właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
#9


Kiedy Henderson wyszedł z jej domu przez chwilę stała tam sama nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Zbyt wiele myśli w głowie, zbyt mało chęci, by się nad tym wszystkim zastanawiać. Za mało było też alkoholu we krwi i właśnie to postanowiła zmienić gdy tylko zaczęła trochę bardziej trzeźwo myśleć. Tej trzeźwości na nowo chciała się pozbawić, tym razem przy pomocy zniżek na wódkę, które miała jej przyjaciółka. Blackwell na szybko się umyla, przebrała i swoje szanowne cztery litery zmusiła do opuszczenia spokojnej farmy. Starała się nie myśleć o tym co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, chociaż było to trudne szczególnie, że drogę do baru musiała pokonać samotnie i na dodatek na piechotę. Ciężkie to były chwilę więc dla bezpieczeństwa włożyła sobie w uszy słuchawki i puściła pewnie jakiś okropny, niemiecki metal żeby zagłuszał jej myśli, aż do momentu gdy przekroczyła próg baru.
O tej porze nie było tu zbyt wielu ludzi, całe szczęście, bo Blackwell chciała mieć alkohol tylko dla siebie, cały alkohol świata jeżeli będzie trzeba. Podeszła bliżej baru przy którym usiadła. - Czy ktoś tu dzisiaj pracuje?! - Krzyknęła na tyle żeby usłyszał ją każdy, nawet w najdalszych zakątkach zaplecza. Siedziała niecierpliwie pukajac palcami w blat i czekała aż w końcu pojawi się znajoma twarz. - No w końcu jesteś! - Tym razem walnela w blat z otwartej dłoni. - Poproszę o szklankę whisky - powiedziała uśmiechając się do Cami, ale po chwili zmarszczyla czoło, bo chyba się jednak rozmyśliła. - Albo daj lepiej całą butelkę, to był ciężki dzień - dodała i tym razem rozłożyła się na blacie kładąc na nim swoją biedną, zmęczona głowę. - Jestem głupia Cami - nawet nie było tak ciężko się do tego przyznać.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#1

Cami za to totalnie… a nie, dobra, przecież ona nigdy nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zero pomysłu na siebie, zero planów na przyszłość, zero sensownej kariery. Na koncie też miała coś, co bardzo przypominało zero, a tu wciąż czekały na nią długo do spłacania. Właśnie dlatego starała się… um… no jakoś sprawdzić w tym momencie w tej knajpie. Nie wiedziała jak długo tutaj popracuje, zanim jej nie wywala, ale skoro pracowała tu już dobre trzy miesiące, to chyba to przewracanie tac i czasem wredne nastawienie do świata im aż tak bardzo nie przeszkadzało! Ostatecznie nie kradła z kasy a to już plus! Poza tym czasem zdarzyło jej się policzyć komuś więcej drinków niż wypił albo narzucić wyższy napiwek, szejmując kogoś, no ale hej, trzeba wspierać ludzi pracujących w gastro i każdy powinien to od dawna wiedzieć. Zresztą, najczęściej Ci ludzie byli tak narąbani, że i tak tego nie zauważali, no same plusy jak dla niej. Podejrzewała, że w Shadow mogłaby robić większe szwindle, wliczając w to jebanie ludzi w trakcie gry w pokera, ale skoro już sie upokarzała w sekstelefonie, to uznała że chociaż miejsce do codziennej pracy może mieć bardziej sensowne. Nie żeby nie zdarzyło jej się czasem tutaj odebrać telefonu… no teraz też to robiła w pracowniczek toalecie, zanim nie wyszła, żeby może coś ewentualnie sprzątnąć na sali. Pora była młoda, więc i ruch był słaby, więc nie sądziła, że jakiś chlejus będzie się domagać alko teraz-zaraz. A jednak, jakiś tu był i właśnie to robił.
- No nie wiem, zależy czy zamierzasz płacić dobre napiwki. Inaczej może się nie za bardzo opłacać - rzuciła, unosząc brwi, a potem je opuszczając i mrużąc oczy. Przeszła nawet za bar, żeby poszukać jej czegoś do picia, ale nie wiedziała jeszcze czego chce, więc wędrowała palcem po półce, aż Gin nie wygłosiła swojego życzenia. Wtedy wzięła dwie szklaneczki, wrzuciła im po wielkiej kostce lodu, a potem chlusnęła whisky do środka.
