogóle - nie upija się. Zbyt mocny łeb jest niekiedy błogosławieństwem, ale i również przekleństwem.
Wejście do środka sprawiło, że można było poczuć się jak w innym świecie. Rozejrzał się po okolicy wnętrza, uśmiechając się lekko. Sporo ludzi - co było zaskakujące zważając na jeszcze dosyć wczesną porę - było lekko wstawionych, ale tak naprawdę co to mogło ich interesować? Nie mieli zamiaru się z nimi bratać, mieli posiedzieć i zwyczajnie pogadać.
- Nie przejmuj się. Każdy kiedyś musi przeżyć swój pierwszy raz - nieważne czy chodzi o nowe miejsce, rodzaj zabawy czy wykonywanie jakiegoś zajęcia - pokrzepił, widząc iż po chwili przetworzyła co zrobiła, co widocznie uznała za popełnienie głupoty. A dla niego to nie było coś głupiego. On też tu pewnego dnia pierwszy raz się pojawił z osobami, jakie już miały okazję widzieć ten klub od środka. I czy to było coś strasznego? Naturalnie, że nie! I to samo obecnie dotyczyło Lisbeth.
- Jasne, miałem to w sumie proponować. Z jednej stronie jest tu spoko, ale z drugiej tylko na uboczu da się porozmawiać w możliwy sposób - uśmiechnął się delikatnie, chcąc pokazać iż nie powinna się krępować. Tym bardziej widząc jej nagłe, ciaśniejsze schowanie się pod czapką. Nie wnikał. Jak będzie chciała, to sama powie dlaczego tak robi. - Ale zamawiamy coś najpierw, czy pójdziemy do jakiejś wolnej loży czy stolika i zawołamy kelnera? - zagaił jeszcze. Niby to nie jest najważniejsza kwestia do rozwiązania tego świata, ale nie chciał samodzielnie podejmować decyzji.

Lisbeth Westbrook
ambitny krab
patsy#7401
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Poczuła, że się rumieni, więc natychmiast wlepiła spojrzenie w podłogę, aby to ukryć. Wiedziała, że nie poszalała ze swoim ubiorem w kontekście tego, jak ubierały się inne dziewczyny w jej wieku, ale faktycznie jak na nią była to duża zmiana.
- Dzięki... ubrałam cokolwiek - mimo wszystko zawstydzenie zmusiło ją do tego kłamstwa, bo zwykle wolała wszystko przedstawiać w barwach wyzbytych z większego znaczenia. Chyba po prostu chciała pokazać, że coś jest nieistotne, bo wstyd jej było się przyznać do tego, jaka tak naprawdę rolę odgrywała dana kwestia w jej życiu.
- Nie czuj się źle - uniosła nawet dłonie, jakby tym gestem chciała go bardziej przekonać do swoich słów. - Chodziło mi o mnie! To raczej ja nie jestem dziewczyną za jaką można się stęsknić - dodała pokracznie, już żałując, że się odzywała. Akurat Lisbeth była mistrzynią niezręczności i żenady i chociaż bardzo chciała z tym walczyć, była pewna, że podczas ich spotkania te jej super moce jeszcze dadzą o sobie znać.
Rozglądała się po barze z pewnego rodzaju fascynacją i obawą, jakby jakiś głosik w jej głowie mówił, że jeszcze nie jest za późno, że powinna się wycofać, bo podobne miejsca nie są dla osób takich, jak ona. Nie była cool imprezowiczem, była raczej sztywniarą skupioną tylko i wyłącznie na treningach gimnastyki. Na dobrą sprawę nie miała nawet z kim chodzić po takich miejscach, bo lista jej przyjaciół świeciła pustkami. Może za bardzo o tym wszystkim myślała, bo przez to nie zrozumiała w pierwszej chwili kontekstu wypowiedzi Warrena i otworzyła oczy szerzej, niż wypadało.
- Proszę?! - znów jej się wymsknęło, ale pozostała część zdania dała jej do zrozumienia, że popełniła błąd, ponownie czując się jak idiotka. - Och, no tak - zaśmiała się nieco nerwowo, licząc, że nie zrozumie jej gafy. Przynajmniej nie zdążyła powiedzieć niczego tak durnego, jak chociażby zapewnienia, że pierwsze razy to ma już za sobą. Wystarczyło już o tym pomyśleć, by miała ochotę zapaść się pod ziemię. - Możemy coś od razu zamówić... ale mógłbyś mi coś polecić? Nie znam się za bardzo - zmarszczyła ostrożnie nos, przepychając się z nim w kierunku baru, a w zasadzie to chowała się za nim, licząc, że utoruje im drogę, bo sama w takich tłumach się nie odnajdywała. - Wiem, że piwo mi nie smakuje - tyle o jej preferencjach. - Pewnie jestem kłopotliwym kompanem do picia, co? - zagadnęła jeszcze, zerkając na niego niepewnie, a jako, że naprawdę trudno było jej się poruszać, wyciągnęła dłoń by zacisnąć ją na materiale jego koszulki.

Warren Watts
ODPOWIEDZ