studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- No przecież wiesz, że żartowałam - mruknęła, ale niezbyt przekonująco, bo obie doskonale zdawały sobie sprawę, że to wierutne kłamstwo. - Normalnie założyłabym, że jesteś w ciąży czy coś, ale no kurwa, jesteś ostatnią osobą, którą bym o to posądziła, więc w sumie sekta wydawałaby się bardziej trafnym strzałem - była święcie przekonana, że jeśli kiedykolwiek siostra zaliczyłaby wpadkę skorzystałaby z jakiegoś magicznego specyfiku albo powiedziała o tym Bowie. No bo nie rodzicom. Żadna z sióstr Hillbury nie byłaby na tyle szalona żeby w pierwszej kolejności iść do nich w celu wysłuchania wykładu na temat tego jak bardzo były nieodpowiedzialne. - Plus, ej, ja powiedziałam, że Cię wspieram w tym Twoim całym detoksie. Przynajmniej jesteś eko - obruszyła się trochę, zwłaszcza, że zdawało jej się, że już mówiła siostrze, że nieważne jaką decyzję by podjęła, Bowie i tak by ją wsparła. No chyba, że wstąpienie do sekty. To akurat nie wchodziło w grę, ale na szczęście to już zdążyły przegadać.
- Ej, chill laska, ja przecież nic takiego nie mówię. Jak dla mnie to nawet gdybyś stwierdziła, że do końca życia pozostajesz na diecie vege bez używek, za główny cel biorąc sobie wygraną w jakiś rozgrywkach światowych w warcaby, to i tak byłabyś bardziej interesująca niż większość miasta - jej twarz spoważniała kiedy to mówiła, bo miała wrażenie, że siostrę wyjątkowo dotknęły te pełne zdumienia spojrzenia i nieprzemyślane słowa, do których być może też dołożyła parę groszy. Niemniej chciała zażegnać nieco kryzys, ale bez mówienia gadek w stylu "jesteś dobrą dziewczyną". Większość tych popijających kolorowe drinki lasek, zabrałaby ją prawdopodobnie na wycieczkę do SPA, a nie do JASKINI, więc nawet jeśli Ryan nie piła i nie jarała blantów, wciąż lepiej wpasowywała się w kanon zainteresowań młodszej siostry.
- Musiałyby tutaj przypłynąć statkiem - stwierdziła głupio, a było już za późno żeby cofnąć te słowa, więc tylko wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że jednak tych lisów w pobliżu nie ma.
- Ej, wiem, ja też. Dlatego najlepszym patentem jest zamówić tyle rzeczy żeby dostać darmową dostawę i przeważnie mają zwroty za darmo, więc odsyłam to co niepotrzebne, zwracają kasę, a ja nie płacę za dostawę - pochwaliła się swoim patentem, zupełnie zapominając o tym, że eko jest fajne, a podwójny kurier wiąże się z podwójną ilością spalin i to już nie jest wcale takie eko, no ale czasem trzeba wybrać, czy robi się coś dla świata, czy dla swojego portfela, a obecnie jej zarobki nie pozwalały na szastanie pieniędzmi.
- Ważne, że my będziemy mówić - nie zależało jej jakoś specjalnie na sławie, a zajebiście byłoby coś odkryć. Nawet jeśli na kimś komu będą się tym chwalić nie zrobi to ogromnego wrażenia. Czasami przygody zostawały tylko w głowie i to wystarczyło.
- Moja ma kilka poziomów jasności i mam powerbanka, to może z niej skorzystamy? - łatwiej na pewno byłoby gdyby miały takie opaski z latarką na głowę, ale o tym mogły pamiętać przy najbliższej okazji. Wyciągnęła telefon i poświeciła w głąb jaskini, próbując rozpoznać które to stalaktyty, a które to stalagmity.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uwaga
lokacja podwyższonego ryzyka
Mija dłuższa chwila, nim wydaje wam się, że coś w oddali dostrzegacie. Czyżby to rzeczywiście były stare malowidła przestawiające syreny czy tylko rysunki dzieciaków, odwiedzających jaskinię przez ostatnie lata? Niestety nim udaje wam się podejść bliżej (i ocenić, że niestety to jednak to drugie), noga Bowie przez nieuwagę przy kolejnym kroku wpada w skalną wyrwę i utyka w niej - zdawać by się mogło - na dobre. Ciężko będzie ją wyciągnąć bez pozbywania się buta... a przecież będziecie musiały jeszcze jakoś wrócić!
