39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Nie miał dzisiaj nic konkretnego w planach, spędzenie czasu w czterech ścianach własnej willi było bardziej kuszące, zwłaszcza że ta posiadała swój basen gdzie bez problemów Ethan mógł spędzać właśnie takie gorące dni, dziękował w duchu że jego małżeństwo było takie a nie inne. Julię kochał całym swoim sercem i wiedział, że to co było między nimi jest prawdziwe a raczej miał kurewską nadzieję, że tak właśnie było. Odetchnął głęboko wychodząc na taras a spojrzenie wbił w horyzont, było to urokliwe miejsce na tyle na ile pozwalała na to lokalizacja. Skierował jednak kroki do basenu chodząc po swoim domu w samych bokserkach, w końcu był u siebie i dzisiejszego dnia na pewno nie spodziewał się żadnych gości. Muzyka cicho grała gdzieś w oddali jego domu a Ethan nagle zapragnął zaśpiewać, a raczej trochę poudawać bo nie sądził, że jego głos w jakikolwiek sposób był uroczy pociągający a co dopiero nadający się do śpiewania.
- Morze i niebo ostro lśni, dobrze mi, ach jak dobrze mi.. - zanucił wchodząc powoli do chłodnej wody basenu, aż ciarki przeszły mu po plecach, odetchnął delikatnie zanurzając się aż po szyję. Zaczerpnął więcej powietrza i zanurzył się cały pod wodę, uwielbiał to uczucie kiedy tafla wody zamykała się nad jego głową a on nie słyszał niczego oprócz mocnego bicia swojego serca. Wynurzył się kiedy zabrakło mu tchu i położył na plecach na wodzie zamykając oczy kiedy promienie słońca uderzyły go prosto w twarz.
- Stopy mam takie gorące, gorące w ustach słońce - gdyby słońce miało jakiś smak to zapewne teraz idealnie by je poczuł, na jego szczęście nie miało żadnego a tylko ogrzewało jego mokre ciało. - Jest bardzo bardzo, bardzo cicho, słońce rozpala nagie ciała - rzeczywiście na moment zrobiło się bardzo cicho, tak jakby ktoś wyłączył muzykę dobiegająca z domu i Ethan zmusił swoje ciało do pionu stając - nie koniecznie twarzą w twarz bo był w wodzie - z Duncanem, przez myśl Hale'a przeszło ile czasu on tam stoi i czy słyszał jego śpiewanie, wyrwałoby się z jego ust soczyste kurwa ale w ostatniej chwili zmielił je patrząc na przyjaciela wyczekująco. Skierował się do drabinki od basenu wychodząc z niego przez co na pewno Winchester mógł podziwiać ładne widoki.
Ile tam stał? Ile słyszał? I czemu do cholery przyszedł do niego? Tyle pytań na minutę.

Duncan Winchester
ambitny krab
Zła Królowa
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Miał ważną sprawę, która nie mogła zwlekać. Jedyną osobą, która mogła cokolwiek w tym wskórać, był Ethan, którego znał i nawet całkiem lubił. Wysłał mu więc szybkiego i krótkiego SMS’a z wiadomością, że przyjdzie i żeby ten przyszykował się na ważną rozmowę, ale nie podawał szczegółów. Nie było na to przecież zbyt wiele czasu. Szybko się więc ogarnął, bo jednak wciąż chciał ładnie wyglądać, zrobił sobie kanapeczkę i do kubka termicznego wlał sobie zrobioną wcześniej kawę. Lubił pić kawę na zimno, więc nie przeszkadzała mu ona. Po tym wyszedł z domu.
   Na całe szczęście dom Ethana nie był tak daleko. Mieszkali blisko siebie i właśnie tak się poznali, podczas porannego biegania, kiedy to zerwała się potężna ulewa, a oni stali wspólnie pod jakimś daszkiem i mieli czas, żeby się poznać.
   Na teren posesji wszedł bez większych problemów, co pewnie by go zmartwiło, ale przecież myślał, że mężczyzna przeczytał wiadomość chłopaka i specjalnie zostawił wejście otwarte. On sam jednak nie czuł się bezpiecznie w domu samemu. Z Lorcanem mieszkali w zamożnej dzielnicy. Ich dom miał kilka cennych rzeczy, głównie dekoracji, ale i sprzętów, których kradzież byłaby opłacalna dla ewentualnych włamywaczy. Dlatego chłopak zawsze się zamykał i jeśli ktoś chciał wejść do środka, to musiał dzwonić, żeby mu otworzył.
   Szybko uderzyły go dźwięki muzyki i męski głos, śpiewający jakąś nieznaną mu piosenkę. Spodziewał się, gdzie może znaleźć mężczyznę. Z resztą znalezienie go nie było trudne, bo wystarczyło iść za głosem. Po kilkunastu krokach znalazł się nad basenem, wpatrując w półnagie ciało blondyna.
   – Pisałem, że przyjdę i dobrze, że udało mi się wyrobić wcześnie, bo jakiś producent muzyczny na pewno tu już jedzie – zażartował, uśmiechając się lekko. Przeszedł wzdłuż basenu, podając mężczyźnie ręcznik, który leżał pewnie gdzieś niedaleko, żeby ten mógł się wytrzeć. – Mam sprawę, ale proszę, możesz sobie pływać dalej, ja sobie popatrzę i przypilnuję, żebyś się nie utopił – odpowiedział. Miał odpowiednie przeszkolenia do udzielania pierwszej pomocy, więc jego słowa nie były rzucone na wiatr.
Ethan Hale
przyjazna koala
Duncan Winchester
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Musiał przeoczyć wiadomość od Duncana, więc zapewne gdyby wiedział, że ten ma się zjawić to nie odstawiał by takiego występu prze dniem. Hale go lubił, a raczej lubił spędzać z nim czas i rozmawiać praktycznie o wszystkim, w każdym razie Winchester był jednym z niewielu osób przy których Ethan czuł się po prostu sobą. Pierwszą oczywiście była jego żona, chociaż ostatnio czuł jakby między nimi pojawił się pewnego rodzaju mur przez pojawienie się ducha z przeszłości - Adam. To on wszystko niszczył.
Drgnął zaskoczony kiedy okazało się, że nie jest sam, chyba za bardzo przywykł do tego, że Julia często znikała z domu. Wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia patrząc na jego personę.
- Bardzo śmieszne - mruknął w kierunku Duncana kręcąc głową, oparł się rękoma o krawędź basenu wciągając swoje ciało na jego brzeg, usiadł na nim kierując spojrzenie w stronę prażącego słońca i westchnął lekko. - Na pewno jedzie tutaj cały tabun - mruknął w jego stronę, mrużąc delikatnie oczy w jego kierunku. Hale nie należał do zbyt towarzyskich osób i trzeba mu to przyznać, dlatego wpatrywał się w Duncana ciut nieufnie.
- Jaką sprawę? - zaciekawił się, spoglądając w jego stronę trochę bardziej ufnym spojrzeniem, kiedy usiadł na brzegu basenu dźwignął się po paru sekundach na nogi z cichym westchnieniem podchodząc do grającego radia, żeby ściszyć na początku trochę muzykę, a dopiero potem sięgnął po ręcznik na początku mierzwiąc swoje włosy na głowie susząc je, a dopiero potem swoje ciało, krok po kroku.
- Oby nie było to coś ważnego Duncan - rzucił jeszcze przez ramię szukając swojej koszulki, którą dostrzegł na oparciu jednego z hamaków zapewne go opuszczając zanim nie wszedł do wody. Chwycił ją narzucają na swój grzbiet i po chwili naciągając na swoje ciało.

Duncan Winchester
ambitny krab
Zła Królowa
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   No cóż, Duncan był już przyzwyczajony do tego, że wiadomości od niego były przeoczone. Lorcan rzadko odpisywał mu na wiadomości, więc Winchester zaczął myśleć, że już taki jego los. No ale nie był o to zły. Ludzie mieli swoje życia i obowiązki. Ethan był ratownikiem, więc na pewno jego grafik był dość mocno napięty, a to co robił wymagało poświęcenia uwagi w całości. Nic dziwnego, że nie miał czasu spojrzeć na telefon.
   – Mi się podobało, lubię morze i niebo – przyznał wzruszając ramionami. Uśmiechnął się lekko. On sam również lubił spędzać swój czas z Ethanem, bo wydawało mu się, że całkiem nieźle się dogadywali. Nie znał się jednak na muzyce, by faktycznie być w stanie określić, czy mężczyzna miał talent i szansę na wielką karierę, czy nie, ale w sumie nie zawsze kariera była proporcjonalna do talentu, co widać świetnie w showbiznesie i prawdziwe talenty nie są w stanie się wybić na szerszą publiczność, podczas gdy miernoty pławią się w sławie. Nie było to sprawiedliwe, ale świetnie odzwierciedlało prawdziwe życie. – Znasz mnie, śmieszny ze mnie gość – powiedział. Nie było to prawdą. O ile Duncan czasami żartował i miał całkiem niezłe poczucie humoru, to raczej nikt nie nazwałby go śmiesznym gościem. Przeciwnie, często w towarzystwie był tym, który miał największego kija w tyłku, chociaż starał się, żeby było przeciwnie, to nie mógł wyzbyć się tej nieco sztywnej strony.
   – Przeglądając jakieś dokumenty do jednej ze spraw w kancelarii natknąłem się na całkiem spoko ofertę, że możecie dostać dofinansowanie na jakiś sprzęt do ambulansów albo nawet nowe pojazdy. Od razu pomyślałem o tobie – uśmiechnął się. Domyślał się, że mężczyzna nie chciał słuchać o niczym, co byłoby związane z pracą i że on sam nie mógł podejmować takich decyzji, ale Duncan uznał, że jeśli Ethan się o tym dowie, to będzie mógł przedstawić to ordynatorowi, a ten zarządowi szpitala, który zająłby się formalnościami. No i dodatkowe ambulanse czy sprzęt na pewno nie zaszkodziłby szpitalowi. – Nie musisz się ubierać, nie przeszkadza mi, że jesteś rozebrany – zaśmiał się jednak.
Ethan Hale
przyjazna koala
Duncan Winchester
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Dzisiaj miał wolny dzień, więc powinien chociaż mieć przy sobie telefon, żeby móc odpisać na wiadomość czy zareagować jeśli miałby być potrzebny w pracy. Umknęło mu to widocznie, albo po prostu dzisiejszego dnia postanowił, że dla nikogo nie będzie osiągalny. Musiał czasami odpocząć od swojej pracy, od związku i od wszystkiego, mieć tylko i wyłącznie czas dla siebie i na własne przyjemności, tak jak teraz. Nic dziwnego, że nie spodziewał się Duncana. Mimowolnie jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
- Rzadko kiedy śpiewam, ale dzisiaj cieszę się chyba tym, że mam wolny dzień i dlatego tak samo wyszło. Mam nadzieję, że Twoje uszy nie ucierpiały za bardzo - rzucił w jego kierunku wzruszając delikatnie ramionami. Nie chciał mu przecież zrobić żadnej krzywdy swoim śpiewem, wręcz przeciwnie powinien to robić w zamkniętym pomieszczeniu gdzie nikt by go nie słyszał. Jak fałszował. Wiedział o tym, ale tak naprawdę to zdanie innych o tym jaki jest miał gdzieś.
- Powiedzmy, że śmieszny.. chociaż do dzisiaj nie wiem, kto Cię tak oszukał - przeczesał palcami delikatnie mokre włosy zaczesując je lekko do tyłu tak, żeby żaden kosmyk nie opadł mu na twarz i nie zakrył widoczności. Julia czasami śmiała się, że ten kocha swoje włosy bardziej niż ją i że spędza zdecydowanie za długo czasu przed lustrem, żeby doprowadzić je do porządku. Takim był jednak facetem, który chcąc czy nie chcąc lubił zadbać o swój wygląd. Nie uważał siebie za modela, czy nawet za przystojnego, po prostu był przeciętny o ile tak można o nim powiedzieć. Zaciekawiony zerknął w stronę przyjaciela przysiadając na jednym z leżaków, nawet wskazał ręką ten drugi, żeby mógł sobie usiąść w spokoju. - Dofinansowanie? No, no. Szczerze to ostatnio nasz sprzęt wysiada, no i zdecydowanie mamy za mało pojazdów o czym mówiłem już dawno, ale mój szef jest dupkiem - z westchnieniem opadł plecami na leżak przymykając lekko oczy kiedy promienie słońca trafiły go prosto w twarz.
- Ja wiem, że chciałbyś popatrzeć, ale jak to mówią nie dla psa kiełbasa, wiesz? - obrócił głowę w jego stronę uśmiechając się delikatnie do Duncana. - To dofinansowanie to na jakich warunkach? - w końcu ciekawość by go zjadła gdyby nie dopytał.

Duncan Winchester
ambitny krab
Zła Królowa
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Nie było niczego bardziej przyjemnego niż wizja wolnego. Duncan zawsze wyczekiwał tego dnia, bo mógł naprawdę odpocząć. Nigdy nie narzekał na swoje obowiązki. Uważał, że dobrze jest się pomęczyć, zwłaszcza jeśli na końcu tej drogi stała edukacja i wykształcenie. Studia prawnicze i staż zabierały mu sporo czasu, który z chęcią przeznaczyłby na inne rzeczy, ale wiedział, że jego poświęcenie nie pójdzie na marne i było dobrą inwestycją na przyszłość. Każdy dzień wolny szanował jednak i starał się wykorzystać jak najlepiej. Niekoniecznie się wtedy lenił, najczęściej robił wtedy to, co lubił albo załatwiał jakieś sprawy, na które nie miał normalnie zbyt wiele czasu.
   – Nie znam się na muzyce i śpiewaniu, dla mnie brzmiałeś okej – powiedział i wcale nie mówił tak, bo chciał się przypodobać, czy też zostać uznanym za miłego. Przeciwnie, z chęcią powiedziałby coś przeciwnego, byle tylko podrażnić się z mężczyzną, bo ostatnimi czasy denerwowanie ludzi stało się jego ulubionym zajęciem. Ale nie tym razem. Przyszedł tu w konkretnym celu, który aktualnie przysłaniał mu wszystko inne. No może prawie wszystko. Było jeszcze kilka rzeczy, które mógłby zrobić.
   – Chcesz powiedzieć, że moje żarty nie są śmieszne? – zapytał, udając obrażonego i zaskoczonego słowami mężczyzny. Pokiwał głową z niedowierzaniem, wpatrując się w Ethana. Był on przystojnym mężczyzną, więc przyglądanie mu się zawsze sprawiało przyjemność. – Będziesz się musiał zreflektować za te kłamstwa – stwierdził, unosząc brew do góry. Uważał się za dość towarzyską i posiadającą dobre poczucie humoru osobę. Usiadł sobie wygodnie na jednym z krzesełek ogrodowych, które posiadali.
   – Właśnie wystarczy wysłać zgłoszenie, jeśli rozpatrzą waszą kandydaturę, to dostajecie kasę, tylko że pieniądze maja zostać przeznaczone na pojazdy, nic innego – zastrzegł, pokazując paluszek, żeby Ethan wyraźnie zrozumiał, że na nic innego tych pieniędzy wydać im nie będzie wolno. Duncan nie znał ordynatora ani ludzi, którzy mogliby być odpowiedzialni za finanse szpitala, ale myślał, że wypełnienie kilku papierków nigdy nie powinno sprawiać wielu problemów.
   – Nie przyszedłem tu po twoją kiełbasę, tylko w interesach. Lubię pomagać, przecież wiesz – uśmiechnął się zadziornie, sięgając do plecaka, z którego szybko wydostał karteczki, które zdążył sobie wydrukować, żeby przekazać wszystko mężczyźnie by ten o wszystkim sobie poczytał. – Mogę popytać jeszcze w kancelarii, co myślą o tym regulaminie tego dofinansowania, jeśli chcesz – zaproponował.
Ethan Hale
przyjazna koala
Duncan Winchester
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Brzmiał najgorzej jak tylko mógł, ale z drugiej strony miłe słowa od Duncana spowodowały, że tak czy siak trochę że tak powiem, urosło mu ego. Nie chciał się jednak do tego przyznać, bo wbrew pozorom Ethan był bardzo.. cichym i spokojnym człowiekiem, do tego skromnym. Tylko w nielicznych momentach potrafił pokazać swoją inną, może ciut weselszą naturę, mając na pewno dobry humor. A czy dzień wolny od latania po oddziale czy ratowania ludzkiego życia nie jest jednym z tych szczęśliwych? W jego przypadku jak najbardziej. Zawiesił spojrzenie na przyjacielu, marszcząc delikatnie nos. Nie miał zamiaru dyskutować na temat swoich zdolności, dlatego tylko machnął ręką.
Nie denerwował się zbyt szybko.. no może czasami będąc na swojej zmianie kiedy czegoś nagle zabrakło lub kiedy nie był w stanie kogoś uratować.. wtedy irytował się niemiłosiernie i nawet gdy po tylu latach pracy powinien przywyknąć do faktu, że ktoś może umrzeć na jego rękach to za każdym razem cholernie to przeżywał. Można by powiedzieć, że powoli niszczył się od środka, kawałek po kawałeczku to poczucie winy go zjadało. Cholernie złe uczucie..
-A czy one kiedykolwiek były śmieszne? - wiedział, że w tym momencie stąpał po bardzo cienkim gruncie, ale kto nie ryzykuje ten nie ma zabawy, przygryzł nawet delikatnie dolną wargę spoglądając w jego stronę z zadziornym wyrazem twarzy. Droczenie się z innymi było dla niego czymś normalny, niczym oddychanie. Uniósł brew..
- Myślisz, że wydałbym te pieniądze na coś innego? W sumie to wypadałoby trochę wyremontować dom, no wiesz kolory ścian mi się znudziły i na pewno muszę naprawić ogrodzenie, żeby żaden niepowołany GOŚĆ, się tutaj nie pojawił - o tak, w tym momencie miał na myśli jego, nawet spojrzał perfidnie w jego stronę wraz z akcentowanym słowem. Oczywiście mówił to wszystko w żartach, w końcu Duncan był u niego mile widziany, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy a Julia nawet gdy widziała go parę razy tylko przelotem na pewno polubiła. No chyba, że mieli ze sobą inne relacje, ale Ethan jako przykładny mąż w to nie ingerował. Nie musiał.
Czemu kiedy Duncan powiedział o kiełbasie to w głowie Ethana pojawiły się bardzo dziwne myśli? Jęknął tylko cicho na jego słowa. - Nie dostałbyś i tak mojej kiełbasy, nawet gdybyś o to błagał - rzucił tylko prostując się na leżaczku, żeby wziąć od niego ulotki na temat dofinansowania. Rzucił na nie okiem.
- Myślę, że to wszystko ogarnę, Julia na pewno bardziej zna się na takich sprawach więc z nią to obgadam, dzięki może nawet uda mi się z tego skorzystać - uśmiechnął się w jego stronę delikatnie odkładając karteczki na pobliski stoliczek, na którym zawsze stały drinki kiedy spędzał tutaj popołudnia z żoną.
- Masz ochotę się czegoś napić? Oczywiście mam na myśli coś mocniejszego - aż zaświeciły mu się oczy.

Duncan Winchester
ambitny krab
Zła Królowa
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   O tak, Duncan miał okazję poznać ten dualizm natury Ethana. Winchester lubił mężczyznę bez względu na to, jaką stronę pokazywał. Sam Duncan zdawał się być interesującą mieszanką pozytywnych i negatywnych cech, niemniej jednak najbardziej dominującą była jego bezpośredniość. Niewyparzony język chłopaka z całą pewnością nie pokazywał go z dobrej strony. Nigdy mu to jednak nie przeszkadzało, bo zaczął zauważać, że dzięki temu ludzie raczej biorą go na poważnie. Poza tym nie bał się wypowiadać na głos tego, co myśli, co uważał za całkiem pozytywną cechę charakteru. Problem zawsze jednak tkwił w tym, że inni ludzie ciężko znosili pewne rzeczy, które chłopak mówił.
   – No wiesz co, chyba się zaraz obrażę. Nie ma to jak powiedzieć gościowi, że jego żarty są nieśmieszne… będziesz się musiał jakoś zreflektować – powiedział, dramatycznie krzyżując ręce na piersi. Oczywiście żartował. Miał gdzieś, co ktoś myślał sobie o jego żartach. Nie pozwalał sobie na to, by opinia innych ludzi o nim, zbyt wpłynęła na jego psychikę. Starał się żyć w pozytywnym obrazie samego siebie. Uważał, że było to całkiem zdrowe podejście, chociaż mógł przez to wpaść w jakieś niezdrowe samouwielbienie, ale miał nadzieję, że jakoś sobie radzi.
   – To nie dla mnie ta informacja, tylko dla komisji, która przyznaje dofinansowanie – zaśmiał się. – Jak dla mnie, to sam mógłbyś wydać te pieniądze na co tylko chcesz – przyznał. Takie dokumenty i komisje były jednak po to, by przekazane pieniądze trafiły tam, gdzie powinny i żeby ludzie nie wykorzystywali tych funduszy dla własnego widzimisię. Jakby nie było, to pieniądze te pochodziły głównie z płaconych przez Australijczyków podatki. Duncan z cała pewnością nie chciał, by jego pieniądze zostały przeznaczone na ubrania i wycieczki. – Och proszę cię, lubisz, jak tu przychodzę. Inaczej już dawno byś mnie wyrzucił z domu – stwierdził, uśmiechając się. Duncan nie miał problemu z wyrzucaniem nieproszonych gości, a nawet nie raz zdarzyło mu się wyrzucić ludzi, których sam do domu zaprosił. Jego bycie przyjemnym kończyło się po przekroczeniu pewnych granic. Na całe szczęście Winchester potrafił się zachowywać, jeśli już przychodził do kogoś. Dobrze go wychowano, więc ogólnie rzecz biorąc był całkiem grzecznym gościem i człowiekiem.
   – Wiesz, że całkiem nieźle gotuję? Nie wiem jednak, czy mamy na myśli ten sam rodzaj kiełbasy – uśmiechnął się zawadiacko. Lubił się drażnić z każdym i nie miał zamiaru z tego rezygnować. – Świetnie, termin składania wniosków jest do końca listopada, więc powinieneś wszystko ogarnąć w terminie, a najlepiej jak najwcześniej – powiedział. Nie chciał poganiać mężczyzny, ale mógł w jego umyśle zasiać myśl, która nakazywałaby Ethanowi pośpieszenie się z tym zadaniem.
   – Z chęcią napiję się wina, jeśli masz jakieś dobre – powiedział, siadając na leżaczku obok.
Ethan Hale
przyjazna koala
Duncan Winchester
ODPOWIEDZ