- Ciężki dzień? - powtórzyła za nią zaintrygowana i postawiła butelkę na blacie, a potem przeszła na drugą stronę, żeby usiąść na stołku barowym koło niej i sięgnąć po jedną ze szklanek. - No dobra, to kogo przeruchałaś? Bo głupia jesteś zawsze - rzuciła, od razu wyczuwając, że może chodzić o TAKĄ rozmowę.
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
Gin spojrzała na kobietę z lekko uniesioną brwią, bo chyba sobie tutaj Cami żartowała. - Nie mam zamiaru za to w ogóle płacić - powiedziała wzruszając ramionami. - Dobrze wiem jakie machlojki się robi w barze, jakbym chciała rozcieńczony alkohol to by kupiła w monopolowym i dolała sobie wody w domu - a jeżeli już takie rzeczy tu miały być to przynajmniej niech będą darmowe dla takich wyjadaczy chleba jak Blackwell. Nie da się nabrać! Ona chciała pić na koszt firmy i już. Miała nadzieję, że przyjaciółka jej na to pozwoli, bo z utęsknieniem czekała, aż w końcu poczuje w gardle smak alkoholu. Musiała zapić to zniesmaczenie po tym co wydarzyło się kilka godzin temu. Trzeba było się zdezynfekować, bo nie wiadomo, gdzie się William wcześniej szlajał, mogło być różnie.
- Yhymm - mruknęła niezadowolona. Wolałaby gdyby dzień był lekki i przyjemny. No okej, może przez chwilę było przyjemnie, ale później zostało tylko to uczucie dziwności, którego chciała się pozbyć, bo absolutnie nie wiedziała co z tym robić. - Sama jesteś głupia - prychnęła, bo oczywiście Gin się uważała za mądrale. - Pamiętasz jak Ci niedawno opowiadałam, że byłam odwiedzić swojego starego przyjaciela, któremu żona się chciała zabić? - Zaczęła i napiła się alkoholu, bo na trzeźwo nie będzie w stanie dokończyć tej opowieści. - No i jak mu powiedziałam, że nie jestem darmową dziwką? - Dodała, bo musiała wiedzieć, czy Cami rozumie cały kontekst tej głupiej sytuacji w jakiej znalazła się teraz Blackwell. - No więc ruchnęlismy się przed chwilą w moim przedpokoju - bo pamiętajmy jak bardzo Gin nie chciała być czyimś pocieszeniem. - No i tak jakby ja to zaczęłam, bo go pocałowałam... nie wiem - ona tylko chciała sprawdzić czy dalej coś do niego czuje, a że wyszło jak wyszło, no to już niczyja wina, chociaż wiadomo, że Williama.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A Cami uśmiechnęła się łobuzersko - no to w takim razie musisz podwędzić komuś tutaj portfel.. albo zgubić te ładne kolczyki - rzuciła, chociaż pewnie po prostu naliczy tą butelkę komuś, kto będzie na tyle pijany, że nie odróżni jednej zamówione od dwóch. No była kreatywna! Albo doleje wody i nikt nie zauważy… nie no dobra, ostatniego na pewno nie zrobi, bo aż taka nie była! Wykombinuje coś innego, chociaż Gin naprawdę powinna za siebie płacić, wiedząc jak kiepsko u Cami z hajsem było. Nie miała sadu, który mogła sprzedać i wszystko spłacić! Albo kupić sobie bar, w którym będzie pracować i zarządzać ludźmi, no to byłaby dobra opcja dla Blackwell.
I ja nie wiem o jakim rozwadnianiu tu mowa… ale do whisky trochę wody dodać trzeba, bo ona uaktywnia coś tam przez co whisky najlepiej smakuje! A duży kawałek lodu wolniej się topi niż lód pokruszony albo mniejsze kostki, więc Cami tu o nią bardzo dobrze barmańsko dbała. Ja nie wiem co za zielony człowiek tu posty pisze i się próbuje wymądrzać, jakieś tiktoki barmańskie by ten człowiek pooglądał i wtedy by wiedział, co się robi za barem, a czego nie!
I zignoruje te paskudne aluzje co do Willa, bo mu daleko było do puszczalskiego, ot co.
- Owszem, zaraziłaś mnie - rzuciła z wesołym uśmiechem, chociaż no, sama dobrze wiedziała, że jest mistrzynią idiotycznych decyzji. Ale jakoś nie potrafiła przestać je podejmować, więc… no musiała jakoś ze sobą żyć.
- A to nie było o filmie, który oglądałaś? - zapytała zdziwiona, ale widocznie sobie to w głowie zobrazowała właśnie tak jak w TV i jakoś jej się jedno z drugim scaliło. A potem skinęła lekko głową. - No ale cennika mu nie pokazałaś? - zapytała z rozbawieniem, bo to aż się prosiło o taki komentarz! Skoro Gin podkreślała że nie darmową dziwką… to może można było płacić w wołach, workach mąki, czy czymś tam.
- O proszę, jednak jesteś - rzuciła z rozbawieniem - czy on nie był przypadkiem żonaty? - zapytała, śmiejąc się cicho. - Raczej to nie ucieszy jego żony… - dodała, próbując spoważnieć, ale było to trochę makabryczne i jednocześnie zabawne przez swoją irracjonalność. A potem pokiwała głową. - Nie kłam że nie wiesz, dobrze wiesz - podsumowała cicho, opierając się o bar - dobrze było? Czy skończyło się mężczyzną płaczącym przez prawie-zmarłą-żonę? - zapytała, mrużąc lekko oczy. No nigdy nie wiadomo jak ludzie radzą sobie z traumami, nie?
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Jasne, jasne, już ja znam takie zagrywki - powiedziała wskazując na nią palcem, bo złodziejką nie była, a kolczyki za bardzo lubiła, żeby je tu zostawiać. - Wpisz to na straty - musiała tu chyba nauczyć koleżankę jak kantować za barem. Można przecież powiedzieć, że się butelka stłukła i tyle. Nikt tego nie sprawdzi. Dla niepoznaki Gin może później rzeczywiście tą butelkę rozwalić, żeby Cami miała wymówkę. Blackwell nie miała z tym żadnego problemu, może nawet jej to jakoś polepszy nastrój jak się wyżyje na czymś.
- Dobrze wiesz, że to tak nie działa, zarazić się możesz kiłą nie głupotą - spojrzała na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem - to drugie to wrodzona predyspozycja - dodała śmiejąc się teraz pod nosem, bo co innego jej zostało. Płakac nie miała zamiaru. Nigdy. Nie przy ludziach. Może po prysznicem kilka łez jej spłynie, ale tak to nie. - Nie, to nie było o filmie, który oglądałam - wywróciła oczami - czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - Zapytała patrząc na nią z lekko przechyloną głową. Potrzebowała się komuś wygadać i trafiło na Cami. Gin miała nadzieję, że przyjaciółka potraktuje tą robotę bardzo poważnie i jej wysłucha. Może nawet jej doradzi, chociaż Gin w sumie nie wiedziała czy istnieje jakaś inna rada poza "stało się, zapomnij i nie popełniaj tego błędu nigdy więcej". Chyba tylko coś takiego mogłoby jej pomóc. - Kurwa... akurat go nie miałam przy sobie - rzuciła wywracając oczami. - Wtedy to nie byłoby go stać - musiałaby więcej sobie policzyć za seks z człowiekiem depresją i urazem ręki. - Ha, ha, ha, bardzo zabawne - prychnęła kręcąc głową. - Nie jestem, bo to ja zaczęłam - tak sobie to będzie tłumaczyć. Sama chciała, pierwsza go pocałowała więc nie mogła być w tym rozrachunku niczyją dziwką. Zresztą nie była. - Rozwodzi się... albo już się rozwiódł, albo jest w trakcie... nie wiem, nie chce ze mną za bardzo rozmawiać - a przynajmniej nie o tym, a ona też nie będzie się go wypytywać. Próbowała raz z nim porozmawiać, nie chciał. Teraz ich rozmowa na temat jej uczuć też nie przebiegła najlepiej. - Nie wiem... gdybym wiedziała to by nie było problemu, poczytałabym w intrenecie jak sobie z tym radzić i koniec sprawy - na pewno były takie poradniki. W necie można było przecież wszystko znaleźć jak człowiek chciał! Na jej kolejne pytanie Gin tylko westchnęła i trochę nerwowo zaczęła bawić się swoimi włosami. - Ruchaliśmy się już tyle razy ze sobą do tej pory, że byłoby mi mega smutno, gdyby było źle. Dobrze i szybko, tak bym to mogła określić, chociaż chyba będę mieć siniaka na plecach - coś ją tam trochę pobolewało od tej durnej ściany. - Nikt nie płakał, bez przesady. To po prostu nie powinno się nigdy wydarzyć - była na siebie zła, że do czegoś takiego doprowadziła. Nie powinna. To musiał być już ostatni raz. - Co powinnam wiedzieć? - Zapytała wracając do wcześniejszej rozmowy, bo może Cami widziała coś, czego Gin nie potrafiła dostrzec.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
- Hej, kto mnie będzie utrzymywać jak mnie wyleją? Zostaniesz moim sugar daddy? - zapytała i wywróciła oczami! Nie miała tutaj źle, rodzina Fitzgerald była całkiem sporo. Poza tym no, nie miała tu jakichś wielkich problemów z klientami, było dość dużo ludzi odwiedzających ten bar, więc nie narzekała na brak roboty i napiwków. Ale oczywiście nie chciała dodawać nic więcej pochwalnego, bo… no nie ma co zapeszać, kusić losu i tak dalej. A ona doskonale wiedziała jak łatwo i szybko absolutnie wszystko może się spierdolić. Koncertowo.
- Twoje rodzeństwo wydaje się jakieś mądrzejsze - podsumowała, no i cóż, pewnie o Cami rodzeństwie można było powiedzieć to samo! Zwłaszcza patrząc na Posy widziała kobietę ogarniętą życiowo, o wiele bardziej niż sama Cami!
- Oczywiście, że słucham, ale ty po prostu bardzo dużo mówisz - zauważyła z pozornie niewinnym uśmieszkiem błąkającym się po ustach. Poza tym Cami miała wiele myśli w swojej głowie, tych prawdziwych czy nie, w takim tłoku to i owo człowiek czasem… no zapomni, zakwestionuje i tak dalej. Poza tym mierzyła ludzi świat swoją miarą, więc dopuszczała możliwość, że inni też koloryzują.
- A on przypadkiem nie jest bogaty? - zapytała, najwyraźniej rujnując Gin jej rant, no ale halo, sama ją upomniała, więc teraz Cami musiała jej pokazać, jak uważnie słucha wszystkiego co ta dla niej mówi!
- No z tego co opowiadałaś to woli robić inne rzeczy, niż rozmawianie - pokiwała głową. - Przynajmniej jest szczery i bezpośredni - dodała, szukając jakichś pozytywów! A potem zmarszczyła brwi. ]- Ale ile w tym sensu sypiać z rozwodnikiem? I tu tuż albo w trakcie rozwodu? - zapytała, bo no nie wiedziała, więc trzeba zapytać, jak się nie wie!
- Siniaki i inne urazy w seksie są wręcz wskazane - uniosła brwi, z łobuzerskim uśmiechem. A potem spoważniała. - Czyli pocałowałaś go i uprawialiście seks w Twoim przedpokoju, tak? Zabezpieczyłaś się? - zapytała, bo nie za bardzo wiedziała o co powinna zapytać i jak zareagować. Cami to nie był model etycznego i moralnego zachowania w życiu… cóż…
- No doskonale wiesz czemu go pocałowałaś - poprawiła ją, bo żadne ‘powinnam’ tu nie wchodziło w grę!
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Zostanę Twoim szefem, zatrudnię Cię do zbierania jabłek i pilnowana drzew po nocach - już i tak pracowała w nocnych godzinach więc nie była to wielka różnica, a przynajmniej na świeżym powietrzu, to zawsze trochę zdrowiej niż w miejscu takim jak to.
- I vice versa - zaśmiała się pod nosem, bo cóż, może i Gin nie była najmądrzejsza z rodziny, ale przynajmniej była zaradna. Radziła sobie jakoś, ze wszystkim. Strasznie z niej była zosia samosia. W sumie nic dziwnego, bo Remi pewnie wiecznie był w pracy, bo służba nie drużba, a Logana nie było co prosić, bo złoty chłopiec miał dwie lewe ręce to pracy.
- Wcale nie - zmarszczyła czoło, bo Gin zazwyczaj była dość oszczędna w słowach jeżeli chodziło o jej życie i jej uczucia i jej problemy. Za to krytykować innych bardzo lubiła i tutaj to rzeczywiście potrafiła sie rozgadać. Tak pewnie też było jak opowiadała przyjaciółce o tym jak William potraktował ją w jego mieszkaniu, pewnie chciała skrytykować jego durne zachowanie i to jaki był dla niej wtedy niemiły.
- Jest, ale nie aż tak, żeby go było stać na moje usługi - gdyby miała cennik, bo najwyraźniej teraz to wychodzi na to, że dla Gin nawet nie trzeba było być miłym żeby ją zaliczyć. Śmieszne. Oczywiście żarty żartami, ale z byle kim, by się nie przespała, bo jednak jakieś standardy miała w swoim życiu. Marne, ale jednak.
- Z bezpośredniością to też tak nie zawsze mu po drodze. Chyba najwyraźniej rozmawianie nam nie wychodzi, bo i tak sie zawsze kłócimy - to skoro na tym polu im nie szło to całe szczęście, że na innym szło całkiem nieźle. - Czy to ma sens czy nie to już inna sprawa, to po prostu nigdy nie powinno się wydarzyć. Zamknęłam ten rozdział swojego życia dawno temu i to tak na klucz, a teraz najwyraźniej ktoś rozjebał drzwi kopniakiem z półobrotu - westchnęła odchylając trochę głowę do tyłu, sama nie wiedziała dlaczego, tak po prostu.
- Dobrze znawczynio - zaśmiała się i znów normalnie usiadła opierając się łokciem o blat, a na otwartej dłoni oparła swoją śliczną główkę. - Tak, chociaż teraz żałuje, że mu powiedziałam, że nie będę z nim rozmawiać w drzwiach - chociaż kto wie, może wtedy uprawialiby seks na froncie. - Eeee... tak, biorę tabletki cały czas, nie mam 12 lat - chociaż w XXI wieku to już może nawet 12 latki brały takie tabsy, bo to była Austarlia, a nie głupia Polska.
- Tak? W sensie no tak... bo chciałam zobaczyć czy coś dalej do niego czuje. Czy mi to coś dało? Nie. - Miała tylko większy mętlik w głowie i to było najbardziej przerażające. - A jak myślisz, dlaczego go pocałowałam? - Może koleżanka ją tu oświeci raz dwa.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
- No uważaj bo mnie skusisz… zwłaszcza jak zaproponujesz dwukrotnie wyższą pensję - rzuciła z niewinnym uśmieszkiem, chociaż nie była aż tak zachłanna. O tysiak więcej by wystarczył! Zwłaszcza, że tutaj mogła się bawić napiwkami, a tam to jednak sprawa była trochę ograniczona. Podejrzewała jednak, że gdyby Gin było stać na pomoc, to jednak trochę inaczej by to wszystko wyglądało. Głównie Gin siedziałaby w biurze i liczyła hajs, a wszystko ogarniałby menago lub jej asystent.
- Wcale tak - poprawiła ją. I nikt tu nie mówił o kwestii uczyć, a po prostu o gadaniu. A w tym jednak obie były całkiem niezłe, jeśli człowiek chce szczerze oceniać sytuację, heh. I jednak Cami wiedziała, że gdyby Will nic dla niej nie znaczył, to seks wtedy byłby tylko seksem. I nie miałaby oporów.
- A o jakiej kwocie mówimy? - zapytała nagle zaintrygowana tym wycenianiem się. No halo, pracowała w sekstelefonie, może… nie, zdecydowanie inna ero kariera by jej raczej nie odpowiadała. Za duże ryzyko, że całe miasto zobaczyłoby ją nago w jakiś sposób. Nawet jeśli połowa miasta już widziała… no i rodzice by ją zamordowali.
- Dziwisz mu się? Żona mu się próbowała zabić, jako jej mąż był pewnie pierwszym podejrzanym - uniosła brwi, bo to było… no przerażające. Miała nadzieję, że żaden z jej niedoszłych mężów nie próbował się zabić przez nią, bo to jednak… no ciężka sprawa, żeby ją mieć na swoim sumieniu! Na swoim by jej nie działa. Już sam fakt, że miała męża gangstera, który miał brzydką kartotekę był dla niej obciążający, a co dopiero coś takiego!
- Raczej otworzył szeroko nogi i zaprosił do środka - odpowiedziała z lekkim rozbawieniem, bo oczywiście że musiała się trochę ponabijać z sytuacji! Ale tak z miłości.
- Naprawdę żałujesz? - zapytała z powątpiewaniem. Dobrego seksu się przecież nie żałuje. Więc Cami czuła, że Gin się trochę oszukiwała.
- Nie potrzebujesz pocałunku żeby wiedzieć, czy do kogoś coś czujesz. Co najwyżej żeby sprawdzić, czy macie chemię z osobą, z którą łączą cię neutralne relacje. A go widziałaś nago, go już całowałaś i zerwałaś z nim relację, bo się zakochałaś. Nie chciałaś z nim niezobowiązującego numerka, bo nie chcesz z nim nic niezobowiązującego, a bardzo zobowiązujące rzeczy. Dlatego mu powiedziałaś o swoich uczuciach i podkreśliłaś to seksem z zobowiązaniem - rozłożyła ręce - no to nie może być bardziej proste Gin, nie kłam że tego nie widzisz. Na twoim miejscu już bym miała kieckę ślubną wybraną - rzuciła, a potem wywróciła oczami. Ale cóż, ona nie była dobrym przykładem, biorąc pod uwagę, że sprzed ołtarzy spierdalała. A jak wyszła za mąż… to cóż. Dobrze, że Gin nie miała pojęcia o jej prawdziwym stanie cywilnym!
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Nah, ja płacę tylko w naturze - nie stać jej było na pracowników i dlatego wszystko robiła sama. Zamiast kogoś zatrudnić wolała wyłożyć te pieniądze na remont farmy, która zdecydowanie tego potrzebowała. - W jabłkach oczywiście - wiadomo, że w niczym innym. Taka z niej byłaby słaba szefowa, ale czego innego się można było po niej spodziewać!?
- Mucho dinero! - Zaśmiała się, bo taką dupcię jak ona to tylko w wielu seteczkach można było ją wyceniać. Znaczy ogólnie to nawet tego nie powinno się robić, bo nie była towarem na sprzedaż, ale skoro sama chciała się z tego śmiać to teraz nie mogła się cofnąć.
- Podejrzany w samobójstwie? - Gin się nie interesowała tym jak działa system prawny, bo jedyne gdzie naginała prawo to za szybka jazda samochodem, aczkolwiek sądziła, że przy samobójstwach, gdzie nie ma podejrzenia udziału osób trzecich nie prowadzi się żadnego śledztwa. No, ale na tym się nie znała. - Zresztą nie wiem czy powinno sie szukać wytłumaczenia na czyjeś chamskie zachowanie - okej, sama była nie najmilsza, ale oczywiście, że łatwiej było znaleźć wady w kimś innym niż w sobie. Norma.
- Obrzydliwe porównanie - zaśmiała się i pokręciła lekko głową. - No cóż, wyszło jak wyszło, nie mogę się na tym teraz skupiać, bo zwariuje. To się więcej nie wydarzy. - Tak, była tego pewna. Na bank. Właśnie tak. Nic z tego. Nigdy więcej. Oczywiście, że tak. - I tak i nie, w sensie no nie będę płakać za dobry seks, ale to nie tak powinno wyglądać - nie żeby miała w głowie ułożony jakiś obrazek jak powinno, bo po prostu się tego nie spodziewała i sądziła, że nigdy się nie wydarzy, bo przecież skończyli z tym dawno temu. A tu takie zaskoczenie.
Słuchając dalszych słów przyjaciółki spoglądała na nią z bardzo skwaszoną i dziwną miną. Nie podobało jej się to co słyszy i dlatego musiała się napić zanim była w stanie Cami coś na to odpowiedzieć. - Nołp - najpierw krótkie zaprzeczenie, bo to zawsze działało. - Nie - jeszcze jedno tak dla pewności. - Gdybym chciała coś zobowiązującego z nim to powiedziałabym mu wszystko 4 lata temu, nic od niego nie chcę - prychnęła próbując chyba przy okazji przekonać samą siebie. - Chciałam być jego przyjaciółką, nie chciał, nic więcej nie mogę zrobić - chociaż bardziej powinna nie chcieć. - Całe szczęście, że nie jestem Tobą, bo bym nie miała w szafie nic poza kieckami ślubnymi - wywróciła oczami, bo Gin wcale nie było śpieszno do ślubu. Nawet taki Will był dobrym przykładem tego, że nie ma się co pakować w małżeństwo. - Zamierzasz znowu uciekać sprzed ołtarza? Bo nie wiem czy mam już odpalać silniki w aucie - chyba już miała dość rozmów o sobie więc chętnie posłucha co tam się działo u jej przyjaciółki.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
- I tak możemy rozkręcać biznes. Ty będziesz płacić w naturze, a ja zbierać czeki od panów, którzy będą zainteresowani! …jabłkami.- Oczywiście ostatnie dodała mrugając do niej porozumiewawczo, bo to był eufemizm. Heh. No nie można powiedzieć, że Cami nie miała głowy do interesów, hehe. No ale, oczywiście wiedziała, że nie o takiej karierze Gin myśli. Ona sama zresztą też nie myślała, wolała… no nie wiedziała co. Nigdy nie miała pomysłu na swoją przyszłość i karierę, no i niestety raczej się to aż tak szybko nie zmieni… poza tym wiecznie miała inne problemy na głowie, niż jakieś odkrywanie siebie i swojej życiowej drogi.
- Czyli niegdysiejsze stado krów i sto kilo mąki? - rzuciła z rozbawieniem na te wyceny, bo cóż, wszystko przybierało irracjonalny ton, no ale co z tego. Poważne rozmowy były przereklamowane. I zaraz i tak miały do nich przejść.
- No wiesz, rodzina go obwinia pewnie, skoro się rozwodzili - zauważyła, bo nie miały tu nic do tego prawne sprawy. Zwłaszcza jeśli to nie on ją znalazł i no… skoro żyła, to mogła powiedzieć, że ktoś próbował ją zabić i upozorować samobójstwo. I chyba policja w ogóle nie była wzywana.
- To że jest jakieś wytłumaczenie się nie wyklucza z krytykowaniem - zauważyła i cóż.. no chyba trochę mówiła też o sobie. Wiele jej można było w życiu zarzucić, lista tylko się wydłużała…
- Powiedziała każda kobieta w historii ludzkości tuż przed swoim następnym błędem - rzuciła cicho, bo cóż.. no z tym też mogła się utożsamić! - I nie chcesz żeby się powtórzyło bo Ci na nim zależy i to nie jest tylko seks - podsumowała, trochę wrednie, ale… przynajmniej szczerze, nie? Szczerość w ostatnich czasach nie jest w modzie. U Cami to w ogóle ta moda mało kiedy występuje, więc trzeba doceniać takie chwile. Była mistrzynią w oszukiwaniu siebie samej i świata wokół.
- Gdybyś nie chciała to byś nic nie mówiła w ogóle, nigdy. Miałaś nadzieję wtedy że to usłyszy i zareaguje - zauważyła, ciągnąć temat i znęcając się nad biedną Gin. Ale hej, chciała dla niej dobrze, chyba. Właściwie to nie wiedziała czego chce…
- Przyjaciółką uprawiając z nim seks przy otwartych drzwiach? - podsumowała, bo no.. musiała! A potem uśmiechnęła się ładnie. - Nawet nie zrzucasz tego na to, że po prostu jest atrakcyjny - dodała, bo to coś mówiło. A potem westchnęła ciężko.
- Nie zachowuje się takich rzeczy, to przynosi pecha - rzuciła, bo cóż.. no ją pech też dopadł, ale nie chciała o tym mówić. - Zamierzam zostać pracownicą miesiąca - odbiła piłeczkę - nie mam czasu na romanse, ani… ani nic. Więc musisz mi opowiedzieć trochę więcej o tym seksie, żeby moje życie nie było aż takie żałosne - dodała i wskazała na nią palcem wskazującym. Tak naprawdę trochę bała się związków… zwłaszcza że miała męża o którym nikt tutaj nie wiedział…
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Masz na myśli owoce, czy te jabłka - i tu wskazała palcem na jej cycki. - Byłabym dobrą burdel mamą tak w razie co - gdyby Cami potrzebowała kogoś o takich zdolnościach to Ginevra mogłaby się jej na luzie do tego zgłosić. Nie miła nic przeciwko osobom, które w ten sposób zarabiały na życie, o ile nikt ich do tego nie zmuszał, oczywiście. Aczkolwiek sama, by tego chyba robić nie chciała, głównie dlatego, ze Gin lubiła uprawiać seks, a pewne, gdyby to stało się jej pracą to zaraz, by się tym znudziła.
- Mniej więcej - zaśmiała się - do tego jeszcze kilka worków cebuli dla ojca - bo wiadomo, że kiedyś to ojcowie zbierali najlepsze łupy, Gin o swoim tacie pamiętała. Niedługo będzie musiała wpaść do rodziców na obiad.
- Nie wiem - skąd miała wiedzieć skoro nic jej nie powiedział. Poza tym, myślała, że rodzina Prim mogłaby mieć też pretensje do siebie za to, że nie zauważyli stanu swojej córki czy siostry. Gin nie była jednak o niczym poinformowana więc nie chciała za bardzo spekulować na ten temat.
- Nie, nie, nie... to jest ostatni taki błąd - zaparła się, bo była pewna, że do niczego więcej nie dojdzie, bo pewnie nie spotkają się z Williamem już bardzo, bardzo długo. Może kolejne cztery lata, albo i więcej. - Nie... nie chcę żeby się to powtórzyło, boooo - tu się na chwilę musiała zatrzymać, bo nie wiedziała co dalej miała powiedzieć - bo po prostu nie powinno, on się rozwodzi, prawie mu zmarła żona i nie widzieliśmy sę cztery lata, a teraz nie mamy już tak bliskiej relacji jak kiedyś, żeby to po prostu uznać za fwb - no miało to sens, prawda? Prawda!?
- Nie, nie miałam żadnej nadziei, samo wyszło, nie planowałam tego - prychnęła i znów musiała się napić. - Tak, dokładnie taką przyjaciółką - pokiwała głową za bardzo mocno i zaczęła ją boleć głowa. - Bo wygląd to nie wszystko - wywróciła oczami i westchnęła sobie cicho pod nosem. Wszystko to było bardzo skomplikowane.
- Jakoś Ci nie wierzę - zmarszczyła czoło - Ty nie masz czasu na romanse... dziwne - coś jej tu po prostu nie pasowało okej!? - Nie mam co Ci za bardzo opowiadać, to była krótka impreza - aczkolwiek satysfakcjonująca.
towarzyska meduza
catlady#7921
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
- Już ty dobrze wiesz co - rzuciła i zerknęła na jej cycki - a to bardziej cytrynki niż jabłka - dodała, bo heheh, no Nina ma śliczne cycki, ale nie takie duże, żeby je od razu nazywać jabłkami I zdecydowanie Cami miała więcej… przestrzeni do oddychania w swojej klatce piersiowej, niż przyjaciółka, więc mogła jej tak trochę, odrobinę pocisnąć. Z czystej miłości oczywiście, bo doskonale wiedziała, że Gin nie ma jakichkolwiek kompleksów (i czemu miałaby mieć, skoro Nina jest idealna, heh), ani tym bardziej braków. - I nie odbieraj mi roli - dodała z prychnięciem, bo już ustaliły, że Cami będzie zarządzać interesem, a Gin serwować jabłka, co nie.
- Serio nie wiesz? To że się rozwodzą jest pewnie powodem numer jeden w tym wszystkim - wywróciła oczami. Oczywiście nie mówiła, że to jest fair, ale jednak coś takiego może człowieka trochę… no zasmucić. Dobić. Wpędzić w depresję. Albo przelać szalę. Samotność i depresja idzie w parze, trzymając się za obie ręce albo wręcz ściśle obejmując.
- Ojej, nos ci urósł - rzuciła, odrobinę jej wytykając. Oczywiście tylko z miłości! No ale sama doskonale wiedziała, jak łatwo jest łamać zasady, zwłaszcza te które człowiek sobie sam wymyśla i ustala. - Bardzo długa odpowiedź, ale brzmi bardzo podobnie do ‘bo wciąż żywię do niego gorące uczucia, seks mi o tym przypomina i sprawi, że w końcu się wygadam’ - rzuciła, nie odpuszczając dziewczynie. Ktoś musiał się poznęcać nad Gin. A Cami miała w tym wprawę, w końcu jej życie było wielokrotnie wytykane, krytykowane, obgadywane i tak dalej. Wiedziała jakich argumentów użyć, żeby zapiekło.
- I czyli co, jak się ta przyjaźń ma objawiać? Że uprawiacie seks albo się unikacie? - dopytała, bo tu najwyraźniej potrzebowali jakiegoś doprecyzowania, żeby było wiadomo kto na czym stoi. A potem uśmiechnęła się nieco krzywo. - Dobra dobra - mruknęła. Jakimś dziwnym trafem Will był bardzo atrakcyjny!
- No halo, realizuje się zawodowo, tym razem jako kelnerka na australijskiej ziemi - wywróciła oczami - dobrze, że nie mamy tutaj takich durnych barów, gdzie trzeba się przebierać w hawajskie stroje i machać biodrami w rytm hula. Pewnie w takiej tematycznej knajpie musiałabym zakładać głowę kangura czy coś - pokręciła głową, desperacko uciekając od tematów niej samej. Zwłaszcza, ze każdy romans byłby małżeńską zdradą, a tego jeszcze w swoim CV nie miała!
ODPOWIEDZ