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Co? W ogóle nawet nie mów takich głupot, no co ty? O nic nie chodzi, jaka ciąża, z kim w ogóle, sekta już jest bardziej prawdopodobna - zaśmiała się trochę nerwowo, bo w tym całym gorącu aż przeszedł ją lodowaty dreszcz, kiedy Bowie idealnie trafiła. Ryan była w jebanej ciąży i dalej nie wymyśliła co z tym zrobić, a czas nieubłaganie ją gonił. Nie powiedziała nikomu. Wiedziała ona, Elton, który spierdolił znów, kiedy tylko go spotkała w Lorne Bay i jakaś dziewczyna, która występowała w Moonlight Barze, a przyuważyła jej drinkowo-detoksowe kłamstwo. I nikt więcej, tak miało pozostać, przynajmniej do czasu podjęcia decyzji, na którą już nie miała tyle czasu, ale jedno z możliwych rozwiązań zakładało, że tajemnicę będzie utrzymywać do końca życia, a przynajmniej jeszcze trochę. - Poza tym, właśnie, trzeba być eko, bo potem żółwie się zaplątują w oceanie - nawet jej kumpel Dominic jej ostatnio o tym przypominał, jak rozmawiali o jednorazowych siatkach na warzywa w sklepie. No i to całkiem do niej pasowało - była minimalistką, jeśli chodziło o kupowanie ciuchów i zbędnych akcesoriów, zakupy pakowała do materiałowej torby, ale taką na maksa eko świruską nie była.
- Oho, czyli masz to już obcykane? Najgorzej, ze z jedzeniem to tak nie działa. Czasem mam ochotę wziąć coś z dostawą, ale jak widzę dodatkowe opłaty, to odpuszczam - prychnęła, bo naprawdę, dwa dolary za zamówienie na pięć dolarów? I jeszcze jakaś opłata serwisowa, a na koniec najlepiej napiwek dla kuriera. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że takie rzeczy kosztują, ale jednak nie chciała ich płacić. Trochę jak z podatkami, chciałaby opiekę państwa, ale tak za darmo najlepiej. - O, to lepiej niż moja. I mój brak powerbanka - chociaż nie schowała swojego telefonu i tylko poczekała na Bowie, a potem sama zaczęła wchodzić w głąb jaskini i bardziej się rozglądać.
Z każdym metrem robiło się coraz ciemniej, trochę szurała stopami po ziemi, żeby nie nabić sobie guza żadnym kamieniem, aż nagle usłyszała krzyk siostry. - Bowie, co jest?! - zawołała, odwracając się w jej kierunku i przykucnęła obok. - Cholera, możesz nią ruszać? - nie wyglądało to najlepiej, a były oddalone od cywilizacji.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Przyglądała się przez chwilę siostrze w milczeniu, co omyłkowo mogło zostać odebrane za objaw podejrzenia, ale w rzeczywistości myśli Bowie krążyły w zupełnie innym kierunku. Aby to lepiej zobrazować, przytoczę kilka z nich: Kuuurwa, komuś tu ostro odwaliło. Wiedziałam, że do tych batoników dodają jakiś syf. A może rzeczywiście Ryan jest alkoholiczką? I to pierwsze objawy świadomego detoksu? Co to kurwa w ogóle świadomy detoks?! Nie powinno się widzieć białych myszek, czy coś?
- No stara, przecież mówię, że to ostatnie o co bym Cię posądziła. Biednego Benjego już raz pogoniłaś, Ryder mi mówił, no a nie podejrzewam Cię o jakieś niegrzeczne przygody na tym Twoim wyjeździe w stylu "Jedz, módl się, kochaj" - mruknęła, kręcąc głową. Żeby chociaż jeszcze przytyła czy coś. No może jej się zebrało trochę w cyckach, ale to pewnie skutek zdrowego trybu życia. Przypakowała czy coś. Dość szybko przywykła do myśli, że jej starsza siostra przeżywa jakiś życiowy renesans i to stąd z lekka odmienne spojrzenie na przyszłość. Może to nawet i lepiej? Bo kto by chciał skończyć jak Bowie?
- Ej no wiem, staram się! Nawet kupiłam ostatnio kompostownik, czaisz? I tam są takie dżdżownice, które to potem wcinają, ale boję się trochę to otwierać za każdym razem, bo to trochę obrzydliwe - szkoda, że jej kumpel Dominic nie wchodził z nią na takie tematy. Ostatnio niewiele gadali i nawet nie proponował żeby zagrać w ich ulubioną grę, ale może dlatego, że Bowie była już od niego o niebo lepsza i było mu po prostu wstyd.
- Ja dlatego szukam kuponów i jestem na tych wszystkich grupach z kodami rabatowymi, bo te opłaty serwisowe to zdzierstwo albo na przykład musisz płacić drugie tyle, bo masz za małe zamówienie - też ją wkurwiało, że drugie tyle płaci się za dostawę i inne pierdy, a w rzeczywistości to jedzenie nawet nie jest tyle warte ile się za nie płaciło. To jest na pewno te droższe restauracje były super, ale Bowie sortowała po najtańszych.
- Kuuurwa - syknęła, następując na kamień, który osunął się pod jej ciężarem, przez co stopa utkwiła ciasno w szczelinie. Żałowała, że wyrwała się tak bardzo do przodu, ale nie mogła się powstrzymać kiedy w oddali zauważyła malowidła naścienne, a była pewna, że to to o czym rozmawiały i tak bardzo chciała dokonać jakiegoś odkrycia! Kostka ją bolała i nie wiedziała czy to dlatego, że ją skręciła czy przez to, że skóra zdarła jej się w miejscach, które były teraz wciśnięte pomiędzy kamienie.
- Nie mogę, to znaczy... Próbuję, ale strasznie boli! Ryan, ona nie chce wyjść, co mam zrobić? - spojrzała na siostrę, tak jak patrzyła, gdy miała raptem kilka lat. Bezbronna, bezsilna i kompletnie pozbawiona pomysłu. Czuła się teraz tak malutka, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię, ale do tego też potrzebowała stopy.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Co ci niby Ryder powiedział? - wytrzeszczyła oczy, bo okej, Bowie zamieszkała z Lyrą i Ryderem, Benji przyjaźnił się z Ryderem, ale skąd on się nagle wziął w temacie nieciąży Ryan? - Nie wiem w ogóle o jaki film ci chodzi, to coś z Julią Roberts? Nieważne w sumie, skończmy ten temat - machnęła ręką, bo ani jej się nie chciało rozmawiać o ciąży (serio nie chciała), ani o jej braku znajomości filmowych hitów kinowych sprzed kilkunastu lat, ale w czasach przed platformami streamingowymi po prostu nie była serialowo-filmowym człowiekiem, zamiast tego czytała całą masę książek, ale tam Julii Roberts nie było.
- Coo? I gdzie ty to trzymasz? W domu? A one nie wyjdą z tego kompostownika? - były jakieś granice tego ekologicznego trybu życia i trzymanie robaków już je przekraczało. Ryan ostatni raz miała do czynienia z kompostownikiem jakoś w szkole, kiedy jako projekt na biologię w starym akwarium na spółkę z kilkoma koleżankami prowadziły taki kompostownik, ale kiedyś jedna zabrała go do swojego pokoju, żeby dżdżownicom nie było smutno i rozpełzły się jej po całym domu, doświadczenie podobno średnie, szczególnie dla rodziców. - O matko, nawet nie wiedziałam, ze jesteś taką kuponiarą. Może cię do zgłosimy do jakiegoś programu na TLC? - oni tam lubili ekstremalne oszczędzanie i tego typu rzeczy, więc jakby ją podszkolić, to Bowie nadawałaby się wręcz idealnie!
- Dobra, poczekaj, jak nie możesz to nie ruszaj - poleciła, świecąc swoją latarką w głąb szczeliny. Skąd ona tu się w ogóle wzięła? Nie spodziewała się takich rewelacji w jakiejś jaskini. - Czekaj, powiedz w którym miejscu najbardziej cię uciska - całe szczęście przy oświetleniu coś tam było widać, więc nie było tak źle. - Włożę rękę i mi powiesz czy gdzieś czujesz, a może uda mi się coś pociągnąć - położyła się płasko na ziemi, nadstawiając prawe ramię. Ręka w końcu była szczuplejsza od nogi, a ta też nie wylądowała w szczelinie w całości, więc jeszcze coś się mogło udać.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Eeeee, no w zasadzie to nic takiego - próbowała zachować powagę, wśród nadciągającej na twarz czerwieni. Tak naprawdę podsłuchała kiedyś jedną z jego rozmów z Benjim w skateparku i nie chciała żeby przyjaciel miał przez nią teraz kłopoty.
Skinęła głową z wyraźną ulgą, kiedy wróciły do tematu Julii Roberts i jej życiowych wyborów. W zasadzie to Bowie też nie oglądała tego filmu, ale miała wrażenie, że swego czasu przewijał się ciągle w cudzych rozmowach. Przeważnie młodych matek, które umawiały się z nią żeby odebrać swoją działkę magicznych ziół na migreny, a wiadomo, że u niej najlepszy towar. Nietestowany na zwierzętach tylko na niej samej.
- Nooo w domu, generalnie myślałam, ze to będzie jebać, ale jest takie szczelne, że nic nie czuć - w razie czego miała przygotowaną wymówkę, gdyby któreś ze współlokatorów zapytało. Zwaliłaby to na skarpety Olliego. Na tyle rzadko u nich bywał, że na bank wiarygodnie brzmiało to, że Bowie go kiedyś tak upaliła, że aż zapomniał skarpet. No ale nikt nie zapytał i może to lepiej, bo nie musiała wypróbowywać swoich żenujących zapewnień. - W necie pisali, że jak jest solidny kompostownik to nie wyjdą, ale czasem miewam koszmary, że jakaś gąsienica pełznie mi po poduszce, a to po prostu mój włos - wzdrygnęła się z obrzydzeniem. Może rzeczywiście należało oddać komuś ten kompostownik, kto doceni jego walory i nie będzie bał się go otwierać.
- Ej no nie wiem, zagroziłoby to mojej marce i ludzie mogliby przestać ode mnie kupować zioło i takie tam. Powinnam wyglądać na badassa, a nie kloszarda - stwierdziła z powątpiewaniem w głosie, bynajmniej nie tak podekscytowana jak Ryan. Ci ludzie z tych wszystkich reality show zawsze wydawali jej się jacyś tacy niepoważni i chociaż sama z powagą miała niewiele wspólnego to nie chciała się uzewnętrzniać na szklanym ekranie. No i jak więcej osób zacznie tak robić to ceny skoczą, bo przedsiębiorcy to wykorzystają!
- Tu przy tym zgrubieniu, tzn tam gdzie kostka. Mam wrażenie, że się zaklinowało pod jakimś dziwnym kątem - próbowała dzielnie jak najlepiej zobrazować sytuację, wyciągając rękę i wskazując palcem w konkretne miejsca. Kiedy reka Ryan znalazła się w szczelinie, jakoś raźniej jej się od razu zrobiło, a kiedy poruszyła, któreś kamienie, Bowie poczuła wystarczająco luzu żeby ruszyć stopą. [/b]- Czuję, że teraz się może udać, przytrzymasz tak jak teraz? A ja się o Ciebie oprę i spróbuję ją wyciągnąć, na trzy, dobra? [/b]- bo zawsze odliczało się do trzech, nie?

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Popatrzyła na siostrę jak na jakąś niespełna rozumu, ale że nie miała pojęcia o co jej chodzi, to metaforycznie machnęła na to ręką, uznając, że po prostu kiedyś się spizgali z Ryderem i pewnie coś dziwnie zrozumiała, co nie byłoby specjalnie zaskakujące, znała ich dwójkę na tyle, żeby wiedzieć, że nie można się po nich spodziewać nadmiernego zrozumienia jakiejkolwiek życiowej sytuacji.
- Nie wiem, dalej brzmi mi jakoś podejrzanie - a co jak przy otwieraniu jakaś gąsienica się zaczai? Albo przyklei do pokrywy i odpadnie przy jej zatrzaskiwaniu? Albo jak to wcale nie będzie takie szczelne? - No ja bym się tego pozbyła, Bo. Albo chociaż wystawiła gdzieś w kąt ogródka - bo mieli spory trawnik i było na to miejsce. Nie wiedziała co prawda jak wyglądało logistyczne podłączenie takiej rzeczy, ale szczerze? Wcale jej to nie interesowało. Wyprowadziła się już z mieszkania ciotki, tylko kawałek dalej, praktycznie na to samo osiedle, ale wątpiła, żeby jej nowa współlokatorka ucieszyła się z kompostownika, zdecydowanie na taką nie wyglądała. - Kiedyś się serio obudzisz z gąsienicą, albo one zrobią zemstę gąsienic i cię masowo zaatakują - tak w klimacie horrorów, Ryan słyszała kiedyś o morderczej oponie, która też zabijała chyba ludzi w zemście, więc wszystko było możliwe, wszystko!
- Proszę cię, ci ludzie są w stanie wszystko ogarnąć na promkach, to jest zmysł oganiacza. Nie trzeba wydawać dużo pieniędzy, żeby dużo mieć, tylko trzeba je wydawać mądrze! - o, to było całkiem sprytne. Ryan na przykład nie chciało się spędzać czasu na porównywaniu cen i tych podobnych rzeczy, żeby tylko zgarnąć coś w niższej cenie, więc czasem przepłacała, ale to był taki luksus, na który mogła sobie pozwolić. Przynajmniej jeszcze, bo pieniądze się jej kończyły, a pracy dalej nie miała. Tym razem wysłała już jednak masowe cv i miała nadzieję, że coś z tego będzie. Jedno nawet na posterunek policji! Ale w końcu wszędzie się przydawały księgowe, prawda?
- Nie mam pojęcia gdzie, ale spróbuję jakoś wymacać - odpowiedziała zupełnie szczerze, może nie do końca pokrzepiająco, ale zaczęła ruszać i odetchnęła wyraźnie z ulgą na dźwięk poruszających się kamieni. - Dobra, czekaj, trochę się przesunę, jak coś to też pociągnę. Krzycz głośno jak cię będzie bardziej bolało, ale jak to tylko otarcie, to zaciskaj zęby - poprawiła się na swoim miejscu, żeby Bowie było łatwiej wyciągać nogę i na trzy, pociągnęła z całej siły, żeby z takim samym impetem, z jakim wpadła, teraz ją wyciągnąć.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Jeszcze to przemyślę - chociaż prawdopodobnie zapomni i o kompostowniku i o pozbyciu się go z mieszkania. Być może któreś ze współlokatorów kiedyś podniesie pokrywę i odkryje jakieś wyewoluowane miasto dżdżownic skryte w środku, ale istniała też szansa, że będą korzystać z tego jak ludzie. To znaczy może najbardziej Lyra, bo ona zdawała się być najrozsądniejsza, kiedy Bowie nie podrzucała jej jakiś specyfików do przetestowania. W końcu ludzie korzystają z takich rzeczy w swoich mieszkaniach i to się sprawdza!
- Ej dobra, ja pierdolę, teraz zaczynam mieć ciarki - skrzywiła się, wzdrygnęła i generalnie zadrżała z przerażenia na myśl o zemście gąsienic, bo przypomniał jej się atak czerwiów z Diuny, które ukradły Lyrze kciuk na plaży, a Bowie nie dysponowała już żadną super bronią atomową, którą mogłaby się pozbyć gąsienic. Może zamiast pisać książki i kręcić filmy powinna zająć się projektowaniem dezintegratora robaków. W zasadzie mogłby być z tego niezły szmal.
Teraz jednak była bardziej przekonana do pozbycia się kompostownika, a szkoda, bo naprawdę chciała być eko i jakoś zadośćuczynić w zamian za zamawianie rzeczy dla darmowej dostawy i odsyłanie ich z powrotem.
- Nie no, do programu to się raczej nie nadaję, ale mogłabym napisać poradnik dla poszukiwaczy okazji. W sumie nie trzeba się jakoś wysilać specjalnie żeby na szybko dostać coś tanio! - chociaż nie zawsze dobrze, o czym Bowie miała okazję się kilka razy przekonać, kiedy zamiast wymarzonej rzeczy przychodziła jej tania chińszyczna, ale człowiek uczy się na błędach. Teraz w pierwszej kolejności zwraca uwagę na kraj wysyłki, a dopiero potem na cenę, no i na opinie rzecz jasna.
Pokiwała głową na słowa starszej siostry, nie mówiąc już nic, a w zamian zaciskając zęby w razie gdyby miał nastąpić jakiś niemiły zwrot akcji. Na szczęście mimo, że cała operacja nie należała do najprzyjemniejszych, skończyło się na kilku otarciach, a kiedy wreszcie z impetem wyrwały jej stopę spomiędzy kamieni, nawet mogła nią poruszać! Co najważniejsze - MIAŁA BUT.
- Jezu, Ryan, matko, ja nie wiem jak Ci się to udało, o chuj, ale mam buta, patrz, i normalnie nie jest skręcona! - powiedziała z zachwytem, nie wiedząc czy bardziej przejęta jest umiejętnościami ratunkowymi siostry czy tym, że jej noga funkcjonuje. Prawdopodobnie jednym i drugim na równi.
- To może idziemy popływać? - zasugerowała nieśmiało, trochę zrażona do dalszej eksploracji jaskini, skoro na każdym kroku trzeba było uważać na prawie śmiertelne pułapki!

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Weź się tego po prostu pozbądź, zanim wymknie się spod kontroli - bo dżdżownice też chyba całkiem szybko się rozmnażały? Tak się przynajmniej wydawało Ryan, że wystarczą w miarę przystępne warunki, a dżdżownice szaleją i przecież to nie tak, że da się je jakoś oznaczyć i policzyć, żeby potem Bowie mogła urządzić w domu wspólną akcję poszukiwawczą. - Może ktoś to od ciebie odkupi? - ekologia była ostatnio bardzo modna, czego wynikiem były papierowe płatne torby w sklepach i te przeklęte makaronowe słomki, przez które można było się nabawić zakwasów od ciągnięcia smoothie. Najgłupsze w tym wszystkim było to, jak na przykład w opakowaniu małego soku była papierowa słomka, ale zapakowana w folię. No paranoja! Ale taki kompostownik pewnie mógł trafić do jakiejś rodziny po sąsiedzku, która starała się właśnie być na siłę eko.
- Czekaj, czekaj, daj mi popatrzeć - zarządziła, a skoro dalej kucała gdzieś przy ziemi, to od razu wzięła nogę Bowie na swoje kolana, żeby przyjrzeć się jej z każdej strony, ale żaden był z niej medyk, więc nawet nie wiedziała czego by tam miała szukać! Grunt, że siostra mówiła, że nic jej nie bolało, w co musiała po prostu uwierzyć. Adrenalina robiła swoje, ale chyba nie była aż tak zestresowana, żeby mieć jej duży wyrzut w organizmie, więc jeszcze chwilę podotykała ją po całej kostce, zanim skinieniem głowy nie dała znać, że jej ekspertyza została zakończona, a Bowie jest już wolnym człowiekiem. - Ummm, no dobra, ale uważaj na tę nogę, żebym nie musiała cię przynosić na plecach do samochodu - trzeba było najpierw trochę wybadać dno, ale rzeczywiście, jeśli przy pierwszej okazji Bowie utknęła w jakiejś szczelinie, nie było co się dalej zapuszczać do jaskini, bo kto wie co je tam jeszcze może czekać? Bezpieczniej było wrócić w drugą stronę, nawet jeśli dno moglo być skaliste, wtedy przynajmniej pomoczą nogi dla ochłody.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Dobra, dobra pozbędę się - machnęła ręką, starając się uspokoić Ryan nim wizje na temat dżdżownic osiągną niepożądany wymiar. - Zresztą no wiesz, to nie jest jakaś samoróbka tylko taki kupiony, co prawda na wyprzedaży, ale chyba jak już robią to chyba z myślą o tym żeby dżdżownice nie zapierdalały komuś po chacie, nie? - to byłoby dziwne zresztą gdyby tak popularne rzeczy jak kompostowniki były na tyle nie przystosowane do codziennego użytku, że ludzie musieliby codziennie urządzać poszukiwania dżdżownic w mieszkaniu. Z drugiej strony nie mogła być pewna co do jakości wybranego przez siebie produktu, bo bądź co bądź Bowie lubiła przyoszczędzić na niektórych rzeczach, jak na przykład dziwne, ekologiczne wynalazki, więc obawy siostry nie były wcale takie bezpodstawne. Nie przyglądała się kompostownikowi zbyt wnikliwie po zakupie. Po prostu postawiła go w kuchni i o tyle, o ile o nim pamiętała, starała się robić z niego użytek, ale co było w środku albo co gorsza na zewnątrz, tego nie wiedział nikt. Jeśli więc była tam jakaś dziura albo pęknięcie, którego zawczasu nie zauważyła, scenariusz Ryan był całkiem prawdopodobny. Aż się skrzywiła kiedy jej myśli zabrnęły za daleko, modląc się w duchu żeby nie zastała po powrocie armii dżdżownic, które będą próbowały przejąć kontrolę nad mieszkaniem. Wystarczy już jej walka z czerwiami na plaży, która niemalże skończyła się kradzieżą kciuka Lyry. Nie warto było narażać przyjaciół na takie ryzyko.
- Masz rację albo po prostu wystawię go na śmietnik, wiesz, tak obok i może ktoś się skusi - sama miała parę rzeczy w pokoju zebranych w ten sposób, jak na przykład lustro w stylu vintage, które pokochała od pierwszego wejrzenia albo bardzo użyteczną szafkę, do której wniesienia potrzebowała dodatkowej pary rąk. Co prawda musiała ją porządnie wymyć i odmalować, ale poza tym była bez szwanku.
- Chyba git jest, co? - do siostry miała większe zaufanie niż do samej siebie. Mimo, że dzieliły je raptem dwa lata różnicy, odkąd wyrosła sponad stołu, a Bowie tam na jakiś czas została, patrzyła na nią jak na alfę i omegę. Z biegiem czasu dysproporcje się zatarły, ale wciąż w wielu kwestiach miała wrażenie, że to Ryan jest tą bardziej odpowiedzialną i dojrzałą. Nic dziwnego zresztą. To ona wybrała księgowość, a Bowie? Cóż, rozprowadzanie dragów.
- Sprawdzimy czy da się zejść, a jeśli będzie za dużo skał, najwyżej popluskamy się na brzegu - skoro już wybrały się taki kawał na odludzie, warto było skorzystać. Zwłaszcza, że widoki wciąż były przepiękne.
Zrzuciła z siebie ostrożnie koszulkę i spodenki żeby nie zahaczyć o obtarcie i powoli, uważając żeby znowu nie wdepnąć w jakąś szczelinę albo niestabilne kamienie, skierowała się w stronę zejścia do wody. Najpierw wysunęła jedną nogę, za nią drugą i spróbowała zsunąć się, przytrzymując dłońmi skalistego zejścia żeby w razie silniejszego nurtu nie potknąć się i nie wybić sobie tym razem zębów.
- Ej, wydaje się być całkiem spoko i woda jest mega ciepła. Jej, Ryan, najchętniej bym tu spędziła resztę dnia, gdyby nie fakt, że potem musiałybyśmy wracać po ciemku - a niestety zarówno orientacja w terenie jak i koordynacja Bowie były w dość dużym stopniu upośledzone.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Wcale nie chciała Bowie, młodszej o zaledwie dwa lata, matkować w temacie kompostowników, na których się nie znała, ale jako wzór minimalizmu, nie mogła nie przewrócić oczami na jej wzmiankę o wyprzedaży. Jakimś cudem Ryan była odporna na wszelkie sztuczki, które miały skusić do zakupu tych najmniej potrzebnych rzeczy, w czym dość mocno pomagał fakt, że przez kilka miesięcy musiała całe swoje życie zmieścić do jednego plecaka, więc różne sprzęty i udogodnienia może i wyglądały na takie, które ułatwiają codzienność, ale nie były niezbędne. Tak samo z kompostownikiem, który dużo lepiej sprawdzałby się pewnie na farmie, albo dla kogoś, kto rzeczywiście hoduje w domu jakieś rośliny i mógłby kompost w ogóle zużyć. Nie, żeby Ryan znała jakoś dobrze Lyrę i Rydera, ale wydawało się jej, że żadne z nich nie jest zapalonym ogrodnikiem, przez co produkt jej ekologicznego wymysłu trafiał pewnie do śmietnika.
- Wygląda, że git - kiwnęła głową na znak, że nie widzi żadnych trwałych uszkodzeń na nodze siostry, ale nie miała też rentgenu w oczach. Gdyby były w domu, albo chociaż w mniej odludnym miejscu, zaproponowałaby Bowie zimny okład, żeby trochę ją uchronić przed zbliżającą się opuchlizną, ale wyglądało na to, że będą musiały poradzić sobie bez, bo zanim dotrą do choćby najbliższego sklepu, będzie już za późno na ratowanie. Miała tylko nadzieję, że pod obtarciem nie kryło się jakieś skręcenie kostki, czy naderwanie ścięgien. Jeszcze chwilę temu utkwiła z nogą w szczelinie skalnej, a to mogło mieć swoje konsekwencje.
- Zawsze możemy przyjść innego dnia. Z namiotem. Tylko warunki byłyby raczej polowe - spanie na łonie natury miało to do siebie, że niewprawieni w boju często nie mogli nawet zmrużyć oka, niepokojąc się przy każdym szmerze, karimaty należały do niewygodnych i brak było dostępu do takich wygód jak prąd, ale tylko na jedną noc i tak blisko miasteczka, mogłoby przypominać dziecięce zabawy w kemping, kiedy rodzice rozstawiali im namiot przed domem i udawali, że wcale nie wiedzą o powrocie do wygodniejszych niż trawa łóżek jeszcze na długo przed świtem. - Pięknie tu. Niby byłam w tylu miejscach na świecie, ale tylko bardziej doceniam dzięki temu Lorne - żyły w małym raju na ziemi. Owszem, czasem brakowało jej ekscytującej niepewności z tego, co przyniesie jutro, ale nie można było powiedzieć, że widoki tego nie wynagradzały.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Prawdopodobnie Ryan miała rację. Bowie była tym typem człowieka, który widząc reklamę czegoś w promocyjnej cenie, chwytała za telefon i wydawała ostatnie grosze, twierdząc, że to jest właśnie to czego potrzebuje w życiu, a potem okazywało się, że nigdy w życiu tego nie użyła. Nawet nieszczęsny kompostownik, z którego miała korzystać celem usprawnienia hodowli marihuany, której do tej pory nie zasadziła, bo nie znalazła odpowiedniego miejsca, a coś czuła, że mieszkanie z którego notorycznie wypełza swąd gibonów nie było najlepszym do tego miejscem.
- Jak będzie coś się działo to na pewno dam znać - akurat tego mogła być pewna, zważywszy, że Bowie była tą siostrą która wiecznie narzekała, między innymi w trakcie drogi, jęcząc że gorąco, że stopy bolą i że głodna, a nie wzięła prowiantu. Niemniej po tej przygodzie postanowiła trochę wziąć się w ryzy i przystopować, bo jednak bądź, co bądź wyprawa sama w sobie była naprawdę fajna i chętnie wybrałaby się na kolejną, a nie wiadomo czy starsza siostra byłaby taka chętna do kolejnej wędrówki z wiecznie zbolałą Bowie.
Stanęła wyprostowana i wysunęła nogę do przodu żeby nią przez chwilę pokręcić, jakby tym samym udowadniając, że wszystko gra. Najgorsze było już za nią, a bardzo prawdopodobne, że na samym obtarciu się skończyło. Grunt żeby dała radę wrócić do domu, a potem resztę tygodnia może spędzić w szpitalu na oględzinach. O ile cokolwiek miało się stać, a miała nadzieję, że nie.
- Dla mnie warunki spoko, tylko następnym razem zaopatrzymy się w więcej jedzenia i picia, a na reszcie mi specjalnie nie zależy. Może jakiś kocyk żeby miękko było - choć zdarzało jej się jęczeć, ekscytacja takimi wycieczkami przeważała nad niedogodnościami, a potrzebowała takiego oderwania się od rzeczywistości i zniknięcia w jakiejś głuszy. To miejsce zdawało się być idealne. Otoczone wodą, z daleka od miasteczka, z pięknymi widokami, było niczym oaza dla zmęczonych dusz.
- I co, serio na tle tych wszystkich zajebistych miejsc Lorne nie wydaje się być złe? - jakoś ciężko jej było w to uwierzyć, ale być może dlatego, że sama nie miała na koncie tylu podróży. W przeciwnym razie całkiem prawdopodobne, że potrafiłaby spojrzeć na to miejsce z innej perspektywy. Z drugiej strony, mając w zanadrzu tak piękne miejsca jak to, wcale nie musiała szukać lepszych.
Nim słońce zaczęło zachodzić, skorzystała z pięknej pogody i spokojnej wody, zachęcając siostrę do tego samego. Na szczęście w drodze powrotnej było znacznie chłodniej, a noga wcale jej nie doskwierała, więc miała nadzieję, że nie zatarła pozytywnego wrażenia całokształtu.

zt/x2

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
ODPOWIEDZ