studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
14.

Piątek, godzina dwudziesta druga trzy, Moonlight Bar. Czy przychodzenie do baru późnym wieczorem było dobrym pomysłem? Nie wiedziała nawet jak nieznajoma (o ile nie był to nieznajomy) ma na imię, ile ma lat, jak wygląda, a do tego nikomu nie powiedziała o swoim spotkaniu, co było równie głupie. Nie należała do osób, które panicznie bały się o swoje życie i to, co może im się stać, ale w obliczu jej życiowego pecha, który ostatnio raz za razem uderzał w dziewczynę, powinna się może trochę bardziej nad sobą zastanowić, a z pewnością nad swoimi decyzjami.
Otworzyła drzwi dość zatłoczonego miejsca, był jednak weekend, okazja do świętowania kolejnego przepracowanego tygodnia i dwóch dni wolnych od obowiązków, przynajmniej częściowych, a godzina wskazywała, że część klientów zaczęła już dużo wcześniej. Wyciągnęła z torebki telefon i ponownie spojrzała na wiadomość od nieznanego numeru, żeby upewnić się, czego szuka, chociaż gdzieś z tyłu głowy czaił się głosik, który mówił, że powinna się odwrócić na pięcie i wyjść, bo to straszna głupota. Może znowu Cole spróbował z jakiegoś innego numeru zwabić ją na spotkanie? Albo ktoś wysyłał jej wiadomości myśląc ciągle o zupełnie innej dziewczynie? Czy miała poważnie na pieńku z jakąś licealną koleżanką, żeby chciała ja zwabić na spotkanie? Czytała ostatnio o takiej modzie na wystawianie na tinderze, może więc stąd te wszystkie pomysły?
- Wasz najpodlejszy rum, dwa razy - rzuciła do barmana, stając obok tej jednej jedynej osoby w całym barze, która miała na sobie piracki kapelusz i posłała jej szelmowski uśmiech. Kiedy jednak postawiono przed nimi szklanki, szybko zmiękła. - Jeden będzie z colą, ty też chcesz? - picie dużych ilości alkoholu nie było jej mocną stroną, tym bardziej czystego, całe szczęście, ze Moonlight nie należał raczej do spelun, więc nawet ten najpodlejszy smakował pewnie na równi z czymś, z czego sama robiłaby mohito w domu, jeśli w ogóle robiłaby mohito w domu,

Yara Vanderberg
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
eight
Yo ho, yo ho, a pirate's life for me

To głupi pomysł, Yara, jeden z najgłupszych jakie miałaś, a kiedyś wracałaś do domu na boska, mając na sobie tylko hawajską koszulę. W dodatku, nie swoją. Jakiegoś turysty z Europy, o ile dobrze pamiętała. Odkąd zamknęła za sobą drzwi mieszkania, zdążyła przypomnieć sobie kilkanaście — jeśli nie kilkadziesiąt — sytuacji, które kończyły się w podobny sposób, a następnego dnia żałowała, wstydziła się, albo co gorsza, niczego nie pamiętała. W zasadzie, nie wiedziała co było gorsze…
Cała ta zabawa w piratów była efektem podjęcia przez nią kilku złych decyzji, gdy nie była do końca trzeźwa, poza tym, próbowała zająć czymś głowę, by nie myśleć o Blackwellu, który w tamtym czasie nieustannie zaprzątał jej myśli, mimo tego, że postanowiła wyeksmitować go z... każdej części ciała — s e r c e, tak, miała na myśli serce. Sporo jednak czasu minęło, nim zorientowała się, że metafora o tym, że ktoś mieszka w twoim sercu jest cholernie nie trafiona. Co innego ta mówiąca o tym, że oddajemy je osobie, którą kochamy. Nie pamiętała już, w którym dokładnie momencie oddała mu swoje serce, podejrzała, że zwyczajnie je sobie zabrał, a teraz robił z nim co tylko chciał. Tak, to o wiele lepsza metafora, sporo tłumaczy, na przykład to, że wciąż tkwiła w tym, co było — a raczej bywało — między nimi.
Potrzebowała… Chciała czegoś innego. Chciała więcej.
Przez krótką chwilę miała nadzieję, że nieznajomy po drugiej stronie, z którym wymieniła kilka wiadomości, rzeczywiście okażę się n i e z n a j o m y m, w dodatku przystojnym, bez niespodzianek w postaci przepaski na oku, drewnianej nogi czy niedoboru witaminy C. Do tego ograniczała się jej wiedza o piratach! Gdy jednak rzeczywistość okazała się inna, uznała, że przynajmniej zyskała kompankę – pozostają przy pirackich akcentach — do picia. Tak jak zapowiedziała, wybrała się do baru w pirackim kapeluszu — podejrzewam, że ukradła z jakieś witryny — po opróżnieniu pierwszej szklanki, przestała się martwić, że… cóż, ma na sobie piracki kapelusz.
O rany, jesteś śliczna — mruknęła, w odpowiedzi na pytanie brunetki, gdy tylko uświadomiła sobie, że to na nią czekała. Przez moment wyglądała na niezadowoloną, i naprawdę starała się zachować tę maskę. — Gdzie Twoja drewniana noga i opaska na oko? Zdajesz sobie sprawę, że zrujnowałaś całe moje wyobrażenie? — Westchnęła teatralnie, jakby już wiedziała, że ciężko będzie jej się z tym pogodzić, lecz wrażenie to zniknęło, gdy spostrzegła postawioną przed nią szklankę. — Dla mnie czysty — odparła, zerkając z uśmiechem w stronę barmana, który czekał aż się zdecydują.

Raine Barlowe
ambitny krab
m.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- O - uśmiechnęła się, zaskoczona komplementem w ramach powitania. - Dzięki - dodała jeszcze, bo przecież chciała być miła, z natury zresztą była miła, dlatego głupio by jej było wykręcić się z smsowego spotkania i nie dało się ukryć, że jej reakcja na nieznajomą piratkę była raczej pozytywna. - A twój piwny brzuch i wąs? Nie wyglądasz na czterdzieści lat - do samego końca spodziewała się zobaczyć na miejscu podstarzałego wujka, który na żywo ani trochę nie zachęcał do bliższego poznania, ale może publiczne miejsce powinno jej uświadomić, że nie będzie AŻ tak źle, bo tu zawsze mogła gdzieś uciec, schować się, wyjść na chwilę do łazienki i wspiąć się na parapet, przecisnąć przez okno, nigdy już nie wrócić. Dobrze jej wychodziło uciekanie, nawet bardzo dobrze, niezaprzeczalnie miała w tym doświadczenie, tylko ostatnimi czasy uczyła się, że nie zawsze wychodzi jej to na dobre. Nieporozumienia, niedokończone rozmowy, dopowiedzenia - to wszystko mogłoby zostać uniknione, gdyby Raine odważniej podchodziła do rozwiązywania wszelkich problemów i rozterek, zamiast ratować się omijaniem tematu szerokim łukiem, albo głównej zainteresowanej osoby.
Ale pięknej nieznajomej chyba nie miała powodu unikać, uśmiechnęła się znów lekko, podsuwając bliżej niej szklankę z rumem, samej przejmując tę rozcieńczoną colą i lodem, a następnie uniosła ją w górę, w geście toastu. - Za spokojne wody i pomyślne wiatry! - stuknęła szkłem, z pewną delikatnością w ruchach, bo nie chciała teraz zbierać ani odłamków, ani spierać krwi z ubrań, chociaż ona cała na czarno, nie powinna mieć akurat problemu z brudną robotą, mogła więc szaleć. - I drugi raz to samo, do kroćset... uhm... butelek rumu! - zażądała od barmana, puszczając mu przy tym oczko, żeby sobie nie pomyślał o nich jako dwóch wariatkach, którym trzeba ukradkiem splunąć do drinka, albo nalać mniejszą porcję. Dla kogo jak kogo, ale dla barmanów trzeba było mieć trochę więcej sympatii, tak samo jak do kelnerów!

Yara Vanderberg
